Skocz do zawartości

Jaka jest wasza największa bolączka każdego dnia


ManOfGod

Rekomendowane odpowiedzi

22 godziny temu, slusa napisał:

A mądry tatuś przepisał mieszkanie na braciszka ORAZ na jego żonę. Męska cześć mojej rodziny jest tak głupia, że dała się urobić przez jedną kobietę

 

Miałem taką samą sytuację z 10 lat temu w dalszej rodzinie.

 

Patrzysz i po prostu nie wierzysz, jak ludzie są głupi i naiwni, a to były chłopy 50 +.

 

Strasznie to wkurwiające.

 

Ale jeśli człowiek niczego nie szuka, nie edukuje się, nie zmienia poglądów, nie ewoluuje, to trzeba zadać sobie fundamentalne pytanie.

 

Czy jest człowiekiem i czy zasługuje na życie?

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej boli mnie to, że już nie mam takiej autentycznej radości z życia i nie wiem czy to jest spowodowane.
Chodzę na siłownię, dobrze jem, ale szczerze? Robię to ultra-mechanicznie. Po prostu lata regularnych treningów więc nawyk wszedł w krew, ale ale... Nie czuję żadnej ekscytacji. Nie mam ambicji brać towaru i startować w jakichś zawodach, to nie dla mnie. Więc w sumie trenuję bez celu, od lat to już bardziej utrzymanie, bo swój naturalny maks już dawno osiągnąłem i większy już bez farmakologii nie będę.

W pracy też zajebiście, dobry zespół, nie ma typowego "klepania" kodu, nie ma nadgodzin, więc max 8 godzin dziennie, urlopy bez problemu. Kasa też dobra jak na zawód, chociaż przy obecnej inflacji to obecnie 10k ma taką wartość jak 5k parę lat temu. Czyli spokojnie, ale bez szału. Mogłoby być lepiej, ale z drugiej strony nie widzę sensu zaburzać work-life-balance i stać sie pracoholikiem dla kilku tysięcy więcej, poświęcać wolny czas.

Jakiś wypad w rower, góry, kajaki, surfing, rolki, cokolwiek - nie czuję już ekscytacji. No zrobię to i będzie fajnie, ale następnego dnia zapomnę i znowu brak radości.

Brakuje mi takiej czynności, która sprawia że kilka godzin mija jak 5 minut i nie można przestać o tym myśleć, tak wciąga. W młodości napierdzielałem w starcrafta, warcrafta 3, age of empires, command & conquer i te gry mnie właśnie tak wciągały. Potem miałem tak kilka lat z programowaniem, siadałem do komputera, napotykałem się na problem i cyk myślałem, że mineło 10 minut, a mineło 5 godzin. Wieczorami myślałem co będę robił następnego dnia i chciałem szybko zasnąć, żeby się szybciej obudzić.

Obecnie już nie potrafię tak z niczym. Nie mam jakiegoś takiego celu, żebym się ekscytował i wyczekiwał kolejnego dnia. Czy to jest już ta słynna prawdziwa dorosłość?

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Że zbliżają się 31-sze urodziny a ja dalej stoję w miejscu. Niby udało mi się zdobyć pracę w zawodzie jaki chciałem (a droga do tego była kręta i wyboista), ale praktycznie na nic mnie nie stać, co przekłada się na brak jakiegoś postępu w życiu. Żadnych związków, od starych się nie wyprowadziłem (i parząc po cenach nieruchomości, prędko to nie nastąpi), auta nie kupiłem (jak z mieszkaniem, prędko to nie nastąpi patrząc po cenach paliwa), a pracuję w zawodzie cztery lata i pewną sumę mam już odłożoną. Koniec końców każdy dzień po pracy spędzam przed komputerem w swojej "piwnicy", w najlepszym przypadku dłubiąc przy swoich hobby-projektach, w najgorszym bezproduktywnie go marnując, zastanawiając się jednocześnie, jak młodsi ode mnie potrafią się rozwijać w tych zjebanych czasach i czerpać radość z życia, a u mnie panuje stagnacja? Takie wiecie - chujowo ale stabilnie, choć przyszłość zdecydowanie nie napawa optymizmem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeżyłem piekło choroby pięć lat temu, miesięcznie się utrzymywałem za 800-900 zł i całymi dniami płakałem i pracowałem, żeby tylko na jedzenie zarobić. Trochę mi zostało problemów zdrowotnych, ale generalnie sięgnąłem cierpienia na granicy samobójstwa i teraz to mam wyjebane na to, co się stanie. Poradziłem sobie wtedy, poradzę sobie później, a jak sobie nie poradzę to się odpierdolę nikogo nie prosząc i nie pytając o zdanie. Wyszedłem z ciężkiego kryzysu zdrowotnego w 70% powiedzmy i nastał spacerek. Chcę to robię, nie chcę to nie robię. Jestem zbyt skupiony na tym, co lubię robić, żeby się gównem przejmować. Wszystkie łzy już wypłakałem i nic nie pomaga. Spokój w obliczu zagłady. Wzięcie się za mordę, kiedy jest naprawdę źle. Tylko taka postawa mnie interesuje. Mogę nawet zdechnąć nieudacznikiem, samotnikiem i dziwakiem, ale z mieczem w ręku pójdę do straconego boju, a nie jak pizda na kolanach. Z fartem :D

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, mac napisał:

Przeżyłem piekło choroby pięć lat temu, miesięcznie się utrzymywałem za 800-900 zł i całymi dniami płakałem i pracowałem, żeby tylko na jedzenie zarobić. Trochę mi zostało problemów zdrowotnych, ale generalnie sięgnąłem cierpienia na granicy samobójstwa i teraz to mam wyjebane na to, co się stanie. Poradziłem sobie wtedy, poradzę sobie później, a jak sobie nie poradzę to się odpierdolę nikogo nie prosząc i nie pytając o zdanie. Wyszedłem z ciężkiego kryzysu zdrowotnego w 70% powiedzmy i nastał spacerek. Chcę to robię, nie chcę to nie robię. Jestem zbyt skupiony na tym, co lubię robić, żeby się gównem przejmować. Wszystkie łzy już wypłakałem i nic nie pomaga. Spokój w obliczu zagłady. Wzięcie się za mordę, kiedy jest naprawdę źle. Tylko taka postawa mnie interesuje. Mogę nawet zdechnąć nieudacznikiem, samotnikiem i dziwakiem, ale z mieczem w ręku pójdę do straconego boju, a nie jak pizda na kolanach. Z fartem :D

 

@mac Byku

 

Myślałeś żeby kiedyś opisać to dokładniej w dużym opasłym temacie? 

Nie chodzi mi o szczegóły jakie te problemy zdrowotne były itd. 

Ale o sam filar jaki zaczales budować w swojej głowie żeby się z tego podnieść i naprostować. Zbudowanie go i wgl trzymanie się planu, budowanie dyscypliny i samozaparcia - opisanie calej tej drogi

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.10.2021 o 21:34, Zbychu napisał:

Obecnie już nie potrafię tak z niczym. Nie mam jakiegoś takiego celu, żebym się ekscytował i wyczekiwał kolejnego dnia. Czy to jest już ta słynna prawdziwa dorosłość?

 

Tak.

Defaultowa, niestuningowana świadomie pod swoje oczekiwania dorosłość.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdego dnia myślę o tym jak czas szybko leci i jakie życie jest krótkie i to mnie boli. 

 

Mam zajebisty grafik pracy, w jednym tygodniu pracuje 5 dni, a w kolejnym 2 dni i tak w kółko więc mam teoretycznie dużo wolnego czasu w miesiącu, a i tak brakuje mi go na zrobienie wszystkiego co bym chciał i co muszę zrobić,. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, mac napisał:

Przeżyłem piekło choroby pięć lat temu, miesięcznie się utrzymywałem za 800-900 zł i całymi dniami płakałem i pracowałem, żeby tylko na jedzenie zarobić. Trochę mi zostało problemów zdrowotnych, ale generalnie sięgnąłem cierpienia na granicy samobójstwa i teraz to mam wyjebane na to, co się stanie. Poradziłem sobie wtedy, poradzę sobie później, a jak sobie nie poradzę to się odpierdolę nikogo nie prosząc i nie pytając o zdanie. Wyszedłem z ciężkiego kryzysu zdrowotnego w 70% powiedzmy i nastał spacerek. Chcę to robię, nie chcę to nie robię. Jestem zbyt skupiony na tym, co lubię robić, żeby się gównem przejmować. Wszystkie łzy już wypłakałem i nic nie pomaga. Spokój w obliczu zagłady. Wzięcie się za mordę, kiedy jest naprawdę źle. Tylko taka postawa mnie interesuje. Mogę nawet zdechnąć nieudacznikiem, samotnikiem i dziwakiem, ale z mieczem w ręku pójdę do straconego boju, a nie jak pizda na kolanach. Z fartem :D

A czujesz się z tym szczerze dobrze, czy może masz trochę do przepracowania? Nie chcę na ciebie naciskać, domyślam się że byłeś dosłownie na dnie. Ale wiesz, jeżeli przeżyłeś jakiś kryzys to może warto by było sięgnąć po literaturę z zakresu psychologii czy odwiedzić dobrego specjalistę. 

Niestety często mózg oszukuje nas i tworzy nieprawdziwe teorie wokół traumatycznych wydarzeń z przeszłości i przez to nigdy do końca nie potrafimy się pogodzić z losem, uciekamy od tego co było. 

Jeżeli udało się to przepracować to byłbym wdzięczny za opisanie w jaki sposób, na pewno takie świadectwo mogłoby pomóc wielu osobom na forum. 

Pozdroo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie boli prawdziwy świat, to że większość ludzi przehandluje relacje za parę PLN, nie ma pasji, motywacji, jest nieporadna. Idę ulicą i czasem czuję się jak w dżungli. Sprzedawcy wciskają kit, kobiety uśmiechają się jedynie przy przy dobrej koszuli, każdy szuka tylko korzyści dla siebie. Ale...

 

Ostatnio od pewnej zdrowej, pracującej, mieszkającej z rodzicami 30latki usłyszałem, że ma ciężkie dni. I sobie pomyślałem spoko ale co ona może mieć za ciężkie dni? Ciężkie dni to może mieć rodzic opiekujący się niepełnosprawnym dzieckiem, albo niepelnosprawny na wózku.

 

I tak sobie pomyślałem, że w sumie nie ma co narzekać tylko być wdzięcznym za to jak jest i robić swoje. A życie to i tak 90% wtaczanie głazu pod górę, a 10% to przyjemne momenty, które trzeba zapamiętywać bo za chwilę się kończą.

Edytowane przez Terve
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, LiptonGreen napisał:

Ale wiesz, jeżeli przeżyłeś jakiś kryzys to może warto by było sięgnąć po literaturę z zakresu psychologii czy odwiedzić dobrego specjalistę.

Jestem i byłem pod opieką specjalistów. Wydałem dużo pieniędzy, żeby poprawić zdrowotny komfort życia i dalej takie wydatki ponoszę. Jestem na bombie farmakologicznej, ale ćwiczę, nie chleję, zero nałogów, oddycham leśnym powietrzem i mi się poprawia. Szukam pomocy i profesjonalistów cały czas właściwie. Moja cecha szczególna to wdzięczność za małe rzeczy i za to, co mam, a mam dużo, więcej niż mogłem sobie wymarzyć. Realnie cieszę się z tego, że mam ręce i nogi i mogę biegać. A to tylko jeden z przykładów. Cieszę się, że mam wodę w kranie, prysznic i własne mieszkanie. Codziennie dziękuję i lista jest naprawdę długa. I mam tego świadomość, dlatego rzeczy, które mnie bolą biorę i walczę z nimi. Ale mam zaplecze w postaci wdzięczności. Mam ekipę ludzi, których lubię i którzy mnie lubią. W miarę poukładałem wszystkie kwestie i zawodowe i życiowe. Trwam, ale to trwanie godne, z pewnym potencjałem. Nie jest nigdy tylko źle, bo jest zawsze też dobrze i widzę dwie strony. No i plus taki, że jestem urodzonym śmieszkiem. Czasami, jak coś powiem, albo komuś pojadę to jest beka na cały regulator. Codziennie się śmieję. Potrafię do kogoś zadzwonić, wyzwać od melepet i się rozłączyć i robię inne fazy cały czas, żeby po prostu się pośmiać. Nic więcej nie robię w sumie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zbychu

Zen mawia, że 100% rozczarowanie jest oświeceniem tyle, że ludzie myślą, że oświecenie to coś zajebistego, euforia itp.

 

Do mnie z wiekiem dotarło, że intensyfikowanie bodźców by wywołać emocje typu fascynacja lub inne jest bez sensu i jest niekończącą się historią n+1.

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.10.2021 o 11:49, Obliteraror napisał:

To, czego nie można załatwić w żaden sposób i żadnymi środkami, tj. cofnąć czasu, spełnić marzenia mojej mamy i zobaczyć ją znowu w moim życiu.

Oj z tym spełnianiem marzeń byłbym bardzo ostrożny, paru moim bliskim kiedyś chciałem pomóc spełnić marzenia i często się to obracało przeciwko mnie.

Dlaczego ?

Ano dlatego że często bajkowe wręcz marzenia co do miejsca, rzeczy czy określonego zdarzenia często mają się nijak do rzeczywistości, miało być tak pięknie a jest zwyczajnie i jest dyskomfort i dysonans a cały syf koncentruje się na tym który dane marzenie obdarł z jego bajkowej otoczki.

Do tego jeśli ktoś nie jest szczęśliwy na co dzień to nie będzie szczęśliwy nawet w pałacu sułtana a do tego będzie czuł że musi być wdzięczny obdarowującemu i mamy kwas gotowy. 

Taka osoba zrobi wszystko żeby zlikwidować dyskomfort udawanej wdzięczności prowokując często spiny i problemy z dupy.

Przeszła mi ochota na uszczęśliwianie bliskich bo większość Polaków lubi być nieszczęśliwymi i  lubi taplać się w swoim znanym, ciepłym błotku cierpienia i jęczenia. 

Jak im zabierzesz prawo i powód do jęczenia to mogą Cię znienawidzić.

 

Edytowane przez jaro670
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moją bolączką dnia codziennego jest to, że lata lecą i z każdym dniem robię się coraz starszy.  Brakuje mi tego optimizmu co do życia, który miałem te 20, nawet 15 lat temu.  Optimizmu i energii.  Kiedyś zrobić dwie pełne zmiany w jeden dzień, to nie był problem.  Dziś zrobienie tych 8 godzin jest wysiłkiem.  Kiedyś miałem więcej rzeczy do osiągnięcia.  Teraz po głowie chodzi mi tylko dotrwanie do emerytury.

Kolejna sprawa to zdrowie.  Powoli przybywa problemów medycznych.  To boli, tamto doskwiera, lekarz nie pomoże.
Nie udało mi się osiągnąć celów co do posiadania rodziny i muszę o tym zapomnieć.  Małżeństwo, potem rozwód.  Syn wychował się praktycznie beze mnie; mieszkam co prawda z miłą panią, ale ona już ma 46 lat (ja 48), na dzieci jest po prostu za późno.
Podobnie w sprawach zawodowych.  Jeszcze pare lat temu myślałem o zmianie kariery, można było wrócić do szkoły.  Teraz bardziej sensowne wydaje się doczekanie do emerytury tam gdzie jestem.  W dodatku przez ten Covid zamknięto prawie wszystko.
Jakoś ostatnio prześladują mnie te myśli.  Niby wszystko ma swój początek i koniec, ale wcześniej jakoś tego nie odnosiłem do własnej osoby.
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale z was smutasy ;)

Mi nawet podoba się to starzenie. Nie mam już takiego ciśnienia na karierę, kasę. Wiem, że świata nie zwojuję. Mam lepsze zaplecze do oceny tego co się wokół mnie dzieje bo patrzę z perspektywy prawie 40 a nie np. 20 lat. Bolączki dnia codzienego nie mam, choć ta ciągła chęć ruchania młodych, zgrabnych kobiet jest faktycznie mecząca. Mam też inne niespelnione potrzeby ale nie doskwierają mi one na codzień. 

 

Zdrowie narazie dopisuje. Pasowało by zacząć uprawiać jakiś sport ale jedyny który lubiłem to siłownia, która pozbawiła mnie znacznej ilości włosów, więc raczej nie wrócę. Ale ogólnie jest git. 

 

Cieszy mnie jak mogę dłużej pospać. Zauważyłem, że 30-45 minut robi robotę i wpływa na samopoczucie na cały dzień. Jak znajdę jakieś urokliwe miejsce w plenerze to odpoczywam psychicznie patrząc na widoki. Lubię czytać książki i przebierać w nich szukając następnej pozycji. 

 

Takie mnie sprawy zajmują :) a nie tam majątek rodzinny, ludzkie relacje, inni ludzie. 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, RealLife napisał:

Zdrowie narazie dopisuje. Pasowało by zacząć uprawiać jakiś sport ale jedyny który lubiłem to siłownia, która pozbawiła mnie znacznej ilości włosów, więc raczej nie wrócę. Ale ogólnie jest git. 

 

W jaki sposób siłownia pozbawia włosów? DHT?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świadomość że wciąż jesteśmy niewolnikami, że zabiera nam się owoce naszej pracy i zostaje jakieś 20 procent do rozdysponowania, świadomość iż na naszych oczach dzieje się transformacja plandemiczna, a jak pokazuje historia kiedyś ludzie też biernie szli do obozów jak bydło na rzeź.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.10.2021 o 14:23, gman98 napisał:

Gorzej chyba, nie da się tego zepsuć?

Uwierz mi że można. 

 

W dniu 7.10.2021 o 14:23, gman98 napisał:

A już 7-8 podejście...

Ja po 3 razie, jakoś straciłem motywację do tego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Patton napisał:

Uwierz mi że można. 

 

Ja po 3 razie, jakoś straciłem motywację do tego.

Panowie nie poddawać się, znam człowieka który zdawał kilkanaście razy ( nie pamiętam już 17 albo 18 ). Dziś śmiga bez problemu, stłuczki ani nawet jednego mandatu nie uświadczył przez kilka lat.

Zdanie egzaminu na prawko to powiedziałbym 50/50 miks szczęścia i tego jak kto reaguje na stres.

 

Co do tematu, coby nie było że offtop. W chwili obecnej moją największą bolączką jest to, że w wieku 35 lat postanowiłem się przebranżowić, starą pracę rzuciłem i biorę się za zupełnie dla mnie nowe rzeczy, przez to jestem kompletnie poza moją strefą komfortu i często dopadają mnie myśli czy dam radę, czy aby nie rzucam się z motyką na słońce i że jebnę na plecy z hukiem bez grosza przy dupie. Ale to tylko jak mam zły dzień. 

Pozdrawiam i dobrego dnia wszystkim życzę.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Patton napisał:

Uwierz mi że można. 

 

 

Jak?

Godzinę temu, Misfits napisał:

Panowie nie poddawać się, znam człowieka który zdawał kilkanaście razy ( nie pamiętam już 17 albo 18 ). Dziś śmiga bez problemu, stłuczki ani nawet jednego mandatu nie uświadczył przez kilka lat.

Zdanie egzaminu na prawko to powiedziałbym 50/50 miks szczęścia i tego jak kto reaguje na stres.

 

Co do tematu, coby nie było że offtop. W chwili obecnej moją największą bolączką jest to, że w wieku 35 lat postanowiłem się przebranżowić, starą pracę rzuciłem i biorę się za zupełnie dla mnie nowe rzeczy, przez to jestem kompletnie poza moją strefą komfortu i często dopadają mnie myśli czy dam radę, czy aby nie rzucam się z motyką na słońce i że jebnę na plecy z hukiem bez grosza przy dupie. Ale to tylko jak mam zły dzień. 

Pozdrawiam i dobrego dnia wszystkim życzę.

 

 

Mnie brakowało parę minut do zdania. Ostatnio nie widziałem dokładnie czy zielone na sygnalizatorze było, kątownik szyby zasłaniał oraz słońce świeciło. Na czerwonym przejechałem. Taki błąd nie powinien się pojawić. Mogłem spojrzeć na sygnalizator pieszych, ale tak w sekundę podczas stresu pomyśleć. Gdybym jechał z pasażerem, to bym poprosił go, by powiedział kiedy zielone.


Trochę pojeździłem u czwartego instruktora. Nie miał zastrzeżeń. Poprzedni tak samo. To samo powiedział ten egzaminator co mnie oblał pod Wordem, co się dzieje, że nie mogę zdać, zdziwiony był mocno. To jeden obok drugiego, trzeciego co jest wporządku. Reszta to jakaś banda "zwięrząt z lasu". Takiego chamstwa, gburstwa nie widziałem nigdy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.