Skocz do zawartości

Jak radzicie sobie ze starzeniem się?


Rekomendowane odpowiedzi

Przyznam szczerze, że ciężko znoszę upływ czasu. 34 lata.

 

Mam dwa problemy:

 

1. Przeświadczenie, że już wszystko za mną. Z grubsza karty odkryte. Nie zostanę sportowcem, nie odkryję w sobie talentu aktora nie zacznę śpiewać... Nie wybiorę sobie ciekawych studiów, nie zacznę wszystkiego od nowa. Takie cuda tylko dla młodych. Pozostaje mi jebać w wybranym fachu do starości, a potem umrzeć.

2. Postępująca samotność. Mój najlepszy przyjaciel zmarł tragicznie na autoimmunologiczną chorobę, a drugi (nie najlepszy, ale taki z którym pisałem 15 lat, chociaż była to znajomosć internetowa to był mi bliski) popełnił samobójstwo w tym roku. "Znajomi" już dawno odpadli, głównie przez odpieluszkowe zapalenie mózgu. Zresztą i tak nie miałbym o czym z nimi gadać, już się przekonałem z racji niektórych spotkań z nimi, że dawne pasje w nich już dawno umarły i ich życie kręci się wokół rozmów o bombelku, tudzież organizowania grilli na których rozmawia się przy wódce o ogólnie pojętym niczym.

 

Przy czym ten drugi problem doskwiera mi o wiele bardziej.

 

Szczerze, to gdyby nie myszka, z którą mam akurat wspólne pasje - czułbym się bardzo źle.

 

Ja nadal kocham to, co kochałem jako nastolatek. Moją największą miłością życia jest retro gaming i retro elektronika, a do tego jestem fanatykiem rowerowania, boksu, powieści fantasy (zarówno ich czytania, jak i pisania) oraz gry na fortepianie. Nie wyobrażam sobie, bym zamienił to na cokolwiek innego. Jestem pasjonatem "z krwi i kości", jaram się wszystkim powyżej jak dzieciak.

 

Ale poza myszką czasem nie mam do kogo gęby otworzyć, ludzie z mojego środowiska dawno odpadli, w 90% przypadków przez gówniaki. Niektórych to po też znudziło, ale raczej to mniejszość. Dla młodych jestem dinozaurem. Z boomerami nie umiem się dogadać, różnica pokoleniowa jest za duża.

 

Marzy mi się, by jakoś naprawić tę sytuację, znaleźć nowych przyjaciół... i tak, wiem, że tamtych nic nie zastąpi, ale nowych ludzi, z którymi łączyłoby mnie coś więcej niż "siema, co u ciebie" raz na pół roku. Wspólne pasje, dzielenie się problemami, pomaganie sobie nawzajem...  Ale gdzie? jak? Próbuję, ale naprawdę nic z tego nie wychodzi. 20-latkowie (i mniej) nie są zainteresowani przyjaźniami ze staruchami, mają swoje grona do których ciężko się dostać bo zrzeszają się poprzez szkołę czy studia a ja przecież tam nie dołączę. Tacy 25+ są już bardziej otwarci, ale lada chwila odejdą "z rynku" z powodu ślubu i pierwszego bombelqa. Tacy 30+ nie istnieją jako przyjaciele, zbyt zajęci płodzeniem bądź wychowywaniem. 40+, ech, w większości całkowicie wypaleni ludzie bez zainteresowań, wypełniający codzienną egzystencję pracą 10-12h dziennie, w wolnych chwilach piwerko, grill, mecz, albo bliżej niesprecyzowane czynności "rodzinne".

 

Pandemia nie pomogła.

 

Czuję się tym wszystkim trochę przytłoczony. Nie jestem osobą towarzyską, nudzą mnie imprezy, nie cierpię spotkań "w kółeczku", ale po śmierci przyjaciół została mi tylko myszka, a pomimo naprawdę udanej z nią relacji uważam, że nie można sobie pozwolić na uzależnienie od li tylko jednej osoby w życiu.

 

Jak u Was?

Edytowane przez Januszek852
  • Like 17
  • Dzięki 3
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

U mnie podobnie. 34 lata stukneły w maju.  Kilkoro przyjaciół zostało i ludzi których szanuję i z którymi trzymałem i trzymać będę sztamę nawet jak się spotkamy za 10 lat. Po prostu miałem szczęście ich spotkać (a jest ich może z 5 osó w ciągu tych wszystkich lat). Charakterystyczną ich cechą jest to że nawet mimo różnicy poglądów potrafimy się dogadać. Słuchamy i opowiadamy. Zwyczajne rozmowy przy piwku. Zero ścigania się czy rywalizacji. Zwykł wymiana informacji. 

 

15 minutes ago, Januszek852 said:

1. Przeświadczenie, że już wszystko za mną. Z grubsza karty odkryte. Nie zostanę sportowcem, nie odkryję w sobie talentu aktora nie zacznę śpiewać... Nie wybiorę sobie ciekawych studiów, nie zacznę wszystkiego od nowa. Takie cuda tylko dla młodych. Pozostaje mi jebać w wybranym fachu do starości, a potem umrzeć.

 

Błąd! Każda chwila w życiu to szansa żeby wszystko odmienić. W wieku 30 lat poszedłem do wojska do kawalerii w Tomaszowie. Ukończyłem służbę przygotowawczą i szkolenie specjalistyczne. Skoczyłem ze spadochronem w tandemie. Zapisałem się do klubu strzeleckiego (choć z czasem odpuściłem - nie lubię za bardzo broni - co sobie uświadomiłem dopiero z czasem - to narzędzie ale nie lubię go używać). Zaczałem jeździć jako kurier na busach a dzisiaj wsiadłem sam na ciężarówkę (w kurierce paletowej), i ku mojemu szokowi dałem radę. Wszystko możesz. Jedyną przeszkodą jest brak działania. Kiedy przygotowania są to pojawiają sie okazje z których trzeba korzystać nawet mimo strachu - SZCZEGÓLNIE jesli ktoś chce ci pomóc.

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Samo życie. Z dawnych lat został mi jeden przyjaciel reszta to ludzie nowi tkz "okresowi znajomi" Jedni odchodzą, drudzy przychodzą , dzieje się tak zwłaszcza jak nie siedzisz w jednym miejscu.

 

U mnie latami trwała emigracja  = totalne przetasowanie ludzi wokoło włącznie z kobietą. Ostał się jeden...reszta pod pantoflem pani, albo innym kraju czy w bliżej nieznanym miejscu być może 2 metry pod ziemią... Przez te wszystkie lata miałem multum znajomych różnych, ale wszystko się zmieniało wraz czasem. Życie to podróż nie można oczekiwać od innych że zostaną tu z nami na stałe. Czasami trzeba samemu gdzieś odjechać, być może wbrew nawet własnej woli.

 

Ktoś chyba na tym forum wspomniał, że zawsze jesteśmy sami i będziemy sami. Ludzie odczuwają samotność w związkach,  w gronie przyjaciół czy rodzinie. Chcemy być zrozumiani i kochani, ale często nie wygląda to tak jakbyśmy tego chcieli. Pojawia się refleksja nad egzystencją, wspomnienia... Ostatnio spotkałem kupla po 10 latach z UK przyjechał gdy mnie zobaczył rzucił mi się na szyje z radości..

 

Każdy z nas chyba tęskni za beztroskim życiem, dzieciństwem, gdzie było pełno znajomych i frajdy z głupot, wiele rzeczy robiło się wspólnie. 

 

Człowiek to istota stadna zawsze będziemy odczuwać braki, nie będąc w społeczności gronie ludzi, z którymi po części stanowimy duchową jedność.

 

Ogólnie to poruszyłeś bardzo głęboki temat, bo dotyczy on całokształtu ludzkich relacji, które przeniosły się do świata wirtualnego.

 

Jedyna recepta to wyjść do ludzi udać się w podróż...

 

 

 

 

Edytowane przez smerf
  • Like 9
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W zasadzie u mnie jest podobnie, ludzi mi bliskich chociaż też nie przesadnie mogę policzyć na palcach jednej ręki i to nie pięciopalcowej, nie licząc rodziny, rodziców z którymi ostatnio może pod wpływem mojej choroby kontakt znacznie się poprawił. 

 

Reszta jest pochłonięta mniej lub bardziej, mniej lub bardziej pożytecznymi zajęciami. 

 

Tak wygląda, życie. Dlatego jak ktoś mi mówi, że ma dużo przyjaciół nie chce mi się w to wierzyć. 

 

Po pierwsze doprowadzenie relacji do statusu przyjaźni zajmuje bardzo dużo czasu i tak samo dużo zajmuje jej utrzymanie co fizycznie jest niemożliwe dla zwykłego zjadacza chleba co zapierdala w robocie, a po niej gotuje, sprząta, dorabia, przewija kaszojady. 

 

Jest też kwestia tego jak ktoś definiuje przyjaźń, bo jeden powie, że przyjaźni się, a dwa razy na kawie był, a drugi powie, że przyjaźni się gdzie przez lata jest wsparcie w obie strony. W skrócie. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Januszek852 zaskakujesz mnie i zadziwiasz(No homo here). Mamy bardzo zbliżone rozumienie świata i mam prawie dokładnie te same przemyślenia. 
Ja sobie ze starzeniem nie radzę, meczy mnie i mysle o tym dość często. Męczy mnie wizja starzejących się rodziców, siwych włosów, rozluźnieniem relacji międzyludzkich, mierzeniem chuja przez wielkość portfela itd. 
 

Mam takie wspomnienia wakacji kiedy byłem nastolatkiem ze wracam do nich kiedy mi złe. Zastanawiam się jak bardzo byłem szczęśliwy wtedy kiedy nie miałem nic ale byłem wśród swoich kumpli na rowerze udających palenie papierosów. 
 

Dziś jestem milionerem który nie może umówić się na wyjście ze znajomymi bo po prostu ich priorytety są inne niż moje.

 

Kiedys byłem szczęśliwszym człowiekiem 

Edytowane przez Barry
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Człowieku, ja pierdolę. Jesteś od 4 lat pełnoletni dopiero zgodnie z kalendarzem starożytnej Sparty. Sam się trzymam zdyscyplinowanego życia w miarę i teraz mam najlepiej. W pracy jest mi lżej niż w szkole kurwa, przynajmniej się wyśpię. Nikt mi nad uchem w końcu nie pierdoli, mieszkam sam i robię, co chcę. Mogę zminimalizować koszty życia do śmiesznych wartości, mało jeść, nikt mi się nie wpierdoli na chatę xD Nie muszę niczego nikomu udowadniać, ani dzielić się przemyśleniami, bo po chuj? Zdałem sobie sprawę, że w całym swoim życiu od drugiego człowieka niczego sensownego w rozmowie się nie dowiedziałem, a wszystko, co mam zawdzięczam własnemu sprytowi. Wyjebane mam i nie warto się przywiązywać do tej rzeczywistości. To śmiechu warte rozdanie, w którym wszyscy przegraliśmy tak naprawdę i z powodów działania praw natury i z powodu zjebanej psychiki. Jestem złym projektem, ale to nie moja wina i nie zamierzam się katować z tego powodu. Niech ewolucja pierdolnie fikoła i strzeli sobie w ryj. Ja sobie przeżyję na luzaku xD Wszystko na bekę przekręcasz i po kłopocie. A staruchy się twardo trzymają. Widzę to po swojej klatce. Babcie, dziadki kurwa zapierdalają od rana do nocy, jakoś mają więcej energii kurwa ode mnie xD Na siłkę chodzę z typami, niektórzy po 50, wyglądają kurwa zajebiście. Też zamierzam ćwiczyć, jak życie pozwoli do końca i trzymać formę. Zobacz, jak wyglądał Joe Weider w wieku 68 lat, a dojebał do 100 iluś lat xD Pomyśl sobie, że od 50 do 80 lat to przedział 30 lat kurwa. Ja już miałbym realnie dość życia. A od 34 do 50, a w wieku 50 i tak w miarę normalnie się trzymasz, jak nie zjebałeś to kurwa 16 pierdolonych lat. Przez 16 lat nic nie zrobisz? Jesteś kurwa debilem, czy jak? Wiesz, ile to jest kurwa 16 lat. Można się przekwalifikować w tym czasie z 5 razy na spokojnie i zdobyć poziom rzemieślnika, albo napisać kilka książek, ale się nie chce, no wiadomka xD

 

Żeby mieć przyjaciół to trzeba wyjść z tego spierdolonego sposobu myślenia, że nic nie mogę, niczego nie dam rady. Przyjaźnią się ludzie, którzy sobie dają synergię i lecą w kosmos codzienności. Tyle powiem, zero hipokryzji. Weź się złap za jajca człowieku i wróć do podstaw matematyki. Dodaj kilka rzeczy i odejmij. Świadomych lat to masz dopiero 16-17 w najlepszym przypadku nabite. To cały chuj. Jaki ty stary, jak prukwy chodzą po osiedlu po 70 i pierdolą, że na imprezę idą potańczyć xD Hehe xD

 

W mordę dać mogę dać przy okazji. Zgłaszać się. Każdy, kto ma depresję, doła zapraszam na pięść w mordulca xD Czym tutaj się przejmować, że czas leci, a niech leci, koło chuja niech to wszystko lata. Luz kurwa i filozofia xD Nie masz przyjaciół to się zajmij czymś innym. Nie każdy się nadaje do przyjaźni. Ja sam nie wiem, czy to się opłaca, bo latami ogarniam ludzi. Znamy się świetnie, ale dalej mam swoje problemy. Ktoś mi kurwa mannę z nieba wysłał, no nie kurwa xD Czasami najlepiej samemu, ale człowiek nie docenia tego, co ma. Czas leci, ojej źle. Stary jestem, ojej źle, ale kurwa przeżyłeś do tego wieku, masz jakieś perspektywy, zdrowy jesteś w miarę. Nie wystarczy kasy. Nie wystarczy przyjaciół. Nie wystarczy tego, co mam teraz, tylko ciągle coś innego, gdzieś jest lepiej. Nie kurwa, nie jest xD Koniec filozofowania, tutaj trzeba w mordę lać xD

 

P.S. najlepiej pożyć do 17 roku życia, jeszcze przed natłokiem seksualizacji i się odjebać, to chcecie powiedzieć? xD

Edytowane przez mac
  • Like 12
  • Dzięki 3
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Januszek852 Ile narzekania w tym wszystkim, jakbym słuchał emeryta 😆 Nie zostanę aktorem, nie odkryje w sobie tego że potrafię śpiewać? A próbowałeś?

 

Powiedz sobie uczciwie, jakie kroki podjęłes do tego, aby się sprawdzić. Bo mam wrażenie, że nie odważyłes się ani trochę. Spróbuj, zapisz się na kurs, pójdź do chóru, złap nowych kontaktów. Mam wrażenie, że codzienność która cię dopadła, pogłębia twoja strefę komfortu z której nie chcesz wyjść.

 

 

Coś Ci powiem do zobrazowania sytuacji. Mam 25 lat, z pracą nową mi nie wyszło, ostatnio uległem wypadkowi motocyklowemu, 2 miesiące w gipsie i stabilizatorze, wakacje w najlepsze, a tu trzeba radzić sobie samemu. Kupe znajomych ma w dupie, co tam u mnie, choć doskonale wiedza co się dzieje. Ale jak się tak okazało, ten okres jest czasem wielu pozytywnych zaskoczeń.

 

Zawsze uwielbiałem śpiewać i odważyłem się aby ujawnić to. Jak się okazalo otworzyło przede mną szereg możliwości, wyjazdów, znajomości. Ba, jaka życzliwość płynie od tych ludzi. Znam ich parę miesięcy, a potrafię dostawać telefony, jak tam co tam, może ci kasy pożyczyć, może pomóc ci się wykąpać czy coś. Czaisz? A kurwa ludzie z którymi 20 lat się znasz, nic wyjebane. Albo smsy w stylu, to trzymaj się i zdrowia 😆 czyli co? Nie długość/ilość a jakość.

 

Zaakceptowałem tą sytuację i ty też zaakceptuj rzeczywistość. Myślę że nie trafiłeś na ludzi, których łączy cię pasja i tam proponował bym poszukać tzw. świeżości.

 

 

Masz na coś ochotę? Sięgnij po to. Z fartem! 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi 25 lat życia stuknęło, w marcu miałem traumę (nie ważne co i jak), ale coś we mnie umarło. Jestem oschłym skurczybykiem. Nic mnie nie cieszy, mam zakola, włosy wypadają a nie odrastają.

Myślę ciągle o magiku, w pracy słabo, nie jestem super inteligentny, nie mam talentów, zdolności. Jestem raczej średni-średni. Wolno zapamiętuje, szybko zapominam, czuje że mam aspergera i jakiś zespól otępienny.

Przyjaciół nie mam, dziewczyny też nie- nie dla mnie te numery. Hajs się ledwo zgadza, gówno nie życie.

Mam kilku kumpli, ale jak widzę, że jednemu się zajebiście wiedzie- to mnie boli jak skurwesyn, życzę mu dobrze, mądry-zdolny chłopak. Dlatego jak go widzę to mnie krew zalewa z nienawiści do starych, że mnie zrobili -,- 

A patrzę na siebie w lustrze to już nie na pawia mi się zbiera a na ochotę z zakończenia ten farsy. 

Jak masz hajs i laskę to jeszcze jako tako Ci powiem.

Jebać ! :D 

 

  • Haha 1
  • Smutny 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Januszek852 napisał:

20-latkowie (i mniej) nie są zainteresowani przyjaźniami ze staruchami, mają swoje grona do których ciężko się dostać bo zrzeszają się poprzez szkołę czy studia a ja przecież tam nie dołączę.

Ja bym nie miał problemu z przyjaźnieniem się z taką osobą. Sam mam 20  Znam pewnego gościa po 40 i bardzo dobrze mi się z nim dyskutuje, mało z jakim rówieśnikiem tak dobrze ale facet ma problemy w życiu i zapieprz. Ja też mam pewne problemy i sam potrzebuje pomocy i taka znajomość skończyła by się wspólnym poklepywaniem po plecach, zamiast poprawieniem, zmianą czegoś. 

Edytowane przez użytkownikx
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, mac napisał:

P.S. najlepiej pożyć do 17 roku życia, jeszcze przed natłokiem seksualizacji i się odjebać, to chcecie powiedzieć? xD

Nie, ale próbuję rozkminić jakieś sensowne wyjście z nieco patowej sytuacji.

 

18 minut temu, gnukij1 napisał:

Mam 25 lat

Z całym szacunkiem bracie, ale to oznacza, że nie wiesz, jak to jest mieć 35.

 

Mi też się wydawało, że wiem jak będzie po trzydziestce, gdy miałem 25.

 

Wydawało mi się.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze starzeniem radzę sobie zajebiście, napierdalam i jest dobrze.

 

Widzę, że powoli z młodzieńca, robię się coraz bardziej męskim, więc na plus.

 

Dieta się zgadza, sen, trening, jedynie czego mi brakuje to wbić się w inną ligę, jeśli chodzi o hajs, to mój jedyny minus.

 

NIE JESTEM MILIONEREM, NAD CZYM UBOLEWAM, JESTEM WKURWIONY, ŻE NIE STAĆ MNIE NA  FERRARI, próbuję temu zaradzić, ale coś mnie omija, jestem za głupi, nie wiem kurwa.

 

Napierdalasz ? Jest dobrze !

 

Nie napierdalasz ? Popadasz w stany depresyjne, niemęskie stany dla małych cipeczek.

 

Napierdalanie oznacza - poznawanie nowych ludzi, bycie społecznym, otwartym, zarabianie pieniędzy, najlepiej w ciekawej robocie, którą lubimy robić, ruchanie cipeczek, trenowanie sportu.

 

 

Przyjaciół nie mam, mam kolegów, znajomych, z którymi czasami utrzymuję kontakt.

  • Like 3
  • Dzięki 2
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, RENGERS napisał:

Przyjaciół nie mam, mam kolegów, znajomych, z którymi czasami utrzymuję kontakt.

Ja miałem, i jest to super sprawa. Móc tak gadać z kimś kilka godzin, czuć te same klimaty, jarać się tym samym tematem. Dlatego jak to straciłem, to życie też się smutne w chuj mi zrobiło. Nie planowałem, ale tak wyszło. Myślę, że mało kto po 30-tce tak trafia, że dwaj przyjaciele w podobnym wieku umierają w odstępie 2 lat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie to chyba w Polsce tak jest. Kiedyś za gówniarza dorabialem sobie jako kelnero-barman w hotelu. Ludzie - autokary staruszków. Z niemiec, autstrii, hiszpanii, włoch. Przedział wiekowy 50-80 lat. Jak oni się cieszyli życiem, zwiedzali Polskę, gadali tak głośno, śmiali się, że miałem dość. My niestety jesteśmy dalej tym "Chrystusem narodów", nic się nie zmieniło od czasów rozbiorów, wojny światowej. Mamy zakodowane jakieś męczeństwo, użalanie się, granie ofiary. Nigdy w tym kraju nie będzie dobrze. Już teraz wiem, czemu w biblii chodzili po pustyni 40 lat, którą dało się zrobić w kilka miesięcy. Musiało umrzeć całe pokolenie, żeby zaszły zmiany. U nas musi umrzeć kilka pokoleń, bo w szkole, telewizji dalej wbijają nam do głowy, że mamy cierpieć i cierpienie nas zbawi! Cierpienie jest bezsensowne i trzeba je ukrócić, a życiu/losowi czy jakiemuś bóstwu się zaśmiać w twarz. Trzeba robić wszystko, żeby omijać to beznsensowne cierpienie (sensowne cierpienie istnieje, to takie, które uczy i nas uszlachetnia, problem w tym że pozostałe 90% cierpienia nie ma sensu i daje tyle co i nic)

Problem jest w naszym kraju z mentalnością. Ludzie są zajebiście zamknięci, a badania udowadniają, że najważniejszym czynnikiem powodującym radość u człowieka są udane interakcje społeczne - nie ilość, tylko jakość.   

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czego tak wszyscy przy każdej okazji jadą na Polskę?

Gdyby ktoś posmakował brazylijskich slumsów, to by wiedział coś o życiu.

Jeśli ktoś może narzekać, to znaczy, że ma za dobrze.

 

Spotkałem kiedyś radę dla naprawdę starych ludzi a brzmiała ona:

"Narób sobie kłopotów, nie będziesz miał czasu myśleć o swoim wieku".

 

Mając cel nie jest się samotnym, bo jest się zajętym.

 

Mój wiek, podobnie jak zarobki i jeszcze parę drobiazgów jest confidential, ale radzę sobie tak, że bzykam coraz młodsze laleczki, bo to co chciałem osiągnąć praktycznie osiągnąłem, teraz czas spijać śmietankę.

Czasami zamieniam ją na whisky albo księżycówkę.

Teoria (moja) mówi, że suma wieku bzykającej się pary powinna wynosić circa 70 lat.

Trzeba tylko uważać, żeby w którymś momencie nie podpaść pod paragraf pedofilii i wcześniej tę liczbę skorygować.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wielu się dziwi, że @Januszek852 martwi się starzeniem w wieku 34 lat. Ja mam 26 i już czuję się staro 😆 Codziennie po robocie leżę w łóżku, bo brakuje mi sił, mimo, iż to nie zależy od przepracowania (choroba?). Dopiero z reguły wieczorem mam najwięcej energii, nie wiem dlaczego u mnie tak jest. Starzenie się to głównie aspekt psychologiczny, nie tylko biologiczny. Można być dziadkiem bez zębów i włosów, a być radosnym, pełnym życia. U mnie lekarstwem jest słuchanie muzyki, bieganie długodystansowe ( do 20km) oraz nie ukrywam, że posiadanie hajsu, też dużo daję, bo mogę sobie pozwolić na przyjemności. Najważniejszy jest jednak spokój ducha.

Poza tym zwalniam się z roboty, jutro składam wypowiedzenie, stwierdziłem, że warto zaryzykować. Dotrzymałem słowa i odchodzę z obecnej pracy. W robocie, stwierdzą, że jednak moje słowa, nie były rzucone na wiatr. 

Przede wszystkim na życiowe smutki, pomaga na pewno stoicyzm, zaakceptowanie faktu i ciągła świadomość, że czas mija, a życie podlega ciągłym zmianom. To właśnie dlatego tak wielu ludzi, nienawidzi zmiany, często się jej boi. To zrozumiałe, sam należę do tego grona. Staram się z tym walczyć, przez próbowanie nowych rzeczy w życiu. 

Pamiętajcie szczęście i nieszczęście nie istnieje - to są nasze sądy o sprawach doczesnych. Przede wszystkim też na bolączki dnia codziennego pomaga... aktywność. Obojętnie czy fizyczna czy umysłowa. Ciągła praca nad sobą, aż do śmierci. Życie to ciągły rozwój, wzloty i upadki. 

Moja ciotka obecnie po 40, leży w domu, nie pracuje, ma depresję rzekomo. To z powodu braku celu w życiu, uzależnienia swojego szczęścia, od innych osób. Ja sam mam zaledwie 2 kolegów parę lat, którzy puki co zostali że mną. Rzadko się widujemy, każdy ma swoje życie, ale pozostali. Reszta się rozpadła. Jeden znalazł myszkę, a ja odszedłem na drugi plan😆. No cóż, takie życie. 

Tak ogólnie, dzisiaj miałem jeden z bardziej produktywnych dni ostatnio, bo zrobiłem, jak na mnie, sporo rzeczy i nie musiałem leżeć w łóżku.No, ale miałem urlop 😏 Fantastycznie byłoby nie pracować, a siano by wchodziło na konto.

@Kamil9612 Rozumiem Cię Brachu, też wpadłem w taką anhedonie. Staram się jakoś to ogarnąć, małymi krokami. Trzymam za Ciebie kciuki, żeby było lepiej. Pamiętaj, wszyscy ,,ludzie sukcesu" i tak skończą w piachu, tak jak my za jakiś czas. Grunt, to do niczego i nikogo się nie przywiązywać, bo przez przywiązania i fałszywe przekonania cierpimy, jako ludzie. Też mam kolegę, który lepiej sobie radzi ode mnie i cieszę się z tego😄Niech mu się dobrze wiedzie. Jestem zdania, że w większości przypadków, zawsze można coś zmienić w życiu na lepsze, tylko trzeba odpowiednio ustawić głowę, dlatego samo trenowanie ciała, tak na prawdę to gówno da. Trzeba jednak chcieć i pogodzić się z zmianą, która jest bolesna, ale po czasie może przynieść dobre owoce. A jak nie przyniesie to nie nasza wina, bo przecież życia w pełni nie da się przewidzieć i zaplanować.

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.