Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

11 minut temu, Libertyn napisał:

Wybieram Singapur, Koreę Południową i Japonie. One wszystkie mają mega  udany etap centralnego planowania za sobą. Bez urzędników Samsung nadal by zajmował się deweloperką. To urzędnicy pchnęli go na tor innowacji i dywersyfikacji. 

Dziś Samsung to deweloperka, stocznie, małe i duże AGD oraz RTV oraz smartfony

To zadziała ale pod jednym warunkiem - że będziesz miał mądrych ludzi przy władzy a w naszym "pięknym" kraju to raczej nierealne. Weź sobie wyobraź, że w tych krajach do koryta dostają się ludzie pokroju polskiego PSLu albo PO itp cwaniacy, wystarczy kilka lat i ekonomia w tych krajach leży i kwiczy, koniec końców wszystko zależy nie od systemu ale od samych ludzi.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Ace of Spades napisał:

To zadziała ale pod jednym warunkiem - że będziesz miał mądrych ludzi przy władzy a w naszym "pięknym" kraju to raczej nierealne.

Realne. Tylko że mądra osoba by chyba zwariowała. Mieliśmy dwóch królów co zwiali zobaczywszy co się dzieje w kraju

Cytat

Weź sobie wyobraź, że w tych krajach do koryta dostają się ludzie pokroju polskiego PSLu albo PO itp cwaniacy, wystarczy kilka lat i ekonomia w tych krajach leży i kwiczy, koniec końców wszystko zależy nie od systemu ale od samych ludzi.

A myślisz że w tych krajach takich ludzi nie ma? Są. I się pchają do polityki. Ale jest też kwestia społeczeństwa. Polacy i Japończycy to zupełnie różne kultury i społeczeństwa. Mają zupełnie inne podejścia. 

W Japonii pociąg specjalnie zatrzymywał się w jednej wiosce bo  ta mieszkała uczennica jednej szkoły. Utrzymywano przystanek tylko dla niej. Nie martwiono się rentownością. W Polsce jak masz polecenie coś zrobić to kombinujesz by się od tego wywinąć. W Japonii po katastrofie w Fukushimie pojawiła się masa wolontariuszy gotowych ryzykować zdrowiem i życiem by ograniczyć skutki. 

 

Oni są tam o wiele bardziej pro społeczni. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie trochę odbiegnięto od tematu.

@maggienovak a garaż widocznie nie jest wystarczająco odizolowany, bo wilgoć jest dalej, może odwodnienia nie ma. Można wentylator elektryczny zamontować,aby wymusić dodatkowo wymianę powietrza. 

 

Co do swoich planów to nie gadam, do niczego mi to nie potrzebne. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Libertyn napisał:

A myślisz że w tych krajach takich ludzi nie ma? Są. I się pchają do polityki. Ale jest też kwestia społeczeństwa. Polacy i Japończycy to zupełnie różne kultury i społeczeństwa. Mają zupełnie inne podejścia. 

Dlatego właśnie napisałem:

 

31 minut temu, Ace of Spades napisał:

koniec końców wszystko zależy nie od systemu ale od samych ludzi.

A że Polacy są jacy są dlatego taki system u nas się nie sprawdzi, z resztą wystarczy porównać jak było w PRLu, Czechosłowacji, Węgrzech i NRD.

Edytowane przez Ace of Spades
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

45 minut temu, Libertyn napisał:

Polityka Lee Kuan Yewa też daleka była od wolnego rynku. Urzędnicy kontrolowali decyzje konsumenckie obywateli. Jak miałeś kasę na TV a nie miałeś ubezpieczenia to musiałeś zapomnieć o TV. 

Ok :) Ale nie powiem, że zero w tym racji. Ale inaczej - w interesie dużych, bardzo dużych, w tym korporacji czyste reguły wolnorynkowe niekoniecznie są "wskazane" od pewnego poziomu rozwoju. Po co ryzykować efektywniejszą konkurencję, która może mnie podgryzać, jak mogę zblatować się np. z władzą, albo o jakimś monopoliku pomyśleć? 

 

W interesie społecznym pracowitych, interesie klasy średniej i każdego do niej aspirującego wolny rynek jest kluczowy. Więc jest i w moim interesie.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Krugerrand napisał:

Niestety, ale system w jakim żyjemy nie ma wiele z kapitalizmu, jest to system mający jedynie jego elementy.

 

Wszystko jest kontrolowane przez rządy lub zaznajomione z nimi korporacje. Od wielu lat system w jakim żyjemy jest de facto systemem nakazowo-rozdzielczym, a nie kapitalistycznym. Począwszy od podaży pieniądza i jego wartości w postaci stopy procentowej odpowiedzialne są banki centralne składające się z prywatnych lub współpracujących z rządem prywatnych bankierów. Patrz FED jako prekursor.

Trafne spostrzeżenie i pójdę nieco dalej. Uważam, że historia zatoczy koło. System socjalistyczny powróci, co już się dzieje, tylko nie jest tak (jeszcze) oficjalnie nazywany. Za to ma już coraz więcej elementów chorego socjalizmu. Dodruk pustego pieniądza, centralne planowanie gospodarcze w UE, 500+ i kolejne zasiłki rządowe.

Tym razem w nowym socjalizmie będą rządzić największe korporacje, poprzez podległe im rządy statystów.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, NoHope napisał:

Mówisz kobietom, że mają być silne i niezależne i państwo się nimi zaopiekuje. Populacja spadnie nawet poniżej 1 miliarda 🤣

 

Może pora zostać feministą? 

 

I jeszcze trzeba im dać Tindera i Instagrama. Kobietom odwali i będą chciały tylko ultra Chada, a normalnym facetom się odechce życia, o kobietach już nie mówiąc. I zaraz się będziemy martwić, że za mało ludzi jest na świecie, tak jak ma to już miejsce w Polsce. Jeszcze młodzi ludzie ze wschodu nas teraz ratują.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Obliteraror napisał:

Ok :) Ale nie powiem, że zero w tym racji. Ale inaczej - w interesie dużych, bardzo dużych, w tym korporacji czyste reguły wolnorynkowe niekoniecznie są "wskazane" od pewnego poziomu rozwoju. Po co ryzykować efektywniejszą konkurencję, która może mnie podgryzać, jak mogę zblatować się np. z władzą, albo o jakimś monopoliku pomyśleć? 

 

W interesie społecznym pracowitych, interesie klasy średniej i każdego do niej aspirującego wolny rynek jest kluczowy. Więc jest i w moim interesie.

 

A kogo obchodzi Twój interes? W czym on jest lepszy i bardziej wartościowy od interesu pani Basi, samotnej matki chcącej darmowego przedszkola? W czym jest on lepszy od interesu pana Lakshmi Mittala który najchętniej by zmonopolizował cały sektor produkcji stali? Albo panów z OPEC ? 

 

Wolny rynek to kapitalizm utopijny. Kapitalizm naukowy to ten obecny. Kapitalizm zmów cenowych, oligopoli, duopoli. Kapitalizm lobbujący. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minutes ago, Libertyn said:

A kogo obchodzi Twój interes? W czym on jest lepszy i bardziej wartościowy od interesu pani Basi, samotnej matki chcącej darmowego przedszkola? W czym jest on lepszy od interesu pana Lakshmi Mittala który najchętniej by zmonopolizował cały sektor produkcji stali? Albo panów z OPEC ? 

 

Wolny rynek to kapitalizm utopijny. Kapitalizm naukowy to ten obecny. Kapitalizm zmów cenowych, oligopoli, duopoli. Kapitalizm lobbujący. 

 

Niestety racja. Świat zmierza do korporacjonizmu, gdzie dużych globalnych graczy będzie kilku-kilkunastu, a reszta ich różne przybudówki i firmy zależne. 

 

Wolny rynek może będzie. Jako kuriozum artystyczne prezentowane co roku na Festiwalu Wolnego Rynku, gdzie będzie można jakieś drobne rzemiosło artystyczne sprzedawać. 

 

Przy czym my już byliśmy w ustroju korpo(komu)nistycznym. Na naszą małą lokalną skalę, ale jednak. Wszystko było w gestii "Central", "Zrzeszeń" i innych oligopolistycznych tworów. Inna kwestia, że nie miały wolnej ręki w narzucaniu cen. 

 

W jedej z powieści serii "Halo", Kilo-Five Trilogy zdaje się, jest przykład świata korporacyjnego - planeta górnicza, gdzie ludzie są praktycznie niewolnikami korporacji. Korpo zapewnia wszystko - mieszkania, jedzenie, opiekę nad dziećmi, leczenie. Pensje są tak wyliczone, żeby ludziom starczyło na zero. Wszystko załamuje się, gdy wydobycie surowców przestaje się opłacać, a korporacja zaczyna podnosić ceny wszystkiego - ludziom przestaje starczać na życie. 

 

Nierealny scenariusz ktoś powie. A kto monopoliście zabroni? 

 

Ja już kiedyś pisałem, że świat zatoczył koło i zmierza do nowoczesnej formy niewolnictwa, gdzie byt ludzi będzie ściśle kontrolowany i reglamentowany. 

 

I trzeba też pamiętać, że niewolnik zasadniczo jest expendable, jak to ładnie Angole mówią. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Jeżeli dobrze rozumiem, Twoim zdaniem kolega zmarnował sobie życie, bo nie ma kariery, którą pewnie by zrobił. :D 

 

Uprościłaś, ale do tego zaraz dojdziemy. Karierę by bez problemu zrobił i to jaką by chciał: zawodową czy naukową. Miał wszelkie dane do tego. Bardzo mocny ścisły umysł po prostu.

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Do tego zajechał się fizycznie i nie wygląda za dobrze.

 

Przede wszystkim dlatego zmarnował sobie wg mnie życie. Nie tylko chodzi o wygląd czy brak kariery - ja przede wszystkim nie widzę, żeby on był szczęśliwy. Zero radości życia, zero uśmiechu, wieczne zmęczenie. Po prostu, kolokwialnie mówiąc: dał się dojechać życiu.

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

To cena jaką poniósł za niezbyt rozplanowane rodzicielstwo.

 

Poszedł na żywioł, bo mu się panna podobała, był klimat. Ale też inna kwestia, że między nimi jest przepaść intelektualna. Kosmetyczka vs matematyk/programista - co takich ludzi może połączyć poza seksem? O czym będą rozmawiać jak wyjdą z łóżka? 🤷‍♂️

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

1. Kariera jest przeceniana. Ważne jest, żeby mieć umiejętności, by w razie przysłowiowego "w" sobie poradzić. Mózgu mu jeszcze nikt nie zabrał, więc sobie chłop poradzi. Praca jest w znakomitej większości zwykłą czynnością, której nie wykonywałbyś gdyby Ci za nią nie płacono. Nie dorabiajmy do tego ideologii. To tylko jedna sfera życia i przykładanie do niej takiej rangi zazwyczaj kończy się zubożeniem pozostałych sfer. Bez sensu. Jak ma coś, co lubi robić i co nadaje jego życiu "smak" to jest naprawdę dobrze. Czy trzeba koniecznie budować wokół tego mur z pieniędzy służący otoczce własnemu ja?

Innymi słowy facet wbrew pozorom wiele nie stracił. Może co najwyżej w Twoich oczach i Tobie podobnych.

 

Ja bym nie stawiał znaku równości między karierą a pieniędzmi. Mam też drugiego dobrego znajomego, ten zrobił karierę naukową. Umysł też mocny, choć nie tak jak tego kolegi ze zmarnowanym życiem. Kokosów z tego nie ma, żyje sobie bardzo skromnie, ale facet jest spełniony, stale się rozwija, nie jest też dojechany, bo ma czas na to, żeby odpocząć itd.

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

2. On ma dziecko, a Ty nie. Tu nie ma nawet co rozwijać, bo próba zrównania "kapitału" jakim jest Twoje własne potomstwo vs Twoje własne dokonania jest po prostu śmieszna. Dwie osoby to zawsze więcej niż jedna. To się odnosi do wielu płaszczyzn. Co może dać większy rozwój niż to? Kariera? Jak patrzę na karierowiczów, to jakoś mam wątpliwości.

 

Nie mam, ale mogę jeszcze mieć. Co stoi na przeszkodzie? Moje 39 lat? Na ten moment, w kategoriach, o któych piszesz, jego życie można uznać za bardziej wartościowe niż moje. Ale, przynajmniej teoretycznie, ja, mając dziś podstawy i energię, jestem w stanie mieć więcej niż jedno dziecko. On? Teoretycznie też, ale jak z nim ostatnio rozmawiałem, to powiedział, że "jedno wystarczy". To, o czym pisałem: niepoukładanie, zbyt wczesna decyzja o rodzicielstwie, co w wyniku spowodowało dojechanie życiowe.

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

3. Życzę oczywiście posiadania jednego i drugiego, ale z której strony nie spojrzę obiektywnie rodzina wygrywa.

 

A sama mieć nie chcesz (piszesz o tym dalej) 🤷‍♂️

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Nie wiem gdzie Ty tu widzisz zmarnowane życie. Niepoukładane- owszem, ale zmarnowane?

 

Jw. - zmarnowane, bo dał się dojechać i się zestarzał. Czy to jest odwracalne? Wątpię...

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Koleś ma podkrążone oczy? Ty też będziesz kiedyś mieć. Jakie to ma znacznie w większej perspektywie czasu? Jego życie nikogo nie obchodzi, podobnie jak Twoje. Liczy się to co po Tobie zostanie, co przekażesz dalej. Po nim zostanie człowiek, miejmy nadzieję przynajmniej przyzwoicie wychowany, będący w pewnym sensie nim. Co zostanie po Tobie? Po co to wszystko? Dla iluzji znaczenia?

 

To, czy ktoś ma podkrążone oczy, czy nie, zależy akurat najbardziej od budowy czaszki. Zmęczenie życiem charakteryzuje się wieloma objawami. Fizycznie: widać to po twarzy, sylwetce, słabej kondycji, chorobach. Psychicznie: brak energi, zmęczenie, brak radości życia.

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Podobnie jak Ty pracuję itd. Nie wiem jak Ty, ale ja żadnych większych odkryć nie mam na swoim koncie. Przykro mi, ale ludzi wybitnych jest naprawdę ułamek i trochę niepoważnym byłoby sądzić, że swoim aktem pracy i swoim małym mózgiem zrównuję się dokonaniami z nimi. Bądźmy poważni. 

 

Nie tylko geniusze i wybitni tworzą wartość. Geniusz może mieć wizję, ale sam wszystkiego nie zrobi. Ludzie, którzy będą realizować jego pomysły, wkładając w to mnóstwo czasu i solidne rzemiosło, też wnoszą wartość. Elon Musk sam nie usiądzie i nie napisze całego softu w SpaceX. Potrzebne mu jest tysiące rzemieślników, a tych solidnych też wcale nie ma tak dużo. Dlatego w IT jest taka "łatwa kasa", jak to, krzywdząco zresztą, określasz. Bo skoro taka łatwa, to dlaczego stawki wciąż rosną? 

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Doceniam i szanuję faktyczny wkład w otaczającą Cię rzeczywistość. Rozumiem, że chcemy żyć wygodnie, ale na miłość boską nie róbmy z roboty wiekopomnego osiągnięcia. Jakkolwiek śmiesznie to nie zabrzmi, prędzej uznam za nie wychowanie młodego człowieka. Nie będę tu stawiała znaku równości, bo wg mnie go nie ma.

 

Nawet wychowanie zupełnie przeciętnego człowieka, który będzie tylko żarł i żył? Jaki jest jego wkład poza zużywaniem zasobów naturalnych naszej planety?

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Znowu- to dzisiejsze dzieci będą tworzyć świat, nieśmiertelni nie jesteśmy. Jaki może być większy kapitał?

 

Zgoda, ale nie ilość, a jakość! 

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Postarałam się przedstawić to "materialnie" jako "zasób", bo emocjonalnie nawet nie wiem jak miałabym to napisać.

Szczerze? Chyba zacznę życzyć co poniektórym powrotu w te przyjemne czasy. Cholera jasna, masz szczęście żyć w czasach takiego dobrobytu, że ludziom zaczyna odwalać. 

 

Ogarnięci ludzie zawsze sobie radzili. Nie każdy miał samochód czy własne mieszkanie, ale głodem nie przymierali. Za to dzisiejsi przeciętniacy mają ten "dobrobyt", ale połowa ludzi kwalifikuje się na terapię, bo sobie nie radzą z tym nadmiarem bodźców, który ich otacza. 

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Nie zrozumiałeś, mój błąd . Tym porównaniem, założeniem nawiązywałam do Twojej logiki kontrolowania urodzeń.

Ty jesteś za tym rozwiązaniem, uznając- nie wiem na jakiej zasadzie- że powinieneś znaleźć się w grupie, której domyślnie rozród jest dany. 

 

To, jak w praktyce zrealizować taką kontrolę, to oddzielny temat. I - rzeczywiście - dość ciężki. Parę pomysłów bym miał, ale - wiadomo - to jest kontrowersyjne:

- badanie ilorazu inteligencji

- statusu społecznego

- jakości genów (choroby genetyczne itp.).

 

To tak na początek. Lista bynajmniej nie jest kompletna.

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Do meritum-Twoje źródło dochodu jest zagrożeniem. Gdyby tak było istotnie- co byś zrobił?

 

W praktyce mam 3 zawody. Zająłym się czymś innym, co nie jest zagrożeniem. Na ten moment wybieram IT, bo to, co robię, nie jest zagrożeniem, a jest najlepiej płatne. 

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Zamiast ograniczyć konsumpcjonizm, wolałbyś zakazać mieszkańcom Afryki posiadania dzieci, bo użytkowników Internetu będzie mniej, podobnie jak zjadanego mięsa czy śladu węglowego, a programiści/inżynierowie/ lekarze i tak z nich nie wyrosną?

 

Ja nie robię apek na iPhone'y. To, czym się zajmuje, mało ma wspólnego z ilością użytkowników internetu...

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Kim Ty jesteś, żeby o tym decydować i dlaczego za- w domyśle- błędy naszych pokoleń i -moim zdaniem celowe- błędy tych u góry- ma płacić część następnego pokolenia, któremu odebrano szansę na narodzenie się, w imię tych, którzy już żyją?

 

Kryteria kontroli narodzin nie powinny obejmować lokalizacji czy pochodzenia, tylko jakość genów oraz warunki społeczne (ok, to drugie jest powiązane z lokalizacją, ale czy ktoś mówił, że życie będzie sprawiedliwe?).

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

To oczywiście przy założeniu, że przeludnienie to prawda, bo ja sama mam co do tego wątpliwości Niemniej jednak widzę, że udało się już przemycić w umysłach chęć segregacji nawet większą niż jest obecnie.

 

Ilość ludzi na planecie rośnie. To są fakty, które dość łatwo sprawdzić i udowodnić. 

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

To konsumpcjonizm jest problemem, jeśli już.

 

Powiedz to tym atencjuszkom, które codziennie produkują setki gigabajtów zdjęć na Instagramie, a w związku z tym konsumują 10x tyle co ja (markowe drogie ciuchy, itp.). Ja, jako minimalista, konsumuję mało. Mi gadżety nie są potrzebne do szczęścia.

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Nie jest wąskim postrzeganie go jako zawód drugiej kategorii, jeśli chodzi o potrzeby nas wszystkich. Bez tego się obejdzie, taka jest brutalna prawda czy to się komuś podoba czy nie. Przedmioty ścisłe czy logikę rozumiałam bardzo dobrze, ale nie to jest sednem sprawy. Nie oburzaj się tak o łatwą kasę, był całkiem długi czas, że nie było wielkich wymagań ;) 

 

Nadal z tymi wymaganiami nie jest najelpiej, bo potrzeby są ogromne, przyjmuje się ludzi, którzy się do tego nie nadają, a potem ja muszę po nich poprawiać. M.in. dlatego ja z branżą internetową nie mam już nic wspólnego (chociaż nieprzydatnych apek nigdy nie robiłem), bo za dużo tam dyletantyzmu. 

 

11 godzin temu, Wielokropek napisał:

Nie róbmy z tego fizyki kwantowej, ani ratowania komuś życia. Pracę szanuję jak najbardziej, ale oddawać jej najwyższej rangi nie zamierzam. Nie zamierzam też jej stawiać ponad człowieka ani pozwolić stanowić o mnie. To może co najwyżej o mnie świadczyć. Samorealizacja, a realizacja to dwie różne rzeczy, a odnoszę wrażenie, że współcześnie te definicje zlały się w jedno. Tylko tyle, nic do Ciebie personalnie jako fachowca. Jak uraziłam, to przepraszam.

 

Ale ja, w kontekście mojego kolegi, który zmarnował sobie życie, nie mówiłem tylko o pracy. I w ogóle mam wrażenie, że za dużo tutaj o pracy mówimy. Brak czasu na hobby, zainteresowania czy zwykły odpoczynek to też konsekwencja tego, że ktoś się daje dojechać przez życie. Samorealizacja jest wg mnie warunkiem koniecznym szczęścia człowieka. Ktoś ciągle zmęczony nie będzie szczęśliwy, on może tylko udawać na zewnątrz, że jest. Ale jak pogadasz z nim szczerze, to będzie mówił inaczej...

 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 12/9/2021 at 9:32 PM, maggienovak said:


Problem mam ze spiżarnią w garażu z płyt betonowych. Ciągle jest tam wilgoć. Ocieplono garaż, jest wentylacja w spiżarni, sprzęty i akcesoria do zbierania wilgoci. 

Zasada jest prosta:

 

wilgoć wchodzi - > wilgoć wychodzi

 

Katalog przyczyn zawilgocenia jest b. ograniczony:

 

- brak (lub uszkodzona) izolacji poziomej ścian i posadzki 

- brak, niesprawna lub o za małej wydajności wentylacja w stosunku do ilości generowanej pary wodnej w pomieszczeniu. Zasadniczo wentylacja powinna zapewniać minimum jedną wymianę powietrza w pomieszczeniu w ciągu godziny. Błędem jest też robienie "wylotu", a nie zapewnienie "wlotu" powietrza - wówczas nie ma obiegu powietrza. Wylot musi być w górnej części pomieszczenia, wlot w dolnej, najlepiej na przeciwległej ścianie. Mogą to też być szczeliny wentylacyjne w oknach. To wszystko się da policzyć. 

 

W zimie dochodzi jeszcze przemarzanie ścian i wykraplanie się wody na wewnętrznych powierzchniach, ale to jest efekt wtórny do ww. przyczyn. Wykraplanie może też wystąpić latem, gdy zrobimy "odwrócony termos", czyli temperatura w środku dużo niższa niż na zewnątrz. 

 

B. często przy budowach "samodzielnych" ludzie nie robią izolacji, bo albo w ogóle nie wiedzą że trzeba, albo po co robić. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 9.12.2021 o 21:32, maggienovak napisał:

od marca miejsce zamieszkania. Kończę z wynajmem w centrum miasta, uciekam do rodziców na wieś. Jak ceny dalej będą iść w górę, to własne poletko ratuje w jakimś stopniu kieszeń. Przy okazji w jakimś stopniu zwiększymy pulę oszczędności;

 

Mnie tak zawsze zastanawiało, co popycha ludzi do mieszkania z rodzicami.  

Blisko - owszem, ale nigdy razem, 

 

Najbliższe plany, i co mnie aktualnie zajmuje. 

Dokończyć budowę wymarzonego domu. Jestem w trakcie.  Doglądam trwających prac w rodzinnych stronach. 

Chilluję sobie również będąc w ciąży. Spacerki, świeże powietrze, zdrowe obiadki.  

Pomagam mężowi w prowadzeniu firmy.  Czytam poradniki, bawię się w robienie paznokci. 

Kupuję różne rzeczy do pokoiku dziecięcego, co mnie niesamowicie jara.  

Oprócz tego ostatnio jeździłam po salonach, gdyż kupuję nowy samochód (bardzo podnieca mnie ta myśl, bo lubię drogie, piękne auta).   

W zasadzie myślę, że aktualnie przechodzę najlepszy okres w swoim życiu.  

Wszystko cudownie się układa. 

Po nowym roku (czyli po wybudowaniu domu), wyjeżdżam ponownie na zachód Polski, blisko morza. 

 

 

 

 

 

 

 

  • Haha 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A może od razu akcja T4 i wyeliminować życia niewarte życia. Po co czekać, aż wymrą bezpotomnie.

Wcześniej jakieś spotkanko w jakiejś miejscowości pod stolicą, ustalenie ostatecznego rozwiązania tej kwestii, segregacja plebsu na płcie, żeby nie doszło do dziecioróbstwa i przydział tych niegodnych życia do jakichś ciężkich prac.

 

A Chiny właśnie z okazji stulecia istnienia Komunistycznej Partii Chin świętują osiągnięcie swoich założonych celów: wzmocnienie klasy średniej i wyeliminowanie skrajnej biedy - że też się martwią o takie tatłajstwo w skrajnej biedzie...

 

 

 

41 minut temu, JudgeMe napisał:

 

Mnie tak zawsze zastanawiało, co popycha ludzi do mieszkania z rodzicami. 

Przecież wiesz, że to nie był do końca jej wybór, tylko tymczasowy brak innych możliwości.

Piszesz tak prowokacyjnie, a w następnym poście sugerujesz, że robi z siebie ofiarę.

Pewnie to hormony.

Super, że Ci się układa, mi też się powodzi, ale miałam dość dobry start i dlatego staram się rozumieć osoby, które muszą zagęszczać ruchy, żeby być w określonym punkcie.

Jesteś ze wschodu jak ja. Pisałaś poprzednio o tym gwarze w domu na święta, pieczonych ciastach, śmiechach, zamieszaniu. Gośka to będzie miała. Może jej dzieci będą to wspominać z takim sentymentem, jak Ty teraz.

Z luźnych obserwacji: jeżeli małżeństwo mieszka z rodzicami kobiety, to jest dobrze. Zięć ma często dobre relacje z teściem, a teściowa się w męskie sprawy zbytnio nie wtrąca. Zgrzyty zaczynają się jak w jednym domu jest synowa i teściowa - każda ekspertem od dzieci, sprzątania, gotowania, a ja to robię tak/a ja tego tak nie robię itd.

 

 

P.S. Bardzo ciekawy wątek, dobrze że powstał. Świetnie się to czyta, a wiedza i spostrzeżenia niektórych osób są imponujące. Materiał na książkę, albo serię esejów.

Edytowane przez Amperka
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, JudgeMe napisał:

Dokończyć budowę wymarzonego domu. Jestem w trakcie.  Doglądam trwających prac w rodzinnych stronach. 

Chilluję sobie również będąc w ciąży.

 

42 minuty temu, JudgeMe napisał:

Pomagam mężowi w prowadzeniu firmy.  Czytam poradniki, bawię się w robienie paznokci. 

Kupuję różne rzeczy do pokoiku dziecięcego, co mnie niesamowicie jara.  

Oprócz tego ostatnio jeździłam po salonach, gdyż kupuję nowy samochód

Coś mi się to nie spina, bez faceta to by nie było tak łatwo. Zejdź na ziemię, bo ego Ci chyba w kosmos wywaliło.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@JudgeMejakie bycie ofiarą...

Większość Polaków żyje na wynajmie albo z rodzicami, zastanawianie się dlaczego ludzie dorośli mieszkają z rodzicami jest... Przejawem : braku znajomych żyjących w innej klasie społecznej (mających większą paletę problemów) ; może małej pogardy (choć nie chcę o Tobie w taki sposób myśleć).

Moja dotychczasowa "niezależność" mieszkaniowa miała gorzkawo-słodki smak - wracasz z pracy, możesz mieć wywalone czy jest bałagan czy nie, ale za to ładujesz komuś kasę do sakiewy, więc nie gromadzisz większych oszczędności. 

Fajnie, że Ty nie zaprzątasz sobie głowy problemami zwykłego polskiego życia, ale tekst : "Mnie tak zawsze zastanawiało, co popycha ludzi do mieszkania z rodzicami.  

Blisko - owszem, ale nigdy razem!", zaleciał mi gównofilozofowaniem żon dzianych kumpli mojego męża 

"Ale jak to nie stać tej rodziny na gotowanie z dobrych produktów? To niech zamówią sobie spersonalizowany catering. Dzięki temu będą zdrowsi.". 

Chyba, że nawet ograniczone fundusze nie zmuszą Cię do minimalizowania swojej niezależności - ok, rozumiem taką hierarchię wartości. 

Koniec offtop.

  • Like 1
  • Dzięki 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, JudgeMe napisał:

Mnie tak zawsze zastanawiało, co popycha ludzi do mieszkania z rodzicami.  

Serio? Z piwnicy wyszłaś czy z księżyca zleciałaś. Media non stop trąbią o horrendalnie wysokich cenach wynajmu, inflacji itd. 

Odrobina empatii by wymazała potrzebę  główkowania na poziomie Marii Antoniny (tej od ciasteczek) 

Zastanawiam się czy w realu też taka jesteś. So full of yourself.. 

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Wielokropek napisał:

1. Kariera jest przeceniana. Ważne jest, żeby mieć umiejętności, by w razie przysłowiowego "w" sobie poradzić. Mózgu mu jeszcze nikt nie zabrał, więc sobie chłop poradzi. Praca jest w znakomitej większości zwykłą czynnością, której nie wykonywałbyś gdyby Ci za nią nie płacono. Nie dorabiajmy do tego ideologii. To tylko jedna sfera życia i przykładanie do niej takiej rangi zazwyczaj kończy się zubożeniem pozostałych sfer. Bez sensu.

Masz moim zdaniem dużo racji, ale też nie do końca. Są ludzie, którzy autentycznie czują misję niesienia pomocy w niektórych zawodach i nie jest to wtedy tylko zwykła czynność. Co do stwierdzenia, że kariera jest przeceniana, to się mogę zgodzić. Ktoś może mieć szczęśliwsze życie prowadząc mały biznes zarabiając 4-5k miesięcznie od osoby, która pracuje gdzieś za 10 k. Pieniądze są ważne jak się ich nie ma- jak już są to w grę wchodzą inne czynniki- czy pracujesz na etacie, czy prowadzisz własny biznes, z jakimi ludźmi pracujesz, ile pracujesz i tak dalej. Ogólnie rzecz biorąc to w życiu, żeby było dobrze, to musi być względna równowaga. Kariera jest bardzo istotna pod tym względem, żeby mieć dobry zawód i perspektywy i możliwość wyboru, a nie żeby zarabiać koniecznie dziesiątki tysięcy miesięcznie. Bo nikt mi nie powie, że praca u kogoś za marne grosze nie wpływa na poczucie szczęścia. 

 

14 godzin temu, Wielokropek napisał:

3. Życzę oczywiście posiadania jednego i drugiego, ale z której strony nie spojrzę obiektywnie rodzina wygrywa.

 

To chyba tylko subiektywnie. Jest wielu takich, co mają rodziny i jakoś nie są szczęśliwi. Założenie rodziny to duża odpowiedzialność i poważna decyzja. Jak ktoś stworzył potomka, a nie chciał tego, to niby teraz będzie szczęśliwy? Przecież to wiąże się z wydatkami, poświęcaniem czasu, ewentualnie płaceniem alimentów. Najczęściej też trzeba zniwelować swoje indywidualne plany na przyszłość. Nie rozumiem, dlaczego twierdzisz, że obiektywnie rodzina wygrywa. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Libertynwiesz, ja wolę myśleć, że Judgme po prostu chciała wykazać, że niezależność terytorialna (w postaci osobnego/własnego lokum) jest ważna dla jednostki/rodziny - to może miała na myśli. Jeśli myśli inaczej, to...
Kiedyś na forum, któryś z braci napisał, że jeśli nie stać kogoś na kredyt, to znaczy, że nie powinieneś mieć własnego mieszkania, parafrazuję dalszą część owego komentarza - nie dla wszystkich wszystko jest, jeśli chodzi o dobra materialne. Trochę się z tym zgodzę.
Nie mam ukształtowanych konkretnie poglądów na politykę mieszkaniową, ale trochę obawiam się, że zagraniczne kapitały np.wykupią dużą część polskich budynków mieszkalnych. Wiesz, mnie to na pierwszy rzut oka ryro, ale po głębszym zastanowieniu - kurde, poprzez gromadzenie konkretnej postaci kapitału możesz zmieniać któryś sektor/dziedzinę życia w danym kraju. Przerażająco genialne! 
Co sądzisz o działalności p.Śpiewaka? 
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, JudgeMe napisał:

Mnie tak zawsze zastanawiało, co popycha ludzi do mieszkania z rodzicami.

Jednym z takich powodów jest życiowe nieudacznictwo. Są tu na forum tacy 30latkowie co to nadal z nimi mieszkają. Możliwe, że nie słyszałaś o pokoleniu "ani-ani". To tacy co się nie uczą i nie pracują, tylko jakoś egzystują na koszt rodziców i/lub podatników.

 

Wiesz, nie każdy jest gold-diggerką co to może sobie przygruchać kilka lat starszego i dużo bardziej kasiastego mężusia, co to i dom postawi za swoje na działce rodziców, samochód zasponsoruje żeby żonka mogla jeżdzić robić sobie pazkokcie, bo autobusem na pewnym poziomie nie wypada. Zasponsoruje także mebelki i gadżety do dziecięcego pokoiku.

 

Zapomniałem, że jako silna i niezależna gold-diggerka pomagasz mu doglądać firmy, czyli zapewne wpadasz tam dużo wcześniej niż on, zrobisz całą robotę papierkową zanim on przyjdzie, zmotywujesz pracowników jak to tylko Ty potrafisz, ponegocjujesz sprawy biznesowe, złożysz kilka podpisów na umowach, a mąż przychodzi tylko na gotowe. Jakie to proste, no nie?

 

Wszystko po prostu cudownie się układa i masz najlepszy okres w życiu, tylko na cudzy - męża - koszt. Pozazdrościć. A taka Libertyn mieszka nadal z rodzicami i mu/jej źle, a winni wszyscy dookoła.

 

 

Edytowane przez Krugerrand
  • Like 2
  • Dzięki 2
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, maggienovak said:

@JudgeMe

No cóż, tak wygląda życie zwykłego plebsa. ;) Stąd trzeba wrócić na garnuszek do rodziców. ;)

Fajnie jest sobie popierdolić kocoboły jak się żyje na utrzymaniu zamożnego frajera. 😁

 

Też bym sobie paznokcie robił. 😎

 

Ergo wysrywy pań, które nie doszły do czegoś same (rzadkość) lub opcjonalnie faktycznie wspólnie (też relatywnie rzadkie), stanowią idealną ilustrację tez, które tu się stawia. 

 

I ok, można żyć na czyjś koszt, tylko qrwa pokory nieco, a nie chwalenia się. 

  • Like 6
  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.