Skocz do zawartości

Do czego człowiek dąży


elogejter

Rekomendowane odpowiedzi

Szczęście nie jest stanem permanentnym. 
Szczęśliwym się bywa.

Też ostatnio nachodzą mnie różne przemyślenia. Skasowałem instagrama, bo już tego kurwa nie mogę oglądać... Na FB nie wchodzę w ogóle, mam tylko messengera z prostego powodu - komunikacja z rodziną.
Nie czytam żadnych spierdolonych newsów, już nawet wykopu unikam, ze względu na antyszczepionkową propagandę. Nic tylko wszędzie negatywne wiadomości... 
To nadchodząca wojna, to NWO, to śmiercionośne szczepionki, to pis znowu coś odpierdala. Już na prawdę nie mogę. Mentalność ludzi bardzo się przesunęła w ostatnim czasie.
Szczególnie widać to jak się porówna wypowiedzi i podejście na wykopie i reddicie. Zupełnie inna narracja, obrócona o kąt 180%. Ja już nie jestem zorientowany na żadne z tych podejść.
Po prostu stoję z boku i obserwuję, kręcąc z głową, z jednej strony jak można być tak naiwnym, z drugiej strony jak można mieć tak sprany czerep, żeby wierzyć w każdą jedną teorię spiskową.

Niby odbiegłem od tematu, ale to ważne. Nie warto oglądać się na innych ludzi. Trzeba robić swoje.

Stety, bądź niestety, jesteśmy tutaj tylko na chwilę. Panicznie boję się śmierci, ale wraz z upływającym czasem, powoli dochodzi do mnie, że kiedyś jednak przyjdzie taki czas kiedy po prostu będę chciał umrzeć.
Kiedy przestajesz sugerować się innymi, oni przestają mieć wpływ na ciebie. Ostatnio chciałem sobie kupić drogi zegarek, taki za powiedzmy 5k ziko. Ale ciekawa rzecz się stała, jak już się tak zastanawiałem.
Po pierwsze, bym kurwa w tym zegarku nie chodził. Po drugie, kiedy usunąłem instagrama, to mi przeszła chęć na kupno zegarka... Przypadeg? Nie sONdze.

Ostatnio usunąłem apkę amazona, zablokowałem dostęp do ich strony internetowej żeby mnie nie kusiło. Co robiłem jak się nudziłem w pracy i miałem czas dla siebie? Bezmyślnie scrollowałem amazon w poszukiwaniu kolejnego badziewia do kupienia. To jest kurwa chore! To właśnie robią z nami korpo. FB podsyca nienawiść, żeby zwiększać screen-on-time, przez co mogą wyświetlać więcej reklam, co z kolei prowadzi do zakupów.
Rozpierdalania naszych ciężko zarobionych pieniędzy na totalnie niepotrzebne nikomu głupoty.

Cały wątek Metaverse, to dopiero będzie przejebane. Nie mam już żadnych złudzeń. Jestem zdecydowanie technokratą i zwolennikiem technologii, ale oni robią to wszystko żeby totalnie zniewolić ludzkość.
99% społeczeństwa nie będzie nawet wychodzić z domu. Będą siedzieć w swoim googlach i "podróżować" albo jeździć na wakacje. Będą się ruchać z goglami vr na twarzy.
Tymczasem najbogatsi oraz ich rodziny i dzieci będą rozkoszować się prawdziwym życie.
Perspektywa jest straszna. Do tego dążą bogaci. Zniewolą ludzkość z łatwością a ludzie im jeszcze za to będą płacić.

Co do życia mojego jako takiego, to wcale nie różni się od braci jakoś znacząco. 
Zaraz po szkole średniej poszedłem na studia, z których zrezygnowałem po 1 semestrze.
Popracowałem w PL 3 miesiące i wypierdoliłem do UK.
Zacząłem od pracy w kawiarni, potem poszedłem do fabryki gdzie udało mi się uskładać wystarczająco pieniędzy żeby zrobić prawko na ciężarówki.
Potem było już lepiej, dużo lepsza kasa, ale coś za coś. Duuuuużo godzin. Dorobiłem sobie naczepy i teraz mam jeszcze lepszą kasę, ale równie dużo godzin.
Bardzo lubię jeździć, ale zaczyna do mnie docierać że tutaj nie mam za bardzo ścieżki rozwoju.
Chodziło mi po głowie, żeby zainwestować we własne ciągniki, ale po długich przemyśleniach to gra nie warta świeczki.
W przyszłym roku będę chciał zsiąść zza kółka i pójść w kierunku cyber-security, do czego zresztą podstawy mam ze szkoły średniej - łatwe i szybkie wejście w branżę.
Teraz moim celem będzie zmniejszenie ilości godzin w pracy. Fajnie się przytula grubą wypłatę, ale nie potrafię sobie wyobrazić siebie za kółkiem tira w perspektywie następnych nawet 2-3 lat.
Szybko się nudzę. 2-3 lata w branży i chcę zmiany.
 

Do czego człowiek dąży? Do zapewnienia sobie wygody, komfortu, realizacji własnych, samemu postawionych sobie celów.
Chyba każdy przechodzi przez okres kiedy kompletnie nie wie co chce w życiu robić i dokąd idzie. To szukanie celu i sensu na siłę, nie ma sensu!
Trzeba po prostu robić to co się lubi w wolnym czasie i zrozumieć że praca jest dodatkiem do życia. 
Wiadomo że na początku trzeba zainwestować sporo czasu i wysiłku, żeby dojść do zadowalającego poziomu, ale potem trzeba skupić się na sobie.
Przychodzi taki czas kiedy gruba wypłata to za mało, bo ważniejsze staja się inne rzeczy.
W chuj mnie osobiście cieszy teraz jak mi wypadnie jakiś dzień w tygodniu kiedy nie idę jeździć, tylko zostaje w domu i z rozkoszą i bez żadnych wyrzutów sumienia mogę cały dzień napierdalać w ulubiona grę.
A to dlatego, że zapewniłem sobie podstawy. Każdy ma swoją tonę gówna do przerzucenia. 

Jeszcze bardzo pragnę zauważyć i podkreślić to o czym piszą starsi bracia. Wraz z wiekiem przychodzi spokój i podejście "mam wyjebane", w sumie liczy się żeby było jak jak chcecie i żeby było przyjemnie dla was, a nie jakieś chore spełnianie społecznych wymagań.
I z tą wspaniałą myślą zostawiam braci.

PS: Chyba najdłuższy post jaki kiedykolwiek napisałem xD

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Patrząc z perspektywy czasu myślę, że w wieku 24 lat byłem bardzo niedojrzały. Miałem masę dziwnych przekonań w głowie. Zaczynając od najbardziej prozaicznych, że coś mi się od życia należy, że szybko można coś w życiu osiągnąć i zbudować. Okazało się to nieprawdą, a budowanie czegokolwiek wymaga czasu, wytrwałości i cierpliwości. Miałem też dziwne przekonanie, że trzeba osiągnąć sukces utożsamiany jednowymiarowo jako skóra, fura i komóra, do tego najlepiej przed 30, bo jak nie teraz to kiedy? Tymczasem ile osób w wieku 24 lat osiągneło coś spektakularnego, dorobiło się, zdobyło mocną pozycję zawodową? Praktycznie jest to niemożliwe w tym wieku, oprócz promila wyjątków. Wiadomo, media nam sprzedają obraz młodych i bogatych ludzi, co jest bardzo frustrujące dla przeciętnego mężczyzny, nawet dla bardzo zdolnego i pracowitego mężczyzny, bo wszystko wymaga masy czasu i pracy.

 

 Patrząc po ludziach, to myślę, że konsekwentna i mądra praca doprowadziła ich do jakiegoś tam sukcesu w życiu bliżej 40 roku życia. I od razu powiem, że nie mam na myśli milonów na koncie i jazdy super samochodami, a zbudowanie jakiejś pozycji zawodowej, bycia dobrym, w tym co robią, względnej wolności finansowej i braku uzależnienia od toksycznych ludzi w pracy, zyskania pewnej swobody w wyborze ścieżki życiowej i elastyczności wyboru. To już dużo, a nie posiadanie milionów na koncie i podążanie za sztucznie wykreowanym wizerunkiem sukcesu w mediach. 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, elogejter napisał:

Nigdy nie dziekowałem za coś takiego

 

Tego nie robi większość osób, uzależniają szczęście od osób czy rzeczy a później pretensje gdzie to szczęście jest.

Powtarzam szczęście to nawyk cieszenia i wdzięczności i gdy wytworzysz w sobie to nawet jak będziesz mieć zły dzień nie popsuje Ci humoru.

Dopiero gdy ludzie coś tracą zaczynają doceniać to czego wcześniej nie robili.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mając 24 lata byłem biedny jak mysz kościelna, zostawało mi 3-4 stówy na życie pod warunkiem, że nie musiałem dokładać do auta a kupno choćby butów za 200zł było poważnymi zakupami. Było lepiej pod tym względem, iż byłem młodszy, paliwo tanie i miałem wielu kumpli. Reszta była do kitu, biedak nie wie co to życie. 

 

Ja widzę że ludzie popadają w skrajności, albo kasa kasa kasa, albo długi i gówniana egzystencja. Ciężko o kogoś kto ma pieniądze wystarczające do godnego życia i cieszy się życiem mają czas dla siebie.

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.