Skocz do zawartości

Potrzebuję obiektywnej oceny sytuacji


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, 

 

Mam na imię Krystian, mam 26 lat i potrzebuję obiektywnego spojrzenia na sytuację w której się znajduję. 

Zacznę może od wstępu. Pochodzę z dosyć biednej rodziny. Dorastałem w bardzo małym mieszkaniu - 36m^2 na 4 osoby. Wszystko było liczone co do grosza, czasem nawet nie mogłem się umyć w spokoju to już była gadka, że za długo wodę leje. Moja matka pomimo bardzo małych zarobków jakimś cudem potrafiła nazbierać hajsu abyśmy z bratem pojechali wszyscy razem raz do roku na urlop (w sumie cholera wie, czy ona to robiła dla nas czy tylko żeby nie być gorsza od koleżanek z roboty) nad morze. Wiadomo, raczej sami gotowaliśmy i spalismy po jakichś norach to i tak bardzo fajnie wspominam.

Takie życie w biedocie nauczyło mnie minimalizmu i cieszenia się z małych rzeczy. Tak do 18 życia nie stać mnie było na nic. 

 

Moja matka wywodzi się z dosyć patologicznej rodziny, jej ojciec całe życie pił razem z matką. Wydaje mi się, że moja matka ma jakiś borderline, jak się pierwszy raz wyprowadzałem to groziła, że się zabije. 

Ojciec to mam wrażenie, że jakbym umarł to by nawet nie wiedział. Jedyne co od niego dostawałem to lekki wpierdol sam nie wiem za co, bo jak 10 letni dzieciak może coś dużego nabroic? i karę na brak wyjścia z domu. 

Gość mnie niczego nie nauczył, w ogóle nie uczestniczył w moim życiu, tylko zawoził na trening bo moja matka mu kazała. Raz mi zrobił zupkę chińską xd No i z wielką łaską z 20 razy furę pożyczył. Moja teoria jest taka, że był on po prostu dawcą spermy i to koniec historii. Jednak to widać, że komuś na dzieciach może zależeć, z jego strony to raczej było ciągle dosrywanie w stylu " po co Ci to", "po co to robisz".

Ojciec na zabój kocha swoją matkę i jest ona dla niego najważniejsza. W sumie to trochę skłamałem, miałem ojca , pomimo wszystko, jako kumpla tak do 13 roku życia,  już mówię czemu. Z moimi rodzicami i bratem mieszkaliśmy w bardzo małym mieszkaniu. W szkole raczej mnie gnoili bo byłem chudy, brat nie chciał się raczej ze mną zadawać (zaczal chciec ze mna większy kontakt jak zaczałem zarabiać... tego nawet nie komentuje), więc po prostu przychodziłem do domu i chciałem mieć chwilę spokoju, pouczyć się (moi rodzice ostro cisneli nauke, ale ja zawsze byłem dosyć niespokojny - wydaje mi się, że mam ADHD - i w takich warunkach się po prostu skupić nie potrafiłem), ALE, tak jak wspominałem jako, ze mój ojciec kocha swoją matkę na zabój to musiała do nas wbijać codziennie. Babka ciągle pierdoliła o kościele i jakies głupoty, mieszkanie małe więc się skupić nie dało to pewnego razu powiedziałem żeby już nie przychodziła. Mam wrażenie, że w tym momencie straciłem ojca. 

Około 16 roku sytuacja była już tak napięta, że wyprowadziłem się do innej babci i tak w sumie już w domu rodzinnym nie spałem z 10 lat. No czasem raz na jakiś czas jak brata nie było. 

 

Pomimo wszystko zdałem maturę i ukończyłem studia inżynierskie, pracowałem w korpo przez 3 lata, udało mi się przebranżowić na IT, umiem angielski na C1, ucze się Francuskiego bo mi się podoba. Nawet przez rok miałem (jak dla mnie ładna, bo każdy ma inny gust) dziewczynę. Dziewczyny lubię, ale większość z nich jest tak przyziemna, że nawet mi się nie chce z nimi gadać, w sumie są w cholere nudne. Wole pośmigać furą albo iść potańczyć na imprezę, albo pograć w gierkę. 

 

Do rzeczy, co mnie męczy. Jakiś czas temu się wyprowadziłem i mam wrażenie, że moja matka ma z tego powodu depresję i żal. Niby się z tego śmieję, ale ja bardzo dobrze potrafię wyczuć ludzie emocje i energię. Tak jak wspominałem, ona urodziła się w duuużo gorszych warunkach, nie miała w ogóle szans w tym życiu jak o tym myślę. Mieszkali w 5 w jednym pokoju... Mam wrażenie, że ona tak strasznie pragnęła mieć normalną rodzine i po prostu wzięła mojego ojca jako pierwszego lepszego. Mój ojciec tak jak mówiłem, był tylko dawcą, jakieś tam kontakt z nią (moją matką )pewnie miał, ale później moja matka cała uwagę skupiła na mnie i moim bracie. Czuję się jakby moja matka miała do mnie żal o to, że już nie jestem w domu rodzinnym. Z moim ojcem jest dosyć ciężko wytrzymać bo jak gdzieś (moja matka) wyjdzie to od razu ja od ku*** wyzywa itd. Mam wrażenie, że moja matka się po prostu zabiję i nie wiem co z tym wszystkim zrobić. Do tego pierdolnika już nie chcę wracać bo bym się chyba pochlastał, moja matka skupiła całą uwage na mnie i moim bracie i teraz siedzi sama i po prostu jest mi jej żal, mój ojciec to 16 latek w ciele 50 latka. Z drugiej strony nawet jakbym wynajął coś większego to z nawet nie myślę, aby ją ściągnąc do siebie bo z nią też nie da się mieszkać. Ciaglę próbuje narzucać swoje zdanie a jak jest nie po jej mysli to foch. Mam 26 lat a ona ciągle mi kupuje jakieś koszulki i jak mówię, że nie chce tego bo mi się nie podoba to foch. Jak zrobi żarcie którego nie chcę to też foch. 

 

Po prostu mam wrażenie, że matka sporo dla mnie poświęciła, no miałem jednak gdzie mieszkać i czuję, że jestem jej i ojcu coś dłużny, ale czy to znaczy, że mam być na ich smyczy do końca życia ? 

Wydaje mi się, że jakbym miał swoje dzieci to chciałbym aby poszły w świat, aby poznały inne kultury itd. A oni są źli bo chce coś porobić i są nieszczęśliwi, że poznaje nowe osoby, mam pasję itd. 

Mam nadzieję, że w miarę dobrze to opisałem : ) 

 

 

 

 

 

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twoja matka postawiła ciebie na pierwszym miejscu no i musiało się to źle skończyć, zawsze to co stawiamy na 1 miejscu - tracimy. Twoja matka przez większość życia żyła twoim życiem, bo nie miała własnego. Teraz sama nie wie co robić, bo już nie jesteś w jej życiu, więc albo nauczy się żyć sama ze sobą, albo rzeczywiście może coś sobie zrobić.

Jeżeli jesteś pewien, że chce odebrać sobie życie no to chyba warto zadzwonić na odpowiednie służby, ewentualnie możesz jej zaproponować, że opłacisz jakąś terapię czy inną formę wsparcia, żeby ktoś jej wytłumaczył co robi źle

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem idź na terapię. Nie jest to śmieszkowanie. Jesteś młody, całe życie przed tobą. Jak się poukładasz i tobie będzie dobrze to na pewno jeśli zechcesz lepiej pomożesz mamie.

 

Mamy nie zmusisz. Daj sobie spokój. 

 

Czasami, ktoś nie ma pieniędzy, możliwości. Z tego co piszesz masz taka możliwość.

 

Naprawdę zajmij się sobą. Współczuję.

 

Edytowane przez Piter_1982
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minutes ago, Piter_1982 said:

Moim zdaniem idź na terapię. Nie jest to śmieszkowanie. Jesteś młody, całe życie przed tobą. Jak się poukładasz i tobie będzie dobrze to na pewno jeśli zechcesz lepiej pomożesz mamie.

 

Mamy nie zmusisz. Daj sobie spokój. 

 

Czasami, ktoś nie ma pieniędzy, możliwości. Z tego co piszesz masz taka możliwość.

 

Naprawdę zajmij się sobą. Współczuję.

 

Ze mną to nie ma źle, więc luuuz : D 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak napisał @Goya syndrom opuszczonego gniazda, poczytaj o tym i jak mozna pomóc w takiej sytuacji. Twojej matki życie, zajęcia, organizacja czasu było skupione wokół wychowywania dzieci. Ciężko jest przeorganizować całkowicie swoje życie, tym bardziej w wieku średnim wzwyż. Trochę wiem co mówię, bo cele w mojej pracy które przez ostatnie lata zajmowały mi większość codziennego dnia można powiedzieć zakończyły się, i czuję pustkę. Ja zrobiłem błąd organizując sobie całe zycie (zajęcia, znajomi, "czas wolny") wokół pracy, a Twoja matka błąd że tylko wokół dzieci. 

Być może pomocą dla niej byłoby jeśli ją będziesz regularnie odwiedzać, raz na kilka dni, zależy jak daleko od siebie mieszkacie. I dzwonił pogadać. Może też pomyśl czy nie ma tam jakichś zajęć zorganizowanych gdzie możnaby ją włączyć, co by zająć jej jakoś czas + rozwinąć jej życie towarzystkie, nie wiem może grupki jakieś na facebooku do wychodzenia na nordic walking, jakieś warsztaty z szydełkowania, cokolwiek.

 

Na pewno nie polecam wracać do domu rodzinnego - chociaż chyba tego nie rozważasz, Twoje posty tego nie sugerują. Znajomy ma podobną sytuację - ale bez biedy, patologii i picia; ojciec skłonności psychopatyczne, to też na matkę mocno wpłynęło (załamania); troje rodzeństwa wyprowadziło się z daleka od domu rodzinnego. A ten znajomy by ratować matkę (co się i tak chyba nie udało) został w domu, rzucił też studia i poszedł do pracy na magazyn, podupadł psychicznie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, krysteq napisał:

Ze mną to nie ma źle, więc luuuz : D 

 

 

 

 

Nie chodzi o to jak sobie radzisz w życiu, ale jaka jest jego wartość. A moim zdaniem cierpisz z powodu wyrzutów sumienia. W najbliższym czasie będziesz podejmował szereg decyzji, które zaważą na twoim życiu chcesz je podejmować z takim balastem? 

W sumie masz rację, jak przestaniesz normalnie funkcjonować to łatwiej będzie podjąć decyzję o terapii. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, krysteq napisał:

Ze mną to nie ma źle, więc luuuz : D 

 

 

 

 

Jako osoba po terapii doradzam:

- idź na terapię do sprawdzonego terapeuty. Nie chodzi o to że to z Tobą jest coś nie tak. Chodzi o to żebyś nauczył się rozmawiać z mamą i przeramowal sytuację. Twoi rodzice byli na tym świecie przed Tobą i sobie poradzili więc poradzą sobie i bez Ciebie. 

- jeśli możesz to weź mamę na spacer raz na 2 tyg. Niech popatrzy na świat z innej perspektywy. 

-rozmawiaj z nią o tym co u niej a nie u Ciebie (ona będzie chciała rozmawiać o tobie ale to ograniczaj żeby się nie wkręcała za bardzo.) 

- jak masz kasę to złóż się z bratem i kup rodzicom pobyt gdzieś w jakimś pensjonacie na parę dni. 

- ojca gdzieś zabierz, napraw ten kontakt. Nie wiesz ile mu zostało i będziesz żałował że nic nie zrobiłeś. 

-wyszliście z domu z jednej strony syndrom opuszczonego gniazda będzie działał (poczytaj na ten temat) a z drugiej strony twoim rodzicom otwierają się nowe możliwości. Kwestia pokazać im że mózg jest neuroplastyczny i to że nigdy nie spacerowali nie znaczy że teraz im się to nie spodoba.

-moja mama po 50 nauczyła się jeździć na nartach(od zera) , pływać(od zera) , zaczęła jeździć po świecie do tego morsuje cała zimę... Inny człowiek :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 godzin temu, krysteq napisał:

Mam 26 lat a ona ciągle mi kupuje jakieś koszulki i jak mówię, że nie chce tego bo mi się nie podoba to foch. Jak zrobi żarcie którego nie chcę to też foch. (...) Po prostu mam wrażenie, że matka sporo dla mnie poświęciła, no miałem jednak gdzie mieszkać i czuję, że jestem jej i ojcu coś dłużny, ale czy to znaczy, że mam być na ich smyczy do końca życia ? 

Jesteś już dorosły i nie możesz wpędzać się w fałszywe i niepotrzebne poczucie winy tym, że matka ma nadal silny instynkt rodzinny i opiekuńczy. Rolą rodziców jest wychować dzieci i usunąć się w cień, ewentualnie służyć radą, której dziecko może, ale nie musi przecież wysłuchać. Starość to też samotność, nawet jak ktoś inny jest w domu, ale nie można się z nim dogadać.

 

Na Twoim miejscu sprezentowałbym mamie psa, bo zapewne go nie ma. Albo - ruszaj do roboty i postaraj się o dzieciaki! :)Wtedy masz z głowy wszystkie prezenty i zupki, które dotąd były dla Ciebie, będą dla kochanych wnusiów. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Exar napisał:

ruszaj do roboty i postaraj się o dzieciaki! :)Wtedy masz z głowy wszystkie prezenty i zupki, które dotąd były dla Ciebie, będą dla kochanych wnusiów. ;)

Nie wiem czy to napisałeś w formie żartu. Ale nawet jeśli, to całkiem nowy użytkownik jak autor może go nie rozpoznać, mnie się nie udało.

Na pewno nie jest dobrym pomysłem robić dzieci dla zadowolenia swoich rodziców czy kogokolwiek innego. Żyj swoim życiem. Dzieci to ogromny obowiązek i odpowiedzialność.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz powiedzieć, że przeczytałeś i już poleciałeś na łowy?! No, no, to chyba powinienem dostać bonus od Jarka za przyczynienie się do wzrostu dzietności. ;)

Mówiąc już zupełnie poważnie i widząc przedstawiony przez kolegę @krysteq background, mam wiarę graniczącą z pewnością, że nie poleciał od razu przedłużać randomowo gatunku ludzkiego, a tym bardziej celem uszczęśliwienia swej matki. Masz wątpliwości - spytaj go na priva, jak chcesz. Nie zaśmiecajmy wątku.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To imo jest normalny problem relacji międzypokoleniowej, rzadko komu udaje się być dorosłym bez "ranienia" uczuć rodziców.

Warto ich wspierać i okazywać szacunek ale żyć wg swoich zasad.

Dobrze jak zrozumieją, że naturalnym biegiem życia role się odwracają i żeby dzieci mogły pomóc muszą solidnie stać na własnych nogach.

 

Cierpliwości.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.