Skocz do zawartości

Jak kontynuować to życie?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

 

Nie wiedziałem, gdzie to wstawić, więc wrzuciłem tutaj, bo akurat dział "Moja historia".

 

Obecnie minęło 8 miesięcy od mojego zerwania z toksyczną ex, gdzie wszyscy śledziliście moje poczynania i potknięcia w innym wątku.

W Tajlandii zaczął panować Covid i wobec tego ciężko było się z kimkolwiek spotkać. Zamknęli mi dojo i zajęcia karate były odwołane na kilka miesięcy.

Miałem sporo czasu dla siebie i na to, by dokładnie przyjrzeć się swoim słabościom oraz zaletom. 

Doszedłem do wniosku, że przez 8 miesięcy zrobiłem większy progres niż w ciągu ostatnich 4 lat jak byłem w związkach.

 

Podjąłem naukę tajskiego w maju i teraz potrafię się porozumiewać z ludźmi. Nauczyłem się czytać i nieco pisać. Przydaje się to w codziennym życiu, niektórzy uważają, że jestem bardzo mądrym człowiekiem i do tego zabawnym. Mam co do tego języka plany, iż jak będę w tym biegły to chcę pracować jako tłumacz, albo nawet pójść do TV, gdzie można zarobić fajną kasę, bo biały mówiący po tajsku to jest dobry chwyt marketingowy.

Przytyłem, zbudowałem fajną sylwetkę.

Mam dużo odłożonych pieniędzy na przyszłość.

Chodzę w modnych ciuchach, kupiłem kilka dobiazgów jak zegarek itp.

Jest też fajna fryzura.

 

Sytuacja 1 - Ciągle tylko praca 

 

Wydawałoby się, że życie toczy się do przodu, ale w środku czuję się jakoś dziwnie, jakoś pusto. Tak jakby życie mi uciekało.

Każdy mój dzień składa się z:

 

- pracy, pracy, pracy, pracy x1000

- nauki tajskiego

- ćwiczeń karate

- medytacji (oddychanie)

- korki

- czasem oglądnę jakiś film

 

Widzę, że zrobiłem postępy w wyżej wymienionych sferach, ale też stałem się większym introwertykiem niż wcześniej, takim dzikusem.

Kontakt fizyczny z ludźmi sprawia, że czuję niepokój (jak nigdy dotąd). Czuję ukojenie tylko przy tych, którym ufam i wiem, że mnie nie skrzywdzą (może zostało mi po ex).

Uczę dzieci i to jest jedyny kontakt jaki mam z ludźmi, ponieważ resztę dnia spędzam sam w domu. Te dzieci to dla mnie też ukojenie. W wolnym czasie robię gry komputerowe w Power Point dla nich, tworzę gry, quizy, zadania. Jestem wręcz ukochanym i popularnym nauczycielem w szkole. Moi uczniowie to TOP 1 w języku angielskim. Tak, to mi sprawia dumę.

Koledzy z pracy zapraszali mnie na mecz piłki nożnej i wtedy wymyślałem niestworzone rzeczy, by nie iść.

Pewnego dnia się przemogłem i poszedłem. Odetchnąłem z ulgą, kiedy witali mnie z otwartymi rękoma, by potem pośmiać się i grać. To był wtedy pierwszy raz w życiu, kiedy nie czułem presji od ex czy kogokolwiek innego, żeby móc się pobawić.

 

Prawdę powiedziawszy czuję w środku, że moje życie jest smutne. 

Jedyne co robię w życiu to zapierdalam, pracuję, by przeżyć. Mam przed oczami to samo codziennie: Praca! To jest jedyna rzecz w czym jestem dobry. 

 

Przed dwójką ex w mojej rodzinie było tak ciężko, że nigdy nie było pieniędzy na nic. Zawsze wojny, kłótnie, policja. Mało mam pozytywnych wspomnień. I to najbardziej boli. Jak brakowało na chleb to musiałem iść i pracować, podczas gdy inni się bawili. Pamiętam, że każda randka to była porażka, każda laska kopała mnie  dupę, bo byłem biedny.

Potem spotkanie pierwszej eks i wierzenie jej we wszystko, bo przed człowiekiem takim jak ja otworzyły się pewne drzwi. 

Zaryzykowałem, rzuciłem, poleciałem do Tajlandii. 

Wydoiła mnie z pieniędzy, zniszczyła psychicznie.

Druga eks, księżniczka, gdzie tutaj poznałem cząstkę dobrego seksu kosztem zdrowia, ponieważ jechałem na viagrze, by jej nie stracić. Okazało się, że tam straciłem jeszcze więcej pieniędzy i zdrowia. Stałem się cieniem mężczyzny. Zapierdalałem dnie i wieczory, mało odpoczynku i uśmiechu. Mało radości tylko strach przed jutrem, że nie będę miał pieniędzy lub mnie rzuci. 

To spowodowało, że nabawiłem się nerwicy. 

28 lat: wydojony z kasy, zniszczony przez dwie eks, dużo pracy jak niewolnik

 

Teraz wyrwałem się ze szponów i mieszkam sam.

 

Sytuacja 1 - Tinder i kontakt z innymi dziewczynami

 

Wgłębiłem się w samorozwój. Kupiłem i przeczytałem książki Marka. Czytam forum i wiele tutaj zamieszczonych wątków. Dzięki wiedzy oraz waszym radom nie dałem się złapać w sidła pewnych lasek, które poznałem:

- Samotna matka, która chciała przyjechać do mnie w ten sam dzień, kiedy poznałem ją na Tinderze. Wiadomo na co.

- Jeszcze inna, desperatka, która chciała związku po kilku dniach znajomości

- Ostatnio poznana alkoholiczka, która mówi, że jestem jej pisany, po czym idzie się tak schlać, że jak się budzi to nie wiadomo gdzie jest

 

Zainstalowałem Tinder, bo samotność mnie dobijała, albo może chciałem sobie coś udowodnić. Jak laski chciały się spotkać, to je spławiałem, ponieważ zacząłem czuć niepokój. Poczułem w środku strach, że coś mi może zrobić, albo, że będę musiał opuścić Tajlandię.

Mieszkanie samemu sprawiło, że nabawiłem się dziwnych lęków. Ostatnio też wziąłem szczepionkę i strasznie panikowałem. Teraz wiem, że to ataki lęku.

 

Tak więc gadałem z laskami, ale gdy dochodziło (bardzo rzadko) do czegoś to je spławiałem, bo się boję. Bardzo się boję, a kiedyś to byłem pewny siebie gość z dziewczynami. 

Poza tym rozmowa głównie trwa 10 minut i potem laski nie piszą. Nie mam w ogóle matchy nawet po "boost", może będzie z 10-20 i ten mit białego w Azji to jakoś w moim przypadku mija się z celem. 

Jak któraś do mnie napisze to jest cud jak w Polsce. Dlatego ostatecznie odinstalowałem to gówno, bo nie mam w ogóle szczęścia i sprawiało to, że źle się czułem.

Mam pewnych znajomych na discordzie, to widzę jak chłopaki wklejają zdjęcia z dziewczynami, czy to w barze czy w domu. Wiek 25-40 lat. Aż zazdro bierze.

 

Także problem z Tinderem rozwiązany.

 

Sytuacja 3 - ED/brak doświadczenia w seksie

 

Mam problemy z erekcją, a powstały one poprzez doświadczenia z pierwszą eks oraz wstrzemięźliwość przed masturbacją do 24 roku życia.

Obecnie boję się wejść w jakikolwiek związek, bo zadaję sobie pytanie: co ja takiej lasce mogę dać, kiedy będzie chciała seksu? 

Do końca życia zapamiętam sobie obraz twarzy moich obydwu eks, kiedy mi nie stawał. Strasznie mi to zryło beret. 

Chciałbym seksu, ale nie wiem jak to zacząć, co robić? 

Jechać na tabletkach do końca życia? Jak już jakąś poznam to jak się zachować?

Nie mam żadnego doświadczenia w seksie, miałem tylko dwie dziewczyny. Nigdy nie byłem na ONS ani FWB.

 

Główny problem (reasumując wszystko):

 

Moja wizja siebie to człowiek, który jedynie pracuje i który dokonał wielu niemożliwych rzeczy, ale też doznał wykorzytania oraz upokorzenenia ze strony eks. Tutaj chyba siadła ostro moja samoocena.

Jestem zmęczony samodoskonaleniem. Robię to całe życie i mam co prawda werwę do tego, by praktycznie wszystkiego się nauczyć w 6-8 miesięcy, bo jak siądę to naprawdę mogę i nie ma, że coś mnie powstrzyma. Stąd też mój tajski w 4 miesiące jest na wysokim poziomie. Chciałem mówić to mówię, chciałem czytać to czytam. Mam w sobie ogromnę dyscyplinę.

Trenują karate, chciałem czarny pas to za niedługo będę go miał i będę robił karierę jako nauczyciel karate.

Nie ma rzeczy, której nie mógłbym się nauczyć, bo mam wewnętrzną motywację, niezależną od bodźców zewnętrznych. 

 

Jak spojrzę na siebie to robię wow, że od gówniarza bez złotówki jestem w jednej z największych metropolii świata z perspektywą na lepsze jutro. Tylko dostrzegam też, że robię się dziwny, oschły, spada też motywacja, bo gdybym miał umierać jutro to nie mam co wspominać jak inni: imprezy, dziewczyny, seks.

Jedyne co będę pamiętać to ciężka praca, problemy z erekcją, zero przygód, zabawy.

To naprawdę ryje beret.

 

Poza tym:

 

Chciałbym podziękować @niemlodyjoda za stworzenie tematu, dlaczego uwielbiam być mężczyzną. Bardzo mnie on zainspirował i podniósł na duchu. Lubię to w jaki sposób opisujesz dyscyplinę, ponieważ jest podobna do mojej. Stąd wysokie osiągnięcia. Fajna też ta historia z tą laską co się ciebie pytała o innego kolesia.

Bardzo się uśmiałem po tym jak jej walnąłeś ripostą. Naprawdę solidnie. Uwielbiam czytać twoje posty, ponieważ zawsze jest tam coś co zmieni moje życie na lepszy.

 

Moje ulubione to:

 

  • Quote

     

    • Jestem jednostką niezależną, dla której liczy się wolność ale także realizacja celów, które doprowadzają mnie do poczucia szczęśliwym.
    • Dążę do tego co uważam za dobre dla mnie starając się nie krzywdzić innych ludzi. Uważam, iż świat nie jest z gruntu zły ani dobry, ot po prostu rządzi się swoimi prawami, których nie zmienię, a mogę ich użyć dla siebie.
    • Social circle – ludzie ludzi robią - dbam o swój social circle. Na urodziny dzwonię do ludzi z którymi jestem blisko lub w "średnim" bądź "biznesowym" dystansie. Wysłuchuję ich. Obdarzam pozytywną energią. Oni w zamian za to pomagają mi i poszerzają moje horyzonty myślowe i biznesowe.

     

     

 

Rzeczy, które chce wprowadzić:

 

  • Quote

     

    • Rutyna 4 – pompki po wyjściu spod prysznica – na rozgrzewkę – 50 ale chciałbym dojechać w przyszłości do 100.
    • Rutyna 16 – ogarnięcie wyglądu przed pójściem spać – krem na noc + krem na dłonie i inne duperele.

     

     

 

 

@spitfire dzięki za wstawkę filmu Reich. Z pewnością obejrzę.

 

@Obliteraror ty wiesz, że ja też zrobiłem podobne notatki. Wydrukowałem to i próbuję codziennie odhaczać. Po kilku dniach, kiedy staje się to nawykiem, zaczynasz być dumny z tych małych osiągnieć. Uczysz swojego umysłu nagrody. Ja to stosuję już od kilku lat, nagradzając się smakołykami po ciężkiej pracy. Wówczas umysł wie, że warto pracować i sam tworzy afirmacje. Jednakże wszedłem też na wyższy poziom i nauczyłem umysłu, że afirmacja ma się pojawić nawet jak nie ma smakołyku.

 

@Krugerrand Po tym jak napisałeś:

 

Quote

Odpowiedź wydaje mi się dość prosta: wchodząc w związek z kobietą "musisz" zacząć w nią inwestować, czyli spędzać z nią czas, organizować jej czas, wydawać na nią kasę, poświęcić się dla niej. Inaczej zdaniem pani taki związek nie ma szans

 

Jestem w kropce, ponieważ chciałbym mieć rodzinę i dzieci, ale czy to jest coś dobrego dla kogoś takiego jak ja z takim bagażem? Czy według ciebie, po tym wszystkim co tu napisałem, warto w to wchodzić czy nie? Tak właśnie inwestowałem w dwie eks i fatalnie to wyszło.

 

Chciałbym też poznać zdanie @MarkoBe, ponieważ sam pisałeś:

 

Quote

Im bardziej świadomy jesteś, im bardziej obecny jesteś tu i teraz, tym mniejsza potrzeba zakładania rodziny, a właściwie żadna potrzeba. Nie chcę powoływać nowego istnienia, na tej planecie cierpienia, gdyż wiem, że często u mnie bywały bolesne chwile. 

 

Ja mam potrzebę, ale zaczynam wierzyć, że ja się do tego mogę nie nadawać i może zniszczę sobie życie. Jednakże marzenie jest oraz ciągotki do seksu.

 

Jestem między młotem a kowadłem: chciałbym poczuć życie, poruchać, pobawić się, a nie tylko siedzieć i pracować. 

Jak mam wyleczyć to ED? Czuję, że ED bardzo definiuje moją męskość i tym samym niszczy plany na odbycie jakiegkolwiek seksu.

 

Czuję w środku, że dzięki wyrobionej przez całe życie dyscyplinie oraz waszym radom uda mi się osiągnąć sukces, bo już teraz dzięki pracy mam wszystko to czego nie miałem podczas 4 lat związku. Jestem z tego powodu zadowolony, bo jestem bogatszy, niezależny.

Nie mam problemu odmawiać laskom, mówić im prawdę w oczy. Nie ma simpowania, jest duży redpill i dużo dystansu.

Jednakże boję się, że poprzez swoje lęki i niepewności mogę podjąć jakąś nieodpowiednią decyzję, zaufać jakiejś lasce, co nie powinienem i wszystko pójdzie się pieprzyć w drobny mak.

Wy jesteście 100x bardziej doświadczeni ode mnie, a ja czuję się jak dziecko w mgle. Naprawdę nie mam pojęcia co zrobić ze swoim życiem i tym co mam.

Na koniec nadmienię, że bardzo chcę się też nauczyć jazdy samochodem i zrobić zęby. Może to dobry start.

 

Byłbym wdzięczny za porady.

 

@Tajski Wojownik

 

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, Tajski Wojownik napisał:

ty wiesz, że ja też zrobiłem podobne notatki. Wydrukowałem to i próbuję codziennie odhaczać. Po kilku dniach, kiedy staje się to nawykiem, zaczynasz być dumny z tych małych osiągnieć. Uczysz swojego umysłu nagrody. Ja to stosuję już od kilku lat, nagradzając się smakołykami po ciężkiej pracy. Wówczas umysł wie, że warto pracować i sam tworzy afirmacje. Jednakże wszedłem też na wyższy poziom i nauczyłem umysłu, że afirmacja ma się pojawić nawet jak nie ma smakołyku.

 

Właśnie o to chodzi. Ta mała gratyfikacja, którą sami siebie nagradzamy za nasze małe dokonania powinna być porównywalna z tym, co udało nam się danego dnia/tygodnia/miesiąca zrobić. Nie, nie chodzi o kupno sobie PS5 za wykonanie planu dnia  : ) To może być cokolwiek, co nam sprawi przyjemność, nawet dłuższy spacer dla ochłonięcia głowy, film na wieczór czy spotkanie z dawno niewidzianym znajomym.

 

Idziesz w dobrą stronę, jak dla mnie. Wiesz, co jest dla Ciebie ważne. Na czym się skupić, na czym w pełni skoncentrować. Czujesz się doceniony w tym, co robisz. To bardzo ważne, mieć taki regularny feedback od otoczenia w tym, co lubisz i w czym jesteś dobry. Albo bardzo dobry. Coraz lepszy. Zawodowo jak dla mnie idziesz w bardzo dobrą stronę. Jedyne, co bym jeszcze rozważył to wejście poważniej w kanał na YT, którym się kiedyś z nami podzieliłeś. Osobiście cholernie mi się to podobało. Masz talent do przelewania swoich myśli wobec szerszego audytorium. Będąc w tak ciekawym miejscu na Ziemi to jak najbardziej warte jest zastanowienia.

 

Co do spraw damsko - męskich, nie czuję się na tyle kompetentny, by dawać Ci stuprocentowe rady i sposoby na sukces prócz podstaw, a podstawy znasz. Każda Twoja życiowa aktywność na różnorakim polu zawodowym to zawsze potencjalna okazja do poznania kogoś nowego. Dlatego (nawet z pozytywnym nastawieniem co do nowych znajomości) to zawsze będzie trochę przypadku i dużo szczęścia. Tutaj nie da się wszystkiego zaplanować w stu procentach. Ważne, by nie zatracić siebie i nie rzucać przysłowiowych "pereł przed wieprze". Im wyżej będziesz na drabinie społecznej, tym bardziej to zrozumiesz. I często się zaczniesz gorzko uśmiechać, patrząc na wszystko, co Cię otacza.

 

Jednak bez proaktywności, bez "wyjścia do ludzi" szanse na to maleją. Ja wiem, dla introwertyka to trudniejsze, niż dla kogoś o innej konstrukcji psychicznej. Dlatego warto połączyć przyjemne z pożytecznym i maksymalnie wykorzystać potencjał towarzyski ze sfer, w których czujesz się dobrze i komfortowo: szkoła, szkoła karate itd. Znajomi mają kolejnych znajomych itd.

 

Reasumując - rób swoje, pracuj, ale nie izoluj się w stu procentach od otoczenia. I bez nastawienia, że każda kolejna poznana kobieta to automatycznie potencjalna partnerka albo (o zgrozo!) od razu przyszła żona :) To sposób, ale na kłopoty.

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tajski Wojownik, czytałem Twój poprzedni temat z dużym zainteresowaniem. Ode mnie trzy sugestie:

 

1. Dla mnie praca jest środkiem, nie celem. Jeśli za pomocą pracy osiągasz cele, to super. Jeśli nie, to kręcisz się w kółko z pustką w duszy. Przy okazji możesz poczytać sobie mój temat

Byłaby to trochę inna perspektywa względem tej, z którą pewnie spotykasz się na codzień - do przemyślenia.

Zgadzam się z @Obliteraror, że powinieneś zacząć samego siebie nagradzać, bo zrobiłeś i tak o wiele więcej, niż 99% ludzi w praktycznie każdą stronę w życiu.

 

2. ED jest chorobą (bądź efektem choroby) - zamiast akceptować ED i zastanawiać się, jak przyszła partnerka na to zareaguje (co nakręca Cię psychicznie i pogłębia problem - dochodzi stres przed wyśmianiem, etc.) - powinieneś raczej je spróbować wyleczyć. Nie wiem, jak w Tajlandii z opieką medyczną i nie pamiętam, czy robiłeś jakieś podstawowe badania w tym kierunku, ale jeśli to coś prostego - np. niski testosteron - to problemu pozbędziesz się szybko.

 

3. To ciekawe, że "efekt białego w Azji" nie działa, bo wielu ręczy za to, że Azjatki marzą o białym niczym Polki o hebanowym księciu. W sumie chętnie bym poczytał jak to jest naprawdę, ale nie wiem, czy zechcesz rozwinąć ten temat :) Dobrze by było, byś nie zaczynał relacji od siedzącego z tyłu głowy "muszę się ożenić, muszę spłodzić bombelka" - próba nadawania sprawie zbyt dużego kalibru zbyt wcześnie prowadzi do spalenia się w przedbiegach. Proponuję, by skupić się nie na seksie (niepopularna rada tutaj, ale zaryzykuję), a na poznawaniu ludzi per se - odnoszę wrażenie, że masz przede wszystkim problem z samotnością. To można rozwiązać na wiele sposobów, pójście w szybkiego bombelka uważam za najgorszy.

 

Pozdrawiam :)

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to pierwsze co ciśnie się na usta po przeczytaniu tematu to: psychoterapeuta i seksuolog. 

Nie jestem ani jednym ani drugim, ale na pierwszy rzut oka widzę, że masz w ch*j nie przepracowanych tematów których nie potrafisz przepracować sam.

 

Z tego co ja widzę to masz problem z czerpaniem przyjemności z życia. Koncentujesz się tylko i wyłącznie na celu. W opisie nie ma nic o tym co lubisz robić. Nawet karate uprawiasz po coś, a nie dlatego, że po prostu lubisz. 

Takie moje spostrzerzenia

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak chcesz cokolwiek zrobić w życiu to musisz zbudować lub wejść do siatki towarzyskiej. Bez tego skiśniesz w robocie. Właśnie takie akcje, jak zaproszenie na mecz to najważniejsze. Później ty odbijasz zaproszenie, odwdzięczasz się w dobrym stylu i zapraszasz jeszcze więcej osób. Siatka towarzyska, nie tindery. Ty przedstawiasz kogoś w superlatywach komuś, on przedstawia ciebie. Tak działa rzeczywistość i tak kreują się doświadczenia. Wystarczy ci jedna dobra kobieta, która odpowiednio na ciebie spojrzy. A tego nie osiągniesz na pierdolonym tinderze xD Chemia nie bierze się ze zdjęcia, tylko z przebywania z ludźmi. To ostatnie czasy, kiedy jeszcze możesz coś pokombinować. Psychika ludzi i naturalna wiedza zanika.

 

Musisz więcej wychodzić. Sam jestem mgtow, ale mam przyjaciół i gdzie pojechać od czasu do czasu. Tygodniami siedzę o ludzi i sobie fazujemy. Później wracam do siebie i ma lajt psychiczny. Kiedyś dużo wychodziłem, właściwie od czwartku do niedzieli i masę kobiet poznawałem. Chodziłem na piwo pod parasole, znałem barmana, zawsze ktoś się napatoczył, bo to była klasyczna miejscówka na wieczór. Robiliśmy flachę, ludzie się dosiadali, ktoś coś opowiadał, koleżanki dochodziły i tak dalej. Raz trafisz raz nie, ale trzeba wychodzić, jak chcesz mieć powodzenie. Flow nie wyrobisz siedząc w chacie i zapierdalając w wielkiej dyscyplinie. Życie to maraton i trzeba robić odpoczynek regularny od zapierdolu. A później wracać z nowym tchnieniem.

 

Ja bym zaczął od tego, żeby fajnie się odwdzięczyć osobie, osobom, które cię zaprosiły na wspólną zabawę, do gry. Od tego bym zaczął tworzenie głębszej relacji i pokazałbym się jako człowiek honoru. Jak ty mnie zapraszasz to ja ci się odwdzięczę 2 razy. Z takich akcji wynika przyjaźń. Trzymaj się tej ekipy i tych ludzi, którzy cię lubią. I nikt nie powiedział, że w podrywie musisz być sobą. Stwórz jakieś alter ego i zróżnicuj siebie roboczego, a siebie rozrywkowego.

 

Z dobrą kobietą, z dobrą chemią znikną problemy seksualne prawdopodobnie, albo przyda ci się jakaś terapia. Może masz jakąś wadę serca, coś z krążeniem? Badałeś się pod tym kątem?

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 godziny temu, Tajski Wojownik napisał:

Jestem w kropce, ponieważ chciałbym mieć rodzinę i dzieci, ale czy to jest coś dobrego dla kogoś takiego jak ja z takim bagażem? Czy według ciebie, po tym wszystkim co tu napisałem, warto w to wchodzić czy nie? Tak właśnie inwestowałem w dwie eks i fatalnie to wyszło.

 

 

Nie dam Ci jednoznacznej odpowiedzi, czy masz wchodzić w to czy nie. To jest Twoje życie i nikt inny za Ciebie go nie przeżyje. Twoim zadaniem jest samego sobie odpowiedzieć na to pytanie i podjąć taką decyzję, która będzie dla Ciebie najlepsza.

 

Pamiętaj tylko o jednym: wchodzenie w obecnych czasach w związek z kobietą to jak stąpanie po polu minowym. Twoja historia jest zresztą tego świetnym przykładem. Nigdy nie wiesz na kogo trafisz, jakie wady ma ta osoba i przede wszystkim kiedy i co odpali i z jakim skutkiem. Kobieta to jest takie pole minowe, nigdy nie wiadmo kiedy wybuchnie i zostawi po sobie ogromny lej. Życie pod jednym dachem z taką istotą to ciągłe uważanie na siebie żeby być całkowicie spójnym i nie odpuszczać nawet na krok, ponieważ ona to szybko wykorzysta, jeden błąd i po Tobie. Trzeba żyć w ciągłej czyjności i reagować odpowiednio na wszystkie testy i manipulacje z jej strony. Nie daj jeszcze będziesz miał słabszy okres, dostaniesz paniki i momentalnie pani będzie gotowa juz na opuszczenie takiego układu. 

 

Kobieta to taka istota, która posługuje się automatycznie swoimi programami i to niezależnie czy jest to Polka czy Tajka. One zachowują się tak samo, robią to samo i nawet tak samo mówią. Wykształcenie oraz pochodzenie nie grają tu większej roli. To jest silniejsze od nich.

 

Nie wiem jak tam jest z tym w Tajlandii, ale z naszej zachodniej perspektywy ślub to jest wyrok na męża z odroczonym terminem kary w postaci pozbawienia przynajmniej połowy majątku, dzieci, dostania alimentami po glowie oraz jeszcze na dodatek alieniacja rodzicielska, z którą nie wygrasz na dzień dzisiejszy. Papierek podpisany przy ślubie daje kobiecie ograomną przewagę prawną oraz społeczną nad swoim mężem. 

 

Warto to mieć zawsze z tyłu głowy.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tajski Wojownik - na wstępie dzięki za miłe słowa :)

 

Po pierwsze - tutaj jest clou od @Krugerrand:

 

Cytat

Nie dam Ci jednoznacznej odpowiedzi, czy masz wchodzić w to czy nie. To jest Twoje życie i nikt inny za Ciebie go nie przeżyje. Twoim zadaniem jest samego sobie odpowiedzieć na to pytanie i podjąć taką decyzję, która będzie dla Ciebie najlepsza.

 

Nikt, poza Tobą, nie da Ci odpowiedzi co jest dla Ciebie najlepsze.

 

Ja bym tylko wziął pod uwagę jedno - wszystko ma swoją cenę.

Dzieci - to potężny obowiązek praktycznie na całe życie.

Kobieta - nie musze Ci tłumaczyć, że to oznacza, w większości przypadków, koniec ładu i spokoju w życiu.

Towarzystwo ludzi - zamęt, bardzo często nieszczerość ale także obłuda.

Praca, sukces - to autentycznie może Cię zniszczyć, a co więcej, możesz w pewnym momencie zdać sobie sprawę, że gonisz za mirażem.

 

Wiesz tylko jaki jest problem? Że jesteśmy istotami społecznymi i nas, bardzo wielu facetów, do tego ciągnie. Dzieci - biologiczna chęć przekazania genów oraz psychologiczne przekazanie dorobku życia, kobieta - spłodzenie dzieci, ognisko domowe, ciepło, inni ludzie - atawizm bezpieczeństwa ale także po prostu social circle, praca - rywalizacja, chęć sprawdzenia się.

 

Powiem CI jak ja to widzę w każdym z tych obszarów, może znajdziesz coś dla siebie:

 

Dzieci - nie jestem w stanie logicznie wytłumaczyć dlaczego chciałbym je mieć - na tym poziomie nie ma co do tego absolutnie żadnego uzasadnienia. Ale - dzieci zawsze mnie lubiły, czy to z mojej rodziny czy dzieci totalnie obce. Po prostu do mnie lgnęły, a ja lubiłem ich towarzystwo. Oczywiście - nie znam "towarzystwa" dzieci od strony darcia ryjka o 2 w nocy bo akurat zachciało się walnąć kupę ale - uważam, że ogólnie są w porządku. Do tego w pewnym momencie życia zajebiście byłoby wziąć syna czy córkę pod pachę i pokazać mu świat takim jak go widzisz, żeby, być może, przekazać swoją wiedzę i spostrzeżenia dalej. Tylko - podkreślam - to jest mocno wyidealizowany obraz ponieważ od "zapleczowej" strony, biegunek, kleików etc. dziećmi się nie zajmowałem. 

 

Kobiety - jak rozumiem, fokusujesz się na związek? Jak wiesz to jest temat-rzeka ja bym Ci dał tylko jedną radę - poza wszystkim kobieta musi Cię jak najmniej wkurwiać. Dokładnie tak. Potem musicie się po ludzku lubić. Te dwie rzeczy Wam zostaną jak opadnie haj hormonalny, a tym bardziej jak pojawią się dzieci. Na 3 moje związki (mówię o takich ponad 3 lata) dwa nieudane (w tym rozwód) i jeden bardzo udany takie są moje przemyślenia na ten temat. Czy się da zbudować coś trwałego w dzisiejszych czasach? Nie wiem. Staram się, próbuję etc. aczkolwiek skala trudności jest bardzo duża. 

 

Social circle - to ludzie zarobili dla mnie najwięcej w życiu pieniędzy i byli źródłem inspiracji ale z drugiej strony dostałem też od nich solidne kopy w dupę - jak każdy. Ja bym rozdzielił Twój krąg socjalny na dwie grupy - przyjaciół - chwal Pana jak jakichkolwiek masz (1,2,3 osoby w życiu?) i "znajomych".  Tutaj więcej na ten temat:

Pieniądze - @Januszek852 pisał o pracy, a ja napiszę o pieniądzach - to tylko środek, MANA, nie cel. Znajdź coś co lubisz, nie coś co da Ci kasę. Ja np. powoli nudzę się tym co robię obecnie i idę na studia oraz uczę się nowych rzeczy aby, być może niedługo, zacząć coś nowego. 

 

Zresztą jest takie genialne nagranie:

 

 

Przesłuchaj go - genialne.

 

Jako jego ilustrację opowiem Ci pewną historię - mam sąsiada, który żyje z żoną i dzieckiem. Za każdym razem kiedy widzę tę kobietę mam niezły ból dupy - żebyś mnie dobrze zrozumiał -  to nie jest żadna piękność ale emanuje z niej tak ciepła energia, coś co działa na mnie jak magnes, dodatkowo nosi się skromnie, nie jak koorwa jakich teraz wiele, a przy tym po prostu ma w sobie to "coś"*.  To matka i czyjaś żona więc po prostu "cześć, część" jakiś niewinny żart i tyle ale za każdym razem boli mnie dupa o to, że to nie jest moja kobieta, a jej dziecko nie jest moim dzieckiem. Jakiś czas temu wpadła do mnie znajoma, taki FwB, i minęła się z tym ziomkiem (sąsiadem) na korytarzu - to babka 30+ ale odstawiona, bardzo aktywna, no i przyszła na pukanie więc full makijaż, wino pod pachą itp. Gość się za nią oglądnął, nic nie powiedział. Dwa dni później spotkałem go, a on do mnie "ładne ma Pan koleżanki, zazdroszczę wizyty", na co ja odpowiedziałem "z interesującą kobietą to Pan mieszka, zazdroszczę".

 

Mam nadzieje, że złapałeś przekaz? Wszystko ma swoją cenę na tym świecie i warto uważać na to czego pragniemy, a często nie doceniamy tego, co już mamy.

 

*Oczywiście ja nie wiem co dzieje się w środku ich małżeństwa, to po prostu idealizowanie ale na wpół-świadome.

 

PS @Obliteraror dobrze Ci tu też radzi:

 

Cytat

Reasumując - rób swoje, pracuj, ale nie izoluj się w stu procentach od otoczenia. I bez nastawienia, że każda kolejna poznana kobieta to automatycznie potencjalna partnerka albo (o zgrozo!) od razu przyszła żona :) To sposób, ale na kłopoty.

 

Najprostszy...

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam po przerwie. Czytałem na bieżąco, ale musiałem pozbierać myśli, by wiedzieć co napisać.

 

On 9/20/2021 at 3:32 PM, Obliteraror said:

Jedyne, co bym jeszcze rozważył to wejście poważniej w kanał na YT, którym się kiedyś z nami podzieliłeś.

 

Bardzo długo nad tym myślałem i postanowiłem z tym ruszyć, kiedy opanuję tajski na wysokim poziomie.

 

On 9/20/2021 at 3:32 PM, Obliteraror said:

Dlatego warto połączyć przyjemne z pożytecznym i maksymalnie wykorzystać potencjał towarzyski ze sfer, w których czujesz się dobrze i komfortowo: szkoła, szkoła karate itd. Znajomi mają kolejnych znajomych itd.

 

Taki jest plan, ponieważ ja nie jestem typem człowieka, co to będzie rzucał zaufanie na lewo i prawo, tylko trzymać się określonych grup społecznych i być im wierny. Zauważyłem też, że za długo siedziałem w domu i jakoś się do tej samotności przyzwyczaiłem, albo łapię na długim rozmyślaniu.

 

On 9/20/2021 at 4:07 PM, Januszek852 said:

Jeśli za pomocą pracy osiągasz cele, to super.

 

Wiesz, ja kocham, uwielbiam swoją pracę, ponieważ przynosi mi bardzo dużo radości. Łapię się na tym, że lubię chodzić do pracy, bo wiem, że spotkam fajne dzieciaki, pośmieję się, pożartuję, nauczę ich czegoś wartościowego. Tylko inni nauczyciele są do bani, bo lubią niszczyć mi humor głupimi plotkami. Często próbuję się od nich odseparować, ale musimy pracować razem, więc nie mam wyboru, jeśli chcę utrzymać pozycję.

Praca w takiej szkole sprawiła, że mam duże poparcie rodziców, a to zaowocowało poparciem od dyrekcji oraz lżejszej pracy. Można by powiedzieć, że przyniosłem szkole prestiż, bo wydrukowali ulotki z moją osobą w tle i roznosili po Bangkoku. To już jest coś. Poza tym dużo rodziców mi pomaga i wiem, że mogę się do nich zwrócić. Pewne cele dzięki tej pracy osiągam jak odłożenie kasy na przyszłość.

To samo dotyczy karate.

 

On 9/20/2021 at 4:07 PM, Januszek852 said:

Nie wiem, jak w Tajlandii z opieką medyczną i nie pamiętam, czy robiłeś jakieś podstawowe badania w tym kierunku, ale jeśli to coś prostego - np. niski testosteron - to problemu pozbędziesz się szybko.

 

Robiłem badania i wszystko pod kontrolą. Testosteron w porządku, krew też. Powiedzieli mi, że jestem silny jak byk i przy takim zdrowiu powinienem odbywać stosunki po 2-3 razy na dzień. Zdziwieni byli jak im powiedziałem o ED. Wtedy oznajmili, że tu chodzi o problemy na podłożu psychologicznym.

Ja mam zryty obraz seksu po pierwszej i drugiej eks. Pierwsza w ogóle nie chciała albo chciała za podarunki, kasę. Druga to chciała po 3-4-5 razy na dzień i nie patrzyła na to, że się męczę. Dlatego z czasem zacząłem kojarzyć seks z czymś naprawdę negatywnym, czymś co sprawia mi przykrość zamiast radość.

Pamiętam te momenty, kiedy musiałem brać viagrę na siłę, żeby nie mieć cichych dni lub kłótni. Ale wtedy byłem słaby i nie potrafiłem odmówić.

Tutaj przyda się seksuolog, ale czy taki człowiek będzie potrafił mi pomóc, nakierować na odpowiednie tory, jak siedzę w domu bez dziewczyny.

Przecież to będzie tylko teoria. Pytam, bo nigdy nie byłem na wizycie u takiego specjalisty.

 

On 9/20/2021 at 4:07 PM, Januszek852 said:

"muszę się ożenić, muszę spłodzić bombelka"

 

Po dwóch toksycznych związkach, błędach oraz temu forum słowo "muszę" jest na ostatnim miejscu w moim słowniku.

Zanim bym cokolwiek zrobił z inną laską, pierw muszę siebie uporządkować. Nie ma sensu wpakowywać się w związek, jak w głowie mam bałagan.

 

On 9/20/2021 at 5:22 PM, mac said:

Z dobrą kobietą, z dobrą chemią znikną problemy seksualne prawdopodobnie, albo przyda ci się jakaś terapia. Może masz jakąś wadę serca, coś z krążeniem? Badałeś się pod tym kątem?

 

Żadnych problemów z sercem ani krążeniem. Badałem się aż dwa razy w tym roku i wszystko na plus. Doktor mówi, że to siedzi głęboko w głowie i musiałbym to z partnerką opracować, uspokoić się, przyzwyczaić do kobiecego ciała itp.

Ale jak mam to zrobić, jak kobiety, które spotykam to 24-30 i już pewnie miałych doświadczonych partnerów bez problemu z ED. Tutaj siedzi problem, że boję się porównań.

Wyobraź sobie, zapraszam taką na mieszkanie i mi nie staje. Aż boję się zdradzić, że mam ED.

Ale mi psycha przez to siada.

 

On 9/20/2021 at 11:40 PM, Krugerrand said:

Kobieta to taka istota, która posługuje się automatycznie swoimi programami i to niezależnie czy jest to Polka czy Tajka. One zachowują się tak samo, robią to samo i nawet tak samo mówią. Wykształcenie oraz pochodzenie nie grają tu większej roli. To jest silniejsze od nich.

 

Gadzi mózg nie zna narodowości, rasy czy koloru skóry. Zawsze ten sam. Tajlandia nie jest wyjątkiem.

 

On 9/20/2021 at 11:40 PM, Krugerrand said:

Nie wiem jak tam jest z tym w Tajlandii, ale z naszej zachodniej perspektywy ślub to jest wyrok na męża z odroczonym terminem kary w postaci pozbawienia przynajmniej połowy majątku, dzieci, dostania alimentami po glowie oraz jeszcze na dodatek alieniacja rodzicielska, z którą nie wygrasz na dzień dzisiejszy. Papierek podpisany przy ślubie daje kobiecie ograomną przewagę prawną oraz społeczną nad swoim mężem. 

 

Jest praktycznie to samo, tyle, że musisz dodać jeszcze posag i opłatę za wszystko. 

Dlatego mi się to nie uśmiecha zostanie tutaj, tylko poszukiwanie czegoś w Japonii, kraju moich marzeń. Tyle, że ja mam już prawie 30 lat na karku. Zależy mi na dziecku, ale tylko wtedy kiedy bym partnerki jako tako był pewny, nigdy wcześniej. Już mam pewne doświadczenie z Tajkami.

 

On 9/20/2021 at 11:40 PM, Krugerrand said:

Trzeba żyć w ciągłej czyjności i reagować odpowiednio na wszystkie testy i manipulacje z jej strony. Nie daj jeszcze będziesz miał słabszy okres, dostaniesz paniki i momentalnie pani będzie gotowa juz na opuszczenie takiego układu. 

 

To na dłuższą metę jest wykańczające, ale dobrze, że trafiłem tutaj wcześnie to mogę poprawić swoje zachowanie i postawę. 

Rama - numero uno. 

Myślę, że zanim wejdę w związek dobrze by było przetestować panią.

 

22 hours ago, niemlodyjoda said:

Wiesz tylko jaki jest problem? Że jesteśmy istotami społecznymi i nas, bardzo wielu facetów, do tego ciągnie. Dzieci - biologiczna chęć przekazania genów oraz psychologiczne przekazanie dorobku życia, kobieta - spłodzenie dzieci, ognisko domowe, ciepło, inni ludzie - atawizm bezpieczeństwa ale także po prostu social circle, praca - rywalizacja, chęć sprawdzenia się.

 

Tak, to jest silniejsze ode mnie. Taka natura, że ciągnie mnie do spłodzenia dziecka, ponieważ widzę to jako dumę z siebie. Moja mama już poddała się i zaczęła wierzyć, że będę wiecznym kawalerem, a ojcem nigdy. Ona mnie po prostu w tej roli w ogóle nie widzi - tylko jako pracoholika, nerda i fajtłapę z kobietami. Za to bardzo ceni mnie w sferze zawodowej, bo tutaj wybiłem się pod niebiosa.

 

Może to też motywuje mnie do posiadania dziecka, by udowodnić mamie i innym, że nie jestem takim nerdem i nieudacznikiem i też to potrafię. 

Bo jakby nie patrzeć moja rodzina i znajomi po tym co widzieli jak byłem w związkach to zauważyli, że baba wchodziła mi na łeb, poniżała, wykorzystywała i przez to stworzyłem obraz słabego siebie. I tak mnie pamiętają. 

Właściwie jak teraz pomyślę, to nie mam pojęcia jak wygląda zdrowy związek z zaufaniem, pełną szczerością i szacunkiem. Obydwie, które miałem mnie okłamywały, nie szanowały, traktowały jak ATM, aż sam potem wsiąknąłem w to gówno i podobnie się zachowywałem. Masakra, jak o tym pomyślę. 

 

Dlatego czuję się teraz tak jakbym nigdy nie był w związku i zastanawiam się jak to jest, kiedy możesz powiedzieć "Udany związek" @niemlodyjoda. Naprawdę podziwiam cię i zarazem zazdroszczę, że udało ci się przeżyć miłe chwile.

 

22 hours ago, niemlodyjoda said:

Social circle - to ludzie zarobili dla mnie najwięcej w życiu pieniędzy i byli źródłem inspiracji ale z drugiej strony dostałem też od nich solidne kopy w dupę - jak każdy.

 

To muszę zbudować.

@niemlodyjoda heh oprócz Marka, jesteś moim guru tutaj. Serio, wiele rzeczy się od ciebie nauczyłem.

Tak jak mówisz, muszę popracować nad tym co lubię, by to udoskonalić, a kobietę znaleźć taką, co będziemy się lubić nawet po haju.

Dzięki za wstawkę, dobry film.

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Tajski Wojownik napisał:

Może to też motywuje mnie do posiadania dziecka, by udowodnić mamie i innym, że nie jestem takim nerdem i nieudacznikiem i też to potrafię. 

 

Co złego w byciu nerdem? :)

 

Ja to uwielbiam. To moje całe życie.

 

Każdy potrafi spłodzić, nawet zaszczany Seba spod monopolowego. Myślę, że nie musisz mamie niczego udowadniać w ten sposób, ani sobie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tajski Wojownik, przepraszam za posta pod postem, ale mnie naszła pewna myśl (nota bene - podczas grania ;) ) , a opcja edycji już zniknęła.

 

Zacząłem się zastanawiać, czy to, co odczuwasz, to nie jest przypadkiem dysonans poznawczy?

 

To takie zjawisko nieprzyjemnego napięcia, które pojawia się, gdy dwa elementy naszej percepcji (np. pragnienia i decyzje) są ze sobą niezgodne.

 

Takie zjawisko pojawia się, gdy np. wiążesz się z kimś z desperacji lub samotności. I z jednej strony racjonalizujesz (masz kogoś, ktoś CIę kocha, nie jesteś samotny) - a z drugiej czujesz, że to nie to, brakuje Ci satysfakcji. Świadoma decyzja i świadome (bądź nie) odczucia, które są sprzeczne. Ludzie nie potrafią "dwójmyśleć" jak u Orwella, tj. nie potrafią skutecznie się przekonać, że sprzeczne działania są dla nas dobre. To i tak gdzieś tam siedzi z tyłu głowy. Nie daje się w pełni zrelaksować i nie daje czuć się szczęśliwym.

 

Nawiązałem do tego, gdy napisałeś, że musisz udowodnić mamie i środowisku, że nie jesteś nerdem.

 

Może tutaj leży Twój problem?

 

Nie akceptujesz siebie - nerda - i chwytasz się różnych zajęć, by udowodnić sobie i innym, że nim nie jesteś.

Chcesz spłodzić bombelka, by pokazać, że też potrafisz założyć rodzinę. Założenie rodziny, dbanie o nią utożsamiane jest z typowo męskim zajęciem.

Trenujesz karate, by pokazać sobie i innym, że nie jesteś dupą w kwestii fizyczności, samoobrony i walki (znów, 100% męskości).

Wykonujesz pracę nauczyciela, by pokazać sobie i innym, że potrafisz być autorytetem (znów - duży boost męskości).

Cierpisz z powodu nieruchania i ED, obwiniając siebie o niemęskość (dostrzegasz już motyw przewodni? męskość again).

 

Odnoszę wrażenie, że masz problem, by zaakceptować swoją nerdowską osobowość, którą najwyraźniej utożsamiasz z dziecinnością/niezdarnością i próbujesz to zagłuszyć podejmując się wyzwań, którymi chcesz udowodnić - sobie i innym - męskość, zaradność, samodzielność. Tylko że to nie do końca wynika z Twojej wewnętrznej motywacji, a bardziej z kompleksów, poczucia niższości, być może również krzywd/upokorzeń z przeszłości które próbujesz w ten sposób "zmazać".

 

Mogę się całkowicie mylić, i dobrze by było, by ktoś ogarnięty w psychologii na to spojrzał ( @Messer np?), no i oczywiście musisz samemu się zastanowić, czy się z tym zgadzasz.

 

Ale odnoszę wrażenie, że tu może być pies pogrzebany.

 

Oczywiście nie zrozum mnie źle. Nerd też może mieć dzieci, i cieszyć się z tego. Grunt jednak, by robił to z chęci, jak @niemlodyjoda, a nie po to, by świat wreszcie pojął, że jesteś męskim, dojrzałym mężczyzną. By matka pokiwała głową z uznaniem.

 

Świat ma to w dupie, stary. Ma w dupie, ile bombelków masz, ile drzew zasadzisz, ile domów zbudujesz. Ludzie, którym chcesz coś udowodnić, nie poświęcą temu więcej uwagi, niż przejeżdżającemu autobusowi.

 

Liczysz się Ty i to, co TY chcesz.

 

Pamiętaj - w życiu nie chodzi o to, by to inni byli zadowoleni z Twoich wyborów życiowych.

Edytowane przez Januszek852
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypominasz mi mnie mordko, ale nie do końca. Też po kilkuletnim związku i też po nim czuje się jakby równie wypalony, ale też mam dobre wspomnienia. Myślę, że w podobnej do mojej sytuacji gdzie sam w pewnym czasie uzależniłem się od tabletek mieszając je z jeszcze dziwniejszymi rzeczami to polecam zajęcie się sobą. Próbuję praktykować życie tu i teraz, nie myśleć o przeszłości ani przyszłości. To nie ma znaczenia, tak samo jeśli ci czegos brakuje zacznij coś robić w tym kierunku jeśli potrzebujesz zmian.Pisałeś o dyscyplinie więc wiesz jaką droge musisz zrobić żeby dojść do określonego celu. Rób to co lubisz, spróbuj zacznij robić rzeczy, ktore chcialbys robil, czy mial te fajne wspomnienia. Miałem nerwice i to wyleczalne, musisz opanować lęki i najlepiej medytować. Ewentualnie jakieś cbd w ciągu dnia czy może jaranie cie uspokaja :D Zacznij życ sam ze soba. Zobacz jakie to fajne, poznawanie siebie, zaczynasz rozumieć siebie i pewne swoje zachowania.Zaczynasz sie sobie przyglądac. Myślę, że z czasem bo sam sie też dopiero poznaje to wyjdzie tylko na dobre. Odstaw porno, ogarnij moze dobra dietke a pigulą pomoz sobie od czasu do czasu.Zalezy czy to fizyczne czy psychiczne.Pewnie psychika, sam mam na tym polu problemy i  tez lubie wspomagacze. Mysle ze jak ogarniesz nerwy i dodasz pewne zdrowe specyfiki to pojdzie i bez tego. Nie żyj tylko pracą, poszukaj może jakiegoś hobby i mu sie poświec. A kobiety gdzie teraz poznac? Sam chcialbym zeby ktos dal mi na to odpowiedz :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tajski Wojownik

 

Najkrócej i najprościej:

 

Masz dużo obowiązków i zero przyjemności. Język znasz, może każdy piątek wieczór zorganizuj na wyjście do PUBu, może być taki z bilardem, rzutkami czy innymi grami dla kilku osób. Na żywo jest lepiej niż na tinderze, do tego nie musisz poznawać samych kobiet. Z czasem grono znajomych się powiększy.

 

Przewietrzysz dzięki temu głowę, bedziesz miał bardziej wyluzowane, trzeźwe spojrzenie. Wtedy będzie Ci łatwiej poznać odpowiednią kobietę.

 

W życiu musisz być egoistą, zwłaszcza przy doborze partnerek. Ja sprawę seksu traktuję poważnie, bez tej sfery z żadną kobietą się nie dogadam. Kłody czy nimfomanki odpadają bo mi chodzi o mój komfort, Ty bezkrytycznie przyjąłeś co Ci dają. To nie z Tobą był problem, ale Twoja podświadomość tak to zinterpretowała. 

 

Moim zdaniem dwa tygodnie + fajna, wyrozumiała dziewczyna i będziesz zdrów ;)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.