Skocz do zawartości

Co się z nami stanie, gdy umrzemy? Teoria Joaquina Cámary


yrl

Rekomendowane odpowiedzi

Dla mnie śmierć to zwyczajnie koniec. Nie potrafię sobie wyobrazić, że któregoś dnia kończąc żywot, nagle zacznę się unosić w powietrzu jako istota astralna bądź inny twór, który jest tylko projekcją mojej świadomości. 

Osobiście jestem zdania, że religia została stworzona tylko po to by kierować tłumem. 

Jeśli miałbym się skłaniać do jakiejś teorii to ewentualnie reinkarnacja. Kiedyś spotkałem się z teorią, że kiedy rodzi się dziecko, ktoś musi umrzeć dla zachowania równowagi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrze, że nie jesteśmy zarazkami mieszkającymi w nosie i wierzącymi, że nadejdzie koniec świata kiedy przybędzie wielka CHUSTECZKA która zmiecie nas z powierzchni :D

 

Też dobrze, że nie jesteśmy ufoludkami co przybyły na Ziemię aby ją podbić a skończyliśmy w pysku psa bo okazalo się, że jesteśmy wielkości muchy :D

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Adameo napisał:

Najgorsze co może być to chyba zaufanie do sensacyjek naukowych.

Nie wierzysz w $cience bro? Jak to? Nie wierzysz ,że najpierw "był" wielki wybuch, który stworzył świadomość, a nie odwrotnie?!

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nikt nie wie co jest po śmierci. Ja wierze, że jest coś chodź nie wiem co. Mam dowody w postaci dziwnych zdarzeń po śmierci bliskich osób.

Wizja piekła czy reinkarnacji mnie przeraża. Piekło wiadomo nic fajnego. Reinkarnacja wieczna tułaczka i wykasowanie pamięci też bardzo źle.

To ja już wolałbym zapaść w nicość (stan przed narodzinami) niż reinkarnować czy do piekła trafić. Reinkarnacja znowu w jakieś drapieżnej zwalonej planecie i miotanie się z problemami w imię instynktu przetrwania, a potem znowu zdechnąć i się narodzić 1000000x. Po za tym w dupie mam swoją duszę i jej naukę skoro mnie jako mnie nie będzie.

Bez życia po życiu, nasze obecne nie ma w ogóle sensu i można strzelić sobie w łeb bo po co to wszystko męczyć się w imię czego?

Ja wierzę, że może życie po życiu będzie lepsze bardziej logiczne poukładane bo tu na tym łez padole nic nie ma sensu.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Analconda napisał:

Dla mnie to bzdury. Przy śmierci zanika świadomość i tyle. Zostaje ciało ale człowieka nie ma.

Ale tak dla pewności dodam - gdzie bym nie trafił po śmierci gdyby cokolwiek istniało - ja tam będę największą bestią.

 

Coś jak tutaj, mem na czasie, po prawej to stan na teraz, a po lewej w lepszym świecie. ;)

 

https://sportowefakty.wp.pl/euro-2020-2021/zdjecia/galeria/21334/mecz-po-finale-euro-2020/12

Edytowane przez Endeg
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Jonash napisał:

 

Czemu nie jesteś nią już teraz na miejscu? Tak samo będziesz się bał być bestią w przyszłym świecie tak jak boisz się w tym. Nie staniesz się nagle superbohaterem ani superzwyrodnialcem. 

W tym momencie tylko prawo chroni osoby które mnie krzywdzą.

Dużo nie zrobię bo mnie szybko zamkną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, EMKEJ napisał:

Nie wierzysz w $cience bro? Jak to? Nie wierzysz ,że najpierw "był" wielki wybuch, który stworzył świadomość, a nie odwrotnie?!

$cience bro - nie wiem co to jest więc chyba w to nie wierzę 🙂

Vertuliani twierdzi że nie można wierzyć w to co mówią ludzie którzy przeżyli śmierć kliniczną i przytacza na to dowód.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam taką swoją "dziwną" teorię, która do mnie przemawia. Jest to teoria mojego autorstwa.

 

Skoro raz się coś wydarzyło, to czemu nie może wydarzyć się drugi raz?

 

* Wszechświat skończony: Cykliczność bytności.

 

Biorąc pod uwagę, że wszechświat istnieje od jakiegoś punktu 0 (na ten moment rzekomo +/- 15 mld lat) do punktu 1 ( pierdylon lat).  Jak by dziwnie nie zabrzmiało, jest etap nicości, który w sam sobie jest poza czasem- przed-0 i po-1.

Tak więc, zakładam, że być może za pierdylion do potęgi pierdylion, znowu sobie porozmawiamy na ten temat. Z tym, że będą istniały być może minimalne różnice w rzeczywistości- a minimalna różnica, to wbrew pozorom na przestrzeni i złożoności wszechświata-poważna sprawa. Ta teoria daje mi trochę do myślenia w kontekście: wróżbiarstwa, jasnowidzenia itp.

 

* Wszechświat nieskończony w czasie i przestrzeni.

 

Jeżeli mamy przed sobą nieskończoność, to czemu by nie, w tej nieskończoności moje atomy (czy cokolwiek innego, co tworzy moją samoświadomość) nie miałby się kiedyś ze sobą połączyć tworząc mnie ponownie.

 

Powyższe teorie niejako tworzą- "życie po życiu" bez koncepcji Boga- w którego osobiście wierzę.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Wg mnie również śmierć jest ostatecznym końcem naszego istnienia. To co po śmierci przetrwa jeszcze przez jakiś czas to tylko nasze martwe ciało (dopóki dopóki nie ulegnie całkowitemu rozkładowi, lub nie zostanie spalone) no i pamięć po nas u pozostałych żyjących ludzi. Ale i ta również przetrwa niewiele dłużej - zapewne 3-4 pokolenia maksymalnie i nikt potem nie będzie już pamiętał nawet, że kiedyś w ogóle istnieliśmy.

 

Sam, dość długo jako katolik, wierzyłem w życie po śmierci i czekające na nas po niej niebo, czyściec lub piekło. Jednocześnie koncepcja reinkarnacji nigdy do mnie nie przemawiała i dalej nie przemawia, choć cenię bardzo filozofię buddyzmu. Praktycznie, to po 23-24 roku życia moja wiara stopniowo ale nieuchronnie zaczęła się wypalać. Jak część z kolegów, którzy wypowiadali się powyżej, z wiekiem zacząłem stawać się coraz większym nihilistą, materialistą i ateistą. Obecnie mój pogląd na temat losu człowieka po śmierci opiera się o wiele bardziej na możliwych do weryfikacji faktach, namacalnych dowodach oraz zdrowym rozsądku i logice, a znacznie mniej na nieracjonalnych wierzeniach przekazywanych przez legendy i religie. Myślę, że większość tych historii, często niespójnych ze sobą, pojawiło się, by dać pocieszenie żyjącym po odejściu bliskich, a także sprzedać nadzieję na czekającą nieśmiertelność.

 

Aktualnie zdecydowanie uważam, że najbardziej logiczną wizją jest absolutna nicość po śmierci (z perspektywy samego zmarłego). Czeka nas takie samo nieistnienie jak przed naszym narodzeniem. Mózg, który utrzymuje naszą świadomość wyłączy się na zawsze, kilkanaście minut po tym jak przestanie przepływać przez niego natleniona krew, a następnie ulegnie zniszczeniu, jak reszta ciała. I najprawdopodobniej nawet nie zdamy sobie sprawy z tego, że już nie istniejemy, bo nas, jako obserwatora tych wydarzeń już po prostu nie będzie. 🤔

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.