Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Nie wiem czy kogokolwiek zainteresuje tego typu tematyka, ale wewnętrznie męczy mnie pytanie "O co chodzi w życiu?" "Jaki sens ma życie?". Jako, iż poszukuję własnego sensu, to myślę, że poznanie innych podejść może być inspirujące.

 

Zdaję sobie też sprawę, że to kwestia dość indywidualna, więc zachęcam do podzielenia się własną opinią - O co chodzi w życiu? Jaki sens ma życie? Co nadało sensu Waszemu życiu?

 

Może poza doświadczeniami empirycznymi, w poszukiwaniu Waszego sensu przydała się jakaś literatura, autobiografia, cytaty, ekranizacje? :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właściwie go nie ma. Moim zdaniem życie samo w sobie nie ma jakiejś nadrzędnego znaczenia czy celu. Żyjemy przy dobrym zdrowiu te 80-100 lat, potykamy się i wstajemy od nowa, aby znowu popełniać błędy na wielu polach i sobie umrzeć oraz zostać zapomnianym po kilku pokoleniach, jeśli się jakoś nie wsławimy lub nie pozostawimy istotnych śladów swej doczesnej działalności.
 

Biologicznie mamy jedynie dożyć wieku rozrodczego, rozmnożyć się i przetrwać tak długo, aby zapewnić jak najlepsze warunki naszemu potomstwu, aby też mogło tworzyć kolejne homo sapiens oraz rozwijać gatunek i cywilizację ludzką. Niezbyt zachęcające, dość pierwotne i płytkie. Mimo że mam co robić w życiu, mam swoje zajawki i zajęcia oraz przede wszystkim bardzo lubię egzystencję, to nie uznaję jej za sensowną, wręcz przeciwnie. Jesteśmy tylko owocami instynktów naszych przodków. 
 

Jednak w takim ciut nihilistycznym podejściu można znaleźć ukojenie. Pogodzić się z własną nieistotnością dla Wszechświata, zaakceptować, iż realnie mamy niewielki wpływ na rzeczywistość, a nasze pozornie wolne wybory są ostro determinowane przeszłością i naleciałościami zewnętrznymi, a nie wyższością umysłu. Dlatego z tego krótkiego, małostkowego życia warto po prostu jak najwięcej czerpać pozytywnych doświadczeń i energii. Niekoniecznie w sposób skrajnie hedonistyczny, wręcz wolę tę moją prostą, acz spokojną i przyjemną codzienność. Sens życia to przeżycie go względnie szczęśliwie, tak aby nie żałować większości decyzji.

  • Like 10
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam Bracie, że jesteś w młodym wieku, ale rozumiem. Też się nad tym zastanawiałem.

 

O NIC. ABSOLUTNIE O NIC. Jesteśmy cząsteczką materii z nieco wyższą świadomością. Nasze istnienie jako jednostki nie ma żadnego znaczenia, a samo życie obiektywnego sensu NIE MA.

 

ALE.

 

żeby w miarę przeżyć te kilkadziesiąt lat, które dali nam rodzice (bo taki mieli kaprys), to musi zbudować katalog i hierarchię rzeczy, które Ci pozwolą godnie to przejść, czyli.

 

1. Zdrowie. 2. Pieniądze 3. Cała reszta (i tu sobie ustawiaj po swojemu jak chcesz).

 

I nie denerwuj się za dużo pierdołami - stres to najgorsze gówno, a depresja takie samo.

1 minutę temu, Hatmehit napisał:

Właściwie go nie ma. Moim zdaniem życie samo w sobie nie ma jakiejś nadrzędnego znaczenia czy celu. Żyjemy przy dobrym zdrowiu te 80-100 lat, potykamy się i wstajemy od nowa, aby znowu popełniać błędy na wielu polach i sobie umrzeć oraz zostać zapomnianym po kilku pokoleniach, jeśli się jakoś nie wsławimy lub nie pozostawimy istotnych śladów swej doczesnej działalności.
 

Biologicznie mamy jedynie dożyć wieku rozrodczego, rozmnożyć się i przetrwać tak długo, aby zapewnić jak najlepsze warunki naszemu potomstwu, aby też mogło tworzyć kolejne homo sapiens oraz rozwijać gatunek i cywilizację ludzką. Niezbyt zachęcające, dość pierwotne i płytkie. Mimo że mam co robić w życiu, mam swoje zajawki i zajęcia oraz przede wszystkim bardzo lubię egzystencję, to nie uznaję jej za sensowną, wręcz przeciwnie. Jesteśmy tylko owocami instynktów naszych przodków. 
 

Jednak w takim ciut nihilistycznym podejściu można znaleźć ukojenie. Pogodzić się z własną nieistotnością dla Wszechświata, zaakceptować, iż realnie mamy niewielki wpływ na rzeczywistość, a nasze pozornie wolne wybory są ostro determinowane przeszłością i naleciałościami zewnętrznymi, a nie wyższością umysłu. Dlatego z tego krótkiego, małostkowego życia warto po prostu jak najwięcej czerpać pozytywnych doświadczeń i energii. Niekoniecznie w sposób skrajnie hedonistyczny, wręcz wolę tę moją prostą, acz spokojną i przyjemną codzienność. Sens życia to przeżycie go względnie szczęśliwie, tak aby nie żałować większości decyzji.

Podpisuję się. Zrozumienie tego daje ukojenie. I mówię to bez kozery.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sensem życia jest hedonizm i ewentualnie prokreacja.

Zdrowy człowiek nie zadaje takich pytań, tylko cieszy się z powodu tego że żyje, że zje dobry posiłek, z powodu relacji, dobrego seksu, spełniania się w pasji itd, i nie mówię tego złośliwie, ale tak po prostu jest. W zdrowym ciele, zdrowy duch. Jeśli kulejecie na duchu, to się przebadajcie, bo to oznacza, że coś nie działa poprawnie, u kobiet jest to najczęściej problem z tarczycą i anemią, u mężczyzn z teściem, niedoborami witaminowymi typu magnez, wit d ( ale tarczycy też bym nie wykluczała), celiakia, choroby autoimunologiczne, przewlekłe zapalenia to wszystko powoduje że nie czujemy się dobrze, nigdy, nigdzie ani z nikim.

 

Edytowane przez deomi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za 7 miliardów lat w miejscu, w którym siedzę będzie fizycznie Słońce. W Twoim obecnym też @melody

https://en.wikipedia.org/wiki/Future_of_Earth

 

W sferze strategicznej - trzeba przekazać jak najwięcej genów, żeby zwiększyć prawdopodobieństwo narodzenia geniusza, który być może wymyśli, jak skutecznie spierdolić z tego grilla.

W sferze osobistej - mieć dobre życie i dużo wesołych chwil z bliskimi i życzliwymi ludźmi. :)

 

Edytowane przez Exar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minutes ago, melody said:

 - O co chodzi w życiu? Jaki sens ma życie? Co nadało sensu Waszemu życiu?

 

ad. 1 Chodzi o przeżycie kolejnego dnia. 

ad. 2 W wymiarze indywidualnym nie ma sensu. 

ad. 3 Zaprzyjaźniłem się z koniem. Jakbym był z 15 lat młodszy to bym rzucił wszystko i je hodował. Wspaniałe, empatyczne zwierzaki na poziomie nieosiągalnym dla większości ludzi. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia rozbija się o istnienie Boga i tyle. Jest Bóg, który ocenia i nagradza/karze to jest jakiś następny level i sens. Inaczej mamy tylko czystą biologię, która jest pozbawiona długoterminowego znaczenia. Umrzesz i koniec - biologiczny komputer się wyłączył i, kompletnie niewyobrażalna perspektywa, nicości.

Że ktoś cię zapamięta za to co robiłaś? Na ile lat? 10, 20 czy 200? No nieźle... w perspektywie miliardów lat.

Fg5we3z.png

 

Na szczęście mamy instynkt samozachowawczy, który codziennie pcha nas do bezsensownej perpetuacji istnienia. 🤣

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Exar napisał:

narodzenia geniusza, który być może wymyśli, jak skutecznie spierdolić z tego grilla.

To kwestia czasu, 200 lat temu ludzie używali koni. 
W życiu chodzi o to żeby z niego korzystać.

Kwestia tego co się dzieje po tym jak już umrzemy. Nie ma dowodów, że coś na nas dalej czeka ani, że czeka nas pustka. Patrząc jednak na zjawiska paranormalne, religie i filozofie może są jakieś szanse, że coś tam na nas czeka po śmierci.

Edytowane przez Pyrkosz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pojadę trochę na opak.

 

Pamiętam z Twoich postów, że miałaś problemy z ojcem. To warunkuje do pewnego odbioru rzeczywistości.

 

Czy miałaś wyjątkowo kochającą matkę? Ciepłą, pomagającą, coś jakby przeciwieństwo ojca?

 

Jeżeli tak, to masz określony typ osobowości i to wynika z głębokiej psychoanalizy.

 

Parę charakterystyk Twojego typu osobowości: poczucie wyalienowania, poczucie "pójścia własną drogą", "nie pasowania do reszty", bycia otoczonym przez "morze niewiernych". Fiksacja na poszukiwaniu sensu, znaczenia życia. Brak typowych dla innych ograniczeń, że czegoś się nie powinno, czyli sięganie ku źródłom, gdzie nie sięgają inni. Jednocześnie duża siła psychiczna, poczucie tego, że z automatu coś Ci się należy (nie roszczeniowość), nie potrzebujesz do tego nawet motywacji. Brak fiksacji na tym, że usilnie kogoś potrzebujesz do związku - jak jest to ok, jak nie ma to spoko. Problemy z zaufaniem innym, raczej zamknięcie w sobie i problemy z uzewnętrznieniem prawdziwego siebie ku innym. Potrzeba przekierowania agresji, która jest duża. Ogranicza Cię mało społecznych mechanizmów i jesteś mało konformistyczna - może raczej tym odrobinę gardzisz jak widzisz "bezrozumność" innyc.

 

Poszukując tego, co robisz szukasz w tym sensu i znaczenia. Możesz nawet wyjątkowo często w języku używać wyrażenia - "to nie ma sensu". Jeżeli coś jest bez znaczenia, masz problem, żeby utrzymać robiąc to motywację - musisz się zmuszać. Nie podążasz utartymi śladami, możesz mieć potrzebę poszukiwania własnych znaczeń, ścieżek, sensów. Nieszczególnie interesujesz się pochlebstwami, nie chcesz być "naj", chcesz czegoś co spełnia. Odrobinę bycie "innym" i poszukiwanie sensu, zamknięcie się i izolacja względem innych mogą jeszcze bardziej izolować i alienować. A to powoduje, że możesz zamykać się jeszcze bardziej i może nawet rodzić pogardę względem innych, "prymitywów". Może, ale nie musi - to kwestia osobista. Ze znajomych możesz wybierać określone ludzi, jakby tworzyć własne plemię, z którymi utrzymujesz dobry kontakt.

 

Możesz mieć potrzebę "zmiany świata" czy zrobienia czegoś potrzebnego w świecie. Ten typ osobowości, któremu to się może nie udać, albo jakoś się zmarnować, może popełnić nawet samobójstwo, bo życie bez znaczenia nie ma sensu - a to upadło.

 

Jeżeli mój opis się zgadza, a mam wrażenie na 99%, że to Twój typ osobowości, to już wiesz dlaczego zadajesz takie pytanie. Nie chcę nazywać jak się ten typ osobowości nazywa, bo to stygmatyzuje. A typ osobowości ma w sobie takie coś, że on rządzi nami, a nie my nim. A w tym typie ze względu na słabą figurę ojca, często nieobecną i nawet patologiczną, mamy potrzebę poszukiwania "oparcia", znaczenia. To nas właściwie określa. I determinuje.

 

Mojemu życiu nadało znaczenie to, co opisał David Hawkins w swoich książkach. A reszta, pieniądze, kobiety, te wszystkie używki i zapychacze emocjonalnych dziur raczej temu nie sprzyjały. Nie wiem co bym zrobił bez niego.

 

Pozdrawiam. :) 

Edytowane przez Messer
  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aby przekazywać informację w postaci naszych biologicznych awatarów.

 

A poza tym przeglądam tindera i naoglądałem się setki możliwych kobiet, w wieku od 23 do 28 lat i one żyją chyba tylko dla swoich zwierzątek, bo chłopami przeciętnymi gardzą, liczą na cud jak wygrana w lotto, że ktoś za pomocą czarów pobudzi chormony do życia.

 

Życie to tylko chwile, na dodatek nasz własny mózg chroni nas przed szarą codziennością mając zachowane wspomnienia, czujemy, że mamy do czego wracać.

Edytowane przez LiderMen
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, maroon napisał:

ad. 3 Zaprzyjaźniłem się z koniem. Jakbym był z 15 lat młodszy to bym rzucił wszystko i je hodował. Wspaniałe, empatyczne zwierzaki na poziomie nieosiągalnym dla większości ludzi. 

Konie i psy tworzą najlepszą więź z człowiekiem. Koty mają na wszystko wyjebane i słusznie 😉. Parę dni temu mój kocur wrócił po przerwie kilkumiesięcznej, myślałem, że coś mu się stało, a teraz pasożyt wrócił i tulił się, by mu żarcie dać. Wrócił zupełnie jak kobieta...A nie wróć zarabiam tak samo jak parę miesięcy temu, żyje jak dziad. Nie no kobieta by akurat nie wróciła 😂, no chyba, żebym został prezesem banku. A kot wrócił do plebsa(mnie) i zadowolony 😃

  • Haha 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie jako takie jest tym co jest i nie ma do tego alternatywy, możemy się od niego odseparować myślami i stworzyć spójny opis według prawideł logiki ale nie uciekniemy od tego, że życie się żyje samo a my jesteśmy jego skutkiem a nie przyczyną.

 

Dlatego będąc wtórnym zjawiskiem wobec siły istnienia możemy co najwyżej stwierdzić, że wiemy, że nic nie wiemy ale to nie jest rezygnacja a głęboki szacunek.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z jednej strony ma taki sens jaki sam mu nadasz. Z drugiej nieco bardziej filozoficzno- religijnej masz uzyskać jak największy stopień świadomości poprzez doświadczanie i rozumienie życia. Czyli Twoja dusza ma tu coś to przepracowania i zrozumienia. Ostatnio słyszałem, że w życiu chodzi o miłość ale nie mylić z porządaniem ( to już jest nasza zwierzęca natura, którą da się i należy kontrolować) tylko o odczuwanie miłości, do tego co robisz, do siebie ludzi świata.  Czy to wszystko prawda ? Nie wiem. 

Edytowane przez adi1231-91
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, LiderMen napisał:

one żyją chyba tylko dla swoich zwierzątek

A dla kogo miałyby żyć? Żyjemy tylko dla samych siebie, a może nawet nie. Ludzie, zwierzęta to inne byty, w zasadzie niezbyt istotni statyści, którzy mają własne główne role we własnych filmach. Ważne, aby jak najmniej te inne byty krzywdzić, a wybranym dawać ochronę i radość. I tyle. Frustrowanie się nie ma sensu, tak jak żywot nasz. 

10 minut temu, LiderMen napisał:

chormony

Małostkowym celem życia może być za to poprawna ortografia ojczystego języka. Wybacz, ale musiałam. 

Edytowane przez Hatmehit
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Hatmehit napisał:

Żyjemy tylko dla samych siebie,

"Nikt nie rodzi się tylko dla siebie i nikt nie umiera tylko dla siebie"

 

Tak mówił ksiądz na mszy pogrzebowej znajomego, który się powiesił na pasku od spodni. Ja się z tym cytatem zgadzam jeszcze do puki żyje jeszcze dwóch członków rodziny w której się wychowywałem.

 

Najbardziej boli jak te niewiasty lepiej traktują psów niż potencjalbych kandydatów na partnera. Bo chyba po coś są na tym tinderku.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, LiderMen napisał:

"Nikt nie rodzi się tylko dla siebie i nikt nie umiera tylko dla siebie"

Brzmi górnolotnie, lecz jest głównie bzdetami mającymi dać nam ludziom pewien spokój ducha. Dla kogo więc żyjemy? Dla naszej rodziny, przyjaciół? Możemy żyć ABY np. dawać komuś dane odczucia, lecz nie dla.

13 minut temu, LiderMen napisał:

niewiasty lepiej traktują psów niż potencjalbych kandydatów na partnera.

Też lepiej traktuję mojego ukochanego schorowanego psiaka niż losowych ludzi. Jest dla mnie jak członek rodziny, którego zdrowie i szczęście są indywidualnie 100 razy bardziej istotne niż obcych z internetu. To chyba normalne. Jednak traktowania zwierzęcia i typów z Tindera ciężko porównywać, bo to jednak dwie bardzo różne sfery. Chyba, że to była jakaś metafora, a mój mózg już kompletnie zatracił sens swojego istnienia XD

Edytowane przez Hatmehit
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Messer mógłbyś podać jakieś konkretne źródła książki gdzie można poczytać więcej na ten temat (tego konkretnego typu osobowości). Jakieś tytuły właśnie Hawkingsa itp.

Stety albo nie (raczej nie:/) mocno utożsamiam się z opisanym typem osobowości i chętnie dowiem się więcej na ten temat. Z góry dzięki, pozdro.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.