Skocz do zawartości

Czy robienie kariery dla mężczyzny jest lekiem na całe zło?


Rekomendowane odpowiedzi

Do założenia tematu zainspirowały mnie własne przekonania, które chcę poddać pod Wasz osąd. Bedę wdzięczny za Wasze przemyślenia w tym temacie. Nie sposób jest być upartym jak osioł i trwać przy swoim. Nie ukrywam, że raczej skłaniam się ku założeniu, że mężczyzna powinien do 35 roku życia dbać o swój rozwój zawodowy, a sferę związkową traktować lekko, ewentualnie odłożyć na później.

 

Im dalej jednak w las, tym bardziej ciemno. Coraz bardziej się zastanawiam nad słusznością takiej koncepcji, gdzie poświęcamy wszystko na rozwój zawodowy. Coraz bardziej się też zastanawiam, czy takie postępowanie jest konieczne, czy człowiek nie powinien jednak znaleźć balans w życiu. Więc pierwszym problemem jest to, że zawsze istnieje ryzyko, że wypalimy się zawodowo, że coś nie wyjdzie, że być może wcale nie będziemy zarabiać w życiu fortuny. Po drugie zastanawiam się, czy takie życie daje spełnienie? Czy nawet mając w przyszłości 5 razy więcej niż teraz, ale ze zrujnowanym życiem towarzyskim, relacyjnym, z brakiem czasu na hobby człowiek będzie zwyczajnie chociaż umiarkowanie szczęśliwy? Jeżeli nawet prawdą jest to, że młode dziewczyny interesują się ogarniętymi mężczyznami w wieku +35, czy będzie z taką kobietą o czym rozmawiać i sposobność traktowania się po partnersku? 

 

Oczywistym jest, że nie da się prowadzić idealnie zrównoważonego życia (kariera, rodzina, czas wolny). Według mnie jedna sfera życiowa wpływa na drugą, ale też żadna z tych sfer nie odpowiada bezpośrednio za drugą. Robienie pieniędzy pomoże poznawać dziewczyny, bo zwyczajnie taki mężczyzna jest atrakcyjniejszy, ale też ne zrobi za nas interakcji ani nie przeprowadzi rozmowy. To, że człowiek będzie dobrze wyglądał, uprawiał sport ma jakieś przełożenie na to, że ma się większe szanse na dostanie pracy czy zostanie partnerem biznesowym, ale sam sport nie doprowadzi nas do tego, że osiągniemy sukces zawodowy. Często jest tak, że ktoś się skupia na jednej rzeczy kosztem drugiej. O ile takie podejście przez jakiś czas, powiedzmy dwa, trzy lata, ma sens, o tyle ciągnięcie takiej sytuacji przez kilka dobrych lat negatywnie odbije się na naszym życiu. W samochodzie powinny być sprawne cztery koła, tak i u człowieka nic po tym, że trzy koła są świetne, a czwartego brak. Lepiej być może mieć trochę 4 słabsze koła, ale wszystkie. Wiem, przykład infantylny, ale przynajmniej obrazowo pokazałem, co chciałem przekazać. Sam miałem w życiu sytuację, że coś tam w jednej sferze życia osiągnąłem dużego dla mnie, ale odbyło się to kosztem życia prywatnego, brakiem relacji. Mimo, że odczuwałem wtedy z tego radość, to był lekki zgrzyt, że zaniedbałem totalnie inne sfery życia. Z drugiej zaś strony patrząc na dzisiejsze relacje damsko- męskie to rzeczywiście najpewniejszym rozwiązaniem jest skupianie się na sobie (polepszanie kompetencji zawodowych, nauka języka obcego, sport, czytanie książek). 

 

 

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, ciekawyswiata napisał:

Czy nawet mając w przyszłości 5 razy więcej niż teraz, ale ze zrujnowanym życiem towarzyskim, relacyjnym, z brakiem czasu na hobby człowiek będzie zwyczajnie chociaż umiarkowanie szczęśliwy? Jeżeli nawet prawdą jest to, że młode dziewczyny interesują się ogarniętymi mężczyznami w wieku +35, czy będzie z taką kobietą o czym rozmawiać i sposobność traktowania się po partnersku? 

 

Życie jest krótkie, a plan doskonały raczej nie istnieje. Wiele rzeczy wokół jest kwestią przypadku, a być może przeznaczenia. Opisałeś to bardzo ogólnie, natomiast rozwijając się czy uprawiając hobby też można poznawać ludzi w tym kobiety. Pytanie co znaczy ogarnięty mężczyzna, bo tu wymagania kobiet stale rosną - szybciej niż ceny mieszkań. Kiedyś wystarczyło mieć auto i prace dzisiaj to chyba nawet nie zalicza się do minimum, dochodzi wygląd, kasiora, własny kwadrat, social proof.

 

Pytanie, czy my mężczyźni chcemy uczestniczyć w tej licytacji kto da więcej, dostając w zamian seks, to raczej transakcja niż jakieś wyższe uczucia. Kobieta z partnerki do życia robi się jakimś kolejnym trofeum.

 

Poza tym z tego co sam zauważyłem, to że młode kobiety  nie szanują mężczyzn, nawet swoich ojców często traktują przedmiotowo są po prostu zepsute. Sam raczej poszukam kobiety do LTR po za granicami Polski bo tu jest ogólnie masowe spierdolenie kobiet.

Edytowane przez smerf
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce mi się pisać za dużo więc powiem tylko tyle: chodzi o to, żeby mieć wystarczająco dużo kasy na spokojne i ciekawe życie oraz realizowanie własnych marzeń. Kariera dla kariery jest bez sensu, a 50 lat po Twojej śmierci nikt nie będzie o Tobie pamiętał.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ciekawyswiata - tylko, że ja sobie nie przypominam, żeby ktokolwiek tu na forum pisał, żeby się odciąć od kobiet  w wieku 20-30 lat!

W tym wieku baw się człowieku, korzystaj ze świata ale nie daj się zabombelkować ani nie żeń się (w ogóle się nie żeń), Natomiast ludzie, którzy piszą Ci, żebyś nie koncentrował się w wieku 20-20 lat na zdobywaniu fachu / nauce / robieniu kasy najprawdopodobniej sami tego nie robili i teraz tyrają za grosze / nienawidzą swojej pracy bo przesrali czas jaki mieli na naukę / dorobienie się.

 

Co ja bym zrobił na Twoim miejscu? Zadał sobie pytanie jakie mam priorytety i do nich dążył. Najczęściej ludzie chcą:

1. Rodziny - żona / dzieci

2. Pieniędzy - dla każdego może to oznaczać coś innego - jeden będzie happy przy 3 500 drugi przy 35 000 a trzeci przy 3 500 000 miesięcznie

3. Rozwój duchowy

4. Wolność 

5. Hedonizm - picie / ruchanie do starości.

 

Dla mnie w życiu liczyła się wolność - finansowa ale również wolność mentalna i jestem na dobrej drodze aby ją osiągnąć w sposób jaki jest możliwy w dzisiejszym systemie. Czy coś mi doskwiera? Tak - brak dzieci. Zdaję sobie jednak sprawę, iż gdybym się "zabombelkował" do 30stki tyrałbym na nie jak wół i nie miałbym ułamka wolności jaką mam teraz. Oczywiście to nie jest tak, że po 30stce przestajesz istnieć towarzysko ale... trzeba mieć pomysł na to skąd brać kobiety i jak je poznawać - ja już pisałem wielokrotnie - idę w laski spoza Polski, bo jak wspomniał @smerf, rynek matrymonialny w POlszy jest dla Polaka (!!) mega trudny.

 

A jaka jest droga dla "normika" - takiego "uśrednionego" faceta? Do 26 skończyć studia, podczas których robić staże, praktyki, / robić własne biznesy itp. ALE RÓWNIEŻ chodzić na imprezy, mieć kilku kumpli (ważne - oni mogą być kołem zamachowym kariery i oparciem w trudnych chwilach w przyszłości), mieć koleżanki (to może być źródło matki Twoich dzieci) i (uwaga uwaga!!) randkować, spotykać się z dziewczynami, może nawet z jakąś zamieszkać ale za żadne skarby nie ładować się za wcześnie w dziecko i małżeństwo. 

 

Jak sam napisałeś - samochód musi mieć sprawne 4 koła. Pamiętaj jednak o jednym - pusty garnek to gwarancja piekła w domu, które zrobi Ci kobieta + dziecku wypadałoby zapewnić jakiś start.

 

Podsumowując - ani nie piwniczak ani nie imprezowicz - mowa o normiku.

 

PS Co do pieniędzy uwielbiam ten cytat:

To był również moment, kiedy zacząłem utożsamiać pieniądze z wolnością, bo im więcej pieniędzy miałem, tym większej ilości ludzi mogłem kazać wypierdalać i bardzo mi się to podobało.

Dan Bilzeian

 

Zastanów się ilu gości, którzy się szybko hajtneli albo zabombelkowali może powiedzieć to samo zamiast zgrzytać zębami w chujowej pracy, do której muszą chodzić bo inaczej nie spłacą leasingu na furę, kredytu na chatę na 30lat i wakacji Myszki, które były z debetu w koncie.

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, niemlodyjoda napisał:

Pamiętaj jednak o jednym - pusty garnek to gwarancja piekła w domu, które zrobi Ci kobieta + dziecku wypadałoby zapewnić jakiś start.

 

Nawet jeśli ten garnek jest w połowie pełny to kobieta powie, że mało, bo przecież jest w połowie pusty. Moim zdaniem kobiety należy poznawać, ale też mieć z tyłu głowy ich bezwzględną naturę.

 

Największym błędem jest zakochanie się. Następnie szybki ślub plus bąbelek-wtedy najczęściej jest po tobie, pani osiągnęła swój cel i teraz będzie wymagać, doić z kasy oraz dozować seks w ramach "twojego dobrego sprawowania."

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, smerf napisał:

Największym błędem jest zakochanie się. Następnie szybki ślub plus bąbelek-wtedy najczęściej jest po tobie, pani osiągnęła swój cel i teraz będzie wymagać, doić z kasy oraz dozować seks w ramach "twojego dobrego sprawowania."

 

Problem jest taki, że operujemy XX wiecznymi konstruktami w hipergamicznym XXI wieku. Małżeństwo, dla faceta, miało jeszcze jakieś 30 lat temu sens - obecnie - nie ma absolutnie.

Zakochanie - haj hormonalny - miał sens kiedyś, kiedy płodząc dziecko i żeniąc się miałeś 99% pewności, że kobieta będzie kobietą, a mężczyzna mężczyzną w związku.

 

Błędem jest to, żeby odcinać się w młodym wieku od kobiet - bo wtedy albo zostaniesz zalęknionym / agresywnym prawiczkiem po 30stce albo mocnym blue pillersem, którego wydyma pierwsza-lepsza spryciara.

Natomiast jeszcze większym błędem jest szybkie zabombelkowanie oraz ślub...

 

Tylko pytanie - czego autor chce w życiu?

To wie on sam.

 

PS MGTOW powinno się zostawać w pewnym wieku, nie za wcześnie. Start koło 30stki albo nawet później, jeśli już definitywnie wiesz, że rodzina i dzieci to nie Twoja bajka.

  • Like 8
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, niemlodyjoda napisał:

Zakochanie - haj hormonalny - miał sens kiedyś, kiedy płodząc dziecko i żeniąc się miałeś 99% pewności, że kobieta będzie kobietą, a mężczyzna mężczyzną w związku.

 

Otóż to! Według starego modelu to mężczyzna był głową domu, dominował i podejmował ważne decyzje. Powiedz dzisiaj to młodej dziewczynie.... slinotok i agresja gwarantowana. Wiem, bo już to sprawdzałem :) Nie daj Bóg jak ty jesteś sam a one dwie - zagryzą :D 

Edytowane przez smerf
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, ciekawyswiata napisał:

Nie ukrywam, że raczej skłaniam się ku założeniu, że mężczyzna powinien do 35 roku życia dbać o swój rozwój zawodowy, a sferę związkową traktować lekko, ewentualnie odłożyć na później.

Może nie lekko, ale nie walczyć o coś za wszelką cenę. Jednak balans w życiu: laski-kasa-rozwój-zdrowie musi być jako tako zachowany :D 

 

8 godzin temu, ciekawyswiata napisał:

Po drugie zastanawiam się, czy takie życie daje spełnienie? Czy nawet mając w przyszłości 5 razy więcej niż teraz, ale ze zrujnowanym życiem towarzyskim, relacyjnym, z brakiem czasu na hobby człowiek będzie zwyczajnie chociaż umiarkowanie szczęśliwy? Jeżeli nawet prawdą jest to, że młode dziewczyny interesują się ogarniętymi mężczyznami w wieku +35, czy będzie z taką kobietą o czym rozmawiać i sposobność traktowania się po partnersku? 

Lepiej nie mieć przyjaciół czy kasy ?

No lepiej chyba nie mieć nikogo, bo znajdziesz, a z kasą to nie ma tak lekko w Polszy.

8 godzin temu, ciekawyswiata napisał:

Z drugiej zaś strony patrząc na dzisiejsze relacje damsko- męskie to rzeczywiście najpewniejszym rozwiązaniem jest skupianie się na sobie (polepszanie kompetencji zawodowych, nauka języka obcego, sport, czytanie książek). 

Smutna prawda, ale prawda. Niestety relacje z laskami to jest relacja z Karolem Marksem, Netflixami. Nie czują wyrzutów po zdradzie, nie warto być z maszynami-kobietami.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam, że ślepe robienie kariery, wyścig szczurów, nie ma totalnie sensu. Wszystko zależy od tego jakie masz w życiu cele.

Chcesz mieć szybko mieszkanie, krótki kredyt? Bierzesz udział w wyścigu szczurów, robisz karierę.
Chcesz mieć szybką i sportową fure, która będzie robić na innych wrażenie? Bierzesz udział w wyścigu szczurów, robisz karierę.
Chcesz odwiedzić 30-50 krajów i mieć fajne wspomnienia, korzystać z życia, drogich hobby i drogich prostytutek? Bierzesz udział w wyścigu szczurów, robisz karierę.
Chcesz mieć zwykły dom, rodzinę, kilka bombelków i żyć w miarę na poziomie zapewniając dzieciom coś więcej niż dach nad głową i jedzenie? Bierzesz udział w wyścigu szczurów, robisz karierę.

Ale licz się z konsekwencjami swoich wyborów. Konsekwencją bycia karierowiczem jest możliwość wypalenia zawodowego, możliwość przedwczesnej śmierci (stres, samotność, przepracowanie = zawał przed 40 murowany), mała ilość wolnego czasu na hobby, dziewczyny, możliwość stania się typowym bankomatem. Możesz mieć kase i nie mieć czasu jej wydać, możesz zarobić kupę kasy ale tak styrać swoje zdrowie, że wywalisz całe oszczędności na leczenie, albo zaryzykujesz otworzenie biznesu i przepierdzielisz wszystkie oszczędności. Albo poznasz złą myszkę, szybka wpadka, szybki ślub, szybki rozwód i podział majątku :)

Jeżeli chcesz być po prostu szczęśliwy i nie jesteś typem gościa, który musi wszystkim pokazać na co go stać i udowodnić, że on też może być bogaty. Jeżeli drogie zabawki nie dają ci radości lub nie planujesz mieć super dużej rodziny - to być może wyścig szczurów nie jest dla ciebie? Dla większości ludzi droga work-life-balance jest lepsza. Praca pracą, ale fajnie byłoby kiedyś pracować na 3/5 etatu, mięc więcej czasu dla siebie, realizować hobby, czytać, eksplorować. Praca to nie wszystko, niestety ludzie postrzegają siebei przez pryzmat pracy. Jestem prawnikiem, jestem lekarzem, jestem przedsiębiorcą. Nikt nie mówi - jestem człowiekiem, który wykonuje zawód prawnika, nie. Praca dla większości osób to całe zycie i to jest smutne. Całe życie zapierdalają po mieszkania, samochody, rodzine, ale nie mają czasu się zastanowić - po co to wszystko.

Życie jest też nieobliczalne, rozważ takie przypadki.
- zapierdalasz do 35 rezygnując z wszystkich przyjemności, odkładasz wszystko na dalszy plan, żeby oszczędzić 1 mln, kupić samochód, dom i mieć dochód pasywny, przejść an 3/5 etatu i zacząć życie na 100% od 35. Mając 34 lata umierasz na zawał, pieniądzy do grobu nie zabierasz.
- jesteś hedonistą, całe życie życie chwilą, na wynajmie, zero kredytów, alkohol, drogie hobby, używki. Dożywasz 50-60 i trzymasz się całkiem całkiem dobrze, ale przez ostatnie 40 lat rozpierdalałeś kasę i nie masz żadnej własności ani oszczędności. Rodzina się wyparła. Ostatnie lata życia przeżywasz w samotności i zajebistej biedzie.

lub 
- zapierdalasz do 35 rezygnując z wszystkich przyjemności, odkładasz wszystko na dalszy plan, żeby oszczędzić 1 mln, kupić samochód, dom i mieć dochód pasywny, przejść an 3/5 etatu i zacząć życie na 100% od 35. Żyjesz spokojnie dożywając 100 lat i prowadząc luksusowe, udane życie.
- jesteś hedonistą, całe życie życie chwilą, na wynajmie, zero kredytów, alkohol, drogie hobby, używki. Okazuje się, że masz ukrytą chorobe i dożyjesz tylko 40, ale o tym nie wiesz. Przez całe życie nie myślałeś o przyszłości, wydawałeś wszystko na przyjemności, masz masę wspomnień. Giniesz w wieku 40 lat na ostrego, nieuleczalnego raka, przeżyłeś życie krótko, ale intensywnie, na pełnej ku***, cała kasa wydana, gdybyś oszczędzał przez całe życie to byś tylko na tym stracił.

To tylko cztery skrajności, ale pokazują, że życie jest nieprzewidywalne i cokolwiek nie zrobisz, zawsze możesz wybrać chujowo albo dobrze i nigdy nie wiesz, która opcja jest dla ciebie najlepsza. To jest czysta loteria, żyj tak żeby tobie było dobrze. Nie chcesz robić kariery - nie rób, są inne alternatywy. Chcesz mieć kupę kasy - bierz udział w wyścigu szczurów i się rozwijaj. Idź za głosem serca i tyle.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Pozwolicie, że się dołączę.

 

9 godzin temu, ciekawyswiata napisał:

człowiek będzie dobrze wyglądał

 

1. Do czasu. Wszystko do czasu. Chyba, że sobie zrobi silikonowe-wary-obciągary, albo odessie sobie tłuszczyk z okolicy pępka. I tak, wszystko do czasu.

 

9 godzin temu, ciekawyswiata napisał:

mężczyzna powinien do 35 roku życia dbać o swój rozwój zawodowy

 

2. Nie zgodzę się. Są profesje/przekonania/zainteresowania gdzie cały czas, nieustannie się uczysz/dokształcasz. Zbyt wiele zmian. Powstają nowe tematy.

 

9 godzin temu, ciekawyswiata napisał:

zawsze istnieje ryzyko, że wypalimy się zawodowo

 

3. Owszem, wypalisz się i tak. Niektórzy z Nas nawet nie wiedzieli (nie byli świadomo zjawiska), że takie coś istniało.

     Ot, po prostu mieliśmy kolejny zjazd w życiu. Trzeba się z tym liczyć.

 

 

8 godzin temu, smerf napisał:

młode kobiety  nie szanują mężczyzn, nawet swoich ojców często traktują przedmiotowo

 

4. Potwierdzam.  Fakt :( 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, niemlodyjoda napisał:

tylko, że ja sobie nie przypominam, żeby ktokolwiek tu na forum pisał, żeby się odciąć od kobiet  w wieku 20-30 lat!

Nie twierdzę, że ktoś tu tak pisał :) Raczej twierdzę, że sam się odciąłem od kobiet ostatnimi laty, usprawiedliwiając to zdobywaniem kompetencji i szeroko rozumianym rozwojem zawodowym. I zdobywając się na całkowitą szczerość- raczej nie jestem z tej sytuacji do końca zadowolony. Na przykład w ciągu ostatnich lat spotkałem się z jedną dziewczyną i czułem, że coś z tego może być, ale kompletny brak ogarnięcia w sprawach relacji spowodował, że przegapiłem szansę. Może się mylę, ale dziewczyna wychodziła z inicjatywą, zgadzała się na spotkania, robiła podteksty, szkoda tylko, że zrozumiałem to po czasie. Cóż, relacje, nawet niekoniecznie damsko-męskie. są raczej w życiu potrzebne (chociaż pewnie są małe wyjątki ludzi, którzy ich nie potrzebują). Nie ukrywajmy, że trochę oszukuję się w ostatnim czasie, bo naprawdę wygospodarowanie założmy 2 godzin w tygodniu na spotkanie na kawę z dziewczyną nie jest wyczynem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Według mnie wszystko zależy od tego co daje Ci satysfakcję i sprawi, że będziesz żył pełnią życia.

Jednemu wystarczy kasa i praca - osobiście współpracowałem z takim facetem. Zero życia osobistego tylko praca od rana do nocy, dzień w dzień. Dla niego to pełnia szczęścia.

Inny z kolei dopiero w wieku 40 lat został ojcem. Dla niego to był cel, którego nie mógł z powodu różnych kolei losu osiągnąć.

Mam też znajomego, który uwielbia imprezować. Gdyby mógł to robiłby to codziennie. Zero dzieci, zero kariery, tylko zabawa.

 

Każdy z tych trzech gości plasuje się w okolicy 40stki i każdy a inny cel. Nikt jednak nie powiedział, że nie można żyć mając kilka priorytetów. Rozwój kariery może iść w parze ze związkiem czy innymi celami. Fajnie jest odnosić sukcesy ale dobrze by było też iść z kimś przez życie (Oczywiście to musi być odpowiednia osoba, a nie pierwsza lepsza pijawka) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również nie za bardzo wiem skąd to założenie, że akurat do 35 roku życia trzeba sobie ogarnąć sferę zawodową. Dobry zawód można przecież zdobyć wraz z ukończeniem studiów albo nawet i bez nich. Nie oznacza to także, że będziemy to robić do końca naszego żywota. Życie płata różne figle, a to dla przykładu po iluś latach stwierdzimy, że to co robimy już na nudzi i pora na coś nowego, może nam się nie daj przytrafić coś niespodziewanego i popadniemy w tarapaty. Są przecież też i takie zawody, które wymagają edukacji przez cały czas jak lekarz.

 

W życiu powinno się znaleźć czas na wszystko, na naukę, na zabawę, na kobiety, jeśli się chce, na hobby, na sport i na odpoczynek. Tak trzeba kierować swoim życiem, aby to wszytko ze sobą pogodzić.

 

Ja wychodzę z założenia, że w pracy poświęcam się jej i tylko jej, a po pracy wszystkiemu innemu. Do pracy chodzę po to, aby na to wszytko inne mieć pieniądze, ponieważ bez tego to dziś ani rusz. Po pracy nie myślę o pracy, a w pracy nie myślę o sprawach poza pracowych. Taki balans daje mi bardzo duży komfort psychiczny, potrafię odciąć się zupełnie od spraw zawodowych w momencie wyłączenia komputera oraz odwrotnie: zupełnie odciąć się od spraw prywatnych gdy odpalam służbowy laptop. 

 

Bardzo ważną sprawą jest tu także kompletne wyjebanie na sprawy zawodowe w tym sensie, że ja już tam pracuje dość długo, wiem chyba wszystko co potrzebuje, nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć.

 

Od dłuższego czasu mam takie przekonanie, że w pracy to ja już się nie rozwijam, a robię to dopiero poza pracą. Mam sporo czasu dla siebie, ponieważ nie bawię sie w związki. Mogę poświęcić ten czas na bardzo wiele aktywności: czytam, uprawiam sport, szlifuję języki obce, widuję się że znajomymi. Pracę traktuje jako pewien środek do celów poza pracą.

 

Jeśli chodzi o kobiety, to ja przed 35 rokiem życia, kiedy się jeszcze w to bawiłem, to podchodziłem do tego dość poważnie, ale chyba to był mój błąd, ponieważ nie wychodziło. Może poza ostatnim razem, gdy już miałem ostro wywalone, już mi w głowie świtało o co tam chodzi, ale stwierdziłem, że to mnie jednak męczy i to nie dla mnie.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.