Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Tak, tak, to miłość jest sensem…… „Gdybym posiadł wszystka wiedze, wiarę, majętności a miłości bym nie miał…..”

Gadamy, sprzeczamy się, błądzimy, intelektualizujemy z leku czy tam chęci wyzbycia się rozpaczy. Wszystko sprawia przyjemność kino, koncerty, śpiewanie, cupcianie, rytuały religijne, miłość, nienawiść, narzekanie, masturbacja, tance dosłownie wszystko. Nie jest to życie kalekie, ale trudno mówić o pełni.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie chciałem odpisać domyślnie podobnie do kropy na początku. Sensem życia jest - życie i ten cel się już dokonał tak naprawdę, nie wiem czy więcej nad tym filozofować jest potrzebne. W tym filmiku, którym wysłałem było fajnie powiedziane - "nie próbuj rozwikłać wszystkich tajemnic życia, bo życie jest tajemnicą" - coś w ten deseń. Chociaż próbowałem rozwikłać siebie przeszło 30 lat ponad i na rozwikłanie życia to mi już chyba czasu nie starczy :D  

 

A "o co chodzi", moim zdaniem po karkołomnych straconych latach i myśleniu na ten temat, to jedyne do czego doszedłem, to chodzi o ekspresję - każdego z nas osobna. Stąd napisałem do @melody że mój cel nic jej nie da, bo jakikolwiek by nie był on jest mój, jakby dla mnie i może zainspirować ale finalnie ona pewno ma coś innego do zrealizowania. Chociaż osobiście miałem MEGA problemy zrozumieć zadane pytania @melodyw kontekście do samego siebie, stąd  w pełni kumam zakłopotanie.

 

1 godzinę temu, Yolo napisał:
8 godzin temu, Wielokropek napisał:

zas najpełniej wyraża się po prostu w miłości

 

Co to znaczy? 

Myślę, że miała na myśli że jak żyjesz w miłości na co dzień i masz do przeżycia dajmy na to jeszcze 50 lat, to najowocniej żyć właśnie w sposób możliwie miłościwy. A to oznacza robienie tego co kochasz, żyć po swojemu, otaczać się ludzi, których kochasz itd, itp - plus, minus. A więc w skrócie żyjesz w sposób, który wyraża miłość coś w ten deseń, poza tym o tej porze, tłumaczyć wielokropkowe teksty? - no nie wiem, ryzykowne nie na mój czajnik ale spróbowałem a jak to mówią do odważnych świat należy.

 

Dobranoc :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

poza tym o tej porze, tłumaczyć wielokropkowe teksty?

Ja też nie proszę Cię o ich tłumaczenie, miłościwy Panie;) 

Ty podałeś definicję samorealizacji, a tutaj chodziłoby o coś innego. 

Przynajmniej dla mnie, bo swego czasu też dużo o tym myślałem. 

A o co chodziło Wielokropce, dowiemy się jeśli zechce rozszerzyć. 

 

@melody

Podobne rozważania w Twojej sytuacji to norma i dobrze że masz świadomość z czego wynikają. Nie ma w tym nic złego, byle nie przybrało formy dręczenia się.

Na początek, uśmiech do życia. Ten skurwiel odwzajemnia, ale to musi wyjść od nas. 

Niemal cała reszta to nadbudowa. 

 

5 godzin temu, Anna napisał:

Gadamy, sprzeczamy się, [...]

 

Przecież nie ma w tym nic złego. To cała otoczką życia, choć dla niektórych sedno. 

 

5 godzin temu, Anna napisał:

Nie jest to życie kalekie, ale trudno mówić o pełni.  

 

A kiedy można o niej mówić? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, PyrMen napisał:

W życiu chodzi o nabijanie liczników naiwnym niewiastą i zejściu z tego świata w glorii chwały. 

Ostatecznie i tak będziesz imieniem i nazwiskiem z datami. Licznik jest bez znaczenia. 

 

W śmierci nie ma żadnej glorii i chwały. Nawet w tej "chwalebnej" na polu bitwy. Albo cię rozrywa, albo i tak puszczają zwieracze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.09.2021 o 20:42, SzatanKrieger napisał:

Pierdolić dobry start i złe wspomnienia :D 

Bądź z siebie dumna, że przetrwałaś te "dziwne" czasy młodości, ty też możesz oraz to czytający, jeśli mieli kijowo ubrać niewidoczną szatę supermana/supermanki.

Dodatkowo @melody młoda jesteś laska, przed Tobą całe życie, a brzmisz jak stara ropucha :D 

 

Jeśli chcecie odnaleźć swój  sens może wpierw go strać całkowicie?

Jeśli chcesz poznać o co chodzi w życiu należałoby wpierw poznać o co Tobie chodzi bo życie ma się dobrze z tego co ostatnio widziałem.

Co nadało sens mojemu życiu? - czy to istotne? Dla mnie pewno tak ale dla Ciebie?

 

Każdy kto mnie mniej zna i tak myśli, że mam kasy jak lodu, łatwy start, powodzenie, wygląd i w pakiecie niezłą inteligencję. Ludzie czują się przy mnie gorsi, jeszcze więcej czuje zazdrość, ale nie wiedzą co naprawdę w człowieku siedzi i jaka jest jego rzeczywistość. Nie chcą wiedzieć. Łatwiej jest kogoś ocenić niż włożyć siłę w poznanie czyjejś historii.

 

Każdy widzi efekt, a nie pracę i wiele nieprzespanych nocy.

 

Więc tak, można powiedzieć, że zdecydowanie wyglądam na supermankę, a moje faktyczne życie nie ma się dobrze. Na pewno ma się lepiej, ale do dobrze jeszcze mu daleko.

 

W dniu 18.09.2021 o 23:30, SzatanKrieger napisał:

Ocalony z Holokaustu Viktor Frankl daje świadectwo egzystencjalnego przekonania, że życie jest pełne cierpienia i że jedynym sposobem na przeżycie jest odnalezienie w nim sensu. Pomimo bólu i tortur znoszonych w Aushwitz i Dachau, Frankl odmówił wyrzeczenia się swojego człowieczeństwa, swojej miłości, swojej nadziei, swojej odwagi. Wybrał, jak napisał Dostojewski, być godnym cierpienia.

Frankl uważał, że to właśnie poszukiwanie sensu przez człowieka jest podstawową motywacją naszej egzystencji i daje nam powód do życia pomimo życiowych tragedii. Jak powiedział Nietzsche, Ten, kto ma po co żyć, może znieść prawie wszystko.

Kiedy rozważasz czasy najgłębszego bólu, czy nie przypominasz sobie również czasu, w którym egzystencjalne „dlaczego” i „dlaczego” były najbardziej rozpowszechnione? Wydaje się, że cierpienie, obnażając złudzenia, otwiera te pytania, które mają większy sens. Nasze serce może otworzyć się na współczucie i twórczą energię, gdy pogłębiamy samopoznanie i świadomość.

Cięższe doświadczenia generalnie uzmysłowiły mi tyle, że na świecie nie ma, nie było i nie będzie równości, a jak ktoś myśli, że to da się osiągnąć (a swoje plany jak to zrobić ogranicza tylko do pieniędzy i uciemiężania bogatszych) to popełnia znaczący błąd w swoim myśleniu.

 

Poza tym - chociaż po mnie nie widać - to jestem entuzjastyczną optymistką. Głęboko wierzę w swój sukces i mam ogromne pokłady nadziei, że uzyskam kiedyś wewnętrzny spokój, ukojenie i szczęście. Jak moja nadzieja na lepsze jutro się ze mnie ulotni, to generalnie nie będzie sensu do dalszej egzystencji. Tylko to dawało mi zawsze siłę by jednak o siebie walczyć.


Choć od niedawna sens odnajduję też w pogłębianiu wiedzy. Uwielbiam to. Wspaniale jest rozwijać swoje zainteresowania. Jest to dla mnie lepsze niż orgazm, czy jakiekolwiek spotkania towarzyskie. W planie mam wyrobienie kart do biblioteki uniwersyteckiej i narodowej.

 

W dniu 19.09.2021 o 13:43, ciekawyswiata napisał:

Coraz bardziej myślę, że sensem istnienia jest miłość do ludzi ogółem, chociaż nie wiem dlaczego tak uważam. Po prostu to takie przeczucie.

Naprawdę? Kiedyś moja naiwność by się na to nabrała.

 

W dniu 19.09.2021 o 13:43, ciekawyswiata napisał:

Taką książką, która zapadła mi w pamięć jest zaś "Człowiek w poszukiwaniu sensu" Viktora Frankla, gdzie zaprezentowana jest postawa, że zawsze jest nadzieja i że to człowiek wybiera proaktywną postawę nawet w beznadziejnych sytuacjach, że zawsze można mieć lepsze życie, jeśli coś poprawimy w sobie. 

Dzięki. Czuję, że nadaję z Viktorem na tych samych falach.

 

W dniu 21.09.2021 o 00:34, NoHope napisał:

Takie gadanie jest typowe dla xNTJ (ENTJ/INTJ), mam osobiście taką hipotezę, że to osobowość która trochę kształtuje się w wyniku traum.

 

J czyli ocenianie i N czyli intuicja powoduje, że jesteś paradoksem idealisty i cynika.

 

S to ludzie którzy głównie doświadczają i nie przejmują się ideologiami. Pragmatycy.

 

@taki_on w internecie jest nadreprezentacja intj, zwłaszcza jeśli chodzi o przegrywów. W realu ENTJ/INTJ to są bardzo rzadkie osobowości więc tacy ludzie czują się wyalienowani.

Bardzo możliwe. Nie znam żadnego ENTJ wokół siebie. Tym bardziej kobiety.

 

Ponadto... osoby z N funkcjonują w środku całkowicie inaczej niż osoby z S, których jest nieporównywalnie więcej.

 

W dniu 23.09.2021 o 15:36, Wielokropek napisał:

Jedyną płynną i w miarę mierzalną funkcją w życiu jaką ma każdy z nas jest czas. Ja twierdzę, że czas najpełniej wyraża się po prostu w miłości. Może tu tkwi szkopuł @melody ?

Miłość to darmowy, ekstremalnie deficytowy towar.

Poza tym ludzie boją się uczuć, miłości i zaangażowania, przez swoją - do bólu egoistyczną - naturę.
 

Ja lubię dawać siebie ludziom, ale płytka bliskość jaką oferują mi w zamian nie daje wystarczającej satysfakcji.

 

...

 

To mi tu pasuje:

 

Edytowane przez melody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Anna napisał:

być może, kiedy rozumnym motorem działań jest coś więcej niż urzeczywistnianie czynności.

 

 

Albo to kwestia buzujacych % (siemienia ani innego paskudztwa nie gryzę, oleum do głowy nie idzie), a uprzedzam że wychlałem jedno piwo i percepcja popusciła lejce, więc tego nie łapię,

albo napisałaś coś, czego nie ma. To nie istnieje, powiedziałby 

Houyhnhnm (Kocham ❤)

 

 

Nie da się urzeczywistnić czynności, kiedy one są ze swojej natury rzeczywistością. 

Da urzeczywistnić się idee, plany, marzenia, kaprysy i zachcianki. 

Czynności? Ale że jak?

 

Proszę o szybką odpowiedź, w planach drugie piwo więc mogę szybko paść bez ducha. 

 

34 minuty temu, melody napisał:

Ja lubię dawać siebie ludziom, ale płytka bliskość jaką oferują mi w zamian nie daje wystarczającej satysfakcji.

 

 

Istnieje niebezpieczeństwo, że chcesz zbyt dużo. 

Mając nieprzepracowane deficyty, oczekujemy od partnera tego, czego nie dostaliśmy od rodzica. To może być toksyczne i w skrajnej formie przypominać wampiryzm energetyczny. 

Przyjrzyj się sobie, swoim reakcjom w relacjach. Jesteś bystra, wyłapiesz to jeśli tam jest. 

 

Panowie szlachta! Gdzie duch w narodzie??!

Na Jaremu!!!!! 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Yolo napisał:

 

Nie da się urzeczywistnić czynności, kiedy one są ze swojej natury rzeczywistością. 

Czynności -czyli aktywności, przedsięwzięcia, działania, a urzeczywistnienie to wdrożenie, czyli realizacja wszelkich działań. Domniemam, że możemy sobie tak po prostu żyć, ale potrzebujemy jednak głębszego sensu do pełni, a co jest lepszego niż miłość? Oczywiście w sensie ogólnoludzkim, weźmy np. takich braci Kapucynów:)

29 minut temu, Yolo napisał:

Houyhnhnm (Kocham ❤)

Ponoć po dwóch piwach wychodzi najwyższy sens:D.

 

Edytowane przez Anna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Anna napisał:

weźmy np. takich braci Kapucynów:D

Kamedułów, tam się wybieram. Proszę się nie śmiać. Publicznie uwłaczać ogólnoludzkości.

 

Nie możemy się zrozumieć dziś, hajduczko.

Nie da się przenieść na plan rzeczywisty fragmentu rzeczywistości. On już tam jest@! 

Abstrakcje, te się aż kotłują w przestrzeni coby się mogły zmaterializować przez ręce, usta i co ino. 

 

Gdzie są pospolitacy? Zaciąg ogłaszam! Wici poszły! 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajny temat :)

 

Ja osobiście zadawałam sobie to pytanie przez większość życia. Zależnie od wieku te odpowiedzi były różne. Dziś myślę, jak kilka osób powyżej, że życie z góry nadanego sensu nie ma. Uważam, że jest w tym jakaś piękna prostota - nie ma ono sensu, więc można mu go nadać po swojemu. Wydaje mi się, że taka droga przynosi chyba największe szczęście i spełnienie, a zarazem najmniej rozczarowań. 

 

Kiedyś spotkałam się z poglądem, że każda dusza ma w tym świecie do zrealizowania jakieś zadanie (jakąś lekcję do przerobienia), jeśli je wykona to poniekąd "wskakuje" na inny poziom i powraca na świat z nowym zadaniem, jako nowe życie. Nie wiem, czy się z nim zgadzam, ale byłoby całkiem fajnie, gdyby faktycznie istnienie miało taką uporządkowaną strukturę, która prowadzi do jakiegoś ostatecznego stanu doskonałości i wieczności.

 

Myślę też, że miłość może być takim sensem życia - ale miłość rozumiana jako postawa wobec życia, siebie, innych ludzi, świata, akceptacja rzeczywistości, itd.

 

Ciekawe, że ludzkość zadaje sobie to pytanie od wieków, a do dziś nie udało się znaleźć uniwersalnej, właściwej odpowiedzi, ale kiedy o tym myślę, przytaczając konteksty z kultury, przypomina mi się Sokrates i przypisywane mu zdanie: "Wiem, że nic nie wiem", jako wyraz pokory wobec życia, niemożności objęcia go rozumem, przyjęcia całej wiedzy, przeniknięcia i zrozumienia - zatem może szukanie sensu nie ma sensu?

Dodatkowo, odkąd przeczytałam w liceum "Fausta" nie może mnie opuścić myśl: "Trwaj chwilo, jesteś piękna". To dla mnie chyba streszcza cały sens istnienia (w moim przekonaniu), co utrwaliło również doświadczenie lęku przed śmiercią i przemijaniem - życie składa się z chwil, ulotnych, skończonych, dlatego to co się liczy to ta właśnie chwila, w której ciągle jestem, a dopóki jestem, dopóty ma ona sens :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Nakhema napisał:

Ciekawe, że ludzkość zadaje sobie to pytanie od wieków, a do dziś nie udało się znaleźć uniwersalnej, właściwej odpowiedzi, ale kiedy o tym myślę, przytaczając konteksty z kultury, przypomina mi się Sokrates i przypisywane mu zdanie: "Wiem, że nic nie wiem", jako wyraz pokory wobec życia, niemożności objęcia go rozumem, przyjęcia całej wiedzy, przeniknięcia i zrozumienia - zatem może szukanie sensu nie ma sensu?

Wątpię żeby tak było. Kiedyś nie było problemów z sensem życia bo tą kwestią zajmowała się religia. Ludzie wierzyli w bóstwa, las był magicznym miejscem wypełnionym bóstwami, piorun był przejawem gniewu boga a gdy prymitywni ludzie patrzyli w gwiaździste niebo to widzieli fascynujące miejsce, siedzibę bogów.

 

Brak sensu życia to problem który jest efektem rozwoju nauki. Nietzsche metaforycznie określił to mianem zabicia boga i to prawda. Teraz jesteśmy sierotami.

 

Unabomber pisał o tym, że postęp technologiczny generalnie przynosi więcej złego niż dobrego, był prymitywistą (hehe) i w tym swoim manifeście pisał właśnie o negatywnych konsekwencjach industrializacji.

 

Jak popatrzysz na prymitywne kultury, żyjące nawet dzisiaj, to ci ludzie są dużo bardziej szczęśliwi, mniej neurotyczni i żyją bardziej w harmonii z naturą, mimo że ich życie jest dużo cięższe niż nasze, jest bardziej satysfakcjonujące.

 

Bo jak wygląda nasze życie? Siedzisz w zatłoczonym mieście, robisz jakieś wirtualne czary mary przy komputerze co twój mózg interpretuje jako nic ważnego stąd brak poczucia satysfakcji, gadasz z współpracownikami, którzy są atrapą plemienia, jedziesz raz na kilka miesięcy na wakacje które są atrapą kontaktu z naturą, idziesz do klubu które są atrapą plemiennych tańców przy ognisku, w tym tańców godowych, idziesz do restauracji ze znajomymi które są atrapą wspólnego klanowego jedzenia i biesiadowania. A na końcu grasz w gry które są atrapą męskiej potrzeby do prowadzenia wojny i rywalizacji, do przeżywania niebezpieczeństwa (bo męska psychika do prawidłowego rozwoju potrzebuje niebezpieczeństw, ta tak zwana ścieżka bohatera która jest w podświadomości ludzi od zawsze)

 

Ciężko w takim świecie być szczęśliwym i mieć dobre zdrowie psychiczne, po prostu.

 

Efektem tego wszystkiego jest produkowanie słabych, zniewieściałych facetów (co z resztą jest logiczne biorąc pod uwagę, że chłopcy są od dzieciństwa karani za swoją naturę i zmuszani do siedzenia 5-8 godzin dziennie na dupie). I agresywne, dominujące, męskie kobiety.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.