Skocz do zawartości

Jak to jest z tą kobietą pracującą?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

Chciałabym zapytać Panów, jak podchodzicie do kwestii kobiety pracującej.

Wczoraj przyjechał do mnie brat z rodzicami - cały dzień kosiliśmy, grabiliśmy trawę, dzieciaki miały ubaw - jeździły na taczkach, pomagały. Przemiły dzień, wszyscy pozytywnie zmęczeni siedli do piwka wieczorem, ale skromnie - bo dzisiaj mam imprezę urodzinową córki.

Wywiązała się dyskusja między moim bratem, mężem i tatą - (żałuję, że nie poszłam spać, bo zbyt emocjonalnie podeszłam do tematu). Tato mój zapytał się mojego brata, kiedy zamierza się oświadczyć swojej dziewczynie - dziewczyna nie ma rodziców, jest 8 lat młodsza, zaradna, kobieca, gotuje itd. A mój brat powiedział, że mógłby nawet jutro, ale ma jeden warunek: ona musi sobie znaleźć pracę. Może być bibliotekarką, listonoszką, kurierem - po prostu ma wstawać rano razem z nim i coś robić.

Mojego tatę i męża to ciut obruszyło. Tato pytał, czy w ogóle kocha swoją dziewczynę - na co brat, że kocha. Mój mąż, że przecież będzie miał ugotowane, posprzątane, ciepło rodzinne - a mój brat na to - miałem to wszystko zanim ją poznałem, nie potrzebuję sprzątaczki.

Postawa mojego brata wydała mi się bardzo bliska mojej perspektywie. Natomiast w wypowiedziach pozostałych panów miałam poczucie, że wybrzmiewała tęsknota za kobietą siedzącą w domu (moja mama jest pracująca, ogarniająca - więc u ojca chyba po prostu piwko weszło), natomiast kobieta pracująca to tylko problemy - i kiedyś to były czasy, kiedy dama wiernie czekała na męża wracającego z pracy.

Poczułam się z tym źle, bo zdałam sobie sprawę, że moja praca może być odbierana, jako moja własna ambicja i fanaberia, podczas gdy w tym czasie mogłabym upiec tyle ciast z myślą o rodzinie.

Rodzina jest dla mnie najważniejsza. Wracam z pracy, biorę dzieciaki nad zalew, w ogóle nie marnuję czasu - albo pracuję, albo dzieci, albo dom. Nie oglądam telewizji, z rzeczy luźnych - to czytam to forum.

Czy wy Panowie myślicie, że kobiety w pracy to pewna przykra konsekwencja upadku odwiecznego ładu, czy uważacie, że to nareszcie dziejowa sprawiedliwość - w końcu dokładają się realnie do budżetu, czy to po prostu uzgodnienia między stronami w relacjach i jeden rabin powie tak, a drugi tak.

Trochę mnie trzyma jeszcze ta sytuacja (mogłam iść spać, a nie siedzieć z facetami...), bo zrozumiałam z kontekstu, że praca kobiety to tak jak kurs jogi dla niej - robi to dla siebie, żeby odsapnąć od rodziny, a wszyscy muszą to milcząco akceptować.

@Lalka tu pytanie do Ciebie? Co sprawia, że jednak chcesz wrócić do pracy, a nie zostać dłużej w domu.

 

Mam dzisiaj urodziny córki, więc lecę ogarniać, ale chętnie poczytam wieczorem.

 

 

 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oczywiście, że powinna pracować, jeśli ma trochę oleju w głowie i zdaje sobie sprawę, że bycie trophy wife/tradwife to nie jest dobra strategia in the long run.

 

Głównym motywatorem kobiety powinno być to, żeby nie obudzić się za 20/30 lat z ręką w nocniku, gdy jej mężuś, który przez te dekady budował pozycję zawodową, przez co w jakiś tam sposób urósł w oczach innych kobiet (choć oczywiście to nie pewnik), znajdzie sobie młodszy model i kopnie ją w cztery litery, a ona zostanie sama z podupadłą urodą, bez wartości na rynku pracy i bez jakiegokolwiek hajsu, jeśli jest trzęsącymi się kluskami i nie zmiażdży mężusia w sądzie - wtedy pozostaje roping i kumbaja maj lord.

 

Podczas gdy chodząc do pracy, może poznawać innych mężczyzn i budować sobie Stowarzyszenie Nieumarłych Orbiterów na czarną godzinę, którzy będą gotowi wskoczyć na miejsce mężusia, gdy coś się posypie, odkładać siano do skarpety na dobrą papugę w razie w i swoje zachcianki, robić prezenty swoim kochankom - nieograniczone morze możliwości. 

 

Bajki Disneya o życiu długo i szczęśliwie można wsadzić między bajki właśnie, bo to wyjątki, a nie reguła, patrząc na statystyki rozwodów (pomijam fakt, że to głównie kobiety o rozwód wnoszą; byłoby fajnie, gdyby były również statystyki dotyczące ich prawdziwej motywacji ku temu - ile z prawdziwej winy męża? ile z wyrachowania, żeby go wysiudać z majątku? ile z niezgodności charakterów? ile z...? ile z...?).

 

Poza tym, jaka liczba domostw z dziećmi jest w stanie utrzymać się w Polsce z jednego dochodu? Nie chce mi się szukać statystyk, ale wątpię, żeby to było więcej niż kilkanaście procent, więc niejako realia same wymuszają, żeby wygnać tę kobietę z domu do pracy (a fakt, że zazwyczaj jest to nieciekawa, odtwórcza praca, to już inna para kaloszy), przez co rykoszetem dostają dzieci, bo nie ma się nimi kto zajmować (pomijając fakt, że wychowanie dzieci dzisiaj prawie że nie istnieje; dzisiaj dzieci się hoduje, a "wychowaniem" zajmują się tiktoki, jutuby, shitfliksy, podczas gdy rodzice to zwykli opiekunowie).

Edytowane przez Ważniak
  • Like 9
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Korzyści jest wiele, minusów nie dostrzegam. 

Córka pójdzie do żłobka na jakieś 4h dziennie, ma ogromną potrzebę bycia wśród innych ludzi, dzieci. Ja już jej nie wystarczam i nie umiem jej tej potrzeby zaspokoić. Bardzo szybko się rozwija, dużo rozumie, wypowiada już pojedyncze słowa, alarmuje swoje potrzeby, w zabawach z innymi dziećmi jest liderem.  Czuje, że zrobię błąd trzymając ją dalej przy sobie bo wymuszę na niej inna postawę. 

Mój w domu nic nie robi i nie będzie robić. U niego dojdzie jeden obowiązek zaprowadzić małą do żłobka wtedy kiedy będzie im pasować, pewnie po śniadaniu będzie to robić więc koło godziny 10, acha jedynie śniadanie sam będzie sobie musiał robić i kawę.

Ale to też nie jest powiedziane, bo jak wrócę do pracy to jako kucharka- ogromnie jest mi miło, że ktoś docenił moje zdolności kulinarne i cukiernicze, więc będę pewnie przynosić posiłki do domu, po co dwa razy gotować? :) A mi ta praca bardzo odpowiada bo godziny pracy od 6-14 są świetne, prosto z pracy odbiorę córkę czyli dalej będziemy spędzać ze sobą dużo czasu, razem będziemy obiad robić jak zawsze albo będę przynosić z pracy, ja dalej będę sprzątać i robić zakupy tak jak do tej pory. Także nie wydaje mi się, że mój powrót do pracy będzie mieć negatywny wpływ na moją rodzinę. 

Jakbym podjęła się innego zatrudnienia, np w banku to 4x w tyg nie ma mnie w domu od 9 do 21- oddział w galerii handlowej. Taka praca zrobiłaby nam krzywdę.

No i dodatkowy pieniądz zawsze jest też na plus. Wbrew tego co inni na forum myślą, mój mi kasy nie daje, a wkład finansowy mamy taki sam, wkład w prowadzenie domu i opiekę- wychowanie nad córką jest po mojej stronie i to się minimalnie zmieni. Chociaż mój też już dużo się angażuje w wychowanie i rozwój córki bo ona też się tego zaczęła ostatnio domagać.  

Także no, ja będę mieć trochę więcej obowiązków i pieniędzy, mój będzie musiał zaprowadzić małą do żłobka (prywatna opiekunka ma same minusy, nie widzi mi się to jakoś, a moją ciągnie do innych dzieci), mała w żłobku będzie tylko 4h dziennie ale będę dążyć do tego by ten okres skrócić do 2h (pójdę do pracy na 4). Myślę, że tyle czasu jej wystarczy by te potrzebę zaspokoić. Same plusy.

 

Edytowane przez Lalka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Ważniak napisał:

znajdzie sobie młodszy model i kopnie ją w cztery litery,

 

Prędzej miś kopnie w kalendarz a wdowa zbierze frukta ze wspólnego majątku :). Znam kilka starszych wdów żyjących jak pączek w maśle. Natomiast ani jednego wdowca :).

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem przeciwnego zdania. Uważam że to facet powinien pracować użerać się ze światem w pracy, znosić niedogodności a potem wracać zmęczony do czystego zadbanego domu w którym pachnie wypiekami. Dlaczego? Powód jest prosty. Prowadzenie domu to sztuka. Kobiety mają w tym zdecydowanie więcej dobrych pomysłów. Jeśli o mnie chodzi w domu mogłoby stać tylko biurko i prycza. Resztę mógłbym śmiało wypieprzyć. 

 

Prowadzenie domu to praca i to wymagająca. Sprzątanie, gotowanie, zajmowanie się dziećmi. Jeśli obydwoje pracują to coś będzie zaniedbywane. 

 

Moim zdaniem podejście tego gościa zdrowe nie jest. 

 

Inną kwestią są obecnie warunki w jakich taką rodzinę można by prowadzić. Nie ma ich. Zyczajnie na taki układ mogą sobie pozwolić ludzie którzy bardzo dobrze zarabiają, ale stawianie kobiecie takiego ultimatum jest moim zdaniem niemęskie choć zrozumiałe w pewnym stopniu w obecnych warunkach ekonomicznych.

Kobiety w pracy tracą swoja kobiecość. 

  • Like 8
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Trevor napisał:

Prowadzenie domu to praca i to wymagająca. Sprzątanie, gotowanie, zajmowanie się dziećmi.

Niestety w społeczeństwie panuje błędne przekonanie, że to pięć minut roboty, a reszta to obijanie się. :)

Ale tak samo uważam, że jest to sztuka. :)

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele razy się nad tym zastanawiałem czy kobieta powinna pracować.

 

Z jednej strony nawet gdybym zarabiał miliony - nie trzymałbym pasożyta za darmo.

Z drugiej strony kobieta nie powinna pracować bo dzięki temu będzie zbyt niezależna więc może mieć problem ze sprzątaniem gotowaniem itd.

 

No ale jeśli trafi się kobieta która nie jest nierobem czyli zajmuje się domem i nie narzeka + zarabia i dokłada się równo połowe do utrzymania - to taka jest normalna.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Trevor napisał:

Jeśli o mnie chodzi w domu mogłoby stać tylko biurko i prycza.

Jak bym widział swój "kwadrat".

 

5 minut temu, Trevor napisał:

Prowadzenie domu to praca i to wymagająca. Sprzątanie, gotowanie, zajmowanie się dziećmi. Jeśli obydwoje pracują to coś będzie zaniedbywane. 

Też się skłaniam ku temu pomysłowy. Czyli przynoszę do jaskini mamuta czyt. hajs. Natomiast kobieta ogarnia chałupę i dzieciaki plus dwudaniowy obiad z deserem. Pomarzyć fajna rzecz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z p0lkami to jest tak, że muszą mieć jak najwięcej zajęć na głowie i jak najmniej czasu na cokolwiek innego bo inaczej głupiejecie od smartfonów i seriali i kurwicie sie na lewo i prawo.

 

Natomiast normalnie to kobieta powinna mieć zaradnego mężczyznę, który na obecne polskie warunki zarobi minimum te 8 k na rękę i utrzyma swoją rodzinę zaś ona sama powinna zająć się domem i dostawać za to kieszonkowe. 

 

To tak normalnie gdyby p0lka nie była p0lką.

  • Like 4
  • Haha 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka kobieta z którą miałbym się związać powinna pracować. Nie obchodzi mnie gdzie, stanowisko bo to nie istotne. Ważne by w tych chorych czasach pracowała i wspólnie dorabiała się, budowała domowy budżet. Moim zdaniem ma to pozytywne aspekty :

- Wychodzenie do ludzi pomaga w psychicznej równowadze, człowiek potrzebuje tego kontaktu z ludźmi. W domu czlowiek dziczeje. 

- Kobieta zna wartość pieniądza i wie jak ciężko trzeba pracować na cokolwiek

- Ma swoje pieniądze dzięki którym może sobie coś kupić, odłożyć i nie musi prosić faceta o kasę albo uważać by starczyło z jednej pensji do końca miesiąca. 

 

Miałem już jednego pasożyta, praca nie pasowała, w domu by leżała i nic nie robiła. Nigdy więcej. 

Owszem, prowadzenie domu to ciężka praca i się z tym zgadzam w stu procentach. Ale obowiązki podzielone na dwoje nie bolą tak bardzo. Dla mnie żadną ujmą czy tragedią jest przyjście z pracy i zrobienie sobie obiadu, posprzątanie chałupy czy zakupy a pracuje fizycznie i to ciężko. Posprzątać ile zajmie, z godzinę? Obiad ja też nie muszę mieć wykwintny z rarytasów i zupa mi wystarcza, przygotować co trzeba, wstawić na kuchnię i samo się gotuje. Drugie danie zawsze też można kupić gotowe, a też ile zajmie obranie ziemniaków i usmażenie kotletów na wolnym ogniu. A międzyczasie można wstawić pranie czy właśnie sprzątać. Wszystko to kwestia podejścia

 

Edytowane przez sekacz19
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Król Jarosław I napisał:

utrzyma swoją rodzinę zaś ona sama powinna zająć się domem i dostawać za to kieszonkowe

Jeszcze jej Moké i Chada załatwić do bolcowania.

Żadna kasa się nie należy kobiecie za to ponieważ zajmowanie się domem to obowiązek kobiety.

Jeśli kobieta nie pracuje to nie żre. 

 

10 minut temu, sekacz19 napisał:

Owszem, prowadzenie domu to ciężka praca

Faktycznie 5min odkurzania jest tak wyczerpujące na 8h roboty.

Robienie obiadu wymaga ryzykowanie życiem.

Zajmowanie się dziećmi jest tak trudne, że potrzeba kupić psa by je karmił ponieważ kobieta leży półprzytomna po obraniu 2 marchewek do obiadu!

Ale marchewke sąsiada chętnie obierze.

 

Nie słuchajcie kłamstw kobiet. Mają pralkę, zmywarke, odkurzacz - wszystkie te sprzęty ułatwiają im robotę. Przy okazji jest to dzieło mężczyzn bo gdyby nie my to one do dzisiaj by łapami prały ubrania i zmywały gary ale dobra...

Zajmowanie się domem to chwila roboty - liczmy NAWET 1h dziennie. Reszta to rżnięcie się z sąsiadami czy cholera wie kim. I co chcecie kobiecie za to kase dawać? To niech se na pół etatu albo 3/4 idą do roboty jak nie chce im się robić i tyle.

Edytowane przez Analconda
  • Like 5
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem jest to że kobieta jest potencjałem, czyli mężczyzna musi liczyć na szczęście, że kobieta dotrzyma obietnicy bycia dobrą żoną. Natomiast facet na dzień dobry ma pracować, przynośić kasę, wysłuchiwać problemów i rosnących żądań. Jeśli podwinie mu się noga to jak wg statystyk 80% rozowdów jest inicjowana przez kobiety i zabierze mu większą część majątku. I w większości małżeństw po urodzeniu dziecka nie ważne czy pracuje kobieta czy nie to facet doświadcza gderania czy nawet agresji swojej Pani. Dlaczego? Ponieważ małżeństwo to umowa prawna i ona ma go na pasku i może robić co chce, roztyć się, przestać gotować, przestać sprzątać, może wszystko.

 

Ten gość nie jest głupi i pewnie wie że te wszystkie jej plusy skończą się gdy urodzi się dziecko, bo później będą groźby, że jak podskoczy t ona odejdzie i będzie musiał płacić alimenty na nią bo nie pracuje i na dziecko.

I tyle, to Wy Panie ustawiłyście tak świat, niedługo nie będzie wogóle małżeństw, tylko rozwody.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Analconda napisał:

Jeszcze jej Moké i Chada załatwić do bolcowania.

Żadna kasa się nie należy kobiecie za to ponieważ zajmowanie się domem to obowiązek kobiety.

Jeśli kobieta nie pracuje to nie żre. 

 

Mordo ja wiem, że przy p0lkach idzie zniewieścieć ale poza tą skurwiałą nacją uwierz mi nie każda chce się tylko wyruchać z murzynem 5minut po tym jak wyjdziesz z psem na spacer a i porządne oporządzenie domu to dużo więcej niż 1h roboty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problem z kobietami jest taki dziś że nei jesteś w stanie rozpoznać któa jest normalna, a która niebezpieczna, a z narzędziami jak wywalenie z własnego mieszkania na 2 tygodnie bez sądu robi się mieszanka wybuchowa. Cierpią na tym dobre kobiety, ale powiedzcie mi Panie jak mam odróżnić dobre Panie od złych? Bo każda powie że jest dobra.

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Amperka napisał:

Wywiązała się dyskusja między moim bratem, mężem i tatą - (żałuję, że nie poszłam spać, bo zbyt emocjonalnie podeszłam do tematu). Tato mój zapytał się mojego brata, kiedy zamierza się oświadczyć swojej dziewczynie - dziewczyna nie ma rodziców, jest 8 lat młodsza, zaradna, kobieca, gotuje itd. A mój brat powiedział, że mógłby nawet jutro, ale ma jeden warunek: ona musi sobie znaleźć pracę. Może być bibliotekarką, listonoszką, kurierem - po prostu ma wstawać rano razem z nim i coś robić.

Mojego tatę i męża to ciut obruszyło. Tato pytał, czy w ogóle kocha swoją dziewczynę - na co brat, że kocha. Mój mąż, że przecież będzie miał ugotowane, posprzątane, ciepło rodzinne - a mój brat na to - miałem to wszystko zanim ją poznałem, nie potrzebuję sprzątaczki.

 

Dokładnie mam takie samo podejście. Nie chodzi nawet o zaręczyny (ślubów nie uznaję), ale w ogóle o związek. Nie związałbym się z kobietą która nie pracuje. Może być to jakakolwiek praca, ale musi być to praca. I oczywiście nie może być to praca typu 1/4 etatu ;) tylko coś w normalnym zakresie. Nie chodzi o pieniądze, ale o sposób życia, obowiązkowość, pewną zaradność, itd, wiecie o co chodzi.

 

Dla mnie jest to podstawowy warunek by w ogóle zainteresować się kobietą. Bezrobotną na 100% bym nawet się nie zainteresował, bez względu na inne jej cechy (nawet jeśli wszystkie by mi pasowały).

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, Analconda napisał:

Faktycznie 5min odkurzania jest tak wyczerpujące na 8h roboty.

Robienie obiadu wymaga ryzykowanie życiem.

Zajmowanie się dziećmi jest tak trudne, że potrzeba kupić psa by je karmił ponieważ kobieta leży półprzytomna po obraniu 2 marchewek do obiadu!

 

Zawsze mnie zastanawia fakt wyolbrzymienia pracy domowej.

 

Mieszkam sam.

 

Wsadzam pranie w minutę do pralki na 30 min, coś robię w międzyczasie, po wypraniu wieszanie koło  5 min. Cała robota 6 minut! Raz w tygodniu. 

 

Prasowanie całości wybranych rzeczy góra 30 minut. Posiadam niektóre rzeczy, których  kompletnie nie trzeba prasować. Raz w tygodniu. 

 

Odkurzanie - 5 minut. Zawsze można  kupić automatyczny i ustawić na dane godziny i Sprzątanie masz z głowy. Raz w tygodniu. 

 

Gotowanie - gotowanie raz w tygodniu na cały tydzień,  w tygodniu odgrzewanie koło 10 min i gotowe z ewentualnymi małymi zmianami. Codziennie  10 min, raz w tygodniu koło  godzinę. 

 

Policzmy - w tygodniu 1+5+30+5+60+6×10=łącznie 2 godz i 41 min!!! (nie liczę czasu pracy pralki, tylko ile minut pracuję w domu)

 

Wszystko jest czysto, mam minimum mebli, malutką kawalerkę co mnie cieszy.

 

Bądźmy poważni z tymi pracami domowymi, niektórzy mówią jakby to robili po 10 godzin dziennie. 

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Baca1980 napisał:

Czyli przynoszę do jaskini mamuta czyt. hajs. Natomiast kobieta ogarnia chałupę i dzieciaki plus dwudaniowy obiad z deserem. Pomarzyć fajna rzecz.

Też mam takie podejście, jednak. Ilu jest facetów którzy zarobią te ~8k żeby utrzymać rodzinę ? Mój kolega tak ma, czyli on płaci za wszystko, a kobieta zajmuje się domem, sprzątanie, gotowanie itd. Mimo to ona i tak chce chodzić do pracy, nie każdej pasuje takie zamknięcie w czterech ścianach.

 

35 minut temu, Analconda napisał:

Faktycznie 5min odkurzania

Chcę widzieć jak sprzątasz np  100m dom w 5 min.

Posprzątać a posprzątać to jest różnica. 

36 minut temu, Analconda napisał:

Zajmowanie się domem to chwila roboty - liczmy NAWET 1h

Tyle to trwa ugotowanie dobrego obiadu.

Chyba, że zadowalasz się makaronem z keczupem 😆

Stary nie masz pojęcia nie tylko o kobietach, ale i o życiu.

  • Like 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tu nie chodzi tylko o prace domowe i dbanie o dom. Praca do rywalizacja, konkurencja i walka. Chcesz swoją kobietę wtłoczyć w takie środowisko to w mig znajdzie na ciebie zastępstwo bo w warunkach walki i rywalizacji zawsze znajdzie się w końcu bardziej atrakcyjny, bardziej silny, dobrze wyglądający etc. 

 

Swoja kobietę trzeba chronić przed tym kołchozem (dlatego żeby zachowała swoja kobiecość i delikatność) w którym żyjemy bo panie niestety w obecnych czasach działają na zasadzie impulsów. Mają mniejszą kontrolę nad tym co robią bo wmówiono im że moga wszystko i że wszystko się im należy. 

 

1 minute ago, Leniwiec said:

Mimo to ona i tak chce chodzić do pracy, nie każdej pasuje takie zamknięcie w czterech ścianach.

 

To wynika z braku pomysłu. Praca w domu nie musi oznaczać zamknięcia w domu bez wychodzenia. Przecież kobieta nie jest więźniem. bardziej chodzi o to że panie mają dzisiaj problem z pomysłem co zrobić w tym domu dla siebie i rodziny bo ten kołchoz wszystkim nam zaszczepił że mamy zapierdalać i jak masz troche czasu dla siebieto głupiejesz. Jak to?! Mogę coś zrobić dla siebie? Mogę mieć jakieś hobby czy zainteresowania poza pracą?

 

Moja kuzynka lepi garnki gotuje jeździ po targach wypieka chleby bułeczki, ma zadbany fajnie wystylizowany wiejski dom. Tak być powinno. Facet się dzieki temu czuje doceniony i że ktoś o niego dba. Facet zaspokaja potrzeby jeśli chodzi o zasoby a kobieta jeśli chodzi o komfort jaskini. Tak było od zarania dziejów (nie bez przyczyny), i tak powinno być. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie pracująca. 

Minusy:

 

odizolowana, lekko zdziczała, gnuśnieje z czasem, robi się nieogarem, który później nie daje sobie rady z najprostszymi czynnościami, pasożyt, sama sobie sznur na szyję kręci, zaniedbuje się, na telefonie godzinami siedzi z mamusią albo siostrą. 

 

Plusy:

Wierna, nie ma kochanka bo nie ma gdzie go poznać a w Internecie się boi. Nie ma też koleżanek rozwódek i feministek więc nie wzoruje się na nich. Dupy nie sprzeda. 

 

Pracująca. 

 

Plusy:

Zaradna, ogarnięta, sama może się utrzymać, dokłada sie do wydatków, zadbana bo musi wychodzić do ludzi. Ogólnie prawie same plusy.

 

Minusy:

Pójdzie na bok bo w pracy znajdzie usłużnych orbiterów, przystojnego charyzmatycznego kierownika, imprezy integracyjne i alkohol (czyli dupa sprzedana), delegacje i wolne pokoje setki km od domu. A im bardziej zaradna tym mnie potrzebuje mężczyznę. 

 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, RealLife napisał:

Plusy:

Wierna, nie ma kochanka bo nie ma gdzie go poznać a w Internecie się boi. Nie ma też koleżanek rozwódek i feministek więc nie wzoruje się na nich. Dupy nie sprzeda. 

Tu się akurat nie zgodzę, zwykła szara myszka, nie boi się już dzisiaj ,w sfeminizowanych czasach poznać buchaja przez internet. Dzisiaj to już nie problem. Wystarczy, że włączy tv a tam już ją uświadomią, że posiadanie kochanka, gdy ma się męża/partnera, to przecież nic złego.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.