Skocz do zawartości

Poczucie straconego czasu, wyrzuty sumienia


maroon

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio mam dużo na głowie. Parę projektów, trzeba zakasać rękawy, tu coś zrobić samemu, tu skoordynować, tu zamówić, tam pojechać, tu przywieźć, tam się spotkać, itp. Generalnie cały dzień zajęty, a te wiadomo coraz krótsze. Cieszy mnie dużo spraw dookoła, choć jest to oczywiście męczące. 

 

I gdy dopada mnie zmęczenie, przez wieczór, czy nawet czasem pół dnia nic nie robię sensownego, tzn. coś przeczytam, pogram w jakąś starą gierkę albo po prostu pójdę na spacer, dopada mnie potem jakieś poczucie winy, że mogłem ten czas sensowniej wykorzystać, zrobić więcej, załatwić kolejną sprawę z oczekujących. 

 

Taki zmarnowany czas, niby na odpoczynek, ale... 

 

I tak się zastanawiam czy nie wpędziłem się w jakąś formę pracoholizmu, że zbytnio gonię z terminami, zbyt wiele spraw na raz. 

 

Z drugiej strony mam też presję, że jeżeli czegoś nie ogarnę teraz, to za miesiąc, czy dwa może być drożej albo trudnej dostępne albo ludzi nie będzie, itp. 

 

Co ciekawe z tzw. opierniczaniem się nigdy nie miałem problemu. 🤔

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, maroon napisał:

I gdy dopada mnie zmęczenie, przez wieczór, czy nawet czasem pół dnia nic nie robię sensownego, tzn. coś przeczytam, pogram w jakąś starą gierkę albo po prostu pójdę na spacer, dopada mnie potem jakieś poczucie winy, że mogłem ten czas sensowniej wykorzystać, zrobić więcej, załatwić kolejną sprawę z oczekujących. 

 

Wyluzuj. Po drugie czy spacer bądź czytanie to tracenie czasu? Raczej nie. Spacer to trening Twojego ciała, podstawowa czynność, którą człowiek winien wykonywać codziennie. Czytanie ćwiczy umysł i inne sfery, zwiększa świadomość. Z graniem w gierki różnie bywa. Ja mogę stwierdzić, że po kilkunastu latach napierdalania w gierki, to w niczym mi to nie pomogło. Jedynie krótkie chwilę przyjemności. Nie jesteś robotem, nie musisz ciągle zapierdalać. Pewnie jesteś pracoholikiem. Dużo negatywnych emocji jak gniew, złość, rozczarowanie - wynika z przepracowania i po prostu zmęczenia. Człowiek robi wtedy wiele głupich rzeczy, których potem żałuję. Zauważyłem to na sobie, im bardziej przemęczony jestem tym bardziej mnie irytuje rzeczywistość.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odpoczynek jest ważny, bez nabrania sił nic nie wykonasz.

 

W wolnym czasie po prostu robię to na co mam ochotę, mam wyznaczony czas na obowiązki w pracy czy w domu i nie przedłużam, jeśli trzeba to dzielę na pół i resztę odkładam na następny dzień albo po prostu zamieniam obowiązki aby coś wykonać coś małego naprzód a zadanie z dłuższym czasem realizacji odkładam na następny dzień,  nie przedłużam pracy i nie zostaję po godzinach jak moi koledzy. Pracuję tylko w godzinach pracy i pa pa.

 

To jest dobre dla mózgu, można odetchnąć i przede wszystkim ŻYĆ dla siebie bez poczucia, że żyjesz tylko dlatego aby mieć pieniądze, nie masz czasu je wydać bo pracujesz aby je mieć :D

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kwestia wartościowania. Co to znaczy zmarnować czas? Co zyskasz zamieniając czas przeznaczony na wypoczynek, relaks, w dodatkową pracę? Satysfakcję? Podziw ludzi? Więcej środków materialnych? Czy wypełnisz systemowy kodeks człowieka sukcesu, arcymistrza samorozwoju? Mam wrażenie, że wielu ludziom tryb "chomika w kołowrotku" wszedł tak mocno, że nie potrafią żyć normalnie, zwyczajnie, bez narzuconych zewnętrznie i wewnętrznie reżimów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Patton

 

Aż musiałem upewnić się sprawdzając definicję czy przypadkiem użyłem złego słowa albo w złym kontekście bo u mnie w pracy to słowo jest używane przez pracowników w firmie, słyszę np. chodź kolego, mam ważne zadanie, ten kolega jest świetny w swoim fachu, kolega z tego działu  ma urodziny, chodźmy złożyć życzenia koleżance Basi, kolego, położyłem ksero obok twojego biurka itp.

 

KOLEGA

chłopiec lub mężczyzna, znany danej osobie z powodu wspólnej nauki, pracy, zabawy lub działalności w jakiejś organizacji

 

https://wsjp.pl/index.php?id_hasla=7874&id_znaczenia=5071907&l=5

 

Kolega to nie kumpel, przyjaciel czy ktoś bliski :) 

 

W internetowym Słowniku Języka Polskiego PWN (sjp.pwn.pl) można przeczytać, że:

  • Znajomy to ktoś, kogo się zna lub taki ktoś, o którym ktoś coś wie, z którym się zetknął.
  • Kolega to inaczej towarzysz pracy, nauki, zabawy.
  • Przyjaciel to osoba pozostająca z kimś w bliskich, serdecznych stosunkach lub osoba okazująca komuś lub czemuś swoją sympatię, sprzyjająca czemuś.

W pracy jest zakaz mówienia pan/pani, sam pracodawca zakazał i stąd używanie tego słowa w zastępstwie.

 

Każde miejsce pracy jest inne. W poprzedniej pracy było tylko pan/pani, w jeszcze innej pani Bożeno, panie Januszu a jeszcze w innej pracy wołano nazwiskami. Dosłownie co firma to inny obyczaj wołania :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, maroon napisał:

Taki zmarnowany czas, niby na odpoczynek, ale... 

Taki okres kiedy wpadasz we "flow". Nie wiem czy mam dokładnie tak samo jak ty bo o tym nie napisałeś, ale pewne podobieństwa widzę. 

Kiedy jest jakiś projekt do zrealizowania, czy to w życiu prywatnym czy to zawodowym po prostu zapominam o wszystkim innym i napierdalam jak ten chomik w kołowrotku.
To taki okres pełnego poświęcenia, wtedy nie pije wcale, nie wale konia, staram się nie poświęcać czasu na głupoty, tylko napierdalam ile wlezie, aż do finalizacji.

Oczywiście potem musi być odpoczynek i rozpusta dla ciała i głowy... Potem kilka tygodni żeby się pozbierać do kupy i znowu ogarnąć and here we go again.

Gdzieś kiedyś czytałem, że są różne typy ludzi jeśli chodzi o osiąganie celów. Najłatwiejsze i najbardziej podstawowe rozróżnienie to tzw. maratończycy i sprinterzy. 
Z samego powyższego opisu możecie sobie wywnioskować którym typem jesteście. Ja to zdecydowanie sprinter i powiem szczerze, że kiedy to odkryłem i zdałem sobie z tego sprawę, od razu dużo łatwiej było mi formułować i osiągać cele. 

Piszę o tym bo kiedy zrozumiałem, że właśnie taki system dla mnie działa, przestałem mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia, że "marnuję czas" i leniuchuje. 

Myślę @maroon, że ty też jesteś takim sprinterem i dlatego też odczuwasz poczucie winy kiedy się nie kręci a według ciebie powinno.

Edytowane przez UncleSam
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@maroon

Czytałem taka książkę "zjedz tę żabę"? 

 

U mnie stan który opisujesz występuje dość regularnie. I praktycznie zawsze wynika z jakiejś chujni do zrobienia. 

Coś nudnego żmudnego za co np nie wiem jak się zabrać. I okazuje się że gdy zjem tą żabę to wraca motywacja :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, maroon said:

Taki zmarnowany czas, niby na odpoczynek, ale... 

Jest taki punkt czasu, przeciętnie po ośmiu godzinach, gdzie zdolność człowieka do koncentracji spada do poziomu, w którym więcej czasu będzie potrzebował następnego dnia na poprawki, niż jest w stanie "zaoszczędzić". Przy czym osiem godzin jest orientacyjne - ja czasem mogę kilkanaście godzin problem "dziubać", a czasem dwie godziny przejścia przez dokumentację to szczyt możliwości.

Ale to że cztery godziny będę naprawiał to, co robiłem dwie godziny za długo - sprawdza się. Kiedyś, dawno, spotkałem starego mistrza tokarek, który na widok zmęczonego pracownika kazał mu robić przerwę - bo "dłużej po tobie będą krew sprzątać, niż będziesz odpoczywał".

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daj na luz. Tracisz work-life balance, a to prosta droga do wypalenia. Odpoczynek jest konieczny, niezależnie od tego czy masz zadania fizyczne czy umysłowe. Ciało i głowa wymagają regeneracji. Inaczej będziesz stopniowo tracił koncentrację i czas wykonywania poszczególnych zadań wydłuży się. Do tego dojdzie stres wynikający z poczucia braku czasu ze względu na uciekające terminy. Spróbuj zmniejszyć tempo, bierz mniej zadań, rozkładaj je bardziej w czasie aby móc też w międzyczasie odpocząć i się zregenerować.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, UncleSam said:

 po prostu zapominam o wszystkim innym i napierdalam jak ten chomik w kołowrotku.
.

O to, to. Dokładnie tak mam. 

 

O tyle jeszcze gorzej, że jak robię coś co mnie jara i do tego jeszcze dla siebie, to może się zdarzyć, że aż do odcinki, czyli aż nie zasnę ze zmęczenia. 

 

Problem powstaje wtedy kiedy za dużo rzeczy się nakłada jednocześnie, a rezerwy energetyczne nie są nieskończone. 

 

W teorii odpowiednie planowanie załatwia temat, ale teoria wiadomo nader często mija się z praktyką. 

 

Instynkt samozachowawczy zawsze odpala i nakazuje się wyłączyć i odpocząć. Ale chomik napierdalacz jest wtedy wkurwiony bezproduktywną przerwą. 😁

 

Pokłosie wychowania w szacunku do pracy. Jak musi być zrobione, to będzie zrobione. 

 

Ps. Przykład. Ostatnio sobie rozdzielnicę do warsztatu składałem. Taka średnio skomplikowana, 30+ modułów, trochę automatyki. Zacząłem gdzieś o 10, a po jakimś czasie stwierdziłem, że coś głodny jestem. Rzut oka na zegarek - 20. Kiedy czas zleciał, nie wiem. 😕

1 hour ago, lync said:

I to Cię mobilizuje, czy raczej paraliżuje?

Mobilizuje, ale przede wszystkim generuje stres i wkurwienie, że wszystko dookoła za szybko zapierdala. 

Edytowane przez maroon
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, maroon napisał:

Pokłosie wychowania w szacunku do pracy. Jak musi być zrobione, to będzie zrobione. 

 

Trudno się z tego"leczy". Bo leczy to złe określenie. Trudno leczyć pozytywną w sumie cechę, która daje tak wiele :) Szczególnie, jak coś robione jest z pasją, jak coś lubisz. Ciężko przestać.

 

Aż organizm w końcu powie "sprawdzam". Mi powiedział niedługo przed 35-tymi urodzinami jakoś. Wyszedłem z domu (znów po paru godzinach snu, jak zwykle, co za problem, robota zawsze priorytet), podszedłem do samochodu, wyjąłem kluczyki z kieszeni, najpierw zrobiło mi się bardzo zimno, a potem gorąco. A potem urwał mi się film. Wylądowałem w szpitalu. Dobrze, że żona widziała z okna, że coś długo nie wyjeżdżałem. Pierwszy raz się wtedy przekonałem, że nie jestem kuloodporny i nieśmiertelny. Pamiętam, co mi lekarz powiedział - jak pan nie zwolni tempa, panie Obiliteraror, to pan pojedzie. ale dwa metry pod ziemię.

 

Dawna nadwaga, galony kawy, papierosy, parę godzin snu i non stop jeżdżenie. I praca cały czas. Wtedy zwolniłem tempo pierwszy raz. I otrzeźwiałem :)

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, maroon napisał:

Taki zmarnowany czas, niby na odpoczynek, ale... 

 

I tak się zastanawiam czy nie wpędziłem się w jakąś formę pracoholizmu

Uciekasz.

...od(wstaw dowolnie)....jednakoż ukryty program się aktywował.

A firewall już nie pomaga.

 

Radykaluzując czujesz się samotny(nie spełniony) A chowasz się we mgle pracy która się rozprasza/blednie/powszednieje.

  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.