Skocz do zawartości

Pogubiłem się w swojej karierze zawodowej i samorozwoju


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

Chcę się zwrócić do Was o pomoc ze swoim problemem. Jest to problem trudny a jego trudność wynika z faktu, że ciężko będzie mi opisać siebie, swoja obecną sytuację w sposób na tyle neutralny i anonimowy, by osoby znające mnie i które gdzieś w odmętach netu natrafią na ten post, nie rozpoznały mnie. Nie mniej problem jest dla mnie na tyle ciężki i zabrnąłem z nim do takiego punktu, że nie potrafię sobie z nim poradzić i muszę gdzieś pomocy poszukać a nie mam z kim też o tym pogadać. Ale do rzeczy:

 

Pogubiłem się. W swoim życiu zacząłem ciągnąć tyle srok za ogon, że już nawet ja przestałem widzieć w tym jakiś sens i ciągłość. Tyczy się to zarówno mojego wykształcenia jak i kariery zawodowej. Pokrótce o mnie, takie mini CV:

W trakcie swojej "normalnej" edukacji zdobyłem tytuł technika budownictwa, zainteresowałem się budowlanką. Przez zwrot "normalna edukacja" mam na myśli czas w życiu który jest przeznaczony na naukę: dzieciństwo, czasy nastoletnie. Po maturze poszedłem do pracy. Udało zdobyć mi się pracę w zawodzie (rok 2011) i zacząłem pracę w firmie budującej budynki dla jednego z warszawskich deweloperów. Zamawiałem materiały, robiłem kosztorysy, załatwiałem dla budowy różne jakieś tam rzeczy. Zarabiałem gówniane (poniżej 2 tys netto). Przepracowałem tam trzy lata. Po dwóch latach od matury (i 2 latach pracy) poszedłem na studia. Uznałem, że studia jednak trzeba mieć itd. Uznałem, że jestem za słaby i za cienki jestem na politechnikę by iść na budownictwo. Poszedłem na ekonomię. W między czasie zmiana pracy. Poszedłem do innej firmy budowlanej która budowała drogi (w tamtym czasie temat mocno na fali). Wizję siebie miałem taką, że będę jakimś tam księgowym firm budowalnych, kosztorysantem budowlanym, będę optymalizował koszty budowy a potem może i utrzymania nieruchomości. Zrobiłem z tego licencjat, potem mgr z finansów i rachunkowości. Uznałem wtedy, że jednak ta wizja jest głupia i mało realna. Zacząłem myśleć o przebranżowieniu się ale nie chciałem rzucić wszystkiego tak w cholerę i zacząć od nowa a nie chciałem też iść na budownictwo (studia te są potrzebne do uprawnień budowlanych bez których w branży jesteś tylko właśnie albo pracownikiem fizycznym albo w biurze od wszystkiego i niczego za grosze). Wpadłem wtedy na pomysł administrowania/zarządzania nieruchomościami - to zajęcie łączy w sobie i aspekty finansowo księgowe i budowalne - będzie to super pomyślałem. Tak poszedłem na podyplomówkę z tego. Dodatkowo zainteresowałem się też wyceną nierochomości to i cyk druga podyplomówka i potem cały cyrk związany z uprawnieniami rzeczoznawcy majątkowego których nie zrobiłem jednak do dziś. W trakcie nauki do egzaminu na rzeczoznawcę majątkowego ale i dzięki pracy w nierchomościach dośc mocno zainteresowałem się prawem - serio. Rozważałem i studia z tego (jest nawet stosowny temat na tym forum i o tym).

Mając już pierwszą podyplomówkę z zarządzania nieruchomościami, ta firma drogowa (moja druga praca w zawodzie), zwinęła się. Własciciele stwierdzili, że dalej nie działają w tym i część, likwidacja firmy, odprawy, sajonara baj. Ja po tym odszedłem z wykonawstwa. Znalazłem pracę w Izbie Skarbowej w dziale technicznym. Opiekowaliśmy się budynkami Izby Skarbowej w województwie. Moja pierwsza praca jako administrator. Zarabiałem dalej grosze 2200 zł netto (ale były trzynastki) a było to w roku 2017. Pracy dużo nie było ale była strasznie upierdliwa. By cokolwiek zrobić to wiadomo: jak to w budżecie, milion papierów, jakieś bzdurne systemy które tylko Twoją pracę wydłużają zamiast usprawnić. W pracy tej w naszym zespole był pewien elektryk i on zainteresował mnie dość mocno tą dziedziną.

W 2020 roku, po kolejnych trzech latach pracy odszedłem z Izby. Mialem krótki epizod w prywatnym szpitalu i teraz pracuję dalej w budżecie ale już nie w urzędzie a w spółce skarbu państwa. Spółka ta, ma dużo nieruchomości (zaszłości jeszcze z PRL) i dlatego utrzymuje ona zespół administratorów nieruchomości. Jest to cały wachlarz typów. Od budynków biurowych, po działki i place. Są też nieruchomości mieszkaniowe. I wiecie co? Jest dramat: papierologia i systemy gorsze jak w Izbie Skarbowej a przypominam, nie pracuje w urzędzie, dostałem najgorszy rejon z tych które mamy do administrowania. Dużo mieszkaniówki (a budynki te są na prawach mieszkań socjalnych) a co za tym idzie dużo starszych ludzi (w zasadzie sami starzy ludzie). Plus taki, że zacząłem zarabiać akceptowalnie. Nie jakoś nadwyraz dobrze ale akceptowanie. Akceptowalnie dla mnie to 3500 zł netto.

 

W roku tym, jako że dość długo nosiłem się z tym, olałem ubieganie się o nadanie mi uprawnień rzeczoznawcy. DO tego chce wyjść z tematu nieruchomości (a na pewno administrowania nimi). Czemu? Problem opiszę niżej. Zainteresowałem się elektryką (zainteresował mnie nią ten gość z Izby). Poszedłem nawet do szkoły policealnej elektrycznej w lutym tego roku. Sama szkoła podoba mi się, treści są ciekawe. Szkoła ta jednak uzmysłowiła mi jak bardzo dałem dupy ze swoim życiem i edukacją. Całe życie myślałem, że jestem za cienki na budownictwo i nigdy nie poszedłem na studia techniczne a teraz uczę się kolejnej branży technicznej (co prawda na poziomie średnim) która jest trudniejsza od budownictwa. Uczę się samodzielne matmy, fizyki, elektrotechniki. Nie dość że podoba mi się to, to jeszcze rzeczywiście łapię o co chodzi w zadankach plus przekładam to na życie (robię proste rzeczy i naprawy w elektronice). Zacząłem nawet myśleć o studiach z elektrotechniki. Całe życie bałem się iść na budownictwo (bo jestem za cienki z matmy i fizyki) a teraz myślę o polibudzie i elektrotechnice. Co mnie powstrzymuje? Wiek, 32 lata. Konieczność dojazdów pociągiem półtorej godziny do innego miasta, mimo wszystko brak pewności siebie oraz nie chce zawalić tej elektrycznej szkoły policealnej mimo wszystko (lepszy technik w garści jak inżynier na dachy parafrazując). Czesne za studia zaoczne są horrendalne (horrendalne w stosunku do tego co było w 2010 roku w trakcie mojej "normalnej" edukacji - gdy był czas na studiowanie. Obecnie mam wakacje od szkoły, praca daje mi coraz bardziej jednak w kość - im dalej w las tym więcej drzew, bez rozpisywania się - lata zaniedbań moich poprzedników, oczekiwania, że ja rozwiążę problemy narastające latami.

I teraz mój problem. Pogubiłem się. Po prostu w życiu pogubiłem się. Nie wiem co zrobić z pracą. Boje się, że kolejna zmiana po prostu pracy tak naprawdę niczego nie zmieni. Interesuje mnie elektryka ale jak przyjdzie mi w tym pracować to boje się, że zderzę się z tymi samymi problemami przez które odszedłem z budownictwa: brak branżowych studiów, brak stosownych uprawnień budowlanych oraz możliwości ich zrobienia przez brak branżowych studiów. Czemu obawiam się pójścia na studia z tego? Opis powyżej. Myślę o jakimś radykalnym przebranżowieniu się ale na co? Na co można przebranżowić się bez konieczności studiowania?

Dochodzi jeszcze jeden problem: z wiekiem coraz bardziej zamykam się w sobie, coraz mniej lubię ludzi ogólnie. Teraz jak pracuję jako administrator i mam nieruchomości mieszkaniowe to tylko utwierdzam się w swoim przekonaniu o niechęci do ludzi. Praca zdalna? Ale jako kto? Szlagierowe zawody zdalne to programista (no way) i księgowy (już szybciej, lubię prawo, lubię tabelki i cyferki, nie lubię ludzi), innych zawodów zdalnych nawet nie rozpatruję.

Osoby chce napisać mi cytat z "chłopaki nie płaczą": "musisz odpowiedzieć sobie na zajebiście ważne pytanie..." itd. uprzedzę. Co chcę w życiu robić? tak naprawdę nic. Serio... A jeśli już coś muszę robić (a muszę) to coś co pozwoli mi zarobić i będzie związane z minimalnym kontaktem z ludźmi.

Ktoś coś na to wszystko powie, skomentuje, doradzi?

Edytowane przez Dassler89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś chyba ofiarą "możesz wszystko" 🤔Tu ciężko cokolwiek doradzić. Z pracą jest zazwyczaj tak, że wyobrażenia najczęściej rozmijają sie z rzeczywistością. Dlatego też jak coś ci się podoba w nauce, to nie znaczy, że będzie ci się podobać w robocie. Większość robót jest w istocie powtarzalna do wyrzygu.

 

Weźmy tego elektryka. Masz w sumie 3 drogi: 1) Uprawnienia >1kV i praca w szeroko rozumianej energetyce. Tu można dużo zarobić, ale wymaga to czasu. 2) Zwykłe uprawnienia <1kV i praca jako elektryk gdzieś tam, pomocnik, utrzymanie ruchu. Robota upierdliwa i mało płatna. 3) Robisz <1kV + dozór + pomiary +  gazowe + szkolenia instalatorskie na dane typy i idziesz we własną działalność. Ciężki kawałek chleba, ale dość dobra kasa i sam wybierasz co robisz. 

 

Acha, po elektryce możesz jeszcze iść w automatykę przemysłową, ale do tego niezbędna jest nauka programowania PLC. W polsce automatyk to trochę rzeźba w g..., musiałbyś rozważyć wyjazd za granicę. 

 

Teraz sobie odpowiedz który z tych wariantów ci najbardziej pasuje, o ile oczywiście chcesz iść w tym kierunku. 

 

Masz 32 lata. To młody jeszcze jesteś i masz dużo czasu na specjalizację. 

 

Ps. Zwróć też uwagę na to, że te "techniczne" zajęcia to dużo, jak nie głównie, tyrki fizycznej. Technik za biureczkiem rzadko siedzi. 

 

 

 

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, maroon napisał:

Jesteś chyba ofiarą "możesz wszystko"

Trochę tak: nawet teraz przez pryzmat tego, że zmagam się z rzeczami których całe życie nie chciałem się nauczyć (matma, fizyka) twierdzę, że mogę nauczyć się wszystkiego a to jest zgubne.

 

13 godzin temu, maroon napisał:

Zwróć też uwagę na to, że te "techniczne" zajęcia to dużo, jak nie głównie, tyrki fizycznej. Technik za biureczkiem rzadko siedzi. 

Tak - tu masz rację. Dlatego odszedłem z tradycyjnej budowlanki. Już nawet nie chodzi o zwykłe siedzenie za biurkiem ale i o możliwości zarobku. Bo za biurkiem siedzieć będziesz ale robić będziesz za mały hajs i do wielu rzeczy Cię nie dopuszczą - zawód zamknięty.

 

ps. filmik z extreme jobs fajny :D widziałem coś podobnego u nas w Polsce. Na focus tv był kiedyś program "elektryczni" albo "energetyczni". Coś takiego. Był odcinek jak latali śmigłowcem na Podhalu wzdłuż linii energetycznej i patrzyli gdzie gałęzie drzew zagrażają liniom energetycznym i gałęzie te ucinali ze śmigłowca. Mieli też kamerę termowizyjną na śmigłowcu i oceniali stany izolatorów :D

Edytowane przez Dassler89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minutes ago, Dassler89 said:

 

ps. filmik z extreme jobs fajny :D widziałem coś podobnego u nas w Polsce. Na focus tv był kiedyś program "elektryczni" albo "energetyczni". Coś takiego. Był odcinek jak latali śmigłowcem na Podhalu wzdłuż linii energetycznej i patrzyli gdzie gałęzie drzew zagrażają liniom energetycznym i gałęzie te ucinali ze śmigłowca. Mieli też kamerę termowizyjną na śmigłowcu i oceniali stany izolatorów :D

Bo w Polszy utarło się, że dziunia za biurkiem to ma życie, a robol to panie nuda, dramat i wstyd. 

 

Pokłosie transformacji. 

 

Tymczasem wielu tych "roboli" ma w robocie za darmo takie rzeczy i wrażenia, których dziunia zza biurka nigdy za żadne pieniądze nie kupi. 

 

Wracając znowu do elektryka. To bardzo szerokie spektrum. Możesz np. pracować jako elektryk na statku i pół świata zwiedzić. Możesz być elektrykiem na platformie wiertniczej, na stacji badawczej na Antarktydzie. Możesz być elektrykiem samolotowym i pracować dla największych linii, itp. itd. 

 

Większość zawodów technicznych daje dużo szersze spektrum możliwości, niż zawody "ekonomiczne". 

 

Tylko nie każdy lubi jak jest niewygodnie. Biurko w klimatyzowanym pokoju jest bezcenne ;). I nobilituje. 

 

Ps. Znajomek jest operatorem drona i sprawdza coś tam w liniach energetycznych. Zarabia coś koło 10k na rękę i jeszcze w dwóch tych samych miejscach nie robił. No ale taki robol zwykły. 

Edytowane przez maroon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam tak samo jak Ty, z tymże operuję tylko w ramach nieruchomości i budownictwa. Nie ma w tym nic złego, pod warunkiem, że robisz to dla siebie i dla własnej przyjemności. Jeśli całość zaczyna Cię stresować to czas to przepracować i to szybko w ramach terapii. Nie bój się iść do terapeuty - w PL jest bardzo mylne pojęcie o tym co na takich sesjach się dzieje. Wyjaśnisz sobie to i owo i zmienisz punkt widzenia.

 

Co więcej? Ciągłe zmiany brazy i specjalizacji nic Ci nie dadzą. Wymierne korzyści, przynajmniej na podstawie moich doświadczeń, zawsze daje bycie ponadprzeciętnie dobrym - w czymkolwiek! Chcesz uprawnienia elektryka - zrób! Tylko nie licz, że nagle staniesz się bogaty. Aczkolwiek, może to być fajny zawód, aby sobie dorobić. Natomiast jak będziesz w czymś super to sam rynek się o Ciebie upomni.

 

Poza tym, nie rób kwalifikacji jeśli Cię one zbyt dużo kosztują. Ja sobie coś tam zawsze dłubie, ale tylko i wyłącznie dlatego, że jest to dla mnie małe obciążenie finansowe.

 

Na koniec, nie narzekaj i nie ucz się na siłę. Studia dzisiaj nie są wyznacznikiem kompetencji. Masz już sporo dyplomów. Czy jeszcze coś musisz udowadniać?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, dziadek do orzechow napisał:

Masz już sporo dyplomów. Czy jeszcze coś musisz udowadniać?

Kompleks braku uprawnień budowlanych? Wkurza mnie w obecnej robocie np. to, że jak ja coś mówię nt usterki budowlanej to nikt mnie nie słucha, nie traktuje poważnie i muszę umawiać się z gościem który jest u nas inspektorem nadzoru z uprawnieniami budowlanymi. (Uprawnienia budowlane, nie mylić z uprawnieniami elektrycznymi czyli tzw. grupą SEP ktorą notabene już mam do 1kV).

 

To samo tyczy się braku możliwości dokonania rocznego albo 5-letniego przeglądu obiektu budowlanego. Nie jest to jakieś rocket science ale brak studiów branżowych i brak uprawnień zamyka drogę.

Edytowane przez Dassler89
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam od siebie skorzystanie z usług profesjonalnego doradcy zawodowego.

Problem w tym, że my tutaj teraz zajmujemy się wróżeniem z fusów, a z tak małej ilości informacji o Tobie ciężko rozgryźć co naprawdę będzie najkorzystniejsze dla Ciebie.

 

Wpisz w Google: doradca zawodowy + nazwa miasta gdzie mieszkasz/ najbliższego dużego miasta.

Sprawdź opinie ośrodka, który znajdziesz. Zadzwoń tam, spytaj się czy możesz zająć chwilkę, przedstaw pokrótce swoją sytuację i czy można nad tą sytuacją popracować albo jak ją rozwiązać. Jak usłyszysz, że tak, że można coś zrobić, umów się na wizytę - ale to ważne, żeby to była ogarnięta osoba. Zrobisz pewnie kilka testów, przejdziesz przez rozmowy i możesz wyjść z zupełnie innym mindsetem.

Problem w tym, że to nie jest darmowe, ale za jakość się płaci, a usługi darmowe mają często wątpliwą jakość - a odrobinę o coś takiego nas prosisz, bo możemy tylko strzelać z opaską na oczach do tarczy i liczyć, że nie spudłujemy i jakimś cudem trafimy.

Powodzenia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minutes ago, Dassler89 said:

Kompleks braku uprawnień budowlanych?

 

Wylecz się z niego, mam dokładnie tak samo - w PL jest jakiś fetysz uprawnień budowlanych. Za granicą nie musisz mieć nawet studiów - liczy się tylko doświadczenie. Sam będę na tej podstawie robił transfer uprawnień i już wiem, że leśne dziadki w PL będą dostawały spazm na samą myśl o tym, że ktoś taki może mieć uprawnienia. Większość tego towarzystwa to też miernoty techniczne - wiem bo jak mówię jestem z branży, ale pracuję poza PL. Kilku delikwentów zaliczyło szok bojowy jak musieli wypełniać moje polecenia na placu budowy wiedząc żem 'nieinżynier'. Skręcało ich kilka dni. Jeden z rodaków zaprotestował i po proteście dostał tak soczysty opierdol od góry, że bał się odezwać w ogóle. Wkrótce go zwolniono, bo specom lokalnym mówił co mają robić krzycząc, że to on jest inżynierem po studiach (serio!).

 

Skup się na finansowej stronie tematu. Zaufaj mi, że większość inżynierów posłucha się szefa, jeśli szef się przekona ile co może go/firmę kosztować. Jesłi to nic nie pomoże to polecam wyjazd z PL, zrobienie uprawnień i powrót z nostryfikacją. Dostaniesz staż do odbębnienia i tyle.

 

Ale mając dyplom z ekonomii i podyplomówki z WN to ja w ogóle nie wiem co Ci siadło z tymi uprawnianiami budowlanymi. Zrób papiery na rzeczoznawcę i pracuj sobie spokojnie za godne pieniądze. Możesz wejść w pośrednictwo. Możesz także najzwyczajniej w świecie pomagać klientom w odbiorach mieszkań i due diligence. Bardzo dobre stawki i lekka praca. Praca na budowach to też nie eldorado. Mój szwagier tyra jako kieras na budowach i jest to bardzo podłe i odpowiedzialne zajęcie. Ja sam bardzo lubie świadczyć usługi w zakresie - inżyniery tak zrobiły, zepsuły, w ramach niewypełnienia umowy należy się XYZ. Sam zobaczysz jak wszyscy miękną jak w gre wchdzi odpowiedzialność zawodowa i cywilna.

 

No i inżynier w PL wcale tak dużo nie zarabia. Wiem, bo widzę ile wciąż ich z PL ucieka. Na dużych projektach przewija się mnóstwo polskich nazwisk. Szkoda czasu moim zdaniem...

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez dziadek do orzechow
dokończenie
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Messer napisał:

Problem w tym, że to nie jest darmowe, ale za jakość się płaci, a usługi darmowe mają często wątpliwą jakość - a odrobinę o coś takiego nas prosisz, bo możemy tylko strzelać z opaską na oczach do tarczy i liczyć, że nie spudłujemy i jakimś cudem trafimy.

Tak, tu też masz rację. Kiedyś (przed odejściem z wykonawstwa) chciałem skorzystać z doradztwa zawodowego ale... no właśnie.. szukałem czegoś darmowego. Skorzystam z tej rady, zwłaszcza, że obecnie zajmuje się czymś pokrewnym czyli szukaniem sobie psychologa do innego problemu ale to inny temat.

 

6 minut temu, dziadek do orzechow napisał:

Skup się na finansowej stronie tematu. Zaufaj mi, że większość inżynierów posłucha się szefa, jeśli szef się przekona ile co może go/firmę kosztować. Jesłi to nic nie pomoże to polecam wyjazd z PL, zrobienie uprawnień i powrót z nostryfikacją. Dostaniesz staż do odbębnienia i tyle.

Mogę wiedzieć jaki kierunek wyjazdu Ty obrałeś? Nigdy nie interesowałem się, jak wygląda temat uprawnień za granicą a po głowie chodzi mi temat Niemiec/Austrii - te dwa kraje mają bardzo rozwinięty przemysł elektrotechniczny. Lubię na YT oglądać filmiki z instalatorstwa i sporo oglądam niemieckojęzycznych treści w tym temacie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Just now, Dassler89 said:

Mogę wiedzieć jaki kierunek wyjazdu Ty obrałeś?

UK (jestem tu baaardzo dłuuuuuugo), ale wszędzie możesz zrobić papiery relatywnie łatwo. W UK po 3 latach na budowie, nie dość, że masz dobre papiery to jeszcze dobre pieniądze. W Niemczech możesz iść na przyuczenie za państwową kasę.

 

Ale szczerze widzę, że szukasz czegoś na siłę. Zrób uprawnienia z WN i sam zobaczysz, że będzie łatwiej. Wszędzie dobrze gdzie nas nie ma. Poza tym, praca w budowlance etc. to nie Floryda. Inżynierowie dziś to nie budowniczy z XIXw.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.