Skocz do zawartości

Mają 22 dzieci, chcą 105


Rekomendowane odpowiedzi

49 minut temu, Imiennik napisał:

Zobaczcie co socjalizm zrobił z podejściem do posiadania dzieci. Czy to jest zdrowe i normalne gdy nasi przodkowie rozmnażali na potęgę? Czy może my teraz jako biała rasa jesteśmy na wymarciu? 

O dobijaniu gospodarki i odbieraniu praw chyba każdy tutaj wie, mniejszości jakoś to nie dotyczy.

 

 

Nie przesadzajmy. Jakiś czas badałem swoje drzewo genealogiczne. 100 lat temu moi przodkowie mieli różnie od 5 do 10 potomstwa. I co z tego? Około 10 dzieci z czego przeżywało (różnie) od 2 do 6. Jaka to statystyka przy 105! z których praktycznie wszystkie przeżyją. Do tego kiedyś rodziła jedna i ta sama kobieta a nie surogatki. Poza tym mac dobrze napisał. To rodzeństwo nawet się ze sobą dobrze nie będzie znało, chyba, że wszystkich zatrudni tatuś i będą się widzieć minimum 8h dziennie w robocie + czas wolny.

 

59 minut temu, maggienovak napisał:

Ja tam jestem zdania, że kto bogatemu i wpływowemu zabroni.

 

50 minut temu, Libertyn napisał:

Kto bogatemu zabroni? Tylko mnie ciekawi podział spadku. 

Ktoś bogatszy :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hatmehitaż tak obawiasz się zmian klimatycznych? 

Ja mam wrażenie, za ekopropagandę czynią o wzmożonym zasięgu osoby, które mają kasę, przepych na chacie, w szafie i w garażu, i posiadające dzieci. 

 

Moim ekoznajomym powtarzam, że my (większość populacji) być może będziemy przymusowo za parę lat na proteinowej papce, z przydziałem wody, elektryczności i Internetu, a pewni możni będą wpieprzać codziennie mięso, mieć jako prywatny majątek większość zbiorników wodnych, a będą nam dociskać śrubę w ramach "ratowania planety". 

Nie neguję zmian klimatycznych, ale w mojej głowie widnieją jako cykliczna terapia wstrząsowa matki natury. 

Jaki gatunek kiepski, ginie. 

 

Gdybym była dziana, to naprawdę w dupie miałabym ekoklimaty. Najważniejszym byłoby dobro materialne mojej rodziny, więc wchodziłabym w konszakty z różnymi korporacjami, które popularne nazywane są rządem kraju xyz. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, maggienovak napisał:

@Hatmehitaż tak obawiasz się zmian klimatycznych? 

Nie tylko klimatycznych. Po prostu uważam, że świadome decydowanie się na dzieci jest nierozważne. Kiedyś było to co innego, rodzicielstwo było naturalną oczywistością. Dziś odstawiając antykoncepcję świadomie i celowo godzimy się na ryzyko sprowadzenia życia. A brak istnienia jest lepszy niż istnienie. Mimo że lubię życie, mimo że chciałabym mieć dzieci, to nie mogę myśleć macicą, a mózgiem i brać pod uwagę wiele dylematów. Dzieci to nie tylko kwestie praktyczne, jak finanse, wychowanie, problemy, zniszczone ciało, lecz także etyczne. 
 

Moim zdaniem to egoizm. Takie zaspokojenie żądzy rozniesienia genów i instynktu. Przeciwieństwem jest chociażby adopcja- danie miłości i wsparcia istniejącemu życiu, do którego pojawienia się nie przyłożyliśmy ręki, a możemy uratować od losu zgotowanego przez ch*jowych rodziców. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hatmehit

 

Widzisz, ja nie chcę mieć a inny koleś chce ponad sto! To się nazywa równowaga, natura tak już działa.

 

Co jest gorsze, posiadanie gromady dzieci przez milionera który umie liczyć skoro się dorobił i jest w stanie zapewnić im warunki, czy zrobienie tylko jednego dziecka przez ludzi nie ogarniających życia? Tego drugiego przypadku mamy większość i raczej tam kierowanym swoją uwagę, na ludzi przeciętnych. Milioner sobie poradzi.

 

Kwestie poglądowe są osobiste, a decyzje lepiej podejmować zgodnie z realiami, ja gdybym chciał to nie zdecydowałbym się teraz.

16 minut temu, maggienovak napisał:

Ja mam wrażenie, za ekopropagandę czynią o wzmożonym zasięgu osoby, które mają kasę, przepych na chacie, w szafie i w garażu, i posiadające dzieci. 

https://ziemianarozdrozu.pl/encyklopedia/81/zmiany-klimatu-w-przeszlosci

Dobre masz wrażenie.

10 minut temu, Hatmehit napisał:

Przeciwieństwem jest chociażby adopcja- danie miłości i wsparcia istniejącemu życiu.

No to daj przykład światu :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kto bogatemu zabroni może to jakieś niespełnione fanaberie, przecież oni już nie mają co z pieniędzmi robić😁

Niedługo kobiety będą tylko wiązać się z milionerami czy miliarderami.

Ciekawe czy mają rozdzielność majątkową? W przypadku rozwodu mężczyzna leży i robi pod siebie.

 

Kristina i Galip, którzy płacą swoim surogatkom osiem tys. euro (ponad 36 tys. zł) za ciążę, również zatrudniają 16 pełnoetatowych niań z pensją 500 dolarów miesięcznie (blisko dwa tys. zł). Nianie mają swoje sypialnie w domu państwa Oztruk, a także własną kuchnię do dyspozycji, z której mogą zamówić jedzenie. Z kolei na podstawowe rzeczy dla wszystkich dzieci Kristina i Galip wydają tygodniowo 5000-6000 dolarów (czyli ponad 20 tys. zł).

 

Popatrzcie na te koszty wyżej, którego przeciętnego mężczyznę na to stać?

A za chwilę typowe światowe karynki i Juleczki też tak będą chciały😆

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hatmehitno to za kilka dekad może będzie problem nawet z adopcją (mówię tu o naszej cywilizacji).

Ty i ja możemy nazywać czyjeś decyzje "egoistycznymi", ale wiesz... Pewne panie "egoistki" będą na stare lata mieć wnuki, które prowadzić będą w miarę satysfakcjonujące życie, przy okazji dbając o "egoistyczną" babcię, która z kolei będzie cisnąć bekę ze swoich samotnych ekorowiesniczek. 

 

Czy lubisz filozofię nihilizmu?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, maggienovak napisał:

Czy lubisz filozofię nihilizmu?

To tylko jedna z wielu. Moim zdaniem nie da się lubić danego systemu filozoficznego, to tylko koncepcje. Choć przemawia do mnie, jak to nieprofesjonalnie nazywam, pozytywny nihilizm. Mimo braku jakiegoś wyższego sensu egzystencji, to i tak warto ją przeżyć w miarę przyjemnie i pożytecznie. Akceptacja takiej rzeczywistości bez jakiegoś mniej lub bardziej materialnego absolutu nie równa się pustce i bezsensowi. Chcę cieszyć się życiem skoro już dwie osoby zwane moimi rodzicami mi je łaskawie podarowały, lecz przy okazji postępować tak, aby jak najmniej negatywnie wpływać na świat i ludzi- w tym nie powoływać kolejnego człowieka. Mimo że bym chciała. Niekoniecznie urodzić, bo niezbyt mnie jara ta fizyczna strona macierzyństwa, ale raczej przyczynić się do stworzenia zajebistej jednostki, to jednak mogę zrobić z samą sobą, doskonalić się. Mam zadaniowe podejście do życia, do dzieci też bym takie miała, a to czysty egoizm. Nie chcę opierać się na pierwotnych instynktach i tworzyć kolejny bezsensowny i niepotrzebny element. Pomimo osobistych chęci trzeba się czasem ograniczyć i mieć spełnienie w innej sferze, ja tę sferę i tak dawno temu odnalazłam i nie będzie nią „bycie babcią cisnącą bekę z innych ludzi”:) 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Imiennik napisał:

Milioner a wziął samotną matkę, ehh.

Bo milioner bez wyglądu to wciąż beciak i frajer, który przyciągnie głównie patologię.

Współczesna kobieta nie potrzebuje pieniędzy mężczyzny, bo jest niezależna - hajs to tylko dodatek.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem powszechnego tutaj bólu dupy. Skoro go stać, to niech ma. To lepsze niż by miał ciągnąć na te bacory zasiłki od państwa, czyli współobywateli. Przynajmniej nie jest pasożytem.

Właśnie spotkałem jednego co się mnie pytał czy mogę mu robotę na czarno załatwić bo on mnie chce legalnie. Ma dwa zasiłki, w tym jakiś tam inwalidzki i je straci jak zacznie zarabiać legalnie. Nie wnikam. Ja bym mu robotę załatwił ale ka co ten tasiemiec sobie wyobraża, że ja będę robił na jego zasiłki a on ściemnia, że nie może pracować i będzie se na czarno dorabiał?

To przez takich smaciarzy, ci to nie potrafią przeżyć bez państwa mamy w  Polsce, w  Europie i na świecie j3b4ny  socjalizm.

 

Jeszcze raz powtórzę. Skoro gościa stać, niech ma. Jak się na tym przejedzie, to za swoje a nie za moje.

Volenti non fit iniuria.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Hatmehit napisał:

Sam chyba nie chcesz posiadać dzieci, prawda?
 

Takie rozmnażanie się jest chore. Po co, serio? Można pomóc tylu biednym dzieciakom, ale nie- spłódźmy sobie kilkadziesiąt własnych. To jest nieetyczne moim zdaniem. Pomijam kwestię tego, że sprowadzanie nadmiaru ludzkiego życia z czystego egoizmu, jak w innym wątku opisał @mac, jest po prostu niezbyt rozważne, lecz przede wszystkim krótkowzroczne.

Z przykrością stwierdzam i to dla mnie faktycznie przykre, że i tak bym ci nie zaufał, jakbyśmy sobie żyli i powiedzmy dogadali się, że nie chcemy dzieci. Kobiecie się odpala program biologiczny (kilka razy w życiu to widziałem) i nie ma już racjonalnej dyskusji, tylko przejęcie hormonalne. Możesz mówić, możesz pisać, możesz w to wierzyć, ale po zalaniu hormonów, w najmniej oczekiwanym momencie życia strzelisz bobo xD Doświadczeni koledzy podejrzewam przerobili podobne historie lub coś podobnego widzieli. Ileż kobiet znałem, które zarzekały się, żadnego dziecka, a później bombelinio wyskakuje. Masz dylemat świadomy, który rozwiąże właściwy samiec i właściwy czas i właściwy moment wystrzału hormonów, tyle. Nic poza bombelo nie będzie miało wtedy znaczenia, kasa, czy wojna jest, czy nie ma. Będzie się liczył tylko brzuszek i spełnienie xD Myślisz, że możesz zapanować nad naturą? xD

Edytowane przez mac
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, mac napisał:

i tak bym ci nie zaufał, jakbyśmy sobie żyli i powiedzmy dogadali się, że nie chcemy dzieci.

Ależ czy to istotne? Mimo moich poglądów na tę konkretną sprawę otwarcie piszę, iż chciałabym mieć dzieci w ciut innym świecie. Instynkty to nie powód do wstydu, jednak przesadne już warto opanować. Nie pojmuję indywidualnych motywacji tej pary oraz ich kodeksu moralnego. Taka skala jest dla mnie nieporównywalna do chęci posiadania zwyczajnej ilości potomków (choć i tak jakakolwiek jest w pewnym stopniu nieracjonalna, lecz może przesadzam z tym strachem o przyszłość oraz nadmuchiwaniem rozterek egzystencjalnych). Uważam, że ten przypadek jest patologiczny, a nie każde rodzicielstwo. Ten przypadek jest nieetyczny. Ten przypadek jest po prostu skrajnością. Za duże pieniądze można sobie spłodzić tę dwójkę czy trójkę własnych genów i wziąć pod opiekę naście adoptowanych dzieciaków już istniejących, lecz dziesiątki nowych żyć to dla mnie coś niezrozumiałego. Te dzieci są jak zabawki, cel zidiociałego tureckiego milionera i młodej panny uratowanej z samotnego macierzyństwa na jakimś pimpidowie w Gruzji.

 

Nie jestem antynatalistką, sama bym chciała mieć dzieci, o czym piszę od początku wątku i nigdzie nie zarzekałam się, że ich mieć nie będę (choć dla nich byłoby lepiej, aby się nie pojawiły). Uważam zwyczajnie, że to nie takie proste patrząc w przyszłość. Tutaj sądzę, że powoływanie sporej ilości żyć w celu spełnienia chorych rodzinnych ambicji jest niesamowicie nierozważne i krótkowzroczne. Chodzi głównie o skalę. 
 

Argumentów przeciwko tworzeniu (niekoniecznie posiadaniu) dzieci mam znaczenie więcej niż za. Jednak w rzeczywistości bardziej obiecującej, głównie pod względem przyszłości planety oraz społeczeństwa (nie chodzi mi tu o feminizm etc., gdyż do konserwatyzmu też mi dość daleko, a raczej kwestie edukacji, negatywnej dominacji rzeczywistości cyfrowej) chciałabym podjąć w pewnym stopniu świadomą decyzję o rodzicielstwie mając z tyłu głowy, że w przypadku celowej rezygnacji z antykoncepcji byłby to przejaw mojego egoizmu i zaspokojenia potrzeb. Chodzi mi jedynie o to, że ludzie nie rozważają takiej decyzji na poważnie, nie tylko kobiety. 
 

Marzy mi się utopia, w której sterowalibyśmy swoimi instynktami dla realnego dobra ludzkości, a nie z nich rezygnowali. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Hatmehit
A co Cię przeraża w macierzyństwie (opisz wszystko, tylko znowu NIE pisz o NASZYM ŚWIECIE, KTÓRY JEST CIĘŻKI DO ŻYCIA)? 

 

 

@mac
tak, zgodzę się z Tobą. Niestety nie mam dzieci, jednak sama przed sobą przyznaję, że matka natura już do mnie krzyczy o dziecko. Pewnie gdyby w moim środowisku pojawiłby się samiec, którego mój gadzi oceniłby jako b.dobrego kandydata na ojca moich dzieci, może pojawiłby się we mnie ogromny konflikt wewnętrzny ("zostawić męża, czy nie?!"). 
Nie boję się tego atawizmu w mojej głowie. Muszę liczyć się z tym, że gdyby mój mąż miałby w swoim zasięgu samicę, która dałaby mu dziecko, kto wie, może miałby ten sam dylemat, za którym podążyłby z mniejszymi, czy większymi wyrzutami sumienia. 
Choć uważam męża za najbardziej wierną osobę na świecie, to muszę mieć z tyłu głowy, że życie bywa naprawdę przewrotne. 

Mam podjętą decyzję, że zostaję z mężem, mając z nim dzieci lub nie. Mąż nie zasłużył na "eliminację" z mojego życia tylko/czy aż z tej racji, że dostał srogiego kopa życiowego od domu rodzinnego (problem alkoholowy rodziców, narkomania braci, zadłużenia prawie każdego członka rodziny). 
Moją przysięgę/lojalność zweryfikuje życie, choć sama muszę zadbać o to, by nie stać się przy okazji głupia w swojej lojalności. Mąż ma zakomunikowanie, że moja przysięga/lojalność wobec niego wygasa wtedy, gdy : 
- wpadnie w alkoholizm, z którego nie będzie chciał wyjść (brak podejmowania się leczenia/terapii/odwyku);
- zdradzi mnie;
- pobije mnie
Dla mnie w tych przypadkach nie ma "ale". Rozwód i tyle. 

Zauważam, że nawet teraz praca zarobkowa, praca naukowa nie ma dla mnie większego znaczenia, wiem, że mój organizm woła o inną hierarchię wartości, ale by zrealizować plan o dzieciach (swoich, czy adoptowanych), to musimy teraz zapierdalać, tyle. 

Ostatnio z mojego grona znajomych rozeszła się jedna para (ona 24 lata, b.piękna; on 28 lat, niepełnosprawny, za to niezwykle inteligentny). Rozeszli się, bo... ona chciała już zakładać rodzinę, wprost przyznała, że z nim nie chce mieć dzieci, bo nie udźwignie dzieci i jego - niepełnosprawnego. 
Mój mąż na tej znajomej nie pozostawił suchej nitki. Mnie pozostaje stwierdzić, że szkoda, bo temu znajomemu zabrała 7 lat (tyle trwał ich związek) życia i nadzieję na normalną rodzinę/związek (analizowanie sytuacji osoby niepełnosprawnej najczęściej będzie dyktowane jej dobrem), z drugiej strony rozumiem jej decyzję - czysta biologia!
Zaciążyła od razu z nowopoznanym facetem. Biologia potrafi przebić bardzo wiele postaw moralnych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, maggienovak napisał:

A co Cię przeraża w macierzyństwie

Przeraża? Nic. Raczej irytuje. Nie chciałabym przeżywać fizyczności ciąży, porodu, karmienia. Nie lubię głośnych dzieci, nie ogarniam niemowląt, są takie nieporadne, jak zwierzątka. Nie chciałabym, aby rodzicielstwo doprowadziło do jakże prawdopodobnego podupadnięcia relacji z mężczyzną. Miałam ostatnio sposobność przebywania z małymi ludźmi, podobało mi się jedynie odpowiadanie na pytania dotyczące nauki i dobrych zachowań. Nie mam w swojej naturze wystarczającej cierpliwości i czułości, bliżej mi do roli jakiejś tłumaczki niż opiekunki. Jestem sceptyczna wobec typów osobowości, lecz uważam, że INTJ to nie „gatunek matki”. @Hippieco Ty na to? Traktowałabym dziecko jako małego przyszłego geniusza. To nie jest dobre podejście, egoistyczne. 
 

Uważam, że potrafiłabym być odpowiedzialna, przygotowana i poważna. Ale nie o to podobno chodzi w macierzyństwie. Nie umiem słodzić, zabawiać, tulić i okazywać miłość tak jak potrzebują tego dzieci. Nie przeraża mnie to, to durne słowo. Irytuje i uświadamia brak indywidualnego nadawania się. Pomimo chęci. Może mi się zmieni. Jestem jeszcze młoda, jeszcze atrakcyjna, jeszcze „każda”, aby nie myśleć poważnie o macierzyństwie. Wciąż- pomimo chęci. Nie wiem co będzie jak będę w wieku pierwotnego ryku macicy lub poznam kogoś, kto zadziała na instynkty. Tzn wiem, lecz czy to rozważne?

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maggienovak można pokonać biologiczne uwarunkowania silnym paradygmatem, zbiorem zasad powiedzmy w uproszczeniu, czego jestem dobrym przykładem. Z tego powodu mądrzy ludzie wymyślili sobie zasady moralne, bo to jest pewien paradygmat. Dobrze zakorzeniony paradygmat rzeczywistości wpływa do umysłu, integruje człowieka i zapewnia bezbłędną decyzyjność w sytuacjach konfliktowych. Boisz się śmierci, ale podejmujesz decyzję, żeby walczyć o ojczyznę, rodzinę, przyjaciół i dostajesz zastrzyk adrenaliny, zabijasz wrogów bez żalu. Zwalniasz blokady w imię zasad. Paradygmat biologiczny to paradygmat przypisany do każdego człowieka. Podobnie do systemowej drogi, czyli dzieciństwo w piaskownicy, szkoła, praca, emerytura, trumna, a w międzyczasie małżeństwo i dzieci. Paradygmat moralny to paradygmat wyższego poziomu, który kasuje lub uzupełnia biologiczny o dodatkowe funkcje.

 

Jeżeli mówisz, że panienka zaciążyła z innym, a temu poprzedniemu krzywdę zrobiła to się mylisz. Bo ona nie miała żadnego wyższego paradygmatu w sobie, ale zawsze biologiczny. Honor, czyli pojęcie abstrakcyjne najczęściej zupełnie ignorowane przez kobiety to właśnie paradygmat wysokiego poziomu. Bo honor się wybiera, a nie dostaje.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie uważam żeby chęć posiadania dzieci była czymś egoistycznym. Taka nasza natura że się rozmnażamy itp. Dla rodziców to coś wspaniałego mieć dzieciaki patrzeć jak rosną, jak mówią pierwsze słowa jak na chleb mówią beb a na jelenia lejeń. Jak wairują, bawią się, gadają głupoty itp. Bez dzieci życie jest dosyć smutne bo co ci powie dorosła osoba co cię zaskoczy? Nic. Wszyscy już wszystko widzieliśmy. 

 

Perspektywa małego dzieciaka jest niesamowita. Ta iskra w oczach kiedy poznaje coś nowego, kiedy widzisz to zainteresowanie, i wiesz że dla dziecka ten zwykły papierek zwinety w formę konika to rumak dzielnego rycerza.

 

IMO nie uważam żeby posiadanie dzieci było czymś złym. Złe jest to że pozwalamy żeby świat stał się tak podłym miejscem w którym nie warto mieć dzieci.

 

Sam jestem wujkiem :) Dosyć wrednym dodam. Nie wiedzieć czemu siostrzenica mnie uwielbia. Wiecie jak się ciepło na serduchu robi jak słyszysz "Wuuuuujkuuuu chodź się pobawimy", albo "Zrobiłam ławkę w NASZEJ bazie".

 

Nie wiem. Ja to wrażliwiec jestem to mnie takie rzeczy ruszają jak sobie o tym pomyślę. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Trevor napisał:

Perspektywa małego dzieciaka jest niesamowita

Jest, temu nie da się zaprzeczyć. Uwielbiam ich ciekawość świata, pytania, entuzjazm najprostszego życia. Lecz nie tylko na tym polega rodzicielstwo, nie tylko na byciu przewodnikiem. Podstawa to opieka, nieciekawe zaspokajanie potrzeb fizjologicznych dziecka, a później trudne próby wychowania i w końcu pozwolenie na ucieczkę po wielu obustronnych błędach. Nie dostrzegam piękna rodzicielstwa, to czysta biologia. Fajnie jest być wujkiem czy ciocią, widzimy głównie beztroskę, a nie te wszystkie trudności i rozterki, problemy w związku rodziców, szarą codzienność. 

31 minut temu, Trevor napisał:

Nie uważam żeby chęć posiadania dzieci była czymś egoistycznym

Jest taka. To zaspokojenie instynktu kosztem innego człowieka. Lubię egzystencję, lecz brak istnienia jest lepszy niż istnienie. Świadome decydowanie się na powołanie życia to zajebiście odpowiedzialna etycznie decyzja, przynajmniej moim zdaniem. To nie tylko ruchanko, zapłodnienie i szczęśliwa rodzinka. To stworzenie innego życia tylko z własnej biologicznej potrzeby. 

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 22.08.2021 o 07:46, Hatmehit napisał:

Zwykła patologia tylko na bogato

Dokładnie. Czy 11 czy 20 czy 100 - te dzieci nie będą miały prawdziwej więzi z żadnym z rodziców. Choćby nie wiem jak kombinowali - czas sam na sam z rodzicem i zbudowanie głebokiej relacji w takim wypadku jest wykluczony. Czas jest ograniczony. 

To co oni robią nie robią, bo im zależy na dzieciach, tylko z próżności 🤷🏼‍♀️😬

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, Hatmehit said:

Nie dostrzegam piękna rodzicielstwa, to czysta biologia.

 

No, i takie podejście to jest dramat moim zdaniem. Może faktycznie lepiej żeby niektórzy nie mieli dzieci.

 

8 minutes ago, Hatmehit said:

Fajnie jest być wujkiem czy ciocią, widzimy głównie beztroskę, a nie te wszystkie trudności i rozterki, problemy w związku rodziców, szarą codzienność. 

 

Co przychodzi łatwo nie jest wiele warte. Prawdziwą wartość wykuwa się w ogniu życia. 

 

13 minutes ago, Hatmehit said:

Lubię egzystencję, lecz brak istnienia jest lepszy niż istnienie. 

 

Whoah, Whoah, Whoah ale nihilizm xD

 

13 minutes ago, Hatmehit said:

To stworzenie innego życia tylko z własnej biologicznej potrzeby. 

 

Tak wygląda życie, i tak ułożony jest świat. Nikogo jeszcze nie spłodzono z intelektualnych unisień, wymiany truizmów czy dysput w których piękne tezy, zdania czy monologi nie mają żadnego znaczenia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Trevor napisał:

Może faktycznie lepiej żeby niektórzy nie mieli dzieci.

Ależ ja się z Tobą zgadzam. Dlatego lepiej, aby ci niektórzy, jak to mnie zgrabnie określiłeś, zdawali sobie z tego sprawę, a nie siebie i innych oszukiwali krzywdząc niewinne nierozważnie powołane życie. Mogę sobie chcieć dzieci, ale muszę myśleć o konsekwencjach takiej decyzji. Biologia może mnie rozjechać, ale póki co wolę używać mózgu zamiast macicy. 

39 minut temu, Trevor napisał:

nihilizm

Nie lubię tak kategoryzować, choć już jako piąta osoba w tym miesiącu mi sugerujesz kierowanie się owym nurtem, nie doprowadza mnie on jednak do pustki i rozpaczy, a wręcz przeciwnie- akceptacji i wykorzystywania swego czasu. Może to i nihilizm, lecz gdzie brak racji w tym, że lepiej nigdy się nie urodzić niż urodzić z wysokim ryzykiem cierpienia i bezsensu? 

39 minut temu, Trevor napisał:

Nikogo jeszcze nie spłodzono z intelektualnych uniesień

Pewnie dlatego, że nie doprowadzają one do prostej potrzeby przekazania genów i zaopiekowania się nimi, aby ten małpi cykl mógł się powtarzać.

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minutes ago, Hatmehit said:

Biologia może mnie rozjechać, ale póki co wolę używać mózgu zamiast macicy. 

 

Hahaha :D Tak mi się przypomniała ta scena jak to czytam wypisz wymaluj.

 

 

11 minutes ago, Hatmehit said:

lecz gdzie brak racji w tym, że lepiej nigdy się nie urodzić niż urodzić z wysokim ryzykiem cierpienia i bezsensu? 

 

Życie jest pełne cierpienia, i bezsensu. Unikną go tylko ci którzy są gotowi pracowac nad tym żeby się z niego wygrzebać, ale też ci którzy czemuś się poświęcają np. dzieciom. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 hours ago, Hatmehit said:

że INTJ to nie „gatunek matki”. @Hippieco Ty na to? Traktowałabym dziecko jako małego przyszłego geniusza. To nie jest dobre podejście, egoistyczne. 

Pytanie do Ciebie zatem...

Kochasz siebie? Byłabyś w stanie dać bezwarunkową miłość drugiej osobie? Zaakceptować drugiego człowieka niezależnie od tego jaki jest, Jeśli szanujesz siebie innych wokół to myślę, że bycie matką nie będzie dla Ciebie problemem. I typ MBTI raczej nic tu w tym przypadku nie ma - bo np świadomy swoich mechanizmów INTJ będzie wiedział co jest jego słabością a co dobrą stroną i bedzie umiał w roli rodzica dobrze to wykorzystać.

IMO Każdy byłby w stanie wychować dziecko. Dla dziecka najważniejsze jest to, że czuje się kochane i akceptowane. Myślę, że INTJ też potrafi być dobrym rodzicem, jeśli tylko podejdzie do tej roli naturalnie a nie na zasadzie zawodów na najlepszego rodzica roku i tak jak mówisz - egoistycznie. Myślę, że dobrze być świadomym swojego egoizmu ale można też iść krok dalej i to skorygować. :) Jeśli jest on niezdrowy to warto znaleźć jego przyczynę, przeanalizować i odpuścić.  

Polecam lektury OSHO - On fajnie omawia kwestię bycia rodzicem, miłości bezwarunkowej jak i relacjach między ludzkich.

 

Słowem zakończenia jeszcze...Zgodzę się... tak... nie dla każdego jest rodzicielstwo - to fakt. do tego trzeba być dojrzałym i być świadomym w pełni z czym to się wiąże. Rodzicielstwo to służenie drugiej osobie i bycie przewodnikiem. Rodzicielstwo to głównie dawanie i nie oczekiwanie niczego w zamian. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Trevor napisał:

Nie uważam żeby chęć posiadania dzieci była czymś egoistycznym.

Jest czymś egoistycznym. Ja np chciałem świadomie mieć dziecko (ba, chciałbym jeszcze dwójkę ale już raczej mieć nie będę). Mam syna, cieszę się, że ma moje geny oraz nazwisko. Przedłużyłem ród. Poza tymi egoistycznymi pobudkami są też inne powody. 
Lubię obserwować jak się mój syn się zmienia, jak poznaje świat, jak próbuje nowych rzeczy (np coś do jedzenia) i jego reakcje, zachwyt i zaskoczenie jak coś smakuje lub obrzydzenie jak jednak nie. To jakie potrafi czasem zadać pytania (te trudne) lub jak się dziwi jak coś działa (dla dorosłych proste i oczywiste ale on dopiero poznaje świat). Fajnie jest obserwować jak się czegoś uczy, pokazać mu coś, zainteresować go czymś. Fajnie jest puścić mu jakaś dobrą muzykę i zobaczyć, że podłapał i też mu się podoba. Jest tego więcej.

A jeśli, ktoś uważa, że nie warto sprowadzać życia "na taki świat" to sprowadź życie i naucz je (swoje dziecko) tego aby ten świat był lepszym miejscem. 

Edytowane przez masculum
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Trevor Zauważyłeś ten trend, że jak mężczyzna powie, że nie chce mieć dzieci lub nie nadaje się na bycie ojcem, to raczej chwalimy go za samoświadomość oraz gratulujemy dojrzałości w podejmowaniu życiowych decyzji, z rzadka januszowo przebąkując „zmieni Ci się” i inne tego typu teksty, jak chociażby w przypadku @Messer czy @mac, jednak jeśli zrobi to kobieta, nawet nie tyle zarzekająca się definitywnego braku macierzyństwa, a jedynie zdająca sobie sprawę z indywidualnych ograniczeń oraz dylematów etycznych związanych z powoływania nowego życia, to lubimy ją uszczypnąć, że rzeczywiście się nie nadaje lub zrobić podśmiechujki, że będzie stara i nieszczęśliwa? Rozumiem, że z perspektywy komentatorów wynika to ze świadomości biologii, lecz wciąż durny odbiór. Sama jestem winna takiej retoryce w przeszłości, na szczęście perspektywa się zmienia.

8 godzin temu, Trevor napisał:

Życie jest pełne cierpienia, i bezsensu. Unikną go tylko ci którzy są gotowi pracowac nad tym żeby się z niego wygrzebać, ale też ci którzy czemuś się poświęcają np. dzieciom. 

Oczywiście. Jednak nigdy nie ma gwarancji, że człowiek taką materię znajdzie. Zdecydowana większość ludzi albo nie wie nad czym może pracować albo nie poświęca się danej sferze, którą nie muszą być dzieci, a chociażby nauka. Większość jest niestety nieszczęśliwa, a to daje mi statystycznie niewielkie szanse na to, że moje ewentualne dzieci będą usatysfakcjonowanymi i spełnionymi jednostkami jak już wyrosną z dziecinnej beztroski. Jasne, będę mieć na to wpływ jako rodzic poprzez wychowanie, opiekę, podsycanie pasji oraz indywidualizmu, lecz wciąż to będzie odseparowany narodziny człowiek, który z wysokim prawdopodobieństwem będzie w pewnym stopniu cierpieć. Tak, każda decyzja niesie ze sobą takie ryzyko, ale pogrywanie cudzym życiem z własnych instynktów wymyka się mojemu pojmowaniu codzienności. Choć może zbyt poważnie traktuję ten temat. Sama jeszcze niedawno byłam owym mocno zagubionym dzieckiem i nie powinnam rozmyślać o tym. 

7 godzin temu, Hippie napisał:

Kochasz siebie? Byłabyś w stanie dać bezwarunkową miłość drugiej osobie?

Pierwsze- tak. W mojej definicji zdecydowanie kocham i szanuję siebie. Drugie- nie wiem i nie dowiem się dopóki nie będę miała szansy jej dać. Biorąc pod uwagę, że owa urocza „bezwarunkowa miłość do dziecka” to głównie sprawka hormonów i mechanizmów biologicznych, a dopiero w drugiej kolejności uczuć, to pewnie byłabym w stanie. Ale nie wiem i teoretyzowanie o tym może być całkowicie odmienne od praktyki. Nie jestem rodzicem, nie wiem co się czuje do dziecka, lecz to tylko umacnia mnie w przekonaniu, że powinna być to bardzo świadoma decyzja pary, aby nie okazało się, że biologia to trochę za mało. 

7 godzin temu, Hippie napisał:

Dla dziecka najważniejsze jest to, że czuje się kochane i akceptowane.

Nie wiem czy umiałabym skutecznie przekazać to. Mogłabym w 100% czuć miłość i akceptację do dziecka, ale obawiam się, że miałabym ogromne trudności z daniem jej/jemu tego odczuć, pewnie rozumiesz o co mi tutaj chodzi. Nie odczuwam braku sympatii do dzieci, lubię im pokazywać ułamki świata, lubię ich ciekawość. Lubię dzieci dojrzałe, nawet jak są małe, to niektóre mają w swojej naturze tę bystrość i zrozumienie. Jednak to za mało i nie chcę się silić na pisanie jaka to ja jestem czuła, dobra i wspaniała oraz generalnie idealna mamusia gromadki dzieci. Jestem za to zbyt chłodna z zewnątrz i analizująca wydarzenia zamiast pozwalania na poniesienie się chwili. Wydaje mi się, że ta autokrytyka wynikać też może z tego, że mam zakodowany pewien obraz macierzyństwa, do którego charakterologicznie nie jestem zdolna. Idealizuję wizję ogólną, choć dostrzegam jej wady, a pogrążam własną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.