Pater Belli Posted July 1, 2024 Share Posted July 1, 2024 @SzatanK A dziękuję. Jakoś leci. W sumie poprawa jest zdecydowana odkąd **oficjalnie** postawiłem się ponad wszystkimi. Była lekka drama, bo jestem samolubem, bo jak tak mogę mówić , ale skwitowałem to uśmiechem i sparafrazowaniem jej wielokrotnie powtarzanym w przeszłości cytatu "Happy wife, happy life". Najpierw ja, później reszta (wliczając w to dzieci). Co dzieciom po ojcu z nerwicą, wypaleniem, czy zachowaniami paranoicznymi? Na początek byłem mało przekonany, mało znam to terytorium, które jest poza moja strefą komfortu. Znaczy potrafię, ale miewałem wyrzuty sumienia. Jednak psycholog, z którą rozmawiam co drugi tydzień powiedziała, że dobrze robię. Z drugiej strony musiałem ją trochę ustawić, bo mimo od zawsze miała więcej kolegów niż koleżanek. Z czasem mnie to coraz bardziej uwierało i prowadziło do wewnętrznych rozterek. A że jest atrakcyjna, pojawiała się okazjonalna zazdrość. Ergo wpadałem w dziwne stany emocjonalne. Ogólnie nie mam już wiele rzeczy do rozwiązywania z psychologiem, jeżeli chodzi o świadome zachowania lub te z pogranicza. Wiec postanowiłem, ze będziemy się zajmować podświadomością. Ta głęboka. Problem jest taki, ze dokopanie podczas sesji jest straszliwie czasochłonne, bazowanie na snach także. Jest inny sposób, który zdążyłem wypróbować. Psychodeliki. O panie, o panowie. Tyle informacji ile się pojawiło, to zrywa beret. Dosłownie [[Pierwsza podróż - indeks|strona A4 myśli]] do poukładania. Spokojnie materiału mam na długie przemyślenia, ale co mi ta podróż uświadomiła, to że czasami moja uwaga była skierowana w złe miejsce i w złą stronę. Nadałem wartość rzeczom w przeszłości, które podświadomie nie miały aż takiego znaczenia, a te kształtujące okazały się praktycznie pominiętymi. Poza tym nie będę tutaj opisywał swojej podróży, ale poczułem tyle wspaniałych rzeczy, skonfrontowałem się z wieloma elementami wewnątrz i pogodziłem je też ze sobą. Spotkałem jasną stronę z ciemna stroną. Jasna strona trochę nad ta ciemną się znęcała, troche się jej też bała. Chciała ja porzucić w mroku. Powiedziałem, ze nie ma szans i po wydobyciu cienia z otchłani poczułem szczęście, radość i kompletność. Dalszą podróż odbyliśmy razem na początku trzymając się za ręce. Jakbym był rodzicem, który idzie z dwójką dzieci. Inne rzeczy tez były wspaniale, ale to temat do opisania gdzie indziej. Trochę technicznych aspektów. Użyłem grzybów psylocybinowych, właściwie trufli. Wcześniej już zacząłem mikrodwakowanie, ale po miesiącu nie zauważyłem kolosalnej zmiany. Więc podjąłem męską decyzje o podróży. 20g świeżych trufli z Holandii dało rade, aczkolwiek zanim zaczęły działać zajęło to godzinę. Zatroszczyłem się o miejsce. Użyłem w tym celu protokołu John Hopkins Hospital. Playlista ze spotify, przygaszone światło i opaskę na oczy do spania. Obawiałem się bad tripa i troche go nawet oczekiwałem, ale okazało się ze nie trzeba bylo. Wypowiedziałem przed podróżą na głos jaki jest cel mojej podroży. To wszystko dało mi niesamowite wrażenia. Teraz we mnie jest spokój i zrozumienie. Teraz wiem, ze nie mozna dla innych porzucać siebie. Żartuję więcej z siebie, mam dystans i najważniejsze, że czuje miłość pomiędzy mną i tymi częściami wewnątrz. Czy polecam? Chyba odpowiedź jest jasna. Im człowiek bardziej rozumie swoje problemy, tym wiecej wyniesie z kontaktu z psychodelikami. Nie potrzeba psychologa do pilnowania. Coś jakby się samemu wiedziało, gdzie się dostać. Takie turbodoładowanie do procesu psychoterapii. Nie mogę się doczekać dalszych części. Nie wiem na ile to autosugestia, na ile rozszerzone postrzeganie, ale doświadczyłem obcowanie z energią w czystej postaci. Wszystko jest energią. Co mnie utrwaliło w decyzji na temat wykorzystania psychodelików? Masa dokumentów na youtube, wywiady z żyjącymi ekspertami jak Gabor Mate, James Fadiman, Robin Carhart-Harris, etc oraz chyba najbardziej audiobook po angielsku "Psychodelics and Psychoterapy", ale jest też polska wersja papierowa pod tytulem Psychodeliki i Psychoterapia. Jak to się przekłada na relacje? Bardzo. Kiedyś rezygnowałem z niektórych swoich potrzeb, obecnie jasno komunikuje i jak się nie podoba żonie, to nie mam bólu tyłka. Mam inne możliwości. Dam sobie radę ze wszystkim. Inna perspektywa, lekkie przewartościowanie. Akceptacja. Czasami jak mi jakieś myśli wpadają do głowy, to się z nimi rozprawiam trochę jak z dziećmi. Ze względu na tolerancje między doświadczeniami warto zachować 2 tygodnie odstępu. Ja czuje, ze mam przed sobą kilka podróży wewnątrz siebie. Inna sprawa, to czy reguła "fake it till you make it" nie dziala we wszystkich aspektach zycia oprócz zawodowego. Innymi słowy wierzę coraz bardziej w możliwości przeprogramowania umysłu. Zresztą psychodeliki mają inne właściwości jeżeli chodzi o poprawe połączeń nerwowych, plastyczności, czy zmian w jaki sposób mózg reaguje na stres. Sam temat psychodelików jest tak rozległy, że wymagałby osobnej sekcji. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzatanK Posted July 2, 2024 Author Share Posted July 2, 2024 Hejka @Pater Belli Dzięki za podzielenie się newsami 🙂 17 godzin temu, Pater Belli napisał(a): Użyłem grzybów psylocybinowych, właściwie trufli. Dosłownie kilka dni temu szukająć metod leczenia CPTSD natrafiłem na informacje, że właśnie te grzyby niby mogą być bardzo pomocnymi, także mnie zaskoczyłeś gdy wspomniałeś o tym. Sam nigdy nie próbowałem. Chociaż na co bym zwrócił uwagę, że widocznie z tego jak ja to widzę one pomagają pominąć jakieś bariery, przed tym by zajrzeć w głąb siebie. Nie jestem specjalistą i zaznaczam mogę się mylić ale na bazie tego co sam doświadczyłem i tego jak ja to widzę, to one mogą pomóc złączyć się z wewnętrznym dzieckiem. Przez to te fruwanie razem - to w zasadzie fruwanie w końcu ze samym sobą. Mówiłeś o borderlinie a tego co kojarzę to ta zaburzenie ma również problemy ze zrozumieniem samego siebie oraz masą różnych emocji. W każdym razie rób to co uważasz, że Ci służy. Trzymam za Ciebie kciucki i za Twoją żonę, ze stylem unikającym. P.S Też próbuję naumieć się tych rzeczy co ty. Trzeba być cierpliwym na tej drodze Zdrówka i pozdrowionka. W dniu 1.07.2024 o 09:46, Brat Jan napisał(a): To chyba na forum zostali same piwniczaki Same alfy 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pater Belli Posted July 2, 2024 Share Posted July 2, 2024 Godzinę temu, SzatanK napisał(a): Mówiłeś o borderlinie a tego co kojarzę to ta zaburzenie ma również problemy ze zrozumieniem samego siebie oraz masą różnych emocji. U mnie psycholog szczęśliwie wykluczył borderline i raczej mówimy o stylu lękliwym ze względu na zaniedbania w dzieciństwie. Te wewnętrzne dzieci co znalazłem w sobie to jakby świadomość i podświadomość. Ja jakbym był osobnym bytem. Czymś obok. Poczułem ulgę, bo żadna z tych części nie identyfikuje mnie, ale wszyscy jesteśmy całością i musimy działać razem. Nadal miewam te natarczywe myśli, ale kiedy identyfikuje ich źródło, znikają i mam spokój w głowie. Przez jakiś czas. Nie pozwalam, aby myśli przeradzały się w zachowania protestujące i w ten sposób się manifestowały. Rozumiem te emocje i wiem jak sobie z nimi radzić. Na razie wymaga to świadomego wysiłku, ale z czasem będzie to przychodzić łatwiej. Nie od razu Kraków zbudowano. Cokolwiek się nie stanie dam sobie radę, bo nie jestem sam. Wiem, że potrzebuję regularnie dawać sobie uwagę i się wewnętrznie wysłuchać. Akceptować myśli, a nie je oddalać niczym niesforne dziecko, które pragnie zwrócić na siebie uwagę. Co się dzieje jak takie dziecko odsuniemy? Da znać w bardziej niszczycielski sposób. Im dalej pozostawimy je niewysłuchane tym większy chaos będzie się pojawiał. Z myślami jest tak samo. Zrozumiałem to po lekturze twórczości Byron Katie. Polecam wszystkim w 100%. Jak długo będę odczuwał niepokój? Pewnie będzie się jeszcze pojawiał od czasu do czasu. Najgorsze, że to potrafi mi namieszać z intuicją, bo niektóre myśli napędzają nieprzyjemne emocje. To jest dla mnie teraz najbliższy cel do nauczenia. Gdzie jest ta granica. Najbardziej się obawiam, żebym nieszczęścia nie sprowadził sam na siebie wg zwrotu "samosprawdzającej się przepowiedni". Dlatego staram się rozprawiać jak najszybciej z negatywnymi myślami i myśleć pozytywnie i żyć chwilą. Co do psychodelików to z chęcią wziąłbym MDMA znane jako ecstasy wraz z żoną, myślę, żebym ją do tego mógł przekonać, ale źródło i jakość musiałoby być relatywnie pewne. Za duże ryzyko różnych dodatków. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pater Belli Posted July 2, 2024 Share Posted July 2, 2024 Jeszcze jedno. Chyba rzadko kiedy, jak patrzymy na teorie przywiązania styl sa jednorodne. Każdy przejawia coś z każdego stylu. Jedne elementy manifestują się lękowo, inne bezpiecznie, jeszcze inne unikająco. Świadome podejście do myśli i emocji to jedyny sposób, w jaki można temat rozwiązać i poprzez to nauka naszych reakcji i docelowo przeprogramowanie w głowie. Rzeczy, które nas kształtowały przez 18-20 lat nie zmienimy w ciągu roku. Wszystko jest procesem, do którego podchodzę z pęłną ciekawością. Dlaczego tak zagregowałem, co mnie odpaliło i skąd się to wzięło. Dlaczego reaguję lękiem w momencie kiedy nie dzieje mi się krzywda i daczego zachowania innych wpływają na mnie w danej chwili w taki sposób, a nie inny. Styl przywiązania to program z przeszłości. To jej manifestacja w teraźniejszości. Teraz rozumiem, że można zmienić nasze reakcje na dane sytuacje dzięki zrozumieniu, akceptacji i wewnętrznej miłości. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Brat Jan Posted July 2, 2024 Share Posted July 2, 2024 5 godzin temu, SzatanK napisał(a): Same alfy Jak nie jak tak! Skoro meghan sama proponuje Ci małe co nieco to znaczy, że osiągnąłeś/poszedłeś mocno do przodu. Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzatanK Posted July 3, 2024 Author Share Posted July 3, 2024 11 godzin temu, Pater Belli napisał(a): U mnie psycholog szczęśliwie wykluczył borderline i raczej mówimy o stylu lękliwym ze względu na zaniedbania w dzieciństwie. To dobrze, cieszy mnie to. Aczkolwiek borderline to nie wyrok. Może się cofnąć samoistnie z tego co się orientuję, także "nawet gdyby" to jest nadzieja I oby dwa styla powstają poprzez zaniedbanie, warto pamiętac o tym. 7 godzin temu, Brat Jan napisał(a): 13 godzin temu, SzatanK napisał(a): Same alfy Jak nie jak tak! Skoro meghan sama proponuje Ci małe co nieco to znaczy, że osiągnąłeś/poszedłeś mocno do przodu. Megan jest kochana oraz spragniona pewnych spraw, dlatego wypisuje takie rzeczy. To świetna babeczka ale ja nie jestem rozwiązaniem na żadnen z jej problemów, tym bardziej zostanie partnerem do zdrady. Dlatego z całym ciepłem w jej stronę i sympatią ale @SzatanKmusi odmówić nie ważne, czy to realnej czy fałszywej ofercie, niezależnie też czy było to napisane we formie żartu. Zaoferowałem jej rozwiązanie tak by ani nie raniła więcej siebie ani swojego męża już jakiś czas temu (rozwód) i by dała sobie szansę na poznanie kogoś nowego, jeśli tego będzie oczywiście chciała. Nawiązując do tematu wystarczająco cierpienia innym a w szczególności sobie narobiłem i najgorsze, że gdybym był bardziej dojrzalym to mógłbym tego wszystkiego uniknąć. Próbowałem zmieniać ludzi chociażby w tym miejscu a w szczególności jedną osobę i wiem, że tylko tym krzywdziłem oraz przejawiałem ekstremalną arogancję, pychę i dumę, by uzurpować sobie moc, że mam prawo zmieniać inne osoby i sugerować to czy tamto. Wstyd mi za to. Zamiast odejść i dać przestrzeń to się narzucałem jak natręt - straszne to było i ja bylem straszny. Dlatego przestrzegam lękliwych by wykonali pracę i nie niszczyli tym samym relacji oraz zdrowia swojego i innych osob. Niestety, taki styl to nie nasz wybór, nasi rodzice zrąbali sprawę ale trzeba się wziąć w garść i naprawić to co możemy i na ile możemy. Pozdrowionka. 4 Link to comment Share on other sites More sharing options...
meghan Posted July 3, 2024 Share Posted July 3, 2024 SzatanKu, Daj na luz z biczowaniem się. Jest ono bezzasadne. Masz potrzebę bycia potrzebnym, sprawczym, więc chciałeś to przełożyć na grunt relacji. To normalne, że chcemy w jakiś sytuacjach/dziedzinach/relacjach być w czymś naturalnie dobrzy/skuteczni. Pewnie chciałeś wchodzić w rolę "mędrca", "kogoś uduchowionego", "ratownika". I dobrze. Taki jesteś. Przecież nie spuszczałeś komuś wpierdolu, czy szantażowałeś emocjonalnie, więc skąd przedświadczenie, że "zmieniałeś ludzi" i w ten sposób "ich krzywdziłeś"? 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pater Belli Posted July 3, 2024 Share Posted July 3, 2024 @SzatanK ty nadal myślisz, że jesteś w tym samym miejscu co wcześniej? @meghan ma rację. Przestań się tym biczować i sam sobie aktualizować niwłaściwy program. Owszem, dalej mamy swoje triggery, ale gdy podchodzimy do tego ze świadomością, nie uruchamiamy zachowań destrukcyjnych dla innych czy autodestrukcyjnych. Trzeba postawić się trochę z boku i obserwować. Owszem w danym momencie jest to trudniejsze, ale z czasem łatwiej to się udaje. Dalej potrafię czuć te nagłe potrzeby walidacji emocjonalnej, ale potrafię to wyciszyć i zajrzeć kto i dlaczego dopomina się o uwagę. Co w mojej drodze najlepiej na mnie działa? I. Regularne przesłuchiwanie dobrych materiałów, które pozwalają nabrać perspektywy. Mam swój ulubiony zestaw kolejność przypadkowa. - kompilacja wystąpień Wayne'a W. Dyera - losowe materiały Heidi Prieb z yt - losowy wykład Alana Wattsa - czasami coś od Teal Swan z yt (zresztą ma fajną książkę Odrzuć ciężar przeszłości) - losowy rozdział losowego audiobooka od Anthonego de Mello II. Czasami czytam rozdział lub dwa i staram się przemyśleć: - Eckhart Tolle (Potega terazniejszosci, Nowa ziemia) - Byron Katie (cokolwiek) - polecam też jej schemat Pracy z myślami i uczuciami. Daje sporo do nabrania perspektywy. Jak pisałem, natrętne myśli traktuję jako dzieci, by nie doszło do eskalacji i napędzenia schematu: Myśl > Emocja > Reakcja > Myśl > Emocja.... , który kończył się dołem. III. Ogólnie przeprogramowuję się za pomocą: wieczornych medytacji, przerw w pracy na pozytywne myślenie, lekturę "pozytywistyczną", uświadamianie sobie swoich sukcesów w różnych aspektach życia, staram się regularnie być wdzięcznym za wszystko, co otrzymałem od życia. Nawet te "złe" rzeczy pozwalają mi wzrastać. Pierwsza moja sesja z grzybami dała mi solidnego kopa do przodu. Właśnie się uśmiecham, myśląc, że nigdy nie jesteśmy sami. Wewnątrz mamy swoich opiekunów, którzy działają wg własnych doświadczeń, a sami jesteśmy dla nich najważniejsi na świecie. Nasze wewnętrzne dzieci co zabiegają o uwagę. Co jeszcze zrozumiałem, że wszyscy jesteśmy połączeni, jesteśmy energią łączącą atomy, wykorzystujemy energię do komunikacji. Wybaczenie - Akceptacja - Wdzięczność Wybaczam sobie swoje błędy, bo pozwoliły mi zrozumieć. Wybaczam swoje toksyczne zachowania. Wybaczam rodzicom ich zaniedbania, bo mieli dobre intencje, ale nie wiedzieli jak i kogo poprosić o pomoc. To mnie nie więcej nie definiuje. Akceptuję siebie kim jestem, mimo braków i ułomności. To czyni mnie człowiekiem. Nie wstydzę się już niczego i żyję w sposób jaki chcę. Wdzięczny jestem wszystkim za naukę jaką dostałem. Wybaczam krzywdy, ale pamiętam twarde lekcje. Sam już nigdy nie będę się czuł samotny, a w obecności innych czuję wewnętrzne wsparcie. Wszystko rozbija się o wewnętrzną akceptację. Póki nie będziemy akceptować siebie wewnątrz, będziemy mieć problem z akceptacją świata do okoła. Nikogo nie zmienimy, możemy zmienić siebie i postrzeganie rzeczywistości, która owszem może nadal nam sprawiać problemy, ale prawdziwie krzywdzimy tylko samych siebie. Nikt tak nie potrafi. Sami się unieszczęśliwiamy, rozpamiętując przeszłość i obawiając się przyszłości. Dodając do tego porównywanie się z wyidealizowanym obrazkiem innych i sukcesami sztucznie promowanymi w celu kontroli, uświadamiamy sobie, że żyjemy w piekle. I to jest prawda, bo to piekło sami sobie tworzymy. To piekło staje się naszymi strefami komfortu. Nie różnimy się tak wieloma rzeczami jak myślimy, a wszystkie problemy mamy właśnie przez nie. Nie wierzcie więc we wszystko, co myślicie. Miejcie dystans do siebie i świata, bo nie jest taki jaki nam się wydaje. Spokój, radość z chwili jest kluczowa. Śmiejąc się sami z siebie, oszczędzimy na psychiatrach. - imię i nazwisko autora wyleciało mi z mojej "tempej" głowy. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzatanK Posted July 3, 2024 Author Share Posted July 3, 2024 (edited) @meghan Nie wiem jak Ci odpisać bo musiałbym zrobić jedną wielką rozpiskę. 2 godziny temu, meghan napisał(a): Pewnie chciałeś wchodzić w rolę "mędrca", "kogoś uduchowionego", "ratownika". I dobrze. Taki jesteś. Cóż...jakkolwiek to smutnie nie zabrzmi to tylko i wyłącznie w sumie program działania osoby współzależnej. Nie jestem mędrcem, ani kimś bardziej uduchowionym od Ciebie czy kogokolwiek innego a już na pewno nie powininenem być ratownikiem bo ja sam zwyczajnie wymagałem ratowania, grając ratownika. Mam nadzieję, że takim już nie będę a jeśli miałbym pomagać to robić z mądrością i poszanowaniem granic, współczuciem i szczerą chęcią. A nie być coś uzyskać. 2 godziny temu, meghan napisał(a): Przecież nie spuszczałeś komuś wpierdolu, czy szantażowałeś emocjonalnie, więc skąd przedświadczenie, że "zmieniałeś ludzi" i w ten sposób "ich krzywdziłeś"? Próbowałem zmieniać na siłę i robiłem to co robiła w jakimś sensie rodzina tej osoby - stosowałem przemoc nie fizyczną ale psychiczną/emocjonalną. Dokładałem do pieca i było to głęboko krzywdzące i niesprawiedliwe, wiem o tym a zrozumiałem to z czasem. Na forum też to robiłem w sposób masowy, zupełnie arogancko jakbym wiedział lepiej od innych. Zwyczajnie to wszystko do człowieka dochodzi im bardziej zalecza swoje dysfunkcje. 2 godziny temu, meghan napisał(a): więc skąd przedświadczenie, że "zmieniałeś ludzi" i w ten sposób "ich krzywdziłeś"? Ponieważ jeśli próbujesz zmieniać kogoś nieustannie to podważasz byt takiej osoby. To potęguje w takich osobach poczucie nie bycia wystarczającymi i nie dajesz im akceptacji do swobodnej ekspresji nich samych i atuetyczności do bycia ich takimi jakimi są. Rozwalasz nie jako poczucie wartości takiej osoby, stąd to pogłębia w nich potrzebę perfekcjonizmu chociażby, a co najgorsze to powoduje ukryte poczucie porzucenia i z ranienia no i urazy. W dużym skrócie stosowałem przemoc i jest mi przykro, że w sposób nieuświadomiony tak robiłem. Ale trudno już. Każdy z nas popełni niezliczoną ilość błędów w swoim życiu, najczęściej nie mając złych intencji. Po prostu bałem się być szczerym i przez to być odrzuconym. @Pater Belli Ze mną jest dobrze, wszystko jest ok. 56 minut temu, Pater Belli napisał(a): Wybaczenie - Akceptacja - Wdzięczność Dokładnie Edited July 3, 2024 by SzatanK 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
meghan Posted July 3, 2024 Share Posted July 3, 2024 @SzatanK Dobra Duszyczko, przesadzasz. Tyle ode mnie. 😘🫡 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzatanK Posted July 5, 2024 Author Share Posted July 5, 2024 (edited) W dniu 3.07.2024 o 16:08, meghan napisał(a): Dobra Duszyczko, przesadzasz. Jesteś kochana ale nie tylko nie przesadzam ale nie o wszystkim piszę, by zachować pewne sprawy dla siebie przez wzgląd na prywatność, bo obiecałem. Jest tego masa, serio nie przesadzam. Nie jestem też taki dobry szczerze mówiąc. Mogę dać Ci przykłady: Próbowałem pobudzać chociażby stronie unikajacej samorefleksję nad tym, że pewne zachowania mogą wywoływać lęki już i tak u osób zalęknionych. Pouczałem zamiast oznajmić z gracją, że pewne zachowania są raniące a jeśli jest ich nadmiar, to zakomunikować, że coś się musi zmienić a jeśli nie będzie widać zmiany to odejść, bo przecież nikt nie ma obowiązku się zmieniać względem mnie i dla mnie zamiast tego się wsciękałem i rzucałem tauntrum. Tak jak wspomniałaś, ten mój głupi mentoryzm - to też objaw mojej choroby tyle, że współzależności. Gdybym miał być szczerym to oceniłbym, że pochodzi to z dzieciństwa gdzie trzeba było być dojrzalszym niż opiekunowie pod pewnymi kwestiami i tak to potem zostało. Niestety ja to zacząłem rzutować na wszystkie relacje 😕 Abstrachując od tego. Jakim cudem ja mam wiedzieć co jest dla drugiej osoby dobre? Czy ja jestem dobrym wyborem? Czemu stawiam się w roli kogoś istotnego w życiu drugiej osoby? Może druga osoba potrzebuje poznać "Piotra" z Województwa Świętokrzyskiego - a nie mnie? Czy ja muszę mieć na tyle w sobie jakiś głupich wzorców by gonić osobę, która jawnie mi pokazuje, że nie chce mieć ze mną nic wspólnego? Gdzie w tym jakaś zdrowa postawa? Gdzie w tym element zaakceptowania, że drugi człowiek ma pelną autonomię nad sobą i swoimi decyzjami? Czemu chciałem zmieniać zdanie na swój temat drugiej osoby i modulować odbiór tego jak jestem postrzegany, po co? Czemu miałbym mówić drugiemu jak ma żyć i z kim ma żyć? Kolejna sprawa oczywiście coś tam nie coś wiem - niewiele bo nie wiele ale zamiast ładować na siłę w usta informacjami, to powininiem w zdrowy sposób zachęcać i patrzeć na ile coś jest pożyteczne co robię i na ile druga osoba pragnie i potrzebuje tego więcej i czy w ogóle widzi coś dla siebie pożytecznego z tego pisałem/mówiłem. No ale najważniejsze czy chce w ogóle jakieś zmiany. I tu a propos przemocy - owszem nie biłem fizycznie ale jeśli komuś na siłę ładujesz w usta informacje o ich przez Ciebie postrzeganych dysfunkach (które wcale nie muszą być prawdziwe) i domagasz się częstrzego kontaktu, kiedy dana osoba tego sobie nie życzy to według tego jak ja to widzę to stosuje się wtedy przemoc. A więc, stosowałem przemoc. Jakakolwiek osoba unikająca nie jest (a też to sa niezłe gagadki) to jednak to moje dysfunkcje grały pierwsze role, ponieważ za nie odpowiadam w pierwszej kolejności o nich mogę mówić/pisać śmiało. Wiem, że potrafiłem być wrednym i niestety ale to mój obraz jako aniołka "trochę" niszczy i słusznie. Bo nie jestem ani aniołkiem ani szatanem tylko człowiekiem a bycie człowiekiem oznacza właśnie między innymi popełnianie błędów. Nie jestem takim dobrym ale nie jestem też taż taki zły - myślę. Jestem osobą, która miała szczęście urodzić się w takim i takim środowisku i otrzymać "takie i takie" uszkodzenia. Tak się złożyło przy okazji, że jestem osobą, która popełnia więcej błędów na kilometr kwadratowy niż ustawa przewiduje na jednego człowieka. Podobnie jak unikająca strona urodziła się w takim i takim środowisku i styl unikający to jest odpowiedzią na to co się działo w domu by siebie chronić. Podobnie jest z lękliwymi, tylko lękliwi szukają tej bliskości, która jest im odmawiana od unikających i przez to się wkurzają lękliwi (podobnie unikający jak nie mają czasu dla siebie i dystansu, wtedy też nerwy im szwamkują) Jestem głęboko wdzięczny, szczególnie jednej osobie za dar ukazania mi moich dysfunkcji i tego, że miała tyle cierpliwości w moją stronę. Nie mam już złości w sobie do osób unikających, które pojawiły się w moim życiu. Wiem, że mój styl pisania może zakładać coś innego ale ja po prostu tak nie raz piszę jak kura pazurem. Naprawdę życzę wszystkim osobom skrzywdzonym spełnienia na każdym polu, tyle że odmawiam brania udziału we formach emocjonalnej/psychologicznej przemocy. Nie chcę ranić ani siebie ani innych. Być lepszym, dojrzalszym człowiekiem to jest to czego pragnę. I to jest coś do czego zachęcam was/innych. @Pater Belli Zapytałeś czy uważam, że się zmieniłem. Wewnętrznie pod tymi względami myślę, że tak. Ale w związku z tym, że jako osoba niedojrzała, (którą nadal jestem) to mam jeszcze wiele pracy, która wykracza już poza teorię styli przywiązania. Nie chcę mi się jak cholera NIC robić no ale większego wyboru nie widzę tym bardziej, że jestem nawiedzany i rzeczy, które dawały mi komfort i poczucie ucieczki już się wypaliły. Nawiązując jeszcze do tematu nie mam zamiaru więcej krytykować czy pouczać osób ze stylem unikajacym czy osób z tym zaburzeniem osobowościowym. Z tego też względu nie będę im matkował oraz odbierał im sposobności do odnalezienia własnych odpowiedzi i do tego jak dojrzały człowiek ze zdrowym stylem przejawia się w relacjach bliższych, dalszych czy do takich, które mają potencjał na coś więcej. Niech szukają własnych odpowiedzi i niech sami dojrzą do własnych odpowiedzi. Być może zrozumieją, używajac samo refleksji, że ich zachowania miały prawo sprawić, że strona lękliwa reagowała jak reagowała. A być może nie ma w nich nic nieodpowiedniego i faktycznie wszystkiemu winna jest strona lękliwa. To jak powstaje te zaburzenie unikające to jest mega przygnebiajace swoją drogą a chyba jeszcze smutniejsze jest to jak mechanizmy wyparcia i ucieczek grają pierwsze skrzypce w życiu takiej dorosłej jednostki. Serce się łamie na to co przeszli i naprawdę im współczuję z głębi serca. Ale to jednocześnie nie oznacza wymówki i przyzwalania do nadmiernego tolerowania przemocowych zachowań względem nas, które z całym szacunkiem ale w moim doświadczeniu unikający stosują ale najczęściej nieświadomie co warto dodać. Co oczywiście nie zmienia stety/niestety efektu u odbiorcy tych wrażeń. Miałem wczesniej inaczej skonstruowany post ale postanowiłem, że to zostawię tą opowiastkę bo moze komuś się przyda a nie mam gdzie wpleść by kontekstu wcześniejszej wiadomości nie rozmazywać a uważam, że może się przydać. O to ona: Fajny przykład dała Marianna z kanału na BecomeSecureNow. Opowiadala, że wychowywała się w Peru w środowisku, gdzie na około było słychać często strzały pistoletów. Dorobiła się stylu lękliwego (trudno się nie bać jeśli słyszy młody człowiek huki i nie wie, czy nie zginie) ale oprócz stylu lękliwego dorobiła się również partnera ze stylem unikającym. Jakoś tak się złożyła, że gdzieś tam byli razem i gdzieś coś zaczęło strzelać i ona chciała by on ją przytulił a on, niestety kompletnie nie reagował. Ona mu mówiła, że się boi itd a on nic. I teraz można by pomyśleć, że strona unikająca to "cham i prostak, ktoś zimny i nie czuły". No ale jeśli człowiek rozumie, że unikajacy boją się emocjonalnego pogłębiania kontaktu no to nic dziwnego, że nie bardzo chcą się przytulać, bo to by podjudzało strach przed intymnością. Lękliwy chce tej bliskości a unikający boi się, bo bliskość kojarzy się z bólem i porzuceniem. Czy można winić lękliwą osobę, że chciała się przytulić? No nie można. Z drugiej strony też można bo powinna być na tyle dorosła, żeby samej się ukoić, jeżeli partner nie okazał chęci. Czy można winić unikającego, że stanął niczym wryty bo nie chciał dać przytulenia? No nie można. A z drugiej strony też można bo dawniej został skrzywdzony i zdradzony, zmanipulowany będąc emocjonalnie otwartym i miał prawo zareagować na swój sposób. Sugeruję współczucie oraz empatię względem obu stron bo nikt nie miał lekko, jeśli nabawił się negatywnego stylu. Oznacza to tylko tyle, że środowisko w którym dziecko się wychowywało skrzywdziło swoje pociechy. Trzymajcie się wszyscy i dziękuje wam za udział w tym moim spammie. Starałem się przekazać część tego co sam przeżyłem z poszanowaniem prywatności osób drugich "jako takiej". Jak się nazywa Japońska firma budowlana? "Jakotako" Miłego weekendu, zdrowia przede wszystkim (sam aktualnie choruję, bardzo dziwna pora roku na to, choć według jednej z książek to oznaka zdrowienia - kto tam wie) no i nabrania bezpiecznego stylu, gdzie będziecie mogli się w pełni przejawiać i być w pełni zaakceptowanymi i pokochanymi za to jakimi jesteście ze wszelkimi bagażami i dobrami, które w tych znoszonych plecakach na waszych przygarbionych smutkami plecach się znajdują. Wszelkich dobroci życzy szatan i spółka P.S Na śmierć zapomniałem a chciałem jeszcze to wkleić. Świetny i krótki filmik, niestety po angielsku o tym czego dany styl łączenia potrzebuje w relacji. Raptem to trzy slajdy Edited July 5, 2024 by SzatanK 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
meghan Posted July 6, 2024 Share Posted July 6, 2024 @SzatanK Jak słusznie zauważyłeś - tak, wiele, wiele zachowań ma całe spektrum przyczyn. Ludzki umysł jest trochę zawiły. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzatanK Posted July 11, 2024 Author Share Posted July 11, 2024 Zgadza się @meghan Z drugiej strony fajnie, że w swoim kolektywie mamy jakieś wspólne scieżki i możemy się edukować no i nakładać jakieś samopoprawki. Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzatanK Posted September 3, 2024 Author Share Posted September 3, 2024 (edited) Hej wszystkim, pozostawiam jako mini prezencik dla was w kontekście leczenia stylu i nie tylko. Bardzo wartościowy materiał, mi zajęło od cholery czasu dość do tej wiedzy. Tymczasem uciekam, dalej zajmować się sobą. Życzę zdrowienia oraz im dalej człowiek zdrowieje tym samopoczucie jest coraz bardziej na plus - warto moi drodzi. Edited September 3, 2024 by SzatanK 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pater Belli Posted September 4, 2024 Share Posted September 4, 2024 Heid Prieb to naprawde jedno z objawien YT, jezeli chodzi o temat stylow przywiazania i CPTSD. Toksyczny wstyd to cichy zabojca tozsamosci. Cytat Wstyd jest źródłem wielu złożonych i niepokojących stanów wewnętrznych: depresji, poczucia wyobcowania, braku wiary w siebie, samotności prowadzącej do izolowania się od innych, zjawisk o charakterze paranoidalnym i schizoidalnym, natręctw, rozszczepienia Ja, perfekcjonizmu, głębokiego poczucia niższości, nieadekwatności lub przegranej, tzw. stanów z pogranicza nerwicy i.psychozy, oraz zaburzeń narcystycznych G. Kaufman - Shame Oprocz ksiazek Bradshaw'a - Toksyczny wstyd: Jak uzdrowić wsyd który cię znieawala i Walkera - CPTSD from Surviving to Thriving, swietna jest polska ksiazka - autorstwa Kozak i Wasilewskiego - Uwiezieni w slowach rodzicow. Najtrudniejsze w calym procesie leczenia jest umiejetnosc odpuszczania i porzucania poszcegolnych wersji ego. Czyli person wykreowanych na potrzeby poczucia przynaleznosci i akceptacji. Nawet osoba unikajaca wewnatrz cierpi z tego samego powodu i ucieka, by inni nie odkryli kim naprawde jest. Bradshaw pisał: Cytat Toksyczny wstyd tak dalece zaburza funkcjonowanie autentycznego Ja, że sztuczne maski, które przybieramy po to, by go zasłonić, przekształcają się stopniowo w konkretne zespoły objawów klinicznych. Każdy z tych zespołów ma własny, charakterystyczny wzorzec. Toksyczny wstyd prowadzi do nerwicy, zaburzeń charakteru, przemocy politycznej, wojen i przestępczości. Nic tak człowieka nie zniewala, jak toksyczny wstyd. Czy mozn sie z tego do konca wyleczyc? Nie wiem, ale trzeba sie nauczyc funkcjonowac i zaakceptowac siebie i swoja przeszlosc. Wybaczyc sobie i innym i ze swiadomoscia starac sie funkcjonowac w zyciu i reagowac na wewnetrzne zmiany emocjonalne i umyslowe. Trzeba tez uwazac, aby nie wpasc w pulapke samo naprawy i siedziec w sekcji self-help w nieskonczonosc. bo to moze skutkowac nasileniem zamiast zmniejszeniem objawow. Im bardziej myslimy, ze potrzebujemy zmiany tym bardziej podswiadomie wypieramy to kim jestesmy. Do zmiany perspektywy polecam zaczac od podkastu Michaela A. Singera i jego ksiazki tez. 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzatanK Posted September 9, 2024 Author Share Posted September 9, 2024 (edited) W dniu 4.09.2024 o 15:00, Pater Belli napisał(a): Heid Prieb to naprawde jedno z objawien YT, jezeli chodzi o temat stylow przywiazania i CPTSD. Jest wielu świetnych youtuberów/terapeutów, którzy przeszli podobne piekiekło, stąd naprawdę nieoceniona jest pomoc takich kanałów w leczeniu własnych dysfunkcji. W dniu 4.09.2024 o 15:00, Pater Belli napisał(a): Toksyczny wstyd to cichy zabojca tozsamosci. Ahhh, nic mi nie mów W dniu 4.09.2024 o 15:00, Pater Belli napisał(a): Najtrudniejsze w calym procesie leczenia jest umiejetnosc odpuszczania i porzucania poszcegolnych wersji ego. Czyli person wykreowanych na potrzeby poczucia przynaleznosci i akceptacji. Myślę, że to ma sens z tego względu, że Ty jako TY jesteś zawstydzonym do takiego poziomu, że powstaje ileś wersji/sztucznych "ja", by dostosować się i przeżyć we wyjątkowo chorym i nie akceptującym danego dziecka środowisku, jego potrzeb i wyborów. Stąd człowieka ucieka we fałszywe ja i tworzy sztuczną personę by chronic te realne - prawdziwie ja, te wewnętrzne dziecko. Nie ma co się dziwić, że rodzi się wtedy osobowośc umilacza/nice guy/nice women/ występuje izolacja itp Te dokopywanie się do samego siebie, jest naprawdę dziwnym zadaniem i orką. Ja osobiście moją własną sytuację porównuję do zagadki. To jak zagadka dana Ci przez rodziców/rebus czy coś, w którym dostajesz do rozwiazania zadanie, które nie ma rozwiązania. Jednak nie wiem czy cokolwiek może się równać z intensywnością jaką odczuwałem szukając rozwiązania zagadki przez te lata. To jak nieustanna karuzela, to prawie jak obsesja znalazienia brakujących puzzli Twojej własnej tożsamości - twojej własnej...układanki 😉 Przejawić tą autentyczną jest cholernie ciężko osobie, z tzw toksycznym wstydem mimo, że intelektualnie wiesz, że jesteś/byłeś wystarczającym, pięknym, cudownym, kochanym dzieckiem, które już miało wartość na starcie to dla intelektu puste frazesy bo oczywiście tu chodzi o pracę z emocjami i wewnętrznym dzieckiem. Zagadką czy tam rozwiązaniem jest zwyczajnie odrzucenie zagadaki lub inaczej: odpowiedzią jest sam człowiek i jego naturalna wartość - warto o tym pamiętać. Niestety toksyczny wstyd wtłacza notorycznie w stare schematy i trzeba pracować nad tym by tam nie odpływać co moim zdaniem nie jest łatwe. W dniu 4.09.2024 o 15:00, Pater Belli napisał(a): Nawet osoba unikajaca wewnatrz cierpi z tego samego powodu i ucieka, by inni nie odkryli kim naprawde jest. Dlatego ślę im ciepło i bardzo mi przykro z tego powodu. Zawsze gdy zaglądałem za zasłonę osoby unikającej, gdy się odkrywali to widziałem naprawdę coś wartościowego i godnego miłości, uczucia, lubienia. To jakoś radowało mi zawsze serce, gdy zaufanie było na tyle blisko, że można było zobaczyć tego człowieka poza murami - wrażliwego (oczywiście jeśli było mi pozwolone wejść na chwilę poza barykady). Te przebłyski zdecydowanie dodawały mi uśmiechu na twarzy, to było takie miłe uhonorowanie. W dniu 4.09.2024 o 15:00, Pater Belli napisał(a): Czy mozn sie z tego do konca wyleczyc? Nie wiem, ale trzeba sie nauczyc funkcjonowac i zaakceptowac siebie i swoja przeszlosc. Wybaczyc sobie i innym i ze swiadomoscia starac sie funkcjonowac w zyciu i reagowac na wewnetrzne zmiany emocjonalne i umyslowe. Trzeba tez uwazac, aby nie wpasc w pulapke samo naprawy i siedziec w sekcji self-help w nieskonczonosc. bo to moze skutkowac nasileniem zamiast zmniejszeniem objawow. Im bardziej myslimy, ze potrzebujemy zmiany tym bardziej podswiadomie wypieramy to kim jestesmy. Do zmiany perspektywy polecam zaczac od podkastu Michaela A. Singera i jego ksiazki tez. Myślę, że można ale trzeba dokopać się do tej pełnej jawnej autentyczności. Toksyczny wstyd leczymy samo współczuciem. Trzeba być dla siebie kochającym człowiekiem, pełnym współczucia dla siebie i świata. To pomaga. Dla mnie aktualnie relacje unikajacy vs lękliwy to bardzo mocno mi się kojarzą z cytatem: "Dwie obce sobie osoby, praktykujące intymność". Nie pamiętam kto to powiedział ale postanowiłem dodać. Trafia w sendo co nie? 🙂 Dla mnie jeszcze jako osoby współzależnej to pokora jest absolutnie mega ważnym aspektem leczenia współuzależnienia i stylu lękliwego. Zawsze gdy widziałem tą cechę w innych to uważałem takie jednostki kobiece za niebywale atrakcyjne ale to wyznawca Islamu mnie nauczył, że tej właśnie cechy mi brakuje a nie nikt inny, lol Nie wiedziałem, że to fundament mojego leczenia - mojej własnej arogancji. Już nie wspomnę, że chciałem zmieniać biedne jednostki unikające (to też mój element arogancji). Mam tylko nadzieję być lepszym człowiekiem, zanurzonym w tej przepięknej cnocie. Cieszy mnie, że już siebie nie widzę jako brzydkiego, nie godnego miłości, uczucia, bezwartościowego człowieka tylko jest na odwrót, że naprawdę zaczynam dostrzegać, że jestem fajnym wartościowu ciepłym facetem. Mam takie poczucie ciepła w sobie i, że nie muszę udowadniać swojej wartości bo zwyczajnie mam ją - zawsze ją miałem tylko nie dostrzegałem tego w sobie. Było to przesłonięte. Mam nadzieję, że i tych na drodze leczenia toksycznego wstydu osiągnie te widzenie siebie w nowym, lepszym świetle. Życzę wam tego z całego serca no i oby toksyczny wstyd, dłużej nie zarządzał naszymi wybobrami i by nie odbierał nam życia, bo wystarczająco go nam zmarnował. Wszystkiego najlepszego wszystkim i dziękuję za tą wspólną podróż. Samych dobroci. Pozdrawiam wszystkich. Edited September 9, 2024 by SzatanK 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzatanK Posted December 6, 2024 Author Share Posted December 6, 2024 (edited) W dniu 3.07.2024 o 12:00, meghan napisał(a): SzatanKu, Daj na luz z biczowaniem się. Jest ono bezzasadne. Masz potrzebę bycia potrzebnym, sprawczym, więc chciałeś to przełożyć na grunt relacji. To normalne, że chcemy w jakiś sytuacjach/dziedzinach/relacjach być w czymś naturalnie dobrzy/skuteczni. Pewnie chciałeś wchodzić w rolę "mędrca", "kogoś uduchowionego", "ratownika". I dobrze. Taki jesteś. Przecież nie spuszczałeś komuś wpierdolu, czy szantażowałeś emocjonalnie, więc skąd przedświadczenie, że "zmieniałeś ludzi" i w ten sposób "ich krzywdziłeś" Hejka @meghan pozwól, że jeszcze na to odpiszę bo mi migło przeglądając ten temat: Powiem tak... Daj spokój. Tu nie ma co się samobiczować nawet tylko musiałbym zamówić mszę we własnej intencji by Bóg mnie wyleczył z pustogłowia oraz liczyć, że może jakieś siły wyższe coś podziałają Nie chodzi nawet o forum, że próbowałem zmieniać ludzi, tylko o dziewczynę ze stylem jak mniemam unikającym. Mi pozostaje nie tyle co płakać co się już tylko śmiać, ponieważ koniecznie chciałem przerobić - jej wyraźne "nie" na "tak". Nie wspomnę o tym, że chciałem ją zmieniać jak jakiś nawiedzony czubek nie akceptując drugiej strony i jej prawa do stanowienia o sobie samej. Już dalej nawet nie chce komentować samego siebie, bo na samą myśl o sobie samym już się przykro robi, że bóg postapił mu rozumu a nawet nie komentuję jakiegoś drugiego człowieka tylko samego siebie 🤣 @meghan Sprawa wyglądała tak źle patrząc z perspektywy czasu, że autentycznie serio mogę sobie tylko współczuć i drugiej stronie rzecz jasna bo jaki bajzel odpieprzałem to daj spokój. Babka i tak miała złotą cierpliwość do mnie. Oprócz tego, że spowodowałem rany na jej umyśle i nie daj bóg sercu to mogę mieć nadzieję, że się one jako tako zagoiły oraz powstałe blizny dodadzą jej charakteru i będą odstraszać innych nawiedzonych podobnych mi absztyfikantów. Aczkolwiek o bohaterkę tej opowiastki, która miała ze mną do czynienia się nie martwię To inteligentna, mądra, oczytana, z charakterem, piękna no i urokliwa kobieta. Poradzi sobie w życiu prędzej czy później, jestem tego pewien. Wierzę, że wyjdzie zwycięsko we walce z własnymi demonami, które stety/niestety ją dręczyły. I niezależnie od wszystkiego, z wszelkim szacunkiem jej życzę zdrowia i wszelakich sukcesów w życiu prywatnym jak i rodzinnym. Jesetem głęboko wdzięczny, że miałem sposobność mieć z takim lachonem kontakt 😉 Jeśli odrobi lekcje z relacji ze mną to trafi w dobre ręce, jesli takie będzie oczywiście jej życzenie bo może ze chce być sama do czego ma wszelkie prawo. Tak naprawdę jedynę co mogłem zrobić to definitywnie odejść z jej życia tak jak to sobie zażyczyła w milej ubranych słowach do mnie wypowiedzianych dawno temu i tyle. W ten sposób mogę okazać szacunek, wdzięczność i rzecz jasna uhonorować prośbę. Mój apel do ludzi ze stylem lękliwym, by naprawdę zaleczyć swoje rany zanim będziecie próbować budować jakąkolwiek relację. Wiem, że pokusa jest ogromna szczególnie jeśli człowiek nie zaznał takiej bezwarunkowej miłości w sobie samym i wyszedł niczym złom w świat z domu rodzinnego ale nie można dać czegoś drugiemu czegoś czego samego się nie ma. W tym nie wiem - akceptacji, miłości - czegokolwiek. Wystarczy przywołać sobie myślami, jeśli mieliście przyjemność stać się "kierowniczkami" lub "kierownikami" na jakimś dworcu to 5 złotymi się nie poratuje człowieka w potrzebie, jeżeli ich w kieszeni nie znajdziemy. Nie inaczej wydaje się, że jest w relacjach ze samym sobą i interpersonalnych. To samo z forum i tego jak próbowałem zmieniać innych w sposób głupkowaty. Nieprawdopodobne jaki poziom arogancji przejawiałem, że rościłem sobie jakiekolwiek, choć 1% prawo by próbować coś zmieniać w postrzeganiu czy zachowaniu innych. To można porównać niczym do żebraka uczącego milionera jak zarabiać. W skrócie: bardzo przykry widok. Mogę mieć tylko nadzieję, że zrobiłem jakimś cudem więcej dobrego niż złego na tym forum. A nawet jeśli wyrządziłem więcej szkód niż pożytku to i z tego można wyciągnąć jakąś naukę. Postaram się zrobić użytek z lekcji, które się tu nauczyłem i jeszcze raz wielkie dzięki wszystkim. A w szczególności ludziom, którzy we mnie cokolwiek pozytywnego widzieli, kiedy zdaje się że nie było tego zbyt wiele. Nadal mnie to dziwi i fascynuje, że na męskim forum najwięcej pomocy dostałem od dziewczyn to taki paradoks życia. Jak zwykle nie sposób tu wszystkich wymienić ale Hippie oraz Wielokropek to coś niebywałego. Hippie bo pokazała, że można komuś takiemu jak ja zaoferować światło a Wielokropek, bo ukazała mi ciemność - we mnie samym. Tobie @meghan za całokształt. Są jeszcze inne osoby, czy to lalka czy Nifma oraz czy oczywiście ta męska część forum, której nie sposób wymienić a nie chcę rzucać nickami bo inni mogą się poczuć pokrzywdzeni, choć zaszczytne i honorowe miejsce oczywiście należy się Markowi, za to że mnie przygarnął i nie zbanował, mimo iż miał ku temu milion powodów Kłaniam się z najwyższym szacunkiem i dziękuję wam wszystkim i tym wymienionym i tym nie wymienionym. O wszystkich pamiętam Co do tematu. Ten wątek mógłbym zaspamować różnymi radami dla unikajacych czy lękliwych ale to jest coś dwie strony tego samego przykrego medalu muszą zacząć robić we własnym zakresie. W szczególności mam tu osoby ze stylem unikającym. Ten temat i tak miał na celu nadanie iskry osobom ze stylem unikającym by wywołać w nich chęć zmiany i ujrzenie przy odrobinie szczęścia pewnych cech, które mogą powodować dyskomfort w drugim. Trzymajta się i nie dajta się, dziękuję za uwagę Edited December 6, 2024 by SzatanK 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pater Belli Posted December 7, 2024 Share Posted December 7, 2024 18 godzin temu, SzatanK napisał(a): Daj spokój. Tu nie ma co się samobiczować nawet tylko musiałbym zamówić mszę we własnej intencji by Bóg mnie wyleczył z pustogłowia oraz liczyć, że może jakieś siły wyższe coś podziałają Nie chodzi nawet o forum, że próbowałem zmieniać ludzi, tylko o dziewczynę ze stylem jak mniemam unikającym. Mi pozostaje nie tyle co płakać co się już tylko śmiać, ponieważ koniecznie chciałem przerobić - jej wyraźne "nie" na "tak". Nie wspomnę o tym, że chciałem ją zmieniać jak jakiś nawiedzony czubek nie akceptując drugiej strony i jej prawa do stanowienia o sobie samej. Już dalej nawet nie chce komentować samego siebie, bo na samą myśl o sobie samym już się przykro robi, że bóg postapił mu rozumu a nawet nie komentuję jakiegoś drugiego człowieka tylko samego siebie 🤣 Kazdy popelnia bledy, a osoby o skomplikowanym stylu przywiazania te bledy popelniaja czesciej. Po prostu kazdy jeden, to jakas lekcja. My musimy nadrabiac te nasze absencje w szkole zaocznej i uczyc podczas pracy. Sami mozemy sie poprawiac po fakcie. Nie potrzebujemy na siebie krzyczec, grozic i wysmiewac. Juz wystarczajaco to dziecko oberwalo lata temu. 18 godzin temu, SzatanK napisał(a): Tak naprawdę jedynę co mogłem zrobić to definitywnie odejść z jej życia tak jak to sobie zażyczyła w milej ubranych słowach do mnie wypowiedzianych dawno temu i tyle. W ten sposób mogę okazać szacunek, wdzięczność i rzecz jasna uhonorować prośbę. Rozumiem cie calkowicie. Intelektualnie wiesz co sie wydarzylo, co zrobiles, ale slysze ten emocjonalny bol i rozgoryczenie. Sam tak mam, ten proces zabiera tyle czasu, ze sie czasami odechciewa. W dniu 6.12.2024 o 15:43, SzatanK napisał(a): Mój apel do ludzi ze stylem lękliwym, by naprawdę zaleczyć swoje rany zanim będziecie próbować budować jakąkolwiek relację. Wiem, że pokusa jest ogromna szczególnie jeśli człowiek nie zaznał takiej bezwarunkowej miłości w sobie samym i wyszedł niczym złom w świat z domu rodzinnego ale nie można dać czegoś drugiemu czegoś czego samego się nie ma. Tutaj trzeba miec swiadomosc, a wiekszosc jej nie ma. Okazuje sie dopiero po fakcie. Latwiej ocenic kogos innego pod wzgledem czerwonych choragiewek, ale w sobie ciezko zobaczyc czerwony reflektor. Gabor Mate twierdzie, ze laczymy sie w pary na podobnym poziomie traum. Problem pojawia sie, kiedy jedna osoba znaczaco wyprzedzila druga, a druga moze liczyc, ze moze uda sie dobiec. W dniu 6.12.2024 o 15:43, SzatanK napisał(a): To samo z forum i tego jak próbowałem zmieniać innych w sposób głupkowaty. Nieprawdopodobne jaki poziom arogancji przejawiałem, że rościłem sobie jakiekolwiek, choć 1% prawo by próbować coś zmieniać w postrzeganiu czy zachowaniu innych. To można porównać niczym do żebraka uczącego milionera jak zarabiać. W skrócie: bardzo przykry widok. Bylo minelo. Nie robisz tego, wyciagnales lekcje. Zapomnij. W dniu 6.12.2024 o 15:43, SzatanK napisał(a): Mogę mieć tylko nadzieję, że zrobiłem jakimś cudem więcej dobrego niż złego na tym forum. A nawet jeśli wyrządziłem więcej szkód niż pożytku to i z tego można wyciągnąć jakąś naukę. Zrobiles imo cos wspanialego. Pokazales, ze mozna zmienic swoja percepcje i nabrac zupelnie innej perspektywy. Wielu tego nie widzi i kisi w sobie zal, gniew, smutek, wstyd. Czesto udaja persony, ktorymi chciali by byc, albo zmieniaja sie w smutnych, zgryzliwych panow wszedzie widzac zagrozenie. Osobiscie ten watek dla mnie to jeden z najbardziej wartosciowych na calym forum. Wyklada wszystko tak latwo, ze latwiej nie mozna. Trzeba poswicic troche czasu, ale pchnie plan rozwoju na kolejny poziom. Osobiscie wiele mi dal i nadal daje. Czasami losowo sie cofam i sobie odswierzam. Sprawdz priv, mam sprawe. 1 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzatanK Posted December 9, 2024 Author Share Posted December 9, 2024 (edited) Głowię się i głowie co Ci odpisać @Pater Belli Może po kolei i krótko: W dniu 7.12.2024 o 20:24, Pater Belli napisał(a): W dniu 6.12.2024 o 15:43, SzatanK napisał(a): Mogę mieć tylko nadzieję, że zrobiłem jakimś cudem więcej dobrego niż złego na tym forum. A nawet jeśli wyrządziłem więcej szkód niż pożytku to i z tego można wyciągnąć jakąś naukę. Zrobiles imo cos wspanialego. Pokazales, ze mozna zmienic swoja percepcje i nabrac zupelnie innej perspektywy. Wielu tego nie widzi i kisi w sobie zal, gniew, smutek, wstyd. Czesto udaja persony, ktorymi chciali by byc, albo zmieniaja sie w smutnych, zgryzliwych panow wszedzie widzac zagrozenie. Ja jestem również jednym z tych panów a nawet gorszy @Pater Belli Spójrz na moje wczesne posty. Byłem nie mniej rozgoryczonym człowiekiem. Byłem to tylko i jedyna różnica między mną starym oraz mną i innymi, których widujesz na co dzień. W dniu 7.12.2024 o 20:24, Pater Belli napisał(a): Zrobiles imo cos wspanialego. Pokazales, ze mozna zmienic swoja percepcje i nabrac zupelnie innej perspektywy. Każdy może ją zmienić, warto o tym pamiętać. Dziękuje za ciepłe słowo. W dniu 7.12.2024 o 20:24, Pater Belli napisał(a): Nie robisz tego, wyciagnales lekcje. Zapomnij. O własnej arogancji nie mogę zapominać. W dniu 7.12.2024 o 20:24, Pater Belli napisał(a): Gabor Mate twierdzie, ze laczymy sie w pary na podobnym poziomie traum. Problem pojawia sie, kiedy jedna osoba znaczaco wyprzedzila druga, a druga moze liczyc, ze moze uda sie dobiec. Myślę, że nie chodzi o wyprzedzanie i konkurs - to walka ego i nadal brzmi kłopotami z poczuciem wartości. Myślę, że jeszcze zależy nam na drugiej osobie to pragniemy wyciągnąć pomocną dłoń. Z kolei druga strona ma wszelkie prawo odmówić wyciągniętej dłoni. Zwyczajnie może nie być jeszcze gotowa na taki skok i to trzeba uszanować. Tak naprawdę chodzi o oddziaływanie na nasze rany - wtedy wychodzą nasze najgorsze wersje oraz skrywany ból. Twój styl i styl Twojej lubej jak mniemam DA bardzo trafnie potrafią oddziaływać na siebie co z kolei prowadzi do tarć. Masz styl lękliwy, który pragnie być zbyt blisko, zbyt szybko. Z kolei po drugiej stronie masz DA, który chce być notorycznie daleko, poza zasięgiem i bardzo wolno. Jedno jest zbyt dostępne drugie nazbyt niedostępne. Jedno szuka wymówki by być blisko, drugie by być daleko a oby dwoje pragną czuć się bezpieczne na swój własny sposób. Zarówno ja, jak i Ty mamy przyjemność posiadania dwóch tych dysfunkcji, więc można sobie wyobrazić jakie to zakręcone zarówno dla innych jak i dla nas samych - przede wszystkim dla nas samych. W dniu 7.12.2024 o 20:24, Pater Belli napisał(a): W dniu 6.12.2024 o 15:43, SzatanK napisał(a): Tak naprawdę jedynę co mogłem zrobić to definitywnie odejść z jej życia tak jak to sobie zażyczyła w milej ubranych słowach do mnie wypowiedzianych dawno temu i tyle. W ten sposób mogę okazać szacunek, wdzięczność i rzecz jasna uhonorować prośbę. Rozumiem cie calkowicie. Intelektualnie wiesz co sie wydarzylo, co zrobiles, ale slysze ten emocjonalny bol i rozgoryczenie. Sam tak mam, ten proces zabiera tyle czasu, ze sie czasami odechciewa. Nie ma we mnie rozgoryczenia a przynajmniej już nie ma. Jest radość i wdzięczność, że sposobność tego kontatku. Bardzo przeżyłem to na wczesnym etapie, że chciałem zmieniać drugą osobę z moich egoistycznych aroganckich, pysznych i głupich pobudek. Nie miałem takiej świadomości i pojęcia, że ukazuje tym elementarny brak szacunku do drugiego człowieka i podkopuję tym, że druga strona może czuć, że "jest niewystarczająca". Nie miałem złych intencji ale dobrymi intencjami jest piekło wybrukowane. W każdym bądź razie dość filozofowania i "obgadywania". Jestem głeboko wdzięczny za ten kontakt tak czy siak. Już abstrachując od tego wszystkiego. Nieważne, którą drogę stylu wybraliśmy w dzieciństwie jako bezbronne istotki by się chronić. Nie możemy pozwolić by ta ochrona stała się naszym stałym więzieniem. Wszystkim wam życzę, zdrowia, spełnienia marzeń w nowym roku i wszelkiego dobra. Trzymajcie się i dziękuję Edited December 9, 2024 by SzatanK Link to comment Share on other sites More sharing options...
icman Posted December 10, 2024 Share Posted December 10, 2024 12 godzin temu, SzatanK napisał(a): Nieważne, którą drogę stylu wybraliśmy w dzieciństwie jako bezbronne istotki by się chronić. Warto pamiętać, że ten cały styl to tylko koncept by nazywać i katalogować schemat powstawania emocji/ uczuć w określonych sytuacjach, naszemu systemowi wystarczy bardzo powierzchowne podobieństwo by odpalić mechanizm. Dłuższe przebywanie z daną emocją i uświadomienie sobie współzależności przy jej powstawaniu pomaga uświadomić sobie w jak małym de facto kontakcie jesteśmy z rzeczywistością a jak bardzo z własnymi stanami. 2 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pater Belli Posted December 10, 2024 Share Posted December 10, 2024 20 godzin temu, SzatanK napisał(a): Nieważne, którą drogę stylu wybraliśmy w dzieciństwie jako bezbronne istotki by się chronić. Raczej wybrane to zostało za nas, geny, środowisko, doświadczenia, neurobiologia. Jak pisałem, to nie jest nasza wina, ale to tez nie jest innych odpowiedzialność znosić takie zachowania. Nie każde dziecko wychowane w stabilnym środowisku rozwinie bezpieczny styl przywiązania. Genetyka też odgrywa znaczącą rolę w kształtowaniu się wzorców emocjonalnych. 20 godzin temu, SzatanK napisał(a): Nie możemy pozwolić by ta ochrona stała się naszym stałym więzieniem. Pięknie napisane. Gdybym robił tatuaże, to bym sobie to wytatuował. 7 godzin temu, icman napisał(a): Dłuższe przebywanie z daną emocją i uświadomienie sobie współzależności przy jej powstawaniu pomaga uświadomić sobie w jak małym de facto kontakcie jesteśmy z rzeczywistością a jak bardzo z własnymi stanami. To i owszem, zrozumieć, że nasze lęki są efektem wewnętrznego uwarunkowania, które można zmienić i zacząć kontrolować własne stany. To jest najwyższa forma kontroli. Kiedy to zrobimy, będziemy zdolni kontrolować swój świat i nic nas nie złamie. Cytat Między bodźcem i reakcją jest przestrzeń: w tej przestrzeni leży wolność i moc wyboru naszej odpowiedzi." - Viktor Frankl Trzymaj się @SzatanK i cała reszta. Miejcie wiele miłości do siebie, bo bez jej pełnego zbiorniczka, nie będziecie jej mieli dla nikogo innego, a to co otrzymacie nie będziecie w stanie poprawnie nazwać. Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzatanK Posted December 13, 2024 Author Share Posted December 13, 2024 (edited) W dniu 10.12.2024 o 17:28, Pater Belli napisał(a): W dniu 9.12.2024 o 20:50, SzatanK napisał(a): Nieważne, którą drogę stylu wybraliśmy w dzieciństwie jako bezbronne istotki by się chronić. Raczej wybrane to zostało za nas, geny, środowisko, doświadczenia, neurobiologia. Jak pisałem, to nie jest nasza wina, ale to tez nie jest innych odpowiedzialność znosić takie zachowania. Możliwie ale ja nie jestem specjalnym orędownikiem genów i tłumaczenia tym (dawania sobie wymówki) tego, że nie można wielu rzeczy zmienić w naszym zachowaniu czy sposobie łączenia się ludźmi. Uważam, że to w zasadzie nasz obowiązek naprawić pewne dysfunkcje. W dniu 10.12.2024 o 17:28, Pater Belli napisał(a): W dniu 9.12.2024 o 20:50, SzatanK napisał(a): Nie możemy pozwolić by ta ochrona stała się naszym stałym więzieniem. Pięknie napisane. Gdybym robił tatuaże, to bym sobie to wytatuował. W dniu 10.12.2024 o 17:28, Pater Belli napisał(a): Trzymaj się @SzatanK i cała reszta. Miejcie wiele miłości do siebie, bo bez jej pełnego zbiorniczka, nie będziecie jej mieli dla nikogo innego, a to co otrzymacie nie będziecie w stanie poprawnie nazwać. Również się trzymaj. Aha i pamiętaj by Twojej unikajacej dać tyle przestrzeni ile jesteś w stanie a co najważniejsze, daj jej emocjonalną wolność i bądź niezależnym emocjonalnie od niej. Przy czym pamiętaj by o sobie nie zapominać w tym wszystkim. Miej też na uwadze, czy Twoja DA robi jakąkolwiek formę terapii oraz czy uważa, że wszystko z nią jest okey i Ty jesteś jednym problemem w tym równaniu. Jeżeli nie widzi w sobie żadnego problemu to masz styczność z osobą najpewniej wysoko toksyczną. Jeżeli natomiast widzi, że coś nie gra to masz styczność z osobą toksyczną, która ma świadomość pewnych kreowanych przez nią dysfunkcji - a więc jest nadzieja. Pytanie czy cokolwiek zamierza z tym fantem zrobić, to już inna kwestia. Zazwyczaj DA kończą relację z osobami i preferują bardziej toksycznego partnera, czy tam nie zdrowego do relacji, który będzie przyzwalał na ich toksyczne zachowania. Stąd pytanie na ile chcesz mieć cierpliwość do wytrzymywania i traktowania ciszą, gaslightingu, stone wallingu i bycia na najniższym priorytecie (o ile Twoja DA jest mocno nie zdrowa i nie we formie). Należy mieć na uwadze, że mocne osoby na spektrum DA, nie chcą się zmieniać i trzeba to uszanować. Stąd, najpewniej jedyną opcją będzie rozejście się i znalezienie partnera, który chce wpółpracować i tworzyć relację, w której potrzeby dwóch osób są szanowane. Przykładowo DA, który Cię lubi, szanuje, kocha będzie brał pod uwagę Twoje uczucia i jeśli potrzebuje czasu dla siebie - nie wiem dajmy na to tydzień, to Ci wyjaśni, że potrzebuje czasu dla siebie. A jeśli będzie potrzebować jeszcze więcej to też o tym da znać. Generalnie należy patrzeć czy jesteśmy w relacji szanowany czy jesteśmy traktowani jak przedmiot. Jeśli Twoja partnerka będzie chciała kultywować zdrową formę relacji to będzie wiedziała, gdzie Cię szukać. Natomiast na Tobie spoczywa jedno z dwóch tych danych wam 50% relacji, także miej na uwadze by zadbać o swoje 50% wkładu. Jeżeli nie będzie chciała Cię odnaleźć na nowej drodze, też wie których miejsc należy unikać 😉 Niezależnie od wszystkiego życzę wszystkim czytelnikom by przejawili bezpieczność w łączeniu się z innymi ludźmi i by nie byli więzniami swojego dzieciństwa i tego jak ich rodzice ukształtowali - jeżeli oczywiście zrobili to niestarannie i uszczerbkiem na waszym zdrowiu. Z Bogiem i dzięki za wasz czas i uwagę. Zdrowia wszystkim w nadchodzącym roku i spełnienia marzeń Edited December 13, 2024 by SzatanK 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pater Belli Posted December 13, 2024 Share Posted December 13, 2024 Godzinę temu, SzatanK napisał(a): czy Twoja DA robi jakąkolwiek formę terapii oraz czy uważa, że wszystko z nią jest okey i Ty jesteś jednym problemem w tym równaniu. Dokladnie tak jest, typowy przyklad, sam mam terapeutke EFS i z nia rozmawiam, ale im dluzej to ciagne tym bardziej mnie to razi. Godzinę temu, SzatanK napisał(a): Jeżeli nie widzi w sobie żadnego problemu to masz styczność z osobą najpewniej wysoko toksyczną. Chce wiedziec i wierzyc, ze tak nie jest. Nadal mam rozwoe okulary. Zreszta moje ostatnie przemyslenia to, ze mimo w poszukiwaniu kogos innego znalezlem kogos, kto mnie traktuje jak matka. I o ile tych dobrych chwil jest sporo, te unikanie wyprowadza mnie z rownowagi. Godzinę temu, SzatanK napisał(a): Zazwyczaj DA kończą relację z osobami i preferują bardziej toksycznego partnera, czy tam nie zdrowego do relacji, który będzie przyzwalał na ich toksyczne zachowania. Tak chyba mam. Sam widze, ze mam toksyczne zachowania i pozwalam moze nie na wchodzenie na glowe, ale akceptuje dystans ktory nie jest dla mnie zdrowy. Jest znajomy, ale nie zdrowy. Jak probuje z niej cos wyciagnac, to mowi, ze niczego nie chowa w sobie i jest prosta pod tym wzgledem. Dla mnie troche mylace jest, ze jest wspaniala matka dla dzieciakow, ale rozmowa na tematy emocjonalne dla niej nie istnieje. 1 godzinę temu, SzatanK napisał(a): Stąd pytanie na ile chcesz mieć cierpliwość do wytrzymywania i traktowania ciszą, gaslightingu, stone wallingu i bycia na najniższym priorytecie (o ile Twoja DA jest mocno nie zdrowa i nie we formie) No wlasnie, coraz mniej. Nawet moja psycholog sie pytala kiedy sie zabiore za ta trudna rozmowe. Moja zawsze wydawal mi sie swiadoma, ale teraz widze, ze swiadomie unika. Ogolnie juz nawet podswiadomosc sie odzywa, przez co sam sabotuje zwiazek. Mysle o rozwodzie, chociaz bedzie to dla mnie bardzo trudny czas. Nie, zeby ona sie odgrwla, bo raczej nawet prawnika nie bedziemy potrzebowac, ale po prostu nadal jestem zbyt mocno przywiazany. Probowalem ja zachecic do wspolnej sesji, bo sam nie jestem w stanie przetlumaczyc, ze to nie jest zdrowe. 1 godzinę temu, SzatanK napisał(a): także miej na uwadze by zadbać o swoje 50% wkładu Juz i tak zdaniem mojej psycholog robie zbyt duzo. Chyba jedynym sposobem potrzesienia bedzie rozejscie. Szkoda tylko tych 20 lat. Wyobrazalem sobie jak bedziemy sie razem starzec. C'est La Vie. Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzatanK Posted December 14, 2024 Author Share Posted December 14, 2024 (edited) Pytałeś mnie o wskazówki to postaram się coś napisać względnie mądrego. Zmień siebie i wróć jako nowy Ty. Pokora, akceptacja, miłość do siebie, granice, dziękczynienie, uzdrowiony. Dodatkowo pozwól jej być sobą, odejdź od niej jeśli trzeba, daj jej przestrzeń i jeśli się zreflektuje i ze chce spróbować jeszcze raz to będzie wiedziała gdzie Cię szukać. Jeżeli natomiast odejdziesz i nie ze chce do Ciebie wrócić nawet jeśli będzie Cię nadal kochać to też nie wiele zrobisz ale tym samym dostaniesz odpowiedź (brak odpowiedzi to również odpowiedź w dłuższym czasie) Bądź dla niej kochającym i wyrozumiałym ale dla siebie również. Miej świadomość, że robiąc jak robisz to za 20 lat będziesz dokładnie w takim samym miejscu z nią w jakim jesteś teraz a nawet gorszym bo frustracje od tak nie znikną. Nie chcę ani nakłaniać ani doradzać w Twojej sprawie ale DA najczęściej tylko się zmieniają o ile w ogóle, gdy Ciebie nie ma - gdy odszedłeś i gdy mają realną przestrzeń na refleksję i odczucie tego co realnie czują do Ciebie o ile cokolwiek czują. Czy wróci? Nie wiem. Czy gonienie za DA, kiedykolwiek skutkowało oprócz pogłębiania dystansu?. Czy nadal będziesz pragnął relacji z nią jeśli wróci? Nie wiem ale wiem tylko tyle, że czas byś skoncentrował się na sobie bo tego Cię uczy w gruncie rzeczy relacja z DA. Odpuść próby jej zmiany i zacznij się leczyć. Czy ona do Ciebie dołączy? Tego też nie wiem i raczej nikt nie wie ale wiem tyle, że jeśli stworzysz bezpiecznego nowego Ciebie, który nie będzie jej krytykował, zmieniał i co ciekawe akceptował jej shitu (stawiał zdrowe granice), to dajesz sobie szansę na to czego od zawsze chciałeś z nią doświadczyć czyli bliższej i zdrowszej relacji a czemu? Bo Ty będziesz no i staniesz się realnie bezpieczniejszym partnerem a nie pełnym turbulencji. Czy ona cokolwiek zrobi w tym czasie ze samą sobą? Nie wiem. Ważne byś Ty stawał się zdrowszą i bardziej funkcjonalną wersją siebie @Pater Belli Ona być może pragnie pozostać taką jaką jest i należy to uszanować. Wtedy też zadecydujesz o rozwodzie jeśli zauważysz, że być może te następne 20 lat istniało tylko w Twojej wyobraźni jako myślenie życzeniowe i zwyczajnie stwierdzisz, że zamknięta emocjonalnie partnerka to nie jest coś czego pragniesz za te 20 lat. Póki co, koncentracja na sobie a ona niech tam robi co jej dusza zapragnie. Wiem, że pragniesz bliskości z nią ale oddal tą myśl i pozwól jej na dystans a sam stań się sobie bliskim, dla siebie by móc tym obdarować w zdrowy sposób drugiego jeśli oczywiście ona ze chce realnego Ciebie. Mógłbym tu wiele pisać ale to co opisuję to tylko tak naprawdę poglądowy słowotok. Pójdź proszę może i do innego terapety, który specjalizuje się w tego typu sprawach, opracuj strategie własnego rozwoju - cokolwiek lecz pamiętaj, że Ty kontrolujesz 50% działki a nie 100%. Zadbaj by na Twojej działce było jak najmniej chwastów a nie wytykaj nieczystości u niej bo to i tak niczego finalnie nie zmieni. Trzymaj się Edited December 14, 2024 by SzatanK 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
SzatanK Posted December 15, 2024 Author Share Posted December 15, 2024 (edited) W dniu 13.12.2024 o 15:30, Pater Belli napisał(a): Probowalem ja zachecic do wspolnej sesji, bo sam nie jestem w stanie przetlumaczyc, ze to nie jest zdrowe. Raczej nie zachęcisz, ponieważ to jest niczym subtelna krytyka i oddziaływanie na poczucie bycie defektem i na zasadzie, że druga strona ma się zmienić. Pamiętaj, że mówienie o wspólnej sesji to po pierwsze w ich mniemamniu może być odczytane jako krytka, że coś z nimi jest nie tak a druga sprawa, że tam mają się odsłaniać. To jak proszenie kogoś kto się boi pająków by sobie z nimi zamieszkał na nie wiem godzinkę w jednym pokoju. Jeżeli ją kochasz to zmieniaj siebie w lepszą i zdrowszą wersję, bądź bezpieczniejszym partnerem ale nie miej wyobrażeń zbytnio wielkich, że druga strona magicznie ze chce również coś ze sobą zrobić, w tym wypadku poprawić jakość waszej intymności w relacji. Musisz porozmawiać z teraputą/tką o tym problemie i jak do niego podejść. Pamiętaj, że ja tylko daje informacyjnie od siebie co nie co. Ode mnie raczej na ten moment tyle. Musze kontynuować dalej moją walkę o normalność, także bywajcie wszyscy i niech się wam wiedzie. Nie wiem czy jest dla mnie nadzieja, jednak nie dbam o to. Po prostu dalej będę działał by być w pełni obecnym człowiekiem. Wiem tylko, że muszę wszystko poddać i wrócić do mojego labolatorium. Zdrówka. P.S Unikające kobiety mają tendencję do przyciągania mężczyzn zorientowanych na zbawcę. Oto dlaczego: Co robić jako para: Taktyka dla kobiet: #1:komunikuj swoje potrzeby, ale zacznij od mniejszych. #2: przejście od samoobrony do więzi relacyjnej #3: skłaniaj się ku konfliktowi, a nie uciekaj od niego, plus kilka rzeczy, które ci w tym pomogą. Chłopaki, wasza kolej: #1: przejdź od pytań do stwierdzeń #2: dziękuj zamiast krytykować #3: jasno określaj oczekiwania To tyle, narazienko Edited December 15, 2024 by SzatanK 1 Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts