Skocz do zawartości

Widzę efekty samorozwoju , ale dopiero po latach


Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 9.07.2021 o 12:42, Turop napisał:

Po kilku spotkaniach nie jestem w stanie złapać z nimi podobnego języka , poprostu wydają mi się nudni marnując swoje życia

 

To jeden z pierwszych efektów, który się zauważa.

Gdy awansuje się oczko wyżej.

Dysonans.

Możesz się kompletnie odciąć.

Możesz powoli, krok po kroku dystansować się zachowując znajomości.

Ja fanem palenia mostów nie jestem.

Jest takie wschodnie powiedzenie.

Brzmi jakoś tak:

Gdy idziesz na górę, kłaniaj się napotkanym osobom.

Nigdy nie wiadomo, czy ich nie spotkasz gdy będziesz schodził w dół.

 

 

W dniu 9.07.2021 o 13:44, Messer napisał:

Moja rada, taka mała, której nauka mi zajęła dobre kilka lat - nie chwal się, a szczególnie w naszym kraju.

 

Za młodych lat gryzło mnie.

Dlaczego ludzie w Polsce pytani "jak leci".

Odpowiadają 'stara bida' i zaczynają się użalać.

Teraz wiem dlaczego tak robią.

Kamulfaż.

Powiedzenie prawdy i emanowanie sukcesem są najgorszymi towarami towarzyskimi między Odrą a Bugiem.

Tu trzeba usilnie udawać, że jest się takim samym.

Nawet jak jadłeś super danie w restauracji z gwiazdkami Michelin.

To nie zapomnij dodać ze skwaszoną miną, że następnego dnia piekł cię po nim tyłek w toalecie.

Kupisz Lambo Aventador?

Głośno jęcz na spotkaniach towarzyskich że tym się nie da jeździć po mieście.

Że twarde, tłucze i żre paliwo jak smok.

I niuńki wcale a wcale głów nie odwracają.

I że żałujesz zakupu, najchętniej byś go oddał z powrotem.

 

W dniu 9.07.2021 o 14:25, SzatanKrieger napisał:

Czy masz/macie może tak, że ludzie chcą przebywać koło Ciebie, "nie chcący" dotknąć Ciebie, czy szukają pretekstów by coś zagadać? Mam tu na myśli szczególnie facetów. Masz może informacje na ten temat, coś znalazłeś?

 

Może masz tendencję do bycia estrasensorycznym.

 

21 godzin temu, Sundance Kid napisał:

I takie wpisy powinny być w każdym wątku na forum.

 

W pełni popieram.

Od wątków dupa, dupą, o dupie, przy dupie, dupa, dupa, dupa, jak zdobyć dupę.

Jak utrzymać dupę, jak uciec od dupy. Dupa, dupa, dupa, dupa.

Szczególnie tych co powielają się podgrzybki po wrześniowym deszczu w lesie.

Odechciewa się logować.

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.07.2021 o 12:42, Turop napisał:

 

Gratulacje, sam może nie dokonałem aż tak wielu zmian, ale też osiągnąłem sukces w kilku szczeblach. I wiesz co? Szczerze mówiąc to mam wyjebane w innych. W takim sensie, że nie mam ochoty ani im teraz dopiekać, ani się przechwalać, ani oczekiwać braw. Wszystko co robiłem i osiągnąłem robilem dla siebie, nie zmieniałem się żeby zaimponować innym i wbić wyżej od nich i czerpać z tego satysfakcję. Robiłem to żeby samemu ze sobą poczuć się w życiu lepiej, a to że innych wyprzedziłem? No to przecież nie mój problem, nie robiłem tego specjalnie.

Więc nie widzę ani sensu się chwalić, ale też nie widzę sensu sobie umniejszać i udawać przegrywa.

 

Nie porównuje się do innych bo to nie ma sensu. Nie chwalę się ani nie umniejszam sobie, nie chce mi się się grać w jakieś społeczne gierki. Jak ktoś o mnie pomyśli, że jestem zarozumiałym, aroganckim, przechwalającym się bucem - jego problem. Jak ktoś pomyśli że dalej jestem przegrywem, który chce kasa i bogatymi zabawkami leczyć sobie kompleksy - to również jego problem. I tak z takimi osobami nie spędzam więcej czasu niż 5 minut rocznie więc who cares Man. Niech se myślą co chcą.

 

Mimo wszystko uważam, że trochę straciłes perspektywę. Mimo materialnego sukcesu uważam, że nie tylko kasa i sukces się w życiu liczy, że ten cały wyścig szczurów, kolczing, ulepszanie siebie to taki pic na wodę. Chodzi mi o tą przypowieść o rybaku. Wiesz, ty patrzysz na innych i np ktoś zarabia 3k na rękę, ma słabą pracę, nie ma samochodu i myślisz sobie, że koleś jest przegrywem i ci zazdrości, bo patrzysz na niego z punktu widzenia materialnego porównania. A wiesz, ten koleś może mieć np mały ogródek wokół domu warty nic, ale może być szczęśliwy i spełniony w życiu, bo sobie sądzi ziemniaki i pomidory, nie ma materialnego sukcesu, ale też ma inne pozytywne rzeczy w życiu. Brak stresu, brak presji na sukces, rozwój, brak zapierdlania i użerania się z innymi hienami. 

 

Ty może i masz sukces ale cenę zapłaciłeś na pewno za niego. Gonitwa, wyścig szczurów, presja, stres, bycie bogatym wcale łatwe nie jest. Zarobić kasę to jedno, ale drugie to dobrze to zainwestować i nie przejebac na głupoty, to już trudniejsza sztuka. Sposób tych co się szybko dorobili lub wygrali w totka - 90% rozjebalo majątek i stali się biedniejsi niż byli.

 

To trochę tak wygląda jakbyś myślał, że każdy chce znać języki, każdy chce dobrze zarabiać, każdy chce mieć powodzenie u dup i skoro ty to masz, a inni nie mają to na pewno ci zazdroszczą i są przegrywami. Ja tak tego nie dostrzegam. Są ludzie, którzy mają presję na materialny sukces, a są ludzie którzy są materialnymi przegrywami, ale mają fajne i spokojne życie bo się spełniają na innej płaszczyźnie i tak jak wcześniej wspomniałem - plewią se ten ogródek, wypiją piwko i też cieszą się życiem.

 

Dążę do tego - jeżeli ty jesteś szczęśliwy mając materialny sukces, a inni go nie mają to nie oznacza od razu, że każdy ci zazdrości i od razu chce być na twoim miejscu. Inni mogą być szczęśliwi wiodąc proste życie, które jest łatwiejsze i przyjemniejsze. Sam znam takie osoby, które nie mają wiele, a uśmiech im z mordy nie schodzi.

 

Jak dla mnie drabinka społeczna nie idzie w parze z drabinką zadowolenia życiowego. Możesz być nad innymi pod względem sukcesów, ale inni mogą być szczęśliwsi mając mniej. 

2 godziny temu, Margrabia.von.Ansbach napisał:

 

 

W pełni popieram.

Od wątków dupa, dupą, o dupie, przy dupie, dupa, dupa, dupa, jak zdobyć dupę.

Jak utrzymać dupę, jak uciec od dupy. Dupa, dupa, dupa, dupa.

Szczególnie tych co powielają się podgrzybki po wrześniowym deszczu w lesie.

Odechciewa się logować.

Mnie to w sumie dziwi, że skrajni blackpillowcy najbardziej nienawidzą kobiet, ale jednoczenie najwięcej czasu marnują na biadolenie jakie one są złe, poraz 1000 analiza symetrii czaszki Chada i dyskutowanie jak obwód nadgarstka wpływa na życie. 

 

Już nawet nie mówię żeby nad sobą popracowac bo według blackpilla bez kwadratowej szczęki nic się nie da zrobić, ale jak ja bym tak bardzo nienawidził kobiet to przede wszystkim nie tracilbym jeszcze czasu na analizy Chada. Zacząłbym robić cokolwiek chciałbym robić, cokolwiek produktywnego. Już granie w gierki czy oglądanie porno ma więcej sensu niż kolejna analiza dna Chada, bo przynajmniej jest jakaś płytka przyjemność, a nie kolejne wkurwienie, zazdrość, frustracja, nienawiść

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Turop Bardzo spodobał mi się twój wpis.

 

Lubię coś takiego czytać, bo zawsze można się czegoś nauczyć. Każdy ma inny punkt widzenia i to co tutaj ludzie wnoszą może się komuś przydać, nastawić na odpowiednie tory.

 

On 7/9/2021 at 6:42 PM, Turop said:

a ja się kurwa dopiero rozkręcam , nawyki zakorzenione , czuje , że jestem przygotowany utrzymać swoje życie na dużo lepszym poziomie

 

Haha i o to właśnie chodzi. Raz zagłębisz się w tajniki samodoskonalenia, nagle dostajesz olśnienia jak dużo jest fajnych rzeczy do zrobienia, a jak mało czasu w naszym życiu.

 

On 7/9/2021 at 6:42 PM, Turop said:

nie zmienisz życia polepszając jedna płaszczyznę , to wszystko idzie w parze, samorozwój to nawyki , które codziennie wykonujemy zwykle czynności , a lepsze życie to efekt tych wszystkich codziennych , na pierwszy rzuć oka nic nie znaczących czynności .

 

Ja bym dodał jeszcze oprócz tego, że codzienne nawyki kształtują twój charakter. Nadają mu pewnej mocy, która chroni cię przed popełnianiem błędów. 

Dam przykład: Jeśli wiesz, że napoje pełne cukru do których byłeś przyzwyczajony w przeszłości sprawiały, że przybierałeś na wadze niszczą twoją sylwetkę, to po dłuższym "odwyku" łatwiej jest ci powiedzieć "nie". To w pewien sposób uczy cię asertywności nie tylko, jeśli chodzi o czynności wykonywane codziennie ale również w relacjach międzyludzkich. 

Dam drugi przykład: Jeśli mam zaplanowany trening i wiem, że muszę go wykonać, to nie rzucę go tylko dlatego, że ktoś nagle zaprosił mnie na moją ulubioną przepyszną pizzę. Mój umysł może próbować mnie przekonywać do pójścia, ale wyuczone zasady/nawyki sprawią, że grzecznie odmówię i umówię się na kolejny termin. W moim życiu są pewne priorytety i ludzie je znają, dlatego nie mają do mnie wielkiego "ale", lecz próbują umówić się na termin, w którym oboje/obaj jesteśmy wolni. Także sami możecie wywnioskować, iż inni automatycznie uczą się tego, jakie macie codziennie nawyki.

 

@Turop ja cię podziwiam. Jesteś gość silny i tak trzymać.

Ja zaczynałem z jajami uwiązanymi u jednej i drugiej Tajki. Po tej pierwszej coś się zmieniło, ale z drugą też zerwałem.

Przeszedłem bardzo dużo, ale i też dużo straciłem.

Mieszkam na drugim końcu świata i co najciekawsze w tym wszystkim... mieszkam zupełnie sam i mało co się z kim spotykam :D 

Dopiero po zerwaniu dostrzegłem piękno życia i możliwości jakie ono oferuje. Doszedłem do wniosku, że jest tyle rzeczy do zrobienia, iż nie wiadomo jak się w tym wszystkim znaleźć. 

Kobieta nie jest do niczego potrzebna - chwała Bogu, że zerwałem z tymi toksykami!.

 

A więc wstaję sobie codziennie rano, rześki i pełny energii. Potem pracuję zdalnie, jem śniadanie i lunch. Robię trening karate metodą małych kroczków, czyli codziennie po 1-2h. 

Od zerwania minęło 5 miechów i teraz potrafię zrobić  łatwiutko 100 pompek za jednym razem, 100 pajacyków, 200 brzuszków. Kupiłem sobie hantelki i urządzenia do rozciągania. Przytyłem!!!! Jak w związkach to ani kg w górę, a samemu poszło z 7kg do przodu. To jest mój jeden z największych sukcesów. Dużo jem. Nie piję, nie palę, nie chodzę na imprezy. Tylko podobnie jak ty @Turop codzienny trening bez wymówek i przyznaję ci rację w 100%, że to działa. Trzeba jednak być konsekwentnym, bo czasami naprawdę się nie chce. Ale trzeba. Nie ma, że boli, bo życie nie daje forów. 

 

Po karate prysznic, uczę się Tajskiego (5 tonacji, także można sobie wyobrazić jak ciężki jest ten język). 3 razy w tygodniu. Obecnie mija dwa miesiące nauki z prywatnym nauczycielem. Potrafię się w końcu porozumieć z Tajami. Ostatnio wcięło mi kartę w bankomacie, przeszedłem się do banku i po Tajsku wyjaśniłem cały problem. Udało się wszystko ładnie załatwić. Mały sukces a cieszy, daje porządnego kopa do motywacji. Mój cel to wykuć Tajski do końca tego roku, a następnie szukać kolejnej pracy, a może i nawet i wystąpić w jakiś fajnych skeczach na YT. Stać się po prostu popularnym :D Mam narąbane w głowie, ale pozytywnie i może ktoś to doceni. A jak nie to trudno, będę mógł przynajmniej pośmiać się z Tajskimi znajomymi.

 

Po Tajskim zazwyczaj biorę urządzenie do rozciągania i rozciągam się, oglądając Replay ze Star Craft II, albo Stop Ham. 2 w jednym. Rozciąganie do karate 20 minut i dobra beka z rosyjskich kierowców. Na koniec codzienna 10-15 minutowa medytacja przed snem zakończona włączeniem 8 godzinnego klipu z deszczem na zaśnięcie:

 

 

Video mnie uspokaja i pozwala zasnąć, tak, że nazajutrz rano czuję się jak młody Bóg.

Na chwilę obecną nie mam samochodu, ani mieszkania. Żyję sam na wynajmowanym w kraju pełnym Tajów i covidem dookoła. I nie, nie boję się tak żyć, coś mi podpowiada w środku, że jestem zaradny i zawsze znajdę rozwiązanie na problem.

 

W dodatku nie chodzę na divy, nie imprezuję. Odkładam kasę, dużo pracuję i ćwiczę w domu karate. Ćwiczę poważnie bo mam życiowy cel: 100-man kumite. Chcę się zapisać w kartach historii, jako ten wariat co się bił przez 2-3 godziny z innymi karatekami. Nie odpuszczę, choćby się waliło i paliło. Mam dużą motywację płynącą głęboko z serca, że nawet Sensei mi mówił: "your spirit is very strong".

 

Karate zaczynałem tak:

 

Mała mieścina na podkarpaciu, gdzie nie miałem praktycznie nic.

 

https://pasteboard.co/KaxSq3hc.png

 

A teraz jestem w Bangkoku 9000 km od tej mieściny dążąc do zdobycia 1 Dan w Karate. Wtedy dopiero zaczyna się cała przygoda.

5 lat treningu krok po kroku doprowadziło mnie tutaj:

 

https://pasteboard.co/KaxSDwJ.png

 

i w końcu tutaj :D 

 

Mój filmik z treningu (krok po kroku i tak dzień w dzień w czasie Covidu)

 

 

 

 

 

Kocham swoją pracę, choć mnie często wkurza przez pracę zdalną. Nie jestem bad boyem, nie rucham nic i mi z tym dobrze. Zdarzy się może jakiś FWB, ale to tylko lodzik, bo wciąż walczę ze swoim lękiem odnośnie seksu. Jest lepiej niż kiedykolwiek. Obniżyłem częstotliwość lęku o 25% i w końcu mogę jako tako utrzymać wzwód bez pomagania sobie ręką. Wcześniej to stał tylko przy pomocy mojej ręki, a teraz wzwód jest, niedługi ale jest. Są też poranne wzwody. 

Człowiek zerwał 5 miechów temu i jak wiele korzyści to przyniosło.

Przede mną długa droga do kontroli pełnego wzwodu i przejścia do stosunku. Uczę swój umysł zrozumienia problemu, nie uciekania przed nim i myślę, że jak odpocznę od problemów i lasek i zajmę się bardziej sobą to rok, dwa i będę w stanie uprawiać seks bez wspomagaczy.

 

Oczywiście nie od razu Kraków zbudowano i jeśli poniosę porażkę to będę miał wyjebane, ponieważ będzie się to liczyło jako lekcja i potem znowu podejdę do wyzwania. Tak to trzeba sobie zaprogramować w głowie, że porażka czy wtopa to nic innego jak zwycięstwo nad największym oponentem jakim jest wątpliwość, czy dane wyzwanie podjąć. Jeśli znajdujesz w sobie odwagę na to, by walczyć ze słabościami to dla mnie jesteś hardcore, bo większość ludzi idzie na łatwiznę, a w Tajlandii to jest tak widoczne, że masakra. 

 

W życiu trzeba mieć jakiś cel i do niego dążyć z całych sił i bardzo mi się podoba @Turop, że dążysz do lepszej wersji samego siebie, ponieważ jak możesz sam zauważyć wpływa to pozytywnie na innych. Masz siłę przebicia i to co piszesz dociera do mnie, do głębi mojej duszy, gdzie znajduję zrozumienie i siłę na to, że można być kimś nadzwyczajnym bez potrzeby wywyższania się i przechwalania sukcesami.

 

Osobiście nie zamierzam się afiszować niczym, by uzyskać przychylność innych. Nie potrzebuję uwagi czy oklasków. Potrafię żyć sam, bez ludzi. Jedyne co chcę robić to to, co kocham, wspierać innych w osiąganiu ich celów, aniżeli być zazdrosnym i im uprzykrzać życie. Ludzie widząc moją poztywną energię, sami się wokół mnie zbierają. Wtem pomagamy sobie nawzajem, będąc szczęśliwszymi, inteligentniejszymi, mądrzejszymi. Jest to tak przepiękne uczucie, że wręcz dostaję ciarek. 

Polecam obejrzeć ten klip. To jest dokładnie to o czym mówi @Turop

 

 

Dzięki za wstawkę @Turop. Jesteś wielki!!!

Pozdrawiam

 

 

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 2
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze bardzo lubiłem jak wiodło się moim kumplom, czy też rodzinie.

 

Lubiłem słuchać chwalipięt, którzy nie byli farmazoniarzami.

 

Cwaniaków, którzy kombinują i robią.

 

Sam jestem cwaniak - nie dam piątaka.

 

Jeżeli chodzi o tą sferę to nie mam sobie emocjonalnie nic  do zarzucenia.

 

Nie odczuwam zazdrości, czuję tylko motywację, bo prawdopodobnie też tak mogę, prędzej czy później...

 

Tacy ludzie są the best.

 

Sam lubię się chwalić, jak coś mi w życiu idzie.

 

Potem rozkoszować się nienawiścią kierowaną w moją stronę, gdyż to co napisałem niestety/ stety nie działa w drugą stronę.

 

 

P.S

 

To nic nie szkodzi, wybaczam im, bo nie wiedzą co czynią ( czują ) 

 

 Mam jednak nadzieję, że z tej okazji spalą mnie kiedyś na chruście, jako wyróżnienie 😜 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Piękny temat, który czyta się z radością.

Zawsze lubiłem jak ludziom dobrze się wiedzie i jak idą do przodu, nawet jeśli po drodze nie raz dostali kopa w dupę.

Według mnie o TYM właśnie jest to forum i TAKIE tematy powinny być promowane.

Dla Ciebie @Turop brawa i życzenia dalszego rozwoju i sukcesów! 👍

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Panie Turop po dłuższej przerwie, jeśli to co piszesz jest prawdą to jestem dumny i podziwiam. 
 

Czy mógłbyś podzielić się rąbkiem tajemnicy od czego zacząłeś, jakie poradniki czytałeś itd itd? Jakie nawyki wprowadziłeś?
Dla kogoś kto chciałby iść twoją drogą. :) 
 

Z pytań od siebie:

Nofap stosowany? 

Jak twoje relacje towarzyskie? Masz jakichś znajomych?
Skoro mówisz ze starymi znajomymi nie masz języka, pojawili się nowi? 

 

Jak zachowujesz zdrowy balans pomiędzy pracą nad sobą, a relaksem, serial, książka fabularna, spotkania ze znajomymi? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Czy mógłbyś podzielić się rąbkiem tajemnicy od czego zacząłeś, jakie poradniki czytałeś itd itd? Jakie nawyki wprowadziłeś?
Dla kogoś kto chciałby iść twoją drogą. :) 

Kiedyś to opiszę , ale długo by mi zeszło , dlatego jak wrócę z wczasów może coś więcej dorzucę , musiał bym pogrzebać w pamięci i to poukładać , weź tu nagle z 5 lat życia opisz w jakimś sensownym czasie .

3 godziny temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Z pytań od siebie:

Nofap stosowany? 

Tak.

3 godziny temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Jak twoje relacje towarzyskie? Masz jakichś znajomych?
Skoro mówisz ze starymi znajomymi nie masz języka, pojawili się nowi? 

To jakoś układam , generalnie nie mam za wiele czasu na "znajomych" , ale jest parę nowych osób , z ,którymi czasami gdzieś się wyskoczy , pojedzie , raz w miesiącu , dwa się człowiek rozerwie , i rzeczywiście w porównaniu do tych starych , z nowymi lepiej człowiek nadaje , sam poziom finansowy zbliżony dużo zmienia ,bo nikt się nie porównuje , stać nas na podobne rzeczy , wypady , czy wakacje , jakoś tak swojsko jest .

 

 

3 godziny temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

Jak zachowujesz zdrowy balans pomiędzy pracą nad sobą, a relaksem, serial, książka fabularna, spotkania ze znajomymi? 

I tu jest klucz , balansować pomiędzy tym wszystkim , nadgodziny , rozwój , relaks , najważniejsze zmienić nawyki relaksacyjne np z oglądania TV na czytanie książki , czy aktywne spędzanie czasu , zwiedzanie czegoś , planowanie z góry weekendów itp. Przyglądam się sobie i wsłuchuje , jak przesadzam z nadgodzinami to daje sobie tydzień , dwa przerwy z nimi , jak chce pobyć sam to się zaszywam i coś czytam czy oglądam , ale ile można oglądać ? Czuje się samotny to biorę kumpla , i idę do kina . Filozofi tu dużej nie ma , poprostu zamiast patrzeć na to co ktoś ode mnie oczekuje , wsłuchuje się w siebie i robię to czego naprawdę potrzebuje , zdrowy dystans .

 

 

Peterson mówił o tym ,że nie możesz mieć życia w każdej dziedzinie na 120 procent , musisz zastanowić się jak to zorganizować żeby zachować balans , po czasie każdy odczuje braki w którejś dziedzinie i nie będzie koniec końców szczęśliwy .

 

 

Książka "cztery umowy" po jej przeczytaniu na przykład zacząłem radzić sobie z swoim perfekcjonizmem , był tak taki motyw , gdzie było jasno określone żeby robić wszystko na tyle , na ile możesz w danym okresie , trzeba wziąć pod uwagę to że możesz być chory , słabszy , mieć gorszy dzień , źle się czuć , być skrzywdzony , zraniony , dołóż do tego perfekcjonizm i robienie wszystko na 120 procent , wypalenie gotowe , teraz jak czuje , że się gorzej czuje , to np pocwicze , ale delikatniej , przestały mnie dręczyć z tego tytułu wyrzuty sumienia , tłumaczę sobie tak "stary , jak na dzień kiedy jestem chory to naprawdę kawał dobrej roboty , nawyk i tak został utrzymany" , wcześniej bym zaciskał zęby i półprzytomny ćwiczył bo trzeba sobie coś udowodnić , tylko właśnie co 😆

 

 

Muszę to rozpisać , bo ciężko wytłumaczyć swoją filozofię życiową , jak ludzie poświęcają na to swoje lata życia żeby coś komuś przekazać .

Edytowane przez Turop
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Egregor Zeta napisał:

Pierdolicie (zresztą jak zawsze), NIKT nie lubi na poziomie podświadomości słuchać że komuś się "coś udało" a już tym bardziej że ktoś więcej zarabia albo ma lepszą dupencję...

Ja tam NIE LUBIĘ kiedy ktoś mi wmawia, że czegoś NIE LUBIĘ  😆

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też nie podoba mi się sytuacja kiedy ktoś mi coś wmawia. Dodatkowo nie lubię kiedy ktoś na siłe chcę mnie do czegoś przekonać, chociaż wcześniej odmówiłem np. nie dziękuję. Jak sobie z czymś takim radzicie? Na kanałach o rozwoju osobistym jakie słucham główne rady są takie, aby nie wyprowadzać się z równowagi...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, nowy00 napisał:

Dodatkowo nie lubię kiedy ktoś na siłe chcę mnie do czegoś przekonać, chociaż wcześniej odmówiłem np. nie dziękuję.

Nie za bardzo rozumiem pytanie , chodzi Ci o to ,że babcia namawia Cię do obiadu , nie chce Ci się wyjść z kumplami , czy masz problem w pracy ?

 

 

 

Zauważyłem , że czym pewniejszy jestem, tym mniej ludzi "namawia" do swojego zdania . Ostatnio byłem z znajomymi kolegi w knajpie , wszyscy pili , ja tylko raz powiedziałem ,że nie pije parę lat i NIKT nie drążył nie namawiał , nie czułem się gorzej z tego powodu , poprostu ludzie czują , czy jesteś tożsamy z tym co mówisz , ja już jestem osobą nie pijąca , a nie uważająca się za nie pijąca , ludzie to wyczuli i nie podważali tego w żaden sposób. Nawet jedna kobitka , która tam była , zawsze pijąca , jak usłyszała , że nie pije , zrezygnowała po jednym drinku z dalszego picia , chciała mi się przypodobać i źle nie wypaść , dlatego popatrz jak działa człowiek na innych w otoczeniu jak zaczyna mieć swoją prawdziwą tożsamość , bądź autentyczny , a nikt nie podważy twojego zdania .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.