Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

 

 

Bo ja z Mariolką po wykopkach grzałem kiełbaski na patyku, 

a ona do mnie mruczy: "ale ja nie wiem kogo kocham..."

 

(...)

 

No i o co chodzi?

- że kiełbaski się nie usmażyły do końca?           

- że nie było wina Sen Traktorzysty do popicia?

- że nie dostała pierścionka na odpuście?          

 

Odpowiedź: bo przeczytała wtedy w gazecie Razem (była taka kiedyś),

że za granicą to mężczyźni kupują swoim kobietom samochody.

My mieliśmy rower Wigry 3, wujek Zaporożca, ksiądz Fiata 127.

 

(...)

 

Do dzisiaj sama nie wie czy zjadła kiełbaskę czy tylko trzymała ją w ustach.

Jak żyć? Gdzie jest cel? Dokąd zmierzamy? Jaki jest sens? Taka sytuacja...

 

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, melody napisał:

O co chodzi w życiu?

O trwanie i przetrwanie!

Rodzimy się i celem naszym jest przetrwać jak najdłużej w najbardziej optymalnych i komfortowych dla nas warunkach. 

Chodzi też o przedłużenie naszego gatunku, rasy, narodu, rodziny itd

Cała reszta (religie, idee, ideologie, pierdolamento) to tylko wytwory naszego rozumu, w których się zakochujemy gdyż ponieważ albowiem jako ludzie nie potrafimy się pogodzić z myślą, że nie ma nic więcej.

Edytowane przez Ace of Spades
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, melody napisał:

Nie wiem czy kogokolwiek zainteresuje tego typu tematyka, ale wewnętrznie męczy mnie pytanie "O co chodzi w życiu?" "Jaki sens ma życie?". Jako, iż poszukuję własnego sensu, to myślę, że poznanie innych podejść może być inspirujące.

Mnie w zasadzie ten typ rozmyślań torturował od zawsze.. 

Cytat

Zdaję sobie też sprawę, że to kwestia dość indywidualna, więc zachęcam do podzielenia się własną opinią - O co chodzi w życiu? Jaki sens ma życie? Co nadało sensu Waszemu życiu?

W zasadzie doszedłem do wniosku sam, z pomocą kilku osób na które się natknąłem w różnych etapach życia. 

W życiu chodzi o to tylko i aż, by je przeżyć, by starać się z niego wycisnąć ile się da. 

Ale ono samo w sobie nie ma większego sensu.

Cytat

Może poza doświadczeniami empirycznymi, w poszukiwaniu Waszego sensu przydała się jakaś literatura, autobiografia, cytaty, ekranizacje? :) 

Nigdy go nie dokończyłem, ale Faust Goethego. O starcu który zgłębił całą dostępną mu wiedzę by odkryć że to i tak wszystko nic nie warte jest. Podobnie pieniądze.  Mam znajomą która ma niczego sobie firmę. I stwardnienie rozsiane. Chwyta dzień na ile może i póki może, co jej bo dużej kasie czy ogromie pracy włożonej w studia? One choroby nie wyleczą. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Hatmehit napisał:

Jednak w takim ciut nihilistycznym podejściu można znaleźć ukojenie. Pogodzić się z własną nieistotnością dla Wszechświata, zaakceptować, iż realnie mamy niewielki wpływ na rzeczywistość, a nasze pozornie wolne wybory są ostro determinowane przeszłością i naleciałościami zewnętrznymi, a nie wyższością umysłu. 

Rozważałam to ostatnio. Niby jesteśmy niewielcy, ale jednak każdy z nas lubi czuć się kimś. Kimś znaczącym, mądrym, pięknym. Lubimy czuć się naj. Niezły paradoks tej głupiutkiej, ludzkiej natury.

2 godziny temu, Hatmehit napisał:

Dlatego z tego krótkiego, małostkowego życia warto po prostu jak najwięcej czerpać pozytywnych doświadczeń i energii. Niekoniecznie w sposób skrajnie hedonistyczny, wręcz wolę tę moją prostą, acz spokojną i przyjemną codzienność. Sens życia to przeżycie go względnie szczęśliwie, tak aby nie żałować większości decyzji.

Fajne podsumowanie. :) 

2 godziny temu, deomi napisał:

Sensem życia jest hedonizm i ewentualnie prokreacja.

Zdrowy człowiek nie zadaje takich pytań, tylko cieszy się z powodu tego że żyje, że zje dobry posiłek, z powodu relacji, dobrego seksu, spełniania się w pasji itd, i nie mówię tego złośliwie, ale tak po prostu jest. W zdrowym ciele, zdrowy duch. Jeśli kulejecie na duchu, to się przebadajcie, bo to oznacza, że coś nie działa poprawnie, u kobiet jest to najczęściej problem z tarczycą i anemią, u mężczyzn z teściem, niedoborami witaminowymi typu magnez, wit d ( ale tarczycy też bym nie wykluczała), celiakia, choroby autoimunologiczne, przewlekłe zapalenia to wszystko powoduje że nie czujemy się dobrze, nigdy, nigdzie ani z nikim.

No tak, mam skłonność do lekkiej anemii i braku magnezu. Nawet coś ostatnio mi oko drgało, ale raczej główny problem leży w małej melody, która nie otrzymała w dzieciństwie tego, co jest niezbędne w rozwoju każdej jednostki ludzkiej i cóż, efekty tego widać na wielu polach i w moim wewnętrznym samopoczuciu.

Niskie poczucie własnej wartości pragnę wypełniać tytułami, pieniędzmi i prestiżem, a w relacjach wybieram osoby, które potwierdzają moje szkodliwe schematy.

2 godziny temu, Exar napisał:

W sferze strategicznej - trzeba przekazać jak najwięcej genów, żeby zwiększyć prawdopodobieństwo narodzenia geniusza, który być może wymyśli, jak skutecznie spierdolić z tego grilla.

W sferze osobistej - mieć dobre życie i dużo wesołych chwil z bliskimi i życzliwymi ludźmi. :)

Nie wiem jak działa biologia, ale coś w niej mocno szwankuje, bo im wyższe iQ tym statystycznie mniejsza chęć na prokreację i przekazywanie genów. Podoba mi się za to Twoja wizja sensu w sferze osobistej. :) 

2 godziny temu, BumTrarara napisał:

 

Fg5we3z.png

Śmieszne jest jeszcze to, że nasza natura skłania nas do myślenia o sobie dobrze. Jako osobach znaczących, mądrych, najlepszych. Lol. Im dalej w las tym mniej sensu w tym wszystkim.

2 godziny temu, Messer napisał:

Czy miałaś wyjątkowo kochającą matkę? Ciepłą, pomagającą, coś jakby przeciwieństwo ojca?

Niestety. Oboje warci siebie. Ojciec to typ narcyza psychopaty. Matka nieobecna, niedojrzała i nieodpowiedzialna. Nie dostałam żadnych podstawowych potrzeb jakie potrzebuje dziecko do zdrowego rozwoju, czyli - ciepła, zainteresowania, uwagi. Psycholożka poza innymi problemami stwierdziła też głęboką deprywację emocjonalną. 

 

Niemniej, znaczna część opisu ma spore odzwierciedlenie w tym jaki mam typ osobowości. Trochę nie, bo jednak mam silną potrzebę bycia naj i nie potrzebuję zmieniać świata. 

2 godziny temu, Messer napisał:

A w tym typie ze względu na słabą figurę ojca, często nieobecną i nawet patologiczną, mamy potrzebę poszukiwania "oparcia", znaczenia. To nas właściwie określa. I determinuje.

 

Mojemu życiu nadało znaczenie to, co opisał David Hawkins w swoich książkach. A reszta, pieniądze, kobiety, te wszystkie używki i zapychacze emocjonalnych dziur raczej temu nie sprzyjały. Nie wiem co bym zrobił bez niego.

 

Pozdrawiam. :) 

Coś jest w tym poszukiwaniu oparcia... wsparcia itd.

Zaczęłam książkę Hawkinsa o technikach uwalniania, jednak czasami po prostu mnie emocje całkowicie przygniatają, aż do momentu, gdzie wyłaniają się objawy somatyczne. Często rozwala mi to np. pół lub cały dzień, bo już mózg mi się wyłącza.

Również pozdrawiam. Dzięki. :) 

2 godziny temu, adi1231-91 napisał:

Z jednej strony ma taki sens jaki sam mu nadasz. Z drugiej nieco bardziej filozoficzno- religijnej masz uzyskać jak największy stopień świadomości poprzez doświadczanie i rozumienie życia. Czyli Twoja dusza ma tu coś to przepracowania i zrozumienia. Ostatnio słyszałem, że w życiu chodzi o miłość ale nie mylić z porządaniem ( to już jest nasza zwierzęca natura, którą da się i należy kontrolować) tylko o odczuwanie miłości, do tego co robisz, do siebie ludzi świata.  Czy to wszystko prawda ? Nie wiem. 

Gdzie to usłyszałeś?

2 godziny temu, Hatmehit napisał:

 

Też lepiej traktuję mojego ukochanego schorowanego psiaka niż losowych ludzi. Jest dla mnie jak członek rodziny, którego zdrowie i szczęście są indywidualnie 100 razy bardziej istotne niż obcych z internetu. To chyba normalne. Jednak traktowania zwierzęcia i typów z Tindera ciężko porównywać, bo to jednak dwie bardzo różne sfery. Chyba, że to była jakaś metafora, a mój mózg już kompletnie zatracił sens swojego istnienia XD

Zazdroszczę. Jestem WWO i do przesady potrafię martwić się osobami, których nawet nie znam. Chore.
 

Cytat

O trwanie i przetrwanie!

Rodzimy się i celem naszym jest przetrwać jak najdłużej w najbardziej optymalnych i komfortowych dla nas warunkach. 

Chodzi też o przedłużenie naszego gatunku, rasy, narodu, rodziny itd

Cała reszta (religie, idee, ideologie, pierdolamento) to tylko wytwory naszego rozumu, w których się zakochujemy gdyż ponieważ albowiem jako ludzie nie potrafimy się pogodzić z myślą, że nie ma nic więcej.

@Ace of Spades Mega! W szczególności ostatnie zdanie. :) 

Ja np. nie widzę sensu w przedłużaniu gatunku i w wyższych wartościach rodziny (po tym jak w prawie każdej są wieloletnie kłótnie i spory o pieniądze, spadki itd.), więc pewnie ten kojący "sens" szukać jest jeszcze ciężej.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, melody napisał:

No tak, mam skłonność do lekkiej anemii i braku magnezu.

Ale skąd ta skłonność do lekkiej anemii i braku magnezu? Wiesz, że to nie jest naturalny dla organizmu stan, tylko oznacza, że albo są problemy w przyswajaniu, albo gdzieś gubisz żelazo?

Masz obfite i długie miesiączki? Pijesz duże ilości kawy? Jesteś wegetarianką? Przyczynami może być także celiakia, zakażenie hp, stany zapalne jelit i /lub żołądka.

Przy choćby niedużym braku żelaza, będziesz chodzącym zombie- chociaż oczywiście zależy od osobliwej wrażliwości, u Ciebie może to się objawiać choćby właśnie niskim poczuciem własnej wartości, apatią, poczuciem bezcelowości itd..

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, deomi napisał:

Ale skąd ta skłonność do lekkiej anemii i braku magnezu? Wiesz, że to nie jest naturalny dla organizmu stan, tylko oznacza, że albo są problemy w przyswajaniu, albo gdzieś gubisz żelazo?

Masz obfite i długie miesiączki? Pijesz duże ilości kawy? Jesteś wegetarianką? Przyczynami może być także celiakia, zakażenie hp, stany zapalne jelit i /lub żołądka.

Przy choćby niedużym braku żelaza, będziesz chodzącym zombie- chociaż oczywiście zależy od osobliwej wrażliwości, u Ciebie może to się objawiać choćby właśnie niskim poczuciem własnej wartości, apatią, poczuciem bezcelowości itd..

Od dziecka tak mam. Jestem dość szczupłą osobą, niektórzy mówią, że wręcz chudą. Ostatnio nie jadłam wystarczająco i dodatkowo jeszcze schudłam.
Mam od wielu lat ogromne dawki stresu. Jestem wwo.
Piję sporo kawy (2-3 mocne dziennie i to do posiłku, co pewnie ogranicza wchłanianie niektórych witamin).
Okresy miewam różne. Czasami mnie zmiata z bólu, czasami jest bezproblemowo. Przed miesiączką kręci mi się w głowie przy wstawaniu. Okresy nie są też regularne. Miewam co 30-45 dni. Miałam wieloletnie leczenie hormonalne 2013-2019. Generalnie, chyba to powód niedojadania, niskiej masy ciała i jeszcze niższego poziomu tkanki tłuszczowej (ok. 13-16%? zdecydowanie mniej niż ma zdrowa kobieta).

Nie jestem w tej materii przykładem. 

 

Po przejściu koronawirusa zauważyłam, że nieco gorzej jest z moimi jelitami. Nabrałam jakiejś nadwrażliwości i po surowych warzywach po prostu mam 20 min na zdążenie to toalety, ale jak nie jem produktów które mi szkodzą to jest okej. :) 

 

Niedobór żelaza miałam drobny - albo byłam na granicy, albo 9-10. Lekarz się dziwił, że uprawiam sport, funkcjonuje i nie odczuwam tego za bardzo.

 

Ale mi się wydaje, że to kompleksowy problem. Jakbym zaczęła się wysypiać, odpoczywać, mniej stresować i nabrała nieco więcej harmonii życiowej to bym lepiej funkcjonowała. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, adi1231-91 napisał:

Z jednej strony ma taki sens jaki sam mu nadasz. Z drugiej nieco bardziej filozoficzno- religijnej masz uzyskać jak największy stopień świadomości poprzez doświadczanie i rozumienie życia. Czyli Twoja dusza ma tu coś to przepracowania i zrozumienia. Ostatnio słyszałem, że w życiu chodzi o miłość ale nie mylić z porządaniem ( to już jest nasza zwierzęca natura, którą da się i należy kontrolować) tylko o odczuwanie miłości, do tego co robisz, do siebie ludzi świata.  Czy to wszystko prawda ? Nie wiem. 

 

Prawda.

Tyle, że aby to wiedzieć, trzeba być po obu stronach - nihilistycznej i głęboko religijnej.

Mało kto był po obu. I co ciekawe - wszyscy oni się dziwnie ze sobą zgadzają. Nawet jeśli się nie znają.

 

 

13 godzin temu, Hatmehit napisał:

Brzmi górnolotnie, lecz jest głównie bzdetami mającymi dać nam ludziom pewien spokój ducha. Dla kogo więc żyjemy? Dla naszej rodziny, przyjaciół? Możemy żyć ABY np. dawać komuś dane odczucia, lecz nie dla.

 

A to zależy kto. Ja nie żyję dla siebie - żyłem kiedyś dla siebie, i już nie chcę.

 

 

10 godzin temu, melody napisał:

Zazdroszczę. Jestem WWO i do przesady potrafię martwić się osobami, których nawet nie znam. Chore.

Chore, ale może być wielką zaletą, jeśli zapanujesz nad tym i prawidłowo to ukierunkujesz.

Mało tego - to może przynieść całkiem niemałe pieniądze.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jaki sens życia występuje u kurczaka, który zaraz i tak umrze?

 

Żyjemy tylko w innej maszynie do mielenia mięsa napędzanej czasem. Niektóre kurczaki, tam trochę dalej więcej sobie pożyją. Zależy od tempa przesuwania się taśmy, ale jedziemy wszyscy do wiadomego końca. Czy kurczak w złotej koronie to inny kurczak od tego zmielonego? Wtłoczona do mięsa świadomość to czysty sadyzm, bo rozumiesz sytuację, w której się znajdujesz.

 

Żaden sukces w życiu nie równoważy się ze ścieżką cierpienia, którą trzeba będzie niezbyt dobrowolnie przejść. A w zwykłym życiu, w zwykłej codzienności chodzi o to, żeby zrobić swoje, a później odpocząć i zapętlić program.

 

Życie to taśma kurczaków skazanych na zmielenie 😆

 

Cytat

Nie mów mi kurwa nic o zabijaniu... bo coś o tym wiem... nie mów mi kurwa co jest dobre, a co złe... zostaw to... Sądowi Ostatecznemu... będę w piekle, co?... tu jest tak dużo lepiej Waldziu...

 

xD

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, mac napisał:

Życie to taśma kurczaków skazanych na zmielenie

Przypomniałes mi fragment filmu, gdzie bohaterka odkrywa, że jest tylko biorobotem, a po "śmierci" idzie na poćwiartowanie, przemiał i staje się pokarmem innych biorobotnic.

Nie pamiętam tytułu, były tam przeskoki o stulecia, od chyba  XIX w do 30 wieku??

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, melody napisał:

O co chodzi w życiu?" "Jaki sens ma życie?". 

Odwieczne pytanie ateistów, teistów, teologów, naukowców, astronomów, filozofów itd.

 

Największa gra MMORPG (typu sandbox czyli "rób co chcesz" nieliniowa fabuła) z foto realistyczną grafiką z niezwykle prawdziwymi doznaniami, niestety brak cheatów oraz tak zwanych check point-ów, Wydawca nie jest do końca znany, jest nim biology studio lub God studio.

  • Like 3
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, deomi napisał:

Sensem życia jest hedonizm i ewentualnie prokreacja.

Przyjemność nie jest celem naszych działań, ale skutkiem ich spełnienia. 

Analizując działanie, hedonistyczne nurty pomijają intencjonalny charakter wszelkiej aktywności psychicznej. 

Gdyby przyjąć podobny pogląd, szybko doprowadziłoby to do nihilizmu etycznego. 

Jakiekolwiek akty typu pomoc potrzebującym, a zjedzenie deseru po obiedzie, są wobec nihilizmu zupełnie obojętne. 

A najzabawniejsze jest to, że w ciągu całego swojego życia podobno doświadczamy więcej nieprzyjemności niż przyjemności! A jednak nadal trwamy w swym istnieniu. 

 

Nie ma sensu jako takiego. Ogólnego. 

Jestem egzystencjalistką, uważam, że każdy z nas sam nadaje swojemu życiu sens w zależności od swoich potrzeb, celów, które wyznacza i adekwatnie do sytuacji w której się znajduje. 

W skrócie nazywa się to psychoanalizą egzystencjalną. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurde,gdybym nie widział głębszego sensu w życiu to by to życie w ogóle bezensu.

 

Ja wierze w Boga i to,że mam tutaj jakąś misję do wykonania mimo różnych zawirowań i wątpliwości.

Po za tym każdy ma zestaw jakiś unikatowych cech i umiejętności i może 

różne rzeczy z tym zrobić. Warto szukać głębi, piękna wszędzie przyrodzie, ludziach, sytuacjach.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Życie tak naprawdę nie ma sensu, to tylko zapętlony program. To że ktoś poświęca się pracy, religii, dzieciom, odkryciom i innym wynalazkom nie oznacza że taki jest sens życia, to tylko sposób wypełnienia czasu między narodzinami i śmiercią. Jak słusznie zauważono po 2-3 pokoleniach nikt nie będzie nawet o nas wspominał, więc cały ten sens jest ulotny. No ktoś powie że przekazanie genów, tylko jaki to ma tak naprawdę sens i jakie korzyści to przynosi? Zapętlony program biologiczny pt. Przyjdź na świat, rozmnóż się i odejdź, powtórz until "koniec świata". 

 

Także zamiast rozmyślać o czymś co nie ma sensu radzę się rozejrzeć i zdecydować co się chce w życiu robić.

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.09.2021 o 11:46, Szalony Koń napisał:

Chore, ale może być wielką zaletą, jeśli zapanujesz nad tym i prawidłowo to ukierunkujesz.

Mało tego - to może przynieść całkiem niemałe pieniądze.

Fakt. Rozumiem innych często lepiej niż oni sami siebie i nie podążam ślepo za tłumem, ale chłonięcie cierpienia innych osób i oddziaływanie stresem całego organizmu na złe traktowanie mnie jako człowieka jest bardzo wyczerpujące.

Generalnie jestem czymś pokroju ambiwertyka, ale z czasem skręcam coraz mocniej w stronę introwertyka i ku wnętrzu.

Mimo, że zawodowo pracuję z różnymi platformami social mediowymi, to prywatnie nie spędzam tam czasu. Znacznie obniżyła się też moja potrzeba kontaktu. Naprawdę nie poznaję siebie skoro wolę zrobić sobie smaczną kolacje i zanurzyć się w jakiejś książce specjalistycznej lub naukowej zamiast iść na jakieś spotkanie, czy imprezę.

Powoli też przyzwyczajam się, że prawdopodobnie będę prowadzić samotnicze życie, bo ciężko mi się gdziekolwiek wpasować. Stąd też szukanie nowego sensu.

20 godzin temu, JudgeMe napisał:

A najzabawniejsze jest to, że w ciągu całego swojego życia podobno doświadczamy więcej nieprzyjemności niż przyjemności! A jednak nadal trwamy w swym istnieniu.

Ha ha! :D Ciężko się nie zgodzić. Posiadasz jakieś źródło tego wniosku?

15 godzin temu, ManOfGod napisał:

Ja wierze w Boga i to,że mam tutaj jakąś misję do wykonania mimo różnych zawirowań i wątpliwości.

Po za tym każdy ma zestaw jakiś unikatowych cech i umiejętności i może 

różne rzeczy z tym zrobić. Warto szukać głębi, piękna wszędzie przyrodzie, ludziach, sytuacjach.

No cóż.. ja nie wierzę w Boga, w rodzinę, w sens biologii (nie widzę sensu w przedłużaniu gatunku), w system, w dobrą naturę ludzką.

Uczepiłam się hedonizmu. Szukam rzeczy, które sprawiają mi przyjemność, bo nieprzyjemności na tym świecie doświadczamy aż za dużo moim zdaniem.

Piękno i głębie znalazłam w pogłębianiu wiedzy. To mnie koi, uszczęśliwia i fascynuje. Polubiłam też samotne spacery, a resztę dalej szukam...

49 minut temu, Imiennik napisał:

Życie tak naprawdę nie ma sensu, to tylko zapętlony program. To że ktoś poświęca się pracy, religii, dzieciom, odkryciom i innym wynalazkom nie oznacza że taki jest sens życia, to tylko sposób wypełnienia czasu między narodzinami i śmiercią. Jak słusznie zauważono po 2-3 pokoleniach nikt nie będzie nawet o nas wspominał, więc cały ten sens jest ulotny. No ktoś powie że przekazanie genów, tylko jaki to ma tak naprawdę sens i jakie korzyści to przynosi? Zapętlony program biologiczny pt. Przyjdź na świat, rozmnóż się i odejdź, powtórz until "koniec świata". 

 

Także zamiast rozmyślać o czymś co nie ma sensu radzę się rozejrzeć i zdecydować co się chce w życiu robić.

Świetne podsumowanie całego wątku. ;)

 

 

Edytowane przez melody
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.09.2021 o 11:46, Szalony Koń napisał:

 

Prawda.

Tyle, że aby to wiedzieć, trzeba być po obu stronach - nihilistycznej i głęboko religijnej.

Mało kto był po obu. I co ciekawe - wszyscy oni się dziwnie ze sobą zgadzają. Nawet jeśli się nie znają.

 

 

 

A to zależy kto. Ja nie żyję dla siebie - żyłem kiedyś dla siebie, i już nie chcę.

 

 

Chore, ale może być wielką zaletą, jeśli zapanujesz nad tym i prawidłowo to ukierunkujesz.

Mało tego - to może przynieść całkiem niemałe pieniądze.

 

Przybliżysz w jaki sposób cechę WWO można zmonetyzować? Zainteresowało mnie to, bo sam ją mam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 17.09.2021 o 10:15, melody napisał:

Piję sporo kawy (2-3 mocne dziennie i to do posiłku, co pewnie ogranicza wchłanianie niektórych witamin).
Okresy miewam różne. Czasami mnie zmiata z bólu, czasami jest bezproblemowo. Przed miesiączką kręci mi się w głowie przy wstawaniu. Okresy nie są też regularne. Miewam co 30-45 dni. Miałam wieloletnie leczenie hormonalne 2013-2019. Generalnie, chyba to powód niedojadania, niskiej masy ciała i jeszcze niższego poziomu tkanki tłuszczowej (ok. 13-16%? zdecydowanie mniej niż ma zdrowa kobieta).

Nie jestem w tej materii przykładem. 

Sprobuj odstawić kawę, albo chociaż zmniejszyć do 1 dziennie, zamiennie choćby np. z kawą zbożową i posuplementuj sobie przez tydzień chelat żelaza i daj znać czy nie czujesz się lepiej.

Na takiej diecie długo nie pociągniesz, już teraz organizm daje Ci znać że jesteś wyczerpana. 

Zdrowy, dożywiony organizm jest dość mocno odporny i psychicznie i fizycznie.

Spróbuj nic nie tracisz, możesz jedynie zyskać.

Poza tym przebadałabym się na Twoim miejscu w kierunku celiakki, a nuż to to, tym bardziej jak twierdzisz masz objawy od dzieciństwa.

Edytowane przez deomi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.