Skocz do zawartości

Znajdź 10 różnic w stosunku do typowej Karynki


maroon

Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Januszek852 napisał:

Robienie w tym celu dzieci wydaje mi się delikatnie mówiąc egoistyczne (poza tym jak dzieciak będzie chciał emigrować, to co - zabronimy mu, bo "kto mi będzie koło dupy robił?" :D ), kumplom się czasem umiera niestety (w tym mocno przedwcześnie - jak mojemu przyjacielowi), kochanka odejdzie do młodszego po wydojeniu nas z kasy - pozostaje mieć kesz i opłacać normalne usługi opieki.

 

Dobrze że zwróciłeś na to uwagę. Już w pokoleniu obecnych ludzi podchodzących pod 60-tkę widać jak wielu z nich ma dzieci rozrzucone po całej Europie. Pojechali tam za chlebem i poszło na tyle dobrze że większość już zapuściła korzenie. Pojawiły się jakieś bombelki które widzą się z dziadkami na święta. Co ciekawe fakt że dzieci są gdzieś "w świecie dalekim" nagle wyszedł niejako na dobre ich rodzicom. Z przymusu otworzyli się na nowe technologie (jakieś smartfony z WhatsAppem do rozmów i przesyłania fotek, wcześniej obsługa kompa ze Skypem itp). Mimo że wiele osób z ich pokolenia nie latała samolotem, chcąc odwiedzić nowy dom syna czy córki nagle się przemogli i latają. Owszem często (w tym wieku) dużą barierą jest kwestia braku języka obcego, to na pewno stresuje. Gdyby nie to to nawet to pokolenie byłoby pewnie jeszcze bardziej światowe.

Gdy zaś słyszę, że ktoś w wieku 30 lat myśli że dzieci będą z nim do starości w Polsce, to mam wrażenie, że żyje oderwany od rzeczywistości.

 

2 godziny temu, Januszek852 napisał:

Spędził tam rok, przeżył więcej, niż większość ludzi w ciągu całego życia.

 

To jest dobra odpowiedź na pytanie które ostatnio było wałkowane na forum "ale o co chodzi z tymi podróżami -czemu ludzie je lubią". Oczywiście dyskusja poszła w stronę jak zwykle "bo to złe kobiety są". Jakoś ciężko przebijał się argument że podróże sporo wnoszą do naszego życia. Takie prawdziwe gdzie poznaje się lokalne zwyczaje, a nie obsługę kolejnego hotelu 5-cio  gwiazdkowego, bo hotele i baseny hotelowe są wszędzie podobne. 

Czytałem kiedyś bardzo fajny artykuł o tym, jak nasz umysł postrzega czas. W skrócie chodziło o to, że postrzegamy go nie liniowo (narastająco równomiernie), ale logarytmicznie. Przykład: dla 4-ro latka dwa lata to jest POŁOWA jego życia i doświadczeń. Dla 10-cio latka dwa lata to nadal ogrom czasu bo 1/5 jego życia. Dla 60-cio latka dwa lata to chwila. Poza tym bardzo ważne są "kamienie milowe" które kotwiczą nasz system percepcji. Chodzi o to, że jeśli będziemy 10 lat z rzędu jeździli w to samo miejsce, to dużo ciężej będzie odpowiedzieć nam na pytanie o konkretne zdarzenie z wyjazdu. Te lata niejako się nam "zleją". Jeśli jednak raz zwiedzamy jeepem Chille, a innym razem płyniemy jachtem po wyspach Greckich, to na 100% będziemy w stanie zapamiętać te zdarzenia jako osobne byty i umiejscowić ja na osi czasu.

 

EDIT: żeby nie było że podałem przykłady drogich wyjazdów, to równie dobrze może być w jednym roku pętla rowerem (z namiotem) dookoła Tatr, innym zaś leżenie plackiem w Sopocie a w kolejnym spływ kajakowy Brdą. Chodzi o różne odczucia a nie ich "koszt".

 

EDIT2: odszukałem na kompie bardzo fajny tekst o podróżach:

 

027-to-prawda.jpg

 

Edytowane przez Zdzichu_Wawa
  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie zapoznawanie się ze światem w każdej postaci (w tym fizycznej, tj. związanym z podróżą) jest fajne, rozwija nas jako ludzi, powstrzymuje przed wpadaniem w przedwczesne boomerstwo, daje szerszą perspektywę. Życie małolata ma to do siebie, że co chwila wjeżdża coś nowego, mózg jest ciągle stymulowany i jest to dla nas jednoznacznie dobre, a okopanie się w dławiącej rutynie to trochę śmierć za życia.

 

"Podróże po kobiecemu" natomiast to w większości przypadków próba zabicia mentalnej pustki i związanej z nią nudy + okazja do lansu na portalach społecznościowych. Pewnie dlatego część braci alergicznie reaguje na dźwięk słowa "podróżowanie" ;)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, Januszek852 napisał:

"Podróże po kobiecemu" natomiast to w większości przypadków próba zabicia mentalnej pustki i związanej z nią nudy + okazja do lansu na portalach społecznościowych. Pewnie dlatego część braci alergicznie reaguje na dźwięk słowa "podróżowanie" ;)

 

Tutaj wg mnie sprawdza się teoria baniek informacyjnych w których tkwimy. Ja nie przeczę, że jest sporo kobiet dla których wakacje = hotel min 4 gwiazdki i All Inclusive. Tylko że to samo można powiedzieć o wielu facetach dla których rytm wyjazdu wyznaczają pory posiłków i ochlaj pod korek "bo wyjazd musi się zwrócić".

Te dwa typy osobowości to tak na prawdę swoje odbicie lustrzane. Często żadna z tych grup nie wyścibi nosa poza hotelowy basen na więcej niż jakąś jedną wycieczkę -koniecznie zorganizowaną, gdzie wszystko będzie skompresowane głównie pod kątem "odhaczenia" i zrobienia fotek. Sami nie jeżdżą nigdzie dalej, bo to kosztuje dodatkowo i w sumie po co.

 

Wracając do baniek informacyjnych - obserwuje kilka grup podróżniczych na FB, gdzie ludzie szukają kompanów. Pomysły jakie tak się przewijają sprawiają że ja mówiąc szczerze zazdroszczę tym ludziom samozaparcia, pomysłu, odwagi. Pomijam jakieś akcje w stylu stopem do Barcelony przez Europę bo to mały pikuś. Za to jak widzę pomysły w stylu "rowerem przez pół Afryki", albo wyprawa do Patagonii (na własna rękę, jedynie z biletem lotniczym w kieszeni), to robi to na mnie wrażenie. Sam lubię w ten sposób podróżować (choć podobnie jak Ty @Januszek852, dla mnie wymogiem minimum jest dostęp do łazienki i prysznica- reszta pokoju hotelowego może być norą). Często będąc gdzieś "w trasie" natykałem się własnie na osoby (obu płci) które realizowały takie pomysły, ze ja przy nich wydawałem się na maksa wygodnicki. Dlatego ja dostrzegam znacznie więcej takich pozytywnie nakręconych dookoła niż tych od all inclusive (od których trzymam się z dala).

 

Kilka lat temu podróżowałem ze swoją siostrą samodzielnie przez Birmę (czy jak to się obecnie nazywa). Mnóstwo ciekawych miejsc, przygód, organizowania samemu kolejnego dnia itp. Ona opowiadała mi potem, że czasami gdy na randce wychodził temat podróżowania ze strony facetów, to w większości gdy zaczynała drążyć z ciekawości okazywało się że dla nich maks "podróży" to albo polski Bałtyk, albo jakieś all inclusive z biura podróży. Więc myślę że nie ma co tutaj narzekać na jedną czy drugą płeć i doszukiwać się "mentalnej pustki" bo co by nie mówić to statystyczna większość jednak wpisuje się w tą grupę.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Januszek852 napisał:

mam kosztorys sporządzony dla roku kamperowania w Stanach - koszt ca 200k PLN, z czego część można odzyskać odsprzedając kampera na koniec trasy.

Nie jest to jakaś potworna kwota (trochę ponad rok pracy typowego programisty15k i jego żony2k 😅), ale raczej wykracza poza możliwości typowego Kowalskiego. Ja pomimo 34 lat zarabiam jeszcze gównopieniądze (4500 netto, a pomimo wielokrotnych starań nie udało mi się zmienić pracy/branży/zajęcia - zawsze coś po drodze nie wychodzi :D ) - na razie nie mogę sobie na to pozwolić,

A nie bierzesz pod uwagę jakichś prac dorywczych w czasie podróży?

 

4 godziny temu, Januszek852 napisał:

U mnie zaraz po liceum jeden chłopak od nas ruszył w samotną, pieszą (!) wyprawę po Ameryce Południowej. 19-letni chłopak.

Spędził tam rok, przeżył więcej, niż większość ludzi w ciągu całego życia.

Tylko po to, by zdaje się rok później zginąć w wypadku samochodowym w Polsce.

Napisałeś tak jakby jedno było wprost powiązane z drugim.

Czy faktycznie pośrednią przyczyną wypadku była ta podróż?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Brat Jan napisał:

A nie bierzesz pod uwagę jakichś prac dorywczych w czasie podróży?

Coś można działać, no ale... w naszym społeczeństwie "praca dorywcza" zwykle oznacza ciężką fizyczną orkę za minimalne wynagrodzenie.

 

Trudno mi sobie wyobrazić np. lekarza z Polski, który w Stanach dorywczo leczy klientów w kamperze ;)

 

Więc albo zaplecze finansowe, albo praca zdalna na stałych zasadach, reszty raczej nie widzę.

 

19 minut temu, Brat Jan napisał:

Napisałeś tak jakby jedno było wprost powiązane z drugim.

Czy faktycznie pośrednią przyczyną wypadku była ta podróż?


Nie, nie. To było całkiem niepowiązane ze sobą i tylko pokazuje, jak czasem jeden człowiek (któremu dane było żyć tylko 20 lat) może przeżyć więcej, niż inni w ciągu całego życia.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

36 minut temu, Januszek852 napisał:

Coś można działać, no ale... w naszym społeczeństwie "praca dorywcza" zwykle oznacza ciężką fizyczną orkę za minimalne wynagrodzenie.

 

Trudno mi sobie wyobrazić np. lekarza z Polski, który w Stanach dorywczo leczy klientów w kamperze ;)

 

Więc albo zaplecze finansowe, albo praca zdalna na stałych zasadach, reszty raczej nie widzę.

Miałem na myśli np m-c w sezonie turystycznym w jakimś rejonie zwiedzając okolicę po pracy.

Oczywiście to nie pokryje całego wyjazdu, ale sporo ludzi tak robi.

 

38 minut temu, Januszek852 napisał:
58 minut temu, Brat Jan napisał:

Napisałeś tak jakby jedno było wprost powiązane z drugim.

Czy faktycznie pośrednią przyczyną wypadku była ta podróż?


Nie, nie. To było całkiem niepowiązane ze sobą i tylko pokazuje, jak czasem jeden człowiek (któremu dane było żyć tylko 20 lat) może przeżyć więcej, niż inni w ciągu całego życia.

Sam się nad tym zastanawiam co w danym czasie wybrać, pracę czy jakiś wypadzik bo już sporo lat na karku, a jeszcze w tylu miejscach chciałoby się być, coś przeżyć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.