Skocz do zawartości

"Muszę się wyszaleć" - czy zawsze chodzi o jedno?


Rekomendowane odpowiedzi

Jeśli pani mówi: 'jestem młoda, chcę się wyszaleć', to zawsze mam wrażenie że chodzi jej tylko o jedno - karuzelę kutangów. Może są jeszcze inne rzeczy, ale stanowią one raczej uzpełnienie.

 

Pytanie brzmi więc: czy znacie choć jedną panią dla której "wyszaleć się za młodu" oznacza coś innego niż imprezy i nabijanie licznika kutang?

 

comment_15942151021ARmihXOhoCKTj0gO19m17

  • Like 6
  • Dzięki 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, cst9191 napisał:

Pytanie brzmi więc: czy znacie choć jedną panią dla której "wyszaleć się za młodu" oznacza coś innego niż imprezy i nabijanie licznika kutang?

Nie.

Ale w przypadku mężczyzn istnieje często  analogiczna motywacja, nie ma co koloryzować rzeczywistości. 

  • Like 16
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znam panią, która poszła w sporty ekstremalne w ramach "wyszalenia się". Nawet bym w to uwierzył, gdyby nie pewne fakty dotyczące skrytego kutangowania z obcokrajowcami, które przez przypadek poznałem. Pani miała taki fetysz, że dawała śniadym hiszpańskojęzycznym bez zahamowań. 😁

 

Dlatego według mnie taka deklaracja jest jednoznaczna, nawet jak pani wprost i świadomie się nie przyzna, to zachowanie "wielu opcji" jest bardzo kuszące. 

 

Zresztą. Na studiach było dużo lasek, które były wręcz przechodnie - musiały się wyszaleć. 😁

  • Like 2
  • Haha 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Obliteraror napisał:

Ale w przypadku mężczyzn istnieje często  analogiczna motywacja, nie ma co koloryzować rzeczywistości. 

 

 

Zgodzę się.

 

Tylko psychika kobiety inaczej to znosi i nie wraca już na normalne tory.

 

To jest między nami zasadnicza różnica.

  • Like 16
  • Haha 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, cst9191 napisał:

czy znacie choć jedną panią dla której "wyszaleć się za młodu" oznacza coś innego niż imprezy i nabijanie licznika kutang?

Ja znam. Oznacza to dla tych Pań imprezowanie, picie, podróże i robienie czegoś nowego kilka razy w tygodniu. Nie zawsze oznacza to seks. 

2 minuty temu, Król Jarosław I napisał:

Tylko psychika kobiety inaczej to znosi i nie wraca już na normalne tory.

No nie wiem. Moi koledzy który dużo zaliczali czy to dziwek w burdelach czy to na imprezach raczej nie radzą sobie w związkach. 

  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Król Jarosław I napisał:

To jest między nami zasadnicza różnica.

Fakt. Jeszcze w czasach przed trzecią falą feminizmu w miarę naturalne było, że mężczyzna w pewnym wieku czuje się ustatkowany, nabierając wcześniej życiowych doświadczeń w wieku sferach, również seksualnej. Mało kogo to dziwiło.

Z reguły nie odbierało mu to kompetencji i możliwości budowania małżeństwa i życia z jedną kobietą.

 

Czy każdy tak robił? Oczywiście że nie. Ale było to w miarę naturalne zachowanie, zrzucane na karb męskiej młodości. Same kobiety nie były oczywiście święte, ale nie było tak zaburzonego wektora, jak obecnie.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

32 minuty temu, Zwykły Facet napisał:

Oznacza to dla tych Pań imprezowanie, picie, podróże. Nie zawsze oznacza to seks. 

Ty tak na serio?

 

Te panie to pewnie imprezują i pija w samotności na bezludnych wyspach.:D

Edytowane przez Brat Jan
  • Like 3
  • Dzięki 2
  • Haha 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Brat Jan napisał:

Ty tak na serio?

 

Te panie to pewnie imprezują i pija w samotności na bezludnych wyspach.:D

Nie same ale nie każdy ma takie towarzystwo ze sie wszyscy na imprezach bzykaja. 

Jedna która znam do 22 roku życia była dziewica. Wszystko zależy od towarzystwa. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 minut temu, Król Jarosław I napisał:

Tylko psychika kobiety inaczej to znosi i nie wraca już na normalne tory.

 

Właśnie wydaje mi się, że psychika znosi to bez problemu. Tylko EXP postaci rośnie i potem kobiety po karuzeli radzą sobie jeszcze lepiej w związkach, niż te bez karuzeli. :D

 

Edytowane przez Exar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Zwykły Facet napisał:

Wszystko zależy od towarzystwa.

To fakt, weźmy takie "kółka różańcowe" z mojej okolicy. Znałem kiedyś jednego takiego gościa - brat mojego dobrego kumpla ze szkoły podstawowej. Co niedziela w kościele, zero alkoholu, używek, zawsze przykładny uczeń, szkoły pokończone z wyróżnieniem, studia dość prestiżowe i co w tej historii najważniejsze: na samą myśl o seksie go skręcało i to dosłownie, wyznawca czystości przedmałżeńskiej. Co się okazało któregoś pięknego poranka? Otóż chłopina się żeni z zapoznaną na jednej w pielgrzymek Moniką. Nic w tym dziwnego nie było gdyby nie to, że na owej pielgrzymce się pobzykali i w wyniku tejże konsupmcji znajomości owa pani zaszła.

 

Z tej samej parafii historia zasłyszana: miejscowy ksiądz na pielgrzymkę zaprosił kilku skruszonych panów z wyrokami na kontach, co to rzekomo w ramach resocjalizacji się nawrócili. Panowie z zaproszenia, a jakże, chętnie skorzystali. Na pielgrzymce nie mogli się opędzić od naszych parafialnych, świętych Polek co to jak tylko zobaczyły wysokich i barczystych panów kipiących testosteronem, to gotowe były dosłownie na wszystko. Taka miła odmiana od grzecznych i ułożonych katolików płci męskiej.

 

Także ewidentnie towarzystwo definiuje wszystko i w starciu z siłami natury owo towarzystwo zawsze zwycięży z ogromną przewagą.

 

Co do tematu: oczywiście, że zawsze oznacza to jedno i to samo. Od dawna gdy tylko słyszę z kobiecych ust sformułowania typu: potrzebuję czasu, muszę się wyszaleć, muszę to przemyśleć, to oznacza to dla mnie jedno: jest nowa gałąź, którą to gałąź trzeba własnoręcznie przebadać i tyle.

 

W kobiecej psychice istnieje coś takiego jak mechanizm wyparcia lub też racjonalizacja, które ma ogromną wręcz siłę. Ona zawsze to sobie jakoś wytłumaczy i owe teksty są tego najlepszym przykładem. Mają jedynie służyć wytłumaczeniu sobie czy światu faktu, że nie jestem puszczalska czy łatwa. Miś przecież lodzik to nie seks, ale jak mnie w kiblu posuwał to myślałam tylko o tobie, także to nie zdrada.

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 21
  • Dzięki 2
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Król Jarosław I napisał:

 

 

Zgodzę się.

 

Tylko psychika kobiety inaczej to znosi i nie wraca już na normalne tory.

 

To jest między nami zasadnicza różnica.

zasadniczno kobiety znoszą to LEPIEJ. Np. wypierają, nie liczą ONS, zerują liczniki, obwiniają innych za niepowodzenie, przegadują nieudane relacje, skoki w bok. Wyśmiewają w końcu lepiej to przepracowują. No ale możliwe że sie myle, nie podaję danych , mówię tylko o tym co sam obserwuje i o czym troche wiem. 
Zna ktoś laskę która targnęła się na swoje życie po nieudanym związku, odrzuconej miłości?

  • Like 3
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Exar @Personal Best nie nie znoszą.

 

U wielu równolatków płci męskiej widzę wyhamowanie i zmęczenie wyszaleniem.

 

U kobiet przeciwnie, pożądanie coraz więcej. Narkoman leczący się kolejnymi większymi dawkami. Tak to tu wygląda.

 

Może lepiej udają ale powtarzam one nie znoszą tego lepiej.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Zwykły Facet napisał:

Moi koledzy który dużo zaliczali czy to dziwek w burdelach czy to na imprezach raczej nie radzą sobie w związkach. 

Z pizdy tekst, co ma zaliczanie do radzenia sobie w związkach? 

  • Like 3
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, zuckerfrei napisał:

Z pizdy tekst, co ma zaliczanie do radzenia sobie w związkach? 

 

Chodzi mu o to, że rozwiązłość mężczyzny rzutuje na jego późniejsze relacje w związku.

 

Tylko, że ci nie rozwiąźli radzą sobie tak, że wyciera się nimi podłogę najczęściej.

 

Więc z pizdy tekst :D

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zazwyczaj chodzi o jedno. Pani zdaje sobie sprawę, że ma prime time i chce to wykorzystać po bandzie, wiedząc, że za kilka lat trzeba będzie "spoważnieć", otrzepać kurz chadów i zabrać się za szukanie spokojnego beciaka "na menża".

 

Ten tekst to absolutna klasyka od pradziejów.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też ostro imprezowałem i wyszedłem na ludzi (raczej). Teraz nie piję, nie mam nałogów, właściwie żadnych, a miałem czasy, gdzie na bombie chodziłem i robiłem prezentacje. Nie jestem z tego dumny.

 

Ale lepiej wyszaleć się w tym czasie studenckim, LO, niż mieć potrzebę niezaspokojoną przez kolejną dekadę. Pomyślcie, co byście woleli. Żyć z kimś, kto udaje, że czegoś nie chce, czy z kimś, kto jest już po fakcie i rozumie, że to nie było to.

  • Like 7
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, cst9191 said:

Pytanie brzmi więc: czy znacie choć jedną panią dla której "wyszaleć się za młodu" oznacza coś innego niż imprezy i nabijanie licznika kutang?

Znam.

Panna prowadziła bardzo agresywną działalność gospodarczą na pograniczu prawa.

Wysoki stres, wysokie ryzyko, wysokie zarobki.

Była z ku**wsko biednej rodziny i była straszliwie zmotywowana na zrobienie kasy i brak zależności finansowej od kogokolwiek.

Dla niej "wyszalenie się" polegało na tym, że pracowała przez 18 h/dobę 6-7 dni w tygodniu, a potem robiła sobie tydzień-dwa przerwy i "szalała" wydając kasę w Mediolanie, Paryżu albo Nowym Jorku.

Głównie na bezużyteczne gówno typu luksusowe torebki, buty albo biżuterię.

Z mężczyznami się nie zadawała, bo miała obsesję, że ją chcą wydoić z kasy.

 

Jest jedną z tych osób, dzięki którym zrozumiałem, że chciwość i pogoń za kasą robi cżłowiekowi nawóz z mózgu.

 

Myślę, że jakby czas młodości spędziła na zaliczeniu kolejnych łóżek, to by była mniej walnięta. Ale co kto lubi.

 

 

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Sundance Kid napisał:

Dla niej "wyszalenie się" polegało na tym, że pracowała przez 18 h/dobę 6-7 dni w tygodniu, a potem robiła sobie tydzień-dwa przerwy i "szalała" wydając kasę w Mediolanie, Paryżu albo Nowym Jorku.

Głównie na bezużyteczne gówno typu luksusowe torebki, buty albo biżuterię.

No, ale jak za swoje to może, pracowała dużo to i zapłata się jej należy, skoro nie miała bankomata to znaczy, że była na pewno inna niż żonka naszego obrońcy

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Krugerrand napisał:

weźmy takie "kółka różańcowe" z mojej okolicy. Znałem kiedyś jednego takiego gościa

Akurat towarzystwo religijne nie zawsze znaczy dobre ;)

34 minuty temu, Doggie napisał:

Zapewne była dziewicą, ale już analne wrota odwiedzało wielu. 😅

Wiedziałem ze ktoś to napisze. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.