Skocz do zawartości

Zalane mieszkanie


Piter_1982

Rekomendowane odpowiedzi

No więc tak mój chrześniak, wynajmuje mieszkanie na studiach w mieście gdzie mieszkam. Siłą rzeczy trochę mu zastępuję ojca i matkę na obczyźnie.

 

Dziś niestety zalał sąsiadów. Jakie mogą być koszty? Niestety nie wiem czy właścicielka ma ubezpieczenie. Z tego co mówił uszkodzeniu uległa "tylko" ściana pomalowana farbą i sufit. 

 

Jak to najlepiej teraz załatwić z sąsiadami. Jedna sąsiadka stwierdziła, że u niej tylko kapie, ale druga wezwała ludzi ze spółdzielni i nie chce nawet rozmawiać, tylko że ubezpieczenie już ściągnie. 

 

Twierdzi, że lało się maks. kilka minut. Oba mieszkania pod nim (a nie że zalał dwa w dół w pionie). Stare budownictwo. Jak to może być wycenione?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Piter_1982 napisał:

tylko że ubezpieczenie już ściągnie. 

Nie napisałeś w jakim kraju sprawa jest.

 

Przyklad ode mnie- jeśli mam szkodę wyrządzoną przez sąsiada, kontaktuję się ze swoim ubezpieczycielem a ten ogarnia żeby ściągnąć z ubezpieczyciela sprawcy. 

Mogę sobie zorganizować wycenę kosztów żeby mieć pojęcie i ew. negocjować zwrot kosztów. 

 

Kiedy nieruchomość podlega najmowi, ubezpieczenie powinien mieć właściciel ale też najmujący (do okazania właścicielowi). 

Ta polisa reguluje wszelakie szkody w niej ujęte. 

 

4 godziny temu, Piter_1982 napisał:

Jak to może być wycenione?

 

Poszkodowany wycenia koszt naprawy. Jeśli przekracza określony przez danego ubezpieczyciela pułap, ten wyśle eksperta żeby wycenić naprawę. 

 

Normalnie, to są sprawy załatwiane bezgotówkowo. Czasem jest dopłata, ale to powinno być ujęte w kontrakcie ubezp.

To przykład ode mnie, nie znam przepisów i realiów u Ciebie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Piter_1982 napisał:

Jak to najlepiej teraz załatwić z sąsiadami. Jedna sąsiadka stwierdziła, że u niej tylko kapie, ale druga wezwała ludzi ze spółdzielni i nie chce nawet rozmawiać, tylko że ubezpieczenie już ściągnie. 

Formalnie - poszkodowany wycenia swoje straty, Ty płacisz. Jak macie w tym temacie rozbieżność poglądów, to standardowo - rzeczoznawca -> sąd.

Opcja "ubezpieczyciel ogarnie" jest dla Ciebie najbardziej transparentna, bo ubezpieczyciel nie będzie mnożył kosztów (wręcz przeciwnie) i wskaże winnego. Po rozliczeniu szkody ubezpieczyciel poszkodowanego zwróci się z regresem. Wtedy kierujesz do odpowiedniego ubezpieczyciela.

I tu się robią schody.

 

Bo zależy KTO ZAWINIŁ.

 

Jeżeli przyczyną zalania była awaria instalacji w częściach wspólnych budynku (czytaj: do wodomierza lokalowego) - płaci właściciel budynku (spółdzielnia, wspólnota, czy kto_tam_bądź).

Jeżeli przyczyną była awaria infrastruktury lokalu (pęknięte rurki, uszkodzenie baterii, rozpięta kanalizacja odpływowa, awaria sprzętu AGD wpisanego w umowie, np pralki) - płaci właściciel lokalu (ze swojego OC, jeśli ma)

Jeżeli przyczyną była nieostrożność najemcy (zasnąłem w wannie, pękło mi akwarium, awaria AGD należącego do najemcy, zapomniałem zakręcić kranu itp) - płaci NAJEMCA (ze swojego OC, jeśli ma)

 

7 godzin temu, Piter_1982 napisał:

Jak to może być wycenione?

 

Od 0 PLN do nieskończoności.

Ciężko jest określić, jakie są faktyczne straty, bo "lało się parę minut" to może oznaczać konieczność odmalowania ścianki GK za 100 PLN, ale i paręnaście tysięcy jak np ktoś ma jakąś co bardziej skomplikowaną elektronikę, czy bardziej "fancy" wystrój łazienki.

 

3 godziny temu, Yolo napisał:

Kiedy nieruchomość podlega najmowi, ubezpieczenie powinien mieć właściciel ale też najmujący (do okazania właścicielowi). 

 

True.

Dodam - właściciel (wynajmujący) powinien mieć polisę OC z wykupionym ryzykiem "nieruchomość w wynajmie".

A najemca powinien posiadać OC w życiu prywatnym (właśnie na takie okazje).

I dodam co bardziej istotne: POWINIEN. Ale nie musi. To kwestia zdrowego rozsądku i szacowania ryzyk.

 

 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ich wina ewidentnie. Nie dokręcili węża zasilającego pralkę, wlało się pod wannę. Nie było tam kafelków no i przesiąkło pięknie. 

 

Boją się trochę, bo kobieta nie chciała by byli przy spisywaniu protokołu. Wzięła do siebie gościa, którego wydzwoniła ze spółdzielni. Oni chcieli iść do niej i podpisać, że się przyznają, a ona nie to już z ubezpieczycielem załatwię sobie. Gość tylko przyszedł obejrzeć i właśnie stwierdzić czy zalanie z części wspólnej czy lokatora.

 

Nie proponowali kasy tylko, że jej odmalują, ale w ogóle nie była tym podobno zainteresowana, jedynie, że ja już sobie ściągnę. Z tego co mówili to tylko na ścianie był zaciek jak do niej zeszli, żadnych sprzętów uszkodzonych. Usłyszeli przez sufit, jak wycierali podłogę, że babka na dole męża woła do łazienki, że woda leci i sami pobiegli, że to u nich do jednej i do drugiej. Jak byli na dole w tym drugim mieszkaniu jeszcze nic nie przesiąkło, a w tym pierwszym ściana oblana. Niestety potem chyba dalej przeciekło, choć wszystko wytarli. Spotkali tę drugą na klatce i powiedziała, że trochę u mnie kapie. Ale ta podobno jest spoko, a ci drudzy non stop się kłócą, a ich gówniaki uprzykrzają wszystkim życie w klatce. Do tego zaangażowani, a to zebranie wspólnoty, a to jakieś garaże itp.  

 

Mieszkają tam trzeci rok i chcieli zostać jeszcze, bo z właścicielką mają też luz. 

 

Młody obsrany, ale w sumie jestem z niego dumny. Nawalili, przyznali się od razu, tylko bym nie chciał, żeby ktoś go to teraz wykorzystał. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiś czas temu mnie sąsiad zalał. Jest niedosłyszący, zatkał zlew i nie słyszał że leci. Lało się dobre 30 min. Ja mieszkam na parterze więc tylko mnie zalało. Tak długo się lało bo nie dało się do niego dobić, nie słyszał i nie otwierał. Miałem ściany do malowania w kuchni, w pokoju, jakoś więcej nie zauważyłem szkód, mimo że podłoga pływała. Chociaż nie wiem czy coś pod podłogą się nie robi. Tak czy inaczej przyszedł rzeczoznawca, bo ja mam ubezpieczone mieszkanie, sąsiad nie. Wycenił wszystko na 2700 zł. Nie oszczędzał na niczym, wskazał to co było oczywiste i widoczne na pierwszy rzut oka, ale też co mogło być potencjalnie nie tak. Teraz ubezpieczenie próbuje z sąsiada to ściągnąć.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie sąsiadka zalewała przez miesiąc czasu , musiałem wykuć ścianę , później to załatać , pojechać gładzią , pomalować farbą na zacieki w razie w , później zwykła. 

 

 

Dostałem za tydzień pracy i zwrot kosztów 500 zł od ubezpieczyciela. Mała ścianka była , ale dużo pracy naprawczych przy takich zabiegach , zanim się wszystko zaschnie itp masakra.

 

 

Także nie bój nic, oni wiedzą co zrobić żeby nie zbankrutować , nie wiadomo jak tego nie wycenią 😄

46 minut temu, Piter_1982 napisał:

Młody obsrany, ale w sumie jestem z niego dumny. Nawalili, przyznali się od razu, tylko bym nie chciał, żeby ktoś go to teraz wykorzystał. 

A ciekawi mnie czy ubezpieczenie mieszkania nie należy do wynajmującego je? Nie wiem czy można ubezpieczyć czyjeś wynajęte mieszkanie. Może w te stronę , babie zapytać co wynajmuje czy nie pomoże jakoś.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stawialbym maks 1500 na mieszkanie, jesli nie zalalo zadnych sprzetow. 

Ubezpieczyciel sasiadow zrobi regres i jesli wlasciciel mieszkania nie ma ubezpieczenia, moga sciagac sadownie. 

W zasadzie tez bym nie chcial rozmawiac z sasiadem, gdyby mnie zalal. Mam swoje ubezpieczenie wypelniam przez neta i niczym sie nie interesuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Taboo napisał:

Jest niedosłyszący, zatkał zlew i nie słyszał że leci. Lało się dobre 30 min. Ja mieszkam na parterze więc tylko mnie zalało. Tak długo się lało bo nie dało się do niego dobić, nie słyszał i nie otwierał.


Jaki pacjent xDDDDDDDD

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko się dobrze powinno skończyć, chociaż młody wykupi teraz ubezpieczenie też sobie o czym nawet nie pomyślałbym.

 

Okazało się, że sąsiadka z dołu jest chyba mocno niezrównoważona i chciała się po wyżywać. Zadzwoniła dziś z awanturą do właścicielki mieszkania. Okazuje, że ta ma ubezpieczenie, a chłopakom kazała się nie przejmować.

 

Podobno ta mówi, że zapłaci z ubezpieczenia, a tamta się darła, że ma ich natychmiast wyrzucić. Zacieki na jednej ścianie i suficie jak się okazało, a ta mieszkanie mi zalali, nie nadają się do mieszkania w bloku itd. Z drugą sąsiadką się umówili, że jej odmalują.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Piter_1982 napisał:

a tamta się darła*, że ma ich natychmiast wyrzucić.

 

Niektóre starsze panie potrafią tak szcz*kać, że jeszcze tynk odpadnie.

Albo, dostaną wysypki na plecach i zgłoszą do ubezpieczalni.

To pewnie trauma z powojennego dzieciństwa plus brzydka pogoda.

 

Chłopaki dobrze zrobili. Przyznali się, chcieli pomóc. To się liczy. :) 

Właścicielka ma OC - temat załatwiony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.