Skocz do zawartości

"Dzieci - mój największy sukces"


seba33

Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 11.02.2016 o 16:46, kryss napisał:

kic....

z wszystkich tych przywilejow korzysta norwegia a nie jest członkiem i nikt im w "zupie "nie miesza /żeby znow nie było nie porownuje tylko daje jako przykład rozwjazania/

referendum było robione kilka razy i nie maja na to ochoty,krzystaja ze wszystkiego poza dotacjami

w zamian nie maja

,durnych przepisów,o krzywiźnie banana i rybo ślimakach i setkach innych

dotacji i korupcji z tym zwiazanej

kwot mlecznych i innych ograniczen  /chm. gdzies już kiedyś było to centralne sterowanie nie pamiętasz przypadkiem gdzie?/

dyskryminujących dopłat rolnych /już dawno nasi rolnicy mieli mieć wyrównane do poziomu niemiec czy francji,i co? i g.../

nikt im nie broni wspomóc prywatnych przedsiębiorstw jeśli jest to w ich interesie

socjal mimo ze niezły to i tak mniejszy niż w juni

przyjmują do kraju kogo i ile oni chcą a nie ile im kaza

zawsze mogą powiedzieć "nie i chuj wam do tego dlaczego"

chronią swój rynek i to skutecznie

ich rolnicy sa swietymi krowami bo zywia narod a gospodarują na kamieniach i w niesprzyjających warunkach,i państwo im dokłada ile uwaza

i wiele innych lepszych i tez gorszych rozwiazan ale własnych nie narzuconych i w każdej chwili mogą je zmienić nikogo nie pytając czy mozemy

można tak dlugo

 

tak patrze co piszesz i tylko jedno mi się nasuwa,to co już napisalem

punkt widzenia zależy od punktu siedzenia    BO TY AKURAT SKORZYSTALES i jest ci w tym dobrze

zupełnie inaczej bys pial gdybys musial zamknąć np. wedzarnie która twój dziadek zalozyl bo nie spelnia nowej normy EU<983746468368,albo musialbys zadluzyc firme na 3 pokolenia by się dostosować i nadal nie mieć pewności ze nic głupszego nie wymysla i i tak nie padniesz a komornik uwolni cie od ciężaru ciężko wypracowanej własności.

 

podsumuje bo temat się rozmyl

ty korzystasz wiec chwalisz

a my krytykujemy bo zderzamy się z wadami,ktore odbijają się na naszym zyciu

i mam 45 lat

 

 

 

 

 

Między nami a Norwegią jest mała różnica mają ropę i gaz i z tego żyją,nie weszli do Unii z czysto ekonomicznych powodów bo się nie opłacało.Gdyby Polska miała ropę i gaz to nie było by Polski bylibyśmy jakimś landem Niemieckim lub republiką Rosyjską tak to wygląda drogi @kryss

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ze swojej strony napiszę, że to nasza rola życiowa - powołać na świat i wychować kolejne pokolenie. I to się zgadza z tym co mówi Marek. Tak nas natura ukształtowała, zwłaszcza kobiety - to jest ich rola i nie ma co ich za to potępiać kiedy twierdzą, że dziecko to ich sukces - lecz również nasz. Reszta to jest dodatek - te fury, biznesy, kasa, pogoń za tym wszystkim to jest ułuda i bardzo nietrwałe - ważne żeby się w tym nie zatracić i nie przepuścić życia pomiędzy palcami na pracy. Nie żyjemy po to by pracować, ale pracujemy po to aby żyć.

 

Dzisiaj masz - jutro nie masz. Przerabiałem to kilka razy. Majątek przychodzi i odchodzi. Goli przychodzimy na ten świat i goli odchodzimy. Przy czym warto coś dziecku zostawić - np mieszkanie żeby już nie musiało żebrać w bankach o lichwiarski kredyt.

 

A dzieciaka kochanego macie cały czas do naszej śmierci. I trzeba dziecku dać to co najlepsze, tak ukształtować żeby wiedziało jak w życiu się odnaleźć. Rodzic ma być rodzicem z autorytetem ale też i przyjacielem.

 

I dodam, że wiedza z tego forum również jest przydatna przy wychowaniu dzieci. Ja to wcześniej robiłem, ale nieświadomie. Teraz wiem o co chodzi i robię już w sposób kontrolowany i świadomie.

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, DTL napisał:

Między nami a Norwegią jest mała różnica mają ropę i gaz i z tego żyją,nie weszli do Unii z czysto ekonomicznych powodów bo się nie opłacało.Gdyby Polska miała ropę i gaz to nie było by Polski bylibyśmy jakimś landem Niemieckim lub republiką Rosyjską tak to wygląda drogi @kryss

Nie weszli do unii nie dlatego że maja ropę i gaz, a dlatego że dwa razy w referendum Norwedzy tak zagłosowali.

Jeśli zwracasz komuś uwagę że nie ma racji i jakoś to uzasadniasz to sprawdz co piszesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja zawsze chciałem być takim dobrym kumplem dla swojego dziecka. Jest to mocno utrudnione przez ex, ale wydaje mi się, że daję radę. Przyjaźń, ale dziecko ma wiedzieć, kto jest tatą, a kto dzieckiem. Ma wiedzieć, kto rządzi w tym układzie.
Młoda wie doskonale, że tata jest przy niej zawsze wtedy, gdy ona tego potrzebuje (o ile "mamusia" pozwoli). Gdy jesteśmy razem, zawsze ją w tym uświadamiam.
Widzę, że działa to wszystko, co robiłem wtedy, gdy córka była malutka. Dziecko pamięta. Wie, że może powiedzieć tacie o wszystkim. Rozmawiamy naprawdę na różne tematy. Kiedyś nawet mówiła, że podoba jej się kolega z przedszkola. Byłem w szoku, przyznaję. Dziecko w wieku 5 lat mówi, że myśli o jakimś koledze... Ale cóż - taka rola ojca. Kiedyś będzie trzeba oddać własne dziecko innemu mężczyźnie. Nie można go zachować tylko dla siebie.
Moja Zuzi wie, że jak tata powie "nie", to znaczy "nie" i koniec. Wie, że nie ma sensu z tym dyskutować. Jak powiem, że coś jest dla niej niedobre, to nie próbuje tego podważać. Po prostu tak jest i tyle - tata tak powiedział. Nigdy nie okłamuję mojego dziecka, zawsze mówię prawdę.

Z kobietami jest trochę inaczej. Szczególnie z tymi psychopatkami, które izolują dzieci od ojców. Wiele z nich traktuje dziecko jak lokatę na przyszłość. Jak coś, co ma się nimi zajmować, gdy będą stare i niedołężne. Nie pozwalają dziecku rozwinąć się zbyt mocno, aby się nie usamodzielniło. Tłamszą dzieci, aby nie mogły żyć samodzielnie, bo jeszcze matka okaże się być niepotrzebna. To jest temat na dłuższą dyskusję.

Ja nie traktuję swojego dziecka jako moje największe osiągnięcie. Jest, urodziła się i tyle. Za sukces mogę uznać to, jaka ona jest. Jaka będzie w przyszłości - tego nie wiem, ale postaram się, aby wyrosła na naprawdę wartościowego człowieka. Mam na to niewielki wpływ przez jej "mamuśkę", ale robię, co mogę. Staram się zaszczepić w dziecku zainteresowanie wiedzą, nauką. Chcę, aby czerpała przyjemność ze zdobywania wiedzy. Aby miała świadomość, że wiedza jest potrzebna, że się przydaje, że fajnie jest uczyć się nowych rzeczy. Ciągle buduję w niej poczucie własnej wartości i chyba nieźle mi to wychodzi. Córka potrafi załatwiać swoje sprawy, nie robię nic za nią. Jak chce się czegoś dowiedzieć, to niech sama załatwia sprawy ;) Oczywiście takie proste, jak np. balonik czy maskotka na promocji w supermarkecie. Potrafi. Wie, że musi, bo nikt za nią tego nie zrobi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Dobi napisał:

Kiedyś nawet mówiła, że podoba jej się kolega z przedszkola. Byłem w szoku, przyznaję. Dziecko w wieku 5 lat mówi, że myśli o jakimś koledze.

 

 

Dopóki ma 5 lat to tak jest, tata mówi "nie" i nie ma dyskusji. Tak natura to stworzyła, że dzieciak tak gdzieś do 10 lat bezkrytycznie przyjmuje polecania rodzica. Dla jego bezpieczeństwa, po prostu ma wykonać polecenie żeby nie zginąć - i ma przy tym nie myśleć niepotrzebnie bo to zabiera czas na działanie czy ucieczkę. Około 10 roku życia już nie ma takiego posłuszeństwa, i malec ma swoje zdanie, i trzeba zmienić taktykę i podejście. Jednak czasami potrzebne jest porządne opierdzielenie żeby młodzież wiedziała kto tu rządzi i gdzie jest jej miejsce.

 

Moja córka - też mi o wszystkim mówi. Nawet matce nie mówi wszystkiego. Np kiedyś złamała skrzydło porcelanowego aniołka i mnie wzięła za rękę i prowadzi do szuflady żeby naprawić, żeby mama nie widziała. I tak jest cały czas, wszsytkie jej miłości w szkole mam opowiedziane. W przedszkolu również byłem na bieżąco, pamiętam z jakim przejęciem opowiadała 6 latka jak dostała w usta pierwszego buziaka na przerwie w przedszkolu. 

 

Także jest dużo fajnego z dzieciakami - ale też przygotujcie się na troski. Takie życie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Decydującą rolę odgrywają rodzice i otoczenie, w którym dorastają dzieci.

Z własnych obserwacji wiem, że nawet nieźle zapowiadające się dzieciaki w dorosłym życiu mogą być zupełnie inne niż można by przewidzieć.
 

Wielu rzeczy nie da się przewidzieć. Rodzice często nie zdają sobie sprawy, że wszystko, co robią, ma wpływ na życie dzieci. Bardzo często negatywne zachowania rodziców kumulują się w dzieciach i wychodzą w dorosłym życiu. Niektórzy nie nadają się po prostu na rodziców i nigdy nie powinni mieć dzieci. Taka prawda.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cała złość jaka pojawia się przy stwierdzeniu, że dzieci to ich sukces wynika z tego, że masa osób przypisuje sobie cechy czy sukcesy dzieci, na które nie miała kompletnie wpływu. Są jeszcze rodzice, którzy chełpią się, że mają dzieci (to jest ich sukces). I to obiektywnie żaden wyczyn nie jest.

 

Prawda jest gdzieś po środku. Sukcesem jest wychowanie dziecka na szczęśliwego, zdrowego i samodzielnego człowieka. Dużo zależy od środowiska i rodziny. Jest przy tym tak wiele zmiennych, że nie bałbym się kiedykolwiek w życiu powiedzieć, że to moja zasługa (sukces), że latoroślom w życiu się fajnie układa. Tak, chętnie przyznam się, że dołożyłem cegiełkę i tyle. Nagrodą dla rodzica zawsze powinno być poczucie dobrze spełnionego obowiązku, ewentualnie wdzięczność dzieci (EWENTUALNIE, jako DODATEK, nie oblig), a nie fame wśród znajomych. Bo dobrze funkcjonujące w życiu dzieci to powinna być norma, a nie żaden sukces. I brak takiego przekazu ze strony rodziców, a zwłaszcza rodzicielek - kłuje. Tak na marginesie dodam, że behawioralnie odczułem jak kobiety rywalizują ze sobą na dzieci. Nie ma takiej rozmowy o Twoim dziecku, która nie zeszłaby na temat jej potomków, z klasycznym: A mój Antek to.... To też kłuje.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo często widziałem, jak "mamuśki" próbują leczyć swoje kompleksy dziećmi. Rzeczywiście rywalizują i w większości próbują pokazać, że ich dzieci są lepsze od innych. Ja akurat miałem inaczej, bo na mnie matka zawsze napierdalała i zawsze byłem tym złym :D Jej siostry nigdy nie mówiły nic złego o swoich dzieciach, zawsze je usprawiedliwiały.

Zauważyłem jeszcze inną rzecz - jeśli dzieci nie są podporządkowane swoim rodzicom i idą swoją drogą, to ci próbują sterować innymi dzieciakami. Doradzają np.: rodzeństwu, jak wychowywać dzieci, dzielą się swoimi "mądrościami".

 

Pamiętam, jak byłem w szkole średniej i ciotka przychodziła do nas i truła mi dupę: "No ile masz lat? - 20. A ja miałam 16, jak wyprowadziłam się z domu i zaczęłam pracę." Ale, że czasy się zmieniły i nie ma szkół przyzakładwoych, a ja kończyłem technikum akurat w w wieku 20 lat - stary system, to już nie miało znaczenia ;) Parę lat później jej dzieciaki dorosły. Teraz mają ok. 25 lat i żadne nie jest w stanie samodzielnie się utrzymać, wszystkie żyją na koszt rodziców i mieszkają z nimi :D

Jeszcze jedna rzecz przyszła mi do głowy, ale trochę "obok" tematu. Dziadkowie. Bardzo często widzę sytuacje, gdzie babki próbują wychowywać wnuki. Wygląda to tak, jakby chciały naprawiać swoje błędy w wychowaniu własnych dzieci. Uważam, że ex teściowej odpierdala właśnie z tego powodu. Wie, że nawaliła jako matka, więc chce odkupić swoje grzechy jako babka. Problem w tym, że zniszczyła już życie córce, a teraz niszczy je wnuczce.


Samo posiadanie dzieci nie jest żadnym sukcesem. Każdy może mieć dziecko. Znacznie trudniej zdobyć dobre wykształcenie czy pracę niż dziecko.
Z karmieniem go i zaprowadzaniem do szkoły też średnio ogarnięty człowiek da sobie radę. Trudniejsze jest przekazanie mu jakichś wartości, aby wyrosło na dobrego człowieka.
Osobiście uważam, że rodzice powinni tylko naprowadzać dziecko na jakiś cel, wskazywać mu pewne możliwości, ale dojść do niego powinno ono samodzielnie. Jeśli potrzebuje pomocy - niech powie. Nie ma sensu wpieprzać się tam, gdzie dziecko radzi sobie doskonale samo.
Mam wrażenie, że wielu rodziców na siłę podpina się pod sukcesy swoich dzieci. Jeśli dzieciaki coś osiągną, to rodzice pękają z dumy i uważają, że to ich zasługa. Jeśli dziecko ma jakieś problemy albo popada w konflikt z prawem, to już nie jest wina rodziców, szukają winnych wszędzie, ale nie w sobie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...
Dnia 2.11.2016 o 13:56, Dobi napisał:


Jeszcze jedna rzecz przyszła mi do głowy, ale trochę "obok" tematu. Dziadkowie. Bardzo często widzę sytuacje, gdzie babki próbują wychowywać wnuki. Wygląda to tak, jakby chciały naprawiać swoje błędy w wychowaniu własnych dzieci. Uważam, że ex teściowej odpierdala właśnie z tego powodu. Wie, że nawaliła jako matka, więc chce odkupić swoje grzechy jako babka. Problem w tym, że zniszczyła już życie córce, a teraz niszczy je wnuczce.
 

 

A do tępej głowy nie wpadnie że skoro raz jej nie wyszło to może zwyczajnie jest do dupy i niech się tego nie tyka. Nie , to niemożliwe to nie ja jestem do dupy tylko świat który nie rozumie moich mundrości. Skąd u ludzi to tępe przekonanie że są dobrymi rodzicami. Za operowanie wyrostka się nie biorą bo nie mają szkoły i to widzą ale za zjebanie komuś życia już chętnie i tu kompletny brak wiedzy jakoś nie przeszkadza.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, jaro670 napisał:

 

A do tępej głowy nie wpadnie że skoro raz jej nie wyszło to może zwyczajnie jest do dupy i niech się tego nie tyka. Nie , to niemożliwe to nie ja jestem do dupy tylko świat który nie rozumie moich mundrości. Skąd u ludzi to tępe przekonanie że są dobrymi rodzicami. Za operowanie wyrostka się nie biorą bo nie mają szkoły i to widzą ale za zjebanie komuś życia już chętnie i tu kompletny brak wiedzy jakoś nie przeszkadza.

Przecież ogół społeczeństwa nie ma pojęcia jak wychowywać dzieci. Nie mają żadnych wzorców, metod, sposobów, kompletnie nie kumają podstaw psychologii. Robią to jakby na wyczucie, na zasadzie: mnie rodzice nauczyli pokory, to ja też swoje będę uczył tego samego.

A ja zapytam: czemu tego nie uczą w szkole? Uczą jakichś sinusów, całek, ale nie nauczą jak postępować w społeczeństwie, jakie niesie ono zagrożenia, jak postępować z kobietami, jak wychowywać dzieci. 

I już sam sobie odpowiem: gdyby tego uczyli to młodzi ludzie mieli by wyjebane na zakładanie rodziny, rozmnażanie się i inne tego typu "atrakcje". Bo by zajarzyli o co w tym wszystkich chodzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.