Skocz do zawartości

Mam paranoję czy coś tu nie gra ?


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim. 
Bardzo się cieszę, że trafiłem na to forum - żałuję że tak późno..
Historię pisałem dość długo i wielokrotnie wahałem się czy ją udostępniać, bo w porównaniu do postów innych kolegów z forum moje „problemy” wydają się błahe i śmieszne.
Chciałbym jednak podzielić moją historią i prosić Was o opinie i rady. 
Uprzedzam że post będzie długi i chaotyczny, ale chciałem jak najdokładniej opisać ostatnie lata.


-Wychowywałem się tylko z matką. Ojciec zniknął jeszcze przed moimi narodzinami i już się nie pojawił. Matka całe życie przygotowywała mnie do roli uległego białego rycerza i jej się udało. "Kobiety trzeba szanować. Musisz być dla nich miły i o nie walczyć. To facet musi płacić i zadbać o kobietę" itp. itd..  Zawsze chciałem mieć pełną rodzinę i postanowiłem, że w przyszłości taką założę.. Wierzyłem w związki / małżeństwa, które są ze sobą całe życie i wszystko jest super.
W podrywaniu szło mi raczej słabo, ale wreszcie pojawiły się pierwsze nastoletnie związki, które później zawsze przeżywałem. W szkole średniej zacząłem chodzić na imprezy i umawiać się z dziewczynami. Zmarnowałem wiele okazji na seks, ale czasami do czegoś dochodziło.
Ciężko ocenić się obiektywnie, ale dałbym sobie 6-7/10 - nigdy nie miałem nadwagi, zawsze byłem wysportowany i trenuję do dziś.
W końcu stwierdziłem że stały związek jest tym czego mi trzeba 😠

-Dziecinny akapit: Swoją aktualną dziewczynę poznałem w 3 technikum. Miała tyle samo lat co ja. Oceniłbym ją na 7/10 + miała dobrą opinię w porównaniu do innych dziewczyn. Początki były super i byłem gotów zrobić dla niej wszystko, ale z czasem zaczęła to wykorzystywać i dałem sobie wejść na łeb.
Narzekała że poświęcam jej za mało czasu np. weekendy spędzam z kolegami a nie z nią/ że trenuję i to pochłania za dużo czasu. Z treningów nie zrezygnowałem przez cały okres związku, ale z kolegami początkowo widywałem się rzadziej. W sumie było to dla mnie plusem, bo mniej imprezowałem a to nie idzie w parze ze sportem. Wieczorami musiałem ją odprowadzać albo brać auto od matki i odwozić, bo mieszkaliśmy kilka dzielnic od siebie. W domu często były o to sprzeczki. Jej rodzice po nią nie przyjeżdżali do nas „bo to powinien robić facet/nie mieli paliwa/auto w naprawie”...
Często pisali do niej jacyś adoratorzy -  szczególnie po wyjściach z koleżankami ALE PRZECIEŻ "Ja taka nie jestem/Nic nie robiłam. To oni piszą" itd. a ja oczywiście wierzyłem i nawet czasami zaczepiałem tych gości i darłem na nich (żenada) a później na nią. Miewam problemy z opanowaniem. Później zacząłem odpłacać się tym samym czyli spędzać czas z innymi dziewczynami lub pisać z nimi, ale było to tak obracane że miałem wyrzuty sumienia. Później dziewczyna robiła to samo i tak w kółko. Następnie przekupywała mnie dupą i wracaliśmy do normalności. Dziewczyna z syndromem DDA i dwójką rodzeństwa -brat i siostra. Siostra non stop miała nowego „chłopaka”.. Dopiero po poczytaniu forum zrozumiałem że to CZERWONY ALARM. Moja dziewczyna zawsze ładnie tłumaczyła zdrady siostry np. ona była nieszczęśliwa/chłopak nie miał dla niej czasu/nie poświęcał jej uwagi itd. Oczywiście rozstania/zdrady(według mnie tzn. przejście z jednego związku w drugi) swoich koleżanek w ten sam sposób. W trakcie jednej z naszych „przerw w związku przez jej kolegów”, jej matka i siostra do mnie zadzwoniły i powiedziały, że mam problemy ze sobą, bo wychowywała mnie tylko matka i nie potrafię ufać ludziom, że córka/siostra jest świetną osobą i na pewno źle by nie postąpiła. W tamtym czasie uznałem to za prawdę ignorując że to w ich rodzinie były problemy z alkoholem i niewiernością.  
 Z jej bratem prawie w ogóle nie rozmawiałem. Był raczej pomijany przez domowników.

-Po maturze poszedłem do pracy a ona na studia. Nie musieliśmy wyjeżdżać bo w naszym mieście (100tysięcy mieszkańców) były uczelnie, więc po prostu wspólnie wynajęliśmy mieszkanie. Ja pracowałem a ona studiowała dziennie.
Przez pierwszy rok mieszkało nam się dobrze. Wychodziłem z nią na imprezy integracyjne jej grupy jeśli mnie o to prosiła. Poznałem tam dobrego przyjaciela - Marcina. Dalej utrzymujemy kontakt. Na drugim roku ja i moja dziewczyna kompletnie się nie dogadywaliśmy i strasznie kłóciliśmy. Oczywiście pojawił się pocieszyciel z uczelni. Któregoś dnia zobaczyłem ich smsy. "Sebastian nie jest ciebie wart" i takie tam. Zrobiłem straszną awanturę, poleciało dużo przekleństw. Wprowadziłem się do Marcina. Strasznie to przeżywałem. Po kilku dniach powiedział mi o którego znajomego z grupy chodzi. Spotkałem się z nią i powiedziałem że wiem kim jest jej pocieszyciel i że na pewno z nim pogadam. Powiedziała że nie chce ze mną być. Kiedy powiedziała pocieszycielowi że wiem o ich relacji spanikował i zerwał z nią kontakt a ona odezwała się do mnie… Marcin twierdzi że do niczego nie doszło, więc do niej wróciłem ( jestem zażenowany tą decyzją). Pocieszyciel dzwonił do mnie i pisał, ale nie odpowiadałem. Ona też wielokrotnie zapewniała mnie że do niczego nie doszło. Pamiętam jak dziś że w tamtym momencie najbardziej martwiło mnie że nie będę już miał atrakcyjnej dziewczyny i mniej seksu (choć nawet nie pamiętam czy dużo go wtedy uprawiałem). Później również trafiali się piszący adoratorzy i schemat był ten sam. Ona biła się w pierś. ja wierzyłem, seks i od nowa. Raz powiedziała że pisała „bo było między nami źle” – od razu przypomniało mi się usprawiedliwianie zdrad siostry i koleżanek. Powiedziała że nie informuje mnie o nich bo jestem wybuchowy. Podczas jednej z przerw w naszym związku pod miejsce mojej pracy przyszła jej matka i powiedziała „córka strasznie przeżywa wasze rozstanie. Martwię się o nią. Daj już spokój i się pogódźcie”… Gdzie wina była w 100% po jej stronie. Po czasie i kilku wiadomościach od dziewczyny to zrobiłem. Do tego momentu byłem skłonny zrobić dla niej wszytko ale zbiór opisanych wyżej sytuacji wszystko zmienił. Stałem się chłodny, podejrzliwy i nieczuły, ale jednak uległy żeby trwać w tej relacji – jestem taki do dziś. W ogóle się nie przytulamy. Wyglądamy raczej na koleżankę i kolegę od którego koleżanka wymaga ojcowskiej opieki.

-Przez całe studia (5lat) wynajem opłacali jej rodzice. Ja kupowałem dla nas jedzenie + płaciłem za jakieś wyjścia typu kino/restauracja itd. Ona pracowała tylko w wakacje. Prezenty robiłem na święta/urodziny i dalej tak robię. Na wszystko zawsze musiałem zarobić, więc szanuję pieniądze. Oczywiście słuchałem narzekania, że nie zabieram jej na wczasy a jej znajome to jeżdżą z chłopakami/ że nie robię jej prezentów/ że one są już zaręczone... Uznałem, że nie będę tego robił a ona może na swoje wczasy/przyjemności odłożyć w wakacyjnej pracy. Robiłem też tak dlatego, że wielokrotnie pomagałem jej finansowo, bo rodzice nie mogli.. Nie mogli tzn. uznali że to rola chłopaka a mi może pomóc matka, która wynajmuje kilka mieszkań (odziedziczyła je po zmarłych rodzicach). Dla mnie nie chodziło o same pieniądze tylko o ich zachowanie. Dziewczyna zawsze mówiła że taka pomoc w związku to normalna rzecz / „jak ja bym miała to być ci też pomagała” (jednak nigdy nie miała a ja nigdy nie potrzebowałem pomocy)… Spytałem jak ona mi pomaga : „Wspieram cię”… A kiedy mówiłem że chciałbym zmienić pracę na lepszą/nauczyć się języka itd. Słyszałem że się do tego nie nadaję i że mi nie wyjdzie. Już wtedy czepiała się o różne bzdety typu kurtka nie w tym miejscu itd. Według niej to tylko ja tworzyłem nieporządek w mieszkaniu. Jeśli coś jej nie wyszło zawsze starała się winić za to mnie i dalej tak robi. Czasami jak dzwoniła do niej matka potrafiła dopieprzać się do mnie jakby na siłę – pokazywać dominację ? Czasami zupełnie odwrotnie - rzucała jakimiś tekstami typu „dobrze że mamy siebie/ teraz to ciężko znaleźć kogoś wartościowego/ pomyśl jakbyś musiał teraz zaczynać wszystko od nowa”. 

- Wprowadziliśmy się do jednego z mieszkań, które moja matka odziedziczyła po rodzicach (pominę to w całej historii, ale była ich właścicielką już kiedy chodziłem do technikum). Wziąłem kredyt i jedno „kupiłem” po trochę zaniżonej cenie, bo chciałem żeby było moje + zostało jeszcze pieniędzy na remont. Dziewczyna pokazywała mi różne aranżacje i wybrałem te, które mi się podobały a ona dobierała do tego meble, dodatki itd. Później słuchałem narzekań że w sumie nie jest tak jak ona chce, że inaczej to sobie wyobrażała, że koleżanki kupiły większe mieszkania itd. Przy znajomych narracja była typu "zrobiliśmy, kupiliśmy itd.". Później przeczytałem o tego typu zachowaniach na forum i zacząłem zaznaczać że to ja wziąłem kredyt i ja za wszystko płaciłem. Jej rodzice nie dali ani 1zł. Ona również i jeszcze ma czelność narzekać.
Przez pierwsze 2 lata po ukończeniu studiów dalej płaciła za połowę czynszu a ja za kredyt i jedzenie. Później płaciłem za wszystko chociaż ona pracowała. Zaproponowałem że ona zajmie się porządkiem w mieszkaniu i gotowaniem. Oczywiście usłyszałem że chyba jestem śmieszny i po tylu latach powinienem pomagać w taki sposób tj. opłacać wszystko. Nie zgodziłem się. Czasami ja gotuję lub idę po zakupy. Ona wszystkie obowiązki wykonuje z wielką łaską albo na odwal.  Żali się przez telefon matce/siostrze/koleżankom że musi sprzątać a ja nie pomagam. A mamusia dzwoni codziennie..Nie mamy wspólnego konta i nie daję całej wypłaty.
Z seksem bywa różnie. Wie że chodzę wcześnie spać bo rano wstaje, ale ona ogląda w tym czasie głupie seriale w TV/ ogląda instagrama/pisze z koleżankami . Zwracałem o to uwagę i powiedziała że to ja się nie staram, że w nocy jest klimat itd....Nie żyję w celibacie, ale sądzę że uprawiam za mało seksu jak na swój wiek.  Z końcem studiów  skończyło się pisanie z innymi facetami i tego typu sytuacje albo po prostu zacząłem to lekceważyć i przestać sprawdzać.  Po moim kupnie mieszkania jej rodzice zaczęli bardzo interesować się kiedy weźmiemy ślub i kiedy pojawią się dzieci. Zrobili dla mnie wyjątkowo mili np. zaczęli zapraszać mnie na kawę lub na grilla gdzie nigdy wcześniej tego nie robili
J … Odniosłem wrażenie, że zaczynają mi ją „wciskać”. Naciskanie na dziecko z jej strony niby się skończyło – choć wcześniej tego wręcz żądała. Powiedziałem że teraz nie jestem na to gotowy. Niby zrozumiała i się zgodziła, ale ciężko mi w to uwierzyć skoro oboje mamy 30 lat.

-Przy jednej z kłótni coś we mnie pękło. Chyba powiedziała całą prawdę  : że tak naprawdę mnie nie potrzebuje i że jak się rozstaniemy to sobie kogoś szybko znajdzie, jak byśmy mieli dzieci to by je zabrała i bym ich nie zobaczył, że jej rodzina mnie nie znosi itd. Powiedziałem że ma się wynosić. Płacę za wszystko i to w ogóle nie jest doceniane. Wiecznie jej za mało albo coś nie tak. Miałem tego dosyć. Spakowała się i kolejnego dnia za wszystko przeprosiła i została.... bo nie miała dokąd pójść. W jej starym pokoju zamieszkała jej babcia, która przeniosła się z innego miasta.. Moda na sukces.

-W takiej relacji żyję 11 lat czyli ponad 1/3 życia. Nie mam o tym z kim pogadać ani kogo się poradzić. Znajomi twierdzą, że jesteśmy tak długo razem, że szkoda byłoby to zaprzepaścić a inni że przesadzam. Też tak to sobie tłumaczyłem + dziewczyna mówiła że przecież moglibyśmy sobie kogoś znaleźć, ale jednak jesteśmy razem i to tak długo.. Po poczytaniu forum stwierdziłem że jestem po prostu bezpieczną opcją jako provider a z czasem może będzie jeszcze gorzej. Nie jestem szanowany i doceniany . Wiecznie coś jej nie pasuje i chciałaby czegoś innego. Najlepsze że moi i jej znajomi uważają że to ja jestem tyranem i jej nie szanuję a tak naprawdę to ona się wiecznie do mnie dopierdala i komentuje negatywnie każdy mój ruch. Czasami wybucham w towarzystwie kiedy znowu to robi. Może faktycznie jestem przewrażliwiony ? W jej domu zauważyłem ten sam schemat u jej rodziców. Karmiłem się ideałami że to ta jedyna do końca życia. Jestem zły na siebie że nic z tym do tej pory nie robiłem. Zmieniłem się w trakcie tego związku na + dzięki pracy nad sobą i relacja wygląda inaczej niż na początku, ale dalej nienormalnie.  Męczy mnie ciągła walka i przeciąganie liny. Czuję że straciłem mnóstwo czasu i najlepsze lata na coś niepotrzebnego. Czasami z niesmakiem wracam do własnego mieszkania. A ona zachowuje się tak arogancko jakby faktycznie połowa mieszkania była jej/ bylibyśmy po ślubie lub mieli dziecko. A tak naprawdę nic nas nie łączy. Zacząłem mówić wprost (choć wcześniej w głowie mi się to nie mieściło) – nic tutaj nie jest twoje. Nie chce mi się walczyć o „normalność”. Przez normalność rozumiem wrócenie z pracy i normalne rozmawianie i spędzanie czasu (to się zdarzało, ale jest tego co raz mniej) a nie wieczne narzekanie o „obowiązki domowe” lub o coś innego. Zdarza się że wracam, obiad jest gotowy, jest wszystko ok. ale następnego dnia znowu to samo. Bajkowego związku nie będzie, ale chyba są tu osoby, które mają normalne partnerki ? Zdarza się że nie odzywam się dzień, dwa. Wtedy ona zaczyna się starać, ale po czasie wszystko wraca do normy.
Jej ojciec i brat też nie są szanowani w swoim domu a nie chcę do nich dołączyć. Ojciec jest obwiniany za całe zło jakie ich spotkało.  Ostatnio pojechała do koleżanki na weekend -  odpocząłem jak w sanatorium. Nikt mi nie zrzędził i mnie nie wkurwiał. Po jej powrocie standard - narzekanie, ciągle coś nie tak, czegoś nie sprzątnąłem itd. Jeśli teraz tak to wygląda to wole sobie nie wyobrażać wspólnej przyszłości. Tutaj nic już się raczej nie zmieni. Patrząc na związki znajomych stwierdzam że i tak mam lepiej, ale z drugiej strony obawiam się trafić jeszcze gorzej lub że wspólna przyszłość będzie tragiczna. Ma w prawdzie pozytywne cechy, ale teraz podejrzewam że to udawanie, bo nie ma innej opcji a po dziecku/ślubie to się zmieni. Po rozstaniu i tak nie będzie chciało mi się randkować. Dużo pracuję + mam swoje zainteresowania, które sprawiają mi przyjemność. Kolega w pracy co jakiś czas przechodzi z jednego związku do drugiego i stwierdził po czasie że one w większości wszystkie są takie same. Czy tak jest to nie ja powinienem oceniać. Dodatkowo kiedyś dałem się namówić na „terapię panowania nad gniewem”, bo wmówiła mi że to ze mną jest coś nie tak i to ja mam problemy. Po dwóch spotkaniach odpuściłem, bo pani psycholog stwierdziła, że wymyślam sobie problemy a moja dziewczyna zachowuje się dobrze. Moja relacja z matką też uległa pogorszeniu a w sumie to moja jedyna rodzina.

Dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam.

  • Like 9
  • Dzięki 2
  • Zdziwiony 2
  • Smutny 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro teraz Cię nie szanuje, to po ślubie i/lub dziecku będziesz podnóżkiem, przynieś wynieś pozamiataj... Sexu nie będzie wcale, a tylko dąsy i fochy i jeszcze więcej żądań. Moja rada wykop to rozwydrzone dziewczę z domu i zamieszkaj sam, poznaj inne kobiety... Są oczywiście w gruncie rzeczy takie same, ale jedne bywają mniej zjebane od innych 🙂

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja diagnoza będzie krótka ale polecam sobie ją przyjąć do serca.

Nie będę opowiadał w szczegółach tylko napiszę dużymi skrótami myślowymi.

 

Twoja mama zjebała, Twoje wychowanie jest zjebane, jedyną partnerkę jaką dostaniesz z tym czym na ten moment jesteś, to kobieta o spektrum narcyzmu lub mocno męską - kontrolującą, manipulującą i sprawiającą, że wyjdziesz na winnego.

 

Lekcje dla Ciebie to poczytanie o narcyzmie i 4 głównych odmianach, poczytanie o syndromie miłego gościa oraz praca nad wyleczeniem własnej psyche i postawieniu się na odpowiednie tory. 

Ani TY ani ONA nie jesteście zdrowymi ludźmi. Wydaje Ci się, że może jesteś "w porządku" ale nie jesteś. Chory przyciąga chorego - nie inaczej. 

 

Ślub we waszym wypadku? Powodzenia, bo nie będzie co zbierać po tej wojnie.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętaj, że teraz ona może cię z twojej chaty wyjebać na podstawie ustawy antyprzemocowej. Wystarczy, że zrobi sobie kilka siniaków, pokrzyczy na klatce lub na balkonie pod twoją nieobecność i pozamiatane. Poczytaj sobie, co może baba odjebać. Spakuj dziewczynę, wynajmij jej pokój nawet na 3 miesiące i powiedz, że kończysz. Jak zechce być dalej razem to na nowych zasadach, czyli oddzielne nieruchomości, niech zadba o siebie i się ogarnie. Jak kocha to się postara. A jak nie to do widzenia xD jak można tak żyć nie pojmuję ogólnie. Jakbym usłyszał jedno słowo na nie, jak coś robię w swojej chacie to od razu out. Szkoda czasu, jedno życie tylko. Ustawa antyprzemocowa, ogarnij sobie temat. Nie wiem, co ty sobie robisz za krzywdę. Ja bym nawet 1 zł na kobietę nie wydał w tym momencie xD Już bym wolał bumowi na winiacza dorzucić zecika. Wiedziałbym, że honorowo się w moim imieniu najebie xD To się bardziej opłaca. No, ale to moje zdanie. Nie szanujesz się człowieku, to masz wyniki. 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Seb4stian napisał:

Po rozstaniu i tak nie będzie chciało mi się randkować. Dużo pracuję + mam swoje zainteresowania

Generalnie koniec nastąpił dawno temu.

PERMANETNY.

 

OBECNIE zaczął bym od zlikwidowania wszystkiego co wspólne i co wyciąga kasę.

17 minut temu, mac napisał:

Spakuj dziewczynę

I nic nie mów.

Wyprowadzi się razem z nią ale tylko z jej rzeczami.

Wróć po swoje graty.

Zamknij drzwi od środka.

 

ZAPOMNIJ O NIEJ.....

 

....PRZERABIANE było MILENIUM razy.

DZIECI BRAK TO KONIEC ma być natychmiastowy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypierdol z domu jeszcze dziś.

Człowieku, masz 30 lat, własne mieszkanie i szkoda Ci tyle zmarnowanego czasu?

 

A nie będzie Ci szkoda spędzić reszty życia, powiedzmy 50 lat z tą żmiją pijawką.

 

Przecież to jest zwykły darmozjad, nic nie jest jej, do niczego właściwie nie dokłada kasy a wszystko się nie podoba.

 

Zauważyłem, że lektura forum nie jest Ci obca więc chyba wiesz, że skoro teraz masz dom wariatów to po ślubie będzie jeszcze gorzej.

 

Pisałeś o jej puszczalskiej siostrze co ma cały czas "nowego chłopaka".

Czy to starsza siostra? Jeśli tak to miała świetny wzorzec, nie zdziwię się jeśli w tych "cywilach słabości" na studiach ktoś ją posuwał.

 

Usuń ja ze swojego domu, ze swojego życia póki jeszcze trzeźwo myślisz i masz obiektywną ocenę sytuacji, nie zryła Ci beretu.

 

Rozwijaj się, ćwicz, poznaj wartościową kobietę bo swojej jeszcze kobiety już nie zmienisz, to są wzorce wyniesione z domu gdzie mężczyzn się nie szanuję a puszczalstwo siostry jest tolerowane.

 

Pozdrawiam.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie masz paranoi, twoja dziewczyna Cię nie szanuje. Nie lekceważ sygnałów ostrzegawczych w swojej głowie, ja i wiele osób tutaj tak robiło i każdy później tego żałował. Jeszcze nie jest za późno, byś wyszedł z tego suchą stopą póki nie ma ślubu czy bombelka i mieszkanie jest twoje. Sam piszesz, że bez jej zrzędzenia i pierdolenia odpoczywasz. Jak uwolnisz się od pasożyta to dopiero poczujesz, że żyjesz. 

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Seb4stian napisał:

Przez normalność rozumiem wrócenie z pracy i normalne rozmawianie i spędzanie czasu (to się zdarzało, ale jest tego co raz mniej) a nie wieczne narzekanie o „obowiązki domowe” lub o coś innego.

Abstrahując od tej konkretnej dziewczyny zastanów się, czy pozbyłeś się wszystkich nierealnych oczekiwań. Czy przypadkiem nie chciałbyś mieć w niej przyjaciela z którym można porozmawiać o problemach w pracy, który wesprze gdy jest ciężko. Z tego co piszesz jak okazujesz niezadowolenie to sytuacja się poprawia, a potem znowu psuje. Zastanowiłbym się jakimi zachowaniami te zmiany są spowodowane.

2 godziny temu, Seb4stian napisał:

Kolega w pracy co jakiś czas przechodzi z jednego związku do drugiego i stwierdził po czasie że one w większości wszystkie są takie same.

Niestety ja się z tym zgadzam. Jest takie powiedzenie: "Kobiety nie zmienisz. Możesz zmienić kobietę, ale to i tak nic nie zmieni". Związek to niestety jest gra. Jeśli chcesz grać w LTR to jest świeży wątek o dominacji w związku. Zakomunikuj, że związek polega na współpracy i nie dasz rady robić wszystkiego, więc oczekujesz, że za takie rzeczy jak obiad i utrzymanie porządku odpowiadać będzie ona. Obiad można ugotować jeden na 2-3dni, a ile trzeba sprzątać przy 2 osobach? Zamieść i umyć naczynia, a raz w tygodniu łazienkę? Jak się nie zgodzi to nie ma sensu tego ciągnąć bo nie można przeciągać liny całe życie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z @Chcni

21 minut temu, Chcni napisał:

Nie masz paranoi, twoja dziewczyna Cię nie szanuje. Nie lekceważ sygnałów ostrzegawczych w swojej głowie, ja i wiele osób tutaj tak robiło i każdy później tego żałował. Jeszcze nie jest za późno, byś wyszedł z tego suchą stopą póki nie ma ślubu czy bombelka i mieszkanie jest twoje.

Dokładnie. Jeszcze nie jest za późno. Ja to Ci nawet zazdroszczę że to wszystko zauważyłeś w trakcie. Ja ogarnąłem po fakcie (jak mnie rzuciła).

Moim zdaniem ta dziewczyna nie nadaję się do dalszego wspólnego życia, z tego co opisałeś to powodów ku temu jest naprawdę sporo. 

Ona Cię nie szanuje. Ogarnąłeś sam mieszkanie a ona nawet palcem nie kiwnie żeby o nie zadbać, zero jakiegokolwiek wkładu w wspólny dom. Zero wkładu finansowego i wysiłku w sprzątanie, gotowanie itd. Każdy powinien dawać od siebie, a ona tylko od Ciebie bierze i bierze.

Marnujesz się przy niej. Tracisz tylko zdrowie. Wiecznie Cię wkurza i no cóż, nie ma z niej żadnego pożytku prawda ? 

Przerobiłem coś podobnego (z tego co przeczytałem tak wnioskuje). Związek trwał 3 lata, a ja ciągle się łudziłem że ona się zmieni. Ten sam schemat co zawsze - ciągle coś odwalała a potem przeprosiny itd i od nowa, w kółko macieju XD Może masz coś podobnego ? Może liczysz że ona się zmieni bo trzymają Cię jej dobre strony, których jest bardzo mało niestety.

Marnujesz się będąc z nią. Jesteś dobrze ustawiony i masz swoje zainteresowania. Ona marnuje Twój potencjał i jest pijawką/pasożytem. Ciągnie od Ciebie energie i zasoby.

Ja do swojej potrafiłem powiedzieć że niszczy mi zdrowie xD A ona zamiast wziąć sobie to do serca to było że ona taka biedna jest że takie rzeczy jej mówie.

 

Ta sytuacja o której mówisz, z kupnem mieszkania. Te jej niezadowolenie i nie docenianie tego wszystkiego, to ja będąc dzisiaj tym kim jestem zostawił bym taką babę w pizdu.

Myślę że to wszystko siada Ci na głowę i pewnie myślisz że oni mają rację, że to z Tobą jest coś nie tak. Nie wierz w to. Nie trać zmysłów. Zrozum że mężczyzna ma dłuższy okres przydatności a kobiety bardzo krótki (dlatego bardzo często zaczyna się naciskanie na małżeństwo i dziecko, takie uporczywe wręcz). Ja zrozumiałem to nie dawno i przestałem się bać samotności i tego że mogę kiedyś kogoś już nie poznać fajnego. 

 

Jak już przemyślisz dobrze całą sprawę napisz co z nią zrobisz. 

 

 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W ogóle jest w was miłość? jak przez tyle lat nie ma to nie widzę sensu, byś ciągnął dalej... Tyle lat to Ty ani ona się nie zmienicie, aby nagle między wami grało. Takie przerywanie związku aby sobie odpocząć? Znałem gościa, który poznał właśnie taką przerywaczke. Okazało się że chciała go tylko zaliczyć i wróciła do misia 😛

 

czy to już wszystkie kobiety patrzą wyłącznie na to co masz? Chyba jak nie masz od baby X2 więcej to nawet nie ma sensu startować. Ty masz znacznie więcej niz X2 od niej i ciągle słyszysz pretensje...

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uciekaj Bracie, póki masz w miarę możliwą drogę wyjścia. Bo jak ją zaobrączkujesz, albo NIE DAJ BOŻE zalejesz to już będziesz przegrany do końca życia i nawet jak po bolesnym rozwodzie zataksuje pół jak nie 3/4 Twojego posiadania to będziesz ciągnął mentalny kajdan w postaci alimentów a dziecko i tak usłyszy wersję w świata w którym jesteś najgorszym **ujem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podpisuję się pod wszystkim co panowie wcześniej napisali - wiej. 

Czerwonych flag masz aż nadto. Już po schematach w rodzinie idzie wyczuć, że coś tu nie gra. Ja sobie ostatnio powiedziałem, że przy kolejnym związku, o ile jeszcze coś kiedyś zatrybi... obowiązkowo zweryfikuje relacje i hierarchię w rodzinie - jeśli facet jest podnóżkiem, to spindalam. 

 

Roszczeniowość, brak wdzięczności... w dodatku od kogoś, kto korzysta z Twoich zasobów, nie wnosząc nic więcej... 

 

Wiem, że będzie to w cholere trudno dla Was obu bo jesteście ze sobą toksycznie związani, ale jeśli nie chcesz się wpakować w większe bagno to jest to jedyna sensowna droga. 

 

Śmieszy mnie i przeraża diagnoza psychologa - może mam trochę alergię na te psychologiczne diagnozy ostatnio, ale jak przeczytałem końcowy akapit to aż się wpieniłem. Co to są za ludzie, to się w głowie nie mieści.

  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem przez co przechodzisz bracie. Wysyłam moc pozytywnej energii do Ciebie - bo teraz to dla Ciebie najważniejsze. Ważne, że zauważasz problem. 

 

Takie zachowanie jakie funduje Ci Twoja partnerka jest bardzo uzależniające. Adrenalina wydzielana podczas takiego emocjonalnego roller coastera uzależnia nie gorzej jak heroina. A z uzależnienia adrenalinowego bardzo ciężko wyjść. W mojej ocenie, to starasz się iść swoją drogą realizując swoje cele. To dobrze, masz dom, masz auto, masz pracę i zainteresowania. Zauważasz czerwone flagi. 

 

Ja przechodziłem bardzo podobny schemat. Podczas epilogu takiej historii to myszce przeszkadzał chociażby dźwięk mojego budzika do pracy - uważaj, nie daj się wbić na poczucie winy i nie daj się wmanewrować w ghostlighning gdzie ktoś będzie Ci próbował powiedzieć, że jest inaczej niż Ci się wydaje. Bo po takiej terapii szokowej, to niedługo nie będziesz wiedział co w zasadzie jest dobre a co złe. A potem wychodzenie na prostą to jest kilka razy trudniejsze. 

 

Tak jak napisano wcześniej, osoby zaburzone wybierają sobie osoby zaburzone. Zdrowy nie łączy się z zaburzoną, bo taka relacja nie przejdzie na wyższy poziom. Zdrowa z takiej relacji ucieknie. A wy dalej w tym tkwicie. To niezdrowo.

 

Ze swojej strony, polecałbym ograniczać inwestycje i minimalizować straty. Budować swoje zasoby, pracować nad sobą - UPRZEDZAM, że myszka może nie być kontent z tego - przecież byłeś zawsze misiem pysiem, a teraz coś robisz na swój własny spokój ducha. Jeżeli masz jakiś temat do obgadania z psychoterapeutą to nie ma co się krygować. Jakieś zachowania kompulsywne? Schematy, powtarzające się przez całe Twoje życie? To jest temat dla terapeuty. Nie miałeś pełnej rodziny - to warto przepracować a dopiero potem działać w "kobiety". Bo inaczej to się będzie kończyć zawsze tak samo - piękną katastrofą.

 

Pracuj nad swoją głową, swoimi granicami, swoimi zasobami. Nie ma co bać się samotności, jeszcze piękne życie przed Tobą. Jestem tego pewny. Bracie, już czas. 

  • Like 5
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Seb4stian napisał:

Wychowywałem się tylko z matką

Nie Twoja wina, że zabrakło męskiego pierwiastka i obecności ojca. Niestety wychowywanie przez samotne matki, w przeważającej części przypadków kończy się bardzo źle. Taka statystyka : Dzieci samotnych matek 20x częściej lądują w więzieniu i stanowią 80% procent gwałcicieli. I wszystko to wbrew propagandzie co mówią. Ciebie się to nie tyczy, ale to tylko pokazuje, jaki rozpierdol w psychice młodego człowieka potrafi zrobić samotna madka p0lka.

 

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Często pisali do niej jacyś adoratorzy -  szczególnie po wyjściach z koleżankami ALE PRZECIEŻ "Ja taka nie jestem/Nic nie robiłam. To oni piszą" itd. a ja oczywiście wierzyłem i nawet czasami zaczepiałem tych gości i darłem na nich (żenada) a później na nią. Miewam problemy z opanowaniem. Później zacząłem odpłacać się tym samym czyli spędzać czas z innymi dziewczynami lub pisać z nimi, ale było to tak obracane że miałem wyrzuty sumienia. Później dziewczyna robiła to samo i tak w kółko.

W tym momencie powinieneś już przerwać tą relację, były już red alerty. Zamiast odpłacać pięknym za nadobne, lepszą opcją byłoby po prostu ignorowanie i odcięcie się od kobiety.

 

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Dziewczyna z syndromem DDA i dwójką rodzeństwa -brat i siostra

Nie bierzemy kobiet chorych psychicznie, nie poradzimy sobie jako psychoterapeuta. To tak nie działa, byku. Jeśli coś zostało poddane destrukcji w rodzinie, nie idzie już tego tak łatwo odkręcić. Wielu psychologów i psychiatrów rozkłada ręce na niektóre przypadki, a szary człowiek nie ma o takich mechanizmach pojęcia.

 

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Często pisali do niej jacyś adoratorzy -  szczególnie po wyjściach z koleżankami ALE PRZECIEŻ "Ja taka nie jestem/Nic nie robiłam. To oni piszą"

 

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Moja dziewczyna zawsze ładnie tłumaczyła zdrady siostry np. ona była nieszczęśliwa/chłopak nie miał dla niej czasu/nie poświęcał jej uwagi itd.

Typowa babska racjonalizacja typu za mało kochał, za dużo kochał, za mało spędzał czasu z nią, za dużo, za mały, za duży, za niski ,za wysoki itp blablabla...

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Oczywiście słuchałem narzekania, że nie zabieram jej na wczasy a jej znajome to jeżdżą z chłopakami/ że nie robię jej prezentów/ że one są już zaręczone...

Tak ja w polskich małżeństwach, mówią panie, że mąż koleżanki ma lepszy samochód, lepiej zarabia, większy dom mają, jadą na wczasy za granicę, a nie nad polskie, pospolite morze. Dawaj misiu kasę....

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Pamiętam jak dziś że w tamtym momencie najbardziej martwiło mnie że nie będę już miał atrakcyjnej dziewczyny i mniej seksu

Uzależnienie od kobiety i uzależnienie od seksu... Seks, czyli karta przetargowa pań. Dlatego wielu mężczyzn nie odchodzi z relacji, bo boją się stracić dostęp do jej groty rozkoszy. Za to płacą później paskarską cenę niestety...

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Zaproponowałem że ona zajmie się porządkiem w mieszkaniu i gotowaniem. Oczywiście usłyszałem że chyba jestem śmieszny i po tylu latach powinienem pomagać w taki sposób tj. opłacać wszystko.

To irytujące byłoby dla mnie i nie dopuściłbym do tego. Zapierdalasz w robocie, utrzymujesz kobietę, a ona nie chcę ci ugotować obiadu i posprzątać chaty? Dzisiaj kobiety są zbyt przemądrzałe, myślą, że im się należy, a sprzątanie i gotowanie jest poniżającą czynnością dla kobiety, co jest nieprawdą.

 

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Po moim kupnie mieszkania jej rodzice zaczęli bardzo interesować się kiedy weźmiemy ślub i kiedy pojawią się dzieci. Zrobili dla mnie wyjątkowo mili np. zaczęli zapraszać mnie na kawę lub na grilla gdzie nigdy wcześniej tego nie robili

Jej starzy chcą Ciebie udupić, żebyś związał się umową cywilno - prawną, zwaną dalej małżeństwem, która niesie za sobą skutki cywilno - prawne. Do tego bachor. Wraz z ślubem ryzykujesz np. Alimenty na nią! oraz na dziecko, ona najprawdopodobniej dostanie dziecko na mocy sądu, utrudnianie kontaktu z dzieckiem, ona dostanie 500+, Ciebie społeczeństwo, jej rodzina, znajomi obciążą tym, że rzekomo zniszczyłeś rodzinę, będziesz opluwany jeszcze bardziej. Powodzenia jeśli, chcesz takiego bagna w życiu... Pamiętaj, dzisiaj ślub, jeszcze razem z ustawą antyprzemocową, jest skrajną głupotą dla mężczyzny i musisz o tym wiedzieć, wbrew temu co mówi Tobie społeczeństwo, rodzina czy ,,przyjaciele"

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Bajkowego związku nie będzie, ale chyba są tu osoby, które mają normalne partnerki

Nikt Ci prawdy nie powie, u sąsiada trwa zawsze jest bardziej zielona...

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Jej ojciec i brat też nie są szanowani w swoim domu a nie chcę do nich dołączyć

Ty już nie jesteś szanowany, a co dopiero dalej...

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Ma w prawdzie pozytywne cechy, ale teraz podejrzewam że to udawanie, bo nie ma innej opcji a po dziecku/ślubie to się zmieni. Po rozstaniu i tak nie będzie chciało mi się randkować.

Zapomnij o ślubie i bąbelku, co wielu Braci już to wcześniej pisało. Nie masz potrzeby randkowania po rozstaniu, możesz zająć się sobą, własnymi pasjami, zainteresowaniami, samorozwojem, cokolwiek, co sprawia ci przyjemność, ale nie jest szkodliwe dla Twojego zdrowia. A kobieta zawsze się Tobie trafi, tym bardziej, że mówisz, że jesteś wysportowany i w miarę atrakcyjny, a kobiety lubią takiego osoby, a nie gości co gotują obiady za myszkę, sprzątają i jej wszystko stawiają. To bzdury tak na prawdę i nie wierz w to.

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Dużo pracuję + mam swoje zainteresowania, które sprawiają mi przyjemność.

Jakie to zainteresowania, jeśli mogę zapytać?

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Kolega w pracy co jakiś czas przechodzi z jednego związku do drugiego i stwierdził po czasie że one w większości wszystkie są takie same

Bo na poziomie biologicznym tak. Paradygmat biologiczny jest stały dla każdej kobiety i dla każdego mężczyzny.

13 godzin temu, Seb4stian napisał:

Po dwóch spotkaniach odpuściłem, bo pani psycholog stwierdziła, że wymyślam sobie problemy a moja dziewczyna zachowuje się dobrze.

Ooo. Pani psychol0szka stwierdziła, że jest z Tobą coś nie tak. Typowa solidarność jajników i wzbudzanie poczucia winy w Tobie i usprawiedliwianie złych zachowań Twojej dziewczyny. Standardzik.

 

Materiały, które musisz obejrzeć :

 

Następnie zmiany w prawie, które weszły( Ustawa Antyprzemocowa, jak prawnie można cię udupić i zabrać Twoje mieszkanie) - ogólnie ryzyko bycia w związku małżeńskim a także nawet w zwykłym konkubinacie

 

 

Uważaj też na nasze ,,oświecone" panie z Rezerwatu np. @deomi, która zaraz założy temat, jak Tobie ,,pomóc" czyli jeszcze bardziej zaszkodzić. Ostatnio założyła temat i usprawiedliwiała złe zachowanie kobiety chorobą Hashimoto, nie będąc nawet lekarzem🤣 Do tego dołączyły się też inne, jedna mówiła, że jednak kobieta była dla pokrzywdzonego dobra😂 Pamiętaj czyny, nie słowa. Nie wiem skąd kobiety mogą znać mentalność mężczyzny, same nim nie będąc. My faceci mamy te same uwarunkowania, priorytety, cele, wzloty, wzloty i upadki i dotykają nas te same problemy. Słuchanie kobiet, które same mają słabych mężczyzn, jest po prostu nie na miejscu. Życzę ci powodzenia dalej i słuchaj co bardziej doświadczeni Bracia podpowiadają, żebyś wyszedł na prostą, obudził w sobie męską godność i szedł do przodu.

  • Like 3
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@MarkoBe dobrze zauważyłeś o deomi. Rzucane przez tego toksyka pierdolety to najlepszy przykład babonowskiego zachowania. Uczysz ludzi, żeby omijali toksyków z daleka, a oni ciągną. Dla mnie facepalm. Każdemu i to w tym momencie polecam przekierować deomi na bloka, a nie odpowiadać na wiadomości. I dobrze doradzam, bo jak przejrzycie historię publikacji Pani to włosy dęba stają. Masakra. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, MarkoBe napisał:
18 godzin temu, Seb4stian napisał:

Zaproponowałem że ona zajmie się porządkiem w mieszkaniu i gotowaniem. Oczywiście usłyszałem że chyba jestem śmieszny i po tylu latach powinienem pomagać w taki sposób tj. opłacać wszystko.

To irytujące byłoby dla mnie i nie dopuściłbym do tego. Zapierdalasz w robocie, utrzymujesz kobietę, a ona nie chcę ci ugotować obiadu i posprzątać chaty? Dzisiaj kobiety są zbyt przemądrzałe, myślą, że im się należy, a sprzątanie i gotowanie jest poniżającą czynnością dla kobiety, co jest nieprawdą.

100% się zgadzam ! Od tej rozmowy zaczęła sprzątać sama całe mieszkanie, ale po prostu robi z tego wielką rzecz.  Później narzeka "musiałam sprzątnąć a ty nie pomagasz" lub zrzędzi o wszystko np. że wypiłem wodę, poszedłem się odlać i nie wyniosłem pustej butelki do śmietnika (wiem że to brzmi absurdalnie), nie odłożyłem ręcznika na miejsce itd. Z zakupami i gotowaniem jest to samo - zrobi to ale później narzeka że SAMA MUSIAŁA a kiedy ja to zrobię to nie ma w tym nic dziwnego. Jakby nie potrafiła zrozumieć że ja pracuję + opłacam mieszkanie i jedzenie, więc ona w zamian robi te czynności, bo w pracy ciężko nie ma. Dziękuję za podlinkowane materiały. Muszę się z nimi zapoznać.
Co do zainteresowań to nic szczególnego - siłownia + wysiłki interwałowe na czas/powtórzenia. Dzięki temu utrzymuję dość niski % tkanki tłuszczowej i kondycję a chudzielcem nie jestem :) Dodatkowo w wolnym czasie zacząłem więcej czytać.

 

13 godzin temu, HumanINC napisał:

Wiem przez co przechodzisz bracie. Wysyłam moc pozytywnej energii do Ciebie - bo teraz to dla Ciebie najważniejsze. Ważne, że zauważasz problem. 

 

Takie zachowanie jakie funduje Ci Twoja partnerka jest bardzo uzależniające. Adrenalina wydzielana podczas takiego emocjonalnego roller coastera uzależnia nie gorzej jak heroina. A z uzależnienia adrenalinowego bardzo ciężko wyjść. W mojej ocenie, to starasz się iść swoją drogą realizując swoje cele. To dobrze, masz dom, masz auto, masz pracę i zainteresowania. Zauważasz czerwone flagi. 

 

Ja przechodziłem bardzo podobny schemat. Podczas epilogu takiej historii to myszce przeszkadzał chociażby dźwięk mojego budzika do pracy - uważaj, nie daj się wbić na poczucie winy i nie daj się wmanewrować w ghostlighning gdzie ktoś będzie Ci próbował powiedzieć, że jest inaczej niż Ci się wydaje. Bo po takiej terapii szokowej, to niedługo nie będziesz wiedział co w zasadzie jest dobre a co złe. A potem wychodzenie na prostą to jest kilka razy trudniejsze. 

 

Tak jak napisano wcześniej, osoby zaburzone wybierają sobie osoby zaburzone. Zdrowy nie łączy się z zaburzoną, bo taka relacja nie przejdzie na wyższy poziom. Zdrowa z takiej relacji ucieknie. A wy dalej w tym tkwicie. To niezdrowo.

 

Ze swojej strony, polecałbym ograniczać inwestycje i minimalizować straty. Budować swoje zasoby, pracować nad sobą - UPRZEDZAM, że myszka może nie być kontent z tego - przecież byłeś zawsze misiem pysiem, a teraz coś robisz na swój własny spokój ducha. Jeżeli masz jakiś temat do obgadania z psychoterapeutą to nie ma co się krygować. Jakieś zachowania kompulsywne? Schematy, powtarzające się przez całe Twoje życie? To jest temat dla terapeuty. Nie miałeś pełnej rodziny - to warto przepracować a dopiero potem działać w "kobiety". Bo inaczej to się będzie kończyć zawsze tak samo - piękną katastrofą.

 

Pracuj nad swoją głową, swoimi granicami, swoimi zasobami. Nie ma co bać się samotności, jeszcze piękne życie przed Tobą. Jestem tego pewny. Bracie, już czas. 

Dziękuję. Jeśli chodzi o inwestycje to teraz staram się to robić tzn. opłacać tylko mieszkanie i jedzenie. Na pewno miałbym o czym porozmawiać i co przepracować z psychoterapeutą, choć po wspomnianej wizycie się zraziłem. 

@Tornado Koniec = pocieszyciel ze studiów ? Na szczęście wspólnych rzeczy właściwie nie mamy.

@Massamba_ Tak - siostra jest starsza. A najlepsze że według nich to ja nie szanuję kobiet..

@Terve Kiedy nie odzywam się jakiś czas lub mówię wprost że mam dość jej zachowań/jestem oschły to zaczyna nagle zachowywać się ulegle. Kiedy jestem dla niej miły/ lub z czegoś się zwierzam (czego od dawna nie robię) zaczyna traktować mnie gorzej. Co do oczekiwań to chyba chciałbym mieć w partnerce przyjaciela z którym mogę pogadać. Rozumiem że to błędne myślenie ? Po prostu po pracy chce spokoju a nie jęczenia. Jedziemy na weekend nad jezioro / na koncert / do znajomych na ognisko, ale zawsze znajdzie się coś co jej nie pasuje i mi o tym później pieprzy. Jeszcze może bardziej bym to rozumiał gdyby sama za siebie płaciła. Nie mówię że ma mi dziękować na kolanach, ale mogłaby chociaż nie zrzędzić.

@Bimmer94 Trafiłeś, bo chyba przesadnie wierzę w te "dobre strony". Potrafi się postarać np. jak przychodzą goście to wcześniej posprzątać i coś ugotować, ale na co dzień zrzędzi że musi to robić (a ma lekką i słabo płatną pracę)a przecież wróciła z pracy.. Jakbym ja ciągle narzekał że muszę chodzić do pracy i utrzymać siebie i ją. Tego nie widzi albo nie rozumie. Decyzji na pewno nie podejmę z dnia na dzień (choć tak byłoby najlepiej), ale na pewno o tym napiszę.





 

Edytowane przez Seb4stian
Zapomniałem dopisać.
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Seb4stian napisał:

Kiedy nie odzywam się jakiś czas lub mówię wprost że mam dość jej zachowań/jestem oschły to zaczyna nagle zachowywać się ulegle. Kiedy jestem dla niej miły/ lub z czegoś się zwierzam (czego od dawna nie robię) zaczyna traktować mnie gorzej. Co do oczekiwań to chyba chciałbym mieć w partnerce przyjaciela z którym mogę pogadać. Rozumiem że to błędne myślenie ?

No właśnie chyba tak. Mężczyzna ma być w oczach swojej kobiety głową rodziny, twardym nieugiętym samcem, który stawia ją do pionu i prowadzi. Jak stajesz się wobec niej uległy, zwierzasz się z problemów to pokazujesz słabość i ona traci szacunek. To potem rzutuje na całokształt. To że ona nawija o swoich problemach to nie znaczy, że oczekuje że w rewanżu powiesz jej o swoich. One lubią ponarzekać i nie ma co się tym przejmować, ale w pewnym momencie też warto powiedzieć: "Życie jest jakie jest i ludzie są jacy są, więc albo zaakceptuj to albo zmień, ale weź się w garść i przestań narzekać!". Jeśli chcesz mieć udany związek to nie oczekuj, że kobieta będzie rozwiązywać Twoje problemy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Seb4stian napisał:

że muszę chodzić do pracy i utrzymać siebie i ją. Tego nie widzi albo nie rozu

Doskonale wie.

Ty za to żyjesz złudzeniami, że kobieta to koleś, który jeszcze dupy da na poprawę humoru misiowi.

 

Z wcześniejszych zdań wynika, że to faza przetrwalnika.

Niechybnie się samo rozleci ale się jeszcze frajer(nowy) na horyzoncie nie pojawił(odpowiedni).

Pewne jest: ONA Z TOBĄ dzieci nie chce  mieć, zastanawiam się czy w ogóle chce je mieć?

Raczej mi zalatuje syndromem wiecznej 'ksiemmżniczki'.....zwłaszcza tło tatusia odkrywa znaczone karty.

 

...szczury opuściły pokład....łajba  idzie na dno, pytanie czy z kapitanem?

 

 

 

 

20 godzin temu, HumanINC napisał:

Adrenalina wydzielana podczas takiego emocjonalnego roller coastera uzależnia nie gorzej jak heroina.

Co Ty pierdolisz?

KORTYZOL!

 

Nie uzależnia tylko ZABUŻA WOLNE RECEPTORY KOMÓRKOWE/zatyka nie używane, nadmiar KORTYZOLU prowadzi do chorych nadnerczy....A to droga do zaburzenia gospodarki  hormonalnej(+- depresji).

 

...pozdrawiam.

 

 

Edytowane przez Tornado
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Tornado napisał:

Co Ty pierdolisz?

KORTYZOL!

 

Nie uzależnia tylko ZABUŻA WOLNE RECEPTORY KOMÓRKOWE/zatyka nie używane, nadmiar KORTYZOLU prowadzi do chorych nadnerczy....A to droga do zaburzenia gospodarki  hormonalnej(+- depresji).

 

Oczywiście się nie zgadzam.

 

Ten efekt o którym mówisz, również występuje i nasz organizm wystawiony na silny stres jest zalewany kortyzolem. Adrenalina, dopamina ma również niebagatelne znaczenie. W tym o czym mówię, dochodzi do uzależnienia na dużo większym poziomie. Wydzielanie dopaminy oraz adrenaliny wpływa bezpośrednio na układ nagrody. Nieważne, czy to jest dobre dla naszego organizmu czy nie - na równi z narkotykami. To jest silnie uzależniające. Połączenie kortyzolu oraz adrenaliny w ustroju doprowadza do zmniejszonego nastawienia na cel, i wielu innych zależności.

 

Do każdego z kim się nie zgadzasz mówisz: "Co Ty pierdolisz?"? 😵

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Terve napisał:

No właśnie chyba tak. Mężczyzna ma być w oczach swojej kobiety głową rodziny, twardym nieugiętym samcem, który stawia ją do pionu i prowadzi. Jak stajesz się wobec niej uległy, zwierzasz się z problemów to pokazujesz słabość i ona traci szacunek. To potem rzutuje na całokształt. To że ona nawija o swoich problemach to nie znaczy, że oczekuje że w rewanżu powiesz jej o swoich. One lubią ponarzekać i nie ma co się tym przejmować, ale w pewnym momencie też warto powiedzieć: "Życie jest jakie jest i ludzie są jacy są, więc albo zaakceptuj to albo zmień, ale weź się w garść i przestań narzekać!". Jeśli chcesz mieć udany związek to nie oczekuj, że kobieta będzie rozwiązywać Twoje problemy. 

Nie oczekuję tego a co do reszty masz rację. Niepotrzebnie poruszam z nią niektóre osobiste tematy.

 

 

15 godzin temu, Tornado napisał:

Z wcześniejszych zdań wynika, że to faza przetrwalnika.

Niechybnie się samo rozleci ale się jeszcze frajer(nowy) na horyzoncie nie pojawił(odpowiedni).

Pewne jest: ONA Z TOBĄ dzieci nie chce  mieć, zastanawiam się czy w ogóle chce je mieć?

Raczej mi zalatuje syndromem wiecznej 'ksiemmżniczki'.....zwłaszcza tło tatusia odkrywa znaczone karty.

Wiem że sobie racjonalizuję, ale jednak nawinie zapytam: przez 11 lat żaden lepszy by się nie pojawił ?
Co do dziecka wcześniej naciskała non stop, ale może faktycznie już dziecka ze mną nie chce. (Na moje szczęście z tego co piszecie).
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, HumanINC napisał:

Do każdego z kim się nie zgadzasz mówisz: "Co Ty pierdolisz?"? 

Jesteś jedynym, wyjątkowym...zatem spotkał Cię tynn zaszczyt.

 

Niestety adrenalina jest chormonem ataku.

Jak przeanalizujesz schemat blokowy/drabinkowy, to w sytuacji gdy kobieta wiecznie gdera facet jest w pozycji defensywnej/okopowej.

Sił nabiera za pomocą natłoku kortyzolu.....adrenalina może występować we wczesnych fazach/zalotach kiedy jest w ŁOWIENIE MOD'e.

#kortyzol()

#adrenalina()

#defence()

.....

...również pozdrawiam, masz oczywiście prawo się nie zgodzić.

 

 

 

4 godziny temu, Seb4stian napisał:

Co do dziecka wcześniej naciskała non stop, ale może faktycznie już dziecka ze mną nie chce

Obstawiam iż jest na etapie samo ZAJEBISTOŚCI, a tu dziecko to obciążenie i obowiązki.

Pakuje uuja do wora i w drogę.

Szukaj takiej co chce teraz, tstusiowanie po 30ce jest już mniej dynamiczne.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.