Skocz do zawartości

Jak radzicie sobie ze starzeniem się?


Rekomendowane odpowiedzi

Panowie póki hydraulika w portkach działa jak należy i macie dach nad głową to jest dobrze. 

U mnie 4 dychy na karku i dopiero teraz zaczynam tak naprawdę czerpać radość z życia. 

Czasy studenckie już nigdy nie wrócą, kto nie poszalał-jego strata. Co wcale nie oznacza, że już nie można bawić się w takim samym, a nawet lepszym stopniu. 

Znajomi ze studiów nie istnieją. Dorosłe życie pięknie odsiewa tych którzy są niewarci znajomości. 

Jesli masz pasję która towarzyszy ci całe życie i jeśli potrafisz być szczęśliwy sam ze sobą to jesteś wygrany. Jeśli nie masz pasji hmm... Co stoi na przeszkodzie by ją znaleźć, a raczej zacząć realizować? 

Iść przed siebie i nie dać się zakuć w kajdany przez nikogo, być szczęśliwym sam ze sobą. 

Wiek nie gra roli. 

  • Like 6
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Januszek852 napisał:

Ja miałem, i jest to super sprawa. Móc tak gadać z kimś kilka godzin, czuć te same klimaty, jarać się tym samym tematem. Dlatego jak to straciłem

Uzależniłeś się, "narkotyk" poszedł w odstawkę zostało przygnębienie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Januszek852 napisał:

Dziwiący się najwyraźniej młodnieją każdego dnia - normalny organizm się starzeje, więc czemu tu się dziwić? 😅

Widzisz, dla wielu ludzi, jest to nadal zaskakujące. Każdy czuje się młodszym, z postępującym wiekiem. Dziwne 🤔. U mnie szczyt możliwości fizycznych przypadł na okres 18-21 lat o raczej wątpię, abym do tego wrócił

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli ktoś był zapuszczonym kluchem to nie dziwne, że jak się ogarnął to ma po 30-ce być może większe możliwości fizyczne.

 

Cytat

Dziwiący się najwyraźniej młodnieją każdego dnia - normalny organizm się starzeje,

Taka moda, nikt nie chce zauważyć procesów starzenia się u siebie. Co innego u kolegów czy kobiet.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W czerwcu jebnęło mi 34 i:
1. Przeświadczenie, że w chuj fajnych rzeczy przede mną, coraz więcej rzeczy nakurwiam.
2. Największa ilość znajomych w mojej historii, a dopiero zacząłem się rozkręcać pod kątem społeczny. 

 

a odnośnie tego aktorstwa, to znajoma w moim wieku rok temu zaczęła chodzić na zajęcia teatralne, teraz już gra w jakiś przedstawieniach, także ten, weź nie pierdol i do roboty. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam tez 34 lata. Niedługo 35 w październiku.

 

Ostatnio sobie robiłem listę rzeczy co bym chciał zrobić, niektóre poważne, niektóre nie, część to niezrealizowane marzenia z dzieciństwa bo co ludzie powiedzą.

 

Zrealizowałem już jedną listę w 90% i zacznę kolejną, ale radocha i świetna zabawa!

 

Mam swoje zainteresowania jak gry, Sumerowie, książki, filmy, tematy duchowe.

 

Mam jednego najlepszego przyjaciela i kilku znajomych z którymi gadam od czasu do czasu. Szczerze mówiąc lepszy jeden porządny przyjaciel niż tysiąc znajomych :)  Mogę z nim szczerze pogadać, mówić co myślę i nie będę oceniony, także go nie oceniam, też go słucham. Potrafimy przegadać wiele godzin. Czasami było tak, ze wpadał o 17-18 a wychodził o północy :) Często jest kawa, czasami wino a raz na jakiś czas pizza.

 

Będąc samemu nigdy się nie nudzę. Zawsze mam różne pomysły.

 

Mam ochotę po zakończeniu "pandemii" iść na jakiś kurs lub kolejne studia a mam już 7 zawodów :)

 

Ponadto jeśli siwiejesz to ciesz się, zmieniasz się w Gandalfa!

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Januszek852 napisał:

Nie zostanę sportowcem, nie odkryję w sobie talentu aktora nie zacznę śpiewać... Nie wybiorę sobie ciekawych studiów, nie zacznę wszystkiego od nowa. Takie cuda tylko dla młodych. Pozostaje mi jebać w wybranym fachu do starości, a potem umrzeć.

Chyba za bardzo gloryfikujesz młodość. Czas na zostanie sportowcem zawodowym rozpoczyna się w wieku 6-10 lat, w wieku 20-30 lat to już jest czas na spijanie śmietanki z zawodowego sportu, więc jeżeli nie uprawiałeś sportu w podstawówce na poważnym poziomie, to raczej szanse, że zostałbyś zawodowym sportowcem w wieku 20-25 lat są minimalne. Zaś amatorsko to cały czas możesz robić świetne wyniki czy to w bieganiu czy na siłowni. Nie odkryjesz talentu aktora, nie zaczniesz śpiewać? Dlaczego? Znam osoby, co zaczynały studia po 40, nawet po 50 i jakoś nie było za późno. W dodatku może i lepiej zrobić coś świadomie po 30 niż wybierać studia w wieku 19 lat. 

 

12 godzin temu, Januszek852 napisał:

Zresztą i tak nie miałbym o czym z nimi gadać, już się przekonałem z racji niektórych spotkań z nimi, że dawne pasje w nich już dawno umarły i ich życie kręci się wokół rozmów o bombelku, tudzież organizowania grilli na których rozmawia się przy wódce o ogólnie pojętym niczym.

To jest taki paradoks. Niby potrzebujesz interakcji społecznych, ale wiesz, że potrzebujesz interakcji z ludźmi, którzy prezentują odpowiedni poziom. Lepiej się nie spotykać wcale niż przebywać w toksycznym środowisku. Sam mam tak, że jak postawię sobie jakiś ważny cel, do którego dążę, to wtedy pojawia się energia i nie ma czasu na myślenie i filozoficzne rozkminy. Mimo tego, że wtedy jestem bardziej zmęczony, to nie odczuwam spadku energii. Jak tylko mam luźniejszy okres w życiu, to wtedy lawiruję, rozmyślam, brakuje mi energii. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

5 godzin temu, Chadernest napisał:

Januszu a może czas żebyś ty zrobił bombelka powiedz szczerze nie chciałbyś mieć syna? Miałbyś co robić. 

Ja od zawsze mam w głowie że jedyny cel mężczyzny to zrobienie syna. 

 

I dlatego wziąłeś sobie samotną mamusie z synkiem od bad boya XD 

 

 

  • Like 2
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Januszek852 napisał:

34 lata.

 

Starzenie się.

 

:):)

:):):) 

:):):):)

 

Wybierz jedno.

 

20 godzin temu, Januszek852 napisał:

Ja nadal kocham to, co kochałem jako nastolatek. Moją największą miłością życia jest retro gaming i retro elektronika, a do tego jestem fanatykiem rowerowania, boksu, powieści fantasy (zarówno ich czytania, jak i pisania) oraz gry na fortepianie. Nie wyobrażam sobie, bym zamienił to na cokolwiek innego.

 

Nie waż się zamieniać :) Wywalenie swoich pasji (szczególnie dla kogoś, bo się komuś nie podoba, co robisz, bo np. zajmuje czas, który należy w pełni poświęcać swojej wybrance : ) ) to pierwsza droga do frustracji, niechęci i życiowego niespełnienia.

 

Mam 7 lat więcej. Żadnej swojej pasji się nie wyrzekłem.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpowiedź na tytułowe pytanie:

1) utrzymuję regularną aktywność fizyczną. W moim przypadku dwa główne sporty to kolarstwo i pływanie. Jest to poziom całkowicie amatorski, ale w kolarstwie jestem w stanie utrzymać średnią 30 km/h przez ok. 2h, co daje bardzo przyzwoitą kondycję jak na 39 lat. Pływanie tak bardziej "ogólnorozwojowo" i też trochę, żeby zaangażować ręce, a nie tylko nogi. Poza tym spacery 2-3x w tygodniu po 6-8 km każdy.

2) nie jem śmieci, unikam cukru (nie słodzę, nie piję coli z cukrem ani napojów z kartonów), unikam dużego stężenia cukrów w diecie, czyli mało słodyczy itd. 

3) stosuję od długiego czasu tzw. "zero stress policy", czyli: jeśli mam stresującą pracę, to ją zmieniam; jeśli mam stresujący związek, to go kończę (obecnie już z wyboru MGTOW i nie zamierzam tego zmieniać), preferuję pracę zdalną (od 10 lat), żeby nie użerać się z ludźmi, bo to też generuje stres itd. itd.

4) drzemka 0.5h w ciągu dnia, byle nie od razu po obiedzie (ponoć niezdrowe)

5) umiarkowanie wydaje kasę, tzn. staram się zaoszczędzić co najmniej 50% z miesięcznej wypłaty. To daje mi duży komfort psychiczny, no ale nie jest dla każdego - ja jestem minimalistą, dość mało rzeczy kupuję.

 

Pomimo 39 lat, nie czuję upływu tego czasu. Wręcz przeciwnie. Czuję się fizycznie znacznie lepiej niż w czasie studiów, kiedy: dojeżdzałem, niedosypiałem, bo chciałem pogodzić studia dzienne z pracą na 4/5 etatu i skończyć je z b. dobrymi wynikami (po prostu za dużo wtedy na siebie wrzuciłem na raz). Zdarzało mi się w owym czasie często chorować (nawet 2x w ciągu roku), myślę że ze względu na to, że organizm był przeciążony.

 

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 hours ago, Januszek852 said:

1. Przeświadczenie, że już wszystko za mną. Z grubsza karty odkryte.


Myślę, że nie do końca. Jeśli masz 30+ lat, to prawdopodobnie zdążyłeś się poznać na tyle, by wiedzieć co lubisz a czego nie. Nie marnujesz więc czasu na poznawanie tych rzeczy, tylko je już znasz. Jasne, ja również zazdroszczę nastolatkom, czy dwudziestoparolatkom - są na etapie odkrywanie tego wszystkiego. Ale z drugiej strony... Będąc w ich wieku z niewiedzy popełniałbym pewnie błędy, których dziś już bym próbował uniknąć. 
Napisałeś: "Nie jestem osobą towarzyską, nudzą mnie imprezy, nie cierpię spotkań "w kółeczku", więc podejrzewam, że podobnie jak ja w wieku 18-23 oszukiwałem sam siebie, że te studenckie imprezy Cię bawią. Ok, nie było źle, ale teraz już łatwiej mieć na to wyrąbane i przestać się oszukiwać, że musisz żyć tak jak chcą tego inni. 
 

Quote

Nie zostanę sportowcem, nie odkryję w sobie talentu aktora nie zacznę śpiewać... Nie wybiorę sobie ciekawych studiów, nie zacznę wszystkiego od nowa. Takie cuda tylko dla młodych. Pozostaje mi jebać w wybranym fachu do starości, a potem umrzeć.


Jak już wielu wcześniej wspomniało, niekoniecznie musi być to prawdą. Oczywiście, by robić karierę jako sportowiec, może być już za późno, ale na amatorskie uprawianie? Póki zdrowie pozwala, zawsze można. :) 
Swego czasu żałowałem, że tak mało grałem w piłkę i nie wyrobiłem lepszych umiejętności w tym zakresie. Naszło mnie jakieś 2 lata temu, kupiłem sobie piłkę, buty odpowiednie i biegałem do lasu pożonglować - kto mi zabroni? 
Aktualnie uczę się nowych rzeczy, bo o ile od zawsze miałem sporo zainteresowań, dużo czytałem, działałem artystycznie... to wraz z upływem lat zdałem sobie sprawę, że niekoniecznie to co jarało mnie wcześniej bardzo, jara mnie tak samo mocno jak kiedyś. Z kolei jako typowy "mieszczuch" zaczynam coraz bardziej interesować się naturą, ogrodnictwem etc. - mój tata zawsze zarzucał mi, że tacy jak ja nic poza komputerami nie widzą, że piękna natury nie doceniają... a tutaj sam siebie zaskakuję w tej kwestii. 
Jeśli chodzi o studia... Jeśli chcesz zostać prawnikiem/lekarzem, to może faktycznie byłoby ciężko... ale tak naprawdę jakbyś chciał dla samego studiowania, mógłbyś pochodzić zaocznie na wykłady - z pewnością poznałbyś sporo nowych osób w różnym przedziale czasowym. 
Dla samego zdobycia wiedzy - osobiście jestem samoukiem, więc kupuję książki... ale, zawsze można się zapisać do miejskiej biblioteki i tam spędzać trochę czasu. 
Pod tym względem w tych czasach akurat możliwości jest aż nadto. 


Inną ciekawą sprawą jest to, że o ile jest wszystko dobrze poukładane, to w dorosłości mamy w końcu możliwość odłożenia pieniędzy i kupna tego, na co nie mogliśmy sobie pozwolić kiedyś. 
Ja np. kupiłem sobie konsole i w końcu nadrobiłem gry z najwyższej półki, w które kiedyś nie mogłem grać. Ba... zacząłem streamować na próbę, zainteresowałem się społecznością na twitchu i myślę, że jest to fajne miejsce na poznanie ludzi - skoro masz zajawkę na retro gaming, więc tymbardziej miejsce dla Ciebie. :) 
 

Quote

2. Postępująca samotność. (...) "Znajomi" już dawno odpadli, głównie przez odpieluszkowe zapalenie mózgu. Zresztą i tak nie miałbym o czym z nimi gadać, już się przekonałem z racji niektórych spotkań z nimi, że dawne pasje w nich już dawno umarły i ich życie kręci się wokół rozmów o bombelku, tudzież organizowania grilli na których rozmawia się przy wódce o ogólnie pojętym niczym.

(...)Przy czym ten drugi problem doskwiera mi o wiele bardziej. (...) Szczerze, to gdyby nie myszka, z którą mam akurat wspólne pasje - czułbym się bardzo źle.


Trochę ostatnio poruszyłem tą kwestie w wątku:

Miałem trochę podobne odczucia w kwestii samotności i tego głodu fajnych relacji, przynależności do czegoś. Myślę, że ludziom którzy nie zakładają dzieci jest trudno pod tym względem, bo ani nie wpasowują się w swoich rówieśników którzy idą tą drogą, ani ich tryb życia na to nie pozwala. Jeśli masz myszkę, z którą dobrze się dogadujesz, to jesteś w jakimś stopniu wygrany, bo zaspokajasz potrzebę emocjonalną, seksualną i trochę towarzyską... Pozostaje jedynie uzupełnienie tego o jakieś fajne relacje i nie oczekiwania tego, by jedna relacja dawała Ci wszystko. 
Ja osobiście ten głód towarzyski najlepiej rozładowuje albo podczas spotkań rodzinnych, albo podczas rozmów z jakąś pania w sklepie, u fryzjera etc, ale trochę mnie przytłacza to uczucie właśnie takich uwiązanych rąk, bo też szukam, a jeszcze nie znalazłem takiej swojej społeczności, albo kilku osób więcej, z którymi mógłbym ten głód towarzyski zapokoić, nie będąc jednocześnie na siłę w kręgach towarzyskich, do których nie pasuje. 

 

Quote

Ja nadal kocham to, co kochałem jako nastolatek. Moją największą miłością życia jest retro gaming i retro elektronika, a do tego jestem fanatykiem rowerowania, boksu, powieści fantasy (zarówno ich czytania, jak i pisania) oraz gry na fortepianie. Nie wyobrażam sobie, bym zamienił to na cokolwiek innego. Jestem pasjonatem "z krwi i kości", jaram się wszystkim powyżej jak dzieciak.

 

I tutaj masz drugi punkt zwycięstwa - masz generalnie lepiej niż wiele osób - nie dość, że fajna myszka, ale też konkretne, wciąż żywe w Tobie pasje. 
Myślę, że masz chwilowy dołek .. etap przejściowy, który minie... Warto wyrwać się z marazmu, robiąc coś czego dawno nie robiłeś, albo czego nigdy nie robiłeś, a masz ochote spróbować. 
Wyjedź na jeden weekend do nowego miejsca sam lub z dziewczyną. Pojedź spontanicznie do miasta - nie na imprezę, ale usiądź w kawiarni czy gdziekolwiek, gdzie lubisz. Poobserwuj ludzi. Przepuść kogoś w drzwiach, zażartuj głośno z czegoś w sklepie. Prowokuj sytuacje towarzyskie. 

 

Quote

Ale poza myszką czasem nie mam do kogo gęby otworzyć, ludzie z mojego środowiska dawno odpadli, w 90% przypadków przez gówniaki. Niektórych to po też znudziło, ale raczej to mniejszość. Dla młodych jestem dinozaurem. Z boomerami nie umiem się dogadać, różnica pokoleniowa jest za duża. (...) Marzy mi się, by jakoś naprawić tę sytuację, znaleźć nowych przyjaciół... i tak, wiem, że tamtych nic nie zastąpi, ale nowych ludzi, z którymi łączyłoby mnie coś więcej niż "siema, co u ciebie" raz na pół roku. Wspólne pasje, dzielenie się problemami, pomaganie sobie nawzajem...  Ale gdzie? jak? Próbuję, ale naprawdę nic z tego nie wychodzi. 


Myślę, że to forum jest fajnym miejscem to wygadania się. Wspomniałem wcześniej o twitchu, polecam. 
Poza tym zawsze mozna przerzucić się na jakiś discord i wypić wirtualnie tego browara, pogadać o wszystkim i o niczym. Czytałem Twoje wcześniejsze posty m.in. w moich tematach i widziałem, że w kilku kwestiach mamy podobnie. 

 

Quote

Pandemia nie pomogła.

Czuję się tym wszystkim trochę przytłoczony. Nie jestem osobą towarzyską, nudzą mnie imprezy, nie cierpię spotkań "w kółeczku", ale po śmierci przyjaciół została mi tylko myszka, a pomimo naprawdę udanej z nią relacji uważam, że nie można sobie pozwolić na uzależnienie od li tylko jednej osoby w życiu.


Pandemia nam wszystkim daje w kość. Nie wiem jak Wy, ale ja przez te 2 lata czuje że tak dużo się zmieniło, tak wiele zadziało, że mój obraz świata się zmienił. Perspektywy jakieś inne, nowa normalność wydaje się nie być tą normalnością, z jaką się oswajaliśmy i o jakiej rozkminialiśmy. Wiele rzeczy wydaje się być absurdalne, nienormalne... A relacje międzyludzkie jakieś takie jeszcze gorsze. 
Ale mamy tyle narzędzi by to zmienić... Musimy tylko ruszyć dupska i umysły i naprawiać siebie nawzajem. Szukać jakiejś sensowniejszej drogi i nadziei w tym wszystkim. 

Bo przecież życie nie może polegać tylko na płaceniu rachunków, prawda? 

Edytowane przez Peter Quinn
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 7/29/2021 at 7:50 PM, Januszek852 said:

Przyznam szczerze, że ciężko znoszę upływ czasu. 34 lata.

40+, nie narzekam.

Mniej więcej w połowie drogi między 30 a 40 też mi przez moment zaczęło trochę zgrzytać, że niby coś innego trza było zrobić, ale mi szybko przeszło.

Nauczyłem się czerpać przyjemność z tych części mojego życia, które lubię, i przyjmować z humorem te, za którymi niezbyt przepadam.

Wiek swoje robi, nigdy więcej nie będę miał 20 lat, ale tak szczerze - to niezbyt się tym przejmuję.

Myślę, że ludzie obecnie za bardzo fetyszyzują młodość i za bardzo boją się normalnych zmian, takich jak starzenie się. No i wyborów oraz ich konsekwencji - tego, że z czegoś zawsze trzeba zrezygnować, żeby osiągnąć coś innego. Wmawia się nam ciągle, że można mieć wszystko, że zasługuje się na to, żeby nie musieć z niczego rezygnować, że można być wiecznie młodnym, pięknym i pełnym potencjału, a;e to wszystko to tylko kłamstwa marketingowców. :)

 

On 7/29/2021 at 7:50 PM, Januszek852 said:

Postępująca samotność.

Nie mam i nie miałem nigdy takiego problemu.

Mam i utrzymuję zdrowe kontakty z rodziną. Bliższą i dalszą.

Mam i utrzymuję satysfakcjonujące mnie kontakty ze znajomymi i przyjaciółmi ze szkoły i uczelni. Co z tego, że mają kaszojady, rodziny i stracili zainteresowanie tym, co nas interesowało, jak sami byliśmy gówniakami? Są nadal ludźmi, których polubiłem, a jak się dba o znajomość z ludźmi, których się lubi, to ta znajomość wytrzyma próbę czasu. Zwłaszcza, że kaszojady szybko rosną i jak wyjeżdżają na studia, to nagle ich rodzice mają masę czasu i ochoty na życie towarzyskie. 

Mam trochę znajomości nawiązanych w różnych pracach - jak ty kogoś polubisz, i ta osoba cię polubi, to naprawdę nietrudno utrzymać kontakt nawet po zmianie pracy.

Miewam kobiety, staram się wybierać takie, które są fajnymi, dorosłymi ludźmi, staram się też rozstawać z nimi w dorosły sposób - więc z większością także po zakończeniu romansowania mam całkiem fajną relację. Nie nazwałbym tego przyjaźniami, ale zwykle da się to opisać jako dobra znajomość z miłym podtekstem.

 

Ale - jest jedna mała, ale ważna rzecz. Takie relacje nigdy nie przychodzą same z siebie i nie trwają sobie zdrowo same z siebie. To są rzeczy, nad którymi trzeba ciągle pracować i o nie dbać. Jak mawiał mój świętej pamięci dziadek: jak kto nie karmi krowy, to nie powinien narzekać, że jest chuda i nie daje mleka. ;)

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przede wszystkim unikam stresu, treści negatywnych, staram się dużo śmiać, żartować, omijam ludzi marudzących, narzekających,

regularnie się badam, uprawiam sport, aktywność na powietrzu, oddaje się pasjom i zainteresowaniom, staram się zdrowo odżywiać,

sól i cukier wywaliłem z diety, piję dużo wody, ziół.  

 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 miesięcy temu...

Nie jest źle, wystarczy mieć kilka baniek na koncie i wszystko samo się układa.....czekaj czekaj prawie się spłukałem. Myszka ma focha bo zrezygnowałem z budowy domu na kredyt, przestałem chodzić na siłownię i zacząłem więcej palić. Ale nie jest źle, jest dobrze bo mam wszystko pod kontrolą i jestem zadowolony z tego co mam, a mogłem stracić bardzo dużo w ostatnich tygodniach.

 

Trzeba czasem pierdolnąć ręką w stół i pokazać, że nie zemną te numery. Pomimo presji otoczenia zachować godność i szacunek do siebie. Na tym polega odpowiedzialność. 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 (jeszcze) i co dzień z utęsknieniem wspominam czasy jak beztrosko kimałem po 20h dziennie w żłobku. 

Hehe, nie to a tak serio to uważam (choć nie mam waszej perspektywy), że nostalgia robi swoje z tymi z was, którzy narzekają na upływ czasu. W sensie zajebiście jest być młodym, w miarę zdrowym i mieć dużo ludzi i wydarzeń wokół siebie, ale wszystko ma swoją cenę. Najlepsze wspomnienia z ludźmi to te na imprezach, a jak chcesz się rozwijać to przeczy mocno z tobą. Raczej nie ma się hajsu, a auto można co najwyżej od starych pożyczyć. No i chyba najważniejsze - to jest walka o przyszłość. W wieku 30 lat człowiek nie zostanie już piłkarzem, ale ma skończone studia i parę lat w zawodzie. W wieku 20 nawet jak masz obraną drogę (jak ja) to nie wiesz jak daleko zajdziesz i to powoduje stres. Serio, mnie to szczerze niepokoi - ta niepewność co do kariery mojej. 

Pamiętacie obgryzanie paznokci przed sesją? Powroty do domu ledwo żywym? Narzekania rodziców albo brak kasy? Prace fizyczne poniżej kompetencji? - to wszystko młodość.

 

Nie spieram się, że lepiej jest być staram tylko staram się rzucić trochę inne światło na sprawę, pzdr 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 hours ago, LiptonGreen said:

Najlepsze wspomnienia z ludźmi to te na imprezach

Współczuję. Serio.

 

18 hours ago, LiptonGreen said:

Pamiętacie obgryzanie paznokci przed sesją?

Nie, ja się uczyłem, więc przed sesją był tylko dylemat czy będzie 4 czy 5. Motywacja żeby wydębić te parę groszy ze stypendium naukowego była silniejsza ode mnie. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.