Skocz do zawartości

Nowa kobieta i chaos w poukładanym życiu


Rekomendowane odpowiedzi

2 godziny temu, Wolumen napisał:

 

 

Rok to mało czasu?

 

Skoro nie rozpakowałeś kartonów to mało czasu.
Daj na luz chłopie - tego kwiatu jest pół światu. 
Też tak myślałem po rozwodzie ale szybko dałem na luz.

56 minut temu, sargon napisał:

Widzę, że jest temat "dlaczego Polki są agresywne".

No mnie też by wkurwiał brak asertywności u samców xD

 

Naprawdę - im dalej w lata, tym bardziej widzę, ile problemów wywołuje bawienie się w dyplomatyczne pierdololo.

 

 

Podbijam ten fragment bo jest ważny. Cały wpis @sargon wartościowy ale tu bym się zatrzymał.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie szkoda Ci czasu i energii na jakieś podchody? Zakomunikuj wprost jak widzisz sytuację, czego Ty oczekujesz/co Tobie odpowiada i tyle. Serio, idź na skróty, ale jednocześnie w zgodzie ze sobą. Na jej reakcję czy też późniejsze podejście do Waszej relacji nie masz wpływu, ale nie warto na starcie kombinować, iść na jakieś zdecydowane ustępstwa. To nie oznacza, że masz ją zaatakować, coś wypominać. Po prostu pokazać, gdzie są Twoje granice. I tyle. Albo się na to zgodzi, przystopuje, albo uzna, że nie warto marnować na Ciebie energii. W obu przypadkach na tym skorzystacie.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Wolumen napisał:

Nie chce już dzieci i jej to otwarcie na wstępie oznajmiłem.

Nie wierz w wkładkę, może ją usunąć bez Twojej wiedzy. Zaciążyć z innym i Tobie wmówić,

Zrób wazektomię i poinformuj ją o tym, oraz o potrzebie większej przestrzeni życiowej.

Jeżeli odejdzie to znaczy, że byłeś tylko środkiem do celu - zrobienia gówniaka i ewentualnych alimentów. Bo samica ma 30+, to już desperacja dla niej i z każdym rokiem, coraz mniejsze szanse na zdrowe potomstwo. 

Edytowane przez Morfeusz
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Alex76 napisał:

Nie szkoda Ci czasu i energii na jakieś podchody? Zakomunikuj wprost jak widzisz sytuację, czego Ty oczekujesz/co Tobie odpowiada i tyle. Serio, idź na skróty, ale jednocześnie w zgodzie ze sobą. Na jej reakcję czy też późniejsze podejście do Waszej relacji nie masz wpływu, ale nie warto na starcie kombinować, iść na jakieś zdecydowane ustępstwa. To nie oznacza, że masz ją zaatakować, coś wypominać. Po prostu pokazać, gdzie są Twoje granice. I tyle. Albo się na to zgodzi, przystopuje, albo uzna, że nie warto marnować na Ciebie energii. W obu przypadkach na tym skorzystacie.

 

Bardzo dobry komentarz i porada.

Dziękuję !

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty chcesz spokoju i kobiety jako recepty na samotność. Ona szuka faceta z którym będzie chciała założyć rodzinę. Poza tym wysyłanie kilkunastu wiadomości dziennie świadczy o desperacji i potrzebie permanentnej kontroli. Według mnie ten macie odmienne wizje związku. Ja dałbym sobie z nią spokój i poszukał kobiety, która podobnie jak Ty chce po prostu z kimś się od czasu do czasu spotykać bez jakichś większych deklaracji. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wydaje się iż nie szukasz czegoś na stałe, a ta kobita dąży do dłuższej relacji. Zadecyduj co wybierasz po rozwodzie bo jest kilka możliwości. Chcesz sobie porandkować bez większych zobowiązań, wiążesz się z panną i idziesz w LTR albo odpuszczasz sobie całkowicie spotkania z kobietami na jakiś czas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wolumen wydaje mi się, że nie chcesz jej spłoszyć bo nie masz żadnej opcji zapasowej pod ręką w postaci innej kobiety.

 

Gdybyś miał więcej potencjalnych koleżanek do miłego spędzania czasu bez ubrania to waliłbyś prosto z mostu, co Ci nie odpowiada bez zastanawiania się nad tym, czy się obrazi i pójdzie do innego czy nie, bo Ty też miałbyś gdzie pójść. Polecam tę ścieżkę rozwiązania problemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Wolumen jak się sprawy mają? Określiłeś się pani?

Nie wiem, jakie masz nastawienie po rozwodzie i jakie miałeś doświadczenia (w tym przed, wydaje mi się, że pisałeś, że nie chodziłeś na boki), ale według mnie za starzy (w dobrym tego słowa znaczeniu: zbyt doświadczeni, zbyt ogarnięci) jesteśmy, żeby w tym wieku poprzestawać na ersatzach.

Jeśli pani nie spełnia w 100% wymagań, to może warto się zapytać samego siebie, czy na pewno warto rzeźbić w temacie dla takiego związku. 

Innymi słowy - czy ten związek nadal wnosi wartość dodaną do Twojego życia, czy też z pewnego rozpędu już w to wszedłeś i trochę obawiasz się wyjść. Same shit jak z małżeństwem. Jest jak jest, ale strach zmieniać, bo nie wiadomo, czy potem nie będzie gorzej. Ułuda utopionych kosztów.

Według mnie warto dążyć do doskonałości. Jak pani Cię w czymś uwiera, nie rezonuje z Tobą: wyjaśnić, komunikować. A jak nie zagra, to bez żalu odpuszczać.

Dla mnie osobiście ważny jest taki test: czy ta kobieta jest dla mnie idealna? Czy czuję, że spełnia moje wymagania na każdym polu i deklasuje konkurencję?

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Casus Secundus napisał:

@Wolumen jak się sprawy mają? Określiłeś się pani?

Nie wiem, jakie masz nastawienie po rozwodzie i jakie miałeś doświadczenia (w tym przed, wydaje mi się, że pisałeś, że nie chodziłeś na boki), ale według mnie za starzy (w dobrym tego słowa znaczeniu: zbyt doświadczeni, zbyt ogarnięci) jesteśmy, żeby w tym wieku poprzestawać na ersatzach.

Jeśli pani nie spełnia w 100% wymagań, to może warto się zapytać samego siebie, czy na pewno warto rzeźbić w temacie dla takiego związku. 

Innymi słowy - czy ten związek nadal wnosi wartość dodaną do Twojego życia, czy też z pewnego rozpędu już w to wszedłeś i trochę obawiasz się wyjść. Same shit jak z małżeństwem. Jest jak jest, ale strach zmieniać, bo nie wiadomo, czy potem nie będzie gorzej. Ułuda utopionych kosztów.

Według mnie warto dążyć do doskonałości. Jak pani Cię w czymś uwiera, nie rezonuje z Tobą: wyjaśnić, komunikować. A jak nie zagra, to bez żalu odpuszczać.

Dla mnie osobiście ważny jest taki test: czy ta kobieta jest dla mnie idealna? Czy czuję, że spełnia moje wymagania na każdym polu i deklasuje konkurencję?

 

 

 

 

 

Moje nastawienie po rozwodzie jest raczej neutralne. 

 

Nie obraziłem się na całą płeć żeńską, nie będę się rękoma i nogami wzbraniał przed poznaniem kogoś. Natomiast kilkanaście lat małżeństwa wiele mnie nauczyło w kwestii natury kobiecej. Zarówno na przykładzie mojej ex-żony, jej siostry i szwagra, koleżanek żony i ich mężów. Słowem historii damsko-męskich, które a przestrzeni 16 lat miałem okazję poznać.

Te wszystkie historie są podobne, konflikty są podobne. Bo kobiety, mężczyźni są podobni.

 

Nie oczekuję już wielkiej miłości aż po grób, bo coś takiego moim zdaniem nie istnieje. Zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdzie pieniądz gra pierwsze skrzypce.

Miło i przyjemnie jest tylko na początku, na etapie chodzenia za rączkę po parku, weekendowych wypadów w góry itp. 

Natomiast jak tylko wejdzie proza życia w postaci wspólnego zamieszkania, dzieci, to wszędzie robi się podobnie. Różnice są kosmetyczne.

 

Odpowiadając na Twoje pytanie - nigdy nie zdradziłem ex-żony. Zachowałem się do końca fair. Nasze rozstanie nastąpiło wyłącznie z uwagi na totalny fanatyzm religijny mojej żony, który z roku na rok narastał. Ostatni rok małżeństwa nie było w nim seksu, bliskości, bo żona stwierdziła, że podjęła decyzję o białym małżeństwie. No to ja podjąłem decyzję o rozwodzie. Chyba uczciwe postawienie sprawy?

 

Natomiast co do mojego obecnego związku - o ile mogę to już tak nazwać - to w zasadzie bawię się na tym etapie tą relacją. Co ważne - nie ukrywam tego. Nie snuję planów, nie obiecuję nic.

Druga strona natomiast nie wiedzieć czemu brnie na oślep wręcz do przodu. Tak, tak ja wiem - Pani ma 32 lata, bez dzieci i chciałaby je mieć. Tyle to jest dla mnie jasne. 

Ale zna moje zdanie, a mimo to nie idzie do innego szukać plemników.

 

Dążenie do doskonałości faktycznie to ambitny cel w poszukiwaniu drugiej połówki. Z tym, że na tym etapie, na jakim jestem, szukam kobiety przede wszystkim do miłego spędzenia czasu typu wyjazd na weekend, kino, kolacja, a także do łóżka. Uwierz, że do tego celu nie jest mi potrzebny chodzący ideał.

Nie wiem w tej chwili czy chcę wchodzić drugi raz w małżeństwo, dlatego nie będę szukał kobiety do towarzystwa używając kryteriów jak dla przyszłej żony, bo to trochę przerost formy nad treścią.

 

 

Natomiast czy ten związek wnosi wartość dodaną w moje życie? Moim zdaniem nie. To znaczy ja jestem już być może wypaczony po tylu latach małżeństwa ale uważam, że kobieta w zasadzie nie za wiele wnosi do męskiego życia. Obiad mogę zjeść na mieście, posprzatać może mi sprzątaczka.

Uczucia rozmywają się gdzieś po 3 latach od ślubu, w ich miejsce wchodzi przyzwyczajenie.

 

Moje obserwacje pokazują, że to kobieta jest zawsze wygrana na relacji z normalnym facetem (czyt. nie pijakiem, ćpunem, przemocowcem) bo osiaga multum korzyści. Od tych finansowych, przez wszelakiej maści usługi, dach nad głową, prestiż za sprawą zawodu swojego męża, załatwianie masy drobniejszych spraw.

W przeciętnym małżeństwie po np. 10 latach to mąż jedyne co z tego ma to wątpliwej jakości seks. Większość kobiet dziś już nawet nie prasuje męzom koszul ani nie robi kanapek do pracy. Coraz więcej kobiet nie gotuje, bo woli zamówić z Pyszne.pl

 

Także ja już tylko oczekuję dobrej zabawy od kobiety. Bez żadnych dlugofalowych planów.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki,

Na wstępie, żeby nie umknęło: nie dopatrzyłem się odpowiedzi, czy powiedziałeś pani w temacie rozbieżnych oczekiwań/natarczywości (kwestia z Twojego pierwszego posta).

Ale poruszyłeś kilka ciekawych kwestii. 

50 minut temu, Wolumen napisał:

Chyba uczciwe postawienie sprawy?

Jak najuczciwsze. Chociaż kwestia "uczciwości" w związkach to kwestia dyskusyjna i strasznie ocenna. Jak każda zresztą "uczciwość", "sprawiedliwość" etc. Nawet do sądu, sprawującego wszakże wymiar sprawiedliwości, idzie się po wyrok, nie po sprawiedliwość :). Ale oczywiście, zachowałeś godną - bez ironii! - powściągliwość. Zresztą moje zdanie jest takie, ze to żona złamała umowę, zatem mogłeś bez pardonu sobie robić na co miałeś ochotę, skoro żona Ci tego nie zapewniała. 

Ja akurat jestem z innej mąki, bo jak mnie coś w żonie nie pasowało, to nie miałem oporów w szukaniu tego, czego mi brakowało, w relacjach pozamałżeńskich. Skoro miałem potencjał i możliwości, to szkoda mi było nie pokosztować miodku. 

50 minut temu, Wolumen napisał:

 

Dążenie do doskonałości faktycznie to ambitny cel w poszukiwaniu drugiej połówki. Z tym, że na tym etapie, na jakim jestem, szukam kobiety przede wszystkim do miłego spędzenia czasu typu wyjazd na weekend, kino, kolacja, a także do łóżka. Uwierz, że do tego celu nie jest mi potrzebny chodzący ideał.

Jasna sprawa. Rozumiem w pełni. 

Różna jest kwestia tylko kryterium i progu akceptowalności partnerki do miłego spędzania czasu. Jeden będzie oczekiwał określonego przyzwoitego poziomu, a dla drugiego, jeśli babka nie cytuje Prousta, a zarazem nie ma zgrabnej nóżki, świeżej buzi i wysportowanego ciałka - to szkoda nawet się zbierać.

Ja jestem akurat z tych wybrednych - mimo, że dla właściwości pipki i doznań z jej penetracji nie ma to żadnego znaczenia, lubię w łóżku kobiety atrakcyjnie też pozałóżkowo. Jakoś mi się to tak zazębia, że dobry seks jest z kobietami, które rezonują pozałóżkowo. 

50 minut temu, Wolumen napisał:

Moje obserwacje pokazują, że to kobieta jest zawsze wygrana na relacji z normalnym facetem (czyt. nie pijakiem, ćpunem, przemocowcem) bo osiaga multum korzyści

True, bro. 

 

50 minut temu, Wolumen napisał:

W przeciętnym małżeństwie po np. 10 latach to mąż jedyne co z tego ma to wątpliwej jakości seks. Większość kobiet dziś już nawet nie prasuje męzom koszul ani nie robi kanapek do pracy. Coraz więcej kobiet nie gotuje, bo woli zamówić z Pyszne.pl

Dlatego mamy rozwody, więc z nich korzystajmy. 

Swoją drogą - gotujemy i gospodarujemy się i tak lepiej, zdrowiej i bardziej racjonalnie od naszych żon. Mnie akurat kucharka czy prasowaczka nie potrzebna, sam ogarniam wszystko koło siebie. 

Myślę, że problemem obecnych małżeństw jest już bardziej to, że żona nie tylko na pewnym etapie nie pomaga mężowi (te Twoje przykładowe kanapki) ale zaczyna go ciągnąć w dół, czy też dokładać obowiązków, w tym choćby przez dodatkowy bałagan, bzdetne bibeloty i zbieracze kurzu, multum niepotrzebnych wydatków. Temat rzeka. 

 

Edytowane przez Casus Secundus
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.