Skocz do zawartości

Co was spotkało najmilszego/najfajniejszego ze strony kobiet? :3


Rekomendowane odpowiedzi

7 godzin temu, Santo napisał:

Miło na chwilę opuścić gardę 😉

Nauczyli nas złego pojęcia męskości, gardę podnosisz wtedy kiedy widzisz zagrożenie ale nie możesz widzieć go WSZĘDZIE bo będziesz napięty chodził że ci w końcu dupa pęknie i popuszczą zwieracze...

Ja staram sobie ostatnio wyrabiać podejście że widzę w człowieku to co najlepsze, po prostu podchodzę z uśmiechem i jeżeli on pokaże mi że nie jest warty mojego dobrego zachowania i uśmiechu wobec niego: TO CHUJ MU W DUPE :3.

Widzę tutaj niebezpieczny trend spodziewania się od kobiet WSZYSTKIEGO ZŁEGO już na starcie. To do niczego dobrego nie prowadzi. Ludzie często czują naszą podświadomą niechęć. Prosta zasada ale sprawdzająca się:

Nie lubisz/nienawidzisz/boisz się kobiet - > One to czują - > Odpowiadają tym samym. Sam tak mam, człowiek który mnie nie zna i ocenia/skreśla na starcie - nie dostanie mojej dobrej intencji.

Wiadomo dużo jest chorych i popiehdolonych kobiet. Ale koledzy tak szczerze sobie powiedzcie - ilu też facetów pojebów natrafiliście w swoim życiu? Ja dosłownie MASĘ. 

Dzisiaj widziałem dziewczynkę lat ok 12 z braciszkiem która sprzedawała swoje i pewnie jego też, zabawki i inne rzeczy na miejskim targowisku na co tygodniowym "targu staroci". A podobno takie te pokolenie przegrane/złe/niedobre/leniwe. Ten kto chce zobaczyć syf/negatywność/oszołomstwo - zobaczy je. Odczułem to bardzo mocno.

 

Edytowane przez Ramaja Awantura
  • Like 10
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedynie co przypominam sobie, to czasy podstawówki. Bolał mnie żołądek, to nauczycielka wysłała mnie do pielęgniarki by podała mi krople żołądkowe. Towarzyszyła mi koleżanka "w razie wu". Akurat do domu zostałem zwolniony. Ta koleżanka potem z dwa razy dzwoniła jak ze mną, oraz może mi przynieść zeszyty z pozostałych lekcji co nie byłem.

 

A tak po za tym nie przypominam sobie więcej. Tylko "coś w zamian".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znajoma ze studiów właściwie zawsze wysyłała mi notatki nad którymi pracowała kilka godzin dziennie. Pięknie przepisywała książkę, wszystko cudnie ułożone. Podobnie z wykładami. Pracowała nad tym godzinami, nigdy nic nie chciała w zamian. Po prostu wysyłała, tak, o. Miałem za nic najlepsze notatki i materiały na studia od niej. Musiałem sposobem wykraść jej adres zamieszkania, żeby się odwdzięczyć i zamówiłem jej kuriera, bo poświęciła temu godziny. Powiedziała, że skoro to robi to nie szkodzi jej wysłać.

 

Kolejna koleżanka ze studiów załatwiła mi praktyki jak miałem z tym problem. Wszystko mi ogarnęła.

 

Kobieta egzaminowała mnie na prawko. Zaczęliśmy gadać jak starzy znajomi i wydaje mi się, że mogła mnie ujebać bo nie wypełniłem jej polecenia na 100%, uspakajała mnie, ale z uśmiechem dała mi "Pozytywny", za pierwszym razem.

 

Na treningach SW nie byłem w stanie zrobić takiego turlania się na szyi. Rozjeżdżało mi się ciało i jako początkujący byłem lekko spięty i zestresowany, kompletnie nie miałem wyczucia tego ćwiczenia. Jakaś losowa dziewczyna z tłumu zaoferowała mi się z pomocą i mi pomogła, kolesie tylko się patrzyli i inni pewnie mieli podświechujki.

 

Moja matka była świetną kobietą i współczuję jej, że musiała wyjść za takiego zjeba jak mój ojciec. Niesamowicie o mnie dbała i poświęcała się dla rodziny, kiedy nie musiała. Nie dziwię się teraz, że powstają takie kawałki, gdzie raper tworzy kawałek o matce, a z reguły nawija dosyć ostro (niestety, po rusku, ale bardzo lubię ten kawałek) - https://www.youtube.com/watch?v=7ob3P9x1Aw0 (czy klasyk - https://www.youtube.com/watch?v=_-pIVd4lGMw)
 

Właściwie najlepsza znajoma/ przyjaciółka w moim życiu to kobieta.
 

Jak o tym pomyślę to kobiety były w moim życiu bardziej pomocne, milsze i ogarnięte niż faceci. Mógłbym wymieniać dalej, bo mam sporo tych przykładów, ale mi się po prostu nie chce.

Edytowane przez Messer
  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Messer napisał:

Właściwie najlepsza znajoma/ przyjaciółka w moim życiu to kobieta.
 

Jak o tym pomyślę to kobiety były w moim życiu bardziej pomocne, milsze i ogarnięte niż faceci. Mógłbym wymieniać dalej, bo mam sporo tych przykładów, ale mi się po prostu nie chce.


Dopisuję, bo nie mam pojęcia dlaczego mi to ucięło, a to są dobre przypadki.

Jedna, teraz już nieznajoma, przenocowała mnie, kiedy znalazłem się w obcym mieście poza granicami PL i przez noc mógłbym być bezdomnym. A to było dla niej bardzo niebezpieczne i sporo ryzykowała, żebym gdzieś się na boku kimnął.

 

Kolejna znajoma poświęciła mi kilka godzin dziennie, przez kilka dni, żeby pomóc zupełnie za darmo z pewną sprawą. Zupełnie nic nie chciała. Powiedziała, że chciała zrobić coś dobrego. Tak po prostu.

 

I wiele więcej. Zabawne, że kobiety pomagały mi nawet wtedy, kiedy miałem owrzodziałą mordę i kiedy byłem w 100% zalęknionym, odpychającym przegrywem. Do dzisiaj zastanawiam się na ile może mieć na to wpływ wzorzec skrajnie i bezwarunkowo kochającej matki. :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ramaja Awantura napisał:

Ludzie często czują naszą podświadomą niechęć.

 

Było to wyjaśnione w książce "Technika uwalniania". Wystarczy wypalić/odpuścić najniżej wibrujące uczucia do innej osoby a ona zmieni do nas nastawienie. 

Szkoda że jestem z tych upartych i nie potrafię od tak zapomnieć złych chwil gdy ktoś mnie zawiedzie. Później rzutuje to na moją relację z tym kimś.  A mam koleżankę którą traktuję bardzo źle a ona potrafi przyjść, uśmiechnąć się i pogadać. Tak jakby co jakiś czas dawała mi czystą kartkę. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ramaja Awantura napisał:

Ten kto chce zobaczyć syf/negatywność/oszołomstwo - zobaczy je. Odczułem to bardzo mocno.

 

Bańka, żyjemy w świecie baniek. Człowiek sam się "nastraja", potem emanuje tym, co przyjmie i gdzieś tam po drodze dobiera sobie towarzystwo - najczęściej przyciąga konkretnych ludzi rezonujących z jego mindsetem. 

 

Ja sam od długiego czasu żyje ze wszystkimi co najmniej dobrze. Kobiety też raczej mi sprzyjają. Co więcej, z biegiem lat uświadomiłem sobie, że wszystkie przykre rzeczy, których doświadczyłem ze strony kobiet wywołane były w dużej mierze moim nieogranięciem, głupotą i naiwnością. Warto to zauważyć, wybaczyć sobie i im, a potem zwyczajnie iść dalej. Wiele daje praca z własnymi emocjami - tutaj sporo pomogła mi wspomniana przez @yrl (i wielu innych użytkowników tego forum) "Technika Uwalniania". 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Akcja sprzed paru lat, byłem za granicą, zapożyczyłem się na wyjazd, na mieszkanie, po przyjedzie 2 tygodnie siedziałem na dupie, nie było pracy. Później praca była w kratkę, wtedy pewna koleżanka mi powiedziała: wracaj DOHC, pomogę Ci finansowo, przyjadę odebrać Cię z lotniska.

 

To było dla mnie coś najmilszego, choć wiedziałem że nie ma nic za darmo, i koleżanka chciała ze mną dzidziusia, no ale... To dla mnie najmilsza rzecz doświadczona od kobiety, dużo cenniejsza od jakichś drobnych prezentów, pochwał czy nawet od zrobienia loda.

 

Edit:

Pracowałem za granicą, uczyłem się w pl zaocznie, w moja dziewczyna pomimo iż miała swoją naukę, prawo jazdy i kurs językowy przepisała mi bardzo pięknie kilka stron, to też mi pomogło zdjąć ciężar nauki na początek.

 

23 godziny temu, Chcni napisał:

Ogólnie zauważyłem na swoim przykładzie, że to jak traktują nas kobiety, czy są miłe, uśmiechnięte i pomocne głównie determinuje wygląd. Gdy moje SMV było niższe to byłem dla większości kobiet niewidzialny i nie doświadczałem z ich strony uprzejmości.

 

Życie i sama prawda, sprawdź co to tzw efekt aureoli.

Edytowane przez DOHC
Dopisanie - DOHC
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najfajniejsze i najmilszego?

 

Troszkę będzie na temat i nie na temat.

 

Urodziła mnie kobieta, karmiła, opiekowała się w swoich latach największego zdrowia, choć przecież łatwiej było wybrać drogę bycia niezależną, którą kroczy wiele dziewczyn lub mnie po prostu usunąć tak nowocześnie ;) . 

Zarabiając jakieś 500 czy 600 złotych kupowała jak mogła jakiegoś Snickera czy inne smakołyki, gdzie w tamtym czasie się nie przelewało i nauczyłem się jeść chleb bez smarowania masłem ale pamiętam, że zawsze się bardzo cieszyłem na smakołyki, które raz na jakiś czas do mnie "przychodziły" :) .

Mimo posiadania specyficznego syna, koniec końców go kocha jak każda matka swojego syna - myślę, że to jest wystarczająco miłe coś co dostałem od kobiety.

 

A taką od obcej kobiety, to myślę że uśmierzenie bólu zęba przez panią stomatolog było na pewno mega miłe choć wiadomo to za pieniądze.

 

Ale takie realne najmilsze co dostałem to dostanie kilku skromnych komplementów od Pani Polonistki, że jestem takim fajnym i sympatycznym chłopakiem i, że mnie bardzo lubi i chciałaby mi dać coś więcej niż "3" czy "4-" z jej przedmiotu na koniec semestru czy w ogóle, po czym ja odparłem: "Może być i trójka, ocena nie jest tak ważna dla mnie" niestety poczułem że bardzo ją zmartwiłem tym zdaniem, czy w jakiś sposób zawiodłem, co mnie też zasmuciło.

To była jedna z najmilszych kobiet dla mnie w moim życiu, serio autentycznie mnie bardzo lubiła, tak zupełnie szczerze. To i jedna z tych kobiet, gdzie nie była bardzo urodziwa ale z taką kobietą to naprawdę się tylko żenić w sensie z taką, która posyła autentyczne pozytywne wibracje do Ciebie. Pamiętam, że była w Indiach i chyba szukała swoich odpowiedzi w życiu - mam nadzieję, że znalazła wartościowego faceta i jest szczęśliwa, gdziekolwiek jest. Naprawdę to była przemiła kobieta i do dziś mi przykro, że nie mam do niej kontaktu. Chciałbym usłyszeć o jej życiu. A te kilka komplementów, które mi powiedziała - a , które zostawię dla siebie to raz po raz mi się przypominały.

Jak to już kiedyś wyczytałem w jakimś miejscu. "Mężczyzna usłyszy dwa, trzy czasem jeden komplement przez całe życie i się ich trzyma kurczowo" - nie inaczej było w moim przypadku. Nie wiem czy to dobrze świadczy o panach czy o paniach, może nie zbyt o nas jako o ludziach, że mężczyzna nigdy nie słyszy nic dobrego pod swoim adresem.

 

Pamiętam, że było też miłe dostanie zaproszeń przez koleżanki z klasy na urodziny, tylko ja i kolega dostaliśmy na wszystkich facetów. Choć nie wiem czy to o mnie tak chodziło do końca. Ale w sumie to było "miłe" czy może wyróżniające w jakiś sposób.

 

Przeżyłem czasy, gdzie kobiety były dla mnie bardzo miłe w mojej wczesnej młodości oraz niezwykle brutalne, chamskie a teraz jakby znów ta wersja powraca gdzie są bardzo miłe po 17 latach plus minus. Choć muszę przyznać, że teraz już jak kobieta po prostu nie jest miła i nie traktuję mnie odpowiednio to po prostu więcej rozmów nie będzie. 

 

No i mi nawet nie zależy czy jest miła, kobiety już nie mają dla mnie takiej wartości ani ich słowa - zbyt wiele kłamstw i manipulacji na, każdym kroku. Więc pozytywne afirmację takich osób, nie są zbyt rajcujące dla mnie - stety, niestety.

 

Ale, szanuję każdą kobietę, która jest lub była dla mnie miła i, których na poczet tego tematu nie jestem w stanie sobie przypomnieć.

 

 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie coś naprawdę miłego że strony dziewczyny to spotkało w szkole podstawowej. Naprawdę, nie żartuje.. pamietam, dostawałem liściki od dziewczyn, jedna mi prezent do plecaka włożyła po kryjomu. Dwie takie na koloniach w 1999 się o mnie pobiły...

...ale potem poszedłem do gimnazjum i czar prysł. Sam nie wiem co się wtedy wydarzyło że taka zmiana. Na pewno coś we mnie się zmieniło ale i trochę czasy się zmieniły no i środowisko.

 

Od końca szkoły podstawowej by zaznać czegoś miłego od kobiety to musiałem pojechać aż na Białoruś, gdzie byłem w styczniu 2020 roku na 5-dniowym wyjeździe. Spędziłem miło czas z pewną dziewczyną która sama mi proponowała spotkania plus na koniec wyjazdu obdarowała mnie masą prezentów do tego stopnia że przejście graniczne w Terespolu przekraczałem jak jakiś cygan-tragarz obładowany tobołkami...

 

Ale na miejscu w PL i na codzien jako nastolatek czy dorosły facet? Nic miłego, nic ciekawego.. 

Edytowane przez Dassler89
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, ManOfGod napisał:

Jak podbiłeś to SMV?

 

Mi dziewczyny w nowej pracy bardzo pomagają co jest cenne, bo to dla mnie nowe stanowisko.

Treningami na siłce. Z lepszą formą fizyczną wzrosła też pewność siebie. Nie zmieniałem stylu ubierania się i fryzury. Od zawsze śmigam głównie na dresowo, bo tak mi najwygodniej i włosy ścinam maszynką na zero. Gdybym ubierał się bardziej elegancko pewnie efekt byłby jeszcze lepszy, ale nie mam zamiaru dostosowywać się do czyichś upodobań i robić czegoś wbrew sobie. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.09.2021 o 09:17, Ramaja Awantura napisał:

co was dobrego spotkało w życiu od kobiet, co wspominacie najmilej co wam uczyniły i jakie spotkaliście FAJNE kobiety które były spoko

Hmmm...

Dłuższą chwilę namysłu musiałem odpalić...

 

Stara dupa jestem, kobiet w życiu wiele się przewinęło (nie mówię tu o legowisku)... Hmmm...

 

Na 40+ lat życia DOBRE, ale takie autentycznie DOBRE - o czym zaraz - rzeczy od kobiet zaczęły mnie spotykać niecałe 10 lat temu...

To co było wcześniej, to - jak to widzę z dzisiejszej perspektywy - był festiwal dojenia mnie na różne sposoby przy minimalnym "wkładzie własnym". Dojenia na różne sposoby, akurat nie finansowo - to praktycznie zawsze miałem przyzwoicie ogarnięte. Ale mentalnie/uczuciowo/czasowo... No cóż - efekty uboczne bycia ciężkim frajerem wpatrzonym w idealny obraz kobietek 🙂

Ale tak do rzeczy.

 

Trzy tematy mi przyszły na myśl. Aż zaskoczony jestem, że tak mało...

 

No ale po kolei:

 

- lat temu wiele postanowiłem wziąć się za siebie. Ale tym razem (bo tych "wzięć" to było wieeeeeeeeeeeeeeele 🙂 ) podszedłem do tematu profesjonalnie. Z trenerka. W sumie - z przypadku osoba. Nieważne, jak nas los rzucił w swe ramiona.

W sumie relacja 100% profesjonalna - ja hajs, ona mnie czołgała po rozmaitych lokalach pokazując, że hantel 5 kg i wyciskanie na bica to czerwony szlak dla zawodowców jak robi się to PRAWIDŁOWO.

I gdzieś tak kiedyś na etapie jak leżałem na macie, w kałuży swojego potu i upokorzenia zauważyłem, że ona widzi we mnie CZŁOWIEKA, który potrzebuje pomocy na łeb, a nie na ciało. I że hajs w tej relacji to tylko dodatek. W sumie motywujący bardziej mnie, niż ją.

To była pierwsza (!) w życiu kobieta, która BEZINTERESOWNIE (powiedziała to kiedyś, że nawet bezhajsowo by mnie prowadziła i czołgała) podała mi dłoń.

Można powiedzieć, że zawdzięczam jej pośrednio jakieś 90+% fajności swojego obecnego życia.

 

- lat parę później prowadzałem się na zasadach FWB (głównie "B" 🙂 ) z taka jedną. Wtedy (jeszcze) miałem resztki romantyzmu, więc trochę popłynąłem w tą relacje, ale nie tak, żeby zupełnie odlecieć. W każdym razie jeszcze miewałem tendencje do romantycznych uniesień.

No więc razu pewnego po delikatnej (znaczy się wprost powiedzianej :)) sugestii, że może do tego parzenia się jak króliki to może by kiedyś zrobiła mi porządną kolację przy świecach, koleżanka podjęła wyzwanie.

Panowie, noszkurwa...

Różne rzeczy różne kobiety mi pod nos do żarła podstawiały. Niektóre na poziomie takim, że psa szkoda skarmić, niektóre na poziomie takim, że Amaro mógłby się uczyć - nieważne. Zawsze było/jest to odżywianie, a nie doświadczenie. Ale tu zostałem uraczony aligancką kolacyjką w wersji wielodaniowego menu degustacyjnego wykonanego w 100% własnoręcznie (żaden kurwa catering!!!) na poziomie nie niższym niż 7+/10 każde jedno danie!

Do tego były świece, muza, chata wylizana na moje przyjście na glanc, pani odjebana aligancko (oczywiście żadnych majtek pod kiecką!) a po deserze zostałem wygrzmocony zgodne z najlepszą sztuką ars amandi.

 

Dodam, że ta impreza nie była wymęczona przeze mnie. Poprosiłem RAZ. A wyzwanie zostało podjęte równie ochoczo, jak wszelkie "B" w tej relacji 🙂

 

I wiecie co?

I - kurwa - nigdy wcześniej (ani później) nie przydarzyło mi się takie cudo.

Dlatego zapewne tak zapamiętałem 🙂

Kurde, do dziś się uśmiecham pod nosem na wspomnienie :)

 

No dobra, i ostatnia, trzecia akcja.

 

Wartość kobiety mężczyzna poznaje, gdy jest on na dnie.

Wartość mężczyzny kobieta poznaje, gdy jest on na szczycie.

 

Czasami mamy sytuację, gdzie życie nas zglanuje i to zdrowo. I lecimy, lecimy, spadamy, a cholera wie, gdzie to dno będzie.

A gówno nas przy tym zdrowo obryzga. Ledwo oczka widać.

 

Wtedy poznajemy multum wartościowych ludzi.
Tych, którzy wiedzą, że gówno gównem, pod spodem jest ten sam zacny człowiek. Gówno w końcu odpadnie, człowiek zostanie.

I jeszcze więcej niewartościowych. Tych, którzy tylko to gówno widzą. Bo wcześniej było fajnie, a tu nagle kupa.

To bardzo bolesne, ale też fajnie weryfikuje jakość rozmaitych znajomości.

Taka dygresja wstępna.

 

No więc jakiś czas temu życie zdrowo gównem mnie obrzygało.

 

Czytaj: rok bez pracy byłem.

 

I - o dziwo - osobą która mnie kopała MOTYWACYJNIE w dupę, pionowała, ogarniała psychicznie, naruchała chujopracę dla ogarnięcia łba i przeczekania, ze stoickim spokojem znosiła moje wybitnie niewyjściowe nastroje, była królową cheerliderek każdej mojej aktywności zmierzającej do otrzepania się z przyklejonego gówna, byłaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa...

Uwaga!

Werble!

 

Eksmałżonka.

 

ŻADNA (!) inna kobieta z mojego otoczenia nie była wtedy w stanie szczerze we mnie wierzyć i mnie wspierać. Żadna.

(to doświadczenie też otworzyło mi oczy na naturę kobiet, to kolejny swoisty bonus)

 

Znacie taką sytuację, gdzie ktoś coś mówi, ale widzicie, że słowa jedno - myśli drugie?

To tak mniej więcej wyglądały moje rozmowy z wszelkimi innymi kobietami, wliczając w to ówczesną partnerkę, a także matkę (!). "No fajny miś jesteś no. No wierzę w ciebie, no" a patrzy jak na stolec po porannym wypróżnieniu.

 

To co szczególnie mnie uderzyło - eks NIGDY wcześniej nie miała takich akcji. Patrząc przez pryzmat doświadczeń - największego strzała w tył głowy spodziewałem się właśnie z jej strony.

 

Żeby rzucić światło na moje zaskoczenie parę wyjaśnień:

To ja ją odprawiłem. Nie że poczuła wyrzuty sumienia bo porzuciła męża, czy cokolwiek chciała ugrać dla "poratowania związku".

Dodam więcej - w żaden sposób nie była i niej jest na obecnym układzie, ani na tym że mi pomogła "zarobiona".

Owszem - odpaliłem fajny "bonus" na koniec, ale na zasadzie zupełnej dobrowolności - lubię doceniać ludzi, którzy bezinteresownie są ze mną. Bezrobotny u mnie nie oznaczało "bez środków do życia". Nie potrzebowałem wsparcia finansowego, tylko - głównie - mentalnego i poukładania pewnych fundamentów życia.

Również w kwestii alimentacji i innych korzyści postmałżeńskich ma zerowe interesy (zakończyliśmy relację na zasadach "bez zobowiązań wobec stron", koszty potomstwa dzielimy solidarnie 50/50, zero przepływów pieniężnych mogących dać jakąkolwiek korzyść finansową). Zero. Nul. Motywacja finansowa takich działań - 0/10.

 

Jedyna korzyść to taka, że wspierała ojca swojego dziecka, więc tylko przez ten pryzmat możnaby oceniać osiągnięcie korzyści ale - znów - nie widziałem tu jakiegokolwiek wyrachowania.

A znam ją 🙂  oooj, znam.

Czysta, bezitneresowna, ludzka pomoc. Mi opadła kopara. Z tamtej strony wsparcia spodziewałem się najmniej (!).

 

Na marginesie - jak wspomniałem - bardzo fajnie zweryfikowałem negatywnie co najmniej kilka pań ze swojego otoczenia. Jakoś z dnia na dzień panie zrobiły się "strasznie zarobione, muszę się teraz skupić na swojej karierze, odezwę się!". Do dziś się skupiają :) Nagle jakoś mi ubyło, heheh. A taaaki byłem fajny, a panie takie brzydzące się doczesnymi dobrami 🙂

 

No to tak z grubsza.

Trzy miłe, bezinteresowne akcje warte wspomnienia na 4+ dekady.

Mnogo tego, nie? 🙂 

Edytowane przez Stary_Niedzwiedz
  • Like 11
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 4.09.2021 o 12:30, bassfreak napisał:

Znalazłeś jednorożeca aka. Himalajka?  😎

Chyba tak Panie kolego, magia, czysta magia. :D 
Dobrze wiem że mnie jebnęło więc w to brnę jak w kiedyś w używki, zobaczymy czy będzie kac i zjazd.
„Mierz wysoko, najwyżej się rozczarujesz”. :) 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Intrygujący temat bo też musiałem skanować pamięć.

Długo skanować.

 

Efekt skanu jest dość schematyczny.

Matka, babcie.

Obce, niespokrewnione?

Towarzystwo.

Obecność.

 

Ale zwykle od nikogo nic nie chciałem.

Samowystarczalność lvl do przesady.

Urok enneagramowego obserwatora.

 

Natomiast jako 40+ zauważam pewien schemat, o którym już wspomniano.

Im jesteś wyżej z SMV i wyżej ze statusem społecznym.

Albo pisząc inaczej - widać to po tobie.

Tym statystycznie obce kobiety robią się dla ciebie milsze, uprzedzająco sympatyczniejsze i dostępniejsze.

Życie.

 

Stąd jak mantrę powtarzam tutaj do znudzenia.

Ogarnij się mężczyzno wedle hierarchii wartości aktualnie cenionej w stadzie.

A będzie ci dane.

Będzie ci dane aż nadto.

 

Każdemu bowiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma.

 

Edytowane przez Margrabia.von.Ansbach
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 5.09.2021 o 10:56, Ramaja Awantura napisał:

Widzę tutaj niebezpieczny trend spodziewania się od kobiet WSZYSTKIEGO ZŁEGO już na starcie. To do niczego dobrego nie prowadzi. Ludzie często czują naszą podświadomą niechęć. Prosta zasada ale sprawdzająca się:

Nie lubisz/nienawidzisz/boisz się kobiet - > One to czują - > Odpowiadają tym samym. Sam tak mam, człowiek który mnie nie zna i ocenia/skreśla na starcie - nie dostanie mojej dobrej intencji.


1000% racji 

Fajnie się czyta taki temat bo pokazuje on że są jeszcze kobiety które mogą zrobić coś bezinteresownie a nie tylko coś za coś. 

Myślę że są to osoby które mają wysoka rozwiniętą inteligencje emocjonalną lub pochodzą z domów gdzie takie zachowania są na porządku dziennym. 

Sam często pomagam starszym osobom gdy widzę że takiej pomocy potrzebują, pomagam młodym matkom które też spotykam na osiedlu, ulicy. 

Jak coś dasz od siebie to to wróci.  

Wiele razy pomogła mi moja sąsiadka (+60) z mojego dawnego bloku która wiele razy coś darowała, coś dobrego podpowiedziała i nie chciała nic w zamian. Wystarczyła rozmowa, ja pomagałem jej w drobnych pracach typu wymiana żarówki, drobne naprawy. 


Ludzie gonią dziś za pieniądzem i zapominają o takich drobnych gestach.  

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.