Skocz do zawartości

10k i zdalna...


Mordimer

Rekomendowane odpowiedzi

Parę luźny obserwacji na podstawie kilku młodych osób przyjętych do pracy.

Temat ma charakter luźnych spostrzeżeń bez bicia piany jacy to młodzi są beznadziejni, ale do rzeczy.

 

Rynek IT/automatyka itp. w tej chwili ma straszne parcie na specjalistów - ale mowa to o ludziach z doświadczeniem i umiejętnościami.

Na temat tynk w PL można napisać eleboraty - z moich spostrzeń pracodawcy chcą zatrudniać, ale na rynku nie ma tylu specjalistów w efekcie na stanowiska są przyjmowani juniorzy po szkołach/kursach itp. stawiający pierwsze kroki w zawodzie.

Także sporo osób którzy chcą się przekwalifikować.

 

Przykład numer 1:

- młody człowiek po kursach, jakieś certyfikaty,

- spore parcie na wyższe wynagrodzenie - tytułowy 10k i zdalna,

- mała wiedza, brak chęci samodzielnego zdobywania wiedzy,

- straszne parcie na kursy i szkolenia,

- proste zadania (notabene takie jakie miał na kursach) nie wykonuje, nawet sugestie poszukaj taką frazą z necie, przejrzyj w dokumentacji itp - nie jest w stanie wykonać

- dałem mu kilkanaście wskazówek jak ma się uczyć, jak przećwiczyć pewne zagadnienia - żadnego nie przećwiczył,

- pierdzenie w stołek i oglądanie pierdół na yt,

- kilkukrotnie wytłumaczyłem mu, że jeżeli nie będzie w stanie prostych rzeczy wykonać to mu kierownik żadnej podwyżki nie da i będzie wykonywał prace proste - przynieś, podaj pozamiataj

- po kilku dniach dalej zaczyna mówić o podwyżce - czyli zero logicznego myślenia, buja w obłokach, praca zdalna itp. 

- prywatnie też nie ogarnia, uzależniony od fajek słodkiego chodzi zmulony - poziom energii osoby po 70-tce, na grzeczne sugestie żeby skonsultował się z dietetykiem i wyprowadził się na prostą - ogarnę i dalej swoje.

 

Przykład numer 2:

- także młoda osoba,

- dość ambitna i energiczna,

- dostaje nowe zadania widać że przysiada do tego i stara się nauczyć,

- nastawiony pozytywnie załatwić temat i następne zadanie

 

 

Przykład numer 3, 4, 5:

- podobne przykłady robią swoją robotę, ale nie wychodzą nic poza

- raczej nie będą chcieli awansować, zdobyć specjalizację itp przetrwać 8 godzin zrobić swoje.

 

 

 

Powyższe przykłady to ostatni rok, Kilka osób i w zasadzie jedna osoba działa i chce się rozwijać podnosić kwalifikację. Nawet jak parokrotnie robiłem za dobrego wujka - mają w nosie wel w dupie.

 

Jak to wygląda u Was?

 

 

 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zatrudniałem kiedyś stażystów. Męka, bo trzeba ciągle pilnować, pokazywać po 100x najprostsze rzeczy. Kumaci trafiali się średnio jeden na 20. 

 

Znajomy ma małą firmę telco, głównie światłowody i kable w budynkach kładą. Ma jakąś umowę ze szkołą i co pół roku dostaje nowy sort dzieciaków na praktyki. Ogólnie mówi, że dramat. Niby uczą się zawodowo, a zero chęci do nauki czegokolwiek i też trzeba z wszystkm pilnować, zero samodzielności. 

 

W IT to przypuszczam, że jest sieczka, bo każdy chce pewnie być webdeveloperem, a jedyne co potrafią to poklikać w Wordpresie. 😁

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, maroon napisał:

 

Znajomy ma małą firmę telco, głównie światłowody i kable w budynkach kładą. Ma jakąś umowę ze szkołą i co pół roku dostaje nowy sort dzieciaków na praktyki. Ogólnie mówi, że dramat. Niby uczą się zawodowo, a zero chęci do nauki czegokolwiek i też trzeba z wszystkm pilnować, zero samodzielności. 

Jeżeli to technikum to jeszcze dzieciaki nie wiedzą o co chodzi.

Natomiast jeżeli przychodzi po studiach i średnio jest zainteresowany to już patologia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To prawda, różnie z tym bywa. Miałem dwóch praktykantów IT. Jeden z technikum, drugi studia. Jedyny plus to że byli grzeczni. Zero zainteresowania tematem. Pierwszy przyznał, że IT nie dla jego ale musi praktyki ukończyć i nie chce mieć nic wspólnego z IT. Dałem mu 5 z praktyk bo grzeczny byl i problemów nie robił a on jak obiecał tak zrobił. Nie zdał matury i pracuje na magazynie. 

Drugi to filozof- humanista, także pomylił kierunki. Chodził z książką i czytał. W podsumowaniu praktyk napisał mi, że moja praca jest nudna, mało twórcza i on by tak nie mógł. Marzyła mu się praca jakiegoś Project Managera w dużym korpo. Wiedzy technicznej nie posiadał. 

 

W końcu przyszła pora zatrudnić kogoś. Tak się złożyło, że miałem wybrać kandydata ale dopiero w ostatniej fazie rekrutacji, kiedy zostało dwóch. Byłem bardzo sceptycznie nastawiony bo dano mi wybierać pomiędzy 20-23 letnimi chłopakami a praca dosyć odpowiedzialna - odpowiadasz za cały zakład produkcyjny od strony IT. Pukałem się w czoło. Mój kandytat powinien mieć z 1,5 razy tyle lat - mówiłem. Wybrałem chłopaka 22 lata. Okazało się, że chłopak kumaty, ogarnia tematy, chce mu się, możesz go samego zostawić i masz takie poczucie że nie zepsuje niczego. Dawno tak nie pomyliłem się w podejściu. 

 

Różni są młodzi ludzie. Czasem to aż chce się zrobić późną aborcję na zawodniku a czasem aż człowiekowi  przyjemie się robi jak patrzy na młodego, ogarniętego, zaradnego któremu się chce, pełni energii. 

 

 

 

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co człowiek to historia.

Generalnie szukamy specjalistów, ale z bardzo wąskiej branży, i w zasadzie jedyne źródła "nowych" mamy ogarnięte - student wychodzący z uczelni z "naszego" kierunku, miał na 99% z nami styczność, a my - z nim. Jak ktoś już przychodzi, to przynajmniej z podstawami wiedzy.

A potem... najczęściej 8 godzin i do domu; czasem na imprezę. Rzadko trafia się ktoś kto "żyje pracą" - i jest to doceniane, szybko. Praca zdalna paru zweryfikowała... Ale i tak, dwóch stażystów to dobry inżynier wyłączony z pracy na dwa tygodnie.

 

Ale z historycznych miejsc pracy... Miałem klienta, który przychodził do pracy i osiem godzin oglądał porno w internecie, i tak od dnia zero przez 2 miesiące. Miałem chłopaka z technikum, który wiedzą rozbijał statystycznego magistra, i sporo doktorów też - ale znowu "8 godzin...", i trzeba go było "pielęgnować" a to wycieczką na sympozjum, a to ciekawym projektem "do kosza". Kiedyś na zleceniu dostałem ekipę doktorów - i każdy praktycznie zbijał tylko bąki, nie mówiąc już że poziom wiedzy mieli teoretyczny, ale praktyka leżała i kwiczała.

Stąd, kilka praktycznych sztuczek poszło już w historię - dać delikwentowi diodę LED i baterię 9V, niech ją zapali zaświeci. Albo na okresie próbnym - patrzeć, jak delikwent sprząta stanowisko pracy po skończonym dniu. Czy ma szacunek do sprzętu, i potrafi powiedzieć że nie wie jak go obsłużyć.

 

Powtarzając - co człowiek, to historia. Każdy jest inny, i to jest w ludzkości najbardziej interesujące. A jeszcze - zmieniają się w funkcji czasu. Jedni zaczynają się interesować w miarę wzrostu wiedzy, drudzy zaś tracą zaangażowanie (najczęściej to zbiega się z małżeństwem).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyżej opisane to przypadki z ostatniego roku, a w zawodzie już X lat. Odnoszę wrażenie, że naprawdę większość ludzi p zakończeniu studiów przestają się uczyć albo głównie jakieś kursy, ale bez pracy własnej.

Dobrze podsumował znajomy przyjdzie kryzys na rynku to przeszadkuje tych migaczy, oby kryzysu nie było.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 27.11.2021 o 19:24, Mordimer napisał:

Przykład numer 3, 4, 5:

- podobne przykłady robią swoją robotę, ale nie wychodzą nic poza

ale nie rozumiem, co ma po godzinach się uczyć? Nigdy nie rozumiałem takiego wymagania.

Potem jedna osoba siedzi w pracy 8 godzin (za które ma płacone) i dodatkowe 1-2 godziny za darmo bo jest pasjonatem, a inni robią 8 godzin, szefostwo patrzy i porównuje czemu inni mają gorsze efekty pracy... Znam takie przypadki z pracy, gdzie tacy narwańcy spowodowali masę zwolnień, bo ktoś był pracoholikiem i w ramach rozwoju pracował za darmo po godzinach i był kilka razy efektywniejszy od innych, więc szefostwo stwierdziło że każdy powinien tak zasuwać. Tylko nie każdy ma ochotę robić ponad 8 godzin za które ma płacone.

Inna rzecz - praca w IT jest efektywna może przez 5-6 godzin dziennie, bliżej 4. Siedzenie po 10+ godzin nad kodem nie jest w żaden sposób efektywne, mało tego, kilka lat takiego zapierdalania i wypalenie zawodowe mimo pensji 20k+ jest nieuniknione. A ciężko się potem przerzucić na inny zawód np: za 5k jeśli przyzwyczaiłeś się do tego, że co miesiąc wpada 20k

Trzecia sprawa - nauka w domu jest dobra dla stażysty albo jakiegoś praktykanta, który chce sobie poznać język. Powodzenia z nauką w domu, jeżeli na codzień pracujesz w środowisku gdzie masz 30 mikroserwisów, do tego rozwiązujesz jakieś problemy komunikacyjne między nimi, optymalizuję gdy przychodzi ponad 1000 requestów na sekundę ... W domu to se można jakieś luźne projekty do szuflady robić i marnować czas. W normalnej firmie pracodawca wysyła cię na specjalne kursy dla specjalistów (nie bootcampy), szkolenia i to wszystko w ramach pracy, w wielu firmach pracownicy mają powiedzmy do 8k na szkolenia, kursy, książki.

Jednym słowem - dajcie ludziom żyć. Dużo lepiej pracuje się w gronie specjalistów, gdzie każdy się przykłada przez te 5-6 (**8**) godzin dziennie i robota idzie do przodu, ale te osoby mają życie poza pracą i można z nimi porozmawiać niż z "pasjonatami", którzy dosłownie żyją pracą i nie mają życia osobistego, doświadczeń, wspomnień, są niewolnikami korporacji i bezsensownego rozwoju technologii, która za 3-4 lata wychodzi z mody. I w dodatku narzekają, że inni tylko pracują te 8 godzin za które im sie płaci a po pracy ćwiczą jakieś sporty zamiast uczyć się frameworka czy coś tam innego uczyć. Pracowałem i z jednymi i drugimi i z tymi pierwszymi znacznie lepiej mi się pracuje. 

Zresztą tylko w IT ludzie mają takiego pierdolca na tym punkcie, że niby praca 8 godzin a po pracy każdy "powienien" dodatkowe 2-3 godziny poświęcać na rozwój (za własną kasę) i uważać to za normalne. Nie słyszalem, żeby np: kasjerzy uczyli w wolnym czasie oprogramowania nowych kas fiskalnych, recepcjoniści hotelowi też raczej w wolnej chwili nie uczą się nowych lepszych programów do bookowania pokoi, wszystkiego się uczą w trakcie pracy i tak powinno być.

Edytowane przez Zbychu
  • Like 7
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, Zbychu said:

więc szefostwo stwierdziło że każdy powinien tak zasuwać

To problem szefostwa; albo raczej to szefostwo jest wtedy problemem.

14 hours ago, Zbychu said:

praca w IT jest efektywna może przez 5-6 godzin dziennie, bliżej 4

Prawda. Nawet lepiej - w jednej firmie oprogramowanie po ośmiu godzinach pracy zdalnie wyłączało workstację. Powód: ta ekstra godzina co ją dziś zrobisz, jutro będzie kosztować firmę 4 godziny pracy na usuwaniu błędów, które wprowadzisz - ze zmęczenia.

14 hours ago, Zbychu said:

W normalnej firmie pracodawca wysyła cię na specjalne kursy dla specjalistów (nie bootcampy), szkolenia i to wszystko w ramach pracy

Prawda.

14 hours ago, Zbychu said:

Pracowałem i z jednymi i drugimi i z tymi pierwszymi znacznie lepiej mi się pracuje.

Każdy ma swoje miejsce, o ile nie wchodzi z buciorami w ogródek kogo innego.

14 hours ago, Zbychu said:

Zresztą tylko w IT ludzie mają takiego pierdolca na tym punkcie, że niby praca 8 godzin a po pracy każdy "powienien" dodatkowe 2-3 godziny poświęcać na rozwój (za własną kasę) i uważać to za normalne. Nie słyszalem, żeby np: kasjerzy uczyli w wolnym czasie oprogramowania nowych kas fiskalnych, recepcjoniści hotelowi też raczej w wolnej chwili nie uczą się nowych lepszych programów do bookowania pokoi

Masz #programista15k, ale nie masz #kasjer15k, i bardzo rzadko pojawia się #kasjer5k. Temat jest w zasadzie dużo głębszy, bo programista który nauczy się tylko tego co mu pokażą w pracy, i będzie to klepał do skończenia świata - raczej pozostanie #programista5k.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Kespert napisał:

Masz #programista15k, ale nie masz #kasjer15k, i bardzo rzadko pojawia się #kasjer5k. Temat jest w zasadzie dużo głębszy, bo programista który nauczy się tylko tego co mu pokażą w pracy, i będzie to klepał do skończenia świata - raczej pozostanie #programista5k.

Bzdura, po to zmieniasz pracę co 2-3 lata żeby się uczyć w nowej pracy "just in time", uczysz się na bieżąco tego co potrzebujesz.

Jeszcze raz powtarzam - w domu można się nauczyć jakichś podstaw języka czy nowego frameworka, ale to nie za to się płaci programiście. W domu nie da się nauczyć wiedzy eksperckiej. Płaci sie np: za wymyślenie architektury rozproszonej, mikroserwisów, rozwiązania z którego będzie korzystało 300.000 osób naraz, więc musisz pomyśleć o wszystkim, o rozproszeniu ruchu, przekierowaniach, wyjątkach, obsłudze błędów. itd. Albo jakiś skomplikowany bug związany z bazami danych i transakcjami, gdzie do jednej tabeli. Co innego gdy sobie napiszesz w domu 3 mikroserwisy i sam sobie klikasz zapytania, a co innego gdy masz skomplikowany system, gdzie ci przechodzą zapytania przez 30 sporych mikroserwisów, jakieś wiadomości nie wiadomo gdzie i musisz to inwestygować bo nie wyszło wcześniej w testach gdy było małe obciążanie, tylko dopiero gdy wyszło na produkcję i leci kilkadziesiąt tysięcy zapytań na sekunde...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Zbychu

W dniu 30.11.2021 o 18:21, Zbychu napisał:

ale nie rozumiem, co ma po godzinach się uczyć? Nigdy nie rozumiałem takiego wymagania.

to stanowiska junior - w moim środowisku jeżeli nie rozwija się staje się kulą u nogi dla seniorów, krótko mówiąc dostaje zdanie i potem nie potrafi wykonać przez co praca schodzi na wyższe linie.

 

W dniu 30.11.2021 o 18:21, Zbychu napisał:

Potem jedna osoba siedzi w pracy 8 godzin (za które ma płacone) i dodatkowe 1-2 godziny za darmo bo jest pasjonatem, a inni robią 8 godzin, szefostwo patrzy i porównuje czemu inni mają gorsze efekty pracy..

Też uważam za patologie, zasada równych szans dla wszystkich.

 

W dniu 30.11.2021 o 18:21, Zbychu napisał:

Inna rzecz - praca w IT jest efektywna może przez 5-6 godzin dziennie, bliżej 4. Siedzenie po 10+ godzin nad kodem nie jest w żaden sposób efektywne, mało tego, kilka lat takiego zapierdalania i wypalenie zawodowe mimo pensji 20k+ jest nieuniknione.

Wypalenie zawodowe, a przede wszystkim wypalenie miejscem pracy  czy też obowiązkami (zazwyczaj poniżej kwalifikacji) - to sam u siebie zauważam.

 

W dniu 30.11.2021 o 18:21, Zbychu napisał:

Jednym słowem - dajcie ludziom żyć. Dużo lepiej pracuje się w gronie specjalistów, gdzie każdy się przykłada przez te 5-6 (**8**) godzin dziennie i robota idzie do przodu, ale te osoby mają życie poza pracą i można z nimi porozmawiać niż z "pasjonatami", którzy dosłownie żyją pracą i nie mają życia osobistego, doświadczeń, wspomnień, są niewolnikami korporacji i bezsensownego rozwoju technologii, która za 3-4 lata wychodzi z mody. I w dodatku narzekają, że inni tylko pracują te 8 godzin za które im sie płaci a po pracy ćwiczą jakieś sporty zamiast uczyć się frameworka czy coś tam innego uczyć. Pracowałem i z jednymi i drugimi i z tymi pierwszymi znacznie lepiej mi się pracuje.

Jestem takie samego zdania, ale... jeżeli pracuje wśród specjalistów muszę się w nich utrzymać - czyli rozwijać się, nie zawsze pracodawca chce płacić za kursy itp. w godzinach pracy i tutaj zostaje praca własna - żeby rozwijać się i uciekać tam gdzie lepiej.

 

W dniu 30.11.2021 o 18:21, Zbychu napisał:

Zresztą tylko w IT ludzie mają takiego pierdolca na tym punkcie, że niby praca 8 godzin a po pracy każdy "powienien" dodatkowe 2-3 godziny poświęcać na rozwój (za własną kasę) i uważać to za normalne.

Większość speców jakich znam ma takie podejście.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Mordimer napisał:

iększość speców jakich znam ma takie podejście.

To marnują życie. Ja tak zapieprzałem przez pierwsze 2-3 lata i zorientowałem się, że poza pracą nie mam życia, bo zostaje tylko czasu na przygotowanie posiłków i wyjście na spacer, brakowało czasu na sporty czy inne hobby. To nie jest życie.

Dopiero po 3 latach stwierdziłem, że nie ma sensu zapieprzać więcej niż 8 godzin, jak widze żę w firmie jest samo utrzymanie i stare technologie to po prostu zmieniam pracę i w nowej pracy dokształcam się w ciągu tych 8 godzin czego nie umiem a co mi jest potrzebne, po pracy mam czas na porządne posiłki, trening, regeneracje. 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 1.12.2021 o 20:38, Zbychu napisał:

To marnują życie. Ja tak zapieprzałem przez pierwsze 2-3 lata i zorientowałem się, że poza pracą nie mam życia, bo zostaje tylko czasu na przygotowanie posiłków i wyjście na spacer, brakowało czasu na sporty czy inne hobby. To nie jest życie.

 

Jak już opanowałeś jakieś podstawy i umiesz szybko się doczucyć/kursy od pracodawcy to można się utrzymać.

Chcąc zmienić na coś lepszego w moim przypadku muszę przycisnąć i zdobyć większe kwalifikacje, a to wiążę się z dodatkowym siedzeniem po godzinach i dłubanie .

 

W dniu 1.12.2021 o 20:38, Zbychu napisał:

Dopiero po 3 latach stwierdziłem, że nie ma sensu zapieprzać więcej niż 8 godzin, jak widze żę w firmie jest samo utrzymanie i stare technologie to po prostu zmieniam pracę i w nowej pracy dokształcam się w ciągu tych 8 godzin czego nie umiem a co mi jest potrzebne, po pracy mam czas na porządne posiłki, trening, regeneracje. 

Dokładnie mam podobne doświadczenia, jak nie ma rozwoju czy też atmosfery pracy/wynagrodzenia cudów nie będzie - nie można, a trzeba uciekać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech, te problemy programistów15k 😅

 

Ja muszę skakać przez płonące obręcze, by dostać 8-9 tysi netto w inżynierii telekomunikacji.

 

Mam wybitne CV, sporo osiągnięć zawodowych, dobrą znajomość niszowej dziedziny, przyzwoitą znajomość dziedzin pokrewnych, biegły angielski, dobre soft skille i jestem w chuj charyzmatyczny na żywo.

Zwykły mruk po studiach będzie dymał za 2800zł, bo po prostu się nie sprzeda i nawet tych 8 tysi nie dostanie.

 

Generalnie zazdroszczę, mi się niestety nigdy nie chciało programować, w ogóle tego nie lubię, a teraz już (o wiele) za późno, bo nie mogę sobie pozwolić na półdarmowe juniorstwo (a juniorów akurat w IT jak psów, każdy chce klepać gównoapki za parę koła).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.12.2021 o 16:51, Januszek852 napisał:

Generalnie zazdroszczę, mi się niestety nigdy nie chciało programować, w ogóle tego nie lubię, a teraz już (o wiele) za późno, bo nie mogę sobie pozwolić na półdarmowe juniorstwo (a juniorów akurat w IT jak psów, każdy chce klepać gównoapki za parę koła).

DevOps trochę adminki plus programowanie? Kilka osób znałem co się przekwalifikowali, oczywiście nie za darmo jeden praktycznie rok siedział cały czas po pracy i uczył się, drugi podobnie.

 

Znałem też paru co grubo po 30 poszli w stronę programowania całkowicie przekwalifikowali się ale to ich zawsze interesowała plus motywacja większych zarobków, niestety kontakt mi się z nimi urwał nie wiem jak im idzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No właśnie w tym problem, że mnie to nie interesuje :( Próbowałem, ale już na głupim kursie z udemy nudziłem się jak cholera. Gdybym w to wszedł dla pieniędzy, to najpierw kilka lat bym pewnie tracił, bo junior ma obecnie ciężko ze znalezieniem pracy w IT, a zarobki liche. Bo juniorów jest jak psów. Każdy chce teraz programować.

 

Ale już mid to chyba 6-10k na rękę, a senior 10-20k tak typowo ;) No i seniorów chcą wszędzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 29.11.2021 o 14:00, Kespert napisał:

A potem... najczęściej 8 godzin i do domu; czasem na imprezę

Co w tym złego? Pracę trzeba szanować. Nie oddawać jej za darmo.

Nie rezygnować z życia bo komuś wydaje się idealny pracownik powinien stosować się do tego:

 

http://www.outofthisworldleadership.com/wp-content/uploads/2016/05/Dilbert-Karoshi.gif

 

U mnie w firmie mam zakontraktowany etat. Nadgodziny mam dodatkowo płatne jak zażyczy sobie tego klient. Jak sobie nie zażyczy to musi poczekać. Jak posiedzę dłużej i nie ma środków na nadgodziny to mam zalecenie by sobie skrócić czas pracy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 hours ago, Libertyn said:

Co w tym złego?

Na przykład to, że doświadczony inżynier, który chciałby wrócić do domu do żony i dzieci, zostaje godzinę dłużej by "podciągnąć młodemu robotę"; a okazuje się, że "młody" w międzyczasie zwinął się dyskretnie wiedząc, że ktoś z dobrego serca chce mu za darmo pomóc kosztem swojego czasu, bezpłatnie. Pokazać, nauczyć, wytłumaczyć.

A potem tłumaczenie "myślałem że skoro zostajesz to ty to zrobisz".

Jak masz za miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę; albo robić innym tak, jak oni tobie:

https://assets.amuniversal.com/59bfb2402e0d013a8769005056a9545d

 

Pamiętam też ponad dekadę temu awarię rury ciepłowniczej - kilkadziesiąt budynków, kilkanaście tysięcy osób bez ogrzewania przy minusie na dworze. Jak o 15 robotnicy skończyli pracę i zabrali się z wykopu, to następnego dnia o mało ich nie zlinczowano. Nie mieli płacone za nadgodziny, ale kto miał rację? Pytanie nietrywialne.

 

23 hours ago, Libertyn said:

U mnie w firmie mam zakontraktowany etat. Nadgodziny mam dodatkowo płatne jak zażyczy sobie tego klient.

Każdy człowiek jest inny, ale też - każda praca jest inna. Każdą można traktować dobrze, traktować źle, albo przesadzać z wazeliną i "karoshi".

Celem jest złoty środek.

Ja nie mam czegoś takiego jak nadgodziny, nie mam nawet wyznaczonych godzin pracy. Zazwyczaj się coś zakończy po kilku godzinach i koniec dnia. Ale są i "roboty awaryjne".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Kespert napisał:

Na przykład to, że doświadczony inżynier, który chciałby wrócić do domu do żony i dzieci, zostaje godzinę dłużej by "podciągnąć młodemu robotę"; a okazuje się, że "młody" w międzyczasie zwinął się dyskretnie wiedząc, że ktoś z dobrego serca chce mu za darmo pomóc kosztem swojego czasu, bezpłatnie. Pokazać, nauczyć, wytłumaczyć.

Co złego zrobił młody? Zastosował się do kodeksu pracy. Co złego zrobił doświadczony inżynier? Nie szanował własnego czasu. 

Cytat

A potem tłumaczenie "myślałem że skoro zostajesz to ty to zrobisz".

I znów wina inżyniera. Bo nie szanuje swojej pracy i czasu. 

Cytat

Jak masz za miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę; albo robić innym tak, jak oni tobie:

https://assets.amuniversal.com/59bfb2402e0d013a8769005056a9545d

Wystarczy mieć granice. I ich pilnować. 

Cytat

Pamiętam też ponad dekadę temu awarię rury ciepłowniczej - kilkadziesiąt budynków, kilkanaście tysięcy osób bez ogrzewania przy minusie na dworze. Jak o 15 robotnicy skończyli pracę i zabrali się z wykopu, to następnego dnia o mało ich nie zlinczowano. Nie mieli płacone za nadgodziny, ale kto miał rację? Pytanie nietrywialne.

A powinni mieć płacone, lub powinna być nocna zmiana która ich zastąpi. 

 

Interesy. Wszystko rozbija się o indywidualne interesy. A w interesach nie ma racji. Jest sprzeczność albo konsensus/kompromis.

 

 

Cytat

Każdy człowiek jest inny, ale też - każda praca jest inna. Każdą można traktować dobrze, traktować źle, albo przesadzać z wazeliną i "karoshi".

Celem jest złoty środek.

Praca to tylko sposób zarabiania pieniędzy. Praca nie jest sensem życia. Rozdając swoją pracę za darmo, nie szanujesz jej. To jak z usługami dla rodziny. Po jakimś czasie stają się obowiązkiem z punktu widzenia usługobiorcy. 

Cytat

Ja nie mam czegoś takiego jak nadgodziny, nie mam nawet wyznaczonych godzin pracy. Zazwyczaj się coś zakończy po kilku godzinach i koniec dnia. Ale są i "roboty awaryjne".

Oczywiście nie za darmo.. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Kespert napisał:

doświadczony inżynier, który chciałby wrócić do domu do żony i dzieci, zostaje godzinę dłużej by "podciągnąć młodemu robotę"; a okazuje się, że "młody" w międzyczasie zwinął się dyskretnie wiedząc, że ktoś z dobrego serca chce mu za darmo pomóc kosztem swojego czasu, bezpłatnie. Pokazać, nauczyć, wytłumaczyć.

A potem tłumaczenie "myślałem że skoro zostajesz to ty to zrobisz".

 

Tak, kwestia podejścia i szacunku dla pracy, chęci nauki i rozwoju zawodowego :) Dlatego jak czytam, że "od do" to zawsze i wszędzie świętość milenialsa, to się uśmiecham. Oni naprawdę chyba myślą, że każdy szef jest tak durny, że jedyną obserwację jaką wyciągnie z tego zachowania to zwiększanie wykorzystywania kogoś, kto idzie w tym kierunku. Tylko i wyłącznie. Mają ich wyłącznie za głupszych od siebie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minutes ago, Libertyn said:

Co złego zrobił doświadczony inżynier? Nie szanował własnego czasu.

A potem masz wątek "czemu nikt nie chce szkolić młodych", który da się sprowadzić do odpowiedzi "bo szanują swój czas". Zgodnie z prawem i kodeksem pracy.

Coś za coś.

6 minutes ago, Libertyn said:

I znów wina inżyniera. Bo nie szanuje swojej pracy i czasu.

Chcesz być człowiekiem, pomóc, a tu jak z pomocą dla rodziny.

8 minutes ago, Libertyn said:

Interesy. Wszystko rozbija się o indywidualne interesy. A w interesach nie ma racji.

A co z opieką nad innymi, pomaganiem słabszym - kim jesteś i czemu zhakowałeś konto Brata Libertyn? :)

19 minutes ago, Libertyn said:

Rozdając swoją pracę za darmo, nie szanujesz jej.

Moja praca moją własnością, zazwyczaj ją szanuję - ale mam prawo jej nadużycia. Wolność praw jednostki do samej siebie - ponad socjalnym kodeksem pracowniczym.

15 minutes ago, Libertyn said:

Oczywiście nie za darmo.. 

Rekord mego życia to piątek rano-niedziela wieczór. Szef mój siedział ze wszystkimi, i jego szef - też razem z nami został i na miarę możliwości zapierdalał (jak już nie dawał rady komplikacjom, roznosił jedzenie i kawę). Kto chciał wyjść - wychodził bez problemu. Co dziwne dla świata socjalnego, to że w sobotę i niedzielę, po odespaniu - wracali... Potem w poniedziałek całą firmę zamknęli na 5 dni - każdemu dając płatny urlop. Przez kilka miesięcy wydawało się, że to nasz jedyny "zysk", ale potem przy premiach corocznych - ludzie cyfr nie mogli się doliczyć, albo nawet (autentyk!) poszli "prostować" że jakaś pomyłka, i dostali za dużo. Zahaczało o podwojenie rocznej wypłaty u niektórych. A szef jeszcze przez kilka lat po tym, dalej jeździł jedną z najtańszych i najbardziej zdezelowanych fur w firmie.

 

18 minutes ago, Obliteraror said:

Dlatego jak czytam, że "od do" to zawsze i wszędzie świętość milenialsa, to się uśmiecham.

To złota zasada #programista5k. Ale to twierdzenie może być zamienne - być może są #programista5k, bo trzymają się tej zasady bez wyjątków. Żadnych.

A #programista15k wie, że raz na kwartał albo rzadziej tą zasadę złamać - to nie grzech, chociaż czasami podobnie się opłaca.

21 minutes ago, Obliteraror said:

Oni naprawdę chyba myślą, że każdy szef jest tak durny...

W ich obronie, spora część szefów taka jest. Szczególnie w zawodach z łatwą zastępowalnością i niskimi wymaganiami, a tego po prostu jest - więcej. Statystyka dużych liczb.

Sytuacja, w której pracownik jest na wagę złota, bo zastępowalności nie ma, nie jest często spotykana - a może silnie rzutować na podejście "szefów".

29 minutes ago, Obliteraror said:

Mają ich wyłącznie za głupszych od siebie.

Efekty bezstresowego wychowania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, Obliteraror napisał:

 

Tak, kwestia podejścia i szacunku dla pracy, chęci nauki i rozwoju zawodowego :)

Jakie to polskie. Dawanie się dymać by pokazać że zależy. 

 

Zrób mi projekt, będziesz miał do portfolio, weż te dyżury w ramach samorozwoju. Jak ktoś przychodzi do pracy na etat i w ramach etatu ma być przeszkolony to czasowo to zrobić. I to powinna być norma a nie upychanie tego po godzinach i tworzenie toksycznej atmosfery. 

 

No ale że Polacy w zarządzaniu nie przodują, zauważył już Fryderyk Wielki. 

Cytat

Dlatego jak czytam, że "od do" to zawsze i wszędzie świętość milenialsa, to się uśmiecham.

Może lepiej od, do kiedy wyjdzie szef? Oczywiście bez płatnych nadgodzin

Cytat

Oni naprawdę chyba myślą, że każdy szef jest tak durny, że jedyną obserwację jaką wyciągnie z tego zachowania to zwiększanie wykorzystywania kogoś, kto idzie w tym kierunku.

Wielu szefów jest durnych bo ma się za niewiadomo kogo i wydaje im się że skoro w 2009 pracownik by utrzymać pracę godził się na pomoc w remoncie (przypadek kuzyna) to w 2021 będzie tak samo. 

Cytat

Tylko i wyłącznie. Mają ich wyłącznie za głupszych od siebie.

Ale to cecha narodowa. Sam ostatnio uznałeś swój interes jako jakiś wybitnie  zasługujący na realizacje. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Kespert napisał:

W ich obronie, spora część szefów taka jest.

Z pewnością :) Ale wtedy robimy sobie sami krzywdę. Pracując z głupszymi ludźmi, otaczając się durniejszymi od siebie, zamiast odwrotnie. Karlejemy, zamiast rosnąć. Mówię o realnej głupocie, nie o tym, co się młodemu leniowi czasem ubzdura.

 

@Libertyn, jakbym był wyłącznie człowiekiem patrzącym na zimno na pryzmat ekonomiczny i to, co wnosiłem wtedy do społeczeństwa i ile mnie władza goliła chociażby z podatków, nie dając wiele w zamian to tak, o wielokroć :)

Zasada jest prosta - zawsze jakieś frycowe na starcie trzeba zapłacić, by zbudować zaufanie. Dziwne, że coś w tym jest niezrozumiałego. Stawianie samych żądań od razu na starcie, mając dosyć kiepską pozycję negocjacyjną to kiepski prognostyk na udaną współpracę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.