Skocz do zawartości

Ustalone dni na sex w związku z długim stażem


Rekomendowane odpowiedzi

:D Generalnie nie jest to historia wesoła, jak zresztą wiele podobnych tutaj. Opisywałem ją już kiedyś, więc tylko w skrócie:

 

Moja kobita przez niemal 10 lat zachowywała się jak zakochana himalajka. Do czasu urodzenia dziecka. Po czym całkowicie przekierowała na nie swoją uwagę, wręcz w sposób chorobliwy nie widząc poza nim świata. Zmieniła się. Stała się apatyczna i nerwowa. W stosunku do mnie obojętna. Wszystkie działania miały sens jedynie w kontekście dziecka.

 

Tak jak opisał to inny użytkownik przyrównując ciąże i dziecko do hormonalnej bomby atomowej, która orze psychikę kobiety robiąc z niej matkę.

 

Himalajka zniknęła, koniec, finito. Gdyby nie dziecko odszedłbym wtedy (brak formalnego związku - mogłem zawinąć się z dnia na dzień), przy pierwszej okazji, gdy zaczęły się gównoburze o byle co i podnoszenie głosu, czego NIGDY wcześniej przez te 10 lat nie było. Jednak z powodu moich przekonań związanych z posiadaniem dzieci odejść nie mogłem.

 

Ale jak żyć z kimś, kto po 10 latach oddania, teraz zachowuje się jak obca osoba? Zacząłem popadać w stany depresyjne. Czasem ona zaczynała przejawiać jakieś chęci by było lepiej, ale zaraz znowu wracało do normy. Trwało to kilka lat.

 

Wreszcie jakieś 2 lata temu postanowiłem definitywnie odciąć się emocjonalnie i przestać oczekiwać zmiany po jej stronie. Zdałem sobie też sprawę ze swoich słabości i błędów, skapcanienia przez lata przy niej. Teraz chciałem skupić się przede wszystkim na sobie, zadbać o niezależność, przywrócić odpowiedni balans.

 

Przede wszystkim miałem w sobie duży ładunek gniewu, który mogłem użyć jak paliwa. Chodziło o wyeliminowanie pewnych dysfunkcji, odblokowanie hamulców, przełamanie lęków. Odgrzebanie tego właściwego mnie. Sprowadza się to do obserwacji siebie. Działałem w myśl słów: Im większa pojawia się niechęć do działania, tym bardziej powinieneś działać. Łatwo jest odpuszczać, poddać się, pozwolić komuś decydować za ciebie. Przez ostatnie dwa lata robiłem więc odwrotnie. Postawiłem granice i nie pozwalałem na brak szacunku, czy włażenie sobie na łeb. Wchodziłem w konflikty, mówiłem szczerze co myślę i podejmowałem decyzje samemu, stawiając ją przed faktem dokonanym. Jednym słowem robiłem to co chciałem, a co uniemożliwiały mi wcześniej jakieś wewnętrzne blokady czy przekonania. Doszedłem wręcz do wniosku, że powinienem jej dziękować, bo po tych dwóch latach czuję się bardziej zintegrowany z sobą samym niż kiedykolwiek.

 

To były też najlepsze dwa lata między nami ostatnio. Przede wszystkim szacunek - zero podnoszenia głosu, przyjemna atmosfera w domu, obiadki na stole, zero awantur, pytanie mnie we wszystkim o zdanie itp. Zniknęła nerwowość, pojawił się uśmiech i luz. Miałem właściwie już to co chciałem mieć w domu, bo na jakieś "kocham cię" czy spontaniczne okazywanie czułości położyłem już lachę. Czasem atakują wspomnienia, pojawiają się we mnie emocje, ale odpuszczam i wznoszę się ponad to wszystko.

 

No i dochodzimy do tematu głównego. Generalnie odmawianie sexu przez ten ostatni czas działo się rzadko, co jednak było frustrujące. Bardziej mi przeszkadzało to, że ona go nie zaczynała. Dlatego w pewnym momencie, chyba z rok temu powiedziałem, że ustalamy sex w dane dni w tygodniu i raz zaczyna ona, raz zaczynam ja. Ona chętnie na to przystała i to zaczęło działać. Zero napięć, zero odmów, a sex wręcz zyskał na jakości, tak jakby powiedzenie jej, że ma zaczynać (że nie ma w tym nic złego?) puściło u niej jakieś blokady, a samo inicjowanie ją podniecało.

 

Podsumowując, w moim przypadku to podejście działa. Poza tym nie jest powiedziane, że TYLKO w te dni sex jest dopuszczalny, tylko że w te dni sex ma być na 100%. Sęk w tym, że mam dosyć ceregielenia się z tymi całymi podchodami. No nie ma między nami już tej chemii jak kiedyś, gdy sex wychodził spontanicznie i naturalnie. Czasem budzę się w nocy i ją biorę, co ona też lubi. Ale generalnie ja już mam ponad 40 lat i nie mam dużych potrzeb. Mi parę razy na tydzień w zupełności wystarczy. Jak czytam że ktoś tutaj w 15-letnim związku i 40 lat i z żoną się łomocze codziennie to mu nie zazdroszczę.

 

20 godzin temu, mac napisał:

Nie przejdzie, nie ma na to szans, bo żadne ustalenia nie działają z kobietą w dłuższym, a do tego jeszcze wypalonym związku. Dalej będzie głowa boleć i to przede wszystkim w tym ustalonym dniu 😆

 

13 godzin temu, Iceman84PL napisał:

Dlatego gdy nie ma emocji, jest wypalenie i boli przysłowiowa głowa to znak, że jesteś słaby dla kobiety i ona więcej Ci kolokwialnie dupy nie da.

Dziwne, u mnie działa 😆

 

20 godzin temu, Libertyn napisał:

Raczej, ekspediujecie dzieci do dziadków, robicie dzień tylko dla siebie. 

To też, ale to raczej od czasu do czasu.

 

19 godzin temu, Zwykły Facet napisał:

Z tym ze z mojej perspektywy też czesto po pracy, silce jestem juz tak wykończony ze zwyczajnie mi sie nie chce

No właśnie na tym polega też to podejście, że bierzesz plan sexu pod uwagę w danym dniu i się nie przemęczasz na siłce wcześniej.

 

18 godzin temu, bad intentions napisał:

Musisz tak ułożyć sobie życie małżeńskie, żeby kobieta była od Ciebie zależna.

Ale to w dzisiejszych czasach jest niemożliwe. 500 +, alimenty i nara.

 

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Johnny Z napisał:

No właśnie na tym polega też to podejście, że bierzesz plan sexu pod uwagę w danym dniu i się nie przemęczasz na siłce wcześniej

No w sumie jeśli tak do tego podejść to całkiem ok. Tylko taki seks może z czasem być bardzo mechaniczny. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Johnny Z napisał:

Co myślicie o takim rozwiązaniu?

 

W teorii brzmi to ciekawie i sam się kiedyś nad tym zastanawiałem.

Po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że tyle w tym byłoby emocji, co w zrobieniu śniadania, odpaleniu stacyjki czy zapaleniu papierosa :)

IMO kiepski pomysł jednak.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Zwykły Facet napisał:

No w sumie jeśli tak do tego podejść to całkiem ok. Tylko taki seks może z czasem być bardzo mechaniczny. 

 

4 godziny temu, Obliteraror napisał:

Po zastanowieniu doszedłem do wniosku, że tyle w tym byłoby emocji, co w zrobieniu śniadania

Zgadza się. Zwykłe ordynarne ruchanie :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Johnny Z napisał:

Moja kobita przez niemal 10 lat zachowywała się jak zakochana himalajka. Do czasu urodzenia dziecka.

Standardowy standard. Misja bombelek, potem mężczyzna już nie jest potrzebny.

 

 

Wiesz, rozumiem, że układ działa (Twojej żonie też pewnie wygodniej - wie, kiedy ma odpierdolić pańszczyznę a potem spokój), ale dla mnie taki układ byłby zwyczajnie poniżający, do tego stopnia, że nic by nie powstrzymało przed odejściem.

 

Wolałbym ruchać wał z kołdry co noc, niż naburmuszoną księżniczkę dwa razy w tygodniu, wielką łaskę (z laską nie myląc) mi robiącą, że wypnie dupsko.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minut temu, Januszek852 napisał:

Standardowy standard. Misja bombelek, potem mężczyzna już nie jest potrzebny

Zgadza się. Aczkolwiek misja dosyć długa trzeba przyznać.

 

26 minut temu, Januszek852 napisał:

dla mnie taki układ byłby zwyczajnie poniżający, do tego stopnia, że nic by nie powstrzymało przed odejściem.

Tego trochę nie rozumiem. Dla wielu pójście na divę, która odwala pańszczyznę i miała już dzisiaj dziesięciu nie jest poniżające i niemęskie, a sex z własną żoną jest. Pisałem że odejście, przynajmniej do czasu dorośnięcia dzieci nie wchodzi w grę. Walić konia mi się już nie chce.

 

26 minut temu, Januszek852 napisał:

Wolałbym ruchać wał z kołdry co noc, niż naburmuszoną księżniczkę dwa razy w tygodniu,

tak, tylko ona nie jest naburmuszona. Ogólnie między nami jest teraz spoko. Nie ma już tej chemii, nie miziamy się i nie czulimy, więc ten sex nie ma jak wypłynąć naturalnie. Jest też w tym chyba jakaś perwersja ukryta. Na przykład podczas gry wstępnej często zaczyna jakieś zwykłe tematy, jakbyśmy sobie przy stole rozmawiali. Mam wrażenie że to ją jakoś nakręca :D

 

 

Edytowane przez Johnny Z
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Johnny Z napisał:

Tego trochę nie rozumiem. Dla wielu pójście na divę, która odwala pańszczyznę i miała już dzisiaj dziesięciu nie jest poniżające i nie męskie, a sex z własną żoną jest.

Żeby postawić znak równości między pójściem na dziwki, a ruchaniem własnej żony według harmonogramu, musiałbyś postawić znak równości tutaj:

 

żona ... prostytutka.

 

Nie wiem, czy chcesz pójść tak daleko... ;) 

 

5 minut temu, Johnny Z napisał:

Nie ma już tej chemii, nie miziamy się i nie czulimy, więc ten sex nie ma jak wypłynąć naturalnie.

 

No nie ma chemii. To jasne, że uczucia całkowicie wygasły, ale czy nie powinniście wobec tego się rozstać?

 

Bo nie bardzo rozumiem, po co bawić się w dom z kimś, komu jesteśmy obojętni.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Januszek852 napisał:

Żeby postawić znak równości między pójściem na dziwki, a ruchaniem własnej żony według harmonogramu, musiałbyś postawić znak równości tutaj:

 

żona ... prostytutka.

No właśnie ja jestem od tego daleki. Uważam że sex z własną żoną jest dużo lepszy niż z divami :)

 

30 minut temu, Januszek852 napisał:

No nie ma chemii. To jasne, że uczucia całkowicie wygasły, ale czy nie powinniście wobec tego się rozstać?

 

Bo nie bardzo rozumiem, po co bawić się w dom z kimś, komu jesteśmy obojętni.

Bo mam dzieci, które są szczęśliwe. Na ten temat mam bardzo zdecydowane przekonania łączące się z odpowiedzialnością. Moim głównym motywatorem nie jest własne "szczęście" czy przyjemność. No i zwyczajnie nie przeżyłbym chyba jakbym je stracił i jakiś gach by wszedł w rolę ich rodzica. Generalnie to inny temat, dla mnie zamknięty i nie ma co roztrząsač :) gdyby nie było bombli, nie byłoby tego tematu tutaj.

Edytowane przez Johnny Z
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok, spoko. Nie jestem ojcem i nie zamierzam Cię pouczać, jak nim być. Pytanie otwarte niemniej, które możesz sobie przemyśleć - dziecko kiedyś dorośnie i pójdzie swoją drogą, a Ty zostaniesz tam, gdzie jesteś - wiecznie zadowalający się pańszczyzną z harmonogramu - czy warto? Jeśli jesteś na 100% przekonany, że tak, to jasne - nie ma co ciągnąć tematu.

Edytowane przez Januszek852
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, RealLife napisał:

 

Warto.

 

Nie warto. 

 

Dzieci powinny widzieć szczęśliwych rodziców. Nic na siłę. 

 

Jestem rozwodnikiem min. dlatego żeby dzieci nie oglądały złych starych i ich ciągłych jazd. 

 

A seks wspomniany w tym temacie jest odpychający.. pańszczyzna w uj. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Januszek852 napisał:

czy warto?

Przede wszystkim nie mógłbym sobie spojrzeć w twarz.

 

47 minut temu, Januszek852 napisał:

dziecko kiedyś dorośnie i pójdzie swoją drogą, a Ty zostaniesz tam, gdzie jesteś - wiecznie zadowalający się pańszczyzną z harmonogramu

Powiem szczerze, że mam to w dupie czy to pańszczyzna czy nie pańszczyzna. Jest regularny sex bez zbędnego pierdolenia i zabiegania. W ogóle nie muszę o tym myśleć. To raz. Dwa - nie jest powiedziane, że moje podejście nie ulegnie zmianie. No i trzy - zakładam, że odejdę jak odrosną.

 

3 minuty temu, PyrMen napisał:

Jestem rozwodnikiem min. dlatego żeby dzieci nie oglądały złych starych i ich ciągłych jazd.

U mnie nie ma jazd. Jest luz, przyjemna atmosfera i wspólna zabawa. Właśnie po to głównie powstał ten "harmonogram", żeby nie było kwasów.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

2 godziny temu, Januszek852 napisał:

Wiesz, rozumiem, że układ działa (Twojej żonie też pewnie wygodniej - wie, kiedy ma odpierdolić pańszczyznę a potem spokój), ale dla mnie taki układ byłby zwyczajnie poniżający, do tego stopnia, że nic by nie powstrzymało przed odejściem.

 

Bredzisz. Nie będąc ojcem skupiasz się na akcentach, które są kosmetyką. Nie rozumiesz tej sytuacji kompletnie. Zostaniesz ojcem, zrozumiesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowem suplementu, bo coś mi się przypomniało. Jakie czas temu czytałem rozmowę z seksuologiem, który odpowiadał na pytanie odnośnie Twojego, @Johnny Z. I uznał to za potencjalnie ciekawe, rokujące rozwiązanie dla tych par, które (najczęściej z powodów obowiązków zawodowych) się non stop mijają i przychodzą do domu tacy zmordowani, że prozaicznie zasypiają. Od razu. Taka checklista jego zdaniem miała na celu znalezienia chwili tylko dla nich. Chwili wcześniej zaplanowanej, bez wymówek. By odbudować bliskość, pobyć ze sobą sam na sam itd. Paradoksalnie im rzadsza częstotliwość, tym potem trudniej wrócić do tego, jak było kiedyś, również w kwestii częstotliwości.

 

Ale powiedział coś jeszcze ciekawego - o ile na początku tego typu seksualna umowa może mieć i podniecający aspekt nowości, nosić elementy jakiejś gry, być powiewem nowości w pożyciu, to z czasem stanie się kolejną rutyną w planie tygodnia. I "lekarstwo" zamiast pomóc, bardziej zaszkodzi.

 

Jak dla mnie to jest jedna z niewielu sfer w życiu, której pełne planowanie w stałym związku dużo bardziej zaszkodzi, niż pomoże. 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Januszek852 napisał:

Nie zostanę.
Ale dzięki za troskę, tylko po co tak ostro? :)

 

Bo ignorujesz perspektywę ojca (pisał, że nie odejdzie bo dzieci) w pizdowaty sposób, rzucając jak jakiś nastoletni redpillowy rycerzyk o poniżających układach. Żeby dowieźć swoje geny do pełnoletności bez zwichrowania ich przez matki trzeba ponosić ofiary. Bez sztafety cywilizacja by upadła, bez ojców, którzy pokazują dzieciom świat robiłyby to tylko matki i nie byłoby już zupełnie nadziei. Robi się górnolotnie, a w sumie to ch*j mnie obchodzi czy będziesz miał dzieci, ale jak nie, to mam przynajmniej nadzieję, że  będziesz uprzejmy zawinąć się na drugą stronę kurtyny łez zanim moje będą musiały się składać na Twój ZUS czy cokolwiek tam na zgliszczach jego wyrośnie.

 

Edytowane przez Exar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Exar napisał:

Bo ignorujesz perspektywę ojca (pisał, że nie odejdzie bo dzieci) w pizdowaty sposób, rzucając jak jakiś nastoletni redpillowy rycerzyk o poniżających układach. Żeby dowieźć swoje geny do pełnoletności bez zwichrowania ich przez matki trzeba ponosić ofiary. Bez sztafety cywilizacja by upadła, bez ojców, którzy pokazują dzieciom świat robiłyby to tylko matki i nie byłoby już zupełnie nadziei. Robi się górnolotnie, a w sumie to ch*j mnie obchodzi czy będziesz miał dzieci, ale jak nie, to mam przynajmniej nadzieję, że  będziesz uprzejmy zawinąć się na drugą stronę kurtyny łez zanim moje będą musiały się składać na Twój ZUS czy cokolwiek tam na zgliszczach jego wyrośnie.

 

Widzę zacietrzewienie straszne. No ale dobrze, postaram się odpowiedzieć merytorycznie.

 

Po pierwsze, zaznaczyłem, że nie piszę tego z perspektywy ojca, więc Twój najazd na mnie kompletnie mija się z celem - zaznaczyłem, że to spojrzenie z innej perspektywy, Ty zaś wbrew tym słowom starasz mi się wcisnąć perspektywę, której nie znam i z której nie dam rady spojrzeć - brak logiki.

 

Po drugie, podaj źródło mądrości "ponoszenia ofiar", bo to, co Ci się wydaje niezupełnie ma pokrycie w tym, co mówi w tym temacie współczesna psychiatria. Jeśli chcesz, zacytuję kilka artykułów, z których dość jednoznacznie wynika, że "pozostawanie w związku za wszelką cenę dla dobra dzieci" wcale dobre dla tych dzieci nie jest. Czego z grzeczności nie cytowałem, własnie aby nie przyjebał się do mnie ktoś, kto zacznie mi wypominać brak ojcostwa (niestety, nie udało się).

 

Po trzecie - nie do mnie miej pretensję, że państwo stosuje niewydolny system emerytalny, w którym już dawno zabrakło pieniędzy i przyjął on postać stuprocentowej piramidy finansowej, w której nowi muszą zrzucać się na starych, by uratować piramidę przed upadkiem - miej pretensję do państwa. Bo ponoć przecież mamy "na rachunkach ZUS" furę pieniędzy, nawet ją podejrzeć można - a wszystko to jest śmiechu warte.

 

Po czwarte - więcej luzu.

 

Pozdrawiam.

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No, @Exar, pojechałeś teraz jak ten przysłowiowy Tateł z memów : )

 

Ty naprawdę myślisz, że dzieci są ślepe i nie widzą, że mama już nie kocha taty, albo odwrotnie? Im są starsze, tym widzą więcej. Albo i gorzej. Są już na granicy nienawiści, praktycznie jak zupełnie obcy dla siebie ludzie. To ma być atmosfera do dobrego wzrostu młodego pokolenia? Masz mnie za idiotę? :)

Żadna to reguła, ale czasami również dla dobra dziecka i m.in jego przyszłych związków, roli tego, jak w związku powinien obserwować rolę damskie i męskie, jak mężczyzna i kobieta powinni się do siebie odnosić rozstanie jest jedynym rozwiązaniem.

 

Z poważaniem: DINKS, 41 lat, parunastoletni staż małżeński, płacił w ostatnich latach podatki na ten socjalny burdel rocznie w takiej wysokości, co wielu nie zapłaci przez całe swoje życie. Tyle w temacie mojego "czerpania" profitów od mojego pięknego państwa.

 

Edytowane przez Obliteraror
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Januszek852 napisał:

Jeśli chcesz, zacytuję kilka artykułów, z których dość jednoznacznie wynika, że "pozostawanie w związku za wszelką cenę dla dobra dzieci" wcale dobre dla tych dzieci nie jest. Czego z grzeczności nie cytowałem, własnie aby nie przyjebał się do mnie ktoś, kto zacznie mi wypominać brak ojcostwa (niestety, nie udało się).

 

Wynika albo i nie. Nie wiem jakie artykuły, nie wiem jacy ludzie.  Są rodzicami i mają doświadczenia czy pisali zaraz po lekturze Wstępu do psychoanalizy i zdobyciu tytułu naukowego? A może ta sama grupa oświeconych, która radzi kobietom być silnymi i niezależnymi (czyt, jak się nie uda po twojemu to rozjeb wszystko, zasługujesz na kogoś lepszego jak Mokebe Ahmed).

Wcale również nie twierdzę, że pozostawanie w związku 'dla dziecka' za wszelką cenę ma sens, bo poszczególne przypadki bardzo indywidualne. Matki patuski, przemocowe, alkoholiczki, manipulantki, czytamy to co chwila na forum. Tymczasem u @Johnny Z jest klarowny układ, a chłop ma geny pod kontrola. Dlatego właśnie mój kategoryczny sprzeciw budzi przypinanie do tej konkretnej sytuacji łatki 'poniżenia'.

Artykuły/linki zapodaj proszę na priva, zerknę.

 

@Johnny Z uważam, że elegancko to sobie urządziłeś.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Exar napisał:

Dlatego właśnie mój kategoryczny sprzeciw budzi przypinanie do tej konkretnej sytuacji łatki 'poniżenia'.

Artykuły/linki zapodaj proszę na priva, zerknę.

 

Żeby było jasne, przez poniżenie rozumiem układ, w którym seks wynika z prośby, groźby, podstępu, przekupstwa, układu barterowego... A nie ze szczerej chęci dwójki osób.

Nie musimy się oczywiście w tym zgadzać, ale czy Ciebie satysfakcjonowałby taki seks?

Bo ja na serio wolałbym wał z kołdry. I pomijam tutaj kwestię odchodzenia bądź nie, tylko takie układanie się "na chłodno" z partnerką, bez grama emocji "no to w środy dajesz mi dupy, 22:30, tylko nie zaśpij!". Okropnie to dla mnie brzmi.

 

Tylko tyle, nie miałem na myśli całokształtu sytuacji. Zbiorę i podeślę artykuły niebawem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Obliteraror napisał:

Ty naprawdę myślisz, że dzieci są ślepe i nie widzą, że mama już nie kocha taty, albo odwrotnie? Im są starsze, tym widzą więcej.

Gówno tam widzą. Jest mama, jest tata, wszystko jest w porządku.

 

4 minuty temu, Obliteraror napisał:

Są już na granicy nienawiści

No  bez przesady, chyba nie doczytałeś jak jest aktualnie: " Przede wszystkim szacunek - zero podnoszenia głosu, przyjemna atmosfera w domu, obiadki na stole, zero awantur, pytanie mnie we wszystkim o zdanie itp. Zniknęła nerwowość, pojawił się uśmiech i luz." Generalnie dobrze się dogadujemy i miło spędzamy czas i ogólnie jest przyjemnie. Na przykład zaraz będziemy oglądać sobie film.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potwierdzam po dzieciach pożycie zanika a jedyne co się liczy to hajs i zapewnianie "bezpieczenstwa". 

Powyższe rozwiązanie dla mnie jest poniżające i nie mam zamiaru czekać z łaską na dzień seksu aż szanowna królewna rozłoży nogi.

Mężczyzna musi czuć ze jest pożądany a cipka ma być mokra.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.