Skocz do zawartości

Co dziś zrobiłeś, aby poprawić swoje życie?


krzy_siek

Rekomendowane odpowiedzi

Godzinę temu, Król Jarosław I napisał:

Warzywa to węgle?

 

Godzinę temu, Tornado napisał:

o jest bulwa nie warzywo.

Tak jak pomidor jest owocem.

Marchew korzeniem.....itd

 

Tak warzywa mają węglowodany (najczęściej głównie węglowodany).

Oczywiście niektóre śladowe ilości i takie jem - seler naciowy, kapusta, brukselka, ogórek, pomidor, cukinia itd.

Dużo węgli mają bataty, ziemniaki.

Warzywo to pojęcie kulinarne a nie botaniczne. Wszystko jest owocem

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Zwykły Facet napisał:

Ja nic. Dziś niedziela to odpoczywałem, spędzałem czas w łóżku z partnerka, spacer. 

Produktywny jestem od poniedziałku do piątku. W weekend musze odpuścić zeby odpocząć. 

I w sumie to jest bardzo dobre nastawienie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Król Jarosław I napisał:

A potem się wkurwiłem bo nieopodal jest burdel (30km stąd) i upatrzyłem sobie tam już wczoraj taką jedną Rosjankę i jeszcze rano po przebudzeniu sprawdzałem czy jest na stronie i była i jak chciałem przed chwilą dzwonić i ją rezerwować i wybrać się tam koło 14 to zobaczyłem, że ją zdjęli..... 💔 a oprócz niej jest 5 p0lek...... tak więc tego, czekam z tym do ślubu.

9088589668_nie_placz_kurwa.jpg

  • Like 1
  • Haha 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, ZamaskowanyKarmazyn napisał:

najlepszym wydarzeniem w tygodniu było spotkanie ze znajomymi/dziewczyną.

ostatnio pisałeś coś o depresji o kobietach że są zimne i bezwzględne, poznałeś jakąś myszkę coś się zmieniło?

4 godziny temu, BlacKnight napisał:

Jaja najlepsze na śniadanie.

kiedyś mówili że 2 jajka na tydzień max

4 godziny temu, Iceman84PL napisał:

oraz posprzątałem w domu

w niedzielę powinieneś to zrobić w sobotę, niedziela to grzech

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W piątek odebrałem z poczty mikrokontroler wraz z zestawem elektronicznych rzeczy i cała sb i pół Nd uczyłem się go programować (i siłą rzeczy zacząłem uczyć się języka C).

Towarzysko wyszedłem też do ludzi.

Edytowane przez Dassler89
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To był w sumie dobry dzień, choć z rana był słaby energetycznie (wczoraj 2godz. w sumie do północy , pozwoliłem sobie na Cities Skylines), a rano zagrałem 30min w Fornite jak rodzinka jeszcze sie nie ogarneła - gry komputerowe powodują u mnie zjazd energii życiowej więc ograniczam - no ale niedziela to niedziela).

....Na szczęście zmusilem się - ogarnąłem mieszkanie, a potem ze starszym synem na siłownię - góra zrobiona - obiecałem  sobie nogi po południu, ale nic nie wyszło.

No ale po południu łapalem z młodym pokemony go na mieście  i w sumie pękło 8km na krokomierzu, więc można zaliczyć:).

 

 Bawiłem się potem z dziećmi w domu do wieczora .

 

 Przed spaniem mam nadzieję że uda się 15min angielski, podsumowanie dnia w kalendarzu, a potem medytacja na sen. 

 

Z żoną można by lepiej relacje dziś spędzić ale ma hujowy humor, jest niemiła i nie jest kobieca, więc ma u mnie maksymalny tzw. "Dread".

Teraz wieczorem jest już miłą suczką, bo shit testy zdane i fajna energię mam cały dzień i chciałaby mojego berła, ale po tym wszystkim raczej jutro wybiorę się na masaz nuru.

 

Gdybym jeszcze jakąś technikę MMA z synem przećwiczył i był więcej w ciągu dnia w stanie mindfulnes, to byłby dzień na poziomie osiągnięcia pokoju (patrząc na poziomy Hawkinsa)- no ale nie jest źle. 

 

 

@krzy_sieku mnie keto  to moja  natulna dieta  od dzieciństwa  - trudniej właśnie jeść mi inaczej. Przynajmniej ładnie wyglądam jak na swój wiek.

 

@niemlodyjoda i @Brat Jan mają racje - trzeba działać, ale też trzeba słuchac siebie i znakeźć balans. 

 

Ja ostatnie 4lata odcinałem kupony i zaczęło mi to szkodzić (w sumie może to opiszę kiedyś, bo temat ciekawy może być ) - teraz jest czas za ostrą  jazdę, bo nie jestem zadowolony z pewnych efektów mojego bumelanctwa, pomimo, że warunki są do tego żeby nadal tkwic w tym co jest.

 

Zawsze te okresy ostrego napieprzania przenoszą nas w ciekawsze miejsca w życiu.  Za rok zaś wrzucę na wyjebane - na dwa, trzy lata, bo znam siebie.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Akadyjczyk napisał:

ostatnio pisałeś coś o depresji o kobietach że są zimne i bezwzględne, poznałeś jakąś myszkę coś się zmieniło?

Fragment który cytujesz nawiązuje do wcześniejszego okresu niż ten w którym pisałem o depresji, a depresja była spowodowana między innymi właśnie nakładania na siebie za dużo niepotrzebnego gówna.
Jak zluzlowałem gacie to i zacząłem być sobą, takim uśmiechniętym, to i dziewczynę poznałem. :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krzy_siek

 

Strasznie się cieszę, że to co pisze od czasu do czasu na forum pobudziło Cię do założenia tego wątku. Tak samo serce rośnie kiedy widzę, że ludzie w jakiś sposób starają się pracować nad sobą, budować swoje "małe szczęścia" czy też, choć w minimalnym stopniu, pchać życie do przodu.

 

Ogólnie polecam Wam przeglądnięcie tego topicu i zwrócenie uwagi jak wielki jest wachlarz ludzkich marzeń, pragnień i tego co uznajemy za "szczęście" czy też "sukces". A może nim być zarówno:

- spędzenie zajebistego dnia z dziećmi, które się kocha

- 50 km na rowerze

- planowanie skalowania firmy jaką się prowadzi

- nauka nowych umiejętności jakie będą nam potrzebne w pracy

- spędzenie fajnego czasu / seks z żoną / kobietą z którą się jest

- relaks

- obcowanie z naturą

- pójście

 

Myślę, iż jeszcze bardzo wiele osób nie rozumie, iż jesteśmy ludźmi co implikuje fakt, że choć na poziomie biologicznym mamy te same potrzeby to jednak objawiają się one w różny sposób. Dla kogoś wspaniałym życiem będzie leśniczówka pośrodku lasu, a dla innego "życie w środku miejskiej dżungli" - czy któreś z nich jest lepsze, a któreś gorsze?

To zależy dla kogo. W życiu chodzi o to aby dążyć do swojego osobistego szczęścia, jakiekolwiek ono nie jest, a, jak mawiał Wielki Szu - "Szczęście? Szczęście chłopcze to trzeba sobie umieć zorganizować".

 

I do tego Was właśnie namawiam - organizowania sobie szczęścia, a nie, coraz bardziej popularnego na forum, jojczenia o tym jakie życie jest ch*jowe. Życie, w większości przypadków, będzie odbiciem Waszych działań. Mając 37 lat widzę ile rzeczy zaniedbałem jako młody chłopak (przez co teraz muszę nad tym pracować ciężej niż CI, którzy dostali to z automatu albo przepracowali wiele lat wcześniej) ale widzę też ile bonusów przyniosła mi ciężka praca nad swoimi wadami - nieśmiałością, introwertyzmem, może nawet neurotyzmem, brakiem pewności siebie, kompleksami co do wyglądu i lenistwem etc.

 

Oczywiście możesz nie chcieć niczego - i być szczęśliwym - mam takich znajomych i bardzo ich lubię - ale u nich nie łączy się to z narzekaniem i zazdrością a po prostu wybraniem innej ścieżki życia. Niestety obserwuję często coś innego - ludzie odrzucają walkę o siebie i stają się cholernie zgorzkniali, zazdrośni i toksyczni co celnie ujmuje zdanie "patrz ale się nachapał j*bany złodziej, pewnie nakrdał sk*rwysyn". Ludwiku Dornie i Sabo, nie idźcie tą drogą ;) 

 

Świat, wbrew temu co myśli wielu ludzi, może być naprawdę wspaniałym miejscem, gdzie możecie czuć się dobrze, kochać (cokolwiek to dla Was nie znaczy), być kochanym, odkrywać nowe rzeczy i czerpać z tego radość ale - nie ma tutaj nic za darmo.

 

Jeśli chcę dziewczynę z topki a nie urodziłem się facetem z topki - - muszę na to zapracować

Jeśli chcę żyć na finansowym poziomie topki, a nie dostałem kasy "z urodzenia" - musze na to zapracować.

Chcę być genialnym zawodnikiem w jakiejś dziedzinie - musze trenować.

 

Etc. etc.

 

Pytanie - czy TY, nikt inny, tego chcesz i czy ma to dla Ciebie sens. Jeśli uważasz że tak, wstajesz i walczysz o to jeśli nie przerzucasz energię na to co naprawdę dla Ciebie (a nie dla społeczeństwa, rodziny, znajomych) jest ważne albo odpuszczasz i masz święty spokój.

 

Nie ma jednak nic przyjemniejszego niż konsumowanie owoców swojego wysiłku. Fajnie jest patrzeć jak dzięki niemu zmienia się ciało, rosną Twoje możliwości finansowe, intelektualne, stajesz się coraz lepszy w tym co kochasz - ja osobiście po prostu to bardzo lubię :) 

 

Uważam, iż jako mężczyzna, każdy z nas ma w sobie zaszczepiony gen walki "o coś" co "jest dla mnie ważne" i tym różnimy się od kobiet - one płyną z prądem, a my możemy ten prąd kształtować, zawracać i zmieniać. Kolumb, Vasco da Gama, Armstrong, Tyson Fury, Einstein i setki tysięcy innych, którzy są przykładem, iż warto chcieć i podążać za tym co się chce są / byli mężczyznami i czy to się współczesnemu lewactwu czy kobietom podoba - to oni walczyli, zwyciężali i pchali naszą cywilizację do przodu, a nie jojczenie, płacz przy byle problemie czy pie*dolenie o "nierównościach".

 

Dlatego namawiam Was - zamiast jojczyć - zastanówcie się czy chcecie o coś w życiu zawalczyć czy płynąc z prądem. Jeśli chcecie płynąć z prądem nie jojczcie tylko zaakceptujcie plusy i minusy tego stanu, a jeśli chcecie walczyć to... ważne jest tylko to abyście wstali o jeden raz więcej niż upadniecie. Aż tyle i tylko tyle.

 

I tego Wam życzę :) 

 

 

13770337_1228385897172493_50442291832918

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 6
  • Dzięki 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złożyłem wypowiedzenie w robocie jednocześnie zaczynam studia podyplomowe.

Zgodziłem się przejść na niepełny etat na kilka miesięcy bo trudno znaleźć zastępstwo.

Odzyskałem 1.5 dnia w tygodniu. Pochłania ten czas rodzina, zaraz studia.

Mimo wszystko to odmiana i zmniejsza moje wypalenie.

Od wiosny bezrobocie zawodowe, pierwsze w życiu, nie mogę się doczekać. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, krzy_siek napisał:

Wszystko jest owocem

Owoce rosną na krzakach/drzewach.

 

Ziemniaki/kartofyle/pyry są ważne w naszej lokalnej 'szamie' ze względu na potas.

Potem jest długa przerwa w piramidzie potas/gramatura.

 

  

Godzinę temu, niemlodyjoda napisał:

ważne jest tylko to abyście wstali o jeden raz więcej niż upadniecie.

Fajnie.

Lecz to rada jest nie pełna.

Co jakiś czas podczas upadku trzeba poleżeć(zrobić remanet/optymalizacje/refleksje) gdyż 'upadki' są obarczone 3 rodzajami błędu.

Stały/cykliczny/chwilowy.

 

Chwilowy jest jedynym który nie zależy od nas. 

Pozostałe są wynikową naszej interpretacji/działania względem skutecznośi/sukcesu/szczęścia.

 

*Co Cię wzięło na taki wypływ 'pierdolamento' o continuum wszechświata???

AUTOREFLEKSJA z modułem 'wielkiego' mistrza?

TROCHĘ 'gruby' tekst(obszerny) jak na wpis.

Czy to forma samooczyszczania się z błędów poznawczych?

.....?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, niemlodyjoda napisał:

Dlatego namawiam Was - zamiast jojczyć - zastanówcie się czy chcecie o coś w życiu zawalczyć czy płynąc z prądem. Jeśli chcecie płynąć z prądem nie jojczcie tylko zaakceptujcie plusy i minusy tego stanu, a jeśli chcecie walczyć to... ważne jest tylko to abyście wstali o jeden raz więcej niż upadniecie. Aż tyle i tylko tyle.

 

Jest na Netflixie taka fajna seria "Filmy z naszej młodości", o kulisach kręcenia filmowych hitów w rodzaju Powrotu do Przyszłości, Forresta Gumpa, Parku Jurajskiego czy Robocopa. I w wiekszości odcinków powtarza się ten sam schemat - wiele z tych scenariuszy na etapie próby ich sprzedaży wytwórniom była odrzucana na starcie. Jako nudne, głupie, zbyt odjechane, z zerowym potencjałem sprzedażowym itd. Przypominam - scenariuszy, które zaowocowały nakręceniem megahitów, mających ogromny wpływ na historię kina.

 

Co by było, gdyby ktoś się poddał już na tym etapie? :)

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, niemlodyjoda napisał:

Strasznie się cieszę, że to co pisze od czasu do czasu na forum pobudziło Cię do założenia tego wątku. Tak samo serce rośnie kiedy widzę, że ludzie w jakiś sposób starają się pracować nad sobą, budować swoje "małe szczęścia" czy też, choć w minimalnym stopniu, pchać życie do przodu.

Dziękuję za Twój wkład:)

Ostatnio miałem ciężkie dni. Przez kilka tygodni robiłem naprawdę mało, przez zawirowania zawodowe, zdanie sobie sprawy że to co obecnie robię to tylko sztuka dla sztuki - trzeba zrobić ale zrobię to nara. Miałem stan wręcz depresyjny. Dopiero w ten weekend wziąłem się za siebie i zacząłem robić to co powinienem. W niedzelę zacząłem jedno zadanie, porobiłęm 1,5 godziny. Z ustawionym timerem, musiałem czuć nad sobą jakiegoś bata (samodzielnie nałożonego). Dzisiaj popracowałem nad tym zadaniem ponad 5 godzin, już sie wkręciłem, zacząłem czuć jakiś entuzjazm, satysfakcję z realizacji, i widzę na horyzoncie już dalsze etapy realizacji. 

 

Twoje słowa które cytowałem w pierwszym poście tego tematu mnie też były potrzebne.

Będę od czasu do czasu wrzucał tutaj jakieś czynności, zadania które udało się zrealizować, do tego też zachęcam innych, aby wzajemnie się napędzać, nie popadać w marazm tak jak ja na kilka tygodni (niektórzy potrafią tak na kilka lat;/

 

Dzisiaj zrobiłem drobne zakupy AGD.

Popracowałem kilka godzin nad zadaniami które muszę pokończyć.

Czytam dalej książkę.

zrobiłem spacer ponad godzinny po dużym obiedzie dla lepszego trawienia, lepszej wrażliwości insulinowej i obcowania z naturą.

przez godzinę ćwiczyłem swoje hobby do zawodów.

Zrobiłem trening.

 

Wczoraj w końcu wróciłem do chodzenia spać o normalnych porach, bo chodziłem ostatnimi tygodniami po 01:00.

Teraz już idę spać, będę chciał zawsze najpóźniej o 23:30

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.