Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Cieszy mnie, że trochę choć jedna dziewczyna z tego zacnego miejsca zrozumiała, że jednak zostawienie czegoś po sobie (dzieci) się liczy bardziej i wykonywanie zawodu nie jest aż takim eliksirem szczęścia jaki się prezentuje młodym. Piszę o tym bo wydaje się, że jak tu przyszła miała inne podejście. Może te moje hektolitry potu i innych braci coś tam minimalnie dały.

Na zakończenie zostawiam krótki materiał, który znacznie lepiej zilustruje dlaczego sądzę, że to kobiety będą mieć w nowych "czasach" przewalone najbardziej. 

I nie chodzi o żadne "przetrwanie w nowych czasach" tylko o przetrwanie najzwyklejsze gdzie kobieta może się spełnić jako matka i wieść jakieś normalne życie, które zostało dla nas zaprojektowane.

Innymi słowy chodzi o to, że kobiety rezygnują ze swoich największych darów jakie dostały od Pani Bozi i wymieniają je na błyskotki. 

 

Video niestety po ang, kończę udział w tym wątku i drogie panie ale jeszcze coś dodam od siebie:

 

Możecie być niezależne jak chcecie ale wasze przetrwanie zawsze będzie wiązało się pierwiastkiem męskim, w tej czy innej formie, podobnie jak wielu z nas nadajecie sens istnienia (wielu się może obrzuć na ten fakt, trudno) więc dzierżycie ogromną moc.

Od zawsze najlepiej wychodziłyście przy facecie, który was kochał i to on będzie i powinien być domyślnie waszą opoką na "przetrwanie w nowych czasach".

Nie ulegajcie iluzjom, że wszystko możecie robić same. Tym optymistycznym akcetem kończę mój wywód i zostawiam ten o to filmik, może komuś coś uzmysłowi

 

 

Co do @JudgeMe

 

Za bardzo się podniecacie i emocjonujecie, ulegacie emocjom. 

Dziewczyna spadła na cztery łapy w dużej mierze to fakt ale złapała swojego faceta i ma szansę na jakieś sensowne życie. A czy rozwliła samochód, to normalne że laska w coś przyjebała. Nie normalne jest, że się boi powiedzieć o tym swojemu zamożnemu facetowi, który sra dolarami. Poza tym samochód to tylko blacka, plastiki i środek do przemieszczania się, żadna żywa istota - nie ma co się emocjonować. 

Życzcie jej dobrze, to przy okazji sobie wyświadczycie przysługę. 

 

 

Co do tego przykładu, z pszczołami jeszcze nawiązując już mniej sarkastycznie i humorystycznie.

Za dzieciaka pamiętam, że choćby było pełno wszędzie motylków a w tym roku widziałem kilka i jeszcze jakieś sparaliżowane leżały na chodniku. Pamiętam jeszcze że było więcej robaków i różnych innych owadów brzęczących. Nie ma co się dziwić w sumie bo mordujemy planetę która nas odżywia (nie tylko nas) 

Zanieczyszczamy wszystko co się da i jak się da, nie dbając o matkę naturę, która nas karmi, więc mamy rezultat głupi. My nawet nie dbamy o nasze relacje, o szacunek do rozmówcy, nie dbamy o niczego i o nikogo poza tym, interesuje tylko nas nasz hedonizm i widzimy własny czubek nosa.

Reszta jest zbędna i najlepsze, że twierdzimy jacy to jesteśmy oświeconymi egoistami. A ci oświeceni egoiści zaraz nie będą mieć prądu i banki zabiorą depozyty jak to już nie raz się zdarzało. Iluzja niezależności uderzy w nie jedne piękne piersi pań i twarde piersi panów, tu się okaże ilu z nas jest w stanie nie panikować gdy zimno nie daj bóg uderzy, w tej czy zimie za kilka lat.

W sumie ciekawe jak się zachowałyby się niezależne przy czarnym scenariuszu. Myślę że panika by była podobna jak forumowym maczo i twardzielom co to kobiet nie potrzebują a jak zamknęli nagle roksę to pory pełne - chyba reakcje by były podobne, może i nawet bardziej śmiałe kobiet.

 

Panie jako naturalne surwiwalistki sobie przypomną po co są mężczyźni gdyby nie daj bóg było naprawdę źle. Może na powrót zwykły Marek elektryk, śmieciarz, kafelkarz, kominiarz odzyskał by zdeptany szacunek na te kilka lat i jedną generację, choć wątpię bo panie po prostu zapomniały jak to jest mieć zimno w pupki i nie mieć co do gara włożyć. Nic tak nie uczy pokory jak zimne nogi i pusty żołądek oraz brak kogoś na kim można polegać, gdy samej się osłabnie.

 

Przetrwanie w nowych czasach od zawsze zależało od wielu czynników w tym wysiłku inwidualnego. Natomiast w swojej masie, zawsze możemy wywoływać presję i kierować naszą rzeczywistość. 

Jedność jest nie do ruszenia, więc jak chcecie/chcemy by była normalność to jest to do zrobienia praktycznie od zaraz - pytanie czy chcemy, bo móc? Możemy. 

 

A więc kobiety bądźcie mądre, mężczyźni inteligentni to przetrawmy każde czasy ale potrzebujemy również współpracować, bo ci co polują na was i wasze słabości zawsze działają razem i w dodatku sumiennie. 

Ich nie interesuje wasze dobro, natomiast mężczyznę który was kocha już tak. Na nim polegajcie i dbajcie o swojego chłopa, to nie będziecie musiały się o wszystko martwić i stresować aż nad to tworząc tematy takie jak te czy partycypować w tego rodzaju dyskusjach. Zostawcie tego typu sprawy waszym wybrankom serc.

 

Pozdrawiam.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Na zakończenie zostawiam krótki materiał, który znacznie lepiej zilustruje dlaczego sądzę, że to kobiety będą mieć w nowych "czasach" przewalone najbardziej. 

Jest taki błąd poznawczy u ludzi nazywa się Fenomen sprawiedliwego świata, polega to na tym, że ludzie wierzą, że istnieje jakaś sprawiedliwość czy karma na tym świecie. Widać to w redpillu często gdy goście gadają, że o, ta to skakała po karuzeli kutasów, ale na starość to zostanie nieszczęśliwą kociarą. Albo gadanie, że skoro kobiety są obecnie tak podłe to czeka ich mroczna przyszłość. Narazie widać raczej, że to facetów czeka mroczna przyszłość. Kobieta spokojnie może skakać po kutasach do 30-32 roku życia i znajdzie jakiegoś beciaka który oddałby dla niej wątrobę. To beciak ma w obecnym systemie przejebane, miał jak miał 20 lat, i ma jak ma 35 lat.

 

Białych amerykanów nie spotkała kara za to, że napadli na indian, wymordowali ich a później zamknęli w rezerwatach jak jakieś małpy w zoo, nie spotkała ich kara za to, że kupowali murzynów i robili z nich niewolników, że zrujnowali kraje ameryki łacińskiej zabijając przywódców anty-USA. Nie, zostali potęgą. Dlaczego? Bo ten świat jest kurewsko niesprawiedliwy. Ba amerykanie uważają się za moralnie wyższych od innych i mówią, że ich kraj jest najbardziej wolnościowy, tak wolnościowy, że fundamenty zbudowali na trupach ludzi.

 

W berserku masz genialną scenę gdy główny antagonista stoi na stosie trupów, trupów ludzi którzy poświęcili się dla jego marzenia, wtedy zdaje sobie sprawę, że albo będzie zabijał dalej ludzi albo całe te poświęcenie, jego i jego ludzi, pójdzie na marne. Dlatego o ile wcześniej był hipokrytą i idealistą to wtedy zdał sobie sprawę, że władza zawsze wymaga poświęcenia, wymaga krwi. I tak też działa ten świat, każde imperium, każde państwo zostało zbudowane na krzywdzie innych i ucisku.

 

pgqoxqks5vq71.jpg?width=600&format=pjpg&

 

Gdyby istniała sprawiedliwość na tym świecie to wszyscy byśmy trafili do piekła bo nawet urządzania z których korzystamy są częściowo wytwarzane dzięki krzywdzie ludzi. 

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, NoHope napisał:

Widać to w redpillu często gdy goście gadają, że o, ta to skakała po karuzeli kutasów, ale na starość to zostanie nieszczęśliwą kociarą. Albo gadanie, że skoro kobiety są obecnie tak podłe to czeka ich mroczna przyszłość. Narazie widać raczej, że to facetów czeka mroczna przyszłość. Kobieta spokojnie może skakać po kutasach do 30-32 roku życia i znajdzie jakiegoś beciaka który oddałby dla niej wątrobę. To beciak ma w obecnym systemie przejebane, miał jak miał 20 lat, i ma jak ma 35 lat.

Generalnie zgadzam się ale mam kilka uwag.

 

W zasadzie kobieta może skakać daleko dłużej niż do 32 roku życia (niech skaczą ile im chęci starczy).

Problem z kobietami jest inny, bo to nie jest ich główny cel. Ich głównym celem jest dorwać" supermana" a do "nie"supermenów ich nie ciągnie, wręcz je brzydzą tylko tego nam nie mówią, bo wielu z nas "Brzydkich" mogłoby zrobić im krzywdę i brać je siłą. Ilość supermanów w społeczeństwie jest niezwykle mała i to o nich naszym damom się rozchodzi.

 

(Posłużę się takim przykładem).

Mmasz czekoladopodobne twory i czekolady wyższej jakości:

Jak kobieta posmakowała najlepszych czekoladek to na myśl o tych najtańszych bierze je na mdłości. Uważam, że błąd poznawczy wielu facetów polega na tym, że uważają że kobiety myślą jak faceci i liczy się dla nich prawie, że w zasadzie tylko ilość a one idą po prostu w "jakościową ilość". Kobieta odpali apkę i zawsze jakiś chętny się znajdzie by włożyć patka w jej krocze, bo go to nic nie kosztuje, to ona ponosi resztę kosztów o ile nie wygląda jak absolutna makrela i nie śmierdzi od niej padliną - zresztą co ja mówię, nawet wtedy chętni by się znaleźli. Kobiece życie jest inne i polega na zupełnie innych trudnościach co wielu z nas nam umyka. Podobnie jak kobiety nie widzą trudności facetów i myślą, że każdy z nas jest w czepku urodzonym.

 

Zwróćmy uwagę na jedno. Powiedzenie "gdzie Ci mężczyźni?!" nie wzięło się znikąd. Po prostu mężczyzn jest daleko mniej niż pięknych kobiet. Być mężczyzną czy się nim stanie jest cholernie ciężkie, bo wszystko jest na Twojej głowie a kobieta się wprowadza na gotowca (nikt nie zarzuca kobietom, że nimi nie są) tylko nam.

Kobieca trudność polega na tym by znaleźć kogoś kto ma wszystko na głowie i w głowie oraz by zechciał taki delikwent jeszcze dać jej zobowiązanie. 

Kobiety w gruncie rzeczy naprawdę mają cięższej jeśli brać pod uwagę hipergamię, ponieważ ich zadowala tylko to co najlepsze to tak jakby Ciebie zadowolały tylko 9 na 10 i 10 na 10 a reszta nie istniała. Dlatego dawniej kobiety pozwalały się zapładniać chadom i na szybko dawały dupki jakiemuś sąsiadowi by wychował jak swoje, bo one wiedziały że "bad boy" nie da im zobowiązania a "Beta" obdarzy ich uczuciem i miłością.

 

Wracając do tematu, proszę mnie źle nie zrozumieć.

Ja nie życzę żadnej by została nieszczęśliwą kociarą, chyba że faktycznie chce być sama i mieć kota/kotki to nie moja sprawa co kto robi ze swoim życiem. Mnie już zupełnie nie interesuje co kobiety robią, aczkolwiek jako ktoś ze współczuciem sugeruję im by znalazły kogoś kto je kocha i da im dzieci oraz zobowiązanie i by nie liczyły, że Marek Grey poświęci 20 stki na jej 32 letnią pupę, ponieważ od zawsze to tak nie działało. Kobieta uderza w pierwszą ścianę we wieku 25 lat tak naprawdę, to bariera psychologiczna. Między 25 a 29 lat żyje na pożyczonym czasie i lepiej by kogoś sobie ogarnęła, bo jeszcze dostęp do najlepszych ma ale nie na długo. Co za tym idzie?

Po 30 roku życia szansa na satysfakcjonującego jej hipergamię faceta maleje drastycznie. Nie jest to niemożliwe ale niezwykle utrudnione zadanie i będzie musiała się napocić, a gdzie tu jeszcze dać dziecko czy dzieci takiemu?

Trudność kobiet nie polega na dostępie do seksu, trudność kobiety polega na znalezieniu jak najlepszego i kogoś kto by zaoferował wychowanie jej potomstwa. Należy zrozumieć, że Ci co podniecają panie tak naprawdę, to jest ich może z 5% ale tak podniecają, że mają mokro na samą myśl o nich. A Ci 5% mają dostęp do 95% kobiet na kuli ziemskiej, bowiem każda chce "supermana" ale nie każdy "superman" zechce ją, tym bardziej jak codziennie się pchają nowe i młodsze. 

 

Innymi słowy, skakanie po penisach wielu jest fajne i na pewno będzie co wspominać ale to nie daje jej spełnienia biologicznego imperatywu, który rządzi kobietami. W gruncie rzeczy, każdy kolejny penis w jej ustach i pochwie to dodatkowy problem, ponieważ wysokiej jakości facet nie weźmie sobie za żadne skarby na żonę przeruchaną, bowiem wysokiej jakości facet jest również inteligentny i wie, że nic z tego nie będzie. W pewnym momencie część, która czekała na swojego super faceta, poddaje się i również może wskoczyć i się zacząć oddawać na lewo i na prawo ale raczej jest to pewna rozpacz i chęć po prostu zaspokojenia mimo wszystko swojej seksualności.

Dla Ciebie zdobycie iluś kobiet jest fajne i będzie co wspominać i Twój biologiczny imperatyw będzie usatysfakcjonowany ale nie kobiecy. Fizycznie będzie "ok" ale wewnętrznie może czuć się pusta, bo podświadomie kobiety wiedzą, że z każdym kolejnym szansa na najlepszego z najlepszych maleje.

 

Kobiety zawsze ale to zawsze  po około 27 roku życia będą szukać kogoś, kto by je zapłodnił ponieważ to jest czysta biologia, podobnie jak robienie siusiu. Problem jest w tym, że nie może to być "byle kto" tylko najlepszy według jej własnych kryteriów mężczyzna z jej otoczenia.

 

Wielu MGTOW zaczyna zauważać, że kobiety będą mieć tylko gorzej, zresztą kobiety stały się towarem do wynajęcia dla panów bo same z siebie robią z siebie towar. Wiele z nich używa nawet słów jak "wynajęta macica" co ostatnio mi jedna dziewczyna przypomniała innymi słowy same siebie degradują do roli rzeczy czy inkubatora na nowe zycie, co mi osobiście jest przykro, że tak sobie to umniejszasą i bierze mnie realnie na wymioty przy takich określeniach - widać tu wpływ feminizmu.

Dodatkowo nikt rozsądny im już nie ufa, nie wierzy, wiedzą że nie są w stanie Cię pokochać tak jakbyś chciał by Cię pokochały, chcą pieniędzy, "bezpieczeństwa", zapewnień, ślubu, byś był psychologiem, mistrzem duchowym, body builderem, miał własną firmę, 9 paka i lista się nie kończy a zegar tyka - tik, tak, tik, tak. 

Dodaj do tego zaprogrowanie i operowanie na męskiej energii, czyli kariera first a potem "jak już będę miała tego inżyniera przed swoim imieniem, to dopiero będę gorąca" - ta jasne. Każdy z nas myśli o twoim stopniu wykształcenia gdy chcemy w Ciebie wejść.

 

5 godzin temu, NoHope napisał:

Białych amerykanów nie spotkała kara za to, że napadli na indian, wymordowali ich a później zamknęli w rezerwatach jak jakieś małpy w zoo, nie spotkała ich kara za to, że kupowali murzynów i robili z nich niewolników, że zrujnowali kraje ameryki łacińskiej zabijając przywódców anty-USA. Nie, zostali potęgą. Dlaczego? Bo ten świat jest kurewsko niesprawiedliwy. Ba amerykanie uważają się za moralnie wyższych od innych i mówią, że ich kraj jest najbardziej wolnościowy, tak wolnościowy, że fundamenty zbudowali na trupach ludzi.

Nie doszukiwałbym się za wszelką cenę sprawiedliwości by życzyć komuś by im się nie powiodło i tak świat jest niesprawiedliwy ale też nie do końca. 

5 godzin temu, NoHope napisał:

W berserku masz genialną scenę gdy główny antagonista stoi na stosie trupów, trupów ludzi którzy poświęcili się dla jego marzenia, wtedy zdaje sobie sprawę, że albo będzie zabijał dalej ludzi albo całe te poświęcenie, jego i jego ludzi, pójdzie na marne. Dlatego o ile wcześniej był hipokrytą i idealistą to wtedy zdał sobie sprawę, że władza zawsze wymaga poświęcenia, wymaga krwi. I tak też działa ten świat, każde imperium, każde państwo zostało zbudowane na krzywdzie innych i ucisku.

Dlatego takie imperium musi upaść jak wszystko co zostało zbudowane na zgniłych postawach podobnie jak marzenie Grifisa. 

Poświęcił wszystko na puste marzenie razem ze swoją duszą. Zyskał mury i armię służalczą ale stracił całą resztę. 

 

Co do reszty mojej wcześniejszej wypowiedzi.

Nie chodzi o o mnie i o moje poglądy, chodzi o biologię o fakty, obserwacje i widzenie rzeczywistości takiej jaka jest. A nie partycypować w koncercie życzeń.

Kobiety bez faceta dostają pierdolca i dzieci no i płaczą wieczorami w poduszki, a wiem że tak jest bo rozmawiałem z kobietami i się same przyznają, że tak właśnie dosłownie jest. 

Podobnie jak ten z tego filmiku, stwierdzam że kobiety które uważają, że będą pić coca colę 2 razy w roku na Bahama i będą uważać to za wielkie szczęście są po prostu głęboko naiwne i zostały oszukane lub po prostu ich cel na realizację siebie został źle wybrany, ponieważ szczęście nie dają widoki ale możliwość dzielenia widoków z najbliższymi.

Picie zimnej coca coli jest fajne na krecie ale picie zimnej coli na krecie z mężem, który ją kocha się nią opiekuje w dodatku mieć pociechy jest znacznie lepsze i dające spełnienie I nie , bo ja tak mówię tylko biologia.

Biologia wymaga od kobiet współpracy z męskim pierwiastkiem i tyle i podporządkowania się pewnym cyklom.

Kobiety, które działają przeciw biologii po prostu siłują się z siłami, z którymi są ponad jej własne ego, rozum.

Ja też się siłowałem i wiem, że z tego nigdy nic mądrego nie wynikło. Tyle, że jako facet mam trochę większy margines błędu, choć w sumie swoje również zmarnowałem i nie wiem czy finalnie coś ze mnie będzie.

 

Kobiety niech słuchają głosu rozsądku a nie głosu gazet, które dwoją się i troją by było im źle bo chora jednostka społeczna daje mamonę a nie zdrowa.

 

Nie chodzi też o to, że nie istnieją samotne i szczęśliwie kobiety pijące wino na egzotycznej wyspie ale statystycznie rzecz biorąc takich osób jest margines. Takich realnych samotniczek i buntowniczek z wyboru. 

Są kobiety solo i niech się spełniają ale nie można aplikować takiego rozumowania na wszystkie kobiety i, że wszystkie sobie poradzą bez mężczyzn.

 

A jeśli nadal kobiety uważają, że są tak mocno niezależne i nie potrzebują faceta to niech budują Amazonię i dadzą nam święty spokój podobnie jak panowie twierdzący, że nie potrzebują do niczego kobiet. 

 

Jesteśmy organizmami zależnymi od siebie i tyle a walczenie z tym jest po prostu głupie na dłuższą metę. Możemy się odsunąć i nie dołączać do gry ale nie twierdźmy, że nie potrzebujemy drugiej płci, bo jest to po prostu nie mądre bo to jak mówienie, że nie potrzebujemy drugiej połowy samych siebie, czy nie potrzebujemy lewej ręki, nogi, oka, nerki.

 

P.S

(mam wielką nadzieję, że jednak Kentaro ma przyszykowane zakończenie dla berserka :) )

 

 

P.S 2 

 

Nie podoba mi się robienie z kobiet jako celu samego w sobie. To w interesie kobiety jest wiedzieć, czego mężczyzna chce i jak znaleźć kogoś wartościowego. To mężczyzna znacznie więcej daje niż ona jemu w takim kontekście wymiany, choć jak wspominałem dla wielu z nas jesteście sensem istnienia ale myślę, że to działa w obydwie strony jakoś tylko panie się z tym nie afiszują)

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Ilość supermanów w społeczeństwie jest niezwykle mała i to o nich naszym damom się rozchodzi.

 

 

2 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Jak kobieta posmakowała najlepszych czekoladek to na myśl o tych najtańszych bierze je na mdłości. Uważam, że błąd poznawczy wielu facetów polega na tym, że uważają że kobiety myślą jak faceci i liczy się dla nich prawie, że w zasadzie tylko ilość a one idą po prostu w "jakościową ilość". Kobieta odpali apkę i zawsze jakiś chętny się znajdzie by włożyć patka w jej krocze, bo go to nic nie kosztuje, to ona ponosi resztę kosztów o ile nie wygląda jak absolutna makrela i nie śmierdzi od niej padliną - zresztą co ja mówię, nawet wtedy chętni by się znaleźli. Kobiece życie jest inne i polega na zupełnie innych trudnościach co wielu z nas nam umyka. Podobnie jak kobiety nie widzą trudności facetów i myślą, że każdy z nas jest w czepku urodzonym.

 

2 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Kobieca trudność polega na tym by znaleźć kogoś kto ma wszystko na głowie i w głowie oraz by zechciał taki delikwent jeszcze dać jej zobowiązanie. 

Kobiety w gruncie rzeczy naprawdę mają cięższej jeśli brać pod uwagę hipergamię, ponieważ ich zadowala tylko to co najlepsze to tak jakby Ciebie zadowolały tylko 9 na 10 i 10 na 10 a reszta nie istniała. Dlatego dawniej kobiety pozwalały się zapładniać chadom i na szybko dawały dupki jakiemuś sąsiadowi by wychował jak swoje, bo one wiedziały że "bad boy" nie da im zobowiązania a "Beta" obdarzy ich uczuciem i miłością.

Oczywiście masz rację i ciężko z powyższym dyskutować. Chcę jednak poruszyć jedną rzecz; dość ciekawą moim zdaniem. Czy kobiety, w "dawnym patriarchacie" były tak naprawdę szczęśliwe? Kiedyś nie miały okazji zasmakować dobrej czekoladki jadły tylko taką która ma 10% kakao (xD) ale czy one gdzieś tam z tyłu głowy były naprawdę zadowolone? Jak posłuchasz feministek to one często mówią o tym, że kiedyś kobieca seksualność była krępowana, uciskana, kontrolowana i tak dalej. To świadczy o tym, że one wcale nie były zadowolone. Pojawia się w takim razie pytanie czy kobieta jest naturalnie predysponowana do szczęścia? Moim zdaniem nie. Przez kompleks hipergamiczny właśnie. Zawsze chcą lepszego, a jak chcesz lepszego to jesteś nieusatysfakcjonowany obecnym. Stąd powiedzenia "babie nigdy nie dogodzisz". Alf jest tylko powiedzmy, hipotetycznie te 5%.Ile by byli wstanie "obsługiwać kobiet"? 10-20%? Czyli reszta jest nieszczęśliwa, ale one by były również nieszczęśliwe z beciakami.

 

Obecnie kobiety mają wybór i coraz częściej wybierają bycie samą, czasami wolą mieć psa niż faceta beciaka. Pytanie jest takie czy w takim razie to jest "mroczna przyszłość" dla kobiet? Skoro mają większy wybór niż wcześniej i mogą żyć tradycyjnym życiem jeśli chcą? Jest chyba mniej mroczna niż kiedyś.

 

Dla cywilizacji to oczywiście katastrofa bo kobiety są prawdopodobnie naturalnymi eugenikami, selektorami genetycznymi, jeśli one przejmują władzę w społeczeństwie to następuje naturalna depopulacja. Coraz większa pula facetów zostaje odłączona od seksu i możliwości posiadania potomstwa. Jak ktoś jest przeciwko przeludnieniu, tak bardzo mocno, to feminizm i jego promocja to świetna metoda na eliminacje problemu, oczywiście spowoduje masę innych problemów.

2 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Dlatego takie imperium musi upaść jak wszystko co zostało zbudowane na zgniłych postawach podobnie jak marzenie Grifisa. 

Poświęcił wszystko na puste marzenie razem ze swoją duszą. Zyskał mury i armię służalczą ale stracił całą resztę. 

Tu niestety smutna realizacja, że w pewien sposób jesteśmy jako ludzie przeklęci bo to co budujemy zamienia się w pył. Patrz komunizm, ile ludzi zginęło dla tej idei, ilu ludzi zabito za tę idee, i komunizm się rozleciał praktycznie. Ale tak jest z wszystkim. Paradoksalnie najtrwalsza metoda zaznaczenia swojego bytu to przekazanie DNA, mimo że dziecko może umrzeć, że są epidemie i tak dalej.

 

Gdy mam takie rozkminy zawsze puszczam to:

 

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Cieszy mnie, że trochę choć jedna dziewczyna z tego zacnego miejsca zrozumiała, że jednak zostawienie czegoś po sobie (dzieci) się liczy bardziej i wykonywanie zawodu nie jest aż takim eliksirem szczęścia jaki się prezentuje młodym. Piszę o tym bo wydaje się, że jak tu przyszła miała inne podejście. Może te moje hektolitry potu i innych braci coś tam minimalnie dały.

Na zakończenie zostawiam krótki materiał, który znacznie lepiej zilustruje dlaczego sądzę, że to kobiety będą mieć w nowych "czasach" przewalone najbardziej. 

 

 

Zostawianie czegoś po sobie to bezsensowne, nielogiczne ideały. Część programowania społecznego. Głównym argumentem mojego byłego było "przepisanie komuś majątku". Nic więcej. :) 

Umrzesz = nie ma Cię. Twój plan też może się posypać, bo dziecko może zwyczajnie odejść szybciej niż Ty lub rodzicielstwo może okazać się mniej satysfakcjonujące niż się z góry zakładało. Jest wiele osób którym nie dało to satysfakcji wystarczy zgłębić temat. 

 

Przepychanki o to kto będzie miał bardziej przewalone to strata czasu i jedynie albo podbudowywanie się albo użalanie się nad sobą. 

Płci ani ogółu społeczeństwa się nie zmieni. Można tylko pracować nad sobą.

 

18 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

 

Od zawsze najlepiej wychodziłyście przy facecie, który was kochał i to on będzie i powinien być domyślnie waszą opoką na "przetrwanie w nowych czasach".

 

Najlepiej wychodzą ludzie dobrze dobrani. Którzy mają podobny poziom intelektualny, rozumieją swoje wzajemne cele, umieją się wspierać, rozwiązywać problemy, rozmawiać, spędzać czas... Wtedy mogą sobie fajnie przetrwać w nowych czasach.

 

Tylko ludzie tego nie umieją. Szczególnie Ci, którzy nie zaznali jakiś ciężkich sytuacji. Wtedy zbyt lekko im wszystko przychodzi i dostrzegają błędy wszędzie tylko nie w sobie. Zanika empatia, wrażliwość, wsparcie. Ludzie myślą, że wszystko im się należy.

 

Boże ile ja żali, pretensji i wyzwisk słyszałam pod swoją osobą, bo nie byłam zainteresowana kimś bądź ciągnięciem relacji. Dlaczego? Z wielu powodów. Te osoby często świetnie nie rokowały i myślały, że złapały Boga za nogi.

 

Bywało też tak, że ktoś mnie z góry ocenił, bądź źle traktował ze względu na wiek. I każda inna laska - czy bez wykształcenia i z gównopracą, czy bez pracy, wykształcenia i z bąbelkiem - zawsze była lepiej postrzegana niż ja. 

 

18 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

 

Nie ulegajcie iluzjom, że wszystko możecie robić same.

Można, a nawet i się powinno. Choć lepiej razem.

 

18 godzin temu, SzatanKrieger napisał:

Panie jako naturalne surwiwalistki sobie przypomną po co są mężczyźni gdyby nie daj bóg było naprawdę źle. Może na powrót zwykły Marek elektryk, śmieciarz, kafelkarz, kominiarz odzyskał by zdeptany szacunek na te kilka lat i jedną generację, choć wątpię bo panie po prostu zapomniały jak to jest mieć zimno w pupki i nie mieć co do gara włożyć. Nic tak nie uczy pokory jak zimne nogi i pusty żołądek oraz brak kogoś na kim można polegać, gdy samej się osłabnie.

A dlaczego mają mieć zimne nogi i pusty żołądek?

 

8 godzin temu, NoHope napisał:

Gdyby istniała sprawiedliwość na tym świecie to wszyscy byśmy trafili do piekła bo nawet urządzania z których korzystamy są częściowo wytwarzane dzięki krzywdzie ludzi. 

Fakt! 

A przecież dobrzy ludzie dostają nowotworów, a Duda, Morawiecki i Kaczyński dalej żyją.

 

2 godziny temu, SzatanKrieger napisał:

Kobiety zawsze ale to zawsze  po około 27 roku życia będą szukać kogoś, kto by je zapłodnił ponieważ to jest czysta biologia, podobnie jak robienie siusiu. Problem jest w tym, że nie może to być "byle kto" tylko najlepszy według jej własnych kryteriów mężczyzna z jej otoczenia.

Im mniejsze oczekiwania tym większe zadowolenie z życia.

Pewna jest tylko śmierć i podatki. :) 

 

  • Like 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, NoHope napisał:

Chcę jednak poruszyć jedną rzecz; dość ciekawą moim zdaniem. Czy kobiety, w "dawnym patriarchacie" były tak naprawdę szczęśliwe? Kiedyś nie miały okazji zasmakować dobrej czekoladki jadły tylko taką która ma 10% kakao (xD) ale czy one gdzieś tam z tyłu były naprawdę zadowolone?

Myślę, że większość była bo nie wiedziała, że mają szansę na super czekoladki ale zwróć na jedno uwagę. 

 

Masz czekoladę za 2,60 zł masz jakąś tam milkę za 3,99 zł (dla wielu szczególnie naszych rodziców to była absolutny top czekolada) a dziś masz czekolady za 7,99 zł nawet 12zł i jeszcze więcej. 

 

Jeśli znałeś tylko pulę czekolad do 3,99zł i milka była dla Ciebie topem to milka dawała Ci szczęście. I te 10% kakao było wystarczające (byle by facet nie pił i nie palił, dobrze mnie traktował, miał pracę i jestem happy) 

Ona: Byle by gotowała, chciała pobaraszkować, opiekowała się domem i była lojalna i jestem happy. 

 

Dzisiaj to nie wystarcza, ponieważ apetyt został nadmiernie rozmnożony, w dodatku programowanie kobiet poprzez obejrzenie setek filmów daje nierealistyczny obraz mężczyzny, więc kobiety można by określić gonią czekoladę która nie istnieje a nawet jeśli istnieje to jest nikła szansa na znalezienie takowej, co sprawia że hipergamiczny mózg kobiet jest nieustannie nieszczęśliwy i nie spełniony. W Polsce tego tak nie widać ale na przykładzie Amerykańskich kobiet, widać to już doskonale. Co wcale nie oznacza, że kobieta nie będzie się kochać z przeciętnym i biednym chłopakiem pracującym za 2.500zł ale skrycie będzie liczyć na supermana, który ją "uratuje". Czy może powininem powiedzieć, uratuje jej wyobrażenie hipergamiczne.

Zauważmy, że kobiety nie chcą Clarka Kenta - kobiety chcą supermana. 

Co najlepsze Clark Kent i superman, to ta sama osoba. Ale to Superman jest tym, którego Louis Pragnie metaforycznie mówiąc. 

Kobieta pragnie najlepszego z najlepszych, ponieważ tak to działa i tu NIE WOLNO mieć pretensji do kobiet, po prostu taka jest NATURA jej budowy biologicznej. 

Kobieta chce najlepszego z okręgu, w którym mieszka i tyle. 

 

Wracając do początku Twojego zapytania.

Czy byli wtedy ludzie szczęśliwsi? Pewno byli, bo nie mieli z tyłu głowy, że "kurczę, a może ta czekolada za 12 zł, może się znów pojawi? CZEKAM, nie chcę najeść się tańszą, jestem warta najdroższej!)

Bowiem czy NAJDROŻSZA OZNACZA ZAWSZE NAJLEPSZĄ? 🙂 Czy najdroższa na pewno nam posmakuje? :) 

To pytanie już powinny sobie zadać panie, choć każdy z nas wie że to że czekolada jest najdroższa ale ma w sobie bakalie, których nie cierpimy sprawia, że już może być "bee".

Godzinę temu, NoHope napisał:

To świadczy o tym, że one wcale nie były zadowolone.

Kobiety NIGDY nie są zadowolone, ponieważ nie panują nad swoją niezaspokojoną naturą.

Zauważ, że kobiety NIE POPRAWIAJĄ SIEBIE, tylko znajdują nowy model który będzie chciał je takie jakie są. 

Godzinę temu, NoHope napisał:

Pojawia się w takim razie pytanie czy kobieta jest naturalnie predysponowana do szczęścia? Moim zdaniem nie.

Moim zdaniem jest, w zasadzie prościej od faceta jest w stanie być szczęśliwą ale tego nie wybierają. 

Szczęście to w zasadzie wybór.

Godzinę temu, NoHope napisał:

Alf jest tylko powiedzmy, hipotetycznie te 5%.Ile by byli wstanie "obsługiwać kobiet"? 10-20%? Czyli reszta jest nieszczęśliwa, ale one by były również nieszczęśliwe z beciakami.

 

Dokładnie i tak właśnie jest ale świat jak już wspomniałeś to nie miejsce sprawiedliwie.

Pamiętaj, że to kobiety cierpią po cichaczu. One nie mówią, że chcą top ponieważ zostały by ocenione jako dziwki, materialistki itd, itp. 

Godzinę temu, NoHope napisał:

Obecnie kobiety mają wybór i coraz częściej wybierają bycie samą, czasami wolą mieć psa niż faceta beciaka. Pytanie jest takie czy w takim razie to jest "mroczna przyszłość" dla kobiet? Skoro mają większy wybór niż wcześniej i mogą żyć tradycyjnym życiem jeśli chcą? Jest chyba mniej mroczna niż kiedyś.

Zgadza się, słusznie zauważyłeś.

Ponieważ kobieta woli czekać niż się oddać byle komu z reguły (mam tu na myśli te bardziej ciche myszki i kobiety, intelektualistki) ale nawet one ulegają, ponieważ nie mają wyjścia, czas goni nas wszystkich szczególnie odczuwają to 25 latki. 

I tak wolą mieć kota czy psa, ponieważ to substytut dziecka. 

Kobiety mają największy wybór w historii problem, że konkurencja nie śpi i na jednego supermana jest 10 takich jak ona. 

One żyją w potrzasku @NoHope

Godzinę temu, NoHope napisał:

Dla cywilizacji to oczywiście katastrofa bo kobiety są prawdopodobnie naturalnymi eugenikami, selektorami genetycznymi, jeśli one przejmują władzę w społeczeństwie to następuje naturalna depopulacja. Coraz większa pula facetów zostaje odłączona od seksu i możliwości posiadania potomstwa. Jak ktoś jest przeciwko przeludnieniu, tak bardzo mocno, to feminizm i jego promocja to świetna metoda na eliminacje problemu, oczywiście spowoduje masę innych problemów.

Dlatego istniały cywilizacje, w których to ojcowie wybierali partnera dla swoich córek.

Kobiety mając wybór z kim się przespać, wybiorą najgorszego z najgorszych. Wszyscy i każdy z nas to widział na własne oczy.

Dostęp do cipki nie ma najmoralniejszy, najbardziej uczciwy, dobry, sumienny, opiekuńczy, empatyczny, szczery, oddany itd, itp. 

Dostęp do cipki ma najbardziej niemralny, najbardziej nieuczciwcy, zły, niesumienny, nieopiekuńczy, nie empatyczny, nieszczery, nie lojalny, chamski, brutalny, nieodpowiedzialy :) 

 

Kobieta gdy dasz jej wybór, wybierze najgorszej jak się da z jakiś względów, warto na to zwrócić uwagę. Tyle, że kiedyś kobiety cierpiały za taki wybór i były zmuszane używać rozumu, dziś nie muszą i hamulce zostały odłączone.

 

I tak to bardzo ważne sfromułowanie, gdzieś o tym wspomniałem. To wielka prawda, kobiety są eugenikami rasy ludzkiej. 

Świat jest miejscem jakim jest bo kobiety go takim stworzyły poprzez swoje macice i dopuszczanie najgorszych z pośród nas. 

Pytanie tylko czy mamy prawo moralne wydawać sądy, kto jest najgorszym a kto najlepszym z nas ;) 

To już rozmowa na inny temat aczkolwiek, każdy z nas wie kto ma dostęp do kobiet. Bynajmniej to nie naukowcy, którzy szukają lekarstwa na raka a raczej Ci, którzy raka powodują.

Godzinę temu, NoHope napisał:

Paradoksalnie najtrwalsza metoda zaznaczenia swojego bytu to przekazanie DNA, mimo że dziecko może umrzeć, że są epidemie i tak dalej.

Najlepsza metoda przekazania to budowanie świata, gdzie następne pokolenia będą mądrzejsze od naszego i dzięki temu możemy przekazać DNA miłości, dobroci, nauki, osiągnięć, dosięgania gwiazd. Zamiast morza plastiku, możemy przekazać morze zdobyczy dzięki ich życie będzie lepsze.

Oczywiście "normalne DNA" też warto przekazywać a nawet trzeba w jakimś sensie 🙂 

 

51 minut temu, melody napisał:

Głównym argumentem mojego byłego było "przepisanie komuś majątku". Nic więcej. :) 

Nie mnie oceniać @melody 

51 minut temu, melody napisał:

Umrzesz = nie ma Cię. Twój plan też może się posypać, bo dziecko może zwyczajnie odejść szybciej niż Ty lub rodzicielstwo może okazać się mniej satysfakcjonujące niż się z góry zakładało. Jest wiele osób którym nie dało to satysfakcji wystarczy zgłębić temat. 

Zgadzam się, że umrzesz i Cię nie ma, również zgadzam się, że dziecko może umrzeć i to, że dziecko może umrzeć i nie dać satysfakcji. Pytanie tylko co by się stało, gdyby każdy organizm na tej planecie zaczął w ten sposób myśleć. Co by się stało? 

Zdaje się, że tylko jednostki, które nie kochają życia i czują się w środku martwie nie chcą przekazywać go dalej, ponieważ same cierpią to wiążą życie z cierpieniem i nie chcą przekazywać go dalej. Jest to całkiem wymyślny mechanizm - muszę przyznać.

 

51 minut temu, melody napisał:

Boże ile ja żali, pretensji i wyzwisk słyszałam pod swoją osobą, bo nie byłam zainteresowana kimś bądź ciągnięciem relacji. Dlaczego? Z wielu powodów. Te osoby często świetnie nie rokowały i myślały, że złapały Boga za nogi.

 

Na to nic nie poradzisz.

51 minut temu, melody napisał:

Bywało też tak, że ktoś mnie z góry ocenił,

Spójrz na to @melody

51 minut temu, melody napisał:

Te osoby często świetnie nie rokowały i myślały, że złapały Boga za nogi

Tylko uważaj nad ocenianiem czy ktoś rokuje czy nie. Czasem koń, na którego nikt nie stawiał wygrywa wyścig - w życiu nigdy nie ma pewności.

 

@melody

Twoje wypowiedzi powyższe dzieli ledwie zdanie, dlatego uważaj.

Jeśli oceniasz, bo będziesz ocenioną.

Nie możesz kontrolować tego co ktoś o Tobie pomyśli ale możesz kontrolować swoje oceny innych.

 

51 minut temu, melody napisał:

A dlaczego mają mieć zimne nogi i pusty żołądek?

Mam tu na myśli poważniejsze konflikty. Mamy luksus urodzić się w czasach gdzie od 33 lat nie było powazniejszego kryzysu w naszym kraju a pełne brzuchy mamy od 80 lat tak na oko. Wcześniej przez całe stulecia ludzie mieli zimne nogi i puste bebechy.

Jeszcze 80 lat temu na Ukrainie gotowali własne dzieci by wykarmić te starsze, dlatego przypominam że życie to nie zawsze jest bajka. Bylebyśmu nie musieli doświadczać takiej biedy w swojej masie. 

51 minut temu, melody napisał:

Im mniejsze oczekiwania tym większe zadowolenie z życia.

Pewna jest tylko śmierć i podatki. :) 

Nauczyłem się, że nie można oczekiwać nawet na odpisanie na wiadomość w dzisiejszych czasach a gdzie oczekiwać poważniejszych spraw, niestety to też świadczy, że ludzie siebie nawzajem nie szanują. 

 

Podatków nie musimy płacić gdyby ludzie się uparli. A śmierć? nie ma czego się bać, życie jest straszniejsze :D 

 

P.S Miło Cię usłyszeć @melody 

 

 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.12.2021 o 11:32, JudgeMe napisał:

Uważam, że 18 lat, to jest taki okres, kiedy człowiek powinien się usamodzielniać, wyprowadzić od rodziców. 

Ja tak nie uważam. Usamodzielniać tak, ale jeżeli pomaga rodzicom, dokłada się, to dlaczego miałby się wyprowadzać? Piszesz arbitralnie, a każdy dojrzewa w indywidualnym czasie. Jeżeli dorośli ludzi piszą się na taki układ, to widocznie im to pasuje. 

 

W dniu 14.12.2021 o 11:32, JudgeMe napisał:

Ludzie zawsze mają wybór,

Ludzie mają możliwość wyboru reakcji na sytuacje życiowe, ale nie zawsze mają wybór zmiany samej sytuacji. Znam sytuacje, gdzie dany człowiek jest jedynym żywicielem i mieszka z ojcem. Myślisz, że to takie logiczne, żeby się wyprowadził, przestał mu pomagać i sam dodatkowo płacił za kawalerkę? 

 

W dniu 14.12.2021 o 11:32, JudgeMe napisał:

gdybym miała wybierać pomiędzy mieszkaniem z rodzicami, a wynajmowaniem, to nadal wybrałabym wynajmowanie mieszkania, nawet jeśli by mi się to nie opłacało.  

 

W dniu 14.12.2021 o 11:32, JudgeMe napisał:

Dlaczego? Nie wiem, czuję niechęć do osób, które nie potrafią wylecieć z rodzinnego gniazdka, tylko utrzymywani są przez rodziców.  

 

Utożsamiasz zamieszkiwanie z rodzicami z nieumiętnością utrzymania? To nie zawsze tak działa. Jest cała masa przykladów: niepełnosprawny rodzic, studia w tym samym miejscu, gdzie miejsce zamieszkania (nie każdy rodzic ma możliwość wynajmowania dziecku mieszkania, żeby ten mógł sobie tam spokojnie imprezować), ktoś ma duży dom. Sam znam osoby, które mieszkają z rodzicami, a mają bardzo dobre zawody i zarobki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 11.12.2021 o 15:42, melody napisał:

 

Dokładnie... a później osoby z problemami genetycznymi bądź skłonnościami do nowotworów się rozmnażają i generują cierpienie.

Jeszcze ta tragiczna polityka nastawiona na reprodukcje. Ziemia ma ograniczone zdolności do produkcji żywności, a i tak jemy już nawożony syf.

Czytałem o kobiecie z dziwną chorobą, w której oko wypada. Totalnie nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować, a pierdolnęła bombelka z identycznym schorzeniem. Prawa jazdy idioci nie potrafią zrobić za 10 razem, ale bombelka pierdolnąć? Proszę bardzo. Gdybym wiedział przed narodzinami, co to za rzeczywistość nigdy bym nie chciał się tutaj znaleźć. Człowiek, który przychodzi na ten świat nie ma wyboru, więc to jest faktycznie skazanie świadomej istoty na śmierć. Jak się zobaczy chore dzieci w szpitalu, łyse, podłączone do jebanych kroplówek cały dzień to się rozjaśnia temat. Według mnie największa forma empatii to powstrzymanie się od rozmnażania :) I z każdym dniem bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu. Nawet widzę czasami, w jaki sposób matki traktują swoje dzieci. To w żadnym przypadku nie jest miłość, tylko negatywna tresura. Trudno mi znaleźć nawet określenie. Ehh, jebać. Już się tak często nie wypowiadam, bo mam tylko takie rzeczy do powiedzenia xD 

 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 14.12.2021 o 13:50, maggienovak napisał:

. Jeśli owe "ciut lepsze jutro" nie nadejdzie, to zamykam temat rodzicielstwa. Mam nadzieję, że opis Ludzie próbują zaspokoić swoje prymitywne potrzeby posiadania potomstwa często nie będąc w stanie zapewnić warunków bytowych swoim dzieciom. Chcą posiadać dzieci za wszelką cenę, nie myśląc, że będą musieli pomieścić się w domu z rodzicami na przestrzeni 40 metrów kwadratowych. Mam nadzieję, że to niepodświadoma z Twojej strony aluzja w moim kierunku.

Oczywiście, że nie. 

Akurat uważam, że Ty powinnaś się rozmnożyć.  

 

Życzę Ci wszystkiego dobrego. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, mac napisał:

Czytałem o kobiecie z dziwną chorobą, w której oko wypada. Totalnie nie jest w stanie samodzielnie funkcjonować, a pierdolnęła bombelka z identycznym schorzeniem. Prawa jazdy idioci nie potrafią zrobić za 10 razem, ale bombelka pierdolnąć? Proszę bardzo. Gdybym wiedział przed narodzinami, co to za rzeczywistość nigdy bym nie chciał się tutaj znaleźć. Człowiek, który przychodzi na ten świat nie ma wyboru, więc to jest faktycznie skazanie świadomej istoty na śmierć. Jak się zobaczy chore dzieci w szpitalu, łyse, podłączone do jebanych kroplówek cały dzień to się rozjaśnia temat. Według mnie największa forma empatii to powstrzymanie się od rozmnażania :) I z każdym dniem bardziej utwierdzam się w tym przekonaniu. Nawet widzę czasami, w jaki sposób matki traktują swoje dzieci. To w żadnym przypadku nie jest miłość, tylko negatywna tresura. Trudno mi znaleźć nawet określenie. Ehh, jebać. Już się tak często nie wypowiadam, bo mam tylko takie rzeczy do powiedzenia xD 

Totalnie mój punkt widzenia. Nic dodać nic ująć.

Albo czytasz artykuł "Dziecko nie odziedziczyło choroby". I mnie to zastanawia dlaczego jest to przedstawiane jedynie jako sukces, a nie również jako absolutna głupota rodziców.

 

Cytat

Zgadzam się, że umrzesz i Cię nie ma, również zgadzam się, że dziecko może umrzeć i to, że dziecko może umrzeć i nie dać satysfakcji. Pytanie tylko co by się stało, gdyby każdy organizm na tej planecie zaczął w ten sposób myśleć. Co by się stało? 

Zdaje się, że tylko jednostki, które nie kochają życia i czują się w środku martwie nie chcą przekazywać go dalej, ponieważ same cierpią to wiążą życie z cierpieniem i nie chcą przekazywać go dalej. Jest to całkiem wymyślny mechanizm - muszę przyznać.

Albo życie na planecie i cierpienie toczyłoby się dalej, albo nie. Roztrząsanie tego to gonienie za ideami. Myśląc logicznie i racjonalnie - martwienie się tym co będzie po Twojej śmierci nie jest ważne dla Twojego istnienia. Chyba, że wydajesz potomstwo - to warto przemyśleć, czy warto sprowadzać na ten świat kolejną istotę, która spotka złych ludzi na swojej drodze (większość, bo ludzi o wielkim sercu jest jak na lekarstwo). Spróbuje smaków zawodu i trudu życia. Od nowa będzie musiała ułożyć swój dobrobyt w jeszcze gorszym systemie podatkowym, gospodarczym i politycznym. Nasza egzystencja w większości składa się z prób przetrwania i trudów. Miłych chwil... jest mało.

 

Okazuje się, że im wyższa inteligencja tym mniejsza chęć na prokreację. Jest to potwierdzone badaniami. Może kwestia jest taka, że Ci ludzie są mniej oderwani od rzeczywistości i bardziej racjonalni, niż osoby które myślą mniej wydajnie, którym ciężej przychodzi łączenie faktów oraz myślenie oparte na logice.

@SzatanKrieger

Cytat

Tylko uważaj nad ocenianiem czy ktoś rokuje czy nie. Czasem koń, na którego nikt nie stawiał wygrywa wyścig - w życiu nigdy nie ma pewności.

 

@melody

Twoje wypowiedzi powyższe dzieli ledwie zdanie, dlatego uważaj.

Jeśli oceniasz, bo będziesz ocenioną.

Nie możesz kontrolować tego co ktoś o Tobie pomyśli ale możesz kontrolować swoje oceny innych.

Każdy z nas ocenia.

Większość osób które rokuje nie zaczną nagle rokować. Choć oczywiście masz racje przytaczając anegdotkę o koniu, ale jakie ma to właściwie znaczenie? Może ma dla osób, którym zależy na tym by druga osoba im podwyższyła poziom życia. Mi zależy na tym by było po prostu dobre dopasowanie.

@SzatanKrieger

Cytat

Mam tu na myśli poważniejsze konflikty. Mamy luksus urodzić się w czasach gdzie od 33 lat nie było powazniejszego kryzysu w naszym kraju a pełne brzuchy mamy od 80 lat tak na oko. Wcześniej przez całe stulecia ludzie mieli zimne nogi i puste bebechy.

Jeszcze 80 lat temu na Ukrainie gotowali własne dzieci by wykarmić te starsze, dlatego przypominam że życie to nie zawsze jest bajka. Bylebyśmu nie musieli doświadczać takiej biedy w swojej masie. 

Najlepiej wtedy chyba po prostu postarać się zmieć miejsce zamieszkania i jakoś zacząć od nowa. Nie wyobrażam sobie mieszkać w kraju w którym jest wojna. Szukałabym wszelkich możliwości aby dostać pobyt gdzieś indziej.

 

Cytat

Nauczyłem się, że nie można oczekiwać nawet na odpisanie na wiadomość w dzisiejszych czasach a gdzie oczekiwać poważniejszych spraw, niestety to też świadczy, że ludzie siebie nawzajem nie szanują. 

 

Podatków nie musimy płacić gdyby ludzie się uparli. A śmierć? nie ma czego się bać, życie jest straszniejsze :D 

 

P.S Miło Cię usłyszeć @melody 

Każda kwestia ma dwie strony medalu. Jedna osoba nie odpisze, bo nie szanuje, druga, bo generalnie nie odpisuje i nie ma ochoty na kontakt (depresja).

 

Podatki trzeba płacić. To przymus. Choć warto płacić ich jak najmniej.

 

Śmierć jest straszna jeśli wiąże się z wieloletnim cierpieniem.

@SzatanKrieger

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Póki co nigdy nie spotkałem prawdziwie szczęśliwej osoby, która wstrzymywała rozmnożenie, staram się znaleźć jakiś przykład w głowie ale naprawdę nie mogę. Zawsze tam się kryją w kimś takim jakieś formy zawodu, ukrytego smutku, nieufności, różnych bólów i jakieś formy rozpaczy.

@melody więc dla mnie to w pełni zrozumiałe, że nie chcą przekazywać dalej życia.

Szczęśliwie jednostki chcą się rozmnażać i delektować życiem, smakować je i cieszyć się tym darem by go przekazać dalej. A to, że takich jest mniej i mniej to tylko ukazuje, że coś robimy nie tak w swojej masie.

 

Co do tego przykładu, to ja osobiście nikomu bym nie zabraniał się rozmnażać nawet jak wypada im oko, ponieważ nie mam na to wpływu tak czy siak i jednostka musi być na tyle odpowiedzialna i rozumna, że sama powinna postanowić czy chce taki problem genetyczny ewentualny dostarczyć dalej. A nawet gdybyś mi dała taką możliwość i od jutra mógłbym kazać takim ludziom się nie rozmnażać i tak bym nie użył tej mocy, ponieważ to sprawa inwidualna - nie mam prawa wtrącać się w czyjeś wybory ponieważ ingerowałbym w czyjeś święte prawo o stanowieniu o sobie.

 

59 minut temu, melody napisał:

Albo życie na planecie i cierpienie toczyłoby się dalej, albo nie. Roztrząsanie tego to gonienie za ideami

Coś chyba źle zrozumiałaś. Bo napisałem:

Godzinę temu, melody napisał:

Pytanie tylko co by się stało, gdyby każdy organizm na tej planecie zaczął w ten sposób myśleć.

Co jednakowo oznacza, całkowite zaprzestanie rozmnażania wszelkich bytów. Od ludzi, po zwierzęta i po inne formy życia. Wszechświat i planety przestałby się kręcić bo nie byłoby "po co". Atomy, zamarły, świat by stanął i się zapadł. Tym jest właśnie śmierć, brakiem ruchu a więc nie ma mowy o wojnach i nie ma mowy o życiu. 

Poza tym ideały są bardzo ważne, sama przecież pragniesz ideału w mężczyznie, kogoś kto ma serce, dobroć, gdzie w jego ramionach czułabyś się bezpieczna, dobrze, gdzie mogłabyś opuścić kurtyny tzw "silnej" i pozwolić sobie na słabość. To jest właśnie jeden z "ideałów", czyli dążenie do jakiegoś wzoru lub go szukanie, czy też przejawienie go do rzeczywistości. 

Godzinę temu, melody napisał:

Myśląc logicznie i racjonalnie - martwienie się tym co będzie po Twojej śmierci nie jest ważne dla Twojego istnienia

Jest.

 

Ponieważ to już zagadnienia metafizyczne czy filozoficzne. A każdy ma własną filozofię, Ty również. 

Możesz ręką zmazać opcje, że coś jest po śmierci według Twojej aktualnej wizji świata ale to nie oznacza, że faktycznie czegoś tam nie ma. Myślenie racjonalne i logiczne ma swoje pułapki @melody i najczęściej wpadają w nie osoby, które stawiają inteligencję jako ich własną dumę i punkt zaczepienia w tym świecie. 

Bo logicznie rzecz ujmując i racjonalnie, nie powinniśmy być w stanie się komunikować przez te forum. Gdybyś 200 lat temu powiedziała swoim sąsiadom, że będziesz mogła pisać te cudne wiadomości z gościem, który ma w nicku szatan powiedzieliby, że w ogóle "NIE MYŚLISZ RACJONALNIE".

Racjonalność nawet jest względna, ponieważ to co jest racjonalne dla jednego dla drugiego już nie koniecznie. I jedno nie wyklucza drugiego bo OBY DWOJE MOGĄ MIEĆ RACJĘ 🙂 

Godzinę temu, melody napisał:

Okazuje się, że im wyższa inteligencja tym mniejsza chęć na prokreację.

Im wyższa inteligencja tym człowiek jest głupszy zazwyczaj paradoksalnie w innych sprawach (coś za coś jest w naturze)

 

Hołdowanie logiki i inteligencji jest dobre dopóki to się sprawdza ale są różne narzędzia poznania rzeczywistości i poleganie na logice i inteligencji jest "mądre" ale może być również niebywale ograniczające.

 

Godzinę temu, melody napisał:

Może kwestia jest taka, że Ci ludzie są mniej oderwani od rzeczywistości i bardziej racjonalni, niż osoby które myślą mniej wydajnie, którym ciężej przychodzi łączenie faktów oraz myślenie oparte na logice.

@SzatanKrieger

Ale to osoby mniej inteligentne zazwyczaj cieszą się mocniej życiem i są szczęśliwsze, więc pytanie - czy inteligencja jest mądra? A może jej nadmiar jest głupi? 😉 

Godzinę temu, melody napisał:

Każdy z nas ocenia.

 

A więc nie miej pretensji, że ktoś CIĘ ocenia @melody dodaję poniżej Twoją wypowiedź i zaznaczam kluczowe zdania:

16 godzin temu, melody napisał:

Bywało też tak, że ktoś mnie z góry ocenił, bądź źle traktował ze względu na wiek.

 

Godzinę temu, melody napisał:

Mi zależy na tym by było po prostu dobre dopasowanie.

A wiec bądź sama dopasowana i nie wybierają partnerów niedopasowanych - nie forsuj ich struktury puzzla do swojej.

Zaoszczędzisz sobie i im cierpienia. 

Każdy z nas to robił w tym i ja, chciałem zamienić czyjeś kształty na to by pasowały do mnie, a to nie w porządku robić ze swojego wyobrażenia w głowie i docinać kogoś i przycinać gdzie nam się nie podoba. Jest to nie fair i krzywdzące, bo nawet jak oni nas kochają to przestają bo wymagamy od nich bycia czymś czym nie są, powodując w nich frustracje, cierpienie, ból i zawód. "Ty tez mnie nie kochasz, dopóty się nie zmienię, kiedy dasz mi wolność i pozwolisz mi być tym kim jestem?"

Jeżeli dana jednostka chce się do nas dopasować, to chore gałązki, czy tam sprawy powodujące konflikt dopasuje do nas, aczkolwiek te główne punkty zaczepienia jednak nie będą tak "moduwalne" z reguły. 

Więc, jeśli chcesz mieć kogoś w końcu dopasowanego, bądź sama dopasowana i nie forsuj swojej wizji na kimś, pozwól by odpowiedni puzelek nie jako sam stanął na Twojej drodze. Czasem ten puzzelek, nie jest tym czego byś się spodziewała ale jest tym czegoś szukała i potrzebowała. Pamiętaj o tym. 

Godzinę temu, melody napisał:

Choć oczywiście masz racje przytaczając anegdotkę o koniu, ale jakie ma to właściwie znaczenie?

Znaczenie ma tylko takie, że jest pochodną tzw "oceniania" i skreślania kogoś kogo się realnie nie poznało chociażby.

Nie bez powodu jest powiedzenie, że ostatni będą pierwszymi a pierwsi ostatnimi - jest w tym pewna mądrość.

Po prostu chodzi o to, by nie oceniać kogoś po okładce, bo w środku może być mieszanka potrzebna do bycia numer uno. Świat zna pełno ludzi, w których nikt nie wierzył a, którzy są wyznacznikami sukcesu. 

By nie być gołosłownym: Shigeru Honda, Cliff Young, Jack Ma, Schwarzenegger, Stallone, czy ten Polak co wygrał chyba na olimpiadzie w łyżwach, gdzie nie miał nawet lodowiska by trenować i naprawdę wielu innych.

Ocenianie kogoś po tym jak zaczynał jest nie w porządku i ważne jest jak ktoś kończy i od czego zaczynał. Są osoby, które metaforycznie mówiąc nie miały nóg i musiały wpierw je sobie wyhodować by móc czołgać się, następnie ledwo spacerować, truchtać i zaś biegać. 

A znaczenie ma to takie, że oceniając kogoś jako przegrywa robisz sobie i komuś krzywdę oraz wyrokujesz a nikt nie powininen wyrokować, jeśli oczywiście chcemy życzysz sobie i innym dobrze. Dawanie wyroków, że "nic z niego/niej nie będzie" jest objawem mało pozytywnym i warto wyrwać taką cechę z korzeniami. 

1 godzinę temu, melody napisał:

Najlepiej wtedy chyba po prostu postarać się zmieć miejsce zamieszkania i jakoś zacząć od nowa. Nie wyobrażam sobie mieszkać w kraju w którym jest wojna. Szukałabym wszelkich możliwości aby dostać pobyt gdzieś indziej.

Z przykrością to powiem ale jeśli jest wojna, to raczej mało prawdopodobne że sobie zmienisz miejsce zamieszkania od tak. Wojny dzisiaj nie ma a jutro jest. Jako kobieta masz ten luksus by zmienić miejsce pobytu - przywilejem mężczyzn jest walczyć i ginąć za moją i Twoją wolność i prawo do stanowienia o sobie. 

1 godzinę temu, melody napisał:
Cytat

Nauczyłem się, że nie można oczekiwać nawet na odpisanie na wiadomość w dzisiejszych czasach a gdzie oczekiwać poważniejszych spraw, niestety to też świadczy, że ludzie siebie nawzajem nie szanują. 

 

Podatków nie musimy płacić gdyby ludzie się uparli. A śmierć? nie ma czego się bać, życie jest straszniejsze :D 

 

P.S Miło Cię usłyszeć @melody 

Każda kwestia ma dwie strony medalu. Jedna osoba nie odpisze, bo nie szanuje, druga, bo generalnie nie odpisuje i nie ma ochoty na kontakt (depresja).

Nie słońce.

 

Ja wiem, że gdy mi kobieta nie odpisuje to wiem, że ma mnie gdzieś.

Bo gdybym był popularnym jej ukochanym muzykiem, aktorem, nie wiem politykiem to wiem, że by mi odpisała prawie NATYCHMIAST bo inaczej pluła by sobie w brodę gdy ryzykowała stratę kogoś takiego. Nie potrzebowała by tygodnia by się namyśleć i zebrać myśli i w tym nie ma żadnej depresji, "ochotów" czy innych wymówek - umówmy się. Jeśli ktoś chce, szczególnie kobieta to znajdzie czas. 

Dlatego ja już postanowiłem, że jeśli kobieta nie respektuje i nie odpowiada w stosownym czasie to wiem, że czas szukać kogoś na jej miejsce. Kobiety, gdy kochają gwarantuję, że znajdują czas, to samo przyjaciele i bliscy. Nie ma wtedy ghostowania, taktyk z bravo girl i innych wkurwiających narzędzi, do mieszania w głowach. Ja jestem prostym człowiekiem, odpisuje jak tylko mogę i widzę, że dostałem wiadomość. A jak nie mogłem w stosownym czasie odpisać czy coś było ważnego to przepraszam, korona mi z głowy nie spadnie - można? KURWA MOŻNA. Nie ma w tym wielkiej filozofii tylko kult-u-ra, czyli kult słońca, światłości, światła a nie manipulacji.

Jeśli kobieta nie jest w stanie odpisać mi max w ciągu dwóch dni to żegnam choćby wyglądała jak najlepsza laska.

Mój czas jest dla mnie ekstremalnie ważny, posiadać mnie jako kogoś bliskiego to jest niebywały dar i nie dopuszczam, żeby jakaś panna z problemami potrzebowała tydzień by mi odpisać na proste pytanie i jeszcze z bólem dupy, że jak śmiałem mieć w ogóle pytanko. Jak panna chce to niech sobie stosuje takie zagrywki na innych mężczyznach, ja w życiu już do tego nie dopuszczę. Max 2 dni ale to i tak o jeden dzień za dużo, bo jak wspomniałem gdybym był kimś znaczącym publicznie zdecydowanie nie potrzeba by było dwóch dni tylko dwie minuty czy kwestia godzin gdyby była realnie zajęta. Kobiety mają komórki przyklejone do czoła, więc wiesz.

Ale też nie chodzi o to, że jestem jak dyktator i ktoś z wielkim ego kto potrzebuje zapewnień - Nie, w ogóle nie o to chodzi.

Chodzi o szacunek do rozmówcy i jak boga kocham, że będę uczył jak rozmawiać ze mną młode kobiety, bo pozwalałem na zbyt dużo gównażerii w moją stronę i radzę to każdemu facetowi aby odsyłał młode na rekolekcje do rodziców jak odnosić się do mężczyzn.

 

1 godzinę temu, melody napisał:

Podatki trzeba płacić. To przymus. Choć warto płacić ich jak najmniej.

 

Nie ma przymusu, jak pisałem.

Wystarczy, że od jutra wszyscy by przestali płacić którzy płacą. Ciężko by było włożyć 20 milionów ludzi do więzień. 

A co z resztą, która jest utrzymywana z tych podatków? To już inna sprawa ale przestać płacić zawsze można i przejść na handel wymienny. Czyli ja Ci daje pomidorki a Ty mi banany, co prawda jest to utopijne na ten moment ale rozwiązania zawsze są. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 15.12.2021 o 01:00, SzatanKrieger napisał:

Cieszy mnie, że trochę choć jedna dziewczyna z tego zacnego miejsca zrozumiała, że jednak zostawienie czegoś po sobie (dzieci) się liczy bardziej i wykonywanie zawodu nie jest aż takim eliksirem szczęścia jaki się prezentuje młodym. Piszę o tym bo wydaje się, że jak tu przyszła miała inne podejście. Może te moje hektolitry potu i innych braci coś tam minimalnie dały.

1) Irytującym jest wydawanie błędnego widzimi się na mój temat. Skoro masz taki pogląd, to możesz go w ogóle czymś poprzeć? Konkretnie. Nie przypominam sobie bym w dotyczącym ogólnie wszystkich kobiet dylemacie pt. "rodzina vs kariera" wskazywałabym na wyższość kariery nad rodziną dla wszystkich kobiet". Obronienie tezy, jakobym zmieniła zdanie będzie trudne, bo do tej pory unikałam generalizowania w tym temacie i mówiłam co najwyżej o własnych aspiracjach.

 

Nie mam zielonego pojęcia co jest trudne do zrozumienia w tym zdaniu - i -przede wszystkim- w jaki sposób kłóci się to z tym co twierdziłam do tej pory.

 Rodziny raczej nie założę z wielu względów, niemniej jednak nie zamierzam dla obrony własnych racji stawać w opozycji do - w mojej opinii -faktów.

Przecież ja nie zmieniłam zdania co do swojego wyboru. 

 

2) Irytujące jest również przypisywanie sobie i innym roli, której się nie ma, co widać w pogrubionym zdaniu. Naprawdę ani Ty, ani forum nie ma takiego wpływu na mnie jak Ci się wydaje. 

 

3) Najbardziej irytującym jest jednak inne zjawisko, które nie po raz pierwszy widzę u Ciebie. To już któryś raz kiedy w swoich postach, na obronę założonych przez siebie tez wykorzystujesz mój przykład. Nie byłoby w tym nic zdrożnego, bo przecież dostęp do moich postów jest dostępny dla wszystkich na tym forum. Rzecz w tym, że Ty nie piszesz o tym, co zawierają moje posty, tylko to co pisałam w wiadomościach prywatnych, co widać w tym temacie również później i robisz to- bez oznakowania mnie przy tym, co w zasadzie bardzo ogranicza mi pole manewru co do prostowania tych manewrów. Nie zmienia to jednak faktu, że przecież jestem na tym forum i siłą rzeczy czytam też Twoje posty.

Wiesz, kiedy już kogoś obgadujesz, zadbaj o to by dana osoba nie była w danym pomieszczeniu. Albo zaproś ją do rozmowy, albo zadbaj by nie słyszała. Najlepiej oczywiście w ogóle zaniechać tej praktyki, ale wątpię byś był do tego zdolny, więc chociaż zaniechaj tchórzostwa. Jest to nawet tym bardziej widoczne, biorąc pod uwagę fakt, że tam gdzie chcesz bym coś przeczytała (dotyczącym np. wpływu mojej osoby, w temacie MBTI) nie masz już problemów by mnie oznakować- czyli generalnie, wiesz jak to się robi.

Proszę się nie zasłaniać empatią, bo na tym przykładzie widać, że nie masz jej tyle, na ile sądzisz. Mi by w życiu nie przyszło coś podobnego do głowy. Ilekroć piszę publicznie coś, co wychodzi poza oficjalne dane forum  (notabene, zdarzyło się raz, uczciwie mówiąc), dbam o to by zaangażowane w to osoby to wiedziały.

Do tej pory to ignorowałam, teraz jak sam widzisz nie będę. Proszę byś nie ustosunkowywał się do tego podpunktu, bo nie chcę robić większego offtopu w temacie, ani rozpisywać się więcej na mój czy Twój temat. Nie odpowiadaj krótko mówiąc, ewentualnie zrób to na priv, jeśli już musisz. Napisałam Ci uczciwie co o tym sądzę i jakie są moje zamiary. Twoja wola co z tym zrobisz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@mac zgadzam się w 100%.

 

@SzatanKrieger czy Ty przypadkiem  nie próbujesz zatrudnić się w Polskim Instytucie Rodziny i Demografii ? Nie wiem czy tam już ruszyła rekrutacja, ale raczej nie będzie konkursu cv :D

 

* znam 3 osoby z mojego otoczenia, które są szczęśliwe i nie chcą się rozmnażać. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 12.12.2021 o 15:37, ciekawyswiata napisał:

Kariera jest bardzo istotna pod tym względem, żeby mieć dobry zawód i perspektywy i możliwość wyboru, a nie żeby zarabiać koniecznie dziesiątki tysięcy miesięcznie. Bo nikt mi nie powie, że praca u kogoś za marne grosze nie wpływa na poczucie szczęścia. 

 

Oczywiście, ze tak masz rację. Niemniej jednak, nie stawiałabym jej na pierwszym miejscu- zarówno w przypadku mężczyzn jak i kobiet, ze względu na jej dość ograniczony, całościowy wpływ na poczucie szczęścia człowieka. Temat dokładnie rozwinę poniżej.

 

W dniu 12.12.2021 o 15:37, ciekawyswiata napisał:

 Nie rozumiem, dlaczego twierdzisz, że obiektywnie rodzina wygrywa. 

To proste.

Rodzina wygrywa w starciu z karierą ponieważ obejmuje swoim zasięgiem większą ilość sfer życia człowieka. Innymi słowa zaspokaja znacznie większą część jego potrzeb. To właśnie owe potrzeby, które ma każdy z nas widzę jako tym samym- obiektywne, niezależne i powszechne kryteria indywidualnego szczęścia jednostki.  To rodzina jest podstawą i wywiera na ciebie pierwszy, ogromny wpływ, a w przypadku niesprawnie funkcjonującej- swoiste piętno. Dzieje się tak ponieważ jako człowiek jesteś istotą społeczną w znacznie większym stopniu niż inne zwierzęta.

 

Wpierw trochę pozornego odpłynięcia od wiążącego zagadnienia ;)

 

Gdybym miała postawić tezę co jest koniecznym warunkiem do bycia szczęśliwym człowiekiem postawiłabym na satysfakcjonujące, głębokie i dobre relacje- tak z samym sobą jak i innymi. Warto sobie uświadomić, że człowiek jako gatunek osiągnął tak wiele przede wszystkim z powodu jednej cechy- umiejętności współpracy, relacji, którą rozwinął w sposób niespotykany na ogromną skalę.

Podstawowy zarzut jaki mam wobec samorealizacji jest taki, że zwykle nie staje się realizacją. ;) Ma ona (samorealizacja) całkiem wysoki pułap, w którym możesz się rozwijać, ale to zawsze będzie rozwój w pewien sposób ograniczony i przede wszystkim jednotorowy.  Jesteś po prostu nastawiony na siebie, czego najbardziej rozpasanym ekwiwalentem jest kariera. W przypadku samorealizacji jesteś centrum i celem, a świat dookoła ma być czymś co ma niejako Tobie służyć. Ambicja jest wyrazem "ja"   W przypadku realizacji zaś, "Ty" spadasz na dalszy plan, bo musisz uwzględnić kogoś obok i przede wszystkim- cel jest czymś poza Tobą, czymś większym. Podmiot ulega zmianie. 

@ciekawyswiata czymś takim jest wspomniana przez Ciebie "misja". Trzeba jednak, w kwestii pojęć i synonimów być ostrożnym. Misja to przykład realizacji, zaś stricte kariera- samorealizacji. Ma to źródło w innych motywacjach, podstawach obu tych przedsięwzięć, konkretnie "ośrodka ciężkości"' tego na co stawiamy nacisk.

Kariera to nic innego jak wyraz ja. To mój obraz jest tu najważniejszy i moje potrzeby są pierwszymi, które zaspokajam. Robię daną rzecz, głównie dla siebie. 

Misja ma szerszy i jednocześnie głębszy zasięg, bowiem jej istotą jest posłannictwo. Te podejmuje się dla innych, a Ty "dostajesz" co najwyżej spuściznę, a i z niej jesteś w stanie zrezygnować. Misja ma element poświęcenia swojego ego, nie zaś wywyższania go. Widzisz różnicę?

 

Podam przykład.

Masz nauczyciela, który np. uczy dzieci gry na fortepianie. Mamy konkurs talentów, w którym dziecko ślicznie zagrało i zdobyło nagrodę. 

Adn. 1) "Mój uczeń zdobył nagrodę. Jakim ja jestem dobrym nauczycielem."

Albo w mniej skrajnej formie:

Mój uczeń zdobył dobrą nagrodę, ponieważ dobrze go przygotowałem. Oczywiście pracowało nad utworem, ale gdyby nie ja...". Jego sukces jest efektem moich działań i jest od niego zależny.

 

Niby nic  zdrożnego tu nie ma, ale zwróć uwagę na "srodek ciężkości" i podmiot.

Adn. 2) Mój uczeń zdobył nagrodę. Zrobił kawał dobrej roboty.

Nic, zero zdania na swój temat. Zwyczajnie nie jest ono potrzebne.

Mój uczeń zdobył nagrodę, ponieważ jest pracowity i zdolny. Pomagałem mu, jasne, ale to jego zasługa. Dał sobie radę. Jego sukces- jest jego, ja zaś jestem co najwyżej jego elementem.

 

Teoretycznie, ktoś mógłby się przyczepić i stwierdzić, że jedno wcale nie przeczy drugiemu.  Niemniej jednak moim zdaniem u podstawy naszych motywacji te dwie drogi znacząco się różnią. Widać to w dużych skrajnościach i przede wszystkim- rozbieżnych interesach i tym samym konkurencji. W przytoczonym wyżej przykładzie będzie to w sytuacji gdy uczeń przewyższy mistrza i ten nie dość, że nie będzie potrzebny, to jeszcze będzie naturalnie zmuszony do oddania pola. I tu właśnie ukazuje się najdobitniejsza różnica między samorealizacją, a realizacją; karierą a misją. Pierwszy nauczyciel będzie w głębi ducha niezadowolony, bądź będzie próbował uzależnić sukces swojego wychowanka od siebie, zachować go pod kopułą, coś sobie z tego- obiektywnie- przywłaszczyć, natomiast w jego własnym rozumowaniu, nie tyle przywłaszczyć , co oddać ;) Tak jakby jego działanie na rzecz kogoś innego nie było darem, tylko pożyczką. "To dzięki mnie, on teraz jest kim jest"- chociaż jak mówiłam, uczeń przewyższył nauczyciela. Obrona ego na całej linii. 

Drugi będzie szczęśliwy i przede wszystkim odpuści zależność między nimi. Nie ma potrzeby konkurencji, obrony ego bo ja po prostu nie jestem tu najważniejszy.

 

Dlatego misja jest czymś innym od kariery. Misja nie będzie stała w opozycji do rodziny, ba - ona de facto jest w pewien sposób rodziną w szerszym rozumieniu czyli tzw braterstwie. Panowie zwłaszcza fantazjują o tym terminie.

Rodzina to więzy krwi i jeżeli jest prawidłowa- również więź duchowa. Braterstwo zaś to więź duchowa gdzie więzy krwi nie są potrzebne.

 

Wróćmy teraz do myśli głównej twego postu. Jak już pisałam wcześniej za obiektywne kryteria uznałam potrzeby, które ma jak sądzę każdy z nas. Te potrzeby to np.:

- poczucie stabilności i bezpieczeństwa

- możliwość wymiany emocjonalnej

- powiązane z punktem drugim potrzeba równowagi emocjonalnej

- potrzeba zarówno opieki jak i bycia zaopiekowanym

- potrzeba przekazywania wzorców, zachowań, bycia autorytetem

- potrzeba poczucia przynależności

wreszcie:

- potrzeba bycia kochanym

 

Zadaj sobie pytanie ile z tych kryteriów spełnia rodzina a ile kariera. Zadaj też pytanie o zasięg czasowy trwania realizacji tych kryteriów.

 

Innym przykładem na obronę mojej tezy są negatywne skutki braku/szkodliwego funkcjonowania obu stref- zarówno kariery jak i rodziny.

Skutki braku którego z tych dwóch ludzie zazwyczaj odczuwają mocniej? Większy wpływ mają niewłaściwe wzorce rodzinne czy brak wymarzonej ścieżki zawodowej?

 

P.S Nie bez powodu korporacje bawią się w wspólne posiłki i czas przeznaczony na integrację. Domyślnym celem jest bowiem wyparcie rodziny na rzecz pracy; zmiana domyślnych priorytetów, próba zrównania wpływów jednego i drugiego.

Miejsce pracy Twoim domem. ;) 

 

 

Wiem, że długi wywód. Trochę dziwne to dla mnie, że muszę tłumaczyć "podstawę podstaw" ;) 

 

 

 

 

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Wielokropek napisał:

Wróćmy teraz do myśli głównej twego postu. Jak już pisałam wcześniej za obiektywne kryteria uznałam potrzeby, które ma jak sądzę każdy z nas. Te potrzeby to np.:

- poczucie stabilności i bezpieczeństwa

- możliwość wymiany emocjonalnej

- powiązane z punktem drugim potrzeba równowagi emocjonalnej

- potrzeba zarówno opieki jak i bycia zaopiekowanym

- potrzeba przekazywania wzorców, zachowań, bycia autorytetem

- potrzeba poczucia przynależności

wreszcie:

- potrzeba bycia kochanym

 

Mam wrażenie, że jesteś idealistką, która chciałaby żyć w świecie, w którym te wartości się jeszcze liczą. Też bym chciał, ale - niestety - to chyba nie są po prostu te czasy. Opcje są w zasadzie trzy:

- być rewolucjonistą, który próbuje coś zmienić, żeby było lepiej. Nawet, jeśli to mały kamyczek do ogródka, taką działalność zawsze należy wg mnie ocenić pozytywnie. Przykład z forum: absolutarianin. Pytanie tylko: czy warto? Czy nie poświęci się mnóstwa czasu na ideę, która nie może być w praktyce zrealizowana? Bo moim zdaniem zmiany już się dokonały i powrotu do dawnego porządku nie będzie. Oczywiście mogę się mylić;

- być konformistą, który godzi się ze zmianami społczenymi i kulturowymi i iść sobie własną drogą przez życie. (Ja osobiście wybrałem tę drogę);

- Blue Pill: wierzyć w stary porządek i doznać rozczarowania w zderzeniu ze współczesnym światem; ta droga prowadzi, niestety, ku upadkowi. Dlatego tylu facetów popełnia samobójstwa, kończy z uzależnieniami itp. (mówię, jak to wygląda z męskiej strony, tzn. jak ja sobie to wyobrażam).

 

Cytat

Zadaj sobie pytanie ile z tych kryteriów spełnia rodzina a ile kariera. Zadaj też pytanie o zasięg czasowy trwania realizacji tych kryteriów.

 

Zastanawiam się, skąd ta dychotomia: kariera vs rodzina. Jedno można wg mnie z powodzeniem łączyć z drugim. Te wartości niekoniecznie się wykluczają.

 

Cytat

P.S Nie bez powodu korporacje bawią się w wspólne posiłki i czas przeznaczony na integrację. Domyślnym celem jest bowiem wyparcie rodziny na rzecz pracy; zmiana domyślnych priorytetów, próba zrównania wpływów jednego i drugiego.

Miejsce pracy Twoim domem. ;) 

 

Jeszcze kilka miesięcy temu przyznałbym Ci rację, bo sam, jako otwarty umysł (tak mi się w każdym razie zawsze wydawało), przez większą część życia pracowałem w małych firmach: start-upy, mniejsze, ale innowacyjne przedsięwzięcia itd. Jakiś czas temu pracę zmieniłem i obserwuję teraz, jak to wygląda z drugiej strony. Jeśli te integracje nie są rutyną i zdarzają się jedynie od czasu do czasu, tak jak u nas, to jest to wskazane. I wcale nie musi oznaczać tego, że pracodawca chce uczynić biuro Twoim domem. Po prostu ludzie, którzy się lubią, lepiej ze sobą współpracują, a jeszcze nikomu nic złego się nie stało od wspólnego wyjścia na obiad ze współpracownikami raz na 3 miesiące. U mnie większość ludzi w zespole ma rodziny i dzieci i ich potrzeby są szanowane: przywieźć/zawieźć dziecko z/do przedszkola/lekarza w trakcie dnia, itp. - nie ma problemu. A jednak ludzie chcą się raz na jakiś czas spotkać ze sobą poza pracą. Myślę, że wszystko zależy od tego, do jakiego zespołu trafisz. Finalnie wszystko po prostu zależy od ludzi, nie od instytucji.

 

Edytowane przez SamiecGamma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, SamiecGamma napisał:

Mam wrażenie, że jesteś idealistką, która chciałaby żyć w świecie, w którym te wartości się jeszcze liczą.

  

Wymienione  przeze mnie w poprzednim poście oraz tutaj poniżej:

-poczucie stabilności i bezpieczeństwa

- możliwość wymiany emocjonalnej

- powiązane z punktem drugim potrzeba równowagi emocjonalnej

- potrzeba zarówno opieki jak i bycia zaopiekowanym

- potrzeba przekazywania wzorców, zachowań, bycia autorytetem

- potrzeba poczucia przynależności

wreszcie:

- potrzeba bycia kochanym

 

To potrzeby/czynniki- nie wartości. Mieszasz pojęcia. 

 

Potrzeba to pewien odczuwalny przez człowieka stan braku czegoś, co jest niezbędne do utrzymania go przy życiu, umożliwienia jego rozwoju i utrzymania określonej roli społecznej oraz zachowania równowagi psychicznej.

Każdy z nas ma np. potrzebę poczucia bezpieczeństwa (zaspokojoną bądź nie). 

 

Potrzeby są wrodzone, natomiast wartości nabyte lub odkryte jako owoc wolnego i odpowiedzialnego wyboru.

Widzisz różnicę?

 

Nie ma na tym świecie osoby która nie ma potrzeby bycia kochanym czy też mniej abstrakcyjnie- nie ma potrzeby zaspokajania głodu.

W napisanym przeze mnie wyżej poście wyjaśniłam dlaczego względem obiektywnych potrzeb, jakie ma każdy z nas rodzina ma wyższość nad karierą.

Tu nie ma żadnego idealizmu, to fakty. Przy okazji definicję idealizmu chyba też wypadałoby sobie przypomnieć ;)

 

Dalsze rozwinięcie Twojego pierwszego akapitu ma się nijak do tego co napisałam.

1 godzinę temu, SamiecGamma napisał:

Zastanawiam się, skąd ta dychotomia: kariera vs rodzina. Jedno można wg mnie z powodzeniem łączyć z drugim. Te wartości niekoniecznie się wykluczają.

Po pierwsze, jest to odpowiedź na post @ciekawyswiata, który zadał mi pytanie dlaczego uważam rodzinę za obiektywnie lepszy wybór. On zaś zadał m to pytanie śledząc moją rozmowę z Tobą, gdzie notabene napisałam, że owszem, najlepiej być zrealizowanym w obu tych dziedzinach; niemniej jest to dość trudne (zwłaszcza dla kobiety, ze względu na ograniczony czas zostania mamą), dlatego wybierając między nimi lepiej mieć rodzinę. Dlaczego, wyjaśniłam we wcześniejszym poście. Warto też wspomnieć, że nie każda praca to kariera.

 

1 godzinę temu, SamiecGamma napisał:

Po prostu ludzie, którzy się lubią, lepiej ze sobą współpracują, a jeszcze nikomu nic złego się nie stało od wspólnego wyjścia na obiad ze współpracownikami raz na 3 miesiące

Jasne, że ludzie którzy się lubią, lepiej ze sobą współpracują. Niemniej, bądźmy szczerzy, dobrą współpracę w zespole da się osiągnąć bez konieczności imprez ;) Cel jest więc inny, a jest nim jak najmocniejsze przywiązanie pracownika do miejsca pracy- nie tylko poprzez zarobki, ale przede wszystkim emocjonalnie. Wiesz, imprezy firmowe mają jak dla mnie pewien niepisany element poczucia obowiązku. Wewnętrznie drażni mnie zachęcanie do spędzania mojego wolnego czasu, zwykle przeznaczanego czy to na moje zachcianki czy też właśnie na rodzinę w środowisku pracy, nawet jeśli nie zajmujemy się robotą. To jest cicha rywalizacja o mój czas jaką korpo prowadzi z rodziną. To nie ma na celu integracji, bo zintegrować z pewnością się już zdążyliście, od poniedziałku do piątku jest na to sporo czasu.  ;) Imprezy - ok, ale nie w weekend, domyślnie czasie wolnym. Może być natomiast impreza, w trakcie godzin pracy, ale to się dzieje bardzo rzadko. Pomijając, to ze znajomymi z pracy mogę się spotkać i poimprezować, bez ingerencji wielkiego brata ;) Naprawdę, nie ma potrzeby organizowania mi mojego czasu ani tym bardziej robienia z miejsca pracy czegoś więcej niż miejsca pracy. Naprawdę, nie widzisz, że jest to skonstruowane w ten sposób, by de facto wszystko kręciło się wokół pracy? Próbują temu podporządkować nawet Twoje życie prywatne. Nikt mi nie powie, że to jest zdrowe.

Co powiesz na to, by raz na 3 miesiące wprowadzić wolny poniedziałek dla rodziny? ;) 

Masz jednak rację, że miejsce tworzą ludzie. W odwrotną stronę również to działa- jeśli na żonę/męża nie można patrzeć, to nawet nadgodziny przyjmiesz z radością ;) 

 

EDIT: @SamiecGamma oto link do ciekawego tematu:

https://f.kafeteria.pl/temat-7392045-nie-cierpie-tych-wyjsc-integracyjnych-pracuje-w-korpo/ 

proszę się ze mnie nie śmiać, bo ja sama jestem zażenowana wrzucaniem tematu z kafeterii :D , ale jak tam się wczytasz, to znajdziesz posty, które ładnie pokazują powolny rozkład więzi rodzinnych spowodowany zacieraniem granicy między pracą a domem.

A na Twoje wcześniejsze posty odpowiem w wolnej chwili, co może trochę potrwać, więc z góry przepraszam.

Edytowane przez Wielokropek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

41 minut temu, Wielokropek napisał:

  

Wymienione  przeze mnie w poprzednim poście oraz tutaj poniżej:

-poczucie stabilności i bezpieczeństwa

- możliwość wymiany emocjonalnej

- powiązane z punktem drugim potrzeba równowagi emocjonalnej

- potrzeba zarówno opieki jak i bycia zaopiekowanym

- potrzeba przekazywania wzorców, zachowań, bycia autorytetem

- potrzeba poczucia przynależności

wreszcie:

- potrzeba bycia kochanym

 

To potrzeby/czynniki- nie wartości. Mieszasz pojęcia. 

 

Odnosiłem się też do Twoich wcześniejszych odpowiedzi do mnie, ale racja: mogłem zacytować, just for the record. Już nie przedłużając: rodzina/dzieci jako wartość. A to wszystko, o czym piszesz powyżej - w kontekście rodziny traktowałem. Trudno być kochanym przez współpracowników czy kolegów. 

 

Cytat

Potrzeby są wrodzone, natomiast wartości nabyte lub odkryte jako owoc wolnego i odpowiedzialnego wyboru.

Widzisz różnicę?

 

Tak, oczywiście. Mi takich podstaw nie trzeba tłumaczyć.

 

Cytat

Nie ma na tym świecie osoby która nie ma potrzeby bycia kochanym czy też mniej abstrakcyjnie- nie ma potrzeby zaspokajania głodu.

W napisanym przeze mnie wyżej poście wyjaśniłam dlaczego względem obiektywnych potrzeb, jakie ma każdy z nas rodzina ma wyższość nad karierą.

Tu nie ma żadnego idealizmu, to fakty. Przy okazji definicję idealizmu chyba też wypadałoby sobie przypomnieć ;)

 

Ech, znów - idealizm w kontekście tego, że podkreślasz wyższość rodziny/dzieci nad samorealizacją. Ale to się ma szanse udać tylko przy trwałości związków, która w dzisiejszym świecie jest bardzo wątpliwa... 

Ja poświęciłem 10 lat swojego życia na pójście tą drogą i jakoś nie wyszło. Po przemyśleniu, na chłodno, widząc rozwody moich kumpli czy ich "dojechanie" życiowe, stwierdzam, że nie warto było. Dziś jestem szczęśliwszym człowiekiem. Oczekiwań wobec ludzi już nie mam. 

 

Cytat

Po pierwsze, jest to odpowiedź na post @ciekawyswiata, który zadał mi pytanie dlaczego uważam rodzinę za obiektywnie lepszy wybór. On zaś zadał m to pytanie śledząc moją rozmowę z Tobą, gdzie notabene napisałam, że owszem, najlepiej być zrealizowanym w obu tych dziedzinach; niemniej jest to dość trudne (zwłaszcza dla kobiety, ze względu na ograniczony czas zostania mamą), dlatego wybierając między nimi lepiej mieć rodzinę. Dlaczego, wyjaśniłam we wcześniejszym poście. Warto też wspomnieć, że nie każda praca to kariera.

 

W sumie miałem zapytać o to samo, bo ja nie widzę korzyści we współczesnym świecie, gdzie ludzie się rozstają ze sobą jak na pstryknięcie palcem.

 

Cytat

Jasne, że ludzie którzy się lubią, lepiej ze sobą współpracują. Niemniej, bądźmy szczerzy, dobrą współpracę w zespole da się osiągnąć bez konieczności imprez ;) 

 

Zgoda. Pójście na obiad to nie impreza. Różnica jest ogromna. BTW, w życiu byłem na kilku imprezach pracowniczych w sumie. Dla mnie small talki itp. to strata czasu, poza tym zawsze na takich spędach, czy to pracowniczych czy innych, poznaję ekstrawertyczki. Co za ironia, że los człowiekowi tak często podrzuca przeciwności, z którymi nie ma prawa nic się udać, już mniejsza czy to związek jakiegokolwiek typu czy koleżeństwo (mnie ektrawertycy męczą, godzina spędzona z kimś takim odbiera mi więcej energii niż godzina mocnego kolarskiego treningu). 

 

Cytat

Cel jest więc inny, a jest nim jak najmocniejsze przywiązanie pracownika do miejsca pracy- nie tylko poprzez zarobki, ale przede wszystkim emocjonalnie. Wiesz, imprezy firmowe mają jak dla mnie pewien niepisany element poczucia obowiązku.

 

Są. Ja zawsze zlewałem. Jako społeczny non-konformista, nie przejmowałem się takimi "oczekiwaniami". Wykonywałem solidnie swoją robotę, a czasu prywatnego na pracę nie poświęcałem, a tak traktuję wszelkie wspólne wyjścia (obiady, kolacje, integracje itp.). Nigdy na szczęście nie byłem jedyną osobą, która tak postępowała, więc nie byłem traktowany jak odszczepieniec. Ale w IT ludzie często są zamknięci w sobie i żyją własnym życiem, w handlu na pewno trudniej się wykpić.

 

Cytat

Wewnętrznie drażni mnie zachęcanie do spędzania mojego wolnego czasu, zwykle przeznaczanego czy to na moje zachcianki czy też właśnie na rodzinę w środowisku pracy, nawet jeśli nie zajmujemy się robotą. To jest cicha rywalizacja o mój czas jaką korpo prowadzi z rodziną.

 

Rozumiem. Rozwiązanie: po prostu nie chodzić jak nie odpowiada :)

 

Cytat

To nie ma na celu integracji, bo zintegrować z pewnością się już zdążyliście, od poniedziałku do piątku jest na to sporo czasu. 

 

U nas akurat jest intensywnie. Zdarza się, że tego czasu w tygodniu wcale nie ma tak dużo. Pewnie w biurze też by było łatwiej, ale u nas póki co w 100% praca zdalna.

 

Cytat

 ;) Imprezy - ok, ale nie w weekend, domyślnie czasie wolnym. Może być natomiast impreza, w trakcie godzin pracy, ale to się dzieje bardzo rzadko. Pomijając, to ze znajomymi z pracy mogę się spotkać i poimprezować, bez ingerencji wielkiego brata ;)

 

Tak, to też miałem na myśli pisząc o wspólnym wypadzie na obiad. Zwykle to są moi najbliżsi współpracownicy i takie wyjście organizujemy sobie sami. Na większe spędy nie chodzę.

 

Cytat

Naprawdę, nie ma potrzeby organizowania mi mojego czasu ani tym bardziej robienia z miejsca pracy czegoś więcej niż miejsca pracy.

Co powiesz na to, by raz na 3 miesiące wprowadzić wolny poniedziałek dla rodziny? ;) 

 

Jestem za, ale u nas by nie przeszło 🤷‍♂️ ;)

 

Cytat

Idea korpo nie pozwala na myślenie, że przychodzę tu tylko do pracy, idea i język tam stosowany przypomina trochę sekciarstwo, czyli rezygnację z siebie na rzecz ich idei.

 

Masz dużo racji, chyba że trafisz do typowo technologicznej firmy. W Polsce jest takich kilka, ale nie chcę za dużo o tym pisać, bo, jakkolwiek nie wstydzę się niczego, co tutaj kiedykolwiek napisałem, moich znajomych z pracy mogłoby zdziwić moje Red Pillowe postrzeganie świata ;) (na co dzień, w pracy, jestem raczej neutralny w rozmowach, nie pozwalam sobie na aż taką szczerość jak tutaj).

 

Cytat

Masz jednak rację, że miejsce tworzą ludzie. W odwrotną stronę również to działa- jeśli na żonę/męża nie można patrzeć, to nawet nadgodziny przyjmiesz z radością ;) 

 

Jak 50% moich kumpli. Dlatego napisałem ten cały długi akapit o tym, że dziś rodzina/dzieci nie jest już taką wartością jak 2-3 pokolenia temu. I nie ma już do tamtych czasów powrotu 🤷‍♂️

 

41 minut temu, Wielokropek napisał:

EDIT: @SamiecGamma oto link do ciekawego tematu:

https://f.kafeteria.pl/temat-7392045-nie-cierpie-tych-wyjsc-integracyjnych-pracuje-w-korpo/ 

proszę się ze mnie nie śmiać, bo ja sama jestem zażenowana wrzucaniem tematu z kafeterii :D , ale jak tam się wczytasz, to znajdziesz posty, które ładnie pokazują powolny rozkład więzi rodzinnych spowodowany zacieraniem granicy między pracą a domem.

 

Spoko, źródło nie ma znaczenia. Kafeteria to akurat świetne miejsce do studiowania kobiecej natury :D

Jeszcze tam nie wchodziłem, ale to nie wina korpo, tylko mediów społczenościowych: Instagrama i Tindera: to są miejsca, które robią kobietom wodę z mózgu. Niemal każdej dziś się wydaje, że powinna mieć bogatego czada, biznesmena, który ma kilka samochodów, wygląda jak z gazety o męskiej modzie i nie ma żadnych słabości. Większość kobiet jest niezadowolona ze swoich mężów/partnerów. Smartfony i apki zniszczyły relacje międzyludzkie i już nic się nie da z tym zrobić. Będzie tylko gorzej.

 

Cytat

A na Twoje wcześniejsze posty odpowiem w wolnej chwili, co może trochę potrwać, więc z góry przepraszam.

 

Na mnie też już czas. 

Edytowane przez SamiecGamma
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Patton Sama nie wiem. Dziwny to ktoś taki nieszablonowy.

Jak gdzieś byłam na rozmowie kwalifikacyjnej, to zawsze dziewczyny z HR-ów zadawały pytania - jakie oczekiwania ma Pani? Jakie są mocne i słabe strony? I one zadawały te wszystkie pytania z pełną powagą - te oklepane, do bólu schematyczne pytania. A dziwna dziewczyna zadałaby pytanie: Gdybyś mógł wybrać, wolałbyś być gangsterem czy masonem? albo trochę darłaby łacha z tego całego etapu typowych pytań.

Raz spotkałam jedną taką laskę na rozmowie. Czułam, że ona mówiąc o dynamicznym, młodym zespole i jadąc tymi wyświechtanymi zwrotami puszcza oko do mnie i ja w tej samej konwencji odpowiadałam - że potrafię działać pod presją, jestem ołpenmajnded itd. No, to tak z grubsza :D

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Amperka napisał:

Gdybyś mógł wybrać, wolałbyś być gangsterem czy masonem? albo trochę darłaby łacha z tego całego etapu typowych pytań.

No jasne że masonem :D przeszłam?

Mi kiedyś na rozmowie koleś nagle z nienacka kiedy opowiadalam o doświadczeniu zawodowym wypalił: A.... ile wynosi liczba PI?

No ale to nie był "dziwny typ" tylko sprawdzał czy szybko reaguję ;)

 

Kumam o co Ci chodzi, o ludzi którzy wiedzą, że te wszystkie sztywne ramki są powiedzmy umowne i prawdziwa zabawa zaczyna się kiedy się je chociaż na chwilę zdejmuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 16.12.2021 o 13:14, SzatanKrieger napisał:

Póki co nigdy nie spotkałem prawdziwie szczęśliwej osoby, która wstrzymywała rozmnożenie, staram się znaleźć jakiś przykład w głowie ale naprawdę nie mogę. Zawsze tam się kryją w kimś takim jakieś formy zawodu, ukrytego smutku, nieufności, różnych bólów i jakieś formy rozpaczy.

@melody więc dla mnie to w pełni zrozumiałe, że nie chcą przekazywać dalej życia.

Szczęśliwie jednostki chcą się rozmnażać i delektować życiem, smakować je i cieszyć się tym darem by go przekazać dalej. A to, że takich jest mniej i mniej to tylko ukazuje, że coś robimy nie tak w swojej masie.

Najszczęśliwszą kobietą jaką spotkałam jest moja fizjoterapeutka. Bezdzietna kobieta po trzydziestce. Ma chłopaka.

Nigdy nie spotkałam tak zadowolonej z życia osoby. Jednocześnie jest to kobieta naprawdę mądra i inteligentna. Powiedziałabym wręcz, że ja czy moi znajomi z tego samego Uniwersytetu się do niej nie umywamy.

 

Z resztą miałam ostatnio okazję przetestować kolegę z którym przystąpiłam do niektórych projektów i który generalnie wydawał mi się bardziej ogarniający niż ja. Do czasu. Myślenie logiczne i łączenie faktów - jeszcze z czymś takim się nie spotkałam, by ktoś miał problem z odszyfrowaniem np. skrótów zajęć czy lekko zmienionych słów przez słownik. Jeśli taka osoba swoją przyszłość wiąże z maklerką to..... I am out. Przecież tam się wyciąga dosłowne z niedosłownego... widoczne z niewidocznego.

Miałam właśnie takie przeczucie, że on dobrze umie się dostosować do tego co ma jasno określone, a z kolei jak coś jest już nieznajome lub temat nieco bardziej abstrakcyjny bądź nowy, to mózg się wyłącza i pojawia się bug. Widziałam to zmieszanie w jego oczach i w tym jakie słowa w takich momentach produkował.

 

Także podsumowując - nie masz racji, a jak już to jedynie subiektywną.

 

Głośno też jest o tym, że ludzie poprzez dzieci leczą swoje problemy np. małżeńskie. Przecież to jest tak częste. Ci ludzie nie są szczęśliwi.

 

W dniu 16.12.2021 o 13:14, SzatanKrieger napisał:

Co do tego przykładu, to ja osobiście nikomu bym nie zabraniał się rozmnażać nawet jak wypada im oko, ponieważ nie mam na to wpływu tak czy siak i jednostka musi być na tyle odpowiedzialna i rozumna, że sama powinna postanowić czy chce taki problem genetyczny ewentualny dostarczyć dalej. A nawet gdybyś mi dała taką możliwość i od jutra mógłbym kazać takim ludziom się nie rozmnażać i tak bym nie użył tej mocy, ponieważ to sprawa inwidualna - nie mam prawa wtrącać się w czyjeś wybory ponieważ ingerowałbym w czyjeś święte prawo o stanowieniu o sobie.

 

Świadoma produkcja człowieka cierpiącego to egoizm, bezmyślność i bezduszność.

 

W dniu 16.12.2021 o 13:14, SzatanKrieger napisał:

Co jednakowo oznacza, całkowite zaprzestanie rozmnażania wszelkich bytów. Od ludzi, po zwierzęta i po inne formy życia. Wszechświat i planety przestałby się kręcić bo nie byłoby "po co". Atomy, zamarły, świat by stanął i się zapadł. Tym jest właśnie śmierć, brakiem ruchu a więc nie ma mowy o wojnach i nie ma mowy o życiu. 

Poza tym ideały są bardzo ważne, sama przecież pragniesz ideału w mężczyznie, kogoś kto ma serce, dobroć, gdzie w jego ramionach czułabyś się bezpieczna, dobrze, gdzie mogłabyś opuścić kurtyny tzw "silnej" i pozwolić sobie na słabość. To jest właśnie jeden z "ideałów", czyli dążenie do jakiegoś wzoru lub go szukanie, czy też przejawienie go do rzeczywistości.

Ideały nie istnieją, a rozżalanie się nad utopią i tym "co by było gdyby" jest bez sensu.

 

Ja już to wspominałam kiedyś, że politycy będą wciskać co głupszym kryzys demograficzny, ale fakty są takie, że ziemia nie daje rady. Każdy chce mieć swój dom/mieszkanie, swój wóz, swojego iPhona i inne pierdoły. Każdy z nas musi w zimie jakoś ogrzać swój tyłek.

Już jemy syf. Już ciężko znaleźć miejsce do zamieszkania czy zamówić auto z salonu, bo nie ma części. Powietrze w ostatnim tygodniu w Polsce i Krakowie to był istny dramat. A ludzie chcą ten problem jedynie natężać. Absolutna głupota.

 

Politycy mają jasną retorykę - produkujmy więcej roboli. Niech pracują i utrzymują ten system jak domek z kart i nasze tłuste dupy, ale przekażmy to w ładnej formie - patriotyzm, wyludnianie polski, niż demograficzny, emigranci, niebezpieczeństwo.

 

W dniu 16.12.2021 o 13:14, SzatanKrieger napisał:

Ponieważ to już zagadnienia metafizyczne czy filozoficzne. A każdy ma własną filozofię, Ty również. 

Możesz ręką zmazać opcje, że coś jest po śmierci według Twojej aktualnej wizji świata ale to nie oznacza, że faktycznie czegoś tam nie ma. Myślenie racjonalne i logiczne ma swoje pułapki @melody i najczęściej wpadają w nie osoby, które stawiają inteligencję jako ich własną dumę i punkt zaczepienia w tym świecie. 

Bo logicznie rzecz ujmując i racjonalnie, nie powinniśmy być w stanie się komunikować przez te forum. Gdybyś 200 lat temu powiedziała swoim sąsiadom, że będziesz mogła pisać te cudne wiadomości z gościem, który ma w nicku szatan powiedzieliby, że w ogóle "NIE MYŚLISZ RACJONALNIE".

Racjonalność nawet jest względna, ponieważ to co jest racjonalne dla jednego dla drugiego już nie koniecznie. I jedno nie wyklucza drugiego bo OBY DWOJE MOGĄ MIEĆ RACJĘ 🙂

 

Biorąc pod uwagę nie filozofię, a fakty rozczulanie się nad kiepską demografią i cieszenie się, że ktoś tam postanawia przyprowadzić na świat kolejnego człowieka (i jeszcze wielbienie takiej osoby i nadawanie jej pozytywnych przymiotników) jest absolutnie bezmyślne.

 

W dniu 16.12.2021 o 13:14, SzatanKrieger napisał:

Hołdowanie logiki i inteligencji jest dobre dopóki to się sprawdza ale są różne narzędzia poznania rzeczywistości i poleganie na logice i inteligencji jest "mądre" ale może być również niebywale ograniczające.

 

Ale to osoby mniej inteligentne zazwyczaj cieszą się mocniej życiem i są szczęśliwsze, więc pytanie - czy inteligencja jest mądra? A może jej nadmiar jest głupi? 😉

Problem wśród inteligentnych ludzi to to, że myślą za dużo, wiedzą za dużo i czują za dużo, przez co mają zbyt wiele problemów, a to przeciąża ich system nerwowy, głowę i zabiera szczęście.

 

Inteligencja wiele kwestii ułatwia, a wiele komplikuje, lecz szkalowanie osób nieco wydajniej myślących (co robisz tu Ty podprogowo i z czym miałam do czynienia na żywo wielokrotnie) pokazuje tylko Twoje negatywne cechy lub osób wspomnianych.

 

W dniu 16.12.2021 o 13:14, SzatanKrieger napisał:

A wiec bądź sama dopasowana i nie wybierają partnerów niedopasowanych - nie forsuj ich struktury puzzla do swojej.

Zaoszczędzisz sobie i im cierpienia. 

Każdy z nas to robił w tym i ja, chciałem zamienić czyjeś kształty na to by pasowały do mnie, a to nie w porządku robić ze swojego wyobrażenia w głowie i docinać kogoś i przycinać gdzie nam się nie podoba. Jest to nie fair i krzywdzące, bo nawet jak oni nas kochają to przestają bo wymagamy od nich bycia czymś czym nie są, powodując w nich frustracje, cierpienie, ból i zawód. "Ty tez mnie nie kochasz, dopóty się nie zmienię, kiedy dasz mi wolność i pozwolisz mi być tym kim jestem?"

Jeżeli dana jednostka chce się do nas dopasować, to chore gałązki, czy tam sprawy powodujące konflikt dopasuje do nas, aczkolwiek te główne punkty zaczepienia jednak nie będą tak "moduwalne" z reguły. 

Więc, jeśli chcesz mieć kogoś w końcu dopasowanego, bądź sama dopasowana i nie forsuj swojej wizji na kimś, pozwól by odpowiedni puzelek nie jako sam stanął na Twojej drodze. Czasem ten puzzelek, nie jest tym czego byś się spodziewała ale jest tym czegoś szukała i potrzebowała. Pamiętaj o tym.

 

Ja nikogo nie zmieniam i raczej unikam niedopasowań. To nie mój problem.

Wspominałam, ze jesli ktos chce byc ze mna - fajnie, nie - to nie.

 

W dniu 16.12.2021 o 13:14, SzatanKrieger napisał:

Znaczenie ma tylko takie, że jest pochodną tzw "oceniania" i skreślania kogoś kogo się realnie nie poznało chociażby.

Nie bez powodu jest powiedzenie, że ostatni będą pierwszymi a pierwsi ostatnimi - jest w tym pewna mądrość.

Po prostu chodzi o to, by nie oceniać kogoś po okładce, bo w środku może być mieszanka potrzebna do bycia numer uno. Świat zna pełno ludzi, w których nikt nie wierzył a, którzy są wyznacznikami sukcesu. 

By nie być gołosłownym: Shigeru Honda, Cliff Young, Jack Ma, Schwarzenegger, Stallone, czy ten Polak co wygrał chyba na olimpiadzie w łyżwach, gdzie nie miał nawet lodowiska by trenować i naprawdę wielu innych.

Ocenianie kogoś po tym jak zaczynał jest nie w porządku i ważne jest jak ktoś kończy i od czego zaczynał. Są osoby, które metaforycznie mówiąc nie miały nóg i musiały wpierw je sobie wyhodować by móc czołgać się, następnie ledwo spacerować, truchtać i zaś biegać. 

A znaczenie ma to takie, że oceniając kogoś jako przegrywa robisz sobie i komuś krzywdę oraz wyrokujesz a nikt nie powininen wyrokować, jeśli oczywiście chcemy życzysz sobie i innym dobrze. Dawanie wyroków, że "nic z niego/niej nie będzie" jest objawem mało pozytywnym i warto wyrwać taką cechę z korzeniami.

A to już leczenie kompleksów. Ktoś albo ma talent (ukryty/nieukryty) albo nie. Albo będzie pracował na swój sukces albo nie. Albo będzie miał predyspozycje albo nie.

Większość osób które nie rokują, nagle nie zaczną rokować. Tak jest i tyle. Co nie oznacza, że wśród tych osób nie mogą się znaleźć jednostki wybitne, pracowite, albo z predyspozycjami, ALE... to też widać.

 

W dniu 16.12.2021 o 13:14, SzatanKrieger napisał:

Ja wiem, że gdy mi kobieta nie odpisuje to wiem, że ma mnie gdzieś.

Bo gdybym był popularnym jej ukochanym muzykiem, aktorem, nie wiem politykiem to wiem, że by mi odpisała prawie NATYCHMIAST bo inaczej pluła by sobie w brodę gdy ryzykowała stratę kogoś takiego. Nie potrzebowała by tygodnia by się namyśleć i zebrać myśli i w tym nie ma żadnej depresji, "ochotów" czy innych wymówek - umówmy się. Jeśli ktoś chce, szczególnie kobieta to znajdzie czas. 

Dlatego ja już postanowiłem, że jeśli kobieta nie respektuje i nie odpowiada w stosownym czasie to wiem, że czas szukać kogoś na jej miejsce. Kobiety, gdy kochają gwarantuję, że znajdują czas, to samo przyjaciele i bliscy. Nie ma wtedy ghostowania, taktyk z bravo girl i innych wkurwiających narzędzi, do mieszania w głowach. Ja jestem prostym człowiekiem, odpisuje jak tylko mogę i widzę, że dostałem wiadomość. A jak nie mogłem w stosownym czasie odpisać czy coś było ważnego to przepraszam, korona mi z głowy nie spadnie - można? KURWA MOŻNA. Nie ma w tym wielkiej filozofii tylko kult-u-ra, czyli kult słońca, światłości, światła a nie manipulacji.

Jeśli kobieta nie jest w stanie odpisać mi max w ciągu dwóch dni to żegnam choćby wyglądała jak najlepsza laska.

Mój czas jest dla mnie ekstremalnie ważny, posiadać mnie jako kogoś bliskiego to jest niebywały dar i nie dopuszczam, żeby jakaś panna z problemami potrzebowała tydzień by mi odpisać na proste pytanie i jeszcze z bólem dupy, że jak śmiałem mieć w ogóle pytanko. Jak panna chce to niech sobie stosuje takie zagrywki na innych mężczyznach, ja w życiu już do tego nie dopuszczę. Max 2 dni ale to i tak o jeden dzień za dużo, bo jak wspomniałem gdybym był kimś znaczącym publicznie zdecydowanie nie potrzeba by było dwóch dni tylko dwie minuty czy kwestia godzin gdyby była realnie zajęta. Kobiety mają komórki przyklejone do czoła, więc wiesz.

Ale też nie chodzi o to, że jestem jak dyktator i ktoś z wielkim ego kto potrzebuje zapewnień - Nie, w ogóle nie o to chodzi.

Chodzi o szacunek do rozmówcy i jak boga kocham, że będę uczył jak rozmawiać ze mną młode kobiety, bo pozwalałem na zbyt dużo gównażerii w moją stronę i radzę to każdemu facetowi aby odsyłał młode na rekolekcje do rodziców jak odnosić się do mężczyzn.

Z tymi komórkami przyklejonymi do czola to przesada.

 

Generalnie - tak, ale nie zawsze. Jak ktoś będzie np. w depresji to nie będzie miał ochoty na kontakt i wycofywanie się z kontaktów społecznych w takim stanie jest faktem i można to sobie znaleźć w większości artykułów. Sama tak robiłam, choć skapnęłam się niedawno. Gdy dostałam diagnozę i przeanalizowałam sumiennie ostatnie trzy lata. Mam mnóstwo nieotwartych konwersacji na messengerze, ale pewnie do tej pory każdy myśli, że go po prostu olałam. Mam jedną koleżankę, którą faktycznie to zmartwiło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź @melody

 

12 godzin temu, melody napisał:

Najszczęśliwszą kobietą jaką spotkałam jest moja fizjoterapeutka. Bezdzietna kobieta po trzydziestce. Ma chłopaka.

Nigdy nie spotkałam tak zadowolonej z życia osoby. Jednocześnie jest to kobieta naprawdę mądra i inteligentna. Powiedziałabym wręcz, że ja czy moi znajomi z tego samego Uniwersytetu się do niej nie umywamy.

Bardzo możliwe, że tak jest - pisałem są wyjątki, ja osobiście zapoznałem się ale drugą stronę, gdzie kobiety naprawdę widać, że chciałyby małego Jacka ale nie ma kandydata i czasem jest przeszkodą już wiek. No i jak pisałem, nie sugerowałbym "waszego" podejścia przedstawiać większości kobiet, bo jednak są pewne wyjątki.

Jednak dla świadomych kobiet, które nie mają dzieci i nie chcą to jak najbardziej taka droga jest dla nich. 

Jeśli ona jest szczęśliwa, to cóż nam pozostaje? Trzymać kciuki by jej szczęście trwało całe życie :) 

 

12 godzin temu, melody napisał:

Miałam właśnie takie przeczucie, że on dobrze umie się dostosować do tego co ma jasno określone, a z kolei jak coś jest już nieznajome lub temat nieco bardziej abstrakcyjny bądź nowy, to mózg się wyłącza i pojawia się bug. Widziałam to zmieszanie w jego oczach i w tym jakie słowa w takich momentach produkował.

 

Także podsumowując - nie masz racji, a jak już to jedynie subiektywną.

@melody 

Możliwe, że nie mam racji. Piszę to poważnie bez sarkazmu, jestem tylko człowiekiem.

 

12 godzin temu, melody napisał:

Świadoma produkcja człowieka cierpiącego to egoizm, bezmyślność i bezduszność.

 

W pełni to rozumiem, szczególnie ten pogląd, który masz on rzeczywiście jest bardzo logiczny ale w moim rozumieniu świat nie jest takim na jaki wygląda. 

Ale nie chcę tutaj wchodzić do końca w tą tematykę wiec zakończmy.

12 godzin temu, melody napisał:

Ideały nie istnieją, a rozżalanie się nad utopią i tym "co by było gdyby" jest bez sensu.

 

Po prostu inaczej rozumujemy słowo ideał - nic wielkiego.

 

12 godzin temu, melody napisał:

Biorąc pod uwagę nie filozofię, a fakty rozczulanie się nad kiepską demografią i cieszenie się, że ktoś tam postanawia przyprowadzić na świat kolejnego człowieka (i jeszcze wielbienie takiej osoby i nadawanie jej pozytywnych przymiotników) jest absolutnie bezmyślne.

 

Biorąc pod uwagę ten tok rozumowania masz w pełni rację. 

12 godzin temu, melody napisał:

Problem wśród inteligentnych ludzi to to, że myślą za dużo, wiedzą za dużo i czują za dużo, przez co mają zbyt wiele problemów, a to przeciąża ich system nerwowy, głowę i zabiera szczęście.

 

Inteligencja wiele kwestii ułatwia, a wiele komplikuje, lecz szkalowanie osób nieco wydajniej myślących (co robisz tu Ty podprogowo i z czym miałam do czynienia na żywo wielokrotnie) pokazuje tylko Twoje negatywne cechy lub osób wspomnianych.

Nie szkaluję, po prostu są ludzie super inteligentni jak ten znany Rosyjski nie pamiętam czy to był matematyk czy szachista teraz ale koleś bodajżę 220 iq czy coś koło tego. Nie był w stanie praktycznie sam funkcjonować i mieszkał ze swoją mamą. Więc ta zbyt wielka inteligencja, po prostu stała się nie czymś korzystnym a wręcz go poblokowała na innych polach. Dlatego przytoczyłem teraz ten o to przykład, że inteligencja jest oczywiście ważna ale nie możemy hołdować jednej cechy nad inne na przykład nad mądrość bo gościu mimo, że super inteligentny to jest w pewnym sensie kaleką i zamiast żyć to siedzi w tej swojej głowie i głewno finalnie z tego wszystkiego jest. Daj mu super ciężkie zadanie z matmy sobie poradzi, daj mu żyć samemu to sobie nie poradzi. 

12 godzin temu, melody napisał:

ALE... to też widać.

Dobrze @melody ale nie wszystko widać od razu.

12 godzin temu, melody napisał:

Generalnie - tak, ale nie zawsze. Jak ktoś będzie np. w depresji to nie będzie miał ochoty na kontakt i wycofywanie się z kontaktów społecznych w takim stanie jest faktem i można to sobie znaleźć w większości artykułów. Sama tak robiłam, choć skapnęłam się niedawno.

Rozumiem.

Mogę mówić tylko o sobie i z jakimi ludźmi chcę mieć kontakt, wiec dałem przykład, że dla mnie to jest sprawa około dwóch dni w relacji romantycznej. Nie ma mowy, że będę czekał aż łaskawie księżniczka mi odpisze bo musiała swój procesor rozgrzać i wysmęcić jedno zdanie i chuj wie jakie kalkulacje w umyśle zrobić by odpisać prosto. Bez jaj, do tego naprawdę nie potrzeba 3 tygodni. 

Ja przyzwalałem na takie gówna w relacjach i dla mnie no po prostu nie ma opcji, prędzej piekło zamarzanie niż takiej laski nie wywalę z kontaktów. Nie cierpię być zawieszonym i czekać aż ktoś na kiblu znajdzie chwilę by na coś odpisać wypuszczając orkę.

Ja w najgorszych depresjach potrafiłem odpisywać i takich osób szukam, które nie szukają wymówki tylko potrafią odpowiedzieć w rozsądnym czasie. Dla mnie 3 tygodnie czekania czy miesiąc to nie rozsądny czas tylko żart.

Jak coś mam ważnego to pytam i chcę odpowiedzi w ciągu dwóch dni i na takie osoby można liczyć na ludzi, którzy chcą być traktowani jak człowiek. Nie znoszę gierek lasek i tych tanich manipulacji, że laska jest bardziej zajęta od papieża Benedytka 16-stego i nie ma czasu odpisać w ciągu 2 tygodni na coś.

No proszę was dla mnie to śmieszne, ale rozumiem bo to jednak wiodą prym kobiety w ghostowaniu i odpisywaniu w trzech słówkach o ile się doczekasz.  

Na wiadomości z dupy daję tydzień czasu, te ważniejsze to kwestia dwóch dni - nie mam zamiaru czekać na kobiety, bo są z was egzemplarze, które nie szanują czasu innych i według mnie należy takie coś ukrócić. 

Poza tym jak pisałem, dziwnym trafem gdybym był ulubionym muzykiem, kimś znanym to i depresja by nie była przeszkodą ;) 

 

Tak w ogóle, to prędzej gołębia człowiek by dostał od przyjaciela z innego kraju niż laska by swoją zgrabną pupkę ruszyła i wysmęciła kilka słów, jaki to jest żal ogólnie, że kurwa gołąb z Mołdawii prędzej przyleci niż laska weźmie komórkę z kieszonki i odpisze zdanie. 

Straszne czasy.

Na szczęście dla mnie to już przeszłość, zmieniłem się i na co sobie pozwalam również się zmieniło. Laski bo maja swoich paziów a ja spokój. 

Do mnie się podchodzi z szacunkiem gracją, taktem a nie zachowaniami jak dziecko.

Chce dziecko laska to niech sobie idzie do innych chłopaków. Chce mężczyznę to niech lepiej nauczy się podchodzić do mnie jak mężczyzny. 

Ale dobra, Ty masz swoje podejście i graz ja tam nie mam z tym problemu.

 

Dobra @melody ja się wyłączam z tej dyskusji. Bo to już off top. 

 

Dziękuje za rozmowę i wymianę poglądów, wszystkiego dobrego.

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli mnie pamięć nie myli użyłem słów "wydaje się" możesz to odnieść do podpunktów pierwszego i drugiego. Bo te dwa słówka są odpowiedzią na Twoje podpunkty.

 

Wszystkiego dobrego @Wielokropek wspaniale było Cię poznać i dziękuje za wszystko i za wspólny udział we forum.

Prosiłbym już o nie cytowanie mnie i w miarę możliwości zakopanie wszelkich urazów, agresji i chęci odegrania się. Mimo, że użyłaś określeń jak "Jesteś śmieszny" (w innym temacie kilka dni temu, osobiście uważam za niezbyt w porządku taką odzywkę), po czym słyszę raptem parę dni później, że jestem tchórzem i osobom nie zdolną do zmiany jakiegoś negatywnego zachowania. Są co by nie mówić dosyć umniejszające, agresywne i na swój sposób chamskie słowa. Uznajmy, że jesteśmy kwita.

Ja Ci dowaliłem, ty mi dowaliłaś i gra. Masz rację @Wielokropek nie powinien tego robić, ani nawet insynuować ale stało się.

 

Nasz kontakt uważam w tym momencie jako zakończony oraz to pożegnanie. 

Uprzejmie proszę o nie eskalowanie dalszych nieporozumień.

 

Niech Ci się wiedzie i bądź szczęśliwym wielokropkiem. 

Wszystkiego dobrego.

 

 

Edytowane przez SzatanKrieger
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.