Piecyk naftowy poszukiwany (raczej żywy niż martwy)

[Rnext]

Coś mi chodzi dreszczem po plecach, że dobrze byłoby się doposażyć w jakieś kolejne, alternatywne źródło ciepła. Zawsze wprawdzie można ognisko rozpalić, ale nocowanie przed domem przy ognisku zimą, choć jest jakąś opcją, to moje stare gnaty nie chciałyby z niej musieć korzystać.

 

Zatem - awaryjne grzanie elektryczne jest, butle gazowe są, choć spróbuję zrobić w tym tygodniu ich zapas na całą zimę, ale i tu i tu prąd potrzebny. O ile jakieś blokowiska, najbardziej chętne w swej masie, na wypadek przymarzania butów do podłóg, do zapalenia pochodni z hasłami "Niedzielski, będziesz wisiał" będą zasilane z "cieplika", więc ich pewnie rządowy projekt energetycznych blackoutów, spowodowanych przyzwyczajaniem do ocieplenia klimatu nie dotknie. Głupi to oni są, ale nie aż tak, żeby zadzierać przymarzającym tłumem. Czytać i tak mało kto czyta to po co im światło. Nie czytają, to nawet lepiej - niech tak zostanie. 

 

Więc w dobie zakopywania kopalń i brzydko starzejącej się Mumii Europejskiej, która zamienia się w cuchnącą obłędem staruszkę, upudrowaną i przystrojoną w tęczowe pióropusze, choć zapomina się na co dzień nawet podetrzeć, a najlepsi synowie jej łona to typy pokroju Herr Klausa, Macrona, Frau Merkel czy Morawieckiego, różnie być może. No śmietanka, którą bez oporów można podziwiać i której z pewnością można zaufać. 

 

Jak mawiał pewien zaprzyjaźniony prezes nieistniejącej już niestety firmy - "przechodząc do adremu", w planie mam jakiś mały (ca 2kW), awaryjny piecyk na naftę. Musi pracować off-grid, tak sam z siebie, mało palić a jeszcze lepiej naftę zwracać do kanistrów  No ale się na tym nic a nic nie znam i jak ktoś coś, to i mnie się może przyda i innym forumowiczom. Których jak by co, zachęcam do rozważenia wszelkich temu podobnych opcji awaryjnych. Moje koście gadatliwe nie są, ale coś mi mówią, że tak trzeba. 

 

"Nas, bohaterów? Prądem?

{...}

Z pozdrowieniami dla wszystkich fanów hibernacji!"