Skocz do zawartości

Nerwica/ fobia społeczna, co zrobić?


jankowalski1727

Rekomendowane odpowiedzi

Bracia,

 

ja 33 lata, wysoki, zbudowany, wlasna chata, dobry zawód, ale jest jeden mankament. Predyspozycje nerwicowe i fobiczne (lekkie). Dostałem to po moim rodzicielu. Nie jest to w jakiejś dużej formie, ale kurcżę, przeszkadza.

 

Idę niedługo do znajomych mojej lubej poznać jej znajomych na domówkę i...... kurde stresuję się. Po prostu się stresuję... Jak zostane oceniony, czy nie walnę gafy/czegoś nie tak etc..

 

Co doradzacie na takie myśli, hm?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, jankowalski1727 napisał:

 

Co doradzacie na takie myśli, hm?

Zdrzemnij się, to wtedy będziesz miał chociaż chwilę ulgi. Tylko że to niestety nie zlikwiduje problemu.

 

No i postaraj się spać regularnie te 7-8-9 godzin, bo wtedy nieco się zregenerujesz, i będziesz się chociaż trochę lepiej czuł.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czym się tu stresować. Wyjebane jajca i tyle. Ja musiałem siedzieć z nimi 6 godzin. Z kompletnie obcymi ludźmi. Nikogo nie znając. Bo było to dopiero 2 czy tam 3 spotkanie nasze. Tzn panny i moje. . A Ty wysoki z dobrym zawodem. I z panną jesteś już jakiś czas i się stresujesz. Nosz stary. 

Edytowane przez Montella26
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Patton napisał:

Nie jest to takie proste.

Wiem. Ale tak trzeba robić i myśleć. Nie przejmować się tym. Bo w przeciwnym razie człowiek zwariuje. Oni na pewno też się lekko stresują. Walnie jedna, dwie banie i trochę go puści. Chociaż wiem jak to jest przybywać z obcymi. Oni mają swoją paczkę i swoje tematu do rozmów. Z tym, że nie będzie tam sam. Tylko z panną. Zawsze po dwóch godzinach mogą wyjść. A nie siedzieć i się męczyć jak ja. Przez 6 godzin czy tam 7. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem co czujesz, bo sam mam jeszcze lekką fobię społeczną, a dawniej to miałem takie stresy, że bałem się wyjść z domu. Jak sobie z tym poradziłem? Po prostu z niego wychodziłem i strach mijał, bo okazywało się, że jednak nic mi nie grozi. Więc każdy strach trzeba przyjąć na klatę, z czasem go oswajasz i znika. Przed spotkaniami z ludźmi nadal mam lekki stresik, ale już nie paraliżuje jak kiedyś. Poza tym już mnie nie obchodzi co myślą inni, bo wszyscy są w jakiś sposób zryci. Niektórzy tylko ukrywają to lepiej od innych, to jedyna różnica;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już nie znajdziesz sposobu by wymodelować swoje stany wewnętrzne wg własnego komfortu to polecam to puścić na zasadzie jak się stresuje to się stresuje bez budowania kolejnego piętra z oceny, porównań czy stresu/ wstydu/ strachu z powodu stresu.

 

Jest to co jest i to jest ok.

 

Najczęściej to wyobraźnia podsuwa nam te obrazy, że oni pomyślą o nas to czego tak się boimy bo sami tak o sobie myślimy.

 

W gruncie rzeczy jest to bardzo megalomańskie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To zaburzenie psychicznie i tego typu ludzie tak mają ( brzmi strasznie ale zaburzenie to nie choroba psychiczna). Pewnie myśli o tym co się stanie nie dają ci spokoju i ciągle się zamartwiasz. Lęk uogólniony. Jak sobie z tym nie radzisz, przeszkadza to chyba najlepiej zainwestować w terapię, najlepiej poznawczo-behawioralna. Tam pokażą Ci metody jak sobie radzić z lękiem. To co koledzy wyżej piszą że masz iść to jedna z technik: ekspozycja.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Montella26 napisał:

A czym się tu stresować. Wyjebane jajca i tyle. Ja musiałem siedzieć z nimi 6 godzin. Z kompletnie obcymi ludźmi. Nikogo nie znając. Bo było to dopiero 2 czy tam 3 spotkanie nasze. Tzn panny i moje. . A Ty wysoki z dobrym zawodem. I z panną jesteś już jakiś czas i się stresujesz. Nosz stary. 

Znamienne jest to, że jak olewasz to jak wypadasz w oczach innych i masz wywalone, to wychodzisz na tym najlepiej ;) to chyba ogólnie potwierdzona prawidłowość 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, jankowalski1727 napisał:

Co doradzacie na takie myśli, hm?

 

Praca, praca i jeszcze raz praca nad sobą.

Zwiększ pewność siebie i samoocenę, afirmuj się każdego dnia w pozytywny sposób, gdy przychodzi zły dzień, nerwy czy stres rozładuj to poprzez wysiłek fizyczny, sport, ruch na powietrzu,

stand up, kabarety, komedie na rozładowanie emocji i poprawę nastroju, rozmawiaj częściej z osobami, przy których czujesz się dobrze.

Powinieneś tez nauczyć się asertywności, wywalić z głowy presję, że coś musisz i zamienić na mogę czy chcę dlatego jak Ci nie pasuje iście do jej znajomych to powiedz jej o tym i po prostu nie idź.

Nic na siłę. Ekstrawertycy nigdy nie zrozumieją introwertyków dlatego powiedzenie w stylu @Montella26 "A czym się tu stresować. Wyjebane jajca i tyle" ma się tyle do tego jakby powiedzieć

coś w stylu nie masz przyjaciół, kolegów, dziewczyny wyjdź po prostu z domu do ludzi to takie proste😆

Fobia, nerwica, zaburzenia psychiczne to poważne choroby i tak naprawdę nie wiadomo czy można je wyleczyć a raczej zniwelować do znośnego dla człowieka poziomu.

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Iceman84PL napisał:

 

Praca, praca i jeszcze raz praca nad sobą.

Zwiększ pewność siebie i samoocenę, afirmuj się każdego dnia w pozytywny sposób, gdy przychodzi zły dzień, nerwy czy stres rozładuj to poprzez wysiłek fizyczny, sport, ruch na powietrzu,

stand up, kabarety, komedie na rozładowanie emocji i poprawę nastroju, rozmawiaj częściej z osobami, przy których czujesz się dobrze.

Powinieneś tez nauczyć się asertywności, wywalić z głowy presję, że coś musisz i zamienić na mogę czy chcę dlatego jak Ci nie pasuje iście do jej znajomych to powiedz jej o tym i po prostu nie idź.

Nic na siłę. Ekstrawertycy nigdy nie zrozumieją introwertyków dlatego powiedzenie w stylu @Montella26 "A czym się tu stresować. Wyjebane jajca i tyle" ma się tyle do tego jakby powiedzieć

coś w stylu nie masz przyjaciół, kolegów, dziewczyny wyjdź po prostu z domu do ludzi to takie proste😆

Fobia, nerwica, zaburzenia psychiczne to poważne choroby i tak naprawdę nie wiadomo czy można je wyleczyć a raczej zniwelować do znośnego dla człowieka poziomu.

 

 

Dzięki za rady. Tzn ja chcę tam iść, bo lubię sobie pogadać z ludzmi, tylko najgorsze są te pierwsze 1-2 godziny.

 

W tym roku miałem dużo spotkan towarzyskich już etc. więc w sumie czym tu się przejmuje?

 

Kluczem z tego co widzę jest po prostu wlasnie miec wywalone i podejść na luzie, naturalnie, automatycznie, PO PROSTU.

 

Zastanawiam się czy bieganie dzisiaj 5 km w czymś by pomogło. Mam trochę czasu więc przewietrzyłbym umysł.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, jankowalski1727 napisał:

Bracia,

 

ja 33 lata, wysoki, zbudowany, wlasna chata, dobry zawód, ale jest jeden mankament. Predyspozycje nerwicowe i fobiczne (lekkie). Dostałem to po moim rodzicielu. Nie jest to w jakiejś dużej formie, ale kurcżę, przeszkadza.

 

Idę niedługo do znajomych mojej lubej poznać jej znajomych na domówkę i...... kurde stresuję się. Po prostu się stresuję... Jak zostane oceniony, czy nie walnę gafy/czegoś nie tak etc..

 

Co doradzacie na takie myśli, hm?

 

Predyspozycje do fobii społecznej (nerwicy społecznej) prawdopodobnie odziedziczyłem po mojej matce.

Nigdy się nie diagnozowałem u specjalisty.

Ale niegdysiejsze objawy na 99% wskazują na rodzaj fobii społecznej (socjalnej).

 

Pewnie ciekawy jesteś jak sobie z tym dałem radę.

Proszę Cię bardzo.

Ale od razu zaznaczę, że jest to jak zawsze w życiu - proces rozłożony w czasie.

Wymagający silnej woli, ustawicznej pracy nad sobą i trzymania się w ryzach.

Z resztą, kurka jego mać, co wartościowe w życiu tego nie wymaga.

No właśnie.

 

Pierwsze strzały wrednej suczy (fobii społecznej) to szkoła średnia.

Poszedłem w nerdostwo komputerowe, zasadniczo introwertyzm i garść przyjaciół/znajomych.

Ta sucz trzymała się nawet w trakcie studiów.

Jak ludzie śmieli się na przystanku autobusowym czy peronie na Centralnym.

To suczysko wmawiało mi, że to śmieją się ze mnie.

Sucz z reguły działa w multi-kombo z niskim poczuciem wartości.

Więc naturalną reakcją obronną było nie rzucać się w oczy.

Stać na uboczu i w cieniu. Zlać się z społecznym tłem.

Przezroczystość.

 

I teraz do remedium.

Tak jak pozwolenie na to by sucz brzmiała w Twojej głowie.

I stała się uporczywym odruchem dominującym przechodzącym w nawyk.

Pozwala jej rosnąć energetycznie i mentalnie.

Tak praca nad anty-suczą wyrabia nowe ścieżki mentalnych zachowań, reakcji i behawioralnych odruchów.

 

Trzeba sukcesywnie, metodą kroka po kroku, łamać samego siebie i zmuszać się do robienia rzeczy których się boisz przez sucz.

Drżysz na myśl przed odczytaniem referatu publicznie?

Złam się i zrób to pięć razy pod rząd - zgłaszając się za każdym razem jako pierwszy na ochotnika.

(naturalną reakcją suczy jest byś się schował w kąt).

Idziesz na spotkanie z nowymi ludźmi i boisz się zostania ocenionym?

Idź raz za razem łamiąc swój wewnętrzy opór.

Boisz się stania w tłumie ludzi bo masz paranoiczny lęk, że każdy Cię ocenia? (autobus, pociąg, zebranie itd).

Dumnie wypięta pierś, lekko rozstawione stopy, uśmiech na twarzy, głowa wysoko.

Raz, drugi, piętnasty i dzieje się magia!

Tworzysz nowy nawyk, który wywala paranoiczne strachy podsycane przez sucz.

 

Sucz jest niczym innym jak biochemiczno-mentalną osobniczą skłonnością do negatywnego odbierania bodźców.

Jeśli ulegasz temu to tworzy się sprzężenie zwrotne.

A nawyk negatywnego, odruchowego reagowania staje się dominujący.

I jeb, droga do spierdolenia otwarta po całości.

 

PRACA, PRACA I JESZCZE RAZ PRACA NAD SWOIMI AUTOMATYCZNYMI REAKCJAMI TO PODSTAWA.

Jak wspomniałem, to jest proces.

Po pierwsze musi trwać.

Po drugie wymaga koncentracji nad sobą i swoimi odruchami, siły woli by utrzymywać właściwy kurs (jak mawiam - trzymania za ryj samego siebie).

I mozolnego, krok po kroku robienia tego co przez sucz jest straszne i budzi lęk.

 

A potem?

A potem dzieje się magia :)

 

W skrócie, wybolduję bo to ważne:

 

1. Określ swoje negatywne reakcje i kiedy występują.

2. Określ jaki jest każdorazowy powód ich powstania.

3. Określ, jaki masz automatyczny nawyk reagowania w takich momentach (pojawienie się strachu, wycofanie się itd).

4. Określ co chciałbyś robić w takich momentach i co będzie dla Ciebie korzystne jako nowa reakcja.

5. Złam się, by reagować w sposób przemyślany z pkt.4 a nie nawykowym automatyzmem z pkt.3

6. Powtarzaj punkt 5 do oporu. Konsekwentnie.

7. Nawet nie zauważysz, jak problem nagle 'zniknie'.

8. a właściwie to jaki problem? Był kiedyś jakiś problem?

 

Świadomość swoich automatyzmów to klucz do sukcesu w samorozwoju.

I umiejętność ich kreowania pod własne potrzeby.

 

W zasadzie większość filozofii pisze o tym.

Od buddyzmu poprzez stoików aż po hermetyzm (Kybalion).

Wszystko jest mentalne.

I wszystko rozgrywa się w naszych głowach.

To MY NADAJEMY ZNACZENIE.

Warto więc, by proces nadawania tego znaczenia był w wersji "pro".

I nadawał znaczenia po naszej myśli i dla naszego dobra.

 

Dasz radę.

Widzę co piszesz i jak piszesz.

Jesteś w stanie bez problemu ogarnąć temat.

Pamiętaj tylko o jednym.

To proces.

Musi trwać.

I wymaga koncentracji, bieżącej samoobserwacji i czynnego zaangażowania.

Kwadrans po kwadransie, doba po dobie, miesiąc po miesiącu.

 

 

I ostatnie słowo ostrzeżenia.

Predyspozycja do ulegania podszeptom suczy jest osobnicza i niestety trwała.

Geny, specyficzne reakcje biochemiczne w mózgu, dysfunkcje związane z dopaminą i kortyzolem, czort wie co tak naprawdę.

Więc z suczą się żyje całe życie.

Trzeba się trzymać w ryzach non-stop.

Plus jest taki, że po wejściu tego w nawyk.

Człowiek nawet nie zauważa, że trzyma się z ryzach.

Bo to naturalny element jego codzienności.

 

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 3
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam. 

Lekką fobie społeczną, karuzele myśli "co jeśli"

 

Jak sobie z tym radzić? Walcząc z tym. 

Serio. Mniej myśleć a więcej działać. Rzucać się na głęboką wodę. 

 

Domówka? Świetnie. Staraj się dosiąść do jak największej liczby osób i włączyć w temat bieżącej rozmowy. 

 

Nie zawsze i nie ze wszystkimi będzie  flow i jest to zupełnie normalne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
W dniu 4.09.2021 o 10:29, Margrabia.von.Ansbach napisał:

Trzeba sukcesywnie, metodą kroka po kroku, łamać samego siebie i zmuszać się do robienia rzeczy których się boisz przez sucz.

Drżysz na myśl przed odczytaniem referatu publicznie?

Złam się i zrób to pięć razy pod rząd - zgłaszając się za każdym razem jako pierwszy na ochotnika.

(naturalną reakcją suczy jest byś się schował w kąt).

Idziesz na spotkanie z nowymi ludźmi i boisz się zostania ocenionym?

Idź raz za razem łamiąc swój wewnętrzy opór.

Boisz się stania w tłumie ludzi bo masz paranoiczny lęk, że każdy Cię ocenia? (autobus, pociąg, zebranie itd).

Dumnie wypięta pierś, lekko rozstawione stopy, uśmiech na twarzy, głowa wysoko.

Raz, drugi, piętnasty i dzieje się magia!

Tworzysz nowy nawyk, który wywala paranoiczne strachy podsycane przez sucz.

Potwierdzam z praktyki, tak naprawdę innego wyjścia nie ma ale i niestety zawsze jest jakieś ale konsekwencje zdrowotne mogą być naprawdę srogie. Narażanie się na ciągły stres a jak masz fobię społeczną to ten stres jest czasami absurdalnie wysoki może powodować niepożądane skutki zdrowotne u mnie to jest bezalkoholowe stłuszczenie wątroby.

 

Do tego jakiś dłuższy okres izolacji i fobia wraca, więc tak naprawdę musisz na siebie cały czas uważać.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.