Skocz do zawartości

Walka ze zmianami klimatu - nowa rzeczywistość, ciężkie czasy


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. 

Trochę się tych kataklizmów uzbierało ostatnimi czasy.. powodzie, trąby powietrzne, ekstremalne temperatury, ogromne pożary... 
Dziwiłem, że tu na forum chyba dość cicho jeśli chodzi o ten temat. Podejrzewam, że wielu z Was trzyma się argumentu, że my jako ludzkość mamy znikomy wpływ na klimat, że on się ciągle zmienia, ma swoje cykle etc. 
Pomijając już kwestie samych przyczyn, to chyba trudno sprzeczać się z faktem, że ludzkość stoi przed ogromnym wyzwaniem w kwestii przystosowania się do panujących warunków ekstremalnych. Raczej w dobrym kierunku to wszystko nie idzie i bez drastycznych zmian w wymiarze globalnym, możemy znaleźć się w tragicznym położeniu. 

 

Wczoraj na kanale Polityka Zagraniczna wyszedł ciekawy filmik, który w pigułce przekazuje informacje na temat regulacji i wyrzeczeń, jakie czekają nas w najbliższych latach:
 

 

Nie wiem jak Wy, ale dla mnie jest to coś co ciężko zignorować, ponieważ wszystko wskazuje na to, że nasze życie zmieni się diametralnie i być może musi. 
Obawiam się gigantycznych skutków ekonomicznych, wzrostu cen wszystkiego, ale chyba jeszcze bardziej tego co będzie, jeśli my, jako cywilizacja, nie zrobimy nic i będziemy żyć tak jak do tej pory. 

Generalnie sam jestem zdania, że np. loty za "grosze" jak to miało miejsce w ostatniej dekadzie to coś, co nie powinno tak funkcjonować. Nie zrozumcie mnie źle, ale spędzając kilka lat buszując po tinderze czy instagramie odniosłem wrażenie, że styl życia ludzi obecnie to niekończące się podróże na wyciągniecie ręki, jakby ta nasza planeta była jednym wielkim placem rozrywki dla lechtanie naszych egoistycznych pobódek. 
Nie, absolunie nie chcę, żeby teraz zamknęli nas w granicach naszych krajów i nie pozwolili nam na latanie po świecie. Chodzi mi o to, że np. loty samolotami powinny być mimo wszystko droższe, że wszędzie tam gdzie przemieszczanie się atuem jest zbędne, ograniczyć to do minimum (myślę, że pandemia pokazała, że w obecnych czasach możemy wykonywać wiele zawodów zdalnie). 
Podejrzewam, że swoim postem wywołam burzę. Sam przez wiele lat byłem raczej konserwatywnym liberałem, który ceni sobie wolność przepływu dóbr etc. Analizując jednak to co się dzieje globalnie, uważam że my jako ludzkość przekroczyliśmy pewne granice,które sprawiają że ta planeta jest przez nas wymęczona do granic wytrzymałości i bez opamiętania się, a więc bez jakichś potężnych regulacji globalnych, zmian w sposobie myślenia etc. po prostu zwyczajnie zgotujemy sobię Apokalipsę. 

Jestem ogromnym fanem prywatnych inicjatyw. Swego czasu dość bacznie obserwowałem np. działania młodego Boyana Slata i jego wynalazków na rzecz czyszczenia oceanów i rzek z plastiku i innych śmieci. 

 

 

Jako zwolennik kapitalizmu zawsze klaskałem takim ludziom, uważając że jednostki są w stanie zrobić więcej, niż całe rzesze polityków, którzy pokrzykują różne hasełka, a nie robią nic, 
Ale działania pojedynczych jednostek czy nawet przedsiębiorstw to wciąż za mało, bo na takiego 1-go geniusza przypada pewnie z milion razy więcej wysoko konsumpcyjnych, nisko inteligentnych i roszczeniowych istot, 

którym wisi dobro wspólne, jakim jest nasza globalna wioska. 

Podziwiam Elona Muska, choć nie wszystkie jego decyzje mi się podobają. Może nie robi on wiele w kwestii ochrony przyrody, to mimo wszystko pcha tą cywilizacje naprzód, daje jakąś nadzieje na to, że ta cywilizacja nie skończy marnie na jednej planecie. Mimo wszystko, tacy miliarderzy robią często niestety zbyt mało dla ogólnego dobra, raczej poszerzają w nieskończoność swój majątekTaki Bezos to podejrzewam, że ma w pompie innych ludzi, jakby mu dali gwarancje wiecznego życia poza planetą, to by się nawet nie przejął losem innych ludzi - tak mi się wydaję, może się mylę. 

Nie chcę wszystkiego pisać w jednym poście, bo temat jest szeroki i zdziwiłbym się, gdyby coś tak ogromnego i wpływowego nie budziło waszego zainteresowania, choćby tylko z tego powodu, że za kilka lat ceny benzyny, podróży, jedzenia i w zasadzie wszystkiego mogą podskoczyć do wielkości niewyobrażalnych jeszcze jakiś czas temu. Generalnie odnoszę wrażenie, że na tej naszej planecie robi się ciasno, przeżywamy globalną frustrację tym co się dzieje, sytuacja w geopolityce też ciekawa nie jest, bo "wielcy" tego świata zamiast współpracować, za chwilę bedą być może chciały walczyć o zasoby. 

Co o tym wszystkim myślicie? Czy naprawdę uważacie, że ekoligia to czysty biznes, że można to po prostu olać i życ jak do tej pory? 

Na zakończenie polecę ciekawy dokument ukazujący skale problemów, z jakimi się mierzymy. Tu nie chodzi o to, że będziemy mieli troche cieplejsze lata i trochę mniej lodowców, ale o reakcje łancuchową wielu zjawisk w przyrodzie, nad którymi możemy stracić kontrolę. Zapraszam do dyskusji. ;) 
 

 

Edytowane przez Peter Quinn
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Peter Quinn napisał:

Dziwiłem, że tu na forum chyba dość cicho jeśli chodzi o ten temat. Podejrzewam, że wielu z Was trzyma się argumentu, że my jako ludzkość mamy znikomy wpływ na klimat, że on się ciągle zmienia, ma swoje cykle etc. 

 

Zmiany klimatu na Ziemi są raczej spowodowane zmianami w układzie Słonecznym lub pola magnetycznego Ziemi niż kolejną otwartą fabryką w Chinach. Moim zdaniem jest tylko zasłona dymna do wprowadzenia założeń globalistów, muszą przecież czymś to, co robią podeprzeć. 

  • Like 9
  • Dzięki 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Apokalipsa jest nieuchronna, może to niezbyt optymistyczna wizja ale wszystko wskazuje na to że właśnie jako ludzkość "przepuszczamy" swoją szansę. Jedyną szansą by "pójść naprzód" jest szybkie opanowanie fuzji termojądrowej w stopniu pozwalającym nam na dostęp do niemal darmowej, niemal nieograniczonej energii co pozwoliłoby nam na realizację ogromnych projektów melioracyjnych oraz odsalania wody morskiej na przemysłową skalę. Jednak wygląda na to iż wybraliśmy ścieżkę ograniczania swoich potrzeb i ambicji co przy kurczących się zasobach naturalnych i miejsca na planecie zdatnego dla życia musi doprowadzić do globalnej wojny atomowej. Mam tylko nadzieje że ostatni akt tej sztuki odbędzie się gdy ja już zejdę ze sceny. Pozdrawiam. 

Edytowane przez Templariusz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Peter Quinn napisał:

Podejrzewam, że wielu z Was trzyma się argumentu, że my jako ludzkość mamy znikomy wpływ na klimat, że on się ciągle zmienia, ma swoje cykle etc.

 

Myślę, że powody sceptycyzmu są trochę inne.

 

Unia zakazuje używania plastikowych słomek, a w tym samym czasie Amazon niszczy tysięce niesprzedanych produktów tygodniowo. Nie możesz używać plastikowej słomki, ale bambusową już tak chociaż bambus w Polsce nie rośnie i trzeba go jakoś do nas przetransportować (raczej nie żaglowcem). Słomki to promil śmieci w oceanie, a prawie połowa plastiku w ocenie to sieci rybackie, ale o tym już na FB nie przeczytasz.

 

Cytat

Dzięki dochodzeniu brytyjskiej telewizji dowiedzieliśmy się, że w magazynach Amazona co miesiąc niszczone są setki tysięcy niesprzedanych urządzeń. Co ważne, nie chodzi o uszkodzony sprzęt, a taki, który najczęściej pochodzi ze zwrotów. Niemniej, w wielu przypadkach niszczone są też zupełnie nowe produkty, w tym telewizory i laptopy.

https://www.komputerswiat.pl/aktualnosci/wydarzenia/amazon-niszczy-130-tys-niesprzedanych-urzadzen-tygodniowo-wycieklo-nagranie-z/n8fffgt

 

Polskę się obwinia o nadmierną emisję CO2, bo kopiemy węgiel, ale jak Niemcy otwierają nowe kopalnie, to nikt złego słowa nie powie.

 

Cytat

Tymczasem jest już pewne, że u naszych zachodnich sąsiadów latem 2020 roku ruszy nowa elektrownia. Dattlen 4 to kopalnia, której budowa rozpoczęła się w 2007 roku. To kopalnia nowoczesna i niskoemisyjna, jednak jej otwarcie jest sprzeczne z deklaracjami Berlina, który mówi o odejściu od węgla do 2038 roku

https://swiatoze.pl/nowe-kopalnie-weglowe-w-niemczech-i-wielkiej-brytanii/

 

Unia wprowadza kolejne normy emisji spalin, które już dzisiaj nie są do zrealizowania, a kolejne miasta zakazują wjazdu samochodom do centrów, ale nikt nie nakazuje budowy kolei, metra czy tramwajów, które rozwiązą więcej problemów niż tylko emisja CO2. Nie można kupić małego samochodu miejskiego, bo nie spełnia norm, ale dużego SUV-a już tak (normy emisji są liczone w odniesioniu do mocy pojazdu).

 

Można tak długo wymieniać.

 

Ludzie to widzą i są po prostu wkurzeni obłudą rządów i organizacji ekologicznych oraz bezsensownością działań, które nakazuje się im podejmować.

 

Edytowane przez iwamori
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, w tym temacie akurat odpowiem jak klasyczny denialista - szur : )

A myślę o tym to, co widać na obrazku, chociaż jedyne co mnie obecnie łączy z marką Porsche to ponad trzylitrowy silnik.

 

 

A bardziej poważnie - śledzę mainsteramową narrację klimatystów, poczytałem trochę książek z głównego nurtu i dalej mam wątpliwości :) Podstawowa jest taka, że dopóki najwięksi światowi truciciele, tj. CHRL, a potem Stany nie pójdą w stronę neutralności klimatycznej, to wszelkie działania w skali UE nie mają sensu. Oczywiście, nie pójdą, prócz paru pozorowanych ruchów, które (co najbardziej ciekawe) wykonała CHRL.

 

Dekarbonizacja i neutralność klimatyczna UE do 2050, zapisana w programach operacyjnych w tym schemacie świata to droga do stopniowego morderstwa gospodarek krajów unijnych, ubożenia społeczeństw i potencjalnych rozruchów społecznych. Dołóż do tego motywowaną ideolo wrogość do transportu prywatnego. Ba, nawet nie wrogość, a nienawiść rodem z nienawiści klasowej do kierowców, masz przyszły obraz świata, który prezentuje się nie za fajnie.

 

Reasmując moją prywatną, szurską teorię sceptyka - to zorganizowana, motywowana ideologicznie akcja zaprowadzenia z czasem społeczeństwa do nowego Gułagu powszechnej szczęśliwości, w której na rowerku albo w zbiorkomie będziesz jeździć do zakładu pracy/obozu pracy przymusowej. Wszelkie "walki" o powszechną szczęśliwość i zbudowanie Arkadii na ziemi do tej pory zawsze kończyły się w ten sam sposób. Obozami zagłady lub reedukacji dla tych, którzy tej "wizji powszechnej szczęśliwości" nie podzielają.

 

I mimo że dbam prywatnie (tyle, ile mogę w granicach rozsądku) o środowisko, używam energooszczędnych technologii, to to tego obozu nie zamierzam się dobrowolnie udać, ani wyrzec silnika w prywatnym samochodzie, który nie ma pojemności czajnika elektrycznego :) I to, co było fajne w eko, aktywiści nowej fali kompletnie mi tą fajność eko obrzydzają coraz bardziej.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś bóstwa zasłaniały słońce, bo lud nie chciał płacić kapłanom. Dzisiaj "to twoja wina" że zmienia się klimat, który zawsze się zmieniał.

 

Tylko nie pisz, że dinozaury wymarły bo za dużo latały samolotami.

 

@Obliteraror

Cytat

w której na rowerku albo w zbiorkomie będziesz jeździć do zakładu pracy/obozu pracy przymusowej.

 

Jak masz znajomych w korpo  (globalnych o bardzo miękkich, podobnych nazwach) od poziomu architekta czy team leada, zajmujących się "smart city", zarządzaniem ruchem czy infrastrukturą drogową, to zapytaj ich, czy widzieli prezentacje odnośnie "przyszłości transportu" z 2016/2017 roku i czy mają do niej dostęp. Całkiem możliwe, że widzieli podobne "road mapy" do prezentowanych na zachodzie Europy (m.in. we Francji czy Włoszech).

 

Edytowane przez oxy
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbliższe 5 lat - bye bye loty samoloty i all inclusive w Grecji, Turcji czy Majorce.

(z czego wtedy będą żyły te kraje?)

Koniec najbliższej dekady.

Bye bye samochody z silnikiem spalinowym.

Witajcie ultra drogie elektryki do kupna + elektryki do wynajęcia na minuty dla mas.

(może wreszcie będą wolne parkingi w Warszawie).

Jak ktoś lubi mięso to też niech zje na zapas.

Bo mięso, jako produkt obarczony sporym zużyciem wody i emisją CO2 też leci bye bye.

Witajcie wege-wszystko + jakieś owady + może sztuczne mięcho z próbówek.

 

Idealny obywatel tzw Zachodu w 2040r

To homoseksualny wegetarianin.

Zarabiający i płacący walutą cyfrową o terminie przydatności do wydania.

Zero testo, maks estro.

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 16
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiele postulatów Światowego Forum Ekonomicznego uważam za słuszne*. Ludzie "Pierwszego Świata" zbyt wiele konsumują, zbyt wiele podróżują, z kolei świat "rozwijający się" zbyt wiele produkuje na potrzeby konsumpcjonistycznego Świata Pierwszego. No i jest też Trzeci Świat, który jest wysypiskiem dla pierwszych dwóch. To tak w dużym uproszczeniu. Nikt mi też nie wmówi, że przejście z ekstensywnego, tradycyjnego rolnictwa na wielkopowierzchniową monokulturę wyszło na dobre środowisku naturalnemu. Wyjście widzę tylko jedno - żmudne odchodzenie od konsumpcjonizmu i zaopatrywanie się u lokalnych dostawców. To oznacza również, że nie będzie stołowania się w knajpach, mięska co drugi dzień i wymiany smartfona co pół roku. Oczywiście wiem, że większość populacji za nic nie zrezygnuje ze smartfona i schaboszczaka. A zatem - pozostaje wygaszanie konsumpcji poprzez sterowane kryzysy i pauperyzację społeczeństwa.

 

* pomijam już, co to za klika, bo to na inną rozmowę.

Edytowane przez zychu
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co innego zanieczyszczanie środowiska poprzez plastik, ropę i te sprawy

A co innego naturalne zmiany klimatu, wynikające z jego naturalnej zmienności.

Natura ma swoje cykle życia i my nie mamy na to wpływu.

Mamy wpływ natomiast na plastik-zakazać poza wyjątkami. 

Trzeba też ludzi zdepopulować, co teraz zostało rozpoczęte i zostanie osiągnięte prawdopodobnie z upływem 2030,  a może 2040 r.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, oxy said:

Kiedyś bóstwa zasłaniały słońce, bo lud nie chciał płacić kapłanom. Dzisiaj "to twoja wina" że zmienia się klimat, który zawsze się zmieniał.

 

Tylko nie pisz, że dinozaury wymarły bo za dużo latały samolotami.

 

 

Ok, zawsze się zmieniał - to prawda. Ale być może my jako ludzkość w tym wąskim przedziale czasu, w jakim istniejemy, potrzebujemy akurat takiego a nie innego klimatu? 
Z czysto logicznego, chłopskiego punktu widzenia - wszystko w przyrodzie krąży. Jeśli my, jako ludzie uwolniliśmy i uwalniamy dalej do atmosfery coś, co przez tysiące, a pewnie i miliony lat zostało przez pewne procesy wchłonięte, schowane, to tak jakby wracamy do stanu rzeczy który być może kiedyś był, gdy nas nie było. 

Gdzieś - chyba w tym ostatnim dokumencie którego zwiastun udostępniłem (choć nie jestem pewien, że akurat tam) widziałem wykres zmian klimatu na przestrzeni milionów lat. I było to trochę takie wahadlo które miało wysoką amplitudę i w tym wąskim przedziale czasu ta amplituda sie zmniejszyła, ustabilizowała względnie. Natomiast aktualne obserwacje pokazują, jakby to wahadło znowu zaczęło się huśtać w drugą stronę. 

Moim zdaniem ma to sens i jeśli ograniczyć ten problem do kwestii emisji i gazów cieplarnianych w atmosferze to po pierwsze konieczne jest wszelkimi sposobami zatkać kurek tych emisji, a po drugie - szukać i wdrażać technologię, które wspomogą naturalne procesy biologiczne w tym, by tą naszą atmosferę z tych wszystkich szkodliwych gazów oczyszczać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Peter Quinn napisał:

Gdzieś - chyba w tym ostatnim dokumencie którego zwiastun udostępniłem (choć nie jestem pewien, że akurat tam) widziałem wykres zmian klimatu na przestrzeni milionów lat. I było to trochę takie wahadlo które miało wysoką amplitudę i w tym wąskim przedziale czasu ta amplituda sie zmniejszyła, ustabilizowała względnie. Natomiast aktualne obserwacje pokazują, jakby to wahadło znowu zaczęło się huśtać w drugą stronę. 

 

Problem pomiaru. Skąd pochodzą dane sprzed milionów lat? Nikt nie cofnął się w czasie i nie zmierzył temperatury. Są to dane wyciągnięte na podstawie badań geologicznych. Wiara w nie, to jedynie konsensu naukowy. Niedawno odkryto izotop, który nie powinien istnieć, gdyż podważa wiele przyjętych z góry założeń, także jeżeli chodzi o wyciąganie wniosków z danych mierzonych innymi metodami - to jestem dość sceptyczny, wiedząc dodatkowo, że nie da się zreprodukować większości wyników z publikowanych prac naukowych, (według niektórych prób ponowienia badań, odsetek "niereprodukowalnych" wyników wynosi nawet do 70%) i biorąc pod uwagę polityczną narrację w stylu "Więcej dla nas lepszych", mniej dla was - motłochu, mam wrażenie, że w tym przypadku może odchodzić niezła jazda z "tuningiem danych".

 

https://www.bbc.com/news/science-environment-39054778

https://www.businessinsider.com.au/reproducibility-initiative-study-replication-2012-8

 

Dla zainteresowanych, poczytajcie sobie o "reproducibility crisis", nawet według oficjalnego nurtu, nie jest to "szurska teoria".

 

Dla poliglotów:

A 2016 poll of 1,500 scientists conducted by Nature reported that 70% of them had failed to reproduce at least one other scientist's experiment (including 87% of chemists, 77% of biologists, 69% of physicists and engineers, 67% of medical researchers, 64% of earth and environmental scientists, and 62% of all others)

 

Edytowane przez oxy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Greenlandia była kiedyś zielonym lądem, stąd jej nazwa.

 

Rozumiem że foki i pingwiny przestały pierdzieć i się zamroziła? 

 

Zwykły pretekst do dojenia kasy. Wulkan ledwo zadymi i wyprodukuje tyle CO2 że się w głowie nie mieści, ludzkość to przy tym pryszcz. 

 

Jakie to ocieplenie jak w Kaliforni śnieg pada, to zmiana. Nie jedną taką zmianę przetrwaliśmy, nie ma się czego bać.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Peter Quinn napisał:

Moim zdaniem ma to sens i jeśli ograniczyć ten problem do kwestii emisji i gazów cieplarnianych w atmosferze to po pierwsze konieczne jest wszelkimi sposobami zatkać kurek tych emisji, a po drugie - szukać i wdrażać technologię, które wspomogą naturalne procesy biologiczne w tym, by tą naszą atmosferę z tych wszystkich szkodliwych gazów oczyszczać. 

Oczywiście elity się nie tyczą te zagadnienia - wszystko spada na społeczeństwo :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minutes ago, iwamori said:

. Słomki to promil śmieci w oceanie, a prawie połowa plastiku w ocenie to sieci rybackie, ale o tym już na FB nie przeczytasz.

Trzeba zobaczyć, żeby zrozumieć. 

 

Płyniesz, a tu kontener. Jeden, drugi, trzeci. Dobrze jak do połowy zanurzone. Bo są i takie co na równo z powierzchnią pływają. 

 

Ruch statków, zwłaszcza jachtów turystycznych. Śmieci i popłuczyny ze zbiorników są po prostu wypierdalane za burtę. W portach są za to drakońskie kary. Ale na otwartym morzu? Kto sprawdzi? Kiedyś na Adriatyku płynąłem dobre 5 mil wśród śmieci. Wszystko tam było. 

 

I ostatnie, chyba najgorsze, śmieci spływające rzekami do morza oraz wywalane na brzegu, przez tzw. państwa rozwijające się. 

 

I nie ukrywajmy do drastycznego wzrostu ilości śmieci przyczynia się tani ruch turystyczny. Głównie się przyczynia. 

 

Czy człowiek ma wpływ na zmiany klimatyczne? Według mnie niewielki. Pamiętacie dziurę ozonową? Jeszcze kilkanaście lat temu straszyli nią non stop. Dziś nie ma dziury. Znikła. 

 

Bierzemy pod uwagę aktywność człowieka, a nie bierzemy pod uwagę zjawisk w skali kosmicznej. Większa aktywność Słońca, przemieszczanie się biegunów magnetycznych, zmiany orbity i kąta nachylenia, itp. itd. Czemu się tych rzeczy nie bierze pod uwagę? 

 

Raptem 150 lat temu, w 1870 roku, była "mała epoka lodowcowa". Nie było lata, plonów praktycznie żadnych. W lipcu w Europie padał śnieg! Człowiek był przyczyną (ten marny miliard z hakiem), czy naturalne zjawisko? 

 

Realne problemy klimatyczne mają lokalny wymiar. Susza, bo brak retencji i monokultury uprawowe. Smog bo kopciuchy i brak skutecznego transportu zbiorowego. Powodzie, bo brak polderów, wałów i betonoza. Itp. itd. Jak ktoś chce walczyć o klimat, to niech zacznie walkę od wyjebania w kosmos polityków i urzędników. 

 

Ostatnio są głośne historie, jak urzędasy usuwają drzewa, żeby zrobić zabetonowany skwer. Wiadomo - stryjek betoniarz musi zarobić. Ale czemu konsekwencje debilizmu urzednika i wzrost temeperatury w okolicy skweru o np. 3° ma ponosić szary człowiek? 

 

W ogóle w Polsce gawiedź zauważam boi się drzew. 

Edytowane przez maroon
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, maroon said:

Raptem 150 lat temu, w 1870 roku, była "mała epoka lodowcowa". Nie było lata, plonów praktycznie żadnych. W lipcu w Europie padał śnieg! Człowiek był przyczyną (ten marny miliard z hakiem), czy naturalne zjawisko?

To jest chyba to wahadło o którym pisałem. Warto zwrócić uwagę na to, że amplituda wyraźnie się zwiększa:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Mała_epoka_lodowa 

 

Czasami przez pryzmat polityki, ktora na to nachodzi, lub przez wąskie patrzenie na jeden aspekt, wydaje mi się że w ten sposób tłumaczymy sobie wiele rzeczy i zaprzeczamy faktom. A tutaj jest sieć naczyń połączonych- bedzie cieplej w jednym miejscu, będą pożary.  Pożary emitują więcej gazu, gaz wpływa na ocieplenie i topnienie lodowcow, to być może przyczynia się do powodzi gdzieś tam, ginie gatunek zagrożony od którego zależne jest coś innego etc. Może w tym moim uproszczeniu powiedziałem coś nie tak, chodzi mi jedynie o zobrazowanie. 

 

W globalnej wiosce kataklizmy nie są tylko lokalne , bo problemy w jednej części świata maja swoje odbicie w innych punktach, nawet jeśli ma to wymiar tylko ekonomiczny.

 

Kilkanaście lat temu, jak było tsunami w jednym miejscu, to wszyscy śpiewali "jesteśmy z Wami" i zbierali datki. Dziś nikt nie śpiewa, bo cały świat jest w dupie. 

 

I o ile ja nie potrzepuje drakońskich regulacji, by rozumieć że muszę mieć jakiś umiar w tym jak eksploatuje pewne dobra, tak z masami ludzi którzy przyzwyczaili się do dobrobytu , naoglądali influencerów że każdy może zwiedzić swiat, kupić jacht i żyć jak król co zrobisz? 

 

To, przed czym stoimy to ogromna rewolucja na każdym szczeblu, kiedyś myślałem ze bedzie to kwestia robotyzacji i automatyzacji, a teraz widzę że to może być tak ogromna zmiana wielu rzeczy globalnie, ze nigdy czegoś takiego wcześniej w historii nie było. 

 

Nie wiem tylko, czy odpowiedni ludzie będą pociągac za sznurki i czy przez efekt domina nie zagalapujemy w jakieś punkty, których nikt nie chce doświadczyć.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Peter Quinn napisał:

To jest chyba to wahadło o którym pisałem.

Więc powtórzę - dane pozyskane są innymi metodami więc nie są wiarygodne.

 

Albo starasz się nie rozumieć, albo udajesz, że nie rozumiesz.

 

Cytat

Kilkanaście lat temu, jak było tsunami w jednym miejscu, ...

Tsunami są cykliczne i występują cyklicznie - są spowodowane nie zmianami klimatycznymi a PRZEMIESZCZANIEM SIĘ PŁYT TEKTONICZNYCH. W przypadku terenów aktywnych sejsmicznie to norma - no ale czasem temat staje się "medialny" a wtedy ... wtedy to zaczyna się medialna jazda.

Zdradzę Ci też pewną tajemnicę, na Ziemi występuje zjawisko zwane "El Niño" - warto może przeczytać jaki jest jego wpływ - kiedyś tego uczono w podstawówce na lekcjach geografii.

 

Jeżeli nie widzisz takich podstawowych różnic jak "klimat" a "płyty tektoniczne" - to o czym w ogóle rozmawiamy?

 

Edytowane przez oxy
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, ze efekt cieplarniany jest na wszystkich planetach a nie tylko na Ziemi? Badacze kosmosu pisali o tym fakcie kilka lat temu.

 

Co ciekawe, Sumerowie opisywali takie czasy jak nasze, coraz więcej powodzi, wyższe temperatury, susze, trzęsienia ziemi, wybuchy wulkanów - mieli wyjaśnienie - zbliżająca się planeta Nibiru co 3600 lat. Gdyby potraktować to jako fakt historyczny, to mniej więcej nadejście byłoby za około 50 lat :) Ot, taka ciekawostka.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minutes ago, oxy said:

Więc powtórzę - dane pozyskane są innymi metodami więc nie są wiarygodne.

 

Albo starasz się nie rozumieć, albo udajesz, że nie rozumiesz.


Rozumiem o czym piszesz, W wolnej chwili zglębię temat bardziej. 

To nie zmienia jednak faktu jakim jest masa problemów jak chociażby wyczerpujące się surowce naturalne. Równie dobrze wojny o wodę stają się bardziej realne, o ile ktoś faktycznie nie zajmie się porządnie odpowiednią retencją, oczyszczaniem i odsalaniem np. - tutaj problem bardziej jest kwestia pozyskania energii, żeby to miało sens. 

Albo ludzkość skupi się na takich właśnie problemach, albo przez jeszcze może max kilka dekad będziemy się oszukiwać, że możemy tak balować w nieskończoność i jakoś to przetrwać. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Peter Quinn napisał:

To nie zmienia jednak faktu jakim jest masa problemów jak chociażby wyczerpujące się surowce naturalne.

Serio? O wyczerpujących się "zasobach naturalnych" słyszę od lat 80. Mały update: według tych danych z tamtego czasu to w 1995 roku ropa się skończyła i nie mamy motoryzacji ani węgla.

 

16 minut temu, Peter Quinn napisał:

o ile ktoś faktycznie nie zajmie się porządnie odpowiednią retencją, oczyszczaniem i odsalaniem np. - tutaj problem bardziej jest kwestia pozyskania energii, żeby to miało sens. 

Albo ludzkość skupi się na takich właśnie problemach, albo przez jeszcze może max kilka dekad będziemy się oszukiwać, że możemy tak balować w nieskończoność i jakoś to przetrwać

 

Kto więc wprowadził plastyk? Nie wiem, ale w latach 70, 80 i wcześniej nie było problemu z gospodarką bazującą na przetwarzaniu materiałów takich jak papier i szkło. Przyszły lata 90 i ... korporacje zaczęły zalewać rynek tonami śmieci. Już wtedy było wiadomo, że nie da się tego za bardzo zutylizować i co ? I nikomu nie przeszkadzało wprowadzenia produkcji na masową skalę. No a dziś - to TWOJA wina, że plastikowa słomka zanieczyszcza środowisko. Serio...

 

W dniu dzisiejszym nikt z tych korporacji nie odpowiada za szkody, jakie poczynili przez swoją zachłanność. Co więcej, wmawia się zwykłemu człowiekowi - który nie ma żadnego wpływu na decyzje o tym, co jest produkowane i skąd transportowane - że to wszystko jego wina i żeby "wierchuszka" miała więcej, to wszyscy mamy się wziąć i im oddać (najlepiej wszystko). Serio ?

 

Apropos, jak to jest, że Ci, co najwięcej krzyczą "za dużo was" (w tym Gill Bates i spółka) mają po 6+ dzieci? Podpowiem: za dużo nie jest "ich", za dużo jest "was".

 

End Of Rant - i nawet nie będę musiał dzisiaj już pić kawy.

Edytowane przez oxy
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, oxy said:

Apropos, jak to jest, że Ci, co najwięcej krzyczą "za dużo was" (w tym Gill Bates i spółka) mają po 6+ dzieci? Podpowiem: za dużo nie jest "ich", za dużo jest "was".


Maoawiecki też ma chyba wielodzietną rodzinkę i spory majątek - choć psioczy na innych bogatych. 
oxy ja sobie doskonale zdaje sprawę z tego, jest to jedynie kolejna wartwa w kwestii tego, jak za kilka lat bedzie wyglądał świąt. Że "elity" z tronu nie zejdą. Że prawdopodobnie będzie się dążyć do tego, że są dwie klasy społeczne - biedne baranki i elita. Ja naprawdę łączę kropki. 

Dlatego wszelkimi możliwymi sposobami należy walczyć o zachowanie praw, wolności wszelakich i organizować się oddolnie - jestem tego ogromnym zwolennikiem. 

Moje obserwacje są jednak takie, że masy mają w pompie wiele spraw - epidemia uwidoczniła, jak głupie jest społeczeństwo. 

I chcemy tego albo nie, ale już mamy - szczepki vs antyszczepki, konserwy vs lgbt i wiele, wiele innych konfliktów podsycanych. 
Zaraz będziesz miał kolejne rozłamy społeczne, jak "Julce" która się grzecznie zaszczepiła, bo chciała w końcu cyknąć fote na Teneryfie zabronią latać. 

To jest bardzo złożony temat. 

 

 

11 minutes ago, oxy said:

Serio? O wyczerpujących się "zasobach naturalnych" słyszę od lat 80


A co, wierzysz w jakiegoś admina który robi updaty i ładuje ziemie w nowe surowce, czy jednak zdajesz sobie sprawę że żyjemy w zamkniętym obiegu, i jak zatrujemy wszystkie rybki, pszczółki i zgrzeszymy w kilku innych kwestiach, to po nas? Naprawdę uważasz, że zużywamy surowce w sposób optymalny, zrównoważony, z myślą o przyszłych pokoleniach? 

Edytowane przez Peter Quinn
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Peter Quinn, ja np. osobiście widzę rozróżnienie między pogodą a klimatem :) Ale nie zmienia to faktu, że cały ten ruch społeczno - polityczny jest podszyty ideologią. Ideologią, która w moim przekonaniu nie ma wiele wspólnego z realnymi problemami ludzkości, a jest czymś na kształt forpoczty kształtowania "nowego człowieka". Uwierzyłbym w prawdziwość starań możnych tego świata co do rozwiązania globalnego problemu, gdyby właśnie ci wspomniani przeze mnie najwięksi pierwsi zabrali się do dzieła, dekarbonizując w pełni swoje kraje, ograniczając do minimum ciężki, tzw obecnie "brudny" przemysł itd.

 

Domyślasz się, z jakiego powodu tego nie robią? :) To jest trochę jak z "Końcem historii" Fukuyamy, które wiele lat była uznawana za proroctwo, wizjonerstwo i końcowe, właściwe i ostateczne wyjaśnienie prawideł tego świata. Liberalna demokracja to koniec historii. Wszystkie kraje w sposób naturalny powinny i będą same z siebie do niej dążyć.

 

Rzeczywistość trochę zweryfikowała w kolejnych latach to science - fiction.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Peter Quinn napisał:

Moje obserwacje są jednak takie, że masy mają w pompie wiele spraw - epidemia uwidoczniła, jak głupie jest społeczeństwo. 

Warto czasem zastanowić się - dlaczego. Epidemia uwidoczniła to, że ludzie nie są w stanie łączyć faktów ani myśleć krytycznie. Wiedza jest wszędzie, informacje o "reproducibility crisis" są w mainstreamie. Społeczeństwo nie jest głupie. Społeczeństwa są zmanipulowane poprzez przeciążenie informacyjne i tworzenie kłamliwych narracji sprzecznych z faktami (w tym o ludzkim pochodzeniu zmian klimatycznych). W pewnym momencie człowiek traci możliwość podejmowania racjonalnych decyzji (w tym decyzji co jest informacją prawdziwą, a co nie).

 

20 minut temu, Peter Quinn napisał:

chcemy tego albo nie, ale już mamy - szczepki vs antyszczepki, konserwy vs lgbt i wiele, wiele innych konfliktów podsycanych. 
Zaraz będziesz miał kolejne rozłamy społeczne, jak "Julce" która się grzecznie zaszczepiła, bo chciała w końcu cyknąć fote na Teneryfie zabronią latać. 

I znowu pytanie - dlaczego?

Dlatego, że jedynym zagrożeniem dla władzy jest przewaga ilościowa populacji "motłochu" - dlatego tworzy się sztuczne podziały, aby niemożliwe było zjednoczenie.

 

Tak jak w przypadku przymusu szczepień w zakładzie o którym pisał jeden z Braci - gdyby nie było podziałów, ludzie by rzucili pracę i być może otworzyli mniejszy zakład, który dał by im lepszy byt. Można by tutaj rozwinąć kwestię "pochodzenia pieniądza", jego "początku" (nie do końca pokrywającego się z oficjalną narracją) i czasów Babilonu, no ale zrobił by się z tego offtop, więc dzisiaj sobie daruję.

 

20 minut temu, Peter Quinn napisał:

A co, wierzysz w jakiegoś admina który robi updaty i ładuje ziemie w nowe surowce

Z reguły nie wierzę a sprawdzam - i wiadomo od jakiegoś czasu, że np ropa jest produktem odnawialnym tak jak i węgiel.

Polecam: organiczna teoria powstawania ropy naftowej.

 

Co do węgla, to jak poszukaj książek ze "środowiska" ze szkoły podstawowej o tym "jak powstaje węgiel".

O, nawet znalazłem ładny obrazek: https://cdn.zmescience.com/wp-content/uploads/2016/01/coalform.jpg

Żaden admin nie jest potrzebny, no chyba, że za amina weźmiemy 'Boga' Spinozy.

 

BTW. technologia poszła trochę do przodu i niektóre procesy da się przyśpieszyć - pozostaje niestety kwestia tego, że do procesu potrzebna jest energia...

Edytowane przez oxy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co prawda nie wiem od kiedy są zapisy Meteo na tym świecie, czy od XIX czy XVIII wieku lub jeszcze wcześniej ale wg. mnie jakiegoś rodzaju cykl klimatyczny może być również dobrze liczony w setkach lat.

Przykładowo bardzo mozliwe, że klimat już był kiedyś równie zmienny, pogoda nieprzewidywalna jak dziś lub nawet jeszcze gorzej.

Tylko my o tym jako ludzie nie wiemy, bo nie było wtedy jeszcze pomiarów i/lub sie one nie zachowały.

 

 

Ja nie wierzę w żadne zmiany klimatyczne, natura sobie sama kompensuje pewne straty w pewnych obszarach. Tu zabierze, tam dołozy.

Przykładowo w roku ubiegłym i w latach jeszcze wcześniejszych było na porządku dziennym w mediach o suszy. Łooooo matko jaka też susza była, że klimat się zmienił, że kraj stepowieje, w ogóle że to koniec, ostatni gasi światło.

 

No niech ktoś tak powie w tym roku, gdzie tylko w samym lipcu miałem 2 razy straż w piwnicy w bloku bo zalało na metr. 

Gleba u mnie na działce jest tak pulchna, że byle jaki większy opad i przez kolejny tydzień nie wejdę w butach, by się nie zapaść. W zeszłym roku mogło lać godzinę jak z wiadra, po 24h robiło sie sucho i twardo.

 

 

Słuchajcie więcej mediów i eksertów zza monitora. Cały ten świat naukowców bym oddelegował w teren, niech kopią, prowadzą obserwacje na polach, a nie tylko patrzą w słupki ile i czego i gdzie spadło.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.