Skocz do zawartości

Jak się oświadczyć


Moriente

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki @Throgg @Janek Horsie @Brat Jan za merytoryczne odpowiedzi.

 

@Iceman84PL Filmik dobry 😂

 

@jaro670 spokojnie, mam pełną świadomość ryzyka jakiego się podejmuję. Nie jestem na forum od wczoraj i swoje też przeżyłem.

 

Rzuciłem luźne hasło, bo podobnego tematu na tym forum nie znalazłem. Zdecydowanie czego chciałbym uniknąć to pseudo romantyzm. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 minutes ago, Morfeusz said:

@Moriente Ta sama, czy kolejna myszka inna niż wszystkie? Zgodziła się na rozdzielność majątkową?

Kto obstawia, że bohater nie wyciągnął wniosków i będzie kolejny temat: "Pomóżcie..."?

 

Gdybyś doczytał temat do końca to wiedziałbyś czy ta sama czy sprawa została definitywnie zakończona. Dziękuję za przypomnienie mi tej historii, jednak doskonale to pamiętam ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Majątek nabyty przed powstaniem wspólności majątkowej małżeńskiej, czyli co do zasady – przed ślubem, nie wchodzi do tej wspólności po ślubie (art. 33 pkt 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, k.r.o.). Innymi słowy to, co nabyli kawaler lub panna, pozostaje osobistym majątkiem męża lub żony.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, Moriente said:

mam pełną świadomość ryzyka jakiego się podejmuję

A więc zmierzasz podpisać umowę cywilnoprawną zwaną potocznie "ślubem".

 

Najpierw mała propozycja - podpisałbyś podobną umowę ze mną? Znaczy, że na podstawie mojego pomówienia Policja będzie mogła Cię wywalić z Twojego mieszkania, ja w nim zamieszkam, ale Ty będziesz spłacał kredyt? Że jeśli zechcesz tą umowę kiedyś zerwać, cena wyniesie mniej-więcej połowę tego, co masz, plus ile się uda wyszarpnąć za "pogorszenie statusu materialnego", co miesiąc?

 

Jak już wiesz jakie ryzyko podejmujesz, i chcesz je pomieść, porównaj sobie czym ja się od Twojej wybranki różnię. Podpowiem - mam gorsze poczucie humoru, ale pewnie mniej marudzę; ponadto uznaję w Tobie pełnoprawnego partnera do dyskusji, zamiast mówić dyrdymały w stylu "jak mnie lubisz to się zgodzisz".

Za te różnice, płacisz umową zwaną ślub. Zastanów się dobrze, czy są tego warte. Roksa co prawda zamknięta, ale "tego kwiatu jest pół światu".

Jeśli zaś zależy Ci raczej na "rodzinie", to zawsze możesz wystąpić o adopcję, albo za odpowiednią opłatą zatrudnić "surogatkę" z pewnością ojcostwa potwierdzoną obowiązkowo testem DNA, i gwarancją ceny. Może wyjść zdecydowanie taniej, pewnie około 400-500 tys. zł - jak promocja, zważywszy że standardowa "witaminka" na słowa "test DNA" pewnie Cię opluje lub skopie, a ceny mieszkań i domów rosną.

 

Jeśli zaś w liście różnic pojawi się słowo "miłość" - pamiętaj, że prawdziwa miłość jest wtedy, gdy nie obchodzi Cię, ile kutasów ona trzymała w rękach czy ustach, nie wspominając o innych możliwościach. Ile razy leczyła kiłę czy rzeżączkę. Czy przebadała się pod kątem zakażenia HIV.

 

14 minutes ago, Moriente said:

Zdecydowanie czego chciałbym uniknąć to pseudo romantyzm

Ech.

"Chciałbym żebyś zamieszkała ze mną, aby mieć złudzenie monopolu na Twe uroki cielesne".

"Chciałbym, żeby każdy lekarz mógł zawsze Ci powiedzieć, co ze mną jest nie tak".

Żadnego "czy ty", a "ja chcę". Chociaż tyle.

 

Co do rozmowy z ojcem/matką - jak już Panna się zdecyduje, że Ci się oddaje, to wtedy poinformować o faktach dokonanych. No chyba że ona popełnia mezalians, i jej rodzina jest *x razy bardziej ustawiona, niż Ty.

 

3 minutes ago, Wolverine1993 said:

pozostaje osobistym majątkiem męża

Ten właścicielem de facto, kto ma prawo użycia. Kto płaci kredyt czy jest wpisany w akty, to szczegół, którym Policja wezwana do "oprawcy domowego" przejmować się nie będzie.

 

8 minutes ago, Moriente said:

Dziękuję za przypomnienie mi tej historii, jednak doskonale to pamiętam

Mimo wszystko, życzę powodzenia. A także rozdzielności majątkowej... bo lepiej mieć i nie potrzebować, niż potrzebować a nie mieć. "Przecież mi ufasz, Kochanie?"

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Wolverine1993 napisał:

Majątek nabyty przed powstaniem wspólności majątkowej małżeńskiej, czyli co do zasady – przed ślubem, nie wchodzi do tej wspólności po ślubie (art. 33 pkt 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, k.r.o.). Innymi słowy to, co nabyli kawaler lub panna, pozostaje osobistym majątkiem męża lub żony.

Chyba, że zostanie nakłoniony do przepisania całości lub podzielenia się po pół.:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgaduje że temat jest założony w celach humorystycznych ew dla prowokacji, ale jest pytasz serio to zadaj sobie zasadnicze pytanie.

A mianowicie czy macie wraz z przyszłą nałożona własne nieruchomości, bo jeśli nie  i jak w 90% przypadków chcecie po ślubie się wspólnie zadłużać to będzie to twoja najgorsza decyzja w życiu.

 

Wczoraj obejrzałem ciekawą rozmowę która definitywnie wybiła mi z głowy pomysł na to aby brać jakiekolwiek kredyty. 

Więc może i tobie się przyda. 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Te domy gdzie rządzi matka niestety są niestety smutnym obrazem faceta. Bez zgody rodziców jak podejdziesz do sprawy nie powinny nieść żadnych przykrych konsekwnecji dla Ciebie bądź twojej wybranki. Jeśli chodzi o zaręczyny te bez fajerwerków twojej kobiecie pewnie i tak się spodobają. Intercyza - z tym terminem również się zapoznaj.

Edytowane przez nowy00
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, BlacKnight napisał:

@MorienteTo nie miejsce na takie pytania.

 

To tak jakbyś na forum o wypadkach lotniczych zapytał się osób które to cudem przeżyły,,czy warto lecieć?".

 

Usłyszysz że nie warto.

Wcale nie. Fakt, jest tutaj sporo facetów wypierdolonych przez żony, kochanki, dziewczyny itd. ale większość z poza forum tkwi w toksycznych małżeństwach i myśli że tak musi być nawet nie zdając sobie sprawy że taplają się w gównie.

 

 

  • Like 2
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem po co są tu zadawane tak absurdalne pytanie. To nie cafeteria, netbabsztyle czy rezerwat. Tam otrzymałbyś zapewne multum propozycji na ,,cudowne i romantyczne" oświadczyny. Prawda jest natomiast brutalna i powiem dosadnie : Nie musisz się oświadczać, żeby być z dziewczyną. Jeśli jej nie pasuję taki układ to znaczy, że cię po prostu... nie kocha i po części nie szanuję twoich decyzji. Jesteś wśród nas doświadczonych i mniej doświadczonych i dobrze wiesz jak takie pomysły się kończą. Rób jak uważasz, ale myślę, że będąc tu na forum musisz coś sobą reprezentować, no chyba, że jesteś trollem i zadajesz nam takie niezbyt tutaj rozsądne pytania.

2 godziny temu, bassfreak napisał:

jak jesteś wierzący można wziąć sam ślub kościelny z tego co wiem bo sam szukałem na ten temat.

https://bezprawnik.pl/slub-koscielny-bez-cywilnego/

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Moriente napisał:

Zdecydowanie czego chciałbym uniknąć to pseudo romantyzm. 

No się zdecyduj czego Ty chcesz?

....Z analizy wynika, że 'ZABEZPIECZENIA PAPIEROWEGO' na myszkę.

 

Z doświadczenia wiem/poznałem inni tyż poznali, że taki papier jest wart tyle co CYROGRAF.

SPRZEDAJESZ DUSZĘ ZA ILUZJĘ WŁASNOŚCI.

 

....A te oświadczyny to właśnie ROMANTYZM pełną gębą.

Nic to nie wnosi do ekonomii/pragmatyzmu związku jedynie ma scisnąć poślady innym 'zazdraszczającym' samicom.....oraz nakręcić fabułę dla wnuków.

 

Przykład: DJ sciszył muzę(impreza sylwestrowa) jakie 300 osób....no i poleciało:

czy Ty?

Tak.

ROMANTYZM PEŁNĄ GĘBĄ.

....

WOJNA NADCiĄGA.

....aż do przedpola STALINGRADU.

12 LAT na wekslu'CYROGRAF'.

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz zaszedłem do etapu, kiedy poznałem rodziców, bywałem na obiadkach i generalnie spodziewano się po mnie dociśnięcia pedału rozjebania głową w ścianę. Z ojcem mojej byłej to nawet bym nie gadał. Typek siedzący po pracy na kanapie. Jedyne, co robił to pracował, a ja jestem przeciwieństwem. Dla mnie praca i hajs to tylko środki do realizacji innych celów. Nikogo o nic bym nie prosił, na pewno nie o kobietę, bo to niepoważne. Można ewentualnie zapewnić o dobrej woli, przywiązaniu i chęciach wspólnego życia, ale o nic nie prosić, bo to oznaka słabości. Poza tym to nie ojciec decyduje o oddaniu córki, ale ty decydujesz, czy ją wziąć, więc pozycje powinny się w ogóle zmienić. Teściowie to podejrzewam, że i tak wielki problem później, więc lepiej się nie uzależniać, tylko utrzymywać dystans. Czekać, aż on wyjdzie z inicjatywą i wtedy można porozmawiać. Podstawowy warunek siły, że to do ciebie przychodzą i ciebie zapraszają i ty jesteś ważny. W innym wypadku to nie ma raczej sensu. Ludzkie życie składa się z takich ciśnień i manipulacji nieustannie. Liczy się tylko pozycja siły i tylko taka pozycja zapewnia szacunek. Możesz nawet odpierdalać szajs, ale silnemu nikt nic nie zrobi, tylko usprawiedliwi. Dlatego się nie prosi, tylko informuje i bierze, jak swoje i jeszcze żąda w zamian wynagrodzenia za problemy :) To tak bardziej ogólnie, żeby popracować nad nastawieniem.

  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego @Moriente jeżeli to ta nowa dziewczyna, to za wcześnie, za WCZEŚNIE! Jesteś marynarzem, powinieneś się najpierw dorobić, a biorąc kobietę - już nie wypływać, bo ci ją ktoś zaopiekuje pod twoją nieobecność. Nie ma bowiem kobiet wiernych, są tylko nie miewające okazji, a ty jesteś sam chodzącą okazją z racji swojego zawodu. Tym bardziej jak poczuje się zbyt pewnie, z kwitem, a w codziennej nudze, bez tej niepewności, że wrócisz i może cię stracić. Ślub zmienia bardzo dużo w psychice kobiety, która mówi jej "to jak to, już nic się nie wydarzy i będziemy tak razem się nudzić prozą życia?" Wykuwasz sobie kajdany żałosnego beciaka, co raz na parę miesięcy zrzuci w domu worek denarów.

 

Ale największe zagrożenie jest systemowe w połączeniu z psychologicznym, które dobrze opisał kolega @mac Nagle stajesz w pozycji petenta, a to jest bardzo nie seksy. Ja tak straciłem drugą żonę.

 

Nie zawierasz bowiem tej umowy z nią, która jak to kobieta ma na umowy wyebane, a tylko na swoje emocje nie, które właśnie zabijasz. I dołączasz do tańca zorganizowanej grupy przestępczej której o nazwie kartel okupujący IIIRP, jak ci zagrają, a aktualnie gra kocia muzyka, a nie romantyczne tango. Szybko staniesz się śmieszny, a nic nie hańbi bardziej niż śmieszność.

 

Ślub ma sens tylko kiedy dookoła jest społeczność, gdzie wszyscy będą zgodnie tą umowę egzekwować i wtedy kobieta jako stworzenie socjalne się podporządkuje, jeżeli zaś nie masz takiej społeczności, lub społeczeństwo dookoła wręcz premiuje pójście po bandzie, to ryzyko jest za duże, by mężczyzna racjonalny je akceptował.

 

Ja już dzisiaj nie ożeniłbym się na zasadach matriksa, bo już ostatnim razem, kiedy złożyłem ślubowanie na zasadach SWOJEJ SPOŁECZNOSCI dorzuciłem gratisa w postaci certyfikacji przez matriks do wizy i ani wizy ona nie dostała, za to wyłożyłem kilka cebul na rozwód w cebulandii. Taka bowiem społeczność musi jeszcze mieć siłę przebicia, mieć pazur i realny wpływ na bieg spraw, także między wami. 

Lepszym rozwiązaniem byłoby ci wzorem kol. @manygguh dołączyć do takiej społeczności bogobojnych Ukraińców, gdzie wszyscy się wzorowo prowadzą, bo się wzajemnie kontrolują i oczyszczają, tam osiąść z kobietą i dopiero potem ją przyszpilić, jak już się tam odnajdzie. Taka bowiem społeczność krzywe zapędy pani uziemi, a polski burdel skatalizuje, przyspieszy... Tak jak napisali przedmówcy, w 99% polskich rodzin figura ojca to Bareja, nawet jak się wydaje że tak nie jest, to jak nie widzisz, za twoimi plecami, to tak jest.

 

Ty tych ludzi najczęściej w ogóle nie obchodzisz, byle byś był (a robotę on ma?), bo co ludzie powiedzą. To i tak był w moim przypadku optymistyczny koniec, zlewka przez nią i jej rodzinę, bo mogło być dużo gorzej. Myślisz, że ktoś potem zapytał o moją wersję wydarzeń, jak było, przejął się moim losem? A gdzie tam! Nagle urwały się wszystkie konakty, bo przecież chodziło o szczęście ich córeczki i wnuczki, a nie wasze wspólne, a co dopiero twoje. To jest i tak względnie najlepsze, co cię może spotkać na tamte warunki i z dużą szansą spotka, bo zaburzasz swój wizerunek mężczyzny dominującego z Putina sam przywdziewasz maskę mapeta Judy i to nie umknie jej uwadze, oj nie... Tylko skutki mogą być dużo gorsze niż u mnie.

 

Dlatego, kolego Marynarzu, twój statek płynie właśnie najprawdopodobniej na mieliznę, z którego już możesz nie mieć siły go ściągnąć, lub koszty tego przygniotą cię na wiele lat. 

 

Ale by tak nie zupełnie defetystycznie, romantyczna piosenka na koniec ("Taniec w ciemności/ we mgle?") :D 

 

 

 

Edytowane przez absolutarianin
  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.