Skocz do zawartości

Sens życia


Rekomendowane odpowiedzi

Panowie tak się zastanawiam po co ja żyje. Od dwoch lat nie ma dnia żeby mnie coś bolało. Chodzę sobie na studia dokładniej na logistykę i kursy w weekendy. Szczerze powiedziawszy niezbyt mnie to kręci. Skonczyłem ekonomię  dokładniej licencjat. Dziewczyny nie mam. Mój wolny czas spędzam na graniu na oglądaniu meczy. Może elity mają rację żeby nas do tych gettow wsadzić. Co zrobić żeby odkryć sens?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteś w porządku. Chłopie zrozum - masz dach nad głową; masz co zjeść; kształcisz się na uczelni; masz wolny czas dla siebie; robisz to co lubisz. Jesteś w porządku.

Kto Ci takich bzdur do głowy nawrzucał? Skąd ta presja?

 

Odsyłam Cię do audycji Marka. Przesłuchaj najlepiej całość.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, xander99 napisał:

Co zrobić żeby odkryć sens?

 

Idziesz do biedronki, kupujesz 400g kiełbasy cienkiej z serem, 3 duże cebule. Jeśli jesteś vege, może być kalafior. 

Do tego butelka mołdawskiego koniaku.

Ubierasz się ciepło, bierzesz śpiwór i idziesz do lasu. Tel. zostaje w domu.

Gromadzisz opał, rozpalasz ogień, pieczesz swoją zdobycz i spożywasz. 

 

W ten sposób zaspokoiłeś podstawowe potrzeby, lecimy dalej. 

 

Dokładasz do ognia, skupiasz się na nim. Słuchasz go, oglądasz, odczuwasz jego energię.

Chłoniesz nocny las. 

Pozwalasz myślom przepływać swobodnie, kierunkujesz emocje i wzbudzasz w sobie poczucie wdzięczności. Oglądasz się z dystansu, swoje życie, patrząc na nie w atmosferze przychylności, jak na kogoś, kogo lubisz. 

A potem..

 

Dobra, na pierwszy raz wystarczy.

 

Życie to akcja, ukierunkowana (bądź nie) energia. Od zaspokojenia podstawowych potrzeb, w zwyż albo w szerz.

Im bardziej świadomy kierunek i zdolność przeżywania w odniesieniu do czegoś większego, tym mocniejsze poczucie sensu. 

 

Jeśli tego nie ma, po kilkudziesięciu latach można sobie zdać sprawę że dmuchało się dziurawy balon.

Albo i nie, bo żeby zdać sobie sprawę trzeba choć na chwilę przestać dmuchać. 

 

Ps. Nie, nie zapomniałem o koniaku. Butelkę przyślesz do mnie w podziękowaniu za ten post. Sporo się nagłówkowalem żeby to wiarygodnie i mądrze zabrzmiało. 

 

Niech i ja mam coś z życia;) 

Edytowane przez Yolo
  • Like 10
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, xander99 napisał:

Panowie tak się zastanawiam po co ja żyje. 

Generalnie życie nie ma sensu. Żyjemy tylko po to by przedłużyć gatunek, jak każde zwierze na tej planecie. Ale mamy coś więcej niż zwierzęta (pozornie bądź nie - do końca nie wiadomo) wolną wolę i (to bardziej pewne, chociaż nie u wszystkich) rozwinięte mózgi. Dzięki czemu każdy może sam nadać swojemu życiu sens. Jednak nikt nie zrobi tego za Ciebie.

Proponuję znaleźć swoją życiową pasję, na której będzie mógł opierać swoje mniejsze lub większe życiowe cele. Jedni coś tworzą i dzielą się tym z innymi. Inni pomagają potrzebującym lub starają się sprawić aby otaczający nas świat był lepszym miejscem. Może coś odkryjesz lub wymyślisz co poprawi jakość życia ludziom? Musisz sam szukać swojej drogi. 

 

5 godzin temu, xander99 napisał:

Od dwoch lat nie ma dnia żeby mnie coś bolało. 

Jeśli ćwiczysz i Cię codziennie coś boli, idź do lekarza. Jeśli nie ćwiczysz, zacznij ćwiczyć, nawet (nie)zwykłą kalistenike. Odkąd ja zacząłem robić podstawowe ćwiczenia typu pompki, podciągania na drążku, przysiady, skakanka. Wstaję rano i czuję się świetnie a jestem po trzydziestce. Sztuki walki też są spoko, większość jest ogólnorozwojowa. 

 

5 godzin temu, xander99 napisał:

Chodzę sobie na studia dokładniej na logistykę i kursy w weekendy. Szczerze powiedziawszy niezbyt mnie to kręci. Skonczyłem ekonomię  dokładniej licencjat.

Odkryłeś już jedno, że to nie jest coś co lubisz i prawdopodobnie bardziej będziesz się w tym męczył niż realizował i nakręcał. Wiedza ekonomiczna na pewno Ci się przyda ale jeśli to nie Twoja dziedzina znajdź inną.

 

5 godzin temu, xander99 napisał:

Dziewczyny nie mam.

A skąd pomysł, że dziewczyna nada sens życiu? Marek nagrywał o tym audycję, poszukaj. Bardzo dobra. O tym żeby nie stawiać sobie innych osób jako sens swojego życia bo jak utracisz te osoby to co wtedy?
Ja jestem po rozwodzeni i powiem Ci, że samemu mi lepiej i wygodniej, fakt, czasami brakuje jakiejś osoby aby wspólnie spędzić czas, tak zwyczajnie i tak intymnie ale nie jest to jakiś mega mankament. Zawsze można odwiedzić przyjacioł/znajomych a intymność można w jakimś stopniu kupić.
 

 

5 godzin temu, xander99 napisał:

Mój wolny czas spędzam na graniu na oglądaniu meczy. 

Marnujesz swój czas (jak ja za gówniaka) przed komputerem i na oglądaniu pierdół (wyjątek - jeśli na tym zarabiasz, np grając czy znając się na sporcie). Masz podświadomie poczucie, że marnujesz swój czas i powiem Ci, że masz rację. Zamiast tego poczytaj dobrą książkę. Więcej na tym zyskasz, bo zarówno wiedzę jak i rozwiniesz kreatywność. Co z kolei może przełożyć się na odnalezieniu swojej pasji i zajmiesz się czymś pożytecznym. 
 

 

5 godzin temu, xander99 napisał:

Może elity mają rację żeby nas do tych gettow wsadzić. Co zrobić żeby odkryć sens?

I co byś robił w takim gettcie? Od rana do wieczora kierat i nawet nie miał byś czasu myśleć nad sensem, pusta egzystencja. Chory pomysł.

Na początku napisałem Ci co możesz zrobić, żeby nadać sobie jakiś sens w życiu.

Powiedz nam jeszcze ile masz lat (pewnie koło 20 paru skoro student z licencjatem) i z jak dużego miasta pochodzisz (ile mieszkańców).

Edytowane przez masculum
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, xander99 napisał:

Panowie tak się zastanawiam po co ja żyje. Od dwoch lat nie ma dnia żeby mnie coś bolało. Chodzę sobie na studia dokładniej na logistykę i kursy w weekendy. Szczerze powiedziawszy niezbyt mnie to kręci. Skonczyłem ekonomię  dokładniej licencjat. Dziewczyny nie mam. Mój wolny czas spędzam na graniu na oglądaniu meczy. Może elity mają rację żeby nas do tych gettow wsadzić. Co zrobić żeby odkryć sens?

Miałem podobne rozterki i czasem dalej je miewam.

Uwierz, źe jak coś osiągniesz to znowu będzie ci mało i w kobiecie, wykształceniu, pieniądzach szczęścia nie odnajdziemy, to są środki, które dają nam szanse to szczęście odnaleźć, ale gwarancji nie ma.

Ja też wolny czas spędzam na oglądaniu meczów, na żywo, w tv, sam gram i tak dalej i co w tym złego? Grunt, ze coś lubisz. 

Zrobiłeś licencjat, teraz poszedłeś dalej w logistykę (bardzo spoko). Życie nam zbrzydło przez te pokazówki, każdy z nas ma być śliczny, bogaty, mieć mega ciekawe źycie i podróżować po świecie. Ja czy ty mamy zwyczajną egzystencję i doceńmy jeśli cokolwiek się w życiu zgadza.

masz spoko rodzinę? Masz przyjaciół? Wykształcenie? Zdrowie? To już sporo. Sam sobie dałem wmówić, źe muszę mieć wszystko. Teraz wiem, ze dobrze mieć cokolwiek.

Uważam, ze props dla ciebie za studia, kursy. Coś robisz, coś ci chcę chce, podążaj sobie spokojnie ścieżką, czasem będzie brak brzoskwini doskwierał mocniej, ale to normalne. Nic na siłe.

 

Cytując guru strony „szczęście można odnaleźć tylko w sobie”

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kiedyś nie czułem sensu życia i nurkowałem w grach komputerowych. Jakie to było płytkie, jaki ja byłem nieszczęśliwy. Niby miało mi to przynosić frajdę, a tak naprawdę byłem nieziemsko poirytowany, nie wiedziałem co się dzieje. To nie daje szczęścia. To jest jak alkohol, krótkotrwała przyjemność zakończona solidnym kacem. Musisz znaleźć sobie zajęcie, w którym się będziesz spełniał. Myślę, że to jest kwestia indywidualna i nikt Ci tego nie wyłoży na tacy. Szanuje ludzi, którzy zbierają znaczki. Są też tacy co pakują na siłowni, wstają o 5 rano i robią godzinne kardio, bo widzą w tym sens. Wszystko ma charakter indywidualny. Dla jednej osoby będzie to robienie doktoratu, dla kogoś innego zbieranie cashu na wymarzony dom. Prawda jest jednak taka, że robiąc coś z przekonaniem zaczynasz być szczęśliwym, ale aby robić coś z przekonaniem trzeba w to wierzyć, bez tego się nie ruszy z miejsca. Dużo by pisać, ale też mędrcem nie jestem skoro i ja dałem się nabrać myszce. Mogę Cię jednak zapewnić, że można powstać nawet z gówna, a wówczas twoje aktualne położenie będzie Ci się jawić jako śmieszne i żałosne, serio. Byłem w czarnej d... a moją drogę ku zmianie rozpoczął długi nofap.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Sensem życia jest to, aby nadać swojemu życiu sens".

 

Nie posiadając własnego celu, nie nadając swojemu życiu sensu, nie wiedząc jakie wartości cenisz, stajesz się bardzo łatwym celem dla tych, którzy z chęcią nadadzą Twojemu życiu ich własny "cel" sprzeczny z Twoim własnym interesem oraz Twoimi wartościami.

 

Obecnie ludzie są "przestymulowani" zbyt dużą ilością bodźców, coraz mniej ludzi potrafi być w ciszy z samym sobą - boją się tego, co mogą zobaczyć...

 

 

 

Edytowane przez oxy
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kurwa i całe szczęście, że nie ma celu odgórnego xD jakby się tak nad tym zastanowić. Pomyśl. Jakbyś poznał cel to mógłbyś mu naturalnie zaprzeczyć, albo mieć motywację do pójścia inną drogą. I co wtedy? Przecież masz cel narzucony, więc inny jest niemożliwy. Wychodzi z tego popierdolony paradoks, bo oznacza, że można przypisać każdy cel każdemu człowiekowi, bez możliwości wyboru. Wybór, żeby nic nie robić jest dosłownie najlepszy xD albo robić cokolwiek. Teraz masz wybór, więc to duży powód do szczęścia.

 

Ja też lubię sobie pograć, a najlepiej rozrywka smakuje po ciężkim zapierdolu, kiedy naprawdę sobie zasłużę i mogę się rozsiąść zadowolony z siebie, bez wyrzutów sumienia. Uwielbiam to uczucie.

Edytowane przez mac
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poszukiwaniem sensu życia zajmuję się od 16 roku życia mniej więcej i go nie znalazłem. Najbliżej do tego stanu jest mi wtedy gdy ćwiczę albo robię coś trudnego, nowego i satysfakcjonującego. Gdy pojawia się jakieś nowe, niezbadane terytorium niestety z wiekiem coraz mniej jest takich miejsc.

 

Ostatnio zdałem sobie sprawę, że ja tak naprawdę nie lubię ludzi, przynajmniej większości, a moje dość dynamiczne okresy w życiu to był zwykły strach "fear of missing out". Zbliżam się koło trzydziestki i chciałbym założyć rodzinę powoli, ale zaczynam sobie zdawać sprawę, że to nie jest warte zachodu. Widzę to po rozwiedzionych kolegach z roboty, widzę to po wielu krzywych akcjach z kobietami i widzę to po zmęczonych kuzynach którzy właśnie mają małe dzieciaki.

 

Kiedyś goniłem za karierą ale gdy doszedłem do tych 15 tysiący na miesiąc zadałem sobie pytanie, po chuj ja to robię? Kasa zbiera się na koncie i to tylko cyferki.

Pasja przerodziła się w rutynę a to spowodowało wypalenie.

 

To co mi daje szczęście? Gdy naprawdę ciężko ćwiczę na siłowni i kolejnego dnia mam zakwasy. Gdy czytam mądrą książkę i rozkminiam. Gdy rozwiązuje zagadki logiczne. Gdy otaczam się estetycznymi przedmiotami. Czasami też lubię pójść do klubu i potańczyć, ale mam powoli dość ludzi którzy tam chodzą. Tej najebanej chołoty. Lubię czasami pograć sobie z kolegą na xboxsie i pogadać. Lubię też rywalizację, zakłady i lubię mieć rację więc powoli chyba będę przechodził z IT na finanse/inwestowanie, szortowanie mnie zainteresowało. Czytam książki na ten temat, trochę się bawię krypto, akcjami i tak dalej.

 

Niestety jak nie jesteś wierzący to obawiam się, że nie ma czegoś takiego jak sens życia. Dlatego wierzący mają łatwiej. Wierzą w sprawiedliwość, nawet jeśli będzie ona wymierzona po śmierci.

 

Ostatnio zacząłem mieć nadzieję w przyszłe pokolenia, poznaję młodych ludzi i to całkiem ogarnięte jednostki, inne niż my, ale ogarnięte. Mam nadzieję, że jakieś pokolenie powie dość, dość rozbitych rodzin, dość krzywdy związanej z hedonizmem i tak dalej. Moje pokolenie i starsze jest moim zdaniem już nie do odratowania. Nadzieja w młodych.

 

Moje marzenie? Poznać kiedyś kobietę która mnie pokocha takiego jakim jestem i posiadanie trudnej ale satysfakcjonującej pracy w gronie ludzi którym mogę ufać i mogę być przy nich sobą. Raczej mało prawdopodobne, że mi się to uda. Ale wtedy moimi przyjaciółmi będą książki czy fikcyjne postacie z którymi mogę się zżyć.

Edytowane przez NoHope
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, oxy said:

"Sensem życia jest to, aby nadać swojemu życiu sens".

To jest nawet całkiem niezłe, ale niech ktoś to przetłumaczy na polski.

Będzie tyle tłumaczeń ile ludzi co oznacza, że i tak nie będzie wiadomo o co chodzi.

 

Dla mnie sensem jest rozwój.

Siebie znaczy się.

Póki nie zastygłeś w bezruchu psychicznym - żyjesz.

 

Mój mózg zawsze nad czymś pracuje.

Kiedyś jechałem dwupasmówką, na drugim pasie jechał znajomy.

Pięć kilometrów do mnie machał a ja go nie widziałem, bo byłem zanurzony w swoich myślach.

[Praktycznie zawsze jestem zanurzony w swoich myślach, przynajmniej jedną odnogą].

 

Zaznaczam, że to nie znaczy, że nie widzę drogi.

Jeżdżę już tyle lat, że ręce, nogi i oczy pracują na autopilocie, robią same co trzeba gdy trzeba, włączając w to pieruńsko nagłe hamowanie gdy trzeba, zdarzyło się kilka razy.

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pocieszę cię tak naprawdę nikt nie wie co jest sensem życia.

Dla każdego może być inny, jedni chcą tylko się bawić, drudzy pracować, jeszcze inni podróżować, kolejni uczyć się, założyć rodzinę, spełniać pasje, zainteresowania,

a jeszcze inni nic nie robić i całe dnie oddawać się kontemplacji, obserwacji czy skupić na używkach.

Zacznijmy od tego na jakiej planecie przyszło nam żyć, po pierwsze tutaj silny zjada słabego, na każdym kroku czyha śmierć jak wojny, kataklizmy, choroby, dzikie zwierzęta, 

inne cywilizacje, które nie koniecznie myślą tak jak my i gdyby nie cywilizacja, prawa, zasady to nie było by tutaj tak przyjemnie o czym przekonali się nasi przodkowie gdy nie było

np. służby zdrowia i byle ukąszenie owada czy nie mycie rąk bo defekacji a następnie jedzenie i wprowadzanie zarazków do organizmu mogło zabić, gdzie wyrzucenie poza nawias

społeczeństwa skazywało na zagładę bo w pojedynkę ciężko było się obronić.

Zauważ, że jest to też planeta cierpienia fizycznego i psychicznego, gdzie człowiek każdego dnia jest poddawany testom na ile może sobie pozwolić i ile wytrzyma.

Tak naprawdę może chodzi tutaj o rozwój naszego wewnętrznego dziecka, wyższego ja czy duszy która się uczy, doświadcza, przeżywa i wyciąga wnioski by w kolejnym

życiu radzić sobie lepiej.

Dlatego wszystko to co cię spotyka w życiu jest nie przypadkowe to splot wydarzeń i poznanych ludzi, którzy pomagają Ci w rozwoju.

Być może jest to karma i kara za poprzednie wcielenia gdzie każdy ma tutaj wyrok do odsiedzenia i odpokutowanie za zło, które się wyrządzało.

Tak naprawdę nikt nie wie po co tutaj jest i po co to wszystko.

Od dziecka każdego socjalizuję się i wychowuje na posłusznego niewolnika systemu z przekonaniami, wzorcami, ideami takimi jakie chce system.

Gdy ktoś odstaje od normy, zaczyna myśleć samodzielnie i dociekać o co tu chodzi jest prześladowany, niszczony czy poniewierany.

Popatrz na swoje życie w ten sposób tam gdzie Ci się udaje powinieneś dalej iść a tam gdzie nie to może warto odpuścić a nie robić czegoś na siłę?

Być może jest to wskazówka, podpowiedź, że na to życie masz tylko pewne cele do spełnienia a reszta jest nieważna.

Tak czy inaczej to najważniejsze wytworzyć w sobie nawyk szczęścia, wdzięczności i cieszyć, doceniać to co się ma, osiągnęło.

Zaakceptować obecny stan rzeczy i skupić się na pozytywach a nie na negatywach.

Kiedyś może okazać się, że sens życia jest prozaiczny i chodzi tutaj o istnienie czyli przekazywanie życia dalej by trwało.

 

Na koniec tak humorystycznie na poprawę nastroju😉

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@xander99Nie napisałeś czego byś chciał. 

Jakie są Twoje największe pragnienia?

 

Bo studia i praca myślę że nie.

 

Za co byś sprzedał duszę? Nie dosłownie oczywiście.

 

I do tego masz dążyć nawet jeżeli już po uznasz że to nic nie warte.

 

 

•Ktoś tam napisał że życie samo w sobie nie ma sensu/jest go pozbawione. I to jest prawda.

 

Sami nadajemy sens życiu czyli wyznaczamy i realizujemy cele.

 

A cele nie są nic warte bo tu chodzi o czysty sex jaki chcesz z jak największą liczbą kobiet czyli podstawa kręcęnia się tego całego cyrku zwanego ludzkością i rozwalenie jak trzeba innych mężczyzn którzy ci będą chcieli zabrać i kobietę i jedzenie i dach nad głową.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Yolo napisał:

 

Idziesz do biedronki, kupujesz 400g kiełbasy cienkiej z serem, 3 duże cebule. Jeśli jesteś vege, może być kalafior. 

Do tego butelka mołdawskiego koniaku.

Ubierasz się ciepło, bierzesz śpiwór i idziesz do lasu. Tel. zostaje w domu.

Gromadzisz opał, rozpalasz ogień, pieczesz swoją zdobycz i spożywasz. 

 

W ten sposób zaspokoiłeś podstawowe potrzeby, lecimy dalej. 

 

Dokładasz do ognia, skupiasz się na nim. Słuchasz go, oglądasz, odczuwasz jego energię.

Chłoniesz nocny las. 

Pozwalasz myślom przepływać swobodnie, kierunkujesz emocje i wzbudzasz w sobie poczucie wdzięczności. Oglądasz się z dystansu, swoje życie, patrząc na nie w atmosferze przychylności, jak na kogoś, kogo lubisz. 

A potem..

 

Dobra, na pierwszy raz wystarczy.

 

Życie to akcja, ukierunkowana (bądź nie) energia. Od zaspokojenia podstawowych potrzeb, w zwyż albo w szerz.

Im bardziej świadomy kierunek i zdolność przeżywania w odniesieniu do czegoś większego, tym mocniejsze poczucie sensu. 

 

Jeśli tego nie ma, po kilkudziesięciu latach można sobie zdać sprawę że dmuchało się dziurawy balon.

Albo i nie, bo żeby zdać sobie sprawę trzeba choć na chwilę przestać dmuchać. 

 

Ps. Nie, nie zapomniałem o koniaku. Butelkę przyślesz do mnie w podziękowaniu za ten post. Sporo się nagłówkowalem żeby to wiarygodnie i mądrze zabrzmiało. 

 

Niech i ja mam coś z życia;) 

Gdzie znajdę instrukcję do takich afirmacji ? To coś czego jeszcze nie próbowałem tak na 100% a czuję, że jak ktoś rozumie o co w tym chodzi może być rozwijające. 

Samo budowanie codziennego poczucia wdzięczności już daje duże efekty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi zawsze pomaga na depresje czy ciężkie rozkminy oglądanie kosmosu. Pozwala nabrać dystansu do tego wszystkiego. Człowiek myśli, że jest pępkiem świata i jego życie jest ważne, ale żyjemy na małej planecie, w galaktyce wypełnionej planetami, w wszechświecie wypełnionym galaktykami. Ziemia to tylko 'piksel' a życie to mrugnięcie okiem w czasie życia naszego układu słonecznego.

 

Czasami mnie przeraża upływ czasu, najgorsze, najbardziej przykre wydarzenia blakną, to samo gdy kochałeś albo gdy byłeś kochany, gdy byłeś szczęśliwy przez ułamek sekundy. To wszystko blaknie i zaciera się w czasie. Przestajesz pamiętać nawet twarze.

 

 

Jedna z moich bardziej ulubionych scen w kinematografii:

 

Edytowane przez NoHope
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.