Skocz do zawartości

Jak pracować mniej?


Januszek852

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć,

 

Na naszym forum mamy mnóstwo ogarniętych ludzi, więc w sumie pomyślałem, że może ktoś na to wpadł, po co mam gdybać samemu :)

 

Aha, prośba wstępna: Jeśli podejście, które opisuję w tym temacie jest Ci obce i uważasz, że należy pracować większość dnia i być ambitnym zawodowo - spoko, szanuję ale gorąca prośba, żebyśmy o tym w temacie nie dyskutowali, bo ani ja nie przekonam innych, ani inni mnie. Tak już mam.

 

To do rzeczy:

Mam dobre wykształcenie techniczne (telekomunikacja), dobre CV, ale niestety nie zarabiam na swoich zainteresowaniach (bo jest na nich za duża konkurencja, a ja jestem za cienki żeby np. zarabiać na grze na fortepianie). Zarabiam jako typowy najemnik - robię, bo muszę - jako inżynier w państwówce za gównopensję (4500 netto).

 

Nie jest to ciężka praca. Większość dnia nic nie robię, czytam net albo książkę. Moim największym problemem jest to, że muszę tam wyrobić 8 dupogodzin dziennie.

 

Pewnie niektórzy Bracia parskną śmiechem i napiszą, że oni to 12-14 godzin dziennie pracują, a nie wysiadują dupą na stołku udając. Zgodzę się. Są ludzie ambitni zawodowo i jestem ja, który chce tylko zarobić na życie. Jestem całkowicie OK z pracą trudną i wymagającą, ale jestem całkowicie nie-OK z poświęcaniem na to ponad 4h dziennie.

 

Próbuję dostać się na uczelnię w roli wykładowcy, ale jest spora szansa, że się niestety nie uda z uwagi na pewną sytuację w tamtym miejscu. To mój jedyny pomysł. Przyciąga mnie oczywiście pensum 240 godzin/rok dla pracownika badawczo-dydaktycznego. Oczywiście wiem, że dochodzi pisanie artykułów i udział w telekonferencjach (a po pandemii tych zwykłych konferencjach), ale nawet jeśli to drugie tyle wyjdzie (a nie wychodzi) - to nadal na plus czasowo. Pensja równie gówniana, ale to trzeciorzędne.

 

Jeśli to upadnie, to jestem w kropce. Zupełnie nie mam pomysłu. A nie wyobrażam sobie dalej popierdalać na 8 dupogodzin dziennie, aż do starości.

 

Myślałem o IT, bo tam są dość duże zarobki i spore pole do negocjacji warunków - być może gdzieś dostałbym pół etatu zdalnie za 5-6k po 3-4 latach w zawodzie. Ale mam taki problem, że mam 34 lata. A zanim się nauczę, nawet na poziom juniora - minie rok, może dwa? I co, jako 36-latek bez kierunkowego wykształcenia będę rywalizował o juniora za 2700 netto w Comarchu z dzieciakami po studiach? 😅 Poza tym do IT teraz każdy próbuje się dostać i są setki CV na każdego klepacza kodu. Nofluffjobs pokazuje, że na seniora jest aż 10 x więcej ofert niż na juniora. No nie wiem, pytanie raczej do osób związanych z IT zawodowo.

 

Tak więc prośba do Was, Bracia. Jeśli któryś z Was ma dobry pomysł, to chętnie posłucham. Jestem otwarty na różne sugestie. Wszystko przemyślę.

 

W skrócie - nie potrzebuje dużych pieniędzy. Mam wszystko, co mi potrzebne i czym się interesuje. Potrzebuję tylko więcej czasu w ciągu dnia.

 

@Barry @maroon @wrotycz Wołam Was, bo macie dobre pomysły okołobiznesowe, chętnie Was posłucham.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmm. W zawodach technicznych jest zasadniczo deficyt. 

 

Natomiast ciężko jest znaleźć pracę etatową w której płacą za 8h, a pracuje się 4...

 

Powiedziałbym, że to mrzonki albo trzeba być specem z top topów, ale tacy nie pracują na etacie. 

 

Zasadniczo to możemy oczywiście pracować 4h, jeżeli w te 4h zrobimy tyle, co przez 8h. To jest zawsze prosta zależność. 

 

Czyli jak znajdziemy robotę na pół etatu ze stawkami jak mieliśmy na cały. 

 

Robienie w IT dla dużych, to jest zawsze tyrka. Terminy, deadline'y, oczekiwania z dupy, młodzi gniewni ambitni, ogólnie bardzo, ale to bardzo stresogenne środowisko + trzeba konkurować praktycznie z całym światem. Jak miałbym programować, to tylko dla siebie albo w jakimś małym startupie. 

 

Bardziej już inżynieria systemowa/produktowa, serwis, doradztwo, projektowanie rozwiązań. Ciężko na takim poziomie ogólności coś doradzać. 

 

Szukałbym mniejszej firmy, gdzie jest większy luz i praca zadaniowa głównie. Wtedy wszystko od szefa zależy. Jak mądry, to nie będzie ludzi trzymał na siłę do 16.

 

Ale smutna prawda jest taka, że względną wolność daje tylko praca na swoim i to też nie od razu. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pisze odpowiedz już 3 raz wiec wyobraź sobie jaki mam mętlik w głowie żeby napisać coś konkretnego a nie elaborat na 20 stron. 
Zacząłem pisać o swoim przypadku ale tak jak wspomniałeś to zbędna dyskusja i pewnie jeszcze kiedyś znajdziemy na to czas. 
 

Co do Twojego przypadku to kilka słów:

 

-zarabianie 4500 w najlepszym dla siebie czasie (30-40) ujmuje Twojej i inteligencji. Wiem ze się nie obrazisz wiec pozwalam sobie tak o tym pisać. 4500 zł to pieniądze które dają Ci dokładnie nic poza podstawowa egzystencja. Wiem ze zaraz przyjdzie jakiś obrońca który powie ze on zarabia 2900 i żyje i na wszystko mu starcza. No nie, na nic mu nie starcza tylko ze on o tym jeszcze nie wie bo nie poznał jakie możliwości daje świat. Czasem może to i lepiej…

 

-Skoro w ogóle myślisz o pracy na uczelni to znaczy ze nadal nie mierzysz wysoko. Tam są ochłapy, drobne do frytek które poza splendorem - który na pewno będzie, dorobisz do wypłaty a zajęcia się same nie przygotują. Musisz zmienić mindset, brzmi coachingowo ale taka prawda. Chcesz milion, będziesz miał milion, chcesz dwa, będziesz miał dwa. Mierz w 10!

 

-Skoro jesteś wykwalifikowanym inżynierem jak mogłeś pójść do pracy w państwówce, nie ogarniam tego. Sektor prywatny ma zarobki bez sufitu, Ty wpadłeś w PRL gdzie socjalizm był podstawą. Zmień to, nie szukaj wymówek, tylko zmień.

 

-Pamiętaj ze z każdym rokiem będzie chciało Ci się mniej skoro praca to nie Twoja pasja. Z pasji nie wyzyjesz z tego co mówisz wiec zmień pracodawcę

 

- w celu zwiększenia swoich zarobków szukaj opcji pracy za granica. Wiem ze masz teraz dom i nie widzi Ci się ta opcja ale zastanów się na tym chociaż na rok/dwa. Zrobisz ten ruch, może po jakimś czasie będziesz mogł w pełni pracować zdalnie.

 

-inwestuj. Znowu, jesteś teraz zakredytowany dlatego z resztę zrobiłem wielkie oczy jak napisałeś jak duży jest to kredyt przy Twoich zarobkach. Nie polecam inwestowania po 300 zł miesięcznie bo to chuj a nie inwestowanie, jedynie się wkurwisz. Możesz wrzucić na krypto ale pomimo ze coś tam rozumiem nadal nie czuje tego. 
 

A co do sedna Twojego pytania? Nie wiem jak można pracować mniej. Ja jestem przy kompie 8h min dziennie ale w czasie pracy inwestuje, czytam o nowych możliwościach, wymieniam waluty, skalpuje akcje, bawię się w krypto. Robię zbędne minimum w pracy ale dokładam cegiełkę każdego dnia do swojego budżetu z innych źródeł. 
 

Dopytaj bo nie wiem czy idę w dobrym kierunku czy pierdole 3po3 bez sensu i nie da to żadnej wartości 


 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki koledzy. No różowo nie jest, taki sobie kierunek wybrałem, generalnie jest to moja wina, ale samobiczowanie się już nie ma większego sensu, dlatego chciałbym pomyśleć konstruktywnie.

 

@Barry, nie obrażę się, sam tak myślę :) natomiast muszę jedną rzecz naprostować:

 

1 godzinę temu, Barry napisał:

Skoro jesteś wykwalifikowanym inżynierem jak mogłeś pójść do pracy w państwówce, nie ogarniam tego. Sektor prywatny ma zarobki bez sufitu, Ty wpadłeś w PRL gdzie socjalizm był podstawą. Zmień to, nie szukaj wymówek, tylko zmień.

 

Przez 4 lata próbowałem wielokrotnie, oczywiście poprzez zadowolonych ze współpracy ze mną prywaciarzy (byli bardzo chętni by mnie "wyrwać"), i zabijające dla mnie było to, że owszem, dawano mi więcej... ale 1-2 tysiące więcej.

Za pracę "no limit" czytaj zapierdol przy projektach po 10-12h dziennie plus wyjazdy w soboty i niedziele, pełną dyspozycyjność i "premię uzależnioną od wyników"...

 

Prosty rachunek - wolałem brać 4500 i leżeć z nogami na biurku, niż zapierdalać za 6000 jak dziki. To mi się totalnie nie spina. Ekstra 1500 wyglada dobrze na papierze, ale w życiu nic nie zmieni. Nie wpłynie w żaden sposób na mój standard życiowy, ale obowiązkowe nadgodziny i życie pod telefonem - jak najbardziej....

 

1 godzinę temu, Barry napisał:

A co do sedna Twojego pytania? Nie wiem jak można pracować mniej. Ja jestem przy kompie 8h min dziennie ale w czasie pracy inwestuje, czytam o nowych możliwościach, wymieniam waluty, skalpuje akcje, bawię się w krypto. Robię zbędne minimum w pracy ale dokładam cegiełkę każdego dnia do swojego budżetu z innych źródeł. 

 

Mogę się pochwalić, że zacząłem w krypto od jednej pensji i w 4 lata zrobiłem +1000%, bawiąc się w trend trading.

 

Niestety, moja jedna pensja wynosiła 3000 PLN wtedy, a więcej po prostu nie miałem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmm. Automatyk SRK? 

 

AdTranz, Siemens, Bombardier, ABB. W kolejkach sporo dużych siedzi. 

 

Kiedyś miałem okazję być na szkoleniu z ludźmi z AdTranza, bardzo sobie chwalili. Znajoma tyra w Siemensie, obecnie MBA jej sponsorują. Pracy dużo, ale bardzo ciekawej - duże projekty robią. 

 

Ujmijmy to wprost - bez wyrobionej "marki własnej", nie da rady zarabiać i jednocześnie się odpierdalać. 

 

No chyba, że kuzyn Obajtka, to tak. 😁

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, ludzie trochę nie doceniają czasu. Myślą ze w ciągu roku będą zarabiać 3x więcej. Może jednak to był błąd i warto było wziąć te ofertę za 6000 zł, przemęczyć się trochę i po roku mieć 7000 a po kilku 8k? W pewnym momencie w kopro zarabia się dlatego ze się tam jest, a nie dlatego ze jest się mistrzem w technologii - stety/niestety.

 

Skoro na krypto szło Ci tak dobrze to tym bardziej nie rozumiem decyzji o tak potężnym kredycie i zostawieniu siebie bez znaczących środków do inwestowania. Mogłeś obrócić to może nie znowu 1000% ale chociaż 50% w ciągu 2 lat. Pieniądz robi pieniądz. 
 

Kurcze, nie ma chyba jakiegoś jednego sposobu żeby sobie polepszyć. Ja mega sobie chwale wszelkie wyjazdy i prace w różnych korpo. Mnóstwo mi dały rozumienia świata. Nie wyobrażam sobie zarabiać teraz w złotówkach bo i po co. 
Świat to globalna wioska i jeżeli wystarczy nam internet z mikrofonem do pracy, to w imię czego zarabiać 4 razy mniej 

Edytowane przez Barry
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, maroon napisał:

Hmm. Automatyk SRK? 

Telekomunikacja kolejowa (nie musi być kolejowa, ale tak wyszło).

 

Najbliżej byłoby mi dymać dla integratora takiego jak Thales albo Aldesa, ale warunki w tych firmach są jasne i oczywiste (to, co piszą na gowork to nie ściema) - i można streścić je słowami "zapierdalaj, czarnuchu". Bez urazy wobec czarnoskórych, oczywiście.

 

52 minuty temu, maroon napisał:

Pracy dużo, ale bardzo ciekawej - duże projekty robią. 

 

Znam ich generalnie, to często nasi wykonawcy. Ogólnie to pracy mają dużo, z naciskiem na bardzo - a pensje autentycznie nie powalają.

 

W tej branży tajemnicą poliszynela jest górny limit zarobków dla specjalistów... ok. 6-8k netto. Powyżej musisz zarządzać ludźmi i tam już da się dojść do mitycznych 15k - tych samych, które dostaje dzieciak klepiący gównoapki w javie po 5 latach pracy, "senior" lat 28.

 

Tylko że jest taki mały feler - żeby zostać zarządzającym zespołem, musisz mieć doświadczenie w zarządzaniu. Którego nie nabędziesz bez zarządzania zespołem. Catch 22.

 

W skrócie, bo może kogoś to zainteresuje - u nas wszelcy "manago", pomijając tych z plecami, zostali nimi, bo obecny dyrektor/kierownik nagle rzucił papierami, zwolnił się lub zmarł, a ktoś to musiał robić.

 

W przeciwnym wypadku uruchamiana była rekrutacja z wymaganiami typu "5 lat zarządzania zespołem".

 

Tak więc jest dopływ nowych manago bez doświadczenia, ale po prostu trzeba się wstrzelić.

 

Mi się nie udało, ale już panieneczka dwa pokoje dalej została kierowniczką, dokładnie na tych zasadach i tam już pensja 8k leci, nawet w dennej państwówce.

 

Niestety, nadal 8h dupogodzin dziennie.

 

 

52 minuty temu, maroon napisał:

Ujmijmy to wprost - bez wyrobionej "marki własnej", nie da rady zarabiać i jednocześnie się odpierdalać. 

To prawda. Max to myslę 5k + opierdalanie się. Ja bym chętnie łyknął 4h + zapierdalanie, ale chyba poza IT się tak nie bardzo da. Jest tak, jak napisałeś - jak zrobisz pracę na 8h w 4h, to może pójdziesz (w trybie zadaniowym).. Chęć pracodawców do dawania pół etatu jest praktycznie zerowa.

 

46 minut temu, Barry napisał:

Może jednak to był błąd i warto było wziąć te ofertę za 6000 zł, przemęczyć się trochę i po roku mieć 7000 a po kilku 8k?

Po moim znajomym, który zatrudnił sie tam zamiast mnie wiem, że to było 6000, następnie 6000, a po kilku latach 6000. Więc różnie bywa. Pracy ma pod korek. Oczywiście mamiony jest podwyżką, ale na razie nie ma jej na horyzoncie, a przez covid usłyszał "no może za rok, dwa".

 

Oczywiście mogło być inaczej, jednak z perspektywy czasu - nie było warto.

 

46 minut temu, Barry napisał:

Skoro na krypto szło Ci tak dobrze to tym bardziej nie rozumiem decyzji o tak potężnym kredycie i zostawieniu siebie bez znaczących środków do inwestowania. Mogłeś obrócić to może nie znowu 1000% ale chociaż 50% w ciągu 2 lat. Pieniądz robi pieniądz. 

Tu powiem wprost - boję się, nie mając gdzie mieszkać, wrzucać w to większe pieniądze, niż kilkadziesiąt k.

 

Kupię coś na swing midterm, nadzieję się na delisting z Binance i -40% w dzień, nie do odrobienia.

 

Przy obecnej sytuacji stracę 15k z czegoś, co i tak zarobiłem od zera (wkład wypłacony), przy włożeniu w tego 200k - odpowiednik moich rocznych zarobków w obecnej pracy.

 

Nie mam aż tak twardej psychiki.

 

Rozumiem, że ten kredyt zawsze Cię zadziwiał, natomiast spójrz na to z tej perspektywy:

 

1. Ja nie mam gdzie mieszkać. Ojciec (prawie 70-letni alkus) użycza mi swojego mieszkania służbowego w W-wie. On już jest na pół etatu i nie wiadomo, czy mu dadzą kolejny rok, bo jest emerytem. Jeśli nie, to mam 3 dni na opuszczenie lokalu...

2. Wynajem to jakieś 2000 z licznikami...

3. Rata kredytu (za dom, nie za gównoklatkę na Białołęce) to 2500.

 

Dla mnie wniosek był taki - dopłacę te 500, ale będę mieszkał w komforcie własnego domu, a nie męcząc się w bloku.

I może nawet poprzez nadpłaty w 10 lat stanę się właścicielem nierucha wartego milion, podczas gdy po 10 latach wynajmu spłaciłbym komuś 240 000 PLN hipotecznego i był nadal w punkcie wyjścia.

 

Razem z himalajką mamy 10500 netto.

Ten kredyt to nie jest nawet 25% tej kwoty, a zostaje nam dośc, by płacić 6000 a nie 2500.

 

Jeśli himalajka kopnie mnie w dupę i pozna Mokebe - no cóż, działka jest moja. Dom też będzie, bo nie mamy ślubu. Alkus sprzeda mieszkanie, spłacę to, co włożyła w kredyt i adios. A u mnie zamieszkają rodzice.

 

Tak więc czuję, że to do zrealizowania.

 

46 minut temu, Barry napisał:

Świat to globalna wioska i jeżeli wystarczy nam internet z mikrofonem do pracy, to w imię czego zarabiać 4 razy mniej 

 

Moja himalajka usilnie starała się zmienić pracę, a zawód chwytny - project manager z branży tłumaczeń ogólnie pojętej sztuki (filmy, książki, gry, portale internetowe).

 

W US na rozmowach, gdy dowiadywano się, że jest z Polski, obniżano stawkę o 80%.

 

Nawet nie żartuję.

 

Obecnie ma poważny problem, by załapać się jako senior project manager na stanowisko za 5-6k. Bo są zachwyceni, a potem w finalnej fazie zawsze znajduje się ktoś lepszy.

 

Akurat branża games jest znana z tego, że płacą w niej słabiej, niż w tłumaczeniach np. farmaceutyków - no ale znów, tak trafiła, w tym na doświadczenie. W farmaceutykach musiałaby zaczynać od pozycji o oczko niżej, albo dwa, więc finansowo i tak by wyszło podobnie, tylko odpada argument doświadczenia  i nabytych umiejętności.

 

 

 

 

Aha, i chciałbym, żeby to było jasne - ja nikogo poza sobą nie obwiniam. Widziałem, co będzie, gdy studiowałem, i w kolejnych latach. Wiedziałem, że kolega za napisanie hello world został juniorem5k w javie w 2011, ale nie zrobiłem z tym nic, a dziś próg wejścia podniósł się wielokrotnie i za jako taką znajomość javaC#+angular+react plus jakieś frejmłorki jest 3000 netto i 200 chętnych. Nic z tym nie zrobiłem, gdy było el dorado i to jest moja wina, bo ubzdurałem sobie, że w telekomunikacji też się tak da, a nie, nie da się.

 

Niemniej, tak wyszło i dalsze biczowanie się nie ma sensu, bo mam swiadomość, że zjebałem, ale muszę sobie z tym poradzić.

 

Jedyne moje usprawiedliwienie, to że po chorobie i śmierci najlepszego przyjaciela (okres 31-34 lat życia) żyłem jak zombie, bez większej chęci na cokolwiek. Natomiast za skopane lata i błędne decyzje 25-30 biorę odpowiedzialność.

 

 

Edytowane przez Januszek852
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz bez papieru albo dobrego skilla to w IT nie polecam. 

Na juniora na rozmowach sa taski typowo z Computer Science - drzewa binarne, rowiazanie do sudoku i musisz to napisac w godzine wiec jak nie siedzisz w temacie to nie dasz rady. A to sa taski na Juniora za 3 kola...

 

Jesli znasz dobrze jezyk angielski, albo dwa jezyki to sproboj jakis Scrum Master. Jesli zostaniesz scrumem to moze w firmie jakis mentoring na programiste ? 

Inaczej nie polecam, mozesz sie zajechac na smierc a i tak z tego moze nic nie wyniknac. 

 

Ja Cie moge polecic jak chcesz ale wiecej info na priv. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Januszek852 tak wiele mądrych słów napisałeś a ja jedynie odpowiem po swojemu bez polotu. 
 

Uwazam ze zrobiłeś dobrze pokazując wyliczenia. To się po prostu spina i inna decyzja byłby błędna. Z tym ze w moim świecie gdzie każda złotówkę inwestuje, taka akcja nie przeszłaby bo wiem, ze zarabianie na etacie bez porządnego ryzyka i inwestowania nie da nigdy wolności finansowej do której tak mocno dążę - ot, mamy inny cel. 
 

Co do krypto czy jakiejś innej inwestycji to wszystko jest ryzykiem. Po wielu latach na rynku mam te przewagę ze wiem ze nie da się inwestować na krótki termin. Zdarzają się skalpy ale to małym kapitałem. Serce inwestycji to długoterminowe tematy które rozumiesz i możesz spać jak spadnie 8% w ciągu tygodnia. 
 

Co do znajomego który zarabia 6000. Jeden przykład nie ma żadnego przełożenia na skale. Sam w korpo zaczynałem od 3500 a skończyłem na 11000 w PL. Czas pomaga. 
 

Pewnie odchodzimy od tematu a ja nie jestem żadnym autorytetem. Z tego co ja żałuje najbardziej w mojej karierze to brak założenia własnej działalności - widzę jak wielu moich mniej zdolnych znajomych odniosło sukces a ja patrzyłem się z boku licząc na ich porażki - mentalność buraka. Oraz, z tego samego powodu, brak zainteresowania krypto pomimo ze byłem „przy komputerze” kiedy to się zaczęło. Czekałem aż spadnie żeby się śmiać z tych nieudaczników. 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O krypto nie ma co się martwić, dobry spekulant nie musi czekać, aż będzie miał -90% na koncie. Cięcie strat to podstawa. Są rzeczy, których nie da się natomiast przewidzieć i dzieją się zbyt szybko, by zareagować - czyli panika po "bad newsie" lub delistingu. Tutaj trzeba z godnością przyjąć 30-40% straty. Nie ma na to rady. Tzn. na delisting jest sposób (bot wykrywający określone ciągi słów na stronie binance), na hacka nie ma.

 

Jednak dla mnie to zawsze jest wirtualne kasyno i nie włożę w to ogromnych pieniędzy, bo się zwyczajnie boję.

 

Było okienko, by żyć wygodnie z GPU miningu, kto był mądry, to sie załapał. Ale dziś GPU są za drogie i zwracają się coraz wolniej, więc... ryzyko wtopy rośnie.

 

Mimo wszystko powyższe traktuję jako bonus życiowy, jednak gwarantowana kasa co miesiąc to duża ulga dla psychiki, nawet, jeśli jest to zaledwie 4-5k PLN. Dlatego - na razie i dopóki mam kredyt - nie rozważam rezygnacji z pracy na etacie. Skupiam się na pozbyciu kredytu ASAP, a jeśli w trakcie któreś z pobocznych zajęć okaże się dochodowe, to pomyślę nad przejściem na własne i zajmowaniem się głównie tym.

 

Natomiast te 4-5k chciałbym, nie ukrywam, zarabiać kosztem jak najmniejszej inwestycji czasowej (wysiłek może być! dupogodziny nie). Stąd temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, horseman napisał:

Może internetowy poker? Znam ludzi, którzy deklarują, że z tego żyją.  

To raczej mi wygląda na jakąś pochodną hazardu. :) Wolałbym nie czynić z hazardu podstawowego źródła dochodu.

 

I wiem, że kiedy mamy tysiące gier, to jest to mniej hazard, a bardziej strategia i statystyka, ale powiem szczerze - nie wiem, czy bym się odważył.

 

Ale pomysł ciekawy, może spróbuję kiedyś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja chciałem przejść na system 3 dni w biurze + 1 dzień praca z domu (przy zmniejszeniu zarobków oczywiście).

Nie dało się, możliwy tylko jeden dzień HO.

Złożyłem wypowiedzenie .... i już się dało dogadać. O B2B też nagle można było rozmawiać. Na kilka miesięcy bo i tak zmieniam docelowo pracę.

 

Możliwości otwierają się gdy nie trzymasz się kurczowo tego co masz.

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 9/1/2021 at 1:23 PM, maroon said:

albo trzeba być specem z top topów, ale tacy nie pracują na etacie

Czasem firma rozsądnie kalkuluje, że lepiej mieć "strażaka" pod ręką, niż potem szukać i nie znaleźć na czas. Na przykład specjalista od utrzymania ruchu w fabryce - jak taśma stanie, to w godzinę na kilka pensji takiegoż się uzbiera. Ale fakt, zazwyczaj trzeba mieć reputację. Przy telekomunikacji, szukałbym takich stanowisk w jakimś "Mordorze" któregoś z operatorów tele. Nadal to jednak określona liczba dupogodzin, albo telefon i obowiązek stawienia się ASAP o dowolnej porze dnia i nocy.

On 9/1/2021 at 1:23 PM, maroon said:

Szukałbym mniejszej firmy, gdzie jest większy luz i praca zadaniowa głównie.

Dokładnie. Kiedyś pracowałem w firmie, gdzie "brałem zadania" i z ich wykonania byłem rozliczany. Można się było wyrobić w 2 godziny ze statystyczną wtedy dniówką, albo siedzieć do oporu i klepać kasę. Nie wiem czy dzisiejsze przepisy prawa pracy dopuszczają nadal taką możliwość.

20 hours ago, Januszek852 said:

Po moim znajomym, który zatrudnił sie tam zamiast mnie wiem, że to było 6000, następnie 6000, a po kilku latach 6000.

Często kluczem do awansu/podwyżki w korpo jest chwilowe przejście gdzie indziej. Bo "skoro jest z nami, to jest mu tu dobrze, więc po co mu płacić więcej". Szczególnie zagraniczne korpo z rotacjami rzędu 25-30% rocznie, patrzą na polskich pracowników w ten sposób.

1 hour ago, Januszek852 said:

nie rozważam rezygnacji z pracy na etacie

Masz dobry pomysł z tą uczelnią, działaj. Czasami na grantach da się wyciągnąć sporo więcej niż z etatu, a legendy o grantach na "ciśnieniowe urządzenie zwiększające efektywność zespołu" (ekspres do kawy) czy "urządzenie rozszerzające możliwości badań zachowania materiałów w zakresie niskich temperatur" (lodówka) nie wzięły się znikąd.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z takich szalonych pomysłów to myslałem o inwestowaniu w psa do szukania trufli i przeprowadzce do Włoch :D

 

Bo trufle kosztują krocie, a tam rosną te najbardziej pożadane (białe).

 

Super sprawa, chodzisz sobie po lesie z psem i tylko zbierasz co on znalazł, a kasa duża.

 

Ale trochę brakuje mi jaj, by po prostu spróbować czegoś takiego z uwagi na całkowitą reorganizację życia, a w PL się niestety nie da.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Gościu napisał:

@Barry

Akurat krypto to wielka bańka która pęknie z płaczem, bo nikt tego nie gwarantuje :D

Jak wszystkie bańki czy to akcji, nieruchomości, złota czy innych instrumentów finansowych.

Faktem jest jednak, że inwestując 10k w tamtym roku, do teraz (czyli jeszcze gdzie jest względnie bezpiecznie), na samym ETH masz 20x (200k). Kupując blisko dołka, sprzedając gdy wiesz, że już jest na 100% bańka (ulica się pakuje), jeszcze więcej (bodaj 30-35x). Sam żałuję, że zignorowałem w 2020r krypto, gdy kolega się tym zajmował. Żeby było jasne - do niczego nie namawiam, bo zawsze jest ryzyko.

 

 

 

Bezustannie zauważam, że chcesz mieć ponadprzeciętne efekty (płacone za 8h, robiąc tylko 4h) - musisz być ponadprzeciętny. Myśleć inaczej (nie etatowo), działać inaczej (np: promowanie się) itd. Temat na BS - bardzo dobry ruch.

 

 

 

W dniu 1.09.2021 o 09:19, Januszek852 napisał:

Moim największym problemem jest to, że muszę tam wyrobić 8 dupogodzin dziennie.

 

 Moim zdaniem to obecnie twoja największa zaleta. Płacą ci za 8h, robisz 3-4h. Tutaj masz czas, który możesz poświęcić na szkolenie, dodatkowe kursy, zlecenia - $$$. To wszystko regulujesz sobie sam. Masz ochotę dzisiaj oglądać śmieszne koty. Proszę bardzo. Masz ochotę przeć do celu, dowiedzieć się czegoś nowego, być bliżej swojej wymarzonego życia - proszę bardzo. Bezpieczna dźwignia. 

Btw. na twoim miejscu zrobiłbym dokładne to samo.

 

 

2 minuty temu, Januszek852 napisał:

Ale trochę brakuje mi jaj, by po prostu spróbować czegoś takiego z uwagi na całkowitą reorganizację życia, a w PL się niestety nie da.

 

Jak na moje, to szukaj czegoś szalonego, ale bezpiecznego (taki paradoks). 

Bezpieczeństwo wyjaśniłem wyżej. Czyli bez przeprowadzek, bez informowania rodziny o zmianie zawodu, bez odchodzenia z obecnej pracy. Dalej robisz swoje po cichu. Szaleństwo w kontekście dodatkowych aktywności (w czasie pracy).

Innymi słowy, uważam, że jedyne co musisz zrobić, to znaleźć coś interesującego dla ciebie z czego będą $ i poświęcić czas na to .

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.09.2021 o 09:19, Januszek852 napisał:

Większość dnia nic nie robię, czytam net albo książkę.

W dniu 1.09.2021 o 09:19, Januszek852 napisał:

Ale mam taki problem, że mam 34 lata. A zanim się nauczę, nawet na poziom juniora - minie rok, może dwa?

To może zacznij się uczyć zamiast przeglądać neta? 😉

 

Czy wiek jest problemem? Pewnie w wielu korpo będą patrzeć przychylniej na 24. niż na 34. z takim samym doświadczeniem, ale reguły nie ma. Atutem może być to, że masz doświadczeniem w pracy, a młody go nie będzie miał. Nie spróbujesz, nie dowiesz się. W wieku 34 lat zacząłem pracę w gamedevie, który jest domeną bardzo młodych osób, zwłaszcza studentów, a dostać się ciężko, bo każdy nastolek napalony na gry komputerowe chcę w takiej firmie pracować 😉

 

22 godziny temu, Januszek852 napisał:

Prosty rachunek - wolałem brać 4500 i leżeć z nogami na biurku, niż zapierdalać za 6000 jak dziki. To mi się totalnie nie spina. Ekstra 1500 wyglada dobrze na papierze, ale w życiu nic nie zmieni. Nie wpłynie w żaden sposób na mój standard życiowy

Leżenie z nogami na biurku też go nie podniesie. Jakieś 8 lat temu miałem lekką pracę za 4500 netto i po kilku m-cach zmieniłem na taką z pensją o ponad 1000 zł niższą, ale w technologii, która mniej bardziej ciekawiła. Po 1,5 r. zmieniłem kolejny raz i pensja skoczyła do ok. 6000 zł netto, bo chociaż miałem mniej przez długi czas, to zdobyłem doświadczenie, które było potrzebne, żeby przeskoczyć poziom wyżej.

 

W dniu 1.09.2021 o 13:23, maroon napisał:

Robienie w IT dla dużych, to jest zawsze tyrka. Terminy, deadline'y, oczekiwania z dupy, młodzi gniewni ambitni, ogólnie bardzo, ale to bardzo stresogenne środowisko + trzeba konkurować praktycznie z całym światem. Jak miałbym programować, to tylko dla siebie albo w jakimś małym startupie.

Raczej nie ma reguły. Z moich doświadczeń wynika coś zupełnie odwrotnego. Programiści w korpo zawsze najwięcej się opieprzali, a w startupach zawsze coś było do zrobienia na wczoraj. W jednym korpo nagminne było to, że ludzie zaczynali od zrobienia sobie śniadania (nie przyniesienia z domu gotowego tylko zrobienia), w połowie dnia przerwa na obiad, przerwa na piłkarzyki, przerwa na kawę, 5 przerw na fajkę i realnie przepracowane było 4 h.

 

Edytowane przez iwamori
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, iwamori napisał:

Czy wiek jest problemem? Pewnie w wielu korpo będą patrzeć przychylniej na 24. niż na 34. z takim samym doświadczeniem, ale reguły nie ma.

Patrzę też na to bardziej, hm, osobiście.

 

Zwyczajnie źle bym się czuł jako stary dziad w towarzystwie dzieciaków "juniorów" - jako jeden z nich.

 

Rozumiem, jeśli dla kogoś to wydumane, ale już tak mam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.