Skocz do zawartości

Historia mojego małżeństwa...


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

No i moja historia mojego małżeństwa... W nawiasach znaczniki red alert, które teraz po latach widzę:

 

Na początek określenia kobiety:
ex - stan obecny, po rozwodzie
exżona - jak była jeszcze formalnie moją żoną.

 

Pochodzę z rodziny, w której się nie przelewało. Matka nadopiekuńcza, ojciec wycofany, na emeryturze się rozpił, potem się wyprowadził. Jakichś bliskich styczności z dziewczynami nie miałem, ot, przelotne znajomości. Związków, z prawdziwego zdarzenia, nie miałem, jeśli nie liczyć bliższej znajomości z samotną matką z wtedy 7-letnim dzieckiem. Po pół roku zakończyłem tę znajomość - nie szło tego ogarnąć. Fochy, humory, pretensje, żądania finansowe! Seksu ZERO!!! Może to dobrze... Po tym wszystkim wiedziałem, że muszę się już wyprowadzić od matki. Szkoda, że wtedy się nie dowiedziałem, że od małżeństwa też muszę trzymać się z daleka przy moim mindsecie... Wtedy tego Forum jeszcze nie było.

 


Rozdział 1. Początek.


Poznałem obecną ex przez jej koleżankę. Już byliśmy oboje po 30-tce, ona wtedy bezdzietna. Jakoś przypadliśmy sobie do gustu, głównie przez seks. Ja prawiczek, ona chętna do przyjemności łóżkowych, jakoś zaczęło się kręcić. Ex pracowała wtedy w sklepie prowadzonym przez jej rodziców (red alert). Wcześniej przed pracą miała tylko jakieś praktyki w piekarni. Podobało mi się w niej wtedy to, że była taka zwariowana (ja byłem taki dość zamknięty w sobie). Identyfikowała się z ruchem feministycznym i gejowskim /tak, miała wtedy jakiegoś kolegę geja/(red alert). Paliła wtedy papierosy. Mi to nie przeszkadzało. W tamtym czasie wynajmowałem już kawalerkę, gdzie weekendy spędzaliśmy razem. Wtedy jeszcze nie widziałem kombinowania z kasą z jej strony, żarcie po połowie, kasa na paliwo też, gdy były jakieś wspólne wyjazdy. Jedynie co, to musiałem jechać po nią, gdy umawialiśmy się na weekend (red alert). OK, po półtora roku spotykania się ze mną zaszła w ciążę, wiedziałem, że to moje dziecko. Wcześniej cisnęła już na bobo (red alert).

 


Rozdział 2. Pierwsze symptomy problemów.


Jak wspomniałem w pierwszym rozdziale, wynajmowałem już kawalerkę. Ona jednak namówiła mnie na zamieszkanie w domu na wsi u jej rodziców (FUCK!!!!), wcześniej nic o tym mi nie wspominała. Uzasadniła to tym, że u jej rodziców będziemy mieć jak u Pana Boga za piecem (FUCK!!!!). To już mi się nie spodobało, ale OK, myślę sobie, miała tam swoje dwa pokoje w tym domu w dobudowanej jego części. Natomiast jej siostra już ze swoim mężem zajmowała piętro tego domu. Jej rodzice na parterze. Niestety, w tej dobudowanej części domu było bardzo zimno - coś było zjebane z izolacją termiczną i ogrzewaniem. Tylko latem tam było przyjemnie. No dobra, zamieszkaliśmy tam razem. Jednak jej stara (co niedzielę do kościółka w pierwszej ławce) powiedziała, że nie będziemy razem mieszkać/spać aż do momentu zaręczyn. No dobra, były zaręczyny, po jakichś trzech miesiącach ślub, bo co ludzie kurwa powiedzą na nieślubne dziecko! Ślub - zastaw się a postaw się, bo co ludzie powiedzą. Kurwa jasna! Sporą część moich kawalerskich oszczędności chuj strzelił! Jesteśmy już małżeństwem, możemy mieszkać razem, mieszkaliśmy w tych jej pokojach w dobudowanej części, póki dzieciaka jeszcze na świecie nie było. Wtedy jej stara już zaczęła jakieś podjazdy, jaki to ja jestem/nie jestem taki, sraki, owaki, exżona nie stawała w mojej obronie, milczała (red alert). Dobrze, że w jakimś ostatnim odruchu instynktu samozachowawczego nie dałem exżonie prawa do dysponowania finansami na moich rachunkach. Jak miało się to po latach okazać, miało to doniosłe, pozytywne dla mnie konsekwencje podczas sprawy o rozdzielność majątkową.

 


Rozdział 3. Po narodzinach dziecka.


Dzieciak przyszedł na świat we wrześniu. To zaraz kalendarzowa jesień, za pasem jesienne chłody, potem zima. Jak wspomniałem, w tych jej pokojach było już bardzo zimno w nocy i o porankach. Z tego powodu jej rodzice udostępnili nam jeden z pokoi. Do tego pokoju wchodziło się przez kuchnię, a za ścianą mieliśmy sąsiedztwo jej rodziców. Super, kurwa! Dzieciak wyje po nocach, stara wjeżdża z awanturami "Co wy temu dziecku robicie!" Oczywiście ja zajmowałem się przewijaniem, praniem, spacerami, kąpielami, zabawianiem dzieciaka. Exżona karmiła go, pozostałe czynności tylko wtedy, jak byłem w robocie. Oczywiście jej stara pod byle pretekstem stale przypierdalała się do mnie. Któregoś razu, jak wróciłem zjebany z roboty (jakieś nadgodziny), to stara wsiadła na mnie, że nie mam prawa być zmęczony, bo nie zajmuję się dzieckiem! Jak wtedy się wkurwiłem! Zacząłem ją opierdalać, nie patrzyłem, że jej mąż jest tego świadkiem. Ona słowo, ja trzy. Ona głośniej, ja jeszcze głośniej. W końcu stara uciekła do swojego pokoju, ja za nią i dalej ją opierdalam, po prostu wyładowałem się wtedy na niej. Od tego czasu miałem już względny spokój, jeśli nie liczyć jakichś docinków i obrabiania dupy za plecami. Ja natomiast powiedziałem wtedy do exżony, że tutaj jest tak, jak u Pana Boga za piecem, że albo razem się stąd wyprowadzimy, albo sam się wyprowadzę, a ona wtedy niech robi, co chce.

 

 

Rozdział 4. Zakup mieszkania i wyprowadzka.


Exżona chyba przyjęła moje ultimatum do wiadomości, bo nie robiła problemów typu jak sobie poradzimy itp. OK w pierwszej wersji najpierw wynajem czegoś, ale nic nie było godnego uwagi, zatem podjąłem decyzję, że kupujemy mieszkanie. Był to rok 2006. Po rozejrzeniu się, zdecydowaliśmy się na 3-pokojowe mieszkanie na 5.piętrze w bloko-wieżowcu. Koszt w tamtym czasie to 95000zł i trzeba było wziąć kredyt, gdyż wkładu własnego miałem 10000. Exżona oczywiście goła i wesoła, bez pracy (na wychowawczym), bez żadnych oszczędności. Kredyt wzięliśmy wspólnie (na szczęście), w CHF, bo na złotowy nie było zdolności kredytowej (tylko ja pracowałem). OK, mieszkanie kupione, ale trzeba było jeszcze roku mieszkania ze starymi exżony, bo dziecko za małe... No dobra, jeszcze ten rok pomieszkaliśmy, kupione mieszkanie wynająłem komuś, kasa z tego wpadała, ja podłapałem jeszcze dodatkowe zlecenia i kasa była na zakup wyposażenia potrzebnego do remontu. Tu trza oddać sprawiedliwość exżonie, że przyłożyła się do szukania i kupowania, co było potrzebne. Oczywiście, że można było taniej, skromniej, no ale chuj tam, jest, co potrzeba, do remontu. W międzyczasie odblokowała mi się kasa na koncie jeszcze z kawalerskich oszczędności (blokada tytułem zabezpieczenia spłaty samochodu). W tym okresie jej stara po raz pierwszy wyskoczyła do mnie z groźbami karalnymi, że pozbawi mnie życia, jak ja coś temu dziecku zrobię... Zlałem ją. Dobra, nadchodzi lato 2007, wypowiadam umowę najmu, zaczynam remont. Oczywiście remont sam ogarniałem, tylko wołałem fachowców tam, gdzie wiedziałem, że sam nie dam rady. Ze strony exżony i jej rodziny 0 (słownie: zero) pomocy. Ja do roboty, z roboty do remontowanego mieszkania, wracałem do dotychczasowego miejsca zamieszkania późnymi wieczorami. Nadszedł wrzesień, mieszkanie już wyremontowane, można się przeprowadzać...

 


Rozdział 5. Wspólne życie w zakupionym mieszkaniu.


Dzieciak jeszcze był za mały, by pójść do przedszkola, toteż exżona siedziała z nim w mieszkaniu. Oczywiście, wszystkie koszty, czynsz, spłata kredytu, zakupy, życie, spadło na mnie, bo ona nie ma pieniędzy... (red alert). W chałupie zajmowałem się praniem, sprzątaniem, dokańczaniem jeszcze jakichś prac remontowych, exżona natomiast zajmowała się dzieckiem i przygotowywaniem żarcia. No OK. W międzyczasie (jakiś rok od przeprowadzki) spółdzielnia wymieniła na grzejnikach podzielniki z wyparkowych na elektroniczne. Wtedy jeszcze nie wiedziałem, co to za kurestwo jest... Dzieciak mały, w chałupie musi być ciepło, zawory przy grzejnikach na 5, jak było za ciepło, to okna się otworzyło, spoko. Jak przyszło rozliczenie... ponad 2 koła do dopłaty! Plus ponad tysiąc ryczałtu w czynszu za CO! To jej stary mniej płacił za węgiel do ogrzania tego domu, jak ja za CO w mieszkaniu! Myślicie, że exżona się tym przejęła czy pomogła? Chuja tam! To był mój problem, skąd skombinować taką kasę. Wszystkie oszczędności poszły w remont. Oczywiście czynsz fiuuuu... w górę. Dobra, jakoś spłaciłem, na raty. Wyregulowałem przepływy wody w grzejnikach na zaworach powrotnych (którymi bez narzędzi nie da się kręcić), następna zima, to warczenie exżony, że za zimno! Jak jej przypomniałem, co było rok wcześniej, to w piździe to miała!
  Dzieciak rośnie, czas do przedszkola na cały etat. Dobra, ex może zająć się szukaniem roboty, by do niej pójść. Przypomniałem, że pracowała jako sprzedawczyni w sklepie, mogła chociaż pójść do biedry na kasę (w pobliżu miejsca zamieszkania). Podjęła jakąś pracę? - wolne żarty! Dzieciak w przedszkolu, ona TV lub kupowanie jakichś głupot w Internecie. Ale oczywiście na rachunki, nawet opłatę za przedszkole, to ona nie ma pieniędzy!
Dzieciak skończył przedszkole, czas do szkoły. Oczywiście, nie może być to państwowa podstawówka; w jej pojęciu dziecko w szkole ma być szczęśliwe (WTF ???), a nie przystosowywać się do życia w społeczeństwie. Co w związku z tym? Oczywiście, prywatna szkółka, dodatkowy koszt! To mówię jej, do roboty niech się bierze. Ona bezczelnie, że nie ma kwalifikacji. Ja na to, że niech zrobi kwalifikacje i do roboty. Zapisała się na zaoczne studia. Taki pożytek z tych jej studiów był, że musiała realizować praktyki studenckie, potem po tych praktykach wzięli ją na staż i za jakiś czas dostała umowę o pracę od września 2016 roku. Drugim pożytkiem z tych jej studiów był fakt, że musiała jechać na zjazdy - baby w chałupie nie było :D Oczywiście, jakieś znajomości mogła tam podłapać, bo zaczęły się jej romanse na badoo. Jak się zorientowałem, co ona tak przesiaduje w komputerze, to jakoś ogarnąłem to blokowaniem tej strony, że w ogóle się nie uruchamiała. Wtedy jeszcze nie myślałem o dokumentowaniu tych romansów, niestety... Ta wiedza przyszła później. Oczywiście, czesne do tej szkółki ja pokrywałem.

 


Rozdział 6. Początki końca.


OK, exżona już pracuje, ma zarobki, nie widzę żadnych przeszkód, by mogła dokładać się do rachunków lub regulować czesne. Uprzejmie ją o to poprosiłem, naświetliłem sytuacje, jak to w międzyczasie wzrosły opłaty, ja już zacząłem mieć problemy zdrowotne - koszty wizyt u lekarzy, lekarstw. Jak ona wyskoczyła do mnie z awanturą i inwektywami! Od razu zobaczyłem, jak exżona powiela sposób odnoszenia się jej starej do jej ojca - już dawno urobionego... Wkurwiłem się! Trochę poczytałem w internecie i zimą 2017 roku założyłem jej sprawę sądową o zaspokajanie potrzeb rodziny. Jednocześnie podjąłem decyzję o nieformalnej separacji. Moim błędem było to, że nie wziąłem adwokata, ona natomiast tak. Niestety, przegrałem tę sprawę - to była woda na jej młyn. Na dokładkę jej stara (była świadkiem) oskarżyła mnie przed sądem o znęcanie się nad rodziną. Na pytanie sądu, czy exżona podtrzymuje to oskarżenie, ona potwierdziła. Poszedł z urzędu wniosek do prokuratury o weryfikację jej oskarżeń. W międzyczasie exżona razem ze starą podjęła starania o założenie mi niebieskiej karty. Jako, że mieliśmy wspólność małżeńską majątkową, to zaczęła brać jak opętana, jakieś kredyty, chwilówki, chuj wie gdzie i na co. Chyba już była instruowana w robocie i przez starą, jak mi gnoju narobić. Mi kumpel w robocie podpowiedział, że już bez adwokata ani rusz, jak żeśmy trochę pogadali. Skontaktowałem się z adwokatem, po wysłuchaniu mnie, zaordynował, że już tylko rozwód, a również wskazane by było założyć sprawę o rozdzielność majątkową, co też się stało. Oczywiście exżona chełpiła się wszem i wobec, jak to mnie "załatwiła" z tym oskarżeniem. W międzyczasie prokuratura powiadomiła sąd o odmowie wszczęcia postępowania przeciwko mnie :) OK, ważny, korzystny dla mnie dowód do sprawy rozwodowej. W sprawie niebieskiej karty tylko raz byłem przesłuchiwany, po złożeniu wyjaśnień przewodnicząca zespołu interdysyplinarnego powiedziała mi, że nie widzi żadnych podstaw do założenia niebieskiej karty :) Co po jakimś czasie znalazło potwierdzenie w postaci pisma zawiadamiającego o zakończeniu procedury niebieskiej karty :) Kolejny ważny, korzystny dla mnie dowód do sprawy rozwodowej.  Wtedy jeszcze mieszkałem z exżoną w mieszkaniu, będąc już z nią w separacji.

 


Rozdział 7. Powolna degrengolada exżony.


Sprawa o rozdzielność majątkową poszła po mojej myśli :) Exżona składała apelację, przegrała też apelację i od września 2018 roku mam już rozdzielność. W uzasadnieniu wyroku o rozdzielność sąd I instancji (w tym samym składzie, nomen omen, co na sprawie o zaspokajanie potrzeb rodziny) wskazał, że (cytuję z uzasadnienia wyroku): "...strony od wielu lat żyją w kwestii finansowej w sposób niestandardowy i odrębny..." w kontekście tego, że nie dałem exżonie dostępu do moich kont, jak wspomniałem w drugim rozdziale. Kolejnym przyczynkiem mogło być to, że poszedł już do sądu okręgowego pozew o rozwód. Exżona już widziała, że koniec z kredytami. NA SZCZĘŚCIE (to był fuks, chyba już nie myślała) spłaciła te wcześniejsze kredyty (wzięte jeszcze za wspólności) kolejnym kredytem zaciągniętym już po orzeczeniu rozdzielności :) Więc exżona zaczęła już ostro kręcić z gachami poznawanymi na mordoksiążce (fb). Imprezy, zniknięcia na noce, znajdowałem w mieszkaniu opakowania po antykoncepcji, wiedziałem, co się dzieje... Oczywiście przedłużanie, jak tylko się dało sprawy rozwodowej, dociągnęła dwóch lat. W międzyczasie dostała dyscyplinarkę z roboty, po czterech latach pracy. Jakoś musiała się dogadać z pracodawcą, że była na wypowiedzeniu, a nie, że dostała artykuł z kodeksu pracy. Ponieważ ze swoimi gachami już miała pomysły zabicia mnie (Tak! Udało mi się nagrać jej rozmowę telefoniczną z jednym z jej gachów, nagranie poszło do sprawy rozwodowej), w kwietniu ubiegłego roku ewakuowałem się ze wspólnego mieszkania. Co mogłem w tamtym czasie zrobić, to wypowiedzieć umowy na dostawy mediów. Żaden dostawca nie robił problemów, a umowy były wspólne. Exżona została zmuszona do zawarcia nowych umów na dostawy mediów już na siebie. Niestety pozostał jeszcze na mojej głowie wspólny kredyt hipoteczny i czynsz za wspólne mieszkanie... Znacznie później naszła mnie refleksja, że gdy byliśmy jeszcze małżeństwem, jej bardzo pasowałby status wdowy po zmarłym mężu, stąd te jej pomysły pozbawienia mnie życia...

 


Rozdział 8. The end.


Przed rozwodem był, wiadomo, OZSS. Było dwóch facetów, niestety, zaopiniowali, że córka jest bardziej zżyta z matką (czyt. urobiona przez matkę i babkę...)
Sam rozwód przebiegł standardowo: bez orzekania o winie :), córka przy matce (chlip), 1000zł alimentów (chlip). Sąd nie orzekł o kontaktach z dzieckiem z uwagi na jej wiek (15 lat). Ex jeszcze próbowała kombinować coś z orzekaniem o winie i 2000zł alimentami, na szczęście jej się nie udało. Również próbowała upierać się, by alimenty wpływały bezpośrednio na jej konto. Ja w sądzie powiedziałem, że będę przelewał alimenty na wspólne konto od kredytu hipotecznego, do którego ex też ma dostęp. Sąd przystał na to i tak zostało. Dzięki temu widzę przelewy na koncie i wiem, że ex trzy raz alimentami w całości opłaciła swój kredyt, o którym wspomniałem w 7 rozdziale (czyli okradła córkę z należnych jej alimentów). Poza tym, ex przelewa alimenty ze wspólnego konta na jakieś swoje. Może kiedyś się ta wiedza przyda...

Z tego co wiem, jest chyba sama (uświadomiłem jakiegoś jej gacha, że ex jest mi winna forsę za mieszkanie plus roszczenia regresowe od września 2018).

 


Obecnie przystąpiłem do podziału majątku. Zobaczę, co z tego wyjdzie... Spróbuję też powalczyć o wynagrodzenie za uniemożliwienie korzystania mi mieszkania przez ex (zmieniła zamki po mojej wyprowadzce) po lekturze strony:

https://adwokatrodacki.pl/blog/bezprawne-pozbawienie-dostepu-do-mieszkania-przez-malzonka/


Próbował może ktoś z Was uzyskać takie w.w. wynagrodzenie przy podziale majątku?

 

To tyle w największym skrócie. Zapraszam do dyskusji, komentowania, konstruktywnej krytyki. Może powyższa historia będzie źródłem wiedzy (zdobytej na moich błędach) dla innych...

 

Pozdrawiam

 

  • Like 17
  • Dzięki 26
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem Ci stary że biorąc pod uwagę że wszedłeś w małżeństwo bez tej wiedzy i pomimo to udało Ci się z tego wyjść to szacun wielki. 

 

Za parę lat jak będzie chciała wrócić to nawet ma ci powieka nie drgnąć. 

 

Trzymaj się bracie. Co do spraw prawnych się nie wypowiem. Może ktoś inny przetarł szlak. 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, AT91SAM7S256 napisał:

oboje po 30-tce, ona wtedy bezdzietna. Jakoś przypadliśmy sobie do gustu, głównie przez seks. Ja prawiczek

No właśnie tu tkwi cały problem młodych chłopaków którzy nie po ruchali za małolata.

 

Znam osobiście chłopaków 25 letnich którzy nigdy się nawet nie całowali. 

 

Później taki ruchnie raz i już jest po nim, góry chce przenosić dla pani. 

 

A po za tym ciekawa lekcja. 

  • Like 9
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten temat powinien być pokazywany każdemu, kto:

 

1. Chce się żenić (w ogóle, ale w szczególe - szybko).

2. Jest namawiany na dziecko po kilku miesiącach znajomości.

3. Jest po trzydziestce i szuka rówieśnicy.

4. Godzi się na mieszkanie "u teściów".

5. Godzi się na brak intercyzy.

 

Byłaby to dobra lekcja, chociaż zaślepieni cipą by natychmiast napisali, że ich myszka jest wyjątkowa i by tego nie zrobiła...

Edytowane przez Januszek852
  • Like 21
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To takie "Pamiętniki Exkukolda" 😎

 

20 minut temu, Chadernest napisał:

No właśnie tu tkwi cały problem młodych chłopaków którzy nie po ruchali za małolata.

 

Znam osobiście chłopaków 25 letnich którzy nigdy się nawet nie całowali. 

Zgadzam się w 100%. Do tego dochodzi całkowita nieznajomość praw według jakich działa ten świat, całkowity brak asertywności. No cóż dobrze ze chociaż jest happy end. Pozdrawiam.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro pańcia nie opłaca swojej połowy wspólnego kredytu za mieszkanie od 2018 roku. To:

 

1. Należy ci się zwrot od niej połowy wpłaconych do banku środków nie tylko z tytułu rat ale też z tytułu całej obsługi kredytu - ubezpieczenia mieszkania ubezpieczenie na życie skoro ona jest tego beneficjentką itp

2. Poza połową rat i kosztów należy ci się WYNAGRODZENIE ZA BEZUMOWNE KORZYSTANIE Z KAPITAŁU - będącego właśnie sumą połowy rat dotychczas wpłaconych do banku od 2018 roku - mogą to być np odsetki ustawowe.

3. Poza wynagrodzeniem za korzystanie z kapitału należy ci się zadośćuczynienie w oparciu o ochronę dóbr osobistych. Na czym to polega? Kasę jaką płacisz w ratach za byłą żonę mógłbyś przeznaczyć na: hobby, wakacje, nowe auto, nową kobietę, aby po prostu cieszyć się życiem i kupować dobra materialne które mogą przynieść ci radość, robić prezenty innym - czyli korzystać z tej kasy. Ale przez byłą żonę nie możesz z tego korzystać a ona z tego korzysta i czerpie z tego zadowolenie z życia. Takie zadośćuczynienie to niewymierna sprawa i musisz sobie  miarkować sam jaka kwota zatrze Twój dyskomfort brakiem tych środków spowodowany. Napisz np 20 tys zł.

4. Waloryzacja - środki jakie płacisz za byłą żonę tracą na wartości z powodu inflacji, pieniądz jest po prostu mniej warty - i trzeba te pieniądze zwaloryzować np w oparciu o wskaźnik inflacji roczny podawany przez GUS.

 

Teraz widzisz, jakim bagnem jest wspólny kredyt hipoteczny dla rozwodzących się współmałżonków nie regulujących swoich zobowiązań wobec banku.

 

 

  • Like 9
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z ładnego gówn.a wyszedłeś. 

 

Moja ex. mnie przynajmniej nie zdradzała, albo robiła to w bardziej ogarnięty sposób. 

 

Historia jakich wiele. 

 

Młodzież niech czyta i się uczy, wyciąga wnioski, ratując lata życia i majątki. 

 

Żeby twoja czy moja krew nie poszła tylko w piach. 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki @AT91SAM7S256 za Twoje świadectwo, nie każdy ma odwagę wyznać, co w życiu przeżył i jak go to ukształtowało. Każdy z nas jest sumą doświadczeń, wiedzy jakiej nabył w przeszłości oraz wzorców, które w procesie socjalizacji utrwalały się w nas nawykowo.

2 godziny temu, AT91SAM7S256 napisał:

Pochodzę z rodziny, w której się nie przelewało. Matka nadopiekuńcza, ojciec wycofany

Wielu myśli, że Twoje problemy zaczęły się od wejścia w związek. Nie! Twoje problemy zaczęły się już od Twojej sytuacji rodzinnej, lecz niestety nie byłeś świadomy tych mechanizmów. Wielu myśli, że problemy związkowe zaczynają się od wejścia w związek, lecz jest to nieprawda. Problemy zaczynają się, gdy przestajesz szanować siebie a cipę uznajesz za centrum wszechświata. Nawiasem mówiąc, to nie wina w 100% mężczyzny, gdyż to co nas kształtuje to nigdy w 100% świadoma decyzja, Tu olbrzymią rolę odgrywa PODŚWIADOMOŚĆ.

Fakt, twoja była żona zaczerpnęła wzorce również z rodzinnego domu, gdzie ojciec nie był realną głową rodziny, a podnóżkiem. Do tego mówisz, że paliła fajki( nie panuje nad swoimi impulsami, to też red alert). Model TAKIEGO związku w innych przypadkach jest szokująco podobny! Najpierw kobieta bierze gościa, który w miarę prosperuję, jest niestety naiwny, romantyczny i idealizuje kobiety. A, że nie miał wcześniej zbyt dużego doświadczenia to nie zauważy czerwonych alarmów. Koszty pół na pół za wszystko, super seks, komplementy, nagminne spędzanie ze sobą czasu... Do czasu.

Dzisiaj rano cieszyłem się, że obok leży koło mnie pies w łóżku, a nie kobieta 🙂. Tak na serio, nie wyśmiewam się, ale widzę dookoła podobne schematy, model ten sam, zmieniają się tylko twarze/osoby. Algorytm pozostaje taki sam. Najgorsze, w tym wszystkim, jest to iż np. ja mieszkam w małej miejscowości i u mnie takich przypadków nie jest dużo, albo są skrzętnie ukrywane. Media bombardują cię ,,dozgonną miłością" kobiety, a ty w to uwierzysz. Przez brak wiedzy, przez brak świadomości praw rządzonych tym światem. Świat do ciebie się nie dostosuje niestety, możesz zmienić natomiast tylko SIEBIE - swój paradygmat myślenia. Żyjemy w odwróconej rzeczywistości, gdzie kłamstwo jest nazywane prawdą ostateczną. Siła iluzji jest tak niesamowicie potężna, że wielu, bez reszty jej się oddaje. Niektórzy zadadzą pytanie : ,, Dlaczego mnie to spotkało" To błąd. Gdyby nie cierpienie( mniejsze bądź większe - sprawa subiektywna) nie byłoby oświecenia/przebudzenia.

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja autora nie potępiam, w żadnej kwestii tego, co napisał, o ile to wszystko sama prawda.

 

To tylko pokazuje,że mu mocno zalezalo na rodzinie, na normalnej rodzinie.

Ja z moim podejściem do życia, to wniósłbym o rozwod już na etapie mieszkania u teściów, po awanturach ze strony teściowej, braku reakcji exżony.

Mi już by to podcięło skrzydła, nie miałbym więcej motywacji do kupna mieszkania, orania od rana do nocy wykanczając to mieszkanie, kredyt hipo itd...

 

Jemu ultra zależało, za to wielki szacunek i podziw.

Zero krytyki ode mnie 

Edytowane przez Wolumen
  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wpadłeś w szambo, ale na szczęście się z niego wykaraskałeś.

 

Fajnie, że tak obszernie opisałeś jak miała się sytuacja, na pewno przyda się to innym osobom jako np. przestroga przed zbyt szybkim, pełnym zaangażowaniem w relację.

 

21 minut temu, $Szarak$ napisał:

Serio ziomuś myszka chciała cię odjebać? Patola totalna. 

Oczywiście nie swoimi rękami :)

 

Od czego są frajerzy.

 

3 godziny temu, AT91SAM7S256 napisał:

Od razu zobaczyłem, jak exżona powiela sposób odnoszenia się jej starej do jej ojca - już dawno urobionego... Wkurwiłem się!

Z jednej strony trochę żal faceta, ale z drugiej... Nie.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, Bracia,

 

@slavex, nie pozwolę na to, by ex wróciła. Za mną stoi wiedza. Zresztą już próbowała, pogróżkami i propozycjami. Zlałem ją, poza jednokrotnym przypomnieniem jej, że jest mi winna forsę.

 

@Chadernest, @MarkoBe, tak, przez matkę, która traktowała seks jako zło wcielone... Nigdy, jak pamiętam, matka nie kochała się z ojcem... Jakakolwiek dziewczyna, która przychodziła mnie odwiedzić, była poddawana szczegółowemu przesłuchaniu przez moją matkę. Szybko się skończyły takie odwiedziny...

 

@rarek2, dziękuję za przekazanie mi tej wiedzy. Spróbuję wskazać to mojemu adwokatowi, jeśli będzie się migał, sam to podniosę na sprawie. Możesz jeszcze mi powiedzieć, jak skończyła się Twoja sprawa o podział majątku? I ile czasu trwała? Kiedyś pisałeś na Forum, że dla Twojej ex ten podział się źle skończy, bo tak jest zadłużona u Ciebie. Widzę, że to podobna historia, jak u mnie.

 

@Wolumen, niestety, jest to prawda... Tak bardzo zależało mi na rodzinie innej, niż z jakiej ja pochodzę. Wcześniej, jeszcze przed poznaniem samotnej matki, znałem dziewczynę, która, jak wyczuwałem, czuła miętę do mnie... Niestety, z uwagi, że ignorowałem te sygnały (nie byłem na to gotowy z racji uwarunkowań rodzinnych), ona poznała kogoś innego i się rozjebało...

 

Jeszcze, jako szczyptę przyprawy do rozdziału 5 dodam, że exżona lubiła przemieszczać się taksówkami (zbiorkom dla niej jest be), jak ja odmawiałem jej podwiezienia gdzieś tam i przypominałem jej o konieczności zrobienia prawa jazdy. Kiedyś sama wróciła taksówką skądś, kapnęła się, że nie ma pieniędzy, by zapłacić za kurs, to po przyjściu do mieszkania, do mnie, czy bym nie dał jej kasy na taksówkę. Ja mówię, że nie mam. Ona do mnie, bym poszedł do bankomatu po kasę. Jeszcze poszedłem, bo już miałem dość tego jej pierdolenia... W czasie, gdy się szykowałem do wyjścia, zadzwonił do niej taksówkarz, i wtedy ona zaczęła odmieniać mnie przez wszystkie przypadki, "że mąż..., że mężowi..., " OK, poszedłem, jak wracałem z kasą, to widzę z daleka, że taksówka odjeżdża. Domyśliłem się, że to temu taksówkarzowi mam dać kasę za kurs exżony. Kasa została przy mnie, powiedziałem exżonie, że widziałem, że jakaś taksówka odjeżdża. To ona do mnie z pretensjami, że miałem biec za samochodem. Tak na nią spojrzałem, powiedziałem jej spokojnie, że za samochodami ja nie będę biegać, a ona swoje zobowiązania finansowe niech sama reguluje. Potem jeszcze raz taksówkarz zadzwonił do niej i ją opierdalał przez telefon :D. Jak to się dalej potoczyło, już nie pamiętam, ale wtedy zaczęły mi się oczy otwierać...

 

Pozdrawiam

 

 

 

 

@$Szarak$, @cst9191, tak, to też się nagrało, jak gadała z tym gachem, że dostawała oferty od innego "załatwienia mnie" w dyskretny sposób! Wycofała się, bo zdawała sobie sprawę "że ją zamkną, jak się wyda..." Ale, czy coś jeszcze jej nie odjebie w przyszłości... nie wiem.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, AT91SAM7S256 napisał:

była taka zwariowana

(RED ALERT)

 

3 godziny temu, AT91SAM7S256 napisał:

Ona jednak namówiła mnie na zamieszkanie w domu na wsi u jej rodziców (FUCK!!!!), wcześniej nic o tym mi nie wspominała. Uzasadniła to tym, że u jej rodziców będziemy mieć jak u Pana Boga za piecem (FUCK!!!!). To już mi się nie spodobało, ale OK, myślę sobie, miała tam swoje dwa pokoje w tym domu w dobudowanej jego części. Natomiast jej siostra już ze swoim mężem zajmowała piętro tego domu. Jej rodzice na parterze.

Czytając to czuję się jak pasażer samochodu pędzącego w kierunku ściany, a kierowca wciąż dodaje gazu.

 

3 godziny temu, AT91SAM7S256 napisał:

Jednak jej stara (co niedzielę do kościółka w pierwszej ławce) powiedziała, że nie będziemy razem mieszkać/spać aż do momentu zaręczyn.

Ja pier... to już jest dramat zupełny i dół. Program EWAKUACJA z kobitą na swoje natychmiastowo powinien się uruchomić. W ogóle co za pomysł tam się wprowadzać. Piekło na własne życzenie. Cena uległości wpojona przez spaczone wychowanie nadopiekuńczej matki, brak męskiego wzorca i człowiek idzie jak ten baran na rzeź za swoją księżniczką pod but mamusi.

 

10 minut temu, AT91SAM7S256 napisał:

tak, to też się nagrało, jak gadała z tym gachem, że dostawała oferty od innego "załatwienia mnie" w dyskretny sposób! Wycofała się, bo zdawała sobie sprawę "że ją zamkną, jak się wyda..." Ale, czy coś jeszcze jej nie odjebie w przyszłości... nie wiem.

Taka była "zwariowana"... masakra, 15 lat w koszmarze. Współczuję. Musisz mieć mimo wszystko silną psychę skoro to przeżyłeś i jeszcze mieszkałeś z nią pod jednym dachem, gdy ona puszczała się z gachami.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Januszek852 napisał:

Ten temat powinien być pokazywany każdemu, kto:

 

1. Chce się żenić (w ogóle, ale w szczególe - szybko).

2. Jest namawiany na dziecko po kilku miesiącach znajomości.

3. Jest po trzydziestce i szuka rówieśnicy.

4. Godzi się na mieszkanie "u teściów".

5. Godzi się na brak intercyzy.

 

Dokładnie tak.

Ale - przecież właśnie tak jest, w większości przypadków.... w dużej większości, niezależnie od wieku (czyli punktu 3.).

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Taka była "zwariowana"... masakra, 15 lat w koszmarze. Współczuję. Musisz mieć mimo wszystko silną psychę skoro to przeżyłeś i jeszcze mieszkałeś z nią pod jednym dachem, gdy ona puszczała się z gachami.

@Johnny Z powiem Ci jeszcze lepszy numer, co exżona odpierdoliła. To był 24 grudnia 2019 roku, wróciłem do chałupy po I zmianie w robocie, szykuję się do wyjścia do matki (jest, jaka jest, ale jest i muszę się nią opiekować z racji jej wieku i stanu zdrowia) i słyszę, że exżona rozmawiając z kimś przez telefon, tłumaczy komuś, jak dojechać do domu, gdzie mieszkamy. Postanowiłem poczekać na rozwój wydarzeń. Za jakiś czas słyszę domofon, exżona rozmawia z kimś, jakby był to jej co najmniej dobry znajomy i wpuszcza go do mieszkania. Przygotowałem nagrywarkę, umieściłem ją w pawlaczu, by nagrywała dalszy rozwój sytuacji i nic się nie odzywam. Słyszę w drzwiach niezwykle wylewne przywitanie tego fagasa przez exżone. Zbieram się do wyjścia, exżona chce mi go przedstawić, mówiąc, że jest to jej kolega (!). Słowem się nie odezwałem, tylko spojrzałem na niego (taki typowy troglodyta, dres), i wyszedłem. Później, jak przesłuchałem nagranie z nagrywarki, którą zostawiłem, to usłyszałem, jak się exżona i on dostawiali do siebie... NA SZCZĘŚCIE, jak wróciłem od matki, to już nikogo nie było, pojechali sobie gdzieś w chuj. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby zostali, z moją wiedzą, że nawet policja by nic nie pomogła (przerabiałem to wcześniej z exżoną i jej chrześniaczką). Także ten tego...

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@cst9191 @AT91SAM7S256 Imo ch*ja by ci zrobili, proponował jej pewnie, żeby mu dalej dupska dawała i zaplusować u niej, wiedział, że ona na to by się nie zgodziła więc przygrał kozaka. Ktoś musiałby być skończonym idiotą, żeby iść siedzieć za zabójstwo jakiegoś randomowego typa... Teraz nie zabija się ludzi tak o, nawet, jak to są zorganizowane grupy przestępcze. Zresztą, gdy dochodzi do zabójstwa, to najczęściej zabijają osobę która wchodzi im w drogę, jeśli chodzi o interesy. Oczywiście są wyjątki od tego, ale rzadko. Najwyżej byś dostał po głowie i raczej nic więcej. 

Btw w tamtym momencie było nosić jakąś broń przy sobie, nóż albo inne gadżety. Według mnie noszenie broni przy sobie to podstawa...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@$Szarak$, może tak, może nie. W jej interesie jest przejąć całe mieszkanie bez płacenia mi za nie, stad moja refleksja o wdowie... Zresztą, kiedyś był reportaż w Teleekspresie (bodajże latem 2019), że jakaś ciężarówka pchała samochód osobowy przed sobą przez kilkaset metrów. Osobówce udało się jakoś uciec na pobocze. Zatrzymany kierowca ciężarówki twierdził, że w ogóle nie widział osobówki przed sobą...

Od razu pomyślałem o tym, jak usłyszałem oferty "załatwienia mnie". Upozorować wypadek drogowy (chociażby z tego reportażu) to żaden problem...

 

Wolałem nie z bronią, nerwy miałem napięte jak postronki, mógłbym nie wytrzymać... A oklepanej michy też nie chciałem mieć, bo za co... Za kurwienie się exżony?

 

Mam nadzieję, że kiedyś to wszystko wróci do ex i jej starej, co mi obie zrobiły...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, $Szarak$ napisał:

Według mnie noszenie broni przy sobie to podstawa...

 

Taa i potem udowadniaj w sądzie, że nie jesteś wielbłądem jak kogoś uszkodzisz :D Gaz pieprzowy i kamerka z opcją latarki (w nocy się przydaje, żeby po oczach świecić) to najlepsza broń. Psikasz, filmujesz i spierdzielasz :)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, PyrMen napisał:

Młodzież niech czyta i się uczy, wyciąga wnioski, ratując lata życia i majątki. 

 

Szanowni Koledzy, 

 

Wqrw trafia człowieka czytając takie historie, których nie mało...

Sam przerabiałem szambo, którego efekty trwają do dziś.

Nie porównuję, bo nie w tym rzecz.

 

Odniosę się tylko do cytatu.

1. "niech czyta".... ta, czytać będzie. Masa 24-26 latków ma "wyj*bane na wszystko", "yolo" i inne.

Znam wielu takich, którzy od dziesięciu lat (niektórzy będąc bananami z bogatych domów, super licea, itd) żadnej książki nie przeczytali w liceum.

 

2. "uczenie się", "wyciąganie wniosków",  ... myślenie? Oni mają poprzez bierność i lenistwo w dupiu Panie...

 

Oczywiście nie uogólniam, nikogo nie etykietuję. 

 

Ot, w życiu się trzeba pomęczyć, nie raz dostać w dupę.

A że wmówiono im, że możesz wszystko... ta...

 

Nie każdy jak kolega @AT91SAM7S256 zechciał się zmęczyć w życiu..

 

Oby tego gumna było dla Nas jak najmniej.

(chociaż, i tak będzie...)

 

 

 

Miłego weekendu dla Braci :) 

 

 

 

ps. poniższe. Wydrukować, oprawić i powiesić na ścianie!

 

 

2 godziny temu, MarkoBe napisał:

Niektórzy zadadzą pytanie : ,, Dlaczego mnie to spotkało" To błąd. Gdyby nie cierpienie( mniejsze bądź większe - sprawa subiektywna) nie byłoby oświecenia/przebudzenia.

 

Bardzo dobre! Polecam.

Edytowane przez GriTo
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, AT91SAM7S256 napisał:

Wolałem nie z bronią, nerwy miałem napięte jak postronki, mógłbym nie wytrzymać... A oklepanej michy też nie chciałem mieć, bo za co... Za kurwienie się exżony?

Wtedy czułbyś się napewno pewniej. :) 

 

29 minut temu, salt0 napisał:

Taa i potem udowadniaj w sądzie, że nie jesteś wielbłądem jak kogoś uszkodzisz :D Gaz pieprzowy i kamerka z opcją latarki (w nocy się przydaje, żeby po oczach świecić) to najlepsza broń. Psikasz, filmujesz i spierdzielasz :)

Oczywiście, że byłoby trzeba, ale według mnie zrobienie komuś krzywdy - w tym przypadku cwaniakowi, jest tego warte. Być może, gdyby się dobrze trafiło nożem, to by zmarł albo miał później problemy ze zdrowiem. Zarzuty na początku, by się dostało pewnie jako zabójstwo i 3 miesiące śledczy, ale raczej dałoby się z tego wyjść.  Oczywiście, na trochę by się pewnie poszło do paki i tak, ale człowieka by już nie było na tym świecie. Zależy też od sytuacji dużo. 

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@$Szarak$, jest takie powiedzenie "Gówno sprzątnąłeś, za człowieka idziesz siedzieć". To nie są moje metody rozwiązywania problemów. Natomiast gachów ex chyba tak, jak widziałem aparycję jednego... Wolałem ewakuować się z tego bagna zrobionego przez ex, chyba to lepsze jest, niż wdawać się w jakieś szarpanki.

 

Pozdrawiam

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.