Skocz do zawartości

Podsumowanie 5-letniego związku


Rekomendowane odpowiedzi

@maggienovak

Skoro jesteście razem z mężem tacy nieskorzy do zmian i zachowawczy: nie chcecie wyjazdów, zmiany pracy na lepszą itd. to po prostu lubicie to swoje wolne, powtarzalne życie - tak jak i ja obecnie lubię. I jakby Ci ktoś teraz dał stanowisko prezesa banku za 50 tys. miesięcznie to pewnie byś tego wakatu nie wzięła - bo byś go nie udźwignęła. Większość ludzi, która ma pieniądze naprawdę ciężko musi na nie pracować: lekarze, przedsiębiorcy, prezesi firm: to są ludzie żyjący dużo szybszym tempem. Nie każdy tego chce - ja na przykład tego nie lubię, lubię powtarzalność, spokój i to, że nic się nie dzieje.
Wiem, że doskwiera wam to, że nie macie swojego lokum, ale sprawa jest dość prosta jak dla mnie. Obydwoje macie pracę, nie grozi wam spadek na niższy poziom, bo sama piszesz, że mąż na pewno awansuje - u Ciebie finansowo niżej się nie da. Macie działkę - jeżeli jest większa niż 700 metrów, to sprzedajcie i kupcie sobie fajny domek w zabudowie szeregowej, albo bliźniaku (taki ok. 90 m2) w stanie deweloperskim, albo lokal o podobnej powierzchni w domku czterokolorowym na kredyt (tyle ile zostanie po sprzedaży działki). Tylko w jakiejś dobrej lokalizacji, żeby to potem móc upłynnić - tam gdzie są żłobki i przedszkola. Tam się młodzi ludzie budują, dzieciak by miał towarzystwo. Jak coś pójdzie nie tak, odsprzedacie (być może z zyskiem jak mądrze kupicie). Pieniędzy nie można trzymać obecnie na koncie, lepiej ciągle spłacać, niż coś mieć na koncie. W miarę możliwości - szybko nadpłacajcie, wtedy bank na was aż tyle nie zarobi.

Obrać cel i powoli realizować, nie ma na co czekać.

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

52 minuty temu, PyrMen napisał:

Wiadomym jest że jesteście materialistkami, ale u ciebie to jakiś hardcore. 

 

 

 

 

42 minuty temu, RealLife napisał:

 

Nie. Zwyczajnie napisała to co inne nie powiedzą. 

Dokładnie tak jak pisze @RealLife. Karasz autorkę tematu za swoją szczerość. Trochę tak jakbyś kobiecie ktora oznajmia Ci, że lubi seks (jak każda-tyle, że nie każda się tym chwali) odpowiedział na te rewelację "oooo Ty szlaufie, to jakiś hardcore".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, sol napisał:

Odnośnie ludzi z pieniędzmi, też kilka lat temu jeszcze miałam typowe podejście - lekka zazdrość łamane na dostali od tatusia/na pewno różne machloje/są materialistami, nie to co uduchowiona sol. 

To takie dziewczyny jak Ty zaznaczają sobie "duchowość" w tagach w apkach randkowych? 

 

Dzięki za ten screen, poprawiłaś mi dzień. ;)

 

@maggienovak , fajnie, że zdobyłaś się na takie podsumowanie i bezpośredniość.

Z tekstu wynika, że masz postęp, ale Wy oboje macie przed sobą dążenie do przełamania tego pierwotnego instynktu.

Znam to uczucie z zazdrością, ostatnimi czasy jakby częściej. Gdy wkręcałem się w rozwój duchowy było to na niższym poziomie. Cóż....chcesz pływać to czasem skurcze będą łapać. Ale wtedy trzeba sobie z tym radzić, bo skurcz może doprowadzić do utonięcia w skrajnym przypadku.

Zazdrość zawiera mocne pragnienie, zabarwione wibracją złości czy dumy/pogardy. Sam fakt, że Twój mąż dostrzega, że nie jesteś weselsza pokazuje, że zboczyłaś z dobrego kierunku.

Teraz być może jest to forma wołania o rozwiązanie czy racjonalizowania sobie, ale to działa często pod radarem i modyfikuje zachowania i nawyki.

 

Co więcej, dostrzegam pewną załamkę u Ciebie i nacisk na pragmatyzm i chęć uzyskania szybkiego wyniku:

Godzinę temu, maggienovak napisał:

Praktyki duchowe nie dla mnie. Obojętnie, czy ktoś ukradł, czy zarobił ciężką pracą - liczy się wynik, że po prostu TO MA. :) 

Każda z dróg do zdobycia jest obarczona jakimś ryzykiem i ma różne intencje. Ciężka praca może również nie dać pożądanego wyniku. Ja bym patrzył na praktykowanie duchowe jako mające fundament w elemencie wplecenia miłości (i pokory)/jasnych intencji w ogólne ramy swojego zachowania. Twój mąż, jak i Ty nie do końca jesteście z nią za Pan brat, ale potencjał jakiś macie. Świat po prostu Was woła i chce Wam zaoferować "coś więcej", ale w tym momencie nie pokazuje "ile za to weźmie".

 

Kiedyś w jednej piosence coś takiego słyszałem:

 

Cytat

"świat wielki wołał: bierz!...a teraz po latach...masz dość tego świata...do domu wracać chcesz".

 

Kwestia tego, czy gdy już weźmiesz to co zaoferował świat....czy dom dalej będzie stał?

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka
dostaliśmy propozycję zajęcia małej "góry" w moim domu rodzinnym, by mieć gdzie mieszkać w trakcie budowy małego domu. Nie pomyślałabym, że rodzice mi to zaproponują, na razie muszę przemyśleć propozycję, choć w sumie, na tym etapie lepszej opcji już nie będę mieć. Trochę tę propozycję traktuję jako porażkę życiową ("masz za chwilę 30 lat, a wracasz do rodziców"). Mąż poczuł ulgę, że możemy zamieszkać u rodziców, osobiście nie rozumiem jego ulgi. 

Przed kupnem działki próbowaliśmy kupić mieszkanie za max. 200 000 zł, przy wkładzie własnym 50 000 zł (pierwsza oferta), przy drugiej ofercie wkład własny 70 000 zł. W obu przypadkach dostaliśmy odmowę z banku, choć zobowiązań kredytowych nie mieliśmy, wstępne analizy doradców kredytowych były b.optymistyczne. 
Nie było od kogo pożyczyć z rodziny np.tych 130 000 - 140 000 zł, by klepnąć za gotówkę, któreś mieszkanie. Pożyczka gotówkowa brakującej kwoty - propozcyje mało korzystne. 

Więc chyba pozostaje mi zająć "górę" w domu rodzinnym, ciułać kasę i systemem gospodarczym stawiać dom 70-90 m2 przez kilka lat. Innej możliwości nie widzę. 
Może po drodze pieprzone kursy, studia, awanse zaowocują, klepnie się małą hipotekę i człowiek będzie na swoim. Małoprawdopodbny scenariusz, na który nie liczę na najbliższą dekadę. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Dassler89 napisał:

 

Dokładnie tak jak pisze @RealLife. Karasz autorkę tematu za swoją szczerość. Trochę tak jakbyś kobiecie ktora oznajmia Ci, że lubi seks (jak każda-tyle, że nie każda się tym chwali) odpowiedział na te rewelację "oooo Ty szlaufie, to jakiś hardcore".

Bzdura 🤷🏼‍♀️ Nie każdy jest materialistą, to nie żadna prawda objawiona o kobietach. Za dużo tego pilla chłopacy. Czasem trzeba pomyśleć obiektywnie

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

26 minutes ago, maggienovak said:


W obu przypadkach dostaliśmy odmowę z banku, choć zobowiązań kredytowych nie mieliśmy, 

Brak zobowiązań kredytowych, czyli "czysty" BIK,  jest niesprzyjający wiarygodności kredytowej. W BIK- u musi być cokolwiek, coś co się regularnie spłaca/spłacało. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, RealLife napisał:

 

Nie. Zwyczajnie napisała to co inne nie powiedzą. 

Niby jo. Ale chyba jest różnica między panią prezes szukającą ustawionego faceta a panną zarabiającą najniższą krajową i jednocześnie narzekającą na zarobki męża, który jakby nie było ma 2 x tyle.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Typowe babskie rozdmuchiwanie sprawy. Nie podoba ci się to go rzuć w pizdu i znajdź kogoś lepszego (czyli w twoim rozumieniu z większymi zarobkami). A jeśli decydujesz się z nim zostać to na chuj te dywagacje. Nie powiedziałaś (chyba, już nie miałem siły czytać) na jakie zarobki twój mąż może liczyć w przyszłości, to może się zmienić. Co się za to nie zmieni u 30-sto letniego chłopa to charakter, jeśli jest z tych co mówią że "się ułoży", to po prostu taki zostanie. 

Poważnie, tu nie ma nad czym rozmyślać, nie macie dzieci, w zasadzie nic was nie trzyma. Jak masz tak biadolić to zrobisz sobie i jemu dużą przysługę. 

 

Inna sprawa to ci "znajomi", po chuj wy się z nimi zadajecie? Lubisz się czuć jak gówno czy o co w zasadzie chodzi? Mają was w dupie i są niemili, w dodatku powodują ogromne kompleksy, nie ma już ludzi o statusie majątkowym podobnym do waszego? Już tak zajebiście jest za PIS'u że 90% rodzin ma zajebiste domy, mieszkania na wynajem, samochody i wakacje 3 razy w roku? Może tego nie widać, bo i nie ma się czym chwalić ale połowa jak nie więcej Polaków zapierdala za pensje zbliżoną do minimalnej i życie twoich koleżanek to jest luksus a nie norma. Więc polecam znaleźć sobie znajomych na podobnym poziomie, zamiast obniżać swoją i tak już mocno naruszoną samoocenę. 

 

Sory za wulgarne słownictwo, ale czytanie tego posta wywołało we mnie straszne wkurwienie. Nie chce sobie wyobrażać co poczułby ukochany mąż autorki jakby dane mu było przeczytać te dyskusje i tego jak żona widzi w nim same najgorsze cechy.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lalkabo zbierają się nadgodziny, za które nie płacą *ujki, a oddają w postaci wolnego, a owe wolne przeznaczam na realizację praktyk i stażów. :) Moje koleżanki poszły na bezpłatne urlopy, czy po prostu nie pracują i teraz robią staże na oddziałach w Krakowie i Warszawie. Ja muszę działać z praktykami w regionie, by nie tracić czasu i przede wszystkim KASY na dojazdy, noclegi. Ostatnio niektóre szpitale kliniczne zaczynają wołać od studentów "dniówki" za wejście na oddział...

Ostatnio byłam na trzech rozmowach o pracę : dwie oferty - prace biurowe z j.angielskim i niemieckim...najniższa krajowa, więc z jednej chujni w drugą.
Trzecia oferta - spedycja, przeszłam do trzeciego etapu z jednym kolesiem. Nie dostałam roboty, dostał koleś. W sumie nic dziwnego. Facet w spedycji, to facet.

Szukam dalej. Liczę się z tym, że trzeba będzie znowu iść w pracę fizyczną, albo yebnąć szkolenia, studia, a tego nie chcę, i nie powinnam, za dużo kasy i wysiłku poszło.


@LiptonGreen mąż lubi to grono znajomych (z naciskiem na męską część tych małżeństw - kumple ze środowiska, ze studiów). Nie będę mu zakazywać piwa z tymi kolegami, jedynie mogłam ustalić, że częstotliwość posiadów z tymi małżeństwami z moim udziałem musi zostać ograniczona do konieczności (najlepiej raz w roku), jednak jak już człowiek baw się w dom, to owe żony nie są skore do wypuszczania swoich mężów na piwo, więc naciskają na wspólne posiadówy na ich włościach... 
Mój by se wyskoczył z tymi kumplami na męskie piwo, ja nie musiałabym znosić tych głupich pip, wszyscy byli by zadowoleni... Ale nie, owe pipki chcą wspólnych wyjazdów na Mazury, w góry, do ich daczy na weekend, więc nie ma jak ugrać tematu, żeby mieć święty spokój. 
Dlatego widzę jak dziana pipka ma moc, by ustawić całe towarzystwo. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lalka
Przykład z ostatnich trzech dni:

Wtorek :
Byłam w pracy przez 13 godzin (przejazdy między oddziałami firmy) : 
- 1 l wody, trzy kawy z mlekiem, kanapka;

Środa :
- 1 l wody, talerz wczorajszej zupy, kanapka, trzy kawy

Dzisiaj :
5 kaw, 0,5 l wody, trzy paluszki, 1/4 kalafiora. 

Tak, wiem, nie powinno tak wyglądać. 

 

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyznam, że bardzo szanuję rzeczowość autorki i męskie 😅 - w zamierzeniu chłodnej analizy - spojrzenie na problemy i przewiny w związku. Jestem ciekaw czy świadomość manifestacji "gadziego mózgu" nie jest dla Ciebie - jako kobiety - trochę przerażająca @maggienovak ?

 

Sporo tu napisano, więc tylko dodam, że niepotrzebnie tak mocno gonisz za drobną kasą - kosztem życia, dając zawiści o czyjeś pieniądze wyniszczać umysł i związek. Czy Ty w ogóle spędzasz czas z mężem w tych nadgodzinach i zmianach po 12h czy żyjecie obok siebie? Może się okazać, że na końcu będziesz stała sama na górze hajsu i wtedy co - Mokebe-badboy-bejbi, żeby zrealizować program w trybie awaryjnym?

 

@PyrMen Nie bądź taki wydygany, to szok poznawczy, a nie jakieś ekstremum, chłopie. :) Myślałeś, że jak założysz konto na BS to już jesteś fakin-red-maczo-knight, a tymczasem Twoja przemalowana biała zbroja wciąż podświadomie woła: ale dlaczego tak, jak tak można materialistko, gdzie jest księżniczka co pokocha i da swej "duszy" a darmo?!? Luuuz, to po prostu tak wygląda. Koleżanka wyłożyła Ci w miły sposób na tacy cały damski BIOS. Doceń i podziękuj grzecznie, bo nauka za free o babskiej psyche to super inwestycja, chociaż wiedza przerażająca jak z diabelskiego grymuaru. 😈

 

Edytowane przez Exar
  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, maggienovak napisał:

@Lalka
Przykład z ostatnich trzech dni:

Wtorek :
Byłam w pracy przez 13 godzin (przejazdy między oddziałami firmy) : 
- 1 l wody, trzy kawy z mlekiem, kanapka;

Środa :
- 1 l wody, talerz wczorajszej zupy, kanapka, trzy kawy

Dzisiaj :
5 kaw, 0,5 l wody, trzy paluszki, 1/4 kalafiora. 

Tak, wiem, nie powinno tak wyglądać. 

 

@elogejter Jako przyszły dietetyk, czemu taka dieta gromadzi kg? :D

serio pytam. 

 

@Maggienovak czemu nie bierzesz posiłków do pracy? Nie umiem sobie tego wyobrazić, 13 h w pracy wciąż nie uniemozliwia pilnowania diety. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Lalka napisał:

Nie umiem sobie tego wyobrazić, 13 h w pracy wciąż nie uniemozliwia pilnowania diety. 

Dokładnie, to bardzo ważny aspekt zdrowia oraz energii do rozwoju. Mi praca wręcz pomogła usystematyzować sobie godziny jedzenia. Poprzedniego dnia gotuję pełnowartościowy posiłek, rano pakuję i w czasie przerwy odgrzewam. Zdecydowanie warto spróbować. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Lalkabo prostu nie mam gdzie tego odgrzać, ani przechować. Ostatnio musiałam wejść na jeden nierentowny oddział w którym klimatyzacja nie jest sprawna od dwóch lat... zupa w socjalnym mi skisła. :) 
W trasie ciężko zjeść na spokojnie, a na postój nie mogę sobie pozwolić. Czasem jest tak, że dana załoga się "rozchoruje", a salon musi być czynny, więc mnie ściągają, jestem sama przez 12 godzin, a nie wyproszę klientów, bo muszę iść do toalety, czy coś zjeść... :) Choć już poszłam po rozum do głowy i czasem zamykam ludziom przed twarzą drzwi, by chociaż wyjść do toalety.
Z resztą, gdy np.materiały marketingowe nie doszły do wszystkich punktów, więc trzeba jechać na już do centrali, by rozwieść reszcie materiały, gdzieś zaginął towar za któreś koło, dzwonią trzy działy ze sprawami na wczoraj, to ostatnią rzecza o jakiej myślisz, to... jedzenie. ;) 

 

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Exar
A co ma mnie przerażać? Nie mam kochanka, skarbówka mnie nie ściga, mąż ma ugotowane, posprzątane, mam wysokie libido, więc w czym jestem zła? Że chce, by moje dziecko/dzieci miało dobry start w życiu, że odczuwam, że biologia mnie ciśnie, że chciałabym mieć inne życie od mojej dobrej, ale przepracowanej niepotrzebnie matki?
Wy się naprawdę bójcie tych ładnych, kobiecych. Jak Was przerażają moje treści, to gdzie wy qrwa chłopaki żyjecie? :) 
Jedynie mnie przeraża to, że mnie ładna cizia wyśmieje. Ona najmniejszym kosztem energii, wysiłku, bez sentymentu będzie mieć dobrego faceta, dzieci i fajną chatę, a mi powie "zobacz Gosia, dbasz o faceta latami a ja Ci mogę go zgarnąć w 5 minut, no dobra, w jedną noc i nawet *uja nie będziesz mieć!". 


Jedynie szczerze przyznaję, że muszę popracować nad zazdrością i muszę zacisnąć jeszcze przez parę lat zęby (mieszkanie może u rodziców na rzecz budowy małego domu, ciułanie kasy, zero wakacji, dziecko po 30-stce, choć tak późno nie chciałabym dziecka), dzięki czemu może będzie lepsza przyszłość. 
Nie oczekuję szejka, czy typa, który zarabia 8 000 zł, bo tacy faceci tylko i wyłącznie idą za kobiecymi i młodymi kobietami, przecież to natura, a mnie styki aż tak pieniądz nie przepalił... ale przy tym przyznaję z pełną dozą szczerości, że zazdroszczę tym ładnym kobietom, że mają łatwiej w życiu. 
Co w tym złego? To naturalne. 
Problemem jest jedynie znalezienie złotego środka albo drogi, by jakiś aspekt wznieść na wyższy poziom,np.finanse.

Nie mam ochoty ucałować swoich rączek i głowy od roboty. Kobiety, które bez większego nakładu roboty, kasy i sił mają lepiej, to one mogą sobie być wdzięczne. No i są lepsze, przecież to fakt. 

Przed lockdown'ami mąż już miał dosyć, że jestem ciągle w pracy. Po lockdown'ach (czyli po mojej degradacji) trochę mąż jest bardziej zadowolony, bo aż tyle roboty nie zabieram do domu. 
Przyznaję, że to on pilnuje tego, abyśmy trochę razem czasu spędzali. Np.teraz mamy rocznicę ślubu, więc prosił, żebym miała teraz wolny weekend. Jest to miłe.

Jedynie czego mogę żałować, to późnego macierzyństwa. 
Dobry, ale biedny facet, to jak dobra, ale mniej urodziwa dziewczyna. 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.