Skocz do zawartości

Skazani na porażkę ?


Medyk

Rekomendowane odpowiedzi

20 minutes ago, Leniwiec said:

Filozoficznie rzecz ujmując, nie ma dobra ani zła.

 

Filozoficznie to problematyka dobra i zła była przedmiotem dyskusji od początku istnienia filozofii. Zdaje się, że to zagadnienie teorii bytu a zajmuje się nim etyka. Także twoje stwierdzenie jest odważne, aczkolwiek wiem że da się uzasadnić go relatywizmem moralnym. Niemniej  problem dobra/zła to ogromna część filozofii.

Edytowane przez RealLife
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Medyk napisał:

O co kurwa w tym cyrku chodzi a może ktoś po prostu patrzy na nas z góry i robi sobie z nas jaja ? A może ten ktoś może nas zdeptać jak my deptamy mrówki ? 

 

Żyjemy na planecie cierpienia fizycznego i psychicznego.

Mam swoje teorie co do bytności na tej planecie mianowicie to więzienie, w którym jesteśmy wszyscy uwięzieni bo jak dotychczas ludzie nie mogą z tej planety się wydostać.

Lata, które żyjemy na tym padole łez to wyrok jaki dostaliśmy za poprzednie wcielenia i złe uczynki duszy.

Musimy tutaj coś przepracować, nauczyć się, zrozumieć, doświadczyć.

Być może jesteśmy awatarmi i ktoś rozgrywa nami grę.

 

 

 

 

6 godzin temu, Medyk napisał:

jest biblia, jest księga rodzaju, jest Adam i jest Ewa, jest Pan Bóg i jest drzewo grzechu i życia. 

 Adam po namowach KOBIETY zrywa jabłko z drzewa grzechu jak to się kończy wszyscy wiemy.

 

Generalnie rewelacje zwarte w tej księdze zerżnięte są z innych wierzeń i cywilizacji, które były przed nami.

Tak naprawdę nie wiadomo czy zapisy w niej są prawdą czy wymyśloną fikcją by manipulować masami i wychować na posłusznych niewolników.

Dlaczego w księgach u wybranych jest napisane, że dopóki żyjesz nie oddajesz wszystkiego co masz nikomu zwłaszcza nie przepisujesz kobiecie i dzieciom,

nie ufasz nikomu, pieniądze to największe dobro, nie nadstawiaj policzka agresorowi. 

 

 

2 godziny temu, MarkoBe napisał:

Budda opuścił żonę oraz gówniaka, dla poznania prawdy i oświecenia, przebudzenia.

 

Ciekawe czy było coś w stylu myszko nie wiem co czuje muszę odpocząć, daj mi kilkanaście lat bym to przemyślał w spokoju😆

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 6.09.2021 o 17:10, Medyk napisał:

Tak jeszcze abstrahując nie zastanawiacie się czasami po co my tu tak naprawdę jesteśmy ?

 

Proste filozoficzne pytanie. Prosta życiowa odpowiedź.

Żeby przekazać geny, czyli mówiąc wprost żeby - wybaczcie tę dosłowność - pierdolić się skutecznie.

 

Edytowane przez Exar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wstępie:

Każda zorganizowana religia służy do kontroli społeczeństwa tak też jest i z mitem o Adamie i Ewie.

 

W dniu 6.09.2021 o 15:10, Medyk napisał:

Bracia ! Nie wydaje się wam że wszyscy my faceci jesteśmy tymi Adamami którzy ciągle są bombardowani  pokusami ze strony kobiet (jabłko) czytaj seks, poczucie spełnienia, wizja wpajanej nam fałszywej miłości. 

Czy nie jest tak że w sytuacji kiedy ulegniemy, mówiąc brzydko mamy przejebane, dokładnie tak jak biblijny Adam ? 

 

Nie, to jedynie narracja jednej z "zorganizowanych" religii starającej się poprzez narzucenie poczucia winy, uzyskać monopol nad seksualnością człowieka. W tej samej książce wyczytasz, że Salomon miał 1000 żon i ileśtam nałożnic i jakoś ... "Brodatemu Na Chmórce" nie przeszkadzało a wręcz mu błogosławił.

 

Istnieje wiele starszych od Judaizmu prądów "filozoficznych" (gdyż religiami jako takimi nie są), które głoszą zupełnie inne podejście do seksualności człowieka - bez zawstydzania, bez tabu, bez zakazów - przedstawienie rzeczy takimi jakie są.

 

W dniu 6.09.2021 o 15:10, Medyk napisał:

Z drugiej strony jest drzewo życia, nie wydaje wam się że jest ono symbolem szerokorozumianego: oświecenia, rozwoju, samokontroli, nie szukania wrażeń, bycia świadomym, NIE ULEGANIA KOBIECYM WDZIĘKOM? 

Zależy o którym drzewie życia mówisz. Jeżeli mówisz o biblijnym (czyli o 11 .......), to nie jest do końca prawda, gdyż .... - temat ten tłumaczyło wielu mistyków i wiele tradycji chrześcijańsko/mistycznych. Jedno nie wyklucza drugiemgo. rozwój, samokontrola, bycie świadomym nie wyklucza "uleganiu kobiecym wdziękom", gdyż nie jest to do końca "uleganie" a świadoma decyzja - często niezbędna do ... (nie, niechodzi o przedłużenie gatunku).

 

W dniu 6.09.2021 o 15:10, Medyk napisał:

Jedna rzecz mi tylko nie pasuje w tej całej układance chodzi o słowa Boga " bądźcie płodni i rozmnażajcie się " 

Czyli co każdy musi to jabłko " zeżreć" ? 

Skąd wiesz, że to słowa "Brodatego na Chmurce"? Bo ... bo tak powiedzał gość w śmiesznej czapce?

I dlaczego akurat to bóstwo ma wg Ciebie "rację", a nie inne, które wg innych świętych ksiąg twierdzą coś zupełnie innego?

Co odnośnie innych tradycji (istniejących do dnia dzisiejszego), które pomimo tego, że niestały się "zorganizowanymi religiami" nadal po dziś dzień istnieją i mają zgoła odmienne zdanie (a co śmieszniejsze dające się zweryfikować i potwierdzić naukowo w przeciwieństwie do nauk dominującego na terenie PL kościoła)?

 

W dniu 6.09.2021 o 15:10, Medyk napisał:

Ps: Tak jeszcze abstrahując nie zastanawiacie się czasami po co my tu tak naprawdę jesteśmy ?

Jest wiele odpowiedzi na to pytanie. Jedną z odpowiedzi jest brak odpowiedzi. Być może jesteśmy deterministycznymi bytami - efektem procesów fizyko-chemicznych...

 

A z filozoficznego punktu, w jaki sposób można określić prawdziwy charakter osoby?

Jeżeli gracze znają zasady gry, znają kiedy gra się "skończy" i jaki jest jej cel - to aby wygrać, naciągali by swoje zachowanie tak, aby zgarnąć nagrodę.

W przypadku, gdy nikt nie wie jakie są zasady gry (istnieją tysiące pomysłów "po co my tu jesteśmu"), łatwiej jest określić prawdziwy charakter danej osoby, jego cechy, jego wyznawane wartości.

Być może chodzi o wyłonienie "najbardziej efektywnych" jednostek pokroju Gila Batesa czy lEona skuM, czy innego "Brazosa", a być może o coś zupełnie innego...

 

 

W dniu 6.09.2021 o 15:10, Medyk napisał:

O co kurwa w tym cyrku chodzi a może ktoś po prostu patrzy na nas z góry i robi sobie z nas jaja ? A może ten ktoś może nas zdeptać jak my deptamy mrówki ?

A skąd wiesz, że ktokolwiek na cokolwiek patrzy? Dlatego, że pan w długiej sukni i śmiesznej czapce tak powiedział?

 

Zastanów się nad prostym problemem:

Czy ciebie jako człowieka interesuje to, że ptaki prokreują? Czy Ty jako zwykły człowiek potępiasz prokreującego zająca i skazujesz go na wieczne potępienie?

....

Tak więc, jak myślisz, czy jeżeli istniej byt, który rzeczywiście stworzył kosmos, wszystkie galaktyki, wszystkie multiwersy, ekosystemy, fizykę, chemię, biologię (być może na milionach planet)... przejmuje się, że dmuchałeś jakąś Karynę???

Serio???

 

 

Cytat

@smerf Nie drzewo życia, a drzewo poznania dobra i zła...chodzi o wiedzę..

Ech kolego, coś chyba bardzo wyrywkowo czytałeś ową księgę ... oj bardzo wyrywkowo (no chyba że w twojej książce jacyś drwale wyrąbali jedno z drzew).

W skrócie w Edenie były dwa drzewa: Drzewo Życia ORAZ Drzewo poznania dobra i zła.

 

Rdz. 3:22 "Po czym Pan Bóg rzekł: «Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki»"

 

skull-and-bones-yale-ring-322-yale-secre

 

Edytowane przez oxy
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W mojej skromnej opinii, żyjemy po to, aby poznać siebie - tak jak było napisane na wyroczni delfickiej (gr. γνῶθι σεαυτόν) - i jest to jedyna sensowna droga dla człowieka, który zaczął zadawać sobie takie pytania.

Droga najtrudniejsza, ale jednocześnie najbardziej wartościowa, pełna tajemnic i nowości - odwrotna do podążania za materialnymi zbytkami - "vanitas vanitatum et omnia vanitas" (księga Koheleta) - co wcale nie znaczy, aby wyrzec się dobrodziejstw tego świata i zostać ascetą. Cóż może być lepszego od wzrastania w mocy i mądrości ? Te dwa aspekty to fundamenty dobrego i harmonijnego życia, które są nam dostępne za kurtyną naszych błędnych przekonań.

 

"Bawi go (Boga) nasza pozornie dorosła naiwność – przecież wyrocznia nie wie niczego, czego nie wiemy my sami. I choć napis na frontonie delfickiej świątyni dobitnie o tym przypominał, człowiek woli do dziś zapytać wyrocznię, niż poznać samego siebie, rozplątać osobiste węzły. Poszukać odpowiedzi wewnątrz."

 

Żyjemy po to, aby uświadomić sobie kim tak naprawdę jesteśmy, a nasze zakodowane w podświadomości przekonania oparte głównie na emocjach z dzieciństwa, blokują nas od odczuwania życia w pełni,

zamydlając nam czyste widzenie rzeczywistości. Przenosimy w genach pozytywne i negatywne cechy naszych przodków - spójrzcie na podobieństwa pomiędzy Wami a rodzicami, dziadkami i babciami - ile macie wspólnych sklonowanych nieświadomie zachowań ?

 

Dodatkowo na początku naszego życia, przejmowaliśmy podświadomie zachowania naszych rodziców, potem szkoła z premedytacją kształtowała nas na posłusznych niewolników i w międzyczasie każde nowe doświadczenie miało swój udział w tym - jacy jesteśmy teraz. Nic się nie dzieje bez przyczyny. Każda nasza wewnętrzna blokada, kompleks i problem jest nam ukazywany w lustrze kontaktów międzyludzkich, właśnie po to, abyśmy poprzez cierpienie uświadomili sobie, że nie żyjemy w zgodzie z harmonią życia. Po każdym takim małym oświeceniu, nasza świadomość się poszerza - dzięki czemu lepiej rozumiemy siebie, a jednocześnie innych. Ten kto poznał sam siebie doskonale prześwietla zachowania innych - jego widzenie działa jak rentgen, a jednocześnie ma dostęp do coraz większej bazy pomysłów i kreatywności. Nasze umysły są jak labirynt, a my celowo lub nie przemierzamy przez symulację rzeczywistości, którą sami sobie stworzyliśmy - celowo lub nie. To tutaj jest różnica pomiędzy człowiekiem, który wie czego chce i do tego dąży, a tym podążającym bezwiednie za tłumem ślepców. 

 

Każdy z nas chciałby czuć się cały czas dobrze, ale mało kto jest na tyle odważny, aby rozgrzebać bagaż swoich zapomnianych doświadczeń, niezagojonych ran i urazów z przeszłości. Nasze ego przesłania nam widok na rozległe wody życia, i zamyka w bańce - przez co stajemy się żywymi robotami działającymi według schematu - który narzucili nam inni, dla swoich celów. Wmówiono nam, że pieniądze dadzą nam szczęście, i przez to gonimy za złotym bożkiem jak chomik w kołowrotku. Pod koniec życia, wolelibyśmy umierać ze świadomością, że eksplorowaliśmy ocean życia na miarę naszych możliwości czy z poczuciem bezsensu i oszukania przez świat?

 

Ktoś kiedyś powiedział, że każdy kto zajmował się filozofią i zrozumiał jej przesłanie - ma w sobie większy spokój.

Gdy krok po kroku odkrywamy siebie, nabieramy coraz większej pewności, że to my naszymi myślami i działaniami możemy swobodnie kreować otaczającą nas rzeczywistość

i przestajemy być mentalnymi niewolnikami rzeczy materialnych, do czego system na każdym kroku nas zachęca. 

 

Ostatnio miałem taką myśl, że wszyscy filozofowie i ludzie którzy mieli coś wartościowego do powiedzenia mają bardzo słaby marketing i przez tysiące lat ich wiedza nie za bardzo pomogła ludziom,

pomimo tego, że mamy na tacy tysiące książek, cały (jeszcze nie do końca ocenzurowany) internet, a i tak popełniamy te same błędy co nasi praprapra...dziadowie, powtarzamy ich ścieżki zamiast poczynić nowe odważne kroki.

Mamy w świecie małą grupkę, ale jednak - ludzi, którzy coś sobą reprezentują, osiągnęli swoje cele, również na forum - braci, którzy do czegoś doszli w mniejszej lub większej skali - więc dlaczego my nie moglibyśmy osiągnąć naszych? Jeśli można osiągnąć mały cel, to jednocześnie można osiągnąć wielki poprzez serię małych zmierzających w tym samym kierunku. Niemowlaki się nie zastanawiają tylko próbują i idą, a dorosły człowiek siedzi w jaskini Platona i jest wykorzystywany przez iluzje.


Tak samo jak niektórzy mężczyźni po 40 - 50 roku życia uświadamiają sobie, że zostali zaprzęgnięci w kierat pracy na myszkę, za obietnicę szczęścia w związku i przyjemności w łóżku,

tak samo pod koniec życia, niektórzy zaczynają widzieć odkryte karty systemu - wszystkie naznaczone, a tylko naszym błędem było nie widzenie tego, że gramy z szulerem.

 

Praktyczne metody na odkrywanie siebie są tak proste i wyświechtane, że aż żal o tym wspominać.

Nie ustawajmy w drodze bracia!

 

(PS. Nie jestem Buddą, ale taki mi wyszedł patetyczny styl - jestem zwykłym człowiekiem i nic co ludzkie nie jest mi obce :) )

Również pływam po sinusoidzie wzlotów i upadków, stąd też mogłem właśnie napisać taki krótki wywód, bo opiera się on na moich wcześniejszych poszukiwaniach.
Ave, Bracia Samcy!

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.