Skocz do zawartości

Kamienie i minerały


JudgeMe

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie. 

Czy jest tu ktoś, kto interesuje się również kamieniami i minerałami?

Jest kolekcjonerem (jak ja), wierzy w ich niezwykłą moc (jak ja), i właściwości lecznicze? 

 

 

Każdy kamyk noszę przy sobie na inną okoliczność. Ostatnio pomógł mi np. różowy kwarc na ból nadgarstka. 

Kryształ górki zakładam zwykle w podróżach, ametyst w pracy. 

Awenturyn, kiedy stykam się z nowymi ludźmi. 

Cytryn często pomaga mi w stanach przygnębienia. 

Jaspis, w stresujących sytuacjach. 

I wiele innych. 

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie neguję niczego, wiele natury jest jeszcze nieodkrytej, ale realnie w jaki sposób dany kamyk ma na Ciebie oddziaływać poza placebo? Czy gdybyś jaspisowi nadała inne działanie, to lepiej czułabyś się w innych sytuacjach, czy realnie ma to znaczenie poza psychologicznym nastawieniem się na efekt? O ile jestem w stanie ogarnąć kwestie łagodzenia bólu lub na przykład ujędrniania skóry poprzez masaże, to wpływ na stany emocjonalne jest dla mnie co najmniej wątpliwy. Pewnie jestem jakaś niedouczona albo przesadnie sceptyczna, ale na ile „magia” owych kamieni jest potwierdzona naukowo? Jako kolekcjonerstwo i geologia super sprawa, ale niezwykła moc trochę kojarzy mi się z jakimiś gusłami… Modern witches to dość komiczny, aczkolwiek estetyczny, trend. 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Hatmehit napisał:

Czy gdybyś jaspisowi nadała inne działanie, to lepiej czułabyś się w innych sytuacjach

Pozytywne działanie kamieni i minerałów było odkryte już przez starożytnych Greków, śledząc np. historię samego ametystu, można dojść do wniosku, że przypisywanie poszczególnych właściwości danym minerałom nie jest kwestią własnego widzimisię, lecz lat prób i błędów, etymologii, historii, kultury, zastosowań.

50 minut temu, Hatmehit napisał:

 O ile jestem w stanie ogarnąć kwestie łagodzenia bólu lub na przykład ujędrniania skóry poprzez masaże, to wpływ na stany emocjonalne jest dla mnie co najmniej wątpliwy. 

Litoterapia, jednak nie na tym polega.  

50 minut temu, Hatmehit napisał:

. Pewnie jestem jakaś niedouczona albo przesadnie sceptyczna, ale na ile „magia” owych kamieni jest potwierdzona naukowo? Jako kolekcjonerstwo i geologia super sprawa, ale niezwykła moc trochę kojarzy mi się z jakimiś gusłami… Modern witches to dość komiczny, aczkolwiek estetyczny, trend. 

Magia kamieni "wymyka się" metodom naukowym. 

Dlaczego w obecnych czasach każdy przywiązuje wagę do tak zwanej naukowości? Skoro w świetle metodologii nauk tak naprawdę nic nie znaczy? 

Gdyby się uprzeć wszystko tak naprawdę może spełniać kryteria "naukowości", w tym litoterapia. 

I tu raczej Hatmehit doszukiwałam się braków Twej uczoności, bardziej rażącej i wstydliwej niż nieznajomość minerałów...  

 

 

50 minut temu, Hatmehit napisał:

odern witches to dość komiczny, aczkolwiek estetyczny, trend. 

Podoba mi się to określenie, lecz zdecydowanie daleko mi do typowej, współczesnej wiedzmy. Zarówno, jeśli chodzi o wygląd jak i ogólny sposób bycia. 

Choć, nie powiem, lubię czasami coś okadzić, nadal stawiam tarota, żeby sprawdzić, co tam siedzi w głowie mojego męża. Kiedy koleżanka zajdzie w ciąże, czy, żeby zwyczajnie zbadać organizm pod kątem zdrowia.  

Układam kosmogramy i lubię rzeczy orientalne. 

Ale uważam, że jest to wielka mieszanka czegoś, potrzeby czegoś duchowego, niż kwestia mody. 

Edytowane przez JudgeMe
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, JudgeMe napisał:

Pozytywne działanie kamieni i minerałów było odkryte już przez starożytnych Greków

To akurat dość słaby argument. Starożytni wierzyli w wiele głupot. Od bogów po poglądy Gallena na medycynę. Fakt, iż dawniej ludzie, bez poważnych podstaw naukowych, a głównie z gusłami coś odkrywali niewiele pożytku przynosi.

23 minuty temu, JudgeMe napisał:

Magia kamieni "wymyka się" metodom naukowym. 

Typowe. Nie umiemy wyjaśnić, więc „wymyka się”. Czy wszystko powinno być naukowe? Nie. Ale jeśli dana wiedza jest sprzedawana, a w litoterapii jest sporo marketingu, to powinna mieć jakiekolwiek podstawy, bo w zdecydowanej większości opiera się na ludzkiej naiwności oraz wierze. Mam nadzieję, że kiedyś dowiemy się prawdy. Chwilowo mamy dostęp do stronek sprzedających kamienie oraz takich opinii:

 

https://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news%2C366682%2Cxiii-festiwal-naukidlaczego-wierzymy-w-niezwykla-moc-kamieni.html

 

Ale znowu- zaznaczam, iż się na tym nie znam, lecz po prostu jestem zdrowo sceptyczna:) Dlatego chciałabym poznać choćby minimalnie racjonalne argumenty. W jaki sposób kamienie mają działać? Eh, sorry. Tak to ja- pan maruda, niszczyciel dobrej zabawy, pogromca uśmiechów dzieci aka Hatmehit.

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może podrzucę, to tylko Wikipedia, ale od zwolenników magii kamieni też nic lepszego nie dostaniemy:

 

There is no peer-reviewed scientific evidence that crystal healing has any effect; it is considered a pseudoscience. Alleged successes of crystal healing can be attributed to the placebo effect. Furthermore, there is no scientific basis for the concepts of chakras, being "blocked", energy grids requiring grounding, or other such terms; they are widely understood to be nothing more than terms used by adherents to lend credibility to their practices. Energy, as a scientific term, is a very well-defined concept that is readily measurable and bears little resemblance to the esoteric concept of energy used by proponents of crystal healing.

 

In 1999, researchers French and Williams conducted a study to investigate the power of crystals compared with a placebo. Eighty volunteers were asked to meditate with either a quartz crystal, or a placebo stone which was indistinguishable from quartz. Many of the participants reported feeling typical "crystal effects"; however, this was irrespective of whether the crystals were real or placebo. In 2001 Christopher French, head of the anomalistic psychology research unit at the University of London and colleagues from Goldsmiths College outlined their study of crystal healing at the British Psychological Society Centenary Annual Conference, concluding: "There is no evidence that crystal healing works over and above a placebo effect.”

 

Crystal healing effects could also be attributed to cognitive bias (which occurs when the believers want the practice to be true and see only things that back up that desire).


https://www.livescience.com/40347-crystal-healing.html


https://www.theguardian.com/lifeandstyle/2019/sep/17/healing-crystals-wellness-mining-madagascar


Tak, wiem, żem ignorantka z zamiłowaniem do przesadnie naukowego podejścia. Uważam jednak, że nawet z takiej zabawy jak magia, należy robić badania, wyjaśniać i szukać odpowiedzi, a nie ufać. Jeśli zostaną przeprowadzone interdyscyplinarne badania na temat mocy kamieni- chętnie je przeczytam i może nawet zmienią zdanie. Nauka jest otwarta na nowości. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zamknięcie niematerialnej myśli (np. życzenia/wiary w to, że będzie się zdrowym) w coś materialnego, np. kamień szlachetny sprawia, że czujemy się lepiej, "coś" nas chroni. Wierzymy, że będzie dobrze. Jeśli zaś wiara jest zbiorowa (np w sprawcze zdolności poszczególnych świętych w wierze chrześcijańskiej, albo właśnie moce określonych kamieni), mamy swego rodzaju dowód społeczny, nasza wiara jest jeszcze silniejsza, efekt placebo jest jeszcze większy.

 

Dla mnie sprawczość mysli i wiary jest dużo ciekawsza niż nauka czysto empiryczna. Doszłam do takiego poziomu, że jestem w stanie stworzyć sobie w głowie np. "anioła", który jest uosobieniem czegoś o co proszę i z jednej strony wiem, że on nie istnieje, ale z drugiej strony mocno myślę o nim i moim życzeniu wierząc, że on je spełni. A tak naprawdę sama je sobie spełniam, taki paradoks. Po co to robić? Dodając ten nieco mistyczny akcent, wszystko udaje mi się bardziej. Tworzą się specyficzne emocje, uskrzydlenie, czasem euforia, takie dragi mentalne. Ten paradoks mnie fascynuje, wiem, że coś samo w sobie nie działa, ale potrafię nadać temu mentalne znaczenie i zaczyna wtedy działać. Wierzę w coś i nie wierzę jednocześnie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@sol Oczywiście, to efekt psychologiczny i jak komuś służy- rozumiem. Jednak naciąganie magicznym mocy czegokolwiek w celu sprzedaży idei lub upierania się przy pseudonaukowych racjach kosztem ludzkiej naiwności jest moim zdaniem niezbyt odpowiedzialne. Ty nie próbujesz nadać wartości swojemu „aniołowi”, nie robisz z niego marketingowej terapii, ale już litoterapia, tarot, astrologia i tego typu klimaty to głównie sposób zarobku na wierze i słabościach. Oczywiście nie w kontekście @JudgeMe, lecz może padła ona ofiarą zwykłego placebo, któremu nadaje wyższy sens. Uważam, że takie rzeczy należy punktować lub chociaż szukać rozwiązań, a nie ufać. 

Edytowane przez Hatmehit
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O, coś dla mnie. Wiecie, że patyna (ta zieleń na dachach kościołów) ma wzór chemiczny taki sam jak malachit? Cu2CO3(OH)2. A taka perełka, (rgb 250 250 231) to aragonit, konchiolina i woda? Aragonit to nic innego jak wapń+węglan a konchiolina to substancja organiczna (biopolimer) uzyskiwana z zewnętrznej części mięczaków. W ogóle, z perełkami jest tak, że im cieplejsza woda, tym są bardziej matowe. Im zimniejsza tym bardziej błyszczą. Moim marzeniem jest zakupienie sobie opalu szlachetnego. Myślę, że to kwestia kilku lat. 

A co do właściwości magicznych kamieni to wierzę. Dlatego wybrałam opal. Jestem urodzona w roku węża. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Hatmehit napisał:

Skąd w ludziach XXI wieku takie dyrdymały? 

Z ciekawości. Lubię wiedzieć wszystko, a nie tylko wybrane rzeczy. Posiadając wiedzę na wiele tematów łatwiej o uniknięcie błędu poznawczego. Jak pójdę do Milionerów i padnie pytanie o chińskie znaki za milion to co? Mam powiedzieć "e tam, dyrdymały, dawajcie milion"? 

7 minut temu, Hatmehit napisał:

Skąd w ludziach XXI wieku takie dyrdymały? 

A ty ograniczasz swoje zdobywanie wiedzy? Czemu? Czemu się ograniczasz? Za dużo czasu na forum siedzisz czy jak? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, FraterPerdurabo napisał:

To jest właśnie błąd poznawczy, który stał się fundamentem Twojego życia...

Dzięki za diagnozę. Mylna. Trzeba było się uczyć. 

2 minuty temu, FraterPerdurabo napisał:

To jest właśnie błąd poznawczy, który stał się fundamentem Twojego życia...

Zawsze pyskujecie do ludzi gdy pojawi się ktoś nowy? W ogóle, to rezerwat dla kobiet, co tu w ogóle robisz? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, AlmaMater napisał:

Dzięki za diagnozę.

Za diagnozę musiałabyś zapłacić.

 

Kto z braci przyjmuje zakłady? Jak długo utrzyma się te mały troll na forum?

 

Historia jak na oskarowy film. Zgwałcona, walcząca z problemem niskiego poczucia własnej wartości, przeistacza się w prawdziwego łabędzie - wie wszystko o wszystkim, każdemu pomoże, ideał chodzący.

 

Mam pewien problem z zakresu matematyki wyższej, związany z całkami na miarach rozmytych. Jesteś umysłem ścisłym. Pomożesz?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, FraterPerdurabo napisał:

Za diagnozę musiałabyś zapłacić.

 

Kto z braci przyjmuje zakłady? Jak długo utrzyma się te mały troll na forum?

 

Historia jak na oskarowy film. Zgwałcona, walcząca z problemem niskiego poczucia własnej wartości, przeistacza się w prawdziwego łabędzie - wie wszystko o wszystkim, każdemu pomoże, ideał chodzący.

 

Mam pewien problem z zakresu matematyki wyższej, związany z całkami na miarach rozmytych. Jesteś umysłem ścisłym. Pomożesz?

Na całkach się nie znam, ale mogę spytać męża. Nie wiem wszystkiego, przecież. Po prostu chce wiedzieć. Ja rozumiem, że moja historia może brzmieć abstrakcyjnie, no ale takie są fakty. Przez dziesięć lat zmagałam się z niskim poczuciem własnej wartości, nawet w 2017 roku (2 sierpnia o 13:10) miałam pierwsza wizytę u psychiatry, przepisał mi wtedy mobemid, ale nie było go w sklepie, więc dali mi moklar. Leki nie działały, więc przeniesiono mnie na terapię behawioralna. Teraz czuję się w końcu świetnie, bo przez te lata co byłam wyalienowana budowałam struktury poznawcze i rozwijałam się, dużo czytałam książek. Problem miałam taki, że nie miałam pełnego dostępu do bazy danych w mózgu, informacja zatrzymywała się w ciele migdalowatym i był problem by trafiła do kory mózgowej odpowiedzialnej za analityczne myślenie. Ale już nie mam tego problemu. 

13 minut temu, FraterPerdurabo napisał:

Za diagnozę musiałabyś zapłacić.

 

Kto z braci przyjmuje zakłady? Jak długo utrzyma się te mały troll na forum?

 

Historia jak na oskarowy film. Zgwałcona, walcząca z problemem niskiego poczucia własnej wartości, przeistacza się w prawdziwego łabędzie - wie wszystko o wszystkim, każdemu pomoże, ideał chodzący.

 

Mam pewien problem z zakresu matematyki wyższej, związany z całkami na miarach rozmytych. Jesteś umysłem ścisłym. Pomożesz?

Serio, nie jestem trollem i nie jest moim celem cisnąć po was, więc proponuję się ładnie pogodzić i pogadać na ciekawe tematy. Dołączyłam tutaj w sumie głównie dlatego, że posiadacie wątek o prepersach, a ostatnimi czasy jaram się tematem. Ciekawi mnie na przykład czy są jakieś fajne miejsca w lasach dolnego Śląska, jakieś bunkry, które są mocno ukryte i czy znacie lokalizację? Rejony turystyczne już znam, a chciałabym się pobawić w małego odkrywce😉 niestety, urlop mi się kończy, więc kto wie, może w październiku... Do tego czasu zbiorę sobie zapasy na wyprawę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, AlmaMater napisał:

A ty ograniczasz swoje zdobywanie wiedzy? Czemu? Czemu się ograniczasz?

Bom głupia ignorantka niewierząca w wyższą metafizykę, astrologię i „moc kamieni”. Czy ograniczam zdobywanie wiedzy? Owszem, w pewnym stopniu. Zdobywam ją w kontekście spraw indywidualnie mnie interesujących, ale i możliwych do potwierdzenia choćby minimalnie. Pseudonauka się w nie niestety nie wlicza. Warto punktować jej braki. Nie wiem w jaki sposób człowiek „inteligentny i łaknący wiedzy” ufa litoterapii bez zastanowienia się i przeczytania źródeł dostarczanych przez osoby bardziej wykwalifikowane. Niestety nie odnalazłam takich potwierdzających tezy dotyczące wpływu kamieni na samopoczucie poza efektem placebo. Spisek naukowców? Być może;) 

 

Nie wątpię w to, że jeszcze czegoś o geologii nie wiemy. Mam ogromną nadzieję, że dowiemy się bardzo wiele, ponieważ informacje o otaczającym nas świecie, we wszelkich jego dziedzinach, są niemal niewyczerpalne, lecz to właśnie sceptycyzm i dokładne badania interdyscyplinarne zaprowadzą nas do owego „poznania”, a nie wiara i gusła ludowe. Czym innym jest wiedza o danych kulturach, wierzeniach, a czym innym stosowaniem ichnich dyrdymałów. Czy wierzę w moc lapis lazuli i palę kadzidło przed posążkiem Ra Horachte? Nie. Czy wiedząc o istnieniu znaków zodiakalnych jakkolwiek im ufam? Nie, bo z dotychczasowej wiedzy wynika, że to bzdury i zarabianie na zagubionych w życiu ludziach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, AlmaMater napisał:

Na całkach się nie znam, ale mogę spytać męża.

Zapytaj. Nadmienie tylko, że to dość świeży temat i na poziomie akademickim zajmuje się tym kilkanaście, no może małe kilkadziesiąt osób na świecie. Ale kto wie, może pomożecie.

 

Zastanów się w wolnej chwili nad takim przypadkiem: do pokoju, w którym siedzi 20 osób znających się dość dobrze, nagle wchodzi ktoś nowy. Osoba ta wita się ze wszystkimi, ale już w trzecim wypowiedzianym przez siebie zdaniu opowiada jaka to ona jest inteligentna, piękna, zaradna, ambitna, itd, itp. Jak Twoim zdaniem osoba ta zostanie odebrana przez resztę w tym pokoju?

 

Być może Twoja historia jest prawdziwa. Być może. 

Być może wiesz sporo i sporo doczytałaś. Być może.

Być może masz jakiś sensowne studia i specjalizację. Być może.

Być może znasz kilka języków. Kto wie.

Zawsze jednak w dowolnym towarzystwie może znaleźć się ktoś, kto ma taka wiedzę i umiejętności, że tylko otworzysz szeroko usta i będziesz myślała sobie "Ja też bym tak chciała". I jeśli przy takiej osobie zagrasz dokładnie tak jak to zrobiłaś na forum, to w 99% przypadków jesteś skreślona. Po pierwsze bo się tak przechwalałaś, a po drugie bo dla tej osoby Twoje przechwałki nie są prawdą - ta osoba wie znacznie więcej niż Ty, a tym co powiedziałaś prezentujesz się jak samochwała z wiersza.

Edytowane przez FraterPerdurabo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Hatmehit napisał:

Bom głupia ignorantka niewierząca w wyższą metafizykę, astrologię i „moc kamieni”. Czy ograniczam zdobywanie wiedzy? Owszem, w pewnym stopniu. Zdobywam ją w kontekście spraw indywidualnie mnie interesujących, ale i możliwych do potwierdzenia choćby minimalnie. Pseudonauka się w nie niestety nie wlicza. Warto punktować jej braki. Nie wiem w jaki sposób człowiek „inteligentny i łaknący wiedzy” ufa litoterapii bez zastanowienia się i przeczytania źródeł dostarczanych przez osoby bardziej wykwalifikowane. Niestety nie odnalazłam takich potwierdzających tezy dotyczące wpływu kamieni na samopoczucie poza efektem placebo. Spisek naukowców? Być może;) 

 

Nie wątpię w to, że jeszcze czegoś o geologii nie wiemy. Mam ogromną nadzieję, że dowiemy się bardzo wiele, ponieważ informacje o otaczającym nas świecie, we wszelkich jego dziedzinach, są niemal niewyczerpalne, lecz to właśnie sceptycyzm i dokładne badania interdyscyplinarne zaprowadzą nas do owego „poznania”, a nie wiara i gusła ludowe. Czym innym jest wiedza o danych kulturach, wierzeniach, a czym innym stosowaniem ichnich dyrdymałów. Czy wierzę w moc lapis lazuli i palę kadzidło przed posążkiem Ra Horachte? Nie. Czy wiedząc o istnieniu znaków zodiakalnych jakkolwiek im ufam? Nie, bo z dotychczasowej wiedzy wynika, że to bzdury i zarabianie na zagubionych w życiu ludziach.

Nie przejmuj się, nie ufam litoterapii xD nawet nie wiem co to jest. W moim przypadku kamienie mają wartość raczej symboliczną, tak samo to, że urodziłam się w roku węża traktuje jako ciekawostkę. Czy już się uspokoiłaś? Przecież to oczywiste, że żadne gwiazdy i inne szmery bajery nie mają wpływu na naszą osobowosc, podejmowanie decyzji itd. To my, jako ludzie mamy kontrolę. 

3 minuty temu, FraterPerdurabo napisał:

Zapytaj. Nadmienie tylko, że to dość świeży temat i na poziomie akademickim zajmuje się tym kilkanaście, no może małe kilkadziesiąt osób na świecie. Ale kto wie, może pomożecie.

 

Zastanów się w wolnej chwili nad takim przypadkiem: do pokoju, w którym siedzi 20 osób znających się dość dobrze, nagle wchodzi ktoś nowy. Osoba ta wita się ze wszystkimi, ale już w trzecim wypowiedzianym przez siebie zdaniu opowiada jaka to ona jest inteligentna, piękna, zaradna, ambitna, itd, itp. Jak Twoim zdaniem osoba ta zostanie odebrana przez resztę w tym pokoju?

 

Być może Twoja historia jest prawdziwa. Być może. 

Być może wiesz sporo i sporo doczytałaś. Być może.

Być może masz jakiś sensowne studia i specjalizację. Być może.

Być może znasz kilka języków. Kto wie.

Zawsze jednak w dowolnym towarzystwie może znaleźć się ktoś, kto ma taka wiedzę i umiejętności, że tylko otworzysz szeroko usta i będziesz myślała sobie "Ja też bym tak chciała". I jeśli przy takiej osobie zagrasz dokładnie tak jak to zrobiłaś na forum, to w 99% przypadków jesteś skreślona. Po pierwsze bo się tak przechwalałaś, a po drugie bo dla tej osoby Twoje przechwałki nie są prawdą - ta osoba wie znacznie więcej niż Ty, a tym co powiedziałaś prezentujesz się jak samochwała z wiersza.

Jasne, rozumiem xD nie wiem czy jestem piękną, to jest akurat rzecz, która niespecjalnie mnie interesuje. Jestem zarozumiała i przemadrzala, wiem o tym i mogę tak być odbierana przez otoczenie. Nie mam jednak zamiaru udawać skromnej, bo jestem prostolinijnym człowiekiem. Przepraszam jeśli poczuliście się źle, nie było to bynajmniej moim zamiarem. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@AlmaMater Spoko, masz rację. Po prostu pod postem autorki wątku, która ma szczególne zamiłowanie do bzdur typu astrologia, czytając o „roku węża” potraktowałam to niewłaściwie. Mój błąd. 

8 godzin temu, AlmaMater napisał:

A co do właściwości magicznych kamieni to wierzę.

W jakie właściwości wierzysz? Symbolizm to nie magia. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, AlmaMater napisał:

Przepraszam jeśli poczuliście się źle, nie było to bynajmniej moim zamiarem. 

Nie, nie poczulismy się źle. Zwyczajnie 90% użytkowników nie będzie traktować Ciebie i Twoich wpisów poważniej. Jeśli taki był Twój cel, to gratuluję, udało Cię się osiągnąć to bardzo szybko.

 

Na koniec naszej małej dyskusji, zastanów się czy czasem takim zarozumialstwem nie zamykasz sobie czasem drogi do tego na czym Ci tak zależy - wiedzy. Tak jak napisałem, większość osób odbierze Cię negatywnie i nie będzie chciał utrzymywać z Tobą kontaktu, a co za tym idzie osoby mające większą od Ciebie wiedzę nie będą się nią z Tobą dzielić. Ode mnie to wszystko. No chyba, że coś o tych miarach rozmytych, to zapraszam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Hatmehit napisał:

@AlmaMater Spoko, masz rację. Po prostu pod postem autorki wątku, która ma szczególne zamiłowanie do bzdur typu astrologia, czytając o „roku węża” potraktowałam to niewłaściwie. Mój błąd. 

W jakie właściwości wierzysz? Symbolizm to nie magia. 

Z Imponderabiliow wierze w sumie w: Boga, Ojczyznę, Miłość. W sumie nie zastanawiałam się tak do końca nad tym, być może coś mi przyjdzie do głowy. Co do symboliki to, przykładowo, jako smycz do kluczy od auta noszę autentyczne, miedziane zapięcie do psa. Symbolizuje to dla mnie uwolnienie się, zerwanie smyczy i wolność. Zaczęłam to nosić gdy podjęłam decyzję o rozwodzie. W jakie właściwości wierzę? Chemiczne xD 

5 minut temu, FraterPerdurabo napisał:

Nie, nie poczulismy się źle. Zwyczajnie 90% użytkowników nie będzie traktować Ciebie i Twoich wpisów poważniej. Jeśli taki był Twój cel, to gratuluję, udało Cię się osiągnąć to bardzo szybko.

 

Na koniec naszej małej dyskusji, zastanów się czy czasem takim zarozumialstwem nie zamykasz sobie czasem drogi do tego na czym Ci tak zależy - wiedzy. Tak jak napisałem, większość osób odbierze Cię negatywnie i nie będzie chciał utrzymywać z Tobą kontaktu, a co za tym idzie osoby mające większą od Ciebie wiedzę nie będą się nią z Tobą dzielić. Ode mnie to wszystko. No chyba, że coś o tych miarach rozmytych, to zapraszam.

Jakoś to przeżyję :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, AlmaMater napisał:

W jakie właściwości wierzę? Chemiczne xD 

Wyraźnie napisałaś, że wierzysz we właściwości magiczne kamieni. Literówka? Chemia to raczej nie magia. Dlatego tak dopytuję o co Ci chodzi. Być może tępo. Jednak jeszcze od nikogo nie dowiedziałam się o owym magicznym działaniu, a fajnie by było. 

 

Co do symboliki- rozumiem, mi jednak ona w żaden sposób nie pomaga, gdyż nie umiem pozbyć się świadomości, że to tylko mechanizmy psychologiczne. Jedni o tym nie wiedzą i łatwo przychodzi im owa wiara, inni doskonale wiedzą, lecz wciąż potrafią wykorzystywać. Jak to robisz? Nie pytam z przekory, a ciekawości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Hatmehit napisał:

Wyraźnie napisałaś, że wierzysz we właściwości magiczne kamieni. Literówka? Chemia to raczej nie magia. Dlatego tak dopytuję o co Ci chodzi. Być może tępo. Jednak jeszcze od nikogo nie dowiedziałam się o owym magicznym działaniu, a fajnie by było. 

 

Co do symboliki- rozumiem, mi jednak ona w żaden sposób nie pomaga, gdyż nie umiem pozbyć się świadomości, że to tylko mechanizmy psychologiczne. Jedni o tym nie wiedzą i łatwo przychodzi im owa wiara, inni doskonale wiedzą, lecz wciąż potrafią wykorzystywać. Jak to robisz? Nie pytam z przekory, a ciekawości.

Aaaa, tooo. Chciałam sprawić komfort autorce tematu, bo została wyśmiana i mi się zrobiło przykro, dlatego tak napisałam. 

Dla mnie ta smycz to coś w rodzaju obrączki gdy bierze się ślub. Obrączka symbolizuje oddanie, miłość, wiele wartości. Dla mnie ta smycz ma wartość, mimo, że jest na marnym rzemyku od chińczyka. Nie wiem jak to wytłumaczyć, to nie jest tak, że ten rzemyk dodaje mi siły czy pomaga w czymkolwiek. Mogę się obyć bez niego i bynajmniej nie wpłynie to na moje zachowanie tudzież aspiracje. Można rzec, że jest to coś w rodzaju pokazania mojego własnego "ja" światu, mojej tożsamości. Coś w rodzaju "żyje, istnieje, oddycham, przeszłam wiele i nie mam o to do nikogo pretensji". 

Edytowane przez AlmaMater
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, AlmaMater napisał:

bo została wyśmiana

Nie została wyśmiana, a jedynie dostała kontrargumenty i odzew niezgodny z jej wizją. Zero chamstwa, a dociekliwość i podsunięcie bardziej racjonalnej perspektywy. Nie wiem czy pocieszanie kosztem własnej wiarygodności to najlepsza opcja, ale ostatecznie każdy ma własny styl komunikacji. Warto jednak wiedzieć do jakich wniosków on potrafi doprowadzać. Tak jak Ty słusznie zaznaczyłaś, że się uniosłam i popełniłam błąd w ocenie Twojej wypowiedzi, tak i inni różnorodnie Ciebie odbierają.

10 minut temu, AlmaMater napisał:

Obrączka symbolizuje oddanie, miłość, wiele wartości.

To tylko stary symbol. Nie dodaje żadnych wartości czy miłości. Jeśli kogoś utrzymuje w ryzach lepszego współmałżonka- ma to sens. Jednak racjonalnie nic nie znaczy i  prywatnie nie umiem tak traktować przedmiotów. Choć faktem jest, że kiedyś symbolicznie pojmowałam chociażby zachowania, małe rytuały. Dziś to dla mnie tylko praktyczne sposoby na ułatwienie codzienności. Sądzę, że czasem materialny symbole mogą mieć też negatywne skutki. Przez jakiś czas będą wyrazem pewnej tożsamości, wydarzeń z życia. Człowiek się jednak zmienia i w pewnym momencie ta smyczka czy cokolwiek innego może zacząć Cię uwierać. Uważam, że do symboli nie warto się przywiązywać, dla własnego dobra. Choć każdy ma inne nastawienie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I jest jeszcze pewna dość istotna kwestia, o której dowiedziałam się dość niedawno, a tłumaczy wiele rzeczy. Chodzi stricte o to, że istnieją ludzie, którzy mają bardzo logiczne podejście do życia, to osoby oczytane, analityczne, a jednocześnie potrafią wierzyć w rzeczy, które nie zostały udowodnione nigdy naukowo, które mogą nawet wzajemnie się wykluczać. To się nazywa kompartmentalizacja i ludzie mają tendencje do niej. Sama osobiście jestem w stanie zauważyć u siebie kilka rodzajów kompartmentalizacji, jednak jeśli nie sprawia to komuś przykrości bądź nie krzywdzi to nie czuje potrzeby robienia z tym porządku :) osobiście spotkałam w życiu kilka osób, które utrzymywały, że widzą energię, aurę ludzka, byty. Osobiście nigdy czegoś takiego nie widziałam (i dobrze, wygląda na schizofrenie) natomiast nie wykluczam, że faktycznie mogą widzieć takie rzeczy. Nauka nigdy nie jest pewna na 100%, więc przyjmuje do wiadomości, że istnieje małe prawdopodobieństwo istnienia rzeczy, których nie da się wyjaśnić naukowo. Po prostu, nie zawracam sobie tym głowy by jakoś specjalnie się na tym skupiać. Gdy mam do czynienia z osobą, która utrzymuje, że widzi jakieś rzeczy to dla jej komfortu nie wyśmiewam takiej osoby, bo zawsze istnieje minimalne prawdopodobieństwo, że może mówić prawdę i bynajmniej nie jest to efekt jakichś przywidzeń. 

7 minut temu, Hatmehit napisał:

Nie została wyśmiana, a jedynie dostała kontrargumenty i odzew niezgodny z jej wizją. Zero chamstwa, a dociekliwość i podsunięcie bardziej racjonalnej perspektywy. Nie wiem czy pocieszanie kosztem własnej wiarygodności to najlepsza opcja, ale ostatecznie każdy ma własny styl komunikacji. Warto jednak wiedzieć do jakich wniosków on potrafi doprowadzać. Tak jak Ty słusznie zaznaczyłaś, że się uniosłam i popełniłam błąd w ocenie Twojej wypowiedzi, tak i inni różnorodnie Ciebie odbierają.

To tylko stary symbol. Nie dodaje żadnych wartości czy miłości. Jeśli kogoś utrzymuje w ryzach lepszego współmałżonka- ma to sens. Jednak racjonalnie nic nie znaczy i  prywatnie nie umiem tak traktować przedmiotów. Choć faktem jest, że kiedyś symbolicznie pojmowałam chociażby zachowania, małe rytuały. Dziś to dla mnie tylko praktyczne sposoby na ułatwienie codzienności. Sądzę, że czasem materialny symbole mogą mieć też negatywne skutki. Przez jakiś czas będą wyrazem pewnej tożsamości, wydarzeń z życia. Człowiek się jednak zmienia i w pewnym momencie ta smyczka czy cokolwiek innego może zacząć Cię uwierać. Uważam, że do symboli nie warto się przywiązywać, dla własnego dobra. Choć każdy ma inne nastawienie. 

Spokojnie, to ja jestem Panią tej smyczy, nie ma możliwości by ta smycz stała się moja Panią. 

Co do pocieszania, ja nie boję się śmieszności. Jeśli ktoś poczuje się bardziej komfortowo to jestem w stanie się poświęcić, szczególnie, że mam sile by to wziąć na siebie :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, AlmaMater napisał:

Jeśli ktoś poczuje się bardziej komfortowo

Poprzez kłamstwo i utwierdzenie w fałszywej tezie? 

 

Co do pierwszej części wypowiedzi zgadzam się z Tobą- niech każdy żyje sobie w swoim świecie (choć jak widzi go z niezbyt zdrowej strony, to warto o tę osobę zadbać i skonfrontować z rzeczywistością), jednak tutaj autorka pytała nas o zdanie. Jeśli spotkałabym kogoś kto „widzi energię”, to machnęłabym ręką, ale jeśli spytałby mnie czy też ją widzę, to szczerze bym odpowiedziała i dopytała o co chodzi, aby spróbować zrozumieć, a nie utwierdziła w cudzych wizjach, których sama nie odbieram. Pytając o opinię oczekuje się odpowiedzi, a nie głaskania po głowie. Choć te odpowiedzi czasem doskwierają, trochę o tym wiem, jak każdy z resztą.

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.