Skocz do zawartości

Czy kobieta jest zdolna do miłości wobec mężczyzny?


Rekomendowane odpowiedzi

16 godzin temu, Iceman84PL napisał:

Tutaj jest świetna audycja Marka na ten temat😉

 

W skrócie kobieta nie kocha mężczyzny i jednocześnie podświadomie go nienawidzi bo jedną decyzją może zabrać jej urojone szczęście.

Czyli zostawić, pójść do innej, pewnego dnia wymiksować się z relacji mówiąc dosyć a ona zostanie sama.

Kobieta może kochać przyjaciela, tatę, brata, dziadka, swoje dzieciaki natomiast potencjalnego dostarczyciela genów i dóbr NIE.

Czy mężczyzna może kochać kobietę TAK ba nawet poświęcić  życie by kobietę ochronić i potomstwo natomiast kobieta nie jest zdolna do takich czynów wobec mężczyzny.

Dla kobiet miłość jest tylko wtedy gdy mężczyzna ma atrakcyjny wygląd aspekt biologiczny, status i pieniądze aspekt społeczny.

Niestety natura za pomocą hormonów dających poczucie przyjemności na widok przystojnego mężczyzny poprzez adaptacje na przestrzeni milionów lat zaprogramowały tak kobietę

by zbliżać się i kopulować z silnymi samcami a do słabych czuć pogardę, obrzydzenie i trzymać się od nich jak najdalej.

Priorytetem dla natury jest kolejne pokolenie ludzi a nie szczęście człowieka dlatego gdy kobieta zobaczy lepsze geny to zdradza mniej atrakcyjniejszego partnera i jest to silniejsze od niej.

Zdrada, racjonalizacja, oszukiwanie, brak poczucia winy to mechanizmy zamontowane przez naturę w kobiecie by ludzkość przetrwała dalej.

Jeżeli kobieta była by moralna i czuła pożądanie do słabych mężczyzn rodziły by się słabe, chorowite dzieciaki do tego żyły by w gorszych warunkach bo słaby samiec posiadał niski status

a w dawnych czasach to oznaczało zagładę, wykluczenie.

I dzisiaj w cywilizacji mechanizmy wcale się nie zmieniły nawet w dobrobycie jaki obecnie mamy.

Dlatego kobieta podczas seksu z silnym, przystojnym samcem ma silniejszy orgazm po to by macica mogła mocniej, szybciej zasysać nasienie by doszło do zapłodnienia a z brzydkim samcem

orgazmy są słabe lub nie występują. Dlaczego? Bo natura nie chce kiepskich, słabych genów.

 

 

A co jeśli kobieta ma orgazm zanim facet dojdzie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie można porównywać miłości rodzicielskiej do miłości kochanków. To są 2 różne poziomy i w życiu nie chciałbym żeby żona kochała mnie jak dziecko. 

 

A poza tym miłość mężczyzny i miłość kobiety to 2 zupełnie odmienne rzeczy. Wczoraj Marek w audycji nawet o tym mówił. Miłość kobiety generuje podziw, a mężczyzny przywiązanie. Jak w oczach kobiety mężczyzna traci na wartości to i miłość się kończy, a facet jak ma już dość baby to też odchodzi. Stąd romanse sekretarek z szefami. Facet spędza z sekretarką większość dnia i się przywiązuje, a kobiecie imponuje przywódca w firmie więc też się zakochuje. Tylko u kobiet problem polega na tym, że podziw można stracić w 30 sekund jakimś uległym zachowaniem, albo utratą pewności siebie.

 

Tak jak napisał @Ace of Spades facet może być słaby fizycznie, kaleka, brzydki albo biedny, ale jeśli zachowuje się jak lider i jest pewny siebie to w jej oczach będzie ok (no i siłą rzeczy w życiu prędzej czy później też sobie poradzi).

 

... przywiązanie trudniej i dłużej wygasa

Edytowane przez Terve
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 hours ago, bad intentions said:

Miłość kobiety wobec mężczyzny nie jest ewolucyjnie pożądana i w przyrodzie nie występuje.

 

Tak, wiemy, wiemy, tylko mężczyzna umie kochać bezinteresownie, tylko z mężczyzną da się porozmawiać, tylko mężczyźni są warci zainteresowania.

 

Chłopie, zaproś wreszcie tego Tomka z księgowości na randkę, zamiast się tak męczyć ze swoją orientacją...

 

 

 

 

 

  • Like 4
  • Dzięki 2
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo rzadko, jedynie wtedy, gdy mężczyzna:

 

- ma większe SMV i utrzymuje to cały czas;

- dominuje pod kątem stylu bycia, pewności siebie, znajomości życia, świata, ludzi;

- ta zmiana, którą jego obecność wprowadziła w jej życie jest trwała i generuje benefity, tj. spłodzenie zdrowego, ładnego potomstwa, pieniądze na jego wychowanie,możliwość wprowadzenia się do faceta, perspektywa dobrego zawodu u faceta, jej poczucie bezpieczeństwa (bardzo ważne u kobiet), dobra kondycja łóżkowa (silne orgazmy u kobiety to wyrzut oksytocynki);

- jest cały czas najlepszą możliwą partią dla danej Pani, jego bycie w czołówce to constans, Pani nie wchodzi w środowiska, gdzie poznaje mężczyzn bijących męża na głowę (np. początki pracy w korpo dla kobiet takie są).

 

Wypadkowo ww. czynników może doprowadzić, że miłość Pani będzie i będzie trwała. Jednak taki luksus REALNIE zaszczyci 10-20% mężczyzn, reszta to:

1) odpady, incele;

2) normiki, średniaki, beta samce (kucają pod stołem na resztki pańskie)

3) beta male bankomaty (misiowaci mężowie ładnych żon, zdradzani często).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 18.10.2021 o 22:52, bad intentions napisał:

Z pomocą w odpowiedzi na pytanie tytułowe przychodzi psychologia ewolucyjna.

Nie znam się na psychologii ewolucyjnej, ale...---->

Cytat

 

Aby gatunek miał szansę przetrwania, silniejsze jednostki muszą mieć motywację do opieki nad jednostkami słabszymi.

 

Aby gatunek miał szansę przetrwania trzeba się rozmnażać, nic innego nie przychodzi mi do głowy ;) :D Tylko jednostki dzisiaj żyjące w wygodzie nie bardzo tego chcą. Dzieci to ogromna odpowiedzialność. Pamiętam jaka byłam przejęta po pierwszym porodzie, że teraz w pierwszej kolejności muszę myśleć o zapewnieniu bezpieczeństwa i wszystkiego co się wiąże z wychowaniem, tej maleńkiej istocie.  Moje "ja" zeszło na drugi plan, teraz kiedy dzieci dorosły wraca w postaci moich zainteresowań, które rozwijam. To samo u Męża. 

Cytat

 

U ludzi tą motywacją jest miłość, głównie w postaci oksytocyny - hormonu przywiązania.

 

Dzięki niej kobieta opiekuje się swoimi dziećmi, natomiast mężczyzna swoją kobietą.

Tak, dziećmi opiekuje się ("opiekuje się" też ma różne etapy, mniejszej lub większej uwagi któregoś z rodziców) do momentu wejścia ich w dorosłość. To są osobne byty. Mężczyzna daje kobiecie poczucie bezpieczeństwa (nie chodzi o pieniądze), a kobieta "się przymila", bo ma przy sobie odpowiedniego mężczyznę. Kwestia odnalezienia tej właściwej osoby. Oczywiście wszystko to w dużym uproszczeniu piszę.

Cytat

 

Mężczyzna jest zdolny do miłości wobec kobiety, a kobieta jest zdolna do miłości wobec dziecka.

A kobieta jest zdolna do miłości wobec mężczyzny. Miłość rodziców do dzieci to inna miłość. Kocham Męża już 22 lata i zamierzam się z nim zestarzeć. Moi znajomi też mają takie liczniki na osi i dobrze razem "prosperują". Kwestia podejścia do życia, kompromisów i przede wszystkim lubienia drugiej osoby. Bez lubienia (nie tylko siebie jak to teraz się spotyka;)) nie ma miłości, moim zdaniem. Miłość w związku ewoluuje, przechodzi różne etapy, od haju po miłość dojrzałą, przyjaźń. I wcale nie musi wiązać się z kuleniem w sprawach intymnych. Wystarczy chcieć, zresztą stały partner jest bezpieczny można robić co tylko przyjdzie do głowy. Oby siły wystarczało :D. Dlatego tez przede wszystkim, jak to powiedział pan Japycz z Rancza, "lubcie się ludzie". 

Edytowane przez Wewerka
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Wewerka napisał:

Kocham Męża już 22 lata i zamierzam się z nim zestarzeć.

 

Będę dociekliwy, za co kochasz swojego męża😁?

I jak zinterpretujesz słowo miłość?

 

Bo później napisałaś:

5 godzin temu, Wewerka napisał:

Kwestia podejścia do życia, kompromisów i przede wszystkim lubienia drugiej osoby.

 

Lubienie to nie to samo co miłość.

Czyli żeby zaistniała miłość muszą być spełnione pewne warunki.

To samo mówią naukowcy i potwierdzają w badaniach.

Moim zdaniem miłość nie istnieje jest tylko haj hormonalny wytworzony z sześciu związków chemicznych w organizmie na widok atrakcyjnej osoby trwający max 2 lata.

Później to już tylko ludzie siedzą ze sobą bo dzieci, kredyty, co ludzie powiedzą jak się rozstaniemy czyli obawa przed ostracyzmem społecznym.

 

Następnie:

5 godzin temu, Wewerka napisał:

Bez lubienia (nie tylko siebie jak to teraz się spotyka;)) nie ma miłości, moim zdaniem.

 

5 godzin temu, Wewerka napisał:

Miłość w związku ewoluuje, przechodzi różne etapy, od haju po miłość dojrzałą, przyjaźń.

 

Czyli co wpierw koleżeństwo, potem miłość a na końcu przyjaźń?

Dziewczyny mniej komedii romantycznych, seriali w tv a więcej wiedzy wynikającej z psychologi ewolucyjnej😉

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Iceman84PL napisał:

 

Będę dociekliwy, za co kochasz swojego męża😁?

I jak zinterpretujesz słowo miłość?

 

Dociekliwiec się trafił 😉 Za co? Za to m.in., że jest, że jest dobry dla mnie, że nadal śmieje się z moich żartów, że mogę na niego liczyć, że ekhm ekhm...kiedy mam ochotę  :DOn ode mnie dostaje to samo. Miłość to nie tylko haj, zależy co chcemy w życiu osiągnąć czy długi związek czy zmienianie non stop partnera/partnerki bo to pozwala być na ciągłym haju. Dla mnie rodzina jest najważniejsza. Miłość - kiedy dwie osoby chcą patrzeć razem w tym samym kierunku godząc się/biorąc na klatkę na wszystko co po drodze. Dodam, że nasz związek przechodził fazy kryzysu, to nie jest tak, że cały czas było różowo. Bez przesady. 😉 I zdaję sobie sprawę, że będą nadal kryzysy, choć już chyba mniej, bo znamy swoje wady i je akceptujemy już dla wiadomo - świętego spokoju 😉

1 godzinę temu, Iceman84PL napisał:

 

Bo później napisałaś:

 

Lubienie to nie to samo co miłość.

Czyli żeby zaistniała miłość muszą być spełnione pewne warunki.

To samo mówią naukowcy i potwierdzają w badaniach.

Moim zdaniem miłość nie istnieje jest tylko haj hormonalny wytworzony z sześciu związków chemicznych w organizmie na widok atrakcyjnej osoby trwający max 2 lata.

Później to już tylko ludzie siedzą ze sobą bo dzieci, kredyty, co ludzie powiedzą jak się rozstaniemy czyli obawa przed ostracyzmem społecznym.

Czyli według Ciebie powinni skakać z gałęzi na gałąź by tylko utrzymać dwuletni haj hormonalny? Nudne w końcu się zrobi. :D

 

1 godzinę temu, Iceman84PL napisał:

 

Następnie:

 

 

Czyli co wpierw koleżeństwo, potem miłość a na końcu przyjaźń?

Koleżeństwo bym pominęła. To inny rodzaj relacji, ale, moim zdaniem, możliwy między kobietą, a mężczyzną. Ale z czy fazy koleżeństwa można wejść w fazę miłości? Nie wiem. Nie doświadczyłam. Poznając małżonka od razu "wpadł mi w oko", a ja jemu, i wiadomo, że najpierw były umizgi, ale na pewno nie koleżeństwo jakie ja rozumiem. Umizgi w kierunku stworzenia relacji. Koleżeństwo jest aseksualne. Ale może nie jestem obiektywna, ponieważ pracuję w 90% z mężczyznami i to mogło mi wypaczyć romantyczne spojrzenie.

1 godzinę temu, Iceman84PL napisał:

Dziewczyny mniej komedii romantycznych, seriali w tv a więcej wiedzy wynikającej z psychologi ewolucyjnej😉

 

Ja raczej pragmatyczka niż romantyczka. Najpewniej z racji zawodu. Nie czytuję romansów jedyne to te klasyczne (Anna Karenina, Stracone złudzenia itp) a filmy romantyczne traktuję z przymrużeniem oczu. Psychologia ewolucyjna do bycia szczęśliwą nie jest mi potrzebna. :D I oczywiście, że lubienie to nie to samo co miłość, nigdzie tego nie napisałam, napisałam, że trzeba się lubić by się kochać. Lubienie to taki niższy stopień w drodze do miłości. IMO 😉

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy kobieta może kochać mężczyznę? Tak. Ojca, syna itd. Czy może kochać partnera? Bywają kobiety tak zakochane, że przelewają kasę obcym ludziom ale to nie miłość, tylko głupota i silny haj hormonalny.

 

Wezmę pod lupę więc związek przykładowo 5 lat. Czy kobieta czuje miłość? Nie 😉 Ale jest już starsza o 5 lat, a tu ma ugruntowaną pozycję u misia, jego rodziny i znajomych. Często są dzieci, kredyty, pisemna umowa cywilnoprawna itd. Po takim czasie często pojawia się pogarda, gdyż nie ma szczęścia a miało być jak pokazywali w bajkach. 

 

Kobiety są do bólu pragantyczne, to mężczyźni są romantyczni i o wiele słabsi psychicznie, gorzej interpretują emocje itd.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie to mógł zadać tylko facet  ewidentnie niekochany przez kobiety... A to z całym szacunkiem niezbyt dobrze świadczy o atrakcyjności.

To samo się tyczy kobiet mówiących, że wszyscy faceci to dranie - żeby nie było.

Generalnie osoby najeżdzające na płeć przeciwną mają w relacjach męsko- damskich poważne problemy.

I to powoduje błędne koło bo tą płeć jeszcze bardziej odpycha. Na tej samej zasadzie jak większość biednych stwierdzi zgodnie, że bogaci to sami oszuści i naciągacze,

 

Edytowane przez Angel_Sue
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 26.10.2021 o 13:17, Angel_Sue napisał:

Pytanie to mógł zadać tylko facet  ewidentnie niekochany przez kobiety... A to z całym szacunkiem niezbyt dobrze świadczy o atrakcyjności.

Dziecko drogie, co Ty pierdolisz...

 

W wielu krajach byłbym czadem, to nie jest kwestia mojej atrakcyjności, tylko Waszych zjebanych wymagań.

 

Wam już nie wystarczy normalny, porządny gość, tylko musi codziennie chodzić na siłkę, żeby mieć sześciopak, do tego tatuaże, żeby było bardziej cool, no i zapierdalanie od świtu do nocy, żeby koleżaneczki zazdrościły wakacji za granicą.

 

Najlepiej wyjaśnia Was współczynnik dzietności na poziomie 1.3, to jest 10 miejsce od końca na ponad 220 krajów.

 

Polki są jak te krowy, które dużo ryczą, a mało dają mleka. Przeciętna Polka lubi dużo pierdolić, a seksu daje tyle, co kot napłakał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 30.10.2021 o 11:27, Iceman84PL napisał:

@Wewerka Miłość przede wszystkim jest bezwarunkowa. Ja takowej nie doświadczyłem ze strony kobiet zawsze był układ biznesowy coś za coś. 

 

Bezwarunkowa miłość do partnerki, czyli jaka? Taka, że jak przytyje 100kg, to nadal jej będziesz mówił, że jest piękna i ją pożądasz? Taka, że jak pewnego dnia przyjdzie do domu i powie Ci, że chce się wynieść na koniec świata to z nią pojedziesz? Jak się zrobi marudna i niezadowolona z życia, to nadal będziesz ją uważał za najlepszego kompana w życiu? Jak zabije człowieka, to będziesz odwiedzał w więzieniu? Ciekawa jestem jak rozumiesz miłość bezwarunkową między partnerami.

 

Z tego co zrozumiałam, większość tutaj Panów oczekuje takiej miłości, jaką dają rodzicielki, takiej bezwarunkowej, że jak nie zdasz do klasy, to Cię pogłaszcze po głowie, a jak pobijesz się z Zenkiem czy innym Stasiem to nos wytrze, że nawet jak będziesz bardzo złym człowiekiem, to ona i tak Ci w niedzielę ten rosół z ziemniakami i schabowym poda i powie żeś jej najwspanialszy chłop pod słońcem. I kobiety też tak mają - chcą kogoś, kto uratuje je przed ich demonami i dokocha to co zostało niedokochane przez rodziców. Tylko pójście w świat relacji z takim pragnieniem jest kompletnie nie o partnerstwie i zawsze skończy się katastrofą. Wszyscy jesteśmy jakoś pokiereszowani przez rodziców - nawet tych co byli bardzo super - i podświadomie załatwiamy z partnerami nierozwiązane problemy z rodzicami. Nie tędy droga. Tym się trzeba zaopiekować. Partner nie jest od tego, żeby wypełnił nasze luki w miłości, on jest od tego, żeby wnieść nową jakość do życia, wspierać w rozwoju i w trudach życia, być, towarzyszyć, ale nie jest od tego, żeby schować przed światem i ukochać jak mama czy tata. Poza tym, po naszej stronie powinno wyjść dokładnie to samo (wsparcie, bycie, szacunek, towarzyszenie), a mam wrażenie, że o tym się tu zapomina. 

 

Mnie się wydaje, że mówienie o bezwarunkowej miłości jest mocno niejasne w kontekście relacji. Bo jeśli jest bezwarunkowa, to jak daleko pozwolimy partnerowi się posunąć? Że jak jest dla nas zły, niebezpieczny, to my i tak skoczymy za nim w ogień? Jak ma paskudny charakter, jest przemocowy i tokszyczny, to i tak z nim będziemy? W moim poczuciu taka postawa jest skrajnie toksyczna.

 

Poza tym w którym momencie relacji ta bezwarunkowość się pojawia? Po roku znajomości? Po dziesięciu latach związku? Przecież zanim partnera pokochamy, to najpierw musimy go wybrać i on wybiera nas. Potem się poznajemy, docieramy, decydujemy, czy nam ze sobą po drodze. Wspólne doświadczenia, przeżycia i jakościowy czas budują więź, skłaniają do podjęcia decyzji, że to "ten" albo "ta" i wtedy moim zdaniem rodzi się miłość, ale na to potrzeba czasu.

 

Czym dla Ciebie jest miłość?

 

Dla mnie (w kontekście relacji romantycznej) to pragnienie szczęścia tej drugiej osoby, głęboki podziw, szacunek, troska, przyjaźń, bliskość, odpowiedzialność, wspólnota. 

 

 

17 minut temu, bad intentions napisał:

Wam już nie wystarczy normalny, porządny gość, tylko musi codziennie chodzić na siłkę, żeby mieć sześciopak, do tego tatuaże, żeby było bardziej cool, no i zapierdalanie od świtu do nocy, żeby koleżaneczki zazdrościły wakacji za granicą.

 

Najlepiej wyjaśnia Was współczynnik dzietności na poziomie 1.3, to jest 10 miejsce od końca na ponad 220 krajów.

 

Polki są jak te krowy, które dużo ryczą, a mało dają mleka. Przeciętna Polka lubi dużo pierdolić, a seksu daje tyle, co kot napłakał.

 

Jakoś nie widzę wśród partnerów moich polskich koleżanek gości z sześciopakami, pracującymi 24h na dobę, ale to może dlatego, że to fajne normalne chłopaki i nie czują nienawiści do kobiet :)

 

Tak niski współczynnik dzietności wynika z wielu czynników, na które nie składają się wygórowane oczekiwania Pań - po pierwsze, polityka polskiego rządu (przy obecnym prawie (bezprawiu), inflacji i niestabilnych warunkach osobiście bym się nie odważyła zachodzić w ciążę), po drugie robienie kariery, w której macierzyństwo oznacza przerwę na kilka lat, po trzecie niektóre kobiety po prostu nie chcą być matkami lub się nie nadają (i bardzo dobrze, że nie mają wtedy dzieci, mniej nieszczęśliwych ludzi na świecie), po czwarte kryzys relacji (budowanie związków przychodzi z trudem i sporo z nich się rozpada po krótkim czasie), po piąte własne niedoleczone rany z dzieciństwa, których nie chcą przekazywać swojemu potomstwu, po szóste, bo dzieci to ogromna odpowiedzialność i nie powinno się takiej decyzji podejmować pochopnie, po siódme względy etyczne - żyjemy w czasach kryzysu, na granicy katastrofy klimatycznej, niektórzy po prostu nie chcą sprowadzać na świat ludzi, którzy potem będą musieli mierzyć się z konsekwencjami złych wyborów przeszłych pokoleń. Myślę, że brak czada z sześciopakiem jest tu najmniejszym problemem ;)

 

Myślę, że jeśli tak źle Ci z Polkami, warto zwrócić się w stronę bardziej dopasowanej do Twoich potrzeb narodowości. Póki co podróżować można, na pewno gdzieś jest Twoja Himalajka :) 

 

 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Nakhema napisał:

Tak niski współczynnik dzietności wynika z wielu czynników, na które nie składają się wygórowane oczekiwania Pań

 

A następnie...

 

22 minuty temu, Nakhema napisał:

przy obecnym prawie (bezprawiu), inflacji i niestabilnych warunkach osobiście bym się nie odważyła zachodzić w ciążę

 

Podczas gdy Polska jest jednym z najbogatszych państw świata według nominalnego PKB.

 

https://pl.wikipedia.org/wiki/Lista_państw_świata_według_PKB_nominalnego

 

Nie ma większego dowodu na to, że Polkom przewraca się w dupach od tego dobrobytu, niż stosunek PKB do dzietności.

 

w Afryce dzietność jest nawet 5-6 razy wyższa i jakoś nie przeszkadzają tamtejszym kobietom sto razy bardziej niestabilne warunki niż w Polsce.

 

Te Twoje tłumaczenia dlaczego nie chcesz mieć dzieci to tylko tanie wymówki, a prawda jest taka, że kobiety zwyczajnie nie są zdolne do miłości wobec mężczyzny oraz mają bardzo niski popęd seksualny, a co za tym idzie - nie są mężczyznami zainteresowane.

 

W biednych krajach, gdzie życie kobiety uzależnione jest od mężczyzny, ponieważ sama nie potrafi na siebie zarobić, tam kobiety dają seks, bo muszą. Polki natomiast są na tyle samowystarczalne, że większość polskich mężczyzn zmuszona jest żyć w przymusowym celibacie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Nakhema napisał:

Bezwarunkowa miłość do partnerki, czyli jaka? Taka, że jak przytyje 100kg, to nadal jej będziesz mówił, że jest piękna i ją pożądasz? Taka, że jak pewnego dnia przyjdzie do domu i powie Ci, że chce się wynieść na koniec świata to z nią pojedziesz? Jak się zrobi marudna i niezadowolona z życia, to nadal będziesz ją uważał za najlepszego kompana w życiu? Jak zabije człowieka, to będziesz odwiedzał w więzieniu? Ciekawa jestem jak rozumiesz miłość bezwarunkową między partnerami.

 

O!

 

Napiszę na szybko, będzie trochę "kury z pazurem".

 

 

Ale świetnie odparłaś.

'''Szczerze mówiąc takich osób zawsze mi brakowało na tym forum jak Ciebie z tym konkretnym postem, czyli podważyłaś pewne kwestie, czy dane idee - lubię to 🙂 

Co prawda nie do mnie się odniosłaś ale to bardzo ciekawe co napisałaś, chociażby z tą wagą, więc pozwól że się nie sfornie odniosę.

 

Powiem Ci, że miłość bezwarunkowa nie wymaga warunków, oprócz bycia.

Kochasz tą osobę za to, że jest - mówienie jej, że nadal wygląda jak "Pamela", mając 200 kg za dużo może być prawdą ale nie musi. Subiektywnie pamiętajmy, że dla kogoś może być "ostra" bo są przyjaciele nadprogramowych kilogramów i specjalnie przekarmianą swoje kobiety. Jednak to co staram się opisać wychodzi zupełnie poza normę tego co społeczeństwo uważa za miłość.

To co opisuję to jak kochanie partnera w taki sposób, że dajesz tej osobie pełną wolność wyboru. Generalnie taka miłość nie jest racjonalna, bo się umysłowi wymyka, to miłość za bycie choć z drugiej strony to najbardziej racjonalna sprawa na świecie w sumie. Wyobraźmy sobie wojnę i, że syn zabił kilka osób, koniec końców ta matka nadal przytuli swojego syna i będzie go kochać, choć wie że popełnił wiele wykroczeń. To jest miłość za bycie, nie za konkretne czyny, osiągnięcia, czy ile jest w stanie wycisnąć kilogramów na sztandze.

Jeśli ktoś wam mówi, że pokocha was bo mieścisz się w w przedziale od 45kg do 95kg a potem miłości to nie ma i ulatuje jak pierd w polu, to to nie miłość tylko rządze biologiczne ciała. Realna miłość nie wymaga kontaktu fizycznego. To samo gdy panie dają wymogi, że pan ma zarabiać od i wtedy zaczyna się miłość, to jest istna patologia i nie ma nic wspólnego z miłością. Jeśli kochasz kogoś bo przynosi 1 złoty dziennie, a nie kochasz (przestajesz) go bo dniówka wynosić będzie w przyszłym miesięcu 50 groszy, to to nie jest miłość tylko warunkowane uczucie. Kochanie za wymogi lub za osiągnięcia to bardzo prymitywna i brudna miłość, że tak to ujmę - niezwykle ograniczona.

Stąd też miłość bezwarunkowa kocha dany obiekt, nie żądając niczego w zamian - paradoksalnie dajesz takiej jednostce, jeszcze większej miłości, wolności, zdrowia, życzenia szczęścia. Jest to pełne uwolnienie siebie i kogoś. Taka miłość na naszej planecie prawie, że nie istnieje bo dwie osoby by musiały ujarzmić siebie, ich ego by musiało zostać przyduszone oraz wpierw należałoby pokochać siebie, zaakceptować itd, itp. Należałoby również widzieć siebie w drugim i życzyć drugiej osobie tego czego sobie byśmy sami życzyli a to nie jest takie "hop siup", bo to wymaga naprawdę pracy nad sobą (btw takie osoby tak są szczęśliwe w pojedynkę, że drugi im nie potrzebny w zasadzie)

Stąd jeśli przytyje, to nie będziesz czuć pożądania do jej ciała ale nadal możesz tą osobę kochać - Jedno nie wyklucza drugiego. Poza tym na przykład w tym przypadku, gdzie się zaczyna a kończy miłość?

Jeśli przytyję 3kg to jeszcze zasługuję na miłość? Od 10kg w wzwyż to jestem już "nie kochalnym?" to nie mądre i dziwne. Bo od którego miejsca zaczyna się a kończy miłość? Nie jesteśmy w stanie jednoznacznie określić ale właśnie w ten sposób działa praktycznie każda kobieta, co jest smutne według mnie. To tak samo jak ja bym napisał, że od 18 do 27 lat to Cię kocham a potem nara, byłoby to w porządku?

 

Pamiętajmy, że to że kochamy nie oznacza, że mamy siebie poświęcić lub poświęcać mi zrozumienie tego zajęło od cholery lat. Oczywiście z praktyką jest gorzej.

 

Na szybko takie coś znalazłem to lepiej wytłumaczy - ja nie mam takich zdolności by to tak opisać :D 

 

Miłość bezwarunkowa:

 

"To pragnienie dobra i szczęścia dla kochanej osoby. To czerpanie radości z samego aktu kochania, a nie faktu bycia kochanym. To pełna akceptacja drugiej osoby niezależnie od jakichkolwiek warunków. Niezależnie od tego co ta osoba powie lub zrobi. To całkowita akceptacja bez powziętych z góry założeń, oczekiwań, żądań, pozbawiona pragnienia posiadania drugiej osoby. To dawanie sobie wolności. To równość. To pełne wsparcie dla wzajemnego rozwoju, indywidualności i niezależności. To zaufanie i przebaczanie. To koncentrowanie się na tym co wspólne. To gotowość do widzenia duchowej natury człowieka. Miłość bezwarunkowa wyklucza chęć kontrolowania, manipulowania, podporządkowywania, wykorzystywania, zazdrości, rywalizacji, obwiniania, ciągłej krytyki, ataku, obrony. Kochając bezwarunkowo rezygnujemy ze strachu, wzmacniania poczucia zagrożenia, odrębności czy izolacji, odrzucamy koncentrowanie się na różnicach. Czytamy też, że tak należy kochać."

 

 

W związkach opartych na miłości bezwarunkowej nie ma kontrolowania, manipulowania, podporządkowania, wykorzystywania, posiadania innego człowieka.
Nie ma egoizmu, zazdrości, rywalizacji, ciągłej krytyki i obwiniania, ataku i obrony.
Nie ma koncentracji na różnicach, wzmacniania poczucia zagrożenia, odrębności i izolacji.
W zamian za to, jest:

Tworzenie związków opartych na przekonaniu, że miłość jest stanem naturalnym (istotą każdego człowieka) i nigdy jej nie zabraknie.

Dostrzeganie miłości w sobie samym, w sobie nawzajem i w innych ludziach

Nie odmawianie miłości nikomu – płynie ona swobodnie nie tylko w stronę partnera, ale także do innych ludzi, do planety, wszechświata, całego życia

Miłość do drugiego tak wielka jak do siebie – jesteśmy tak samo zainteresowani dobrostanem swoim jak i partnera

Całkowita akceptacja, bez powziętych z góry założeń, oczekiwań lub żądań, pozbawiona pragnienia dostania czegoś od drugiej osoby

Dawanie sobie wolności

Równość

Pełne, wzajemne wsparcie dla rozwoju, indywidualności i niezależności

Zaufanie

Przebaczenie

Koncentracja na tym, i poszukiwanie tego, co wspólne

Łączenie się z innymi, jako jedyny cel wszystkich związków

Poczucie jedności

Uznanie duchowości wszystkich ludzi

 

http://psychologwlodzi.pl/milosc-bezwarunkowa/

lub to:

https://www.pieknamilosc.pl/milosc-bezwarunkowa-„bede-cie-kochac-bez-wzgledu-na-wszystko”/

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

  

14 minut temu, bad intentions napisał:

w Afryce dzietność jest nawet 5-6 razy wyższa i jakoś nie przeszkadzają tamtejszym kobietom sto razy bardziej niestabilne warunki niż w Polsce.

 

Te Twoje tłumaczenia dlaczego nie chcesz mieć dzieci to tylko tanie wymówki, a prawda jest taka, że kobiety zwyczajnie nie są zdolne do miłości wobec mężczyzny oraz mają bardzo niski popęd seksualny, a co za tym idzie - nie są mężczyznami zainteresowane.

 

 

Rozumiem, że uważasz za właściwe masowe rozmnażanie się, wynikające z gwałtów (czego sporo jest w krajach trzeciego świata i to bardzo często przez krewnych zgwałconej - brata, ojca, wujka), braku dostępu do antykoncepcji, braku edukacji seksualnej i rozumienia skąd się biorą dzieci, a do tego w gratisie z AIDS, a w najlepszym wypadku z HIV, bo tego w tamtych krajach też jest sporo - jeśli uważasz ten świat za idealny do sprowadzania dzieci, to mam nadzieję, że osoby o Twoich poglądach nigdy nie będą miały wpływu na kierunek rozwoju tego kraju. 

 

Rozumiem, że wymienione przeze mnie powody nie są dla Ciebie wystarczające. Nie muszą być. Masz prawo do swoich poglądów, jednak przyjmij, że są pary (tak, pary, bo decyzja o dziecku to nie tylko decyzja kobiety, to też decyzja mężczyzny), które nie chcą sprowadzać dziecka na świat, w którym za rok może nie być warunków do życia, w którym kobieta może nie otrzymać na czas pomocy medycznej w razie komplikacji w trakcie ciąży (moja znajoma zmarła w ten sposób, w 8 miesiącu ciąży, nie chcesz wiedzieć przez co musiał przejść jej mąż), w którym króluje wielki kryzys generujący stres. A w stresie, faktycznie, popęd jest niski. Tak nas natura pomyślała.

 

30 minut temu, bad intentions napisał:

 

 

W biednych krajach, gdzie życie kobiety uzależnione jest od mężczyzny, ponieważ sama nie potrafi na siebie zarobić, tam kobiety dają seks, bo muszą. Polki natomiast są na tyle samowystarczalne, że większość polskich mężczyzn zmuszona jest żyć w przymusowym celibacie.

 

Czyli dla Ciebie tą bezinteresowną miłością mężczyzny do kobiety jest zmuszanie jej do seksu? Chciałbyś, żeby Twoja partnerka oddawała Ci się, bo musi, a nie dlatego, że chce? Chciałbyś z nią obcować ze świadomością, że gdyby mogła wybrać uciekłaby od Ciebie gdzie pieprz rośnie? Szczytem Twoich marzeń jest być z kobietą, która jest z Tobą, bo nie ma innej opcji? To o czym piszesz nawet koło miłości nie stało :)

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nakhema Ale o czym Ty (za przeproszeniem) pierdolisz?

 

Twoja odpowiedź jest kwintesencją kobiecych manipulacji.

 

Ani nie uważam, że Afryka to świat idealny, nie podoba mi się też zmuszanie kobiet do seksu, nie mam pojęcia skąd wzięłaś te absurdalne przypuszczenia.

 

Posłuchaj mnie jeszcze raz, ale tym razem uważnie i ze zrozumieniem.

 

Przykład biednych afrykańskich krajów, oraz krajów bogatych, jak Polska, dowodzi, że kobiety zgadzają się na seks tylko po to, aby otrzymać jakieś korzyści - im bogatszy kraj, im bardziej samowystarczalne są, tym mniej seksu dają.

 

To jednoznacznie odpowiada twierdząco na pytanie tytułowe, które kiedyś na tym forum zadałem.

 

 

Kobiety są z mężczyznami (pomijając mały procent czadów) tylko dla własnych korzyści, nie są zdolne do bezinteresownej miłości oraz mają bardzo niski popęd seksualny.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.11.2021 o 23:31, SzatanKrieger napisał:

Należałoby również widzieć siebie w drugim i życzyć drugiej osobie tego czego sobie byśmy sami życzyli a to nie jest takie "hop siup", bo to wymaga naprawdę pracy nad sobą (btw takie osoby tak są szczęśliwe w pojedynkę, że drugi im nie potrzebny w zasadzie)

Stąd jeśli przytyje, to nie będziesz czuć pożądania do jej ciała ale nadal możesz tą osobę kochać - Jedno nie wyklucza drugiego. Poza tym na przykład w tym przypadku, gdzie się zaczyna a kończy miłość?

 

Jeśli przytyję 3kg to jeszcze zasługuję na miłość? Od 10kg w wzwyż to jestem już "nie kochalnym?" to nie mądre i dziwne. Bo od którego miejsca zaczyna się a kończy miłość? Nie jesteśmy w stanie jednoznacznie określić ale właśnie w ten sposób działa praktycznie każda kobieta, co jest smutne według mnie. To tak samo jak ja bym napisał, że od 18 do 27 lat to Cię kocham a potem nara, byłoby to w porządku?

 

Pamiętajmy, że to że kochamy nie oznacza, że mamy siebie poświęcić lub poświęcać mi zrozumienie tego zajęło od cholery lat. Oczywiście z praktyką jest gorzej.

 

Na szybko takie coś znalazłem to lepiej wytłumaczy - ja nie mam takich zdolności by to tak opisać :D 

 

Miłość bezwarunkowa:

 

"To pragnienie dobra i szczęścia dla kochanej osoby. To czerpanie radości z samego aktu kochania, a nie faktu bycia kochanym. To pełna akceptacja drugiej osoby niezależnie od jakichkolwiek warunków. Niezależnie od tego co ta osoba powie lub zrobi. To całkowita akceptacja bez powziętych z góry założeń, oczekiwań, żądań, pozbawiona pragnienia posiadania drugiej osoby. To dawanie sobie wolności. To równość. To pełne wsparcie dla wzajemnego rozwoju, indywidualności i niezależności. To zaufanie i przebaczanie. To koncentrowanie się na tym co wspólne. To gotowość do widzenia duchowej natury człowieka. Miłość bezwarunkowa wyklucza chęć kontrolowania, manipulowania, podporządkowywania, wykorzystywania, zazdrości, rywalizacji, obwiniania, ciągłej krytyki, ataku, obrony. Kochając bezwarunkowo rezygnujemy ze strachu, wzmacniania poczucia zagrożenia, odrębności czy izolacji, odrzucamy koncentrowanie się na różnicach. Czytamy też, że tak należy kochać."

 

 

W związkach opartych na miłości bezwarunkowej nie ma kontrolowania, manipulowania, podporządkowania, wykorzystywania, posiadania innego człowieka.
Nie ma egoizmu, zazdrości, rywalizacji, ciągłej krytyki i obwiniania, ataku i obrony.
Nie ma koncentracji na różnicach, wzmacniania poczucia zagrożenia, odrębności i izolacji.
W zamian za to, jest:

Tworzenie związków opartych na przekonaniu, że miłość jest stanem naturalnym (istotą każdego człowieka) i nigdy jej nie zabraknie.

Dostrzeganie miłości w sobie samym, w sobie nawzajem i w innych ludziach

Nie odmawianie miłości nikomu – płynie ona swobodnie nie tylko w stronę partnera, ale także do innych ludzi, do planety, wszechświata, całego życia

Miłość do drugiego tak wielka jak do siebie – jesteśmy tak samo zainteresowani dobrostanem swoim jak i partnera

Całkowita akceptacja, bez powziętych z góry założeń, oczekiwań lub żądań, pozbawiona pragnienia dostania czegoś od drugiej osoby

Dawanie sobie wolności

Równość

Pełne, wzajemne wsparcie dla rozwoju, indywidualności i niezależności

Zaufanie

Przebaczenie

Koncentracja na tym, i poszukiwanie tego, co wspólne

Łączenie się z innymi, jako jedyny cel wszystkich związków

Poczucie jedności

Uznanie duchowości wszystkich ludzi

 

Bardzo fajnie to wytłumaczyłeś, myślę, że miłość w takim ujęciu jest chyba ideałem, do którego warto dążyć w relacjach z innym, nie tylko w relacjach romantycznych. 

To co napisałeś mocno kojarzy mi się z buddyzmem. Szczególnie z wykładami wesołego mnicha rezydującego w Australii - Ajahna Brahma. On w swoich nauczaniach sporo mówi o odpuszczaniu, uwalnianiu i miłującej dobroci (loving kindness), która w zasadzie jest formą miłości bezwarunkowej. Mocno polecam te wykłady, buddyzm i jego założenia są przełożone na rzeczywistość niemonastyczną i łopatologicznie wyjaśnione. Wprowadzenie kilku z tych założeń w życie naprawdę przyniosło wiele dobrych owoców. :) 

 

Myślę, że najlepiej mają się relacje, gdzie faktycznie dwie strony dają sobie 100% wolności, nikt nikogo nie sprawdza i nie kontroluje, bierze poprawkę na to, że jesteśmy tylko ludźmi i wierzy w imperatyw dobra w każdym człowieku, nawet jeśli ten człowiek przez jakiś czas robi złe rzeczy. Nie jest to jednak łatwa postawa, bo wiąże się z podjęciem ryzyka, że ktoś to źle wykorzysta i wymaga przeciwstawienia się swojemu ego - ego ma na celu nasze przetrwanie w najbardziej dostępny sposób i troszczy się tylko o nasz dobrostan. Trwanie w takiej postawie wobec świata, jak opisałeś, jest więc w pewnym sensie mocno utopijne, bo wymaga ogromu pracy nad sobą, rozpadu ego (rozpuszczenia ego) i przejścia w tryb jedności ze wszystkim co żyje. 

 

Problemem większości ludzi, którzy chcą wejść w relację jest postawa oczekiwania, połączona z rozczarowaniem, jeśli wybrany obiekt nie chce lub nie może tych oczekiwań spełniać. Dajemy sobie wolność do pragnienia i wymagania, ale kompletnie odmawiamy tej wolności innym i obrażamy się, gdy ktoś powie nam "nie", choć sami mówimy "nie" wielu innym, czując się do tego całkowicie uprawnieni. To właśnie z pozycji ego. A co dopiero mówić o miłości bezwarunkowej. Moim zdaniem atmosfera miłości (nawet niekoniecznie bezwarunkowej) w relacji romantycznej może zajść tylko i wyłącznie po opadnięciu pierwszego hormonalnego haju, a my wciąż mamy przed oczami wizję dobra swojego i dobra partnera, rozumienie, że on jest omylnym człowiekiem i ja tak samo, udzieleniem mu prawa do czucia i myślenia po swojemu wraz z poszanowaniem własnego myślenia i własnych uczuć. To strasznie głęboki temat :) 

 

A jeśli zaś chodzi o miłość bezwarunkową, odpuszczanie, poczucie wolności i udzielenie wolności drugiemu, to wszystko, co opisałeś, jak sam wspomniałeś - człowiek w ten sposób żyjący i nastawiony do otaczającego go świata nie będzie raczej czuł potrzeby takich związków, ponieważ będzie wewnętrznie uporządkowany i szczęśliwy, wypełniony miłością od wewnątrz bez potrzeby drenowania jej z innych. Prawda jest taka, że nie zawsze idziemy w związek, bo jesteśmy gotowi kochać, bo mamy coś dobrego do podzielenia się z kimś drugim, tylko dlatego, że brakuje nam miłości, jesteśmy tacy trochę pokiereszowani i chcemy, żeby ktoś nam to wszystko ukochał. Co jest jak najbardziej możliwe, ale na dłuższą metę nie zakrawa o partnerstwo, a o relację rodzicielską, dlatego niestety uważam, że sporo ludzi nie szuka partnerów, tylko rodziców, z którymi będą mogli odrobić braki z dzieciństwa. 

 

Jeszcze nawiążę szybko do pogrubionego przeze mnie fragmentu Twojej wypowiedzi - sprawiasz wrażenie osoby z otwartym umysłem, ja rozumiem, że to forum jest specjalnie dla Panów i zgadzam się jak najbardziej, że bolączki mężczyzn są ignorowane w dzisiejszym świecie, niemniej nie wiem czy bezpiecznym stwierdzeniem jest, że praktycznie każda kobieta zostawi Cię, bo nie masz kwadratowej szczęki, 10k na rękę, czy brak tarki na brzuchu - to mocne uproszczenie. Są kobiety powierzchowne, płytkie, takich jest najwięcej "w obiegu" na Tinderach i innych portalach, bo zazwyczaj wartościowe osoby są w związkach albo nie chcą ich szukać zniechęcone tym co się dzieje w świecie randkowania, ale to nie oznacza, że tych płytkich kobiet jest więcej niż tych normalnych. Tak, mamy w sobie mnóstwo biologii, która decyduje, że podoba nam się pan x, a nie pan y, ale mężczyźni też nie są od tego wolni. Wystarczy wejść tutaj i poczytać, jak panowie motywują swoje partnerki, żeby zrzuciły ich zdaniem zbędne kilogramy albo jak na innych forach się czyta, że pan po 20 latach małżeństwa odchodzi do młodszej kochanki, bo zużyta żona to już nie te fajerwerki. To jest to ego. To jest bycie w związku z myśleniem tylko o sobie, o swoich potrzebach, o swoim zbiorniczku na miłość, zero samoświadomości i zero myślenia o drugim człowieku. Ogólnie gatunek ludzki ma z tym spory problem, bo tak jesteśmy zaprogramowani, żeby przetrwać. Rozwój osobisty i duchowość są wbrew instynktom przetrwania, dlatego trudno jest je promować. Co nie znaczy, że nie warto. 

 

Do tego chciałam jeszcze pokazać paradoks tego tematu - został stworzony po to, żeby udowodnić, że kobiety są złe, płytkie, głupie, niezdolne do miłości i winne nieszczęść, które spotykają mężczyzn. Nawet jeśli dla celu dyskusji przyjmiemy, że tak jest, to w jakiej pozycji to stawia mężczyzn, którzy wciąż pragną bliskości i związków z kobietami? Jaki to jest dramat wiązać się z osobą, dzielić z nią życie, zasypiać koło niej, a nawet płodzić z nią dzieci, z własnego wolnego wyboru, jeśli z tyłu głowy mamy myśl o tym, że to najgorszy wróg, który pozbawi mnie wszystkiego? Myśląc, że każda kobieta daje warunki swojej miłości będziesz całe życie panicznie bał się czegoś z siebie nie dawać, byleby nie utracić miłości, będziesz też nienawidził w głębi duszy człowieka, który każe Ci na tę miłość zasłużyć, a na koniec wypalisz się pożerany przez lęk, nienawiść, niespełnione pragnienie miłości i bliskości. To tak jak kobiety mówiące, że każdy facet zdradza, że wszyscy chcą tylko zaciągnąć do łóżka i wykorzystać, że to dranie, itd. Taka narracja też jest niefajna, bo stawia kobietę w ten sposób myślącą w takiej samej sytuacji paradoksu, gdzie pragnie bliskości od osoby, która jest jednocześnie dla niej największym zagrożeniem. W psychologii, jeśli taka sytuacja ma miejsce w relacji dziecka z rodzicem (gdzie rodzic jest jednocześnie źródłem miłości i zagrożenia), dziecko nie wyrabia psychicznie i później w życiu tworzy więzi lękowo-ambiwalentne. Myślę, że jak przełożymy to na związki, gdzie partner jest przekonany, że jego kobieta na pewno go oszuka, wykorzysta, a jak będzie mieć gorszy czas, to porzuci, to prawdopodobnie sam dorobi się psychozy i z góry zaprogramuje relację na rozpad. Wyobraź sobie, że stoisz po drugiej stronie barykady, masz dziewczynę, która uważa mężczyzn za skończonych drani, czego byś nie zrobił będzie uważała za manipulację, akt złej woli i próbę wykorzystania jej, na każdym kroku okazywałaby Ci jak bardzo Ci nie ufa, jak złe ma mniemanie o Tobie i Twojej płci, jak czułbyś się w takiej relacji wiedząc, że dajesz z siebie wszystko co najlepsze, jesteś uczciwy i godny zaufania? 

 

Wiem, że mam tendencję do zadawania wielu pytań i poddawania pewnych idei w wątpliwość, ale wierzę, że właśnie w ten sposób można dojść do sedna pewnych założeń i łatwiej zrozumieć siebie i rozmówcę :) 

 

 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@SzatanKrieger Widzisz Brachu, jak kobiety traktują dobrych chłopaków.

 

Ja w rezerwacie jestem tym złym, I'm a bad guy, a dziewczyna mi odpisała od ręki, natomiast Tobie tydzień później.

 

W seksie jest tak samo, bad boy przychodzi i dziewczyna natychmiast rozkłada nogi i sprawa załatwiona, a dobry chłopaczyna stara się i stara, i pisze poematy na pół ekranu, i dopiero po wielu, wielu latach, kiedy dziewczyna już jest stara, kiedy wyszalała się z czadami, to znajdzie czas dla Ciebie.

 

Think about it.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Nakhema napisał:

niemniej nie wiem czy bezpiecznym stwierdzeniem jest, że praktycznie każda kobieta zostawi Cię, bo nie masz kwadratowej szczęki, 10k na rękę, czy brak tarki na brzuchu - to mocne uproszczenie.

To znaczy wiesz, nie wiem jak to opisać kobiecie ale nawet na tym forum młode kobiety opisały, że wymagają na przykład danej kwoty netto a jak jej nie zarabiasz to nie istniejesz. Oczywiście tu nie ma mowy o miłości tylko transakcji, w zasadzie jest to forma prostytucji. Ja tam aż tak strikte na to nie patrzę choć wiem, że mężczyzna jest zmuszony wykonać pracę nad sobą by być w ogóle zauważonym. A te 10 koła, szczęki, statusy po prostu sprawiają, że kobiety nagle widzą w kimś kogoś wartościowego - jest jak jest nie ma co się denerwować. Dla mnie to jest obojętne jakoś kto jakie ma wymogi, natomiast wiem jedno że stawiając wymogi blokujemy miłość.

 

10 godzin temu, Nakhema napisał:

Do tego chciałam jeszcze pokazać paradoks tego tematu - został stworzony po to, żeby udowodnić, że kobiety są złe, płytkie, głupie, niezdolne do miłości i winne nieszczęść, które spotykają mężczyzn

Kobiety są znacznie ćwańsze i bystre w sprawach ziemskich niż nie jedenemu się wydaje.

 

10 godzin temu, Nakhema napisał:

W psychologii, jeśli taka sytuacja ma miejsce w relacji dziecka z rodzicem (gdzie rodzic jest jednocześnie źródłem miłości i zagrożenia), dziecko nie wyrabia psychicznie i później w życiu tworzy więzi lękowo-ambiwalentne.

Masz na myśli styl przywiązywania w miłości?

 

10 godzin temu, Nakhema napisał:

która uważa mężczyzn za skończonych drani, czego byś nie zrobił będzie uważała za manipulację, akt złej woli i próbę wykorzystania jej, na każdym kroku okazywałaby Ci jak bardzo Ci nie ufa, jak złe ma mniemanie o Tobie i Twojej płci, jak czułbyś się w takiej relacji wiedząc, że dajesz z siebie wszystko co najlepsze, jesteś uczciwy i godny zaufania? 

Z doświadczenia wiem, że tego nie zmienię - próbowałem. Jak się czułem? Jakbym naprawiał szkody po moich poprzednikach, nie do końca to była relacja "Face to face" ale chciałem pokazać, że nie każdy facet jest tym złym. Teraz już zrozumiałem, że ludzie muszą wykonać inwidualne prace i wszelkie zapewnienia są nic nie warte z mojej strony. Druga osoba musi również bardziej ufać sobie i wybaczać drugiej płci za niesprawiedliwości. 

 

Co do miłości bezwarunowej - @Nakhema tak jak napisałaś, to pewien ideał do którego warto dążyć. Ale widzę, że jedynie można osiągnać te kochanie, jeśli nie koncentrujemy się na partnerze tylko na miłości własnej, do boga, przyrody, siebie i po jakimś czasie pojawia się wdzięczność i potem kochanie. To nie jest też tak, że każdego kochamy nie wiadomo jak, tylko docieniamy i cieszymy się światem i bliskimi nam ludźmi. A nasza miłość nie wiąże drugiego tylko uwalnia i myślę, że to jest najpiękniejsze.

 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.