Skocz do zawartości

Rozstanie


Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich!

 

Na początku chciałem powiedzieć, że jestem tutaj nowy, więc z góry wybaczcie jakieś błędy. Forum polecił mi kolega, który po lekturze wielu tematów zrozumiał wiele rzeczy, co mu pomogło. Więc i ja jestem tutaj w tym samym celu. Ale do rzeczy.

Oczywiście, w skrócie opiszę historię swoją, bo to w dużej mierze powtarzalny schemat.

Poznaliśmy się na imprezie, szybko przypadliśmy sobie do gustu, byliśmy ze sobą, układało się znakomicie, oboje się rozumieliśmy, nigdy nie pokłóciliśmy. Dla mnie i dla niej był to pierwszy tak poważny związek, rodziny zaangażowane i w ogóle. I nagle ona zaczęła się dziwnie zachowywać, oddaliła się, stała się chłodna, mniej czuła itp. Jak podjąłem temat czy coś się stało, to oczywiście stwierdziła, że nic, ale nie wytrzymała długo i poprosiła o spotkanie. Powiedziała, że z mojej strony nie czuje już uczucia, że sobie odpuściłem, że nie czuje się najważniejsza i że do siebie jednak nie pasujemy. Mocno mnie to zaskoczyło, bo przez cały czas naszego związku nie uważam żebym odpuszczał albo robił czegoś mniej, wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej się zaangażowałem. Jednak to nic nie pomogło i zostawiła mnie. Oczywiście byłem tym tak zaskoczony i nieprzygotowany, że załamałem się. Byłem do niej mocno przywiązany i wiadomo  - darzyłem uczuciem. Na początku jeszcze chciałem walczyć o nią, ale zabroniła mi. Na jej prośbę więcej się z nią nie kontaktowałem, ale oczekiwałem od niej jakiegoś sygnału, czegokolwiek. Niedługo potem dowiedziałem się, że już ma nowego chłopaka. Za radą kolegi i znajomych usunąłem wszystko co mi o niej mogło przypominać - zdjęcia, z fb. Wszystko. Pech chciał, że spotkaliśmy się raz na ulicy, a ja czułem nieposkromnioną potrzebę porozmawiania z nią, co ostatecznie się stało, bo na spokojnie pogadaliśmy (ostatnia rozmowa to były krzyki z jej strony i wrogość do mnie). Oczywiście chciałem się dowiedzieć czy jeszcze coś do mnie czuje i czy wrócimy do siebie, ale powiedziała, że to już niemożliwe, że niektórych rzeczy cofnąć się nie da. Wyszło koniec końców, że wystawiła mnie na próbę. Nie mówiła nic, że oczekuje większego zaangażowania z mojej strony i czułości. Więc ja nieświadomie jej tego nie dałem i nie dostałem szansy, ale ona świadomie przede mną ukryła swoje potrzeby. Oczywiście jest mi zwyczajnie po ludzku przykro, że tak się wszystko potoczyło. Teraz dochodzę do siebie. Od jej siostry się tylko niedawno dowiedziałem, że jest jej chyba przykro, że pousuwałem zdjęcia i wyrzuciłem ją z fb, bo chyba zaglądała co jakiś czas na mój profil. Marne to było pocieszenie, ale jest jak jest. Obecnie dochodzę do siebie i w zasadzie sam nie wiem czego tak naprawdę oczekuję od siebie. Wiem, że popełniełem masę błędów książkowych, ale pokusa rozmowy z nią i próby powrotu były silniejsze. Teraz jestem bardziej świadom niektórych spraw.

Chciałbym od Was usłyszeć rady. Co powinienem teraz zrobić? Jak się zachować na przyszłość?

Wybaczcie długi wstęp, ale inaczej chyba nie dało rady.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ludzie, nie piszcie na przyszłość jednej ściany tekstu, bo wzrok się męczy!

 

 

Cóż... Twoja wybranka już zawczasu bycia z Tobą znalazła sobie lepszego samca. Przynajmniej dla mnie to tak wygląda z tego opisu. Co powinieneś teraz zrobić? Olej sprawę! Nie nadskakuj jej, bo tym bardziej będzie czuła do Ciebie pogardę. Nie daj po sobie poznać, że jesteś załamany, zdołowany itd. Żyj tak, jak żyłeś przed jej poznaniem. Jeśli masz jeszcze jakikolwiek kontakt do niej, to usuń go. Nie pokazuj, że Ci na niej zależy w jakikolwiek sposób.

 

 

 

Edytowane przez Oświecony
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

 Powiedziała, że z mojej strony nie czuje już uczucia, że sobie odpuściłem, że nie czuje się najważniejsza i że do siebie jednak nie pasujemy. Mocno mnie to zaskoczyło, bo przez cały czas naszego związku nie uważam żebym odpuszczał albo robił czegoś mniej, wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej się zaangażowałem. Jednak to nic nie pomogło i zostawiła mnie. 

 

Babskie pieprzenie, szukanie byle pretekstu do planowanego już wcześniej zerwania. 

 

 

Cytat

Na początku jeszcze chciałem walczyć o nią, ale zabroniła mi. Na jej prośbę więcej się z nią nie kontaktowałem, ale oczekiwałem od niej jakiegoś sygnału, czegokolwiek.

 

Nie bądź pieskiem, który posłusznie wykonuje polecenia i czeka na litość. Nie popełniaj tego błędu. Sięgnij do spodni, jeśli stwierdzisz obecność męskich cech płciowych, to zachowaj się zgodnie z tym, jak na takiego osobnika przystało. Twarde, niezłomne i pewne decyzje, a nie bycie chorągwią wystawioną na czyjeś wiatry.

 

Cytat

Niedługo potem dowiedziałem się, że już ma nowego chłopaka.

 

I właśnie w ten sposób należało rozumieć jej pieprzenie. Wypatrzyła nowy model na horyzoncie (wypatrywała go już długo przed rozstaniem, taka prawda), więc postanowiła się pozbyć starego, wciskając mu jakieś dyrdymały. 

 

Cytat

Nie mówiła nic, że oczekuje większego zaangażowania z mojej strony i czułości. Więc ja nieświadomie jej tego nie dałem i nie dostałem szansy, ale ona świadomie przede mną ukryła swoje potrzeby.

 

Jasne, a papież sra w lesie. 

Jakbyś jej dał tą czułość itp., to by wymyśliła coś innego. Czytaj forum, a dowiesz się, że te babskie gadki można sobie wsadzić do... między bajki.

 

Cytat

Od jej siostry się tylko niedawno dowiedziałem, że jest jej chyba przykro, że pousuwałem zdjęcia i wyrzuciłem ją z fb, bo chyba zaglądała co jakiś czas na mój profil.

 

Ohoho. Wystawiła kogoś do wiatru, a ten ktoś zamiast pajacować pod oknem z kwiatkami, usunął ją ze swojego życia (przynajmniej wirtualnego ;)). Wielkie zdziwienie, czemu on za mną nie lata? he he...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od początku - na przyszłość nie pisz ściany tekstu. Jest to ujęte w Poradniku Świeżaka (dział Regulamin Forum).

 

No to jedziemy z maglownicą:

 

5 godzin temu, MasterOfBashon napisał:

Poznaliśmy się na imprezie, szybko przypadliśmy sobie do gustu, byliśmy ze sobą, układało się znakomicie, oboje się rozumieliśmy, nigdy nie pokłóciliśmy.

Czyli wszedłeś w związek pozbawiony całkowicie wiedzy o zasadach jakimi się on rządzi i o tym jaką w nim rolę 'podarowała' Tobie biologia. Nic strasznego - niejeden z forumowiczów przerabiał to samo ze mną włącznie.  

Dla mnie i dla niej był to pierwszy tak poważny związek, rodziny zaangażowane i w ogóle.

Endorfinowy haj. Poczytaj Marka.

I nagle ona zaczęła się dziwnie zachowywać, oddaliła się, stała się chłodna, mniej czuła itp.

Nie reprezentowałeś sobą typowo samczych cech - asertywność, siła, nieliczenie się ze zdaniem xiężniczki, miłość własna, wysoka samoocena, własne cele życiowe ustawione ponad samicą a nie pod samicę. Tak w telegraficznym skrócie.
Jak podjąłem temat czy coś się stało, to oczywiście stwierdziła, że nic, ale nie wytrzymała długo i poprosiła o spotkanie.

Błąd. Jeżeli widzisz, że samica zaczyna strzelać fochami to masz mieć na to głęboko wyjebane - jej fochy, jej problem. Ty jako istota nie znalazłeś się na tej planecie po to by domyślać się i służyć jako rozwiązywacz problemów jakiejś niuni tylko po to by realizować swoje powołanie, swoje życiowe cele i marzenia.

Powiedziała, że z mojej strony nie czuje już uczucia, że sobie odpuściłem, że nie czuje się najważniejsza i że do siebie jednak nie pasujemy.

Byłeś zwyczajnie nudny z tym swoim zaangażowaniem i pytaniami 'co się stało?'. To kobita ma latać za mężczyzną a nie odwrotnie. Widziałeś kiedykolwiek, żeby to ofiara goniła drapieżnika, żeby ten mógł ją zjeść? Te gadki o 'niepasowaniu' i innych pierdolotach wyjeb przez okno, bo to jawna manipulacja. Tu liczą się konkrety - czyli musisz patrzeć nie na to co baba mówi ale na to co ROBI.

Mocno mnie to zaskoczyło, bo przez cały czas naszego związku nie uważam żebym odpuszczał albo robił czegoś mniej, wręcz przeciwnie - jeszcze bardziej się zaangażowałem.

Postawa serwilistyczna, antysamcza, nieasertywna i antymęska. To kobita ma być zaangażowana. Pamiętaj - pierwsza zasada związków: "komu mniej zależy, ten kontroluje sytuację".

Jednak to nic nie pomogło i zostawiła mnie.

To co w Twoich oczach miało ten 'związek' budować i go 'ratować' (haha) tak naprawdę go rozwaliło.

Oczywiście byłem tym tak zaskoczony i nieprzygotowany, że załamałem się.

Witamy po drugiej stronie lustra. "Bucle your seatbelt Dorothy, because Kansas is going bye-bye."

Byłem do niej mocno przywiązany i wiadomo  - darzyłem uczuciem.

Się powtórzę - endorfinowy haj. Byłeś regularnie naćpany wydzielinami własnego mózgu.

Na początku jeszcze chciałem walczyć o nią, ale zabroniła mi.

Przez 'walkę' w tym schemacie podstaw sobie - 'dalsze robienie z siebie błazna, lebiegi i cipeusza'. Co do zabraniania przez kobietę mężczyźnie czegokolwiek - to chyba nie muszę pisać że na przyszłość takie gadki głośno i szczerze wyśmiewasz i mówisz w najlżejszym przypadku: "nie mów mi jak mam żyć". To nie kobieta ma rozkazywać mężczyźnie, jeżeli już to ewentualnie odwrotnie.

Na jej prośbę więcej się z nią nie kontaktowałem, ale oczekiwałem od niej jakiegoś sygnału, czegokolwiek.

Typowy beta-gamer. Wcale jej się nie dziwię, że Cię kopnęła w dupę. Takich historii jak Twoja było na forum opisanych kilkanaście-kilkadziesiąt. Wszystkie kropka w kropkę takie same. Jesteście urabiani do uległości.

Niedługo potem dowiedziałem się, że już ma nowego chłopaka.

Przypomnij sobie anegdotę o małpie i gałęzi. Widzisz - ona po kilku dniach ma nowego sexfrienda a Ty smarkasz i rozpamiętujesz jak to kiedyś było fajnie zamiast ruchać jakąś fajną szparkę - ot tak, w ramach dywersyfikacji bodźców i w celu uleczenia pozwiązkowego kaca.

Za radą kolegi i znajomych usunąłem wszystko co mi o niej mogło przypominać - zdjęcia, z fb. Wszystko.

Bardzo mądrze. Teraz pora na trudniejsze zadanie - czyli usunięcie Twojej ex z twojego umysłu i pewnych obszarów podświadomości. W skrócie - musisz wyrobić sobie nawyk niemyślenia o niej.

Pech chciał, że spotkaliśmy się raz na ulicy, a ja czułem nieposkromnioną potrzebę porozmawiania z nią, co ostatecznie się stało, bo na spokojnie pogadaliśmy (ostatnia rozmowa to były krzyki z jej strony i wrogość do mnie).

Wrogość ze strony niegdyś 'ukochanej' samicy = ostatni etap spantoflenia i zpizdowacenia faceta (nie mylić z mężczyzną). Słabymi się gardzi i tak też zostałeś potraktowany. Wyciągnij z tego wnioski.

Oczywiście chciałem się dowiedzieć czy jeszcze coś do mnie czuje i czy wrócimy do siebie, ale powiedziała, że to już niemożliwe, że niektórych rzeczy cofnąć się nie da.

Beta-play. Zadziałałeś jak typowy bieda-orbiter co to krąży na około swojego 'słoneczka'. Drobna przypowiastka - w wielu starożytnych pismach słońce jest symbolem męskości, a księżyc - kobiecości. Pszypadeg?

Wyszło koniec końców, że wystawiła mnie na próbę. Nie mówiła nic, że oczekuje większego zaangażowania z mojej strony i czułości. Więc ja nieświadomie jej tego nie dałem i nie dostałem szansy, ale ona świadomie przede mną ukryła swoje potrzeby. Oczywiście jest mi zwyczajnie po ludzku przykro, że tak się wszystko potoczyło. Teraz dochodzę do siebie. Od jej siostry się tylko niedawno dowiedziałem, że jest jej chyba przykro, że pousuwałem zdjęcia i wyrzuciłem ją z fb, bo chyba zaglądała co jakiś czas na mój profil. Marne to było pocieszenie, ale jest jak jest.

puking_rainbows_gravity_falls_looped.gif 

Obecnie dochodzę do siebie i w zasadzie sam nie wiem czego tak naprawdę oczekuję od siebie.

Nikt Tobie tego nie powie.

Wiem, że popełniełem masę błędów książkowych, ale pokusa rozmowy z nią i próby powrotu były silniejsze.

I właśnie to jest jeden z tych książkowych błędów.

Teraz jestem bardziej świadom niektórych spraw.

Oby to była prawda.

Chciałbym od Was usłyszeć rady. Co powinienem teraz zrobić?

Spuszczasz ja w kiblu i idziesz wyrwać jakieś świeże towary, ewentualnie do burdelu na dziwki. Nie żartuję.

Jak się zachować na przyszłość?

Na początek przeczytaj książki właściciela forum. Może rozjaśnisz sobie co nieco. Potem przyjdzie czas na stawianie swoich celów i ich realizację. Jeżeli szukasz porad - 'jak zaruchać' 'jak zatrzymać moją myszkę' to bardzo mi przykro ale to nie jest główny cel strategiczny forum. Odsyłam do Credo i wątku ZASADY w dziale Regulamin Forum.

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Mądry Polak po szkodzie" - to doświadczenie dało mi wiele do myślenia. Teraz wiem więcej, wyciągnąłem wnioski. Wcześniej myślałem, że starania o jak najlepsze relacje między nami to jest droga do sukcesu, że doceni wszystko. Obecnie mi się wydaję, że to na ma jest niestabilna uczuciowo, bo ja w swoich intencjach byłem zawsze szczery, i postąpi tak samo - prędzej lub później. Odpuściłem sobie. Nie szukam z nią żadnego kontaktu, nie dowiaduję się co u niej słychać itp. A czas wypełniłem sobie wszelkimi możliwymi zajęciami, w tym zacząłem chodzić na boks. Może to mnie bardziej uodporni na takie rzeczy na przyszłość.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Wcześniej myślałem, że starania o jak najlepsze relacje między nami to jest droga do sukcesu, że doceni wszystko.

 

Żadna baba tego nie doceni.

 

Cytat

w tym zacząłem chodzić na boks. Może to mnie bardziej uodporni na takie rzeczy na przyszłość.

 

Pomyśl sobie w ten sposób: trudno o bardziej żałosny widok niż wysportowany byczek zdolny zrobić komuś z mordy galaretę, płaczący za jakąś niezrównoważoną umysłowo istotą i traktujący ją jako ósmy cud świata. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardziej chodziło mi o to, że sport bardziej mnie wyhartuje, zrobić coś dla siebie. Nie mam zamiaru obijać mordy komukolwiek. To zwyczajnie nie w moim stylu. Nie chcę też nikomu coś udowadniać. A dwa, to naprawdę dobra "rehabilitacja" po tym wszystkim.

Edytowane przez MasterOfBashon
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko taka jedna mała rada dopisana do tego wszystkiego do zapamiętania: one wszystkie są takie same. Tyle że mniej lub bardziej cwane w manipulacjach i różnią się wyglądem. Jakby była mniej atrakcyjna i mniej cwana, to by została z tobą i by ćwierkała że "DOCENIA", a ty byś uwierzył.

Nie ma co wierzyć kobiecym słowom. To taka paplanina byś był tym beta-sługusem, a ona i tak cię traktuje nie uczuciowo, szczerze, z zasadami, tylko instrumentalnie.
Tak by to jej było dobrze, ale byś sądził że to wam jest dobrze i dobrze sie starasz niewolniku panci.

Poczytaj o SMV. Znalazła lepszego i tobą musiała pogardzić, oczywiście wybielając swój grzeszek zdrady. Takie one są - każda sie kiedyś puści... chyba że nie będzie już miała do kogo, ale to praktycznie niemożliwe. Nawet tłuste baby na wózkach inwalidzkich znajdują spragnionych kolesi.

W tym jest problem, że taki beta ma 1 kobietę i robi z niej 8 cud świata, ufa jej, wierzy w słówka, zapewnienia, sądzi że ona potrafi docenić a nie tylko pasożytować i wykorzystywać to uczucie do niej, a one mają takich na pęczki i kompletnie sie nie przywiązują. Albo sam działasz i ogarniasz, kobieta sama się o ciebie stara bo wie że lepszego nie znajdzie albo kaplica. Jedna okazja zainteresowanego o wyższej wartości niż ty (wg jej cipki i wyrachowania) i zostajesz zmieniony na lepszy model. Panie są płytkie i powierzchowne, to musisz wiedzieć. Żaden tam romantyzm i miłość.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, MasterOfBashon napisał:

Bardziej chodziło mi o to, że sport bardziej mnie wyhartuje, zrobić coś dla siebie. Nie mam zamiaru obijać mordy komukolwiek. To zwyczajnie nie w moim stylu. Nie chcę też nikomu coś udowadniać. A dwa, to naprawdę dobra "rehabilitacja" po tym wszystkim.

 

Wiem o co chodzi. Ja też trenuję, a nie jestem ulicznym zakapiorem.

 

Właśnie chodzi o to zahartowanie. Jesteś mocny, silny, sprawny, to śmieszne by było, gdyby drobna panienka mogła cię 'złamać'. 

Z treningów oprócz rozwoju ciała idzie też rozwój charakteru. Polecam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego naucz się żyć dla siebie, bądź dla siebie najważniejszy, a samice traktuj jako dodatek, ma być miły a jeśli nie jest to się trzeba pożegnać.

 

Dla kobiet przedstawiamy wartość jedynie użyteczną i trzeba zapomnieć o lovcianiu, jeśli chce się wyjść na plusie, brać  pod uwagę korzyści jakie możemy uzyskać.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wartość użyteczna - jesteś usługodawcą i zadaniowcem. W skład tego wchodzą: emocje, zasoby, wygląd, status. Im więcej dasz, tym ładniejszą kobietę sobie wykupisz. Na stałe, lub na chwile. W zależności od JEJ potrzeby.

Płacisz - ruchasz.

I ok - inteligentniejszą, jeśli ktoś z was jeszcze potrafi tak mówić o kobiecym mózgu. Dla mnie to jedynie cwaniactwo, a związki to zawoalowana prostytucja, ale pod ładną nazwą - bo kobiety jedynie o co umieją się starać to o dobrą opinię o sobie samej. Czy kłamie, czy udaje, ważne że ona jest odbierana dobrze. Ładnie mówi, ładnie wygląda. Manipulacja po to by też uzyskać korzyści tylko dla siebie.

To tak jakbyś był takim sklepem dla kobiet. Do sklepu z brudnymi skarpetkami mało kto przyjdzie. Jak masz duży wybór w sklepie, sporą ofertę, a do tego promocje, kusisz, to ona będzie wchodzić - a ty w nią. Dlatego jak można sie starać o kobietę, która to tak naprawdę zawsze jest tą kupującą i potrzebującą? To tylko proszenie o seks.

Każdy chłop który prosi o uczucia kobiety, zasady, ufnosc, wiernosc i i nie ideały to będzie dla nich dzieciak. To one chcą i są dziećmi. One opieki chcą i tego wszystkiego. Ty tyrasz i masz ją gdzieś, taka ozdoba w domu, czy na spotkaniach (jak za dużo nie pierdoli) i laleczka do łóżka.

A nie jakaś tam miłość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.