Skocz do zawartości

Prokrastynacja


Johnny Z

Rekomendowane odpowiedzi

Od kilku miesięcy tkwię w jakimś marazmie. Niby mam dużo energii, bo od wiosny zwiększyłem drastycznie codzienną aktywność fizyczną, ale to się nie przekłada na pracę, chociaż teraz jestem w najlepszej formie od lat. Nie potrafię się zmusić.

 

Pracuję sam. Mam klienta który daje mi dobre zlecenia za dobrą kasę, gdybym się spiął i to wszystko ogarnął to byłby bardzo duży profit w krótkim czasie. Ale nie mogę za chiny. A niby fajne rzeczy. Zajmuję się wszystkim tylko nie pracą, a najchętniej to bym się gapił w okno. Otworzenie folderu z plikiem to już jest wysiłek. Nie wiem czy się wypaliłem, czy to brak większych wyzwań, bo to już nie stanowi dla mnie trudności, a może brak noża na gardle, bo wreszcie udało mi się zrobić jakieś oszczędności po kilku latach kołowrotka. Może to właśnie brak tej presji, lawirowania na krawędzi, brak wizji, że dzieci będą chodzić głodne.

 

Termin nadchodzi, już dawno powinienem zacząć, a ja nic. Jakbym siebie sabotował. Odpalam gierkę, potem internet to tu to tam, potem gierkę, potem internet i tak w kółko. Zdaję sobie sprawę z mechanizmu, ale i tak mu się poddaję, jak w zaklętym kole. Od tej strzelanki znów się uzależniłem, a nie grałem już kilka miesięcy. Jedyny mój nałóg właściwie w tej chwili, bo od kilku miesięcy zero porno, alko prawie zero, prawie zero słodyczy. Wizja kasy mnie nie potrafi zmotywować, groźba jej braku, utraty tak dobrego klienta też. Kiedyś jak o tym czytałem to mnie śmieszyło, co to za problemy dziwne - jest robota to robisz.

 

Walczę z samym sobą, czasem coś tam podłubię jak mi się uda przezwyciężyć niemoc, ale wydajność jest dramatycznie niska, opóźnienia już tak duże że na pewno nie skończę w terminie, nie wiem jak się z tego otrząsnąć.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Być może depresja, może powinieneś zmienić klimat na bardziej słoneczny. 

Wyobraź sobie teraz, że masz pieniądze i nie musisz mieć klienta czy pracy i patrzysz się w to okno — ja tak teraz się czuje, zawieszony w próżni.

 

U mnie zawsze o tej porze przychodzi melancholia i depresja. Zastanawiam się już od jakiegoś czasu nad wyjazdem na Malte, polski klimat mi chyba nie służy.

 

Druga możliwość, że to co robisz nie daje Ci już wewnętrznej satysfakcji nie czujesz się w tym spełniony i się pomału wypalasz. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, smerf napisał:

Wyobraź sobie teraz, że masz pieniądze i nie musisz mieć klienta czy pracy i patrzysz się w to okno

 

No właśnie mam tam jakieś pieniądze teraz. Tylko nie mogę tego klienta olać, bo długo takiego szukałem. Bezproblemowa współpraca i b. dobre pieniądze.

 

Pogoda chyba nie, bo u mnie to wystąpiło na wiosnę :) i tak trwa. W sumie zbiegło się to ze zwiększeniem zasobów na koncie, więc myślę, że po prostu zeszła że mnie presja i uleciało powietrze. Przez ostatnie lata, od urodzenia się mojego pierwszego dziecka i odejścia z etatu, działałem na pełnych obrotach, żeby ten interes działał i żeby coś odłożyć. Może po prostu padłem po długim biegu i nie mogę się podnieść. Ale w sumie może być i depresja, albo jakaś choroba. Tylko że nie miałbym nawet siły żeby jakieś badania poczynić. No po prostu bezsilność jakaś.

 

Czuję że coś mi powinno przełączyć się w głowie, jakbym potrzebował impulsu, jakiegoś wiatru w żagle.

 

Albo wydziwiam bo dupy mi się nie chce ruszyć. Z tym, że to do mnie nie podobne.

Edytowane przez Johnny Z
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Johnny Z Myślę, że jest Ci za dobrze. Nie czujesz dyskomfortu i lecisz w kulki, bo najważniejsze potrzeby masz domknięte. Więc mózg w ramach oszczędzania energii mówi: "Dobra, olej to. Po co się spinasz skoro i tak masz tyle, że ci wystarcza." Być może jesteś typem człowieka, który bez bata, czy presji zewnętrznej nie ciśnie sam. To co ja bym zrobił, to pojechał w obce miejsce, najlepiej o wyższym standardzie i kosztach utrzymania (najlepiej kraj, a nie miejsce w Polsce) i tym samym nałożysz na siebie presję, żeby coś robić, by nie wylądować na ulicy. Najszybciej się zmienia nawyki, gdy środowisko zewnętrzne na nas to wymusza.

 

Możesz też poblokować sobie strony internetowe tak, że są dostępne tylko przez 2-3 godziny w określonym czasie. Wywalić wszystkie gierki, płyty wyrzucić na śmietnik lub sprzedać. Budować mikronawyki. Jeśli masz handrę, to witamina D3K2, niemal pewne, że będziesz miał deficyt D3 jeśli się przebadasz, bo praktycznie każdy w Polsce go ma. To wpłynie na ogólną energię organizmu, mniejsze zmęczenie itp.

 

Mogę Ci jeszcze polecić książkę Do the work lub polskie tłumaczenie Do roboty! Stevena Presfielda. Tam jest mowa o oporze, jako naszym przeciwniku. Tutaj masz próbkę, zobacz czy to z Tobą rezonuje. U mnie to wystarczyło.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, manygguh napisał:

Nie czujesz dyskomfortu i lecisz w kulki, bo najważniejsze potrzeby masz domknięte. Więc mózg w ramach oszczędzania energii mówi: "Dobra, olej to. Po co się spinasz skoro i tak masz tyle, że ci wystarcza."

Tak, zgadza się, pojawia się myśl, że nie muszę się spinać, bo chyba brak realnego zagrożenia i następuje odsunięcie problemu w czasie.

 

2 godziny temu, manygguh napisał:

 Być może jesteś typem człowieka, który bez bata, czy presji zewnętrznej nie ciśnie sam.

Nigdy wcześniej tak nie miałem, lata doskonalenia warsztatu i pracy bez szefa jeszcze w spokojniejszych czasach wymagały samodyscypliny i parcia.

 

2 godziny temu, manygguh napisał:

To co ja bym zrobił, to pojechał w obce miejsce, najlepiej o wyższym standardzie i kosztach utrzymania

Jakbym był sam to w ogóle bym sobie jeździł po świecie i pracował w różnych miejscach zdalnie. Ale mam rodzinę na karku. Jeden bąbel w szkole, drugi w przedszkolu zaraz. Wreszcie udało mi się jako tak wyjść na prostą z tym całym pierdolnikiem. Muszę łeb ogarnąć tutaj.

 

2 godziny temu, manygguh napisał:

Możesz też poblokować sobie strony internetowe tak, że są dostępne tylko przez 2-3 godziny w określonym czasie. Wywalić wszystkie gierki, płyty wyrzucić na śmietnik lub sprzedać.

Nie mam żadnych gierek, w ogóle nie grywam w żadne gry, oprócz jednej online, która mnie uzależnia. To jest dobry pomysł z tym blokowaniem. Ale spróbuję sobie ją zablokować najpierw w głowie. Zwizualizowałem sobie dzisiaj kłódkę na tą grę. Jestem ciekaw jak zadziała.

 

2 godziny temu, manygguh napisał:

jeśli się przebadasz

Powinienem, ale na myśl o wizytach u lekarza, pobieraniu krwi i tym wszystkim, ile z tym zachodu, to flaki mi się wywracają. Po prostu mam wyjebane na to i nie potrafię sobie przemówić do rozsądku. Jakby myślenie weszło mi w jakieś koleiny niemocy, z których nie mogę się wyrwać. Z tą witaminą D3K2 to ciągle widzę, że się temat przewija, myślałem nawet już kiedyś żeby zacząć stosować, ale zraża mnie to, że właściwie nie ma jednoznacznej opinii od ludzi, którzy to stosują, że to im jakoś w czymś pomogło i coś zauważalnie poprawiło.

 

2 godziny temu, manygguh napisał:

Mogę Ci jeszcze polecić książkę Do the work lub polskie tłumaczenie Do roboty! Stevena Presfielda.

Znam to, nawet sobie ściągnąłem po angielsku. Bardzo fajna koncepcja i swego czasu przy mniejszym zastoju mi pomogła. Próbowałem do tego wrócić teraz na wiosnę, ale teraz to na mnie nie działa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pyscholog, psychoterapeuta próbowałeś? Może coach. Jak samemu nie radzisz sobie z problem, to można iść do specjalisty. Ja jak mam coś do zrobienia a mi się nie chcę, to idę do specjalisty. Nie chce mi się nauczyć języka? Biorę korepetytora. Ćwiczenia? Trener personalny i jest git jakoś idzie. Pozdro.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Gromisek napisał:

Pyscholog, psychoterapeuta próbowałeś?

Nawet myślałem o psychologu, ale poczytałem jakiś stary wątek o psychologach i mi przeszło. Poza tym to by trzeba poszukać, zadzwonić, umówić się...

 

Na razie postanowiłem, że odzwyczaję się od gry i zobaczę jaki to będzie miało wpływ na całokształt. Z tą grą to taki chyba zamiennik nawyków, które odstawiłem. Bo wpadam pograć z 10 minut, ale przez te 10 minut muszę być maksymalnie skupiony, bo akcja toczy się szybko, a za każdego zabitego dostaję pewnie jakiś zastrzyk dopaminy. Potem wychodzę z gry i jestem jakiś rozbity.

 

No więc zwizualizowałem sobie tę kłódkę i niesamowite, ale podziałało. Chyba wymyśliłem jakąś rewolucyjną metodę, może sam zostanę coachem i jeszcze książkę napiszę. Już mam tytuł: KŁÓDKA :D  choć pewnie ktoś wpadł na to wcześniej. A polega to na tym: Wizualizujesz sobie grę przykładowo i na jej tle kłódkę. Za każdym razem jak mnie nachodziła myśl, żeby odpalić grę, pojawiała mi się w myślach ta kłódka i odpuszczałem. Niesamowite jak takie proste rzeczy mogą pomóc.

 

W przyszłym tygodniu zobaczę czy też będzie działać i czy to będzie mieć jakiś wpływ.

Edytowane przez Johnny Z
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.