Skocz do zawartości

System rezerw cząstkowych


AdrianoPeruggio

Rekomendowane odpowiedzi

Mam pytanie do obeznanych w Austriackiej Szkole Ekonomii. Czy system rezerw cząstkowych w bankach to coś złego?

Czy to prawda, że kto jest przeciw rezerwie cząstkowej, jest przeciw bankowości i kapitalizmowi? Tak sugeruje jakiś ''Kelthuzzar'' pod filmem na youtube, gdzie Mikołaj Klubiński pyta Izabelę Leszczynę.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem tego pana jest to co sam zauważył na końcu swojego filmiku. Popełnia fundamentalny błąd, zachwycając się kreatywną ekonomią i księgowością gubi sedno zagadnienia. Papier wszystko przyjmie i tak da się "księgowość" rozpisać, że lewa strona zawsze będzie równa prawej mimo, że nie będzie co jeść.

To co ma wartość to praca i jej efekty: energia , żywność, towary. Stuprocentowa rezerwa w bankowości polega na tym, że pieniądz w banku pokrywa w 100% wartość wykonanej pracy. Jeśli wykonamy więcej pracy niż jest nam potrzebne do życia, możemy nadwyżkę zainwestować i to jest kapitał a nie jakieś cyferki w banku.

W przypadku rezerwy cząstkowej, bank kreuje cyferki za które może przejmować efekty pracy zanim reszta rynku się zorientuje, że wartość ich pracy wzrosła w cyferkach bo cyferek jest więcej. Nazywa się to inflacja. Bank i beneficjenci inflacji(rząd) przejadają część wypracowanych dóbr.

Bzdurą i to straszną również jest to, że bank może kreować sobie dowolnie preferencje czasową konsumentów. Wyobraź sobie przypadek graniczny. Konsumenci muszą robić oszczędności-zapasy aby przeżyć zimę. Zrobili ich więcej i mają nadwyżkę którą chcą zainwestować w nowe narzędzia aby w przyszłym sezonie wyprodukować więcej. Bank wymyślił sobie, że skróci preferencję czasową do 3 miesięcy i zużyje więcej zapasów na inwestycje i wszyscy zaczynają umierać z głodu w styczniu. Tak wygląda system rezerw cząstkowych. Na dużym rynku efektów od razu nie widać ponieważ są tłumione innymi czynnikami, ale w sumie tak się musi skończyć.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, ale wy cały czas patrzycie na rezerwę cząstkową w systemie bankowości centralnej. Tam sprawa ma się tak, że bank komercyjny nie bierze żadnej odpowiedzialności za swoją działalność. W razie kłopotów finansowych po prostu bierze pożyczkę z NBP. Właśnie ten "pożyczkodawca ostatniej instancji" jest tu problemem, jako monopolista decyduje praktycznie o wszystkich, o podaży pieniądza na rynku, stopach procentowych i poziomie rezerwy cząstkowej nie biorąc za nic odpowiedzialności. Natomiast w systemie wolnej bankowości, każdy bank bierze pełną odpowiedzialność za swoją działalność, inaczej pójdzie z torbami. Możliwe zatem, że w systemie wolnej bankowości, wymóg 100% rezerwy nie jest konieczny. Argumenty Kelthuza są dosyć ciekawe.

 

Wśród Austriaków są zarówno zwolennicy 100% rezerwy obowiązkowej, jak i sceptycy. Jak dla mnie sprawa jest do przeanalizowania i rozpatrzenia. Sam nie jestem aż tak mądry żeby to teraz jednoznacznie rozstrzygnąć ;) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, EnemyOfTheState napisał:

Panowie, ale wy cały czas patrzycie na rezerwę cząstkową w systemie bankowości centralnej.

 

Ależ skądże znowu. Nie przeczytałeś co napisałem ze zrozumieniem. Nie ma znaczenia czy to jest "bankowość centralna" czy "rozproszona", fundamenty sa dokładnie takie same. Różnica jest tylko w skali i czasie po którym powstają problemy. Bank centralny nie ma żadnego swojego kapitału aby mógł udzielać pożyczki. Jest to tylko nadzorca który koordynuje przepływ waluty między bankami komercyjnymi oraz ilość drukowanej przez nie waluty, biorąc za to działkę.

Jeśli w systemie "wolnej bankowości" padnie jeden bank to straty poniosą uczestnicy rynku w ramach jednego banku jeśli padnie bank centralny, to koszty obciążą uczestników rynku w ramach tego banku centralnego. Jedyną różnicą jest to, że bank centralny padnie dużo później ze względu na obszar działania i fakt, że przez pewien czas może pokrywać straty jednego banku środkami drugiego banku lub środkami podatnika.

Argumenty Kelthuza są bez sensu ponieważ opierają się błędnym założeniu. Wiele ludzi popełnia błąd ucząc się jakichś "mądrych" definicji, haseł i wzorów nie zastanawiając się skąd się one wzięły, po co są i jakie fizyczne znaczenie mają. Kończy się to tym, że pojawiają się takie "mądre" wywody bez żadnego oparcia w rzeczywistości. Kelthuz robi to samo zaczyna do sensownego zarzutu, tezy i starając się nad nią zastanowić i co rzeczywiście ona oznacza, przechodzi do "inżynierii" finansowej i za jej pomocą próbuje obalić tę tezę.

Po za tym, brak 100% rezerwy na poziomie banków komercyjnych już przecież ostatnio omawialiśmy przy okazji dyskusji o złocie. To już było. I to w średniowieczu, żeby nie było że o FEDzie rozmawialiśmy. Jeśli bank będzie miał możliwość drukowania papierków bez pokrycia to to zrobi i na koniec się okaże, że wszyscy mają papierki a złota niema i mogą sobie tym papierkami napalić w w kominku. Tak się kończy każdy system rezerwy cząstkowej. W teorii system rezerwy cząstkowej ma pokryć planowane straty. Jeśli wynosi on 3,5% to banki zakładają że 3,5% procenta uczestników systemu nie odda(nie wypracuje) długu. Jeśli będzie on większy system pada. Stąd te mamienie właścicieli kredytów hipotecznych coraz to nowymi obietnicami. Oni nie muszą spłacić tych kredytów, mają je tylko spłacać bo inaczej system padnie. Więc wiesza się im na kiju coraz to nową marchewkę aby podtrzymać wiarę i żeby nie zrezygnowali ze spłacania.

Zasady ekonomii na poziomie makro nie zmieniają się w stosunku do ekonomii na poziomie indywidualnego człowieka a ciekawostką jest to że przypadku ekonomii w skali makro wymyśla się nowe, mądro brzmiące nazwy aby zaciemnić obraz. Zwykły człowiek bierze "chwilówkę" lub "na zeszyt" państwo czy korporacja emituje obligacje, zwykły człowiek jak wpada w pętlę kredytową zaciągając nowy kredyt aby spłacić stary ma poważne kłopoty. Jak państwo albo firma robi to samo to jest to "normalne" zachowanie na rynku i nazywa się to rolowaniem długu. Pomieszanie z poplątaniem.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakbyś Ty, samodzielnie z posiadanych 50 zł, zrobił komuś kredyt 1000 to idziesz to paki.

Banki komercyjne robią to codziennie na całym świecie (poza islamem) i wszystko jest ok.

I co dziwne, mimo tego, ze okradają w ten sposób społeczeńśtwa, to nikt się nie buntuje. A same banki potrafią zbankrutować, czego pojąć nie mogę.

Cytat

Udzielając kredytu bank może posłużyć się depozytami krótkoterminowymi lub na żądanie. Oznacza to, że jeśli bank dysponuje depozytami o wielkości 1000 złotych przy stopie rezerw obowiązkowych na poziomie 5% może udzielić kredytu o wielkości 950 złotych. W systemie gospodarczym powstaje dodatkowe 950 złotych, gdyż depozyty opiewające na 1000 złotych. nie zostały wycofane z obiegu na czas kredytowania. W ten sposób banki komercyjne kreują pieniądz.

http://www.bankier.pl/wiadomosc/Rezerwa-czesciowa-i-jej-wplyw-na-gospodarke-2175721.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...i tak powstaje inflacja (a może się mylę?)

 

I ludzie zachodzą w głowę, czemu za taką samą ilość pieniędzy można było kiedyś kupić więcej (siła nabywcza pieniądza spada). Inflacja to główny wróg dobrobytu-z roku na rok jest gorzej, bo pieniądz traci na wartości-bo jest go za dużo, gdyż powstaje z powietrza. Takie buty.

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, AdrianoPeruggio napisał:

...i tak powstaje inflacja (a może się mylę?)

 

I ludzie zachodzą w głowę, czemu za taką samą ilość pieniędzy można było kiedyś kupić więcej (siła nabywcza pieniądza spada). Inflacja to główny wróg dobrobytu-z roku na rok jest gorzej, bo pieniądz traci na wartości-bo jest go za dużo, gdyż powstaje z powietrza. Takie buty.

 

http://independenttrader.pl/jaka-mamy-realna-inflacje-w-polsce.html

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy jak się zdefiniuje inflację hehe. W sprawie wzrostu cen jako takiego trzeba jeszcze uwzględnić strukturę cen, nie wszystko podrożało od np. 10 lat o tyle samo. Np. komputery i elektronika wręcz staniały. Kłania się:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Austriacka_teoria_pieni%C4%85dza

 

Tak czy inaczej jednak inflacja kosztuje nas więcej niż się wydaje na pierwszy rzut oka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jak będę rozmawiał ze znajomymi, to mogę rzucić, że ''okłamują nas, inflacja od 2004 do 2013 to średnio 20% rocznie''-czy wyśmieją mnie, i słusznie, że to cyfra z kosmosu? Czyżby rozbieżność między oficjalnymi kilkoma procentami a kilkudziesięcioma była tak duża?

 

W takim razie, gdzie można znaleźć najdokładniejszą wielkość rocznej inflacji, uwzględniającą strukturę cen? Może Centrum Adama Smitha, Fundacja Republikańska czy ASE robią takie badania?

Edytowane przez AdrianoPeruggio
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, AdrianoPeruggio napisał:

To jak będę rozmawiał ze znajomymi, to mogę rzucić, że ''okłamują nas, inflacja od 2004 do 2013 to średnio 20% rocznie''-czy wyśmieją mnie, i słusznie, że to cyfra z kosmosu? Czyżby rozbieżność między oficjalnymi kilkoma procentami a kilkudziesięcioma była tak duża?

 

W takim razie, gdzie można znaleźć najdokładniejszą wielkość rocznej inflacji, uwzględniającą strukturę cen? Może Centrum Adama Smitha, Fundacja Republikańska czy ASE robią takie badania?

 

W sumie to właśnie też chciałbym wiedzieć. Szukałem coś na temat realnej inflacji to znałem ten artykuł. Tak się w sumie kantuje ludzi na całym świecie. Jak pisał Hoppe w "Demokracji. Bóg który zawiódł" w okresie 1845-1918 w UK podaż pieniądza wzrosła raptem sześciokrotnie, wliczając to wydatki w czasie I wojny światowej. Dla porównania w okresie 1918-1991 w USA podaż pieniądza wzrosła już 64 razy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, AdrianoPeruggio napisał:

Czyli mamy inflację nie 1%,a 183% w zakresie lat 2004-2013, a więc średnio rocznie  od 2004 roku 183:9=ok. 20 %?

 

To nie tak Adriano. Rozumiem, że wykształcenie humanistyczne :), ale inflacja "średnio roczna" to wielkość o charakterze procentu składanego więc wartość bazowa inflacji w kolejnym roku to wartość bazowa z poprzedniego powiększona o inflację w poprzedni roku. Przyjmując że chcemy policzyć wartość "średnioroczną" to mamy "kapitalizację" roczną i korzystamy z pierwszego wzoru z linku, czyli:

 

V=Vo*(1+r)^n

gdzie

Vo to wartość inflacji początkowa

V to wartość inflacji końcowa

r to inflacja średnioroczna

n ilość lat

 

W naszym przypadku szukamy r więc po elementarnych przekształceniach dostajemy:

r=pierwiastek^n(V/Vo) - 1=pierwiastek^9(189/100)-1 = ~7,33% i taka jest obliczona wartość "średnioroczna" inflacji.

 

7 godzin temu, AdrianoPeruggio napisał:

To jak będę rozmawiał ze znajomymi, to mogę rzucić, że ''okłamują nas, inflacja od 2004 do 2013 to średnio 20% rocznie''-czy wyśmieją mnie, i słusznie, że to cyfra z kosmosu? Czyżby rozbieżność między oficjalnymi kilkoma procentami a kilkudziesięcioma była tak duża?

 

Nie uwierzą, ale możesz taką podać. Zestawiłem sobie kiedyś koszyk podstawowych kosztów, które trzeba ponosić w życiu i policzyłem inflację i wyszła mi ok. 7-8% czyli tak jak powyżej. "Oficjalny" koszyk do obliczania inflacji (w Polsce przez GUS) jest specjalnie preparowany tak aby "oficjalna" inflacja wyniosła tyle ile jest potrzeba. Zazwyczaj jest ona poważnie zaniżana. Można np. ukryć postęp technologiczny i fakt, że konsument nie jest jego głównym beneficjentem.

 

7 godzin temu, AdrianoPeruggio napisał:

W takim razie, gdzie można znaleźć najdokładniejszą wielkość rocznej inflacji, uwzględniającą strukturę cen? Może Centrum Adama Smitha, Fundacja Republikańska czy ASE robią takie badania?

 

W Polsce chyba nikt tego nie robi oficjalnie, ale np. dla USA można znaleźć na http://www.shadowstats.com/  .

Np. inflacja jest tutaj: http://www.shadowstats.com/alternate_data/inflation-charts

widać pięknie jak rozjeżdżają się wykresy inflacji od kiedy zaczęto zmieniać "koszyk".

Z inflacją to jest jeszcze jedna bardzo ciekawa sprawa. Kiedyś obowiązywała inna definicja inflacji. Inflacja nie była definiowana jako wzrost cen, ale wzrost ilości pieniądza na rynku. W pewnym momencie została jednak zmieniona. Pewnie z tego względu, że wskaźnikiem ilości przyrostu pieniądza, w przeciwieństwie do koszyka cen,  manipulować się nie da.  Ja jestem zwolennikiem starej definicji ponieważ na podstawie przyrostu pieniądza, można lepiej ocenić stan gospodarki i wartość pieniądza.

 

Tutaj możemy zobaczyć przyrost ilości pieniądza agregatu M3 w Polsce:

money_4.png

Ilość pieniądza wzrosła 6 razy w tym okresie a wynagrodzenia 3 razy. Ciekawa sprawa, że zaczęło się rozjeżdżać kiedy Polska wstąpiła do UE. Zagadnienie do osobistego przemyślenia: jeśli wzrost ilości pieniądza nie przekłada się na wynagrodzenia to kto jest beneficjentem i gdzie są te pieniądze?

 

Przyrost pieniądza w ostatnich latach jest wręcz wykładniczy i to, że nie ma jeszcze hiperinflacji zawdzięczamy tylko temu, że nie wylał się jeszcze na rynek konsumenta. Jednak jak historia uczy jest to nieuniknione, ponieważ ktoś te pieniądze ma.

Tutaj przyrost pieniądza globalnego:

globalm2moneysupplywithtotalandshares.jp

 

więcej wykresów: http://inflation.us/money-supply/

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@VascoDaGama zdobyłeś ekonomicznego Jobla;)

 

Przebiłeś nawet maniakalno - kompulsywnego @EnemyOfTheState' go.

@EnemyOfTheState - może później sobie odbijesz. :D

 

Dnia Wednesday, February 17, 2016 at 20:29, VascoDaGama napisał:

Ilość pieniądza wzrosła 6 razy w tym okresie a wynagrodzenia 3 razy. Ciekawa sprawa, że zaczęło się rozjeżdżać kiedy Polska wstąpiła do UE. Zagadnienie do osobistego przemyślenia: jeśli wzrost ilości pieniądza nie przekłada się na wynagrodzenia to kto jest beneficjentem i gdzie są te pieniądze?

 

Trochę mam Ja i kilku moich kolesi, resztę ma @red i pewnie kilku jego kolesi.

Ja nie zamierzam w najbliższej przyszłości zalewać rynku swoim "papierowym" bogactwem, tak więc rynkowi w Polsce nic nie grozi:lol:.

SH

P.S. Ale żes to napisał, nawet Ja zrozumiałem (kocham wykresy)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.