Skocz do zawartości

Nie umiem się dogadać z bratem


Niepoprawny

Rekomendowane odpowiedzi

Drodzy koledzy,

 

Mnie i mojego brata dzielą 4 lata.

Od zawsze mieliśmy inne charaktery i o ile kiedy byliśmy młodsi, większość spraw załatwialiśmy sprzeczką o tyle w wieku 20+ zacząłem być świadom, że nie tędy droga. 

 

Kiedy wyrosłem na tyle, że zrozumiałem iż przemoc niczego nie rozwiązuje zacząłem próbować rozmawiać z młodszym pedantycznym, zakompleksionym (aczkolwiek przystojniejszym ode mnie) bratem perfekcjonistą. 

Wszystkich ludzi z mojego otoczenia zaczęła obowiązywać zasada:

Nie umiesz się dogadać? Przejawiasz zachowania patologiczne? Ucinam kontakt i wierzcie mi, ucinałem. 

 

No i tutaj wkracza mój kochany brat. 

Podczas rozmowy wystarczy jedno jego nielogiczne, pozbawione sensu zdanie w babskim stylu i mi opadają ręce... 

Próby argumentowania ? Nie ma szans.

Rozmowa opiera się na krzyku. 

 

Kiedy mówię: 

Spróbował byś mi nie rozkazywać tylko powiedzieć coś normalnie bez "tego tonu" - wtedy było by mi łatwiej wykonać pewne rzeczy o które mnie prosisz. 

 

Wtedy mili państwo zaczyna się

"bo ty jesteś taki"

"Bo ty nie nic nie zrobisz"

"Bo TY bo TY bo TY!" 

 

Nie wiem dlaczego, w wieku lat +20 mój kochany braciszek nie zrozumiał jeszcze, że rozmowa nie może opierać się na takich fundamentach jak "masz zrobić" "bo ty" albo "ma tak być bo tak" 

NA SAMYCH AGRESYWNYCH ATAKACH. 

 

Panowie, może to się wydawać śmieszne...

 

Ale zaczynam nie wytrzymywać psychicznie przybywania z nim w jednym pokoju - poważnie 

 

Aktualnie,

W tej chwili jestem gotowy powiedzieć mu , że nie chcę z nim już więcej rozmawiać. NIGDY 

Z drugiej strony na prawdę go kocham. 

 

Aktualnie mieszkamy razem, ale robię wszystko co w mojej mocy, żeby się wynieść, możliwe że od nowego roku wleci na konto 4k+ 

 

Panowie, podzielcie się doświadczeniem,

Udało wam się porozumieć z rodzeństwem ? 

To przecież rodzina 

Musi być sposób żeby było dobrze 😕

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszesz to dajesz sobą pomiatać. Nie wiem czy się go boisz, nie byłem w takiej sytuacji bo ogólnie rzadko mi się kto kolwiek sprzeciwia(jestem wybuchowy, nie pozorny)  zawsze stawiam na swoje. I też nie piszesz dokładnie czemu krzyczy, i o co się tak do Ciebie zwraca, bo coś źle zrobiłeś? Zawiniles?

Jesteś młodszy czy starszy? 

Musisz miec zasady. Jestem najmłodszy. Mam brata średniego i najstarszego. Z średnim zajebisty kontakt. A najstarszy? 

 

Kiedyś potrzebował pomocy,(słaby kontakt mielismy zawsze) 

 

Akurat byłem na urlopie, poszliśmy na piwo, mówił że zdradził żonę i będzie miał dziecko z inną, i nie wie co robić, zapytał czy zwolnie mu mieszkanie (dam wypowiedzenie lasce, która była grzeczna, zero imprez, hajs na czas, bezproblemową) myślę ok. To mój brat, trzeba pomoc rodzinie, jest w ciężkiej sytuacji. 

 

I co. Pomieszkal z ta nowa pancia, dziećmi u mnie za poldarmo, a kiedy się wyprowadzał to nie dowiedziałem się tego nawet od niego, tylko od rodziny

 

"No wiesz, twój brat pytał czy ogarne auto, żeby przewieźć rzeczy"

 

 

Zero kurwa kultury, wypowiedzenie powinno być dawane z głową miesiąc wcześniej jak już. A nie dowiaduje się kilka dni przed przeprowadzka i to nie od niego. 

 

Także dostał pomoc, ale już drugi raz napewno nie dostanie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Niepoprawny napisał:

Kiedy mówię: 

Spróbował byś mi nie rozkazywać tylko powiedzieć coś normalnie bez "tego tonu" - wtedy było by mi łatwiej wykonać pewne rzeczy o które mnie prosisz. 

 

W "spróbowałbyś" brakuje według mnie stanowczości. Ja bym powiedział: "Nie mów tak do mnie, bo JA źle się z tym czuje.". Jak to nie poskutkuje, to poszedłbym dalej swoją drogą i na brata bym się nie oglądał. Nie tłumaczył bym się, bo tłumaczyć się nigdy nie wolno. I nie próbowałbym strofować brata, bo to absolutnie nic nie zmieni. 

 

Tutaj coś więcej ciężko powiedzieć nie znając kontekstu ale te "Bo Ty!", "Bo Ty jesteś taki / owaki" to mogą świadczyć o rysie narcystycznym (nie mylić z zaburzeniem narcystycznym). Osoba z rysem narcystycznym nie zwróci się ku sobie, swoim emocjom i realnej wizji siebie. Jej poczucie wartości i miejscowienie kontroli będzie leżało poza jej osobą i poprzez próbę dewaluacji wszystkich w koło próbuje się wybić na "ponad przeciętność". 

 

Próba wjazdu na Ciebie jest tylko chęcią podłechtania ego, wybicia się "ponad przeciętność" i odsunięcia problemu od własnej osoby. Wszelka krytyka jest objawem niskiego poczucia własnej wartości. Ludzie o wysokim poczuciu własnej wartości nie krytykują. Zmieniać możemy tylko siebie, i mierzyć się z emocjami możemy tylko "w sobie".

 

Wspaniałości Ci życzę.

Edytowane przez HumanINC
ps
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, elogejter napisał:

Z tego co piszesz to dajesz sobą pomiatać. Nie wiem czy się go boisz, nie byłem w takiej sytuacji bo ogólnie rzadko mi się kto kolwiek sprzeciwia(jestem wybuchowy, nie pozorny)  zawsze stawiam na swoje. I też nie piszesz dokładnie czemu krzyczy, i o co się tak do Ciebie zwraca, bo coś źle zrobiłeś? Zawiniles?

Jesteś młodszy czy starszy? 

Jestem starszy, sytuacja wygląda w ten sposób, od kiedy przestałem używać przemocy żeby cokolwiek tłumaczyć,

(5 lat sportów walki za mną a kopnę na 2 metry spokojnie) 

Tak żebyś zrozumiał a żeby nie wyszło to w ten sposób, że się wywyższam:

Mentalnie ten chłopak jest dnem, nie przyjmuje logiki, nie rozumie, że krzywdzi słowem i sprawia mi przykrość. 

 

Mam go pier....ąć poraz tysięczny? 

Mną już dawno zwierzęce instynkty nie rządzą.

A oliwy do ognia dodaje fakt, że NIKT nie potrafi mnie tak na prawdę wkurwić, nikt poza nim 

Kilka lat mi zajęło opanowanie psyche na pospolitych ludzi, ale na nim mi zależy i jego słowa mają dla mnie znaczenie i tutaj nie umiem zastosować zasady "że jego słowa to tylko ujadający za bramą pies podczas kiedy przechodzę ulicą"

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Niepoprawny 

 

Jak siły używałeś i nie pomogło to już nie wiem jak pomóc, z reguły siły nigdy nie używałem ale jak mnie ktoś wkurwi to potrafię tak podnieść głos, że się po prostu nie odzywa. I są to nawet osoby starsze odemnie. 

 

Może rozmowa, jesteście braćmi i powinniście się szanować wzajemnie, jak nie rozumie to niech wypierdala i tyle. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Niepoprawny napisał:

Kilka lat mi zajęło opanowanie psyche na pospolitych ludzi, ale na nim mi zależy i jego słowa mają dla mnie znaczenie i tutaj nie umiem zastosować zasady "że jego słowa to tylko ujadający za bramą pies podczas kiedy przechodzę ulicą"

 

Dlaczego Ci na nim zależy? Skoro jemu nawet na nim samym nie zależy. Zależeć ma Ci tylko na jednej osobie - Tobie samym.  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, HumanINC napisał:

 

W "spróbowałbyś" brakuje według mnie stanowczości. Ja bym powiedział: "Nie mów tak do mnie, bo JA źle się z tym czuje.". Jak to nie poskutkuje, to poszedłbym dalej swoją drogą i na brata bym się nie oglądał. Nie tłumaczył bym się, bo tłumaczyć się nigdy nie wolno. I nie próbowałbym strofować brata, bo to absolutnie nic nie zmieni. 

 

Tutaj coś więcej ciężko powiedzieć nie znając kontekstu ale te "Bo Ty!", "Bo Ty jesteś taki / owaki" to mogą świadczyć o rysie narcystycznym (nie mylić z zaburzeniem narcystycznym). Osoba z rysem narcystycznym nie zwróci się ku sobie, swoim emocjom i realnej wizji siebie. Jej poczucie wartości i miejscowienie kontroli będzie leżało poza jej osobą i poprzez próbę dewaluacji wszystkich w koło próbuje się wybić na "ponad przeciętność". 

 

Próba wjazdu na Ciebie jest tylko chęcią podłechtania ego, wybicia się "ponad przeciętność" i odsunięcia problemu od własnej osoby. Wszelka krytyka jest objawem niskiego poczucia braku własnej wartości. Ludzie o wysokim poczuciu własnej wartości nie krytykują. Zmieniać możemy tylko siebie, i mierzyć się z emocjami możemy tylko "w sobie".

 

Wspaniałości Ci życzę.

Mieliśmy trudne dzieciństwo , bez matki.

Zawsze zastanawiałem się z czego wynikają moje "stany" znajdowałam źródła i starałem się to prostować. 

Siłownia , sporty walki , studia, muzyka, psychologia, autoterapia, każda z tych form samoleczenia u mnie dołożyła swoją cegiełkę do obecnego Ja.

Teraz mogę powiedzieć, że jestem stabilny , mam tytuł inżyniera, kobietę która idzie za mną.

Pomimo tego wszystkiego mój brat gnojek potrafi mnie wpędzić w poczucie winy bo nie zbiorę trzech okruchów których zwyczajnie nie zauważyłem. Wolę słuchać argumentowania kobiet niż jego...

 

ALE, wiem, że miał ciężko tak jak ja i co najgorsze nie umiem mu przekazać tego czego się nauczyłem i do czego doszedłem ciężką pracą. Każda trudniejsza rozmowa kończy się na moim odwrocie - nie bo jestem słabszy tylko dlatego że jestem silniejszy i mógłbym go bardzo łatwo zranić.

8 minut temu, elogejter napisał:

@Niepoprawny 

 

Jak siły używałeś i nie pomogło to już nie wiem jak pomóc, z reguły siły nigdy nie używałem ale jak mnie ktoś wkurwi to potrafię tak podnieść głos, że się po prostu nie odzywa. I są to nawet osoby starsze odemnie. 

 

Może rozmowa, jesteście braćmi i powinniście się szanować wzajemnie, jak nie rozumie to niech wypierdala i tyle. 

Siły używałem aż zdałem sobie sprawy że to destrukcyjnie dla mnie i dla niego. 

Aktualnie nawet z nowo poznanymi tak staram się prowadzić dialog, żeby nie chcieli nawet mnie wkurwiać. To lepsze niż mieć agresywną postawę, 

10 minut temu, HumanINC napisał:

 

Dlaczego Ci na nim zależy? Skoro jemu nawet na nim samym nie zależy. Zależeć ma Ci tylko na jednej osobie - Tobie samym.  

Dlatego, że kiedy nasz ojciec odejdzie, zostaniemy na tym świecie sami - tylko nas dwóch 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Niepoprawny napisał:

Pomimo tego wszystkiego mój brat gnojek potrafi mnie wpędzić w poczucie winy bo nie zbiorę trzech okruchów których zwyczajnie nie zauważyłem. Wolę słuchać argumentowania kobiet niż jego...

 

ALE, wiem, że miał ciężko tak jak ja i co najgorsze nie umiem mu przekazać tego czego się nauczyłem i do czego doszedłem ciężką pracą. Każda trudniejsza rozmowa kończy się na moim odwrocie - nie bo jestem słabszy tylko dlatego że jestem silniejszy i mógłbym go bardzo łatwo zranić.

 

To że jest pedantem, to jest jego problem a nie Twój. Jak mu nie pasuje nieidealnie wypucowana podłoga, ani nie zebrane co do jednego okruszki to niech sam sprzątnie. Nie jesteś na świecie po to aby za każdym razem realizować kogoś plan na życie i dostosowywać się do zaburzeń drugiej osoby. Nigdy nie osiągniesz poziomu zadawalającego jego oczekiwania. Będziesz gonił króliczka oczekiwań nigdy ich nie osiągając przez co wpędzisz się w zaburzenia kompulsywne, ataki paniki i inne niefajne rzeczy. Idąc tą drogą nie osiągniesz stanu constans, który jest celem samym w sobie. 

 

Nic mu nie jesteś winny i nic nie musisz mu przekazywać. Uczyć albo przekazywać wiedzę można tylko wtedy jak ktoś chce się uczyć. Dawać rady, można tylko wtedy kiedy proszą nas o radę. Trudne rozmowy z Twoim bratem zostaw terapeucie Twojego brata. Ty żyj swoim ziomek.

 

Spokojna głowa przede wszystkim. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, HumanINC napisał:

 

To że jest pedantem, to jest jego problem a nie Twój. Jak mu nie pasuje nieidealnie wypucowana podłoga, ani nie zebrane co do jednego okruszki to niech sam sprzątnie. Nie jesteś na świecie po to aby za każdym razem realizować kogoś plan na życie i dostosowywać się do zaburzeń drugiej osoby. Nigdy nie osiągniesz poziomu zadawalającego jego oczekiwania. Będziesz gonił króliczka oczekiwań nigdy ich nie osiągając przez co wpędzisz się w zaburzenia kompulsywne, ataki paniki i inne niefajne rzeczy. Idąc tą drogą nie osiągniesz stanu constans, który jest celem samym w sobie. 

 

Nic mu nie jesteś winny i nic nie musisz mu przekazywać. Uczyć albo przekazywać wiedzę można tylko wtedy jak ktoś chce się uczyć. Dawać rady, można tylko wtedy kiedy proszą nas o radę. Trudne rozmowy z Twoim bratem zostaw terapeucie Twojego brata. Ty żyj swoim ziomek.

 

Spokojna głowa przede wszystkim. 

Jest młodszy , jest moim bratem , kiedyś jedyną rodziną,

Czy tędy droga ? Im bardziej mam wyjebane w to co mówi tym bardziej mu odpierdala i się "czepia" 

Zwyczajnie chciałbym mieć dobre relacje z bratem i ojcem, 

Ale nie da się rozmawiać bez ich udowadniania wyższości, czują się zagrożeni?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Współczuje bo brat to jednak brat. Wydaje mi się, że najlepiej zrobi wam jak jeden wypierdoli z mieszkania, będziecie mieli rzadszy kontakt to zmieni się perspektywa. 

Jeszcze rok temu brat mieszkał u nas i mimo że mieliśmy i mamy dobry kontakt to dość często kłóciliśmy się o drobne sprawy (podział obowiązków itd.). Ja jestem 5 lat młodszy i powiem ci szczerze, że z mojej perspektywy to było tak, że on sobie ubzdurał prawo do zwalania na mnie części rzeczy tylko dlatego, że jestem młodszy.

Wkurwiało mnie to niemiłosiernie, a najgorsze było to, że nic do niego nie trafiało. On serio myślał, że robi wszystko zajebiście i tylko ja się przypierdalam do niego kiedy np. mówiłem mu, żeby starał po sobie podłogę w kiblu bo jest kurwa cała mokra po jego wyjściu z prysznica. Żadne argumenty do niego nie trafiały, myślał że robię mu na złość każąc zmyć te podłogę, nie brał w ogóle pod uwagę, że mnie może po prostu denerwować woda w kiblu. 

Nie mówię że tak jest u ciebie, ale często bywa tak, że starsze rodzeństwo z racji tego że X lat wcześniej miało znaczną przewagę intelektualną nad młodszym (wiadomo w młodości nawet dwa lata to duża różnica) w dorosłości nadal myśli, że ma do czynienia z kimś głupszym i podświadomie zaniża wagę słów młodszego. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Niepoprawny napisał:

Czy tędy droga ? Im bardziej mam wyjebane w to co mówi tym bardziej mu odpierdala i się "czepia" 

Zwyczajnie chciałbym mieć dobre relacje z bratem i ojcem, 

Ale nie da się rozmawiać bez ich udowadniania wyższości, czują się zagrożeni?

 

Oczywiście, że się wkurwia bo jak ktoś może być kontent jak niewolnik mu spod bata spierdala? Chodziłeś jak w zegarku, a teraz zaczynasz stawiać wymagania? On przekonany o swojej zajebistości i Twojej uległości już się przyzwyczaił do tego, a Ty teraz masz czelność się sprzeciwiać i mówić nie?

 

Ja też chciałbym aby było dobrze. Też chciałbym mieć normalne relacje, no ale nie mam. No i co zrobisz? Nic nie zrobisz. Skup się na sobie, i rozwijaj swoje zasoby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, HumanINC napisał:

 

Oczywiście, że się wkurwia bo jak ktoś może być kontent jak niewolnik mu spod bata spierdala? Chodziłeś jak w zegarku, a teraz zaczynasz stawiać wymagania? On przekonany o swojej zajebistości i Twojej uległości już się przyzwyczaił do tego, a Ty teraz masz czelność się sprzeciwiać i mówić nie?

 

Ja też chciałbym aby było dobrze. Też chciałbym mieć normalne relacje, no ale nie mam. No i co zrobisz? Nic nie zrobisz. Skup się na sobie, i rozwijaj swoje zasoby.

Perspektywy są 😉

Zrobiłem 6km na raz biegiem i powiem Ci pomogło , dzięki za wskazanie kierunku.

 

Wszystkiego dobrego 🙋

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego się tak czasami dzieje bo to brat. ( możliwe że jest tam jakaś dziecinna rywalizacja

Możliwe że w dzieciństwie była hierarchia i jak sami zostawaliście bo nie było rodziców w domu w tym czasie to przeważnie  ktoś z rodzeństwa starszy w tym czasie " rządził "

A teraz jest dorosły i dlaczego miałby Cię słuchać? Każdy niech robi ze swoim życiem jak uważa. ( czasami ludzie nie mogą przeboleć tego "dlaczego wszyscy nie robią tak jak ja chcę" 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zależy Ci na nim dlatego jego słowa ranią, zależy czyli współzależność emocjonalna.

Może na dziś po prostu nie ma rozwiązania tej sytuacji.

 

Nie sądzę aby blokowanie emocji wkurwu było dobrą drogą i nie mówię tu o wyładowaniu się na kimś tylko o swobodnym przepływie.

 

Czasami najlepszym co możemy zrobić to po prostu być przy kimś bez próby naprawiania czy zmiany.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też mam trudne relacje z bratemi powiem tylko jedno, jeśli on nie ma takich intencji jak Ty, nie chce się dogadać i normalnie ze sobą rozmawiać, to choćbyś stawał na chuju niczego to nie zmieni. Do tanga trzeba dwojga i tak jest z każdą relacją, nie tylko z kobietami. Żeby wasza relacja uległa poprawie to musi wyjść też jakaś inicjatywa ze strony brata. 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Ace of Spades napisał:

Obiecujący początek postu - pisany wierszem.

Szkoda, że nie pociągnąłeś wiersze całego postu.

Mnie i mojego brata dzielą 4 lata.

Raz promienieję przy nim 

Raz niecne figle mi płata. 

 

Mnie i mojego brata dzielą 4 lata.

Czasu kawałek niby 

A wydawać się zdaje, jak krata.

 

Mnie i mojego brata...

 

 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam podobą sytuację. Jesteście w pewnym sensie skazani na siebie, emocjonalnie. Główkowałeś już na pewno i przerabiałeś niezliczoną ilość scenariuszy zanim napisałeś tutaj... Ja to robię od hmmm 15 lat.. I jaki efekt? Znikomy... U mnie akurat inne czynniki grają niż w Twojej sytuacji, ale wnioski nasuwają się smutne, znikomy kontakt, znikoma znajomość, widzenie się na święta lub przy okazji pogrzebów. Tak po prostu czasem jest i patrząc przez pryzmat 15 lat które mega inwestowałem w rozwój młodszego brata, żeby koleś nie był kolejnym pizdeuszem jest jak krew w piach. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Chcni napisał:

Też mam trudne relacje z bratemi powiem tylko jedno, jeśli on nie ma takich intencji jak Ty, nie chce się dogadać i normalnie ze sobą rozmawiać, to choćbyś stawał na chuju niczego to nie zmieni. Do tanga trzeba dwojga i tak jest z każdą relacją, nie tylko z kobietami. Żeby wasza relacja uległa poprawie to musi wyjść też jakaś inicjatywa ze strony brata. 

Doskonale to rozumiem, wszystko było by dobrze gdyby nie działał na mnie jak zapalnik 😅 wtedy znosił bym jego jazdy jak każdego innego człowieka... Czyli wiadomo jak.

3 minuty temu, Alejandro Sosa napisał:

Mam podobą sytuację. Jesteście w pewnym sensie skazani na siebie, emocjonalnie. Główkowałeś już na pewno i przerabiałeś niezliczoną ilość scenariuszy zanim napisałeś tutaj... Ja to robię od hmmm 15 lat.. I jaki efekt? Znikomy... U mnie akurat inne czynniki grają niż w Twojej sytuacji, ale wnioski nasuwają się smutne, znikomy kontakt, znikoma znajomość, widzenie się na święta lub przy okazji pogrzebów. Tak po prostu czasem jest i patrząc przez pryzmat 15 lat które mega inwestowałem w rozwój młodszego brata, żeby koleś nie był kolejnym pizdeuszem jest jak krew w piach. 

Wiem o tym , w obecnej chwili wyjechał na studia i przyjeżdża w każdy weekend.

Najśmieszniejsze jest to, że gdybym tylko chciał to w razie kolejnej durnej na wskroś pyskówki mógłby zaliczyć nokaut.

A pomimo to czuję niepokój kiedy ma wrócić bo wiem, że zaraz będzie jazda o byle gówno 😂

Wystarczy że, źle odłożę buty albo nie wsunę krzesła. 

Ostatnio np. stanąłem na jego miejscu parkingowym o zgrozo( całe jebane podwórko ma na parkowanie haha)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napierdalanie się też przerabiałem, chyba najgorsza wtopa w jaką możesz pójść, jak jest koleś nie do przejścia do mu ustąp, aczkolwiek starałbym się unikać jak ognia sytuacji w której będziesz zmuszony ustępować. Dystans i tyle możesz zrobić, chłód i życie swoim życiem, niestety nie widzę innych opcji.

Edytowane przez Alejandro Sosa
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 hours ago, Niepoprawny said:

 

Mam go pier....ąć poraz tysięczny? 

6 hours ago, Niepoprawny said:

kiedy wyrosłem na tyle, że zrozumiałem iż przemoc niczego nie rozwiązuje zacząłem próbować rozmawiać

 

5 hours ago, Niepoprawny said:

siły używałem aż zdałem sobie sprawy że to destrukcyjnie dla mnie i dla niego. 

 

Czyli co, byłeś chujem i spuszczałeś wpierdol kilka lat młodszemu bratu, a teraz się dziwisz i masz żal, że ma cię w dupie i uważa cię za chuja i wroga?

Nie da się zbudować zdrowej relacji na przemocy i braku zaufania.

Spierdoliłeś sprawę, a teraz oczekujesz, że na strzelenie palcami brat do ciebie przyleci merdając ogonem, bo ci się tak uwidziało? Bo uważasz, że ci się należy? Nic ci się nie należy. Na wszystko trzeba zapracować.

Serio nie widzisz patologii swojego myślenia?

Jego zachowanie jest zdrowe i normalne - spieprzyłeś sprawę, straciłeś jego zaufanie, nie zrobiłeś niczego, żeby zdobyć jego szacunek (wpierdolem się zdobywa szacunek tylko u kompletnych pojebów), więc ma cię w dupie, dokładnie tak jak powinien. Traktuje cię jak agresora i jak tylko zaczyna dostrzegać sygnały wrogości, włącza mu się także agresja i ci się odszczekuje. Normalne. 

 

Dodam jeszcze jedno: znęcanie się nad bliskimi nie polega tylko na spuszczaniu wpierdolu. Przeczytaj sobie, w jaki sposób piszesz o bracie, i zastanów się, co to o tobie mówi i o twoim stosunku do niego. Jak ja cię czytam, to gdybyś był moim bratem, to nawet bym ci swojego numeru telefonu nie dał, żebyś kurwa przypadkiem do mnie nie zadzwonił.

 

Podpisano: najmłodszy z czworga braci. Dziękuję bogom, że żaden z moich braci nie przypominał ciebie. Mamy normalne, zdrowe stosunki, są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Żaden nie wpadł na pomysł, że pranie młodszego i słabszego to jest sposób na okazanie swojej "wyższości" i "racji". 

 

6 hours ago, Niepoprawny said:

nie rozumie, że krzywdzi słowem i sprawia mi przykrość.

Buuu huu, biłem brata, a on teraz jest dla mnie niemiły, jaki z niego wstrętny nielogiczny przemocowiec, buuuu huuu, użalcie się nade mną, to JAAAA jestem ofiarą, to on MNIEEEE prześladuje.

Weź i dorośnij.

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Sundance Kid napisał:

 

 

Czyli co, byłeś chujem i spuszczałeś wpierdol kilka lat młodszemu bratu, a teraz się dziwisz i masz żal, że ma cię w dupie i uważa cię za chuja i wroga?

Nie da się zbudować zdrowej relacji na przemocy i braku zaufania.

Spierdoliłeś sprawę, a teraz oczekujesz, że na strzelenie palcami brat do ciebie przyleci merdając ogonem, bo ci się tak uwidziało? Bo uważasz, że ci się należy? Nic ci się nie należy. Na wszystko trzeba zapracować.

Serio nie widzisz patologii swojego myślenia?

Jego zachowanie jest zdrowe i normalne - spieprzyłeś sprawę, straciłeś jego zaufanie, nie zrobiłeś niczego, żeby zdobyć jego szacunek (wpierdolem się zdobywa szacunek tylko u kompletnych pojebów), więc ma cię w dupie, dokładnie tak jak powinien. Traktuje cię jak agresora i jak tylko zaczyna dostrzegać sygnały wrogości, włącza mu się także agresja i ci się odszczekuje. Normalne. 

 

Dodam jeszcze jedno: znęcanie się nad bliskimi nie polega tylko na spuszczaniu wpierdolu. Przeczytaj sobie, w jaki sposób piszesz o bracie, i zastanów się, co to o tobie mówi i o twoim stosunku do niego. Jak ja cię czytam, to gdybyś był moim bratem, to nawet bym ci swojego numeru telefonu nie dał, żebyś kurwa przypadkiem do mnie nie zadzwonił.

 

Podpisano: najmłodszy z czworga braci. Dziękuję bogom, że żaden z moich braci nie przypominał ciebie. Mamy normalne, zdrowe stosunki, są moimi najlepszymi przyjaciółmi. Żaden nie wpadł na pomysł, że pranie młodszego i słabszego to jest sposób na okazanie swojej "wyższości" i "racji". 

 

Buuu huu, biłem brata, a on teraz jest dla mnie niemiły, jaki z niego wstrętny nielogiczny przemocowiec, buuuu huuu, użalcie się nade mną, to JAAAA jestem ofiarą, to on MNIEEEE prześladuje.

Weź i dorośnij.

Szczerze,

Czekałem na komentarz z tej strony medalu, bardzo dobrze że to przedstawiłeś w ten sposób bracie.

Z perspektywy bycia tym młodszym. 

Po kolei: 

Czy byłem chujem tych naście lat temu, kiedy jeszcze relacje z bratem miałem na względnie dobrym poziomie? 

Myślę , że masz rację byłem, ale nie w wymiarze jaki opisujesz. 

Kiedy była kłótnia, czy jaka kolwiek sprzeczka, to była - nie zawsze kończyło się to bijatyką , czy "obijaniem" młodszego jak to nazwałeś.

Mam rozumieć, że mogłeś ciskać starszych braci bez przerwy a oni nie reagowali? Mogłeś być małym skurczybykiem bezkarnie? Ciekawe.

 

Do użycia siły (pamiętaj, że byliśmy tak na prawdę dziećmi) dochodziło rzadko, jednak nazbierało się tego na przestrzeni tych NASTU lat. 

Dlatego w ten sposób o tym pisałem.

 

"Nie da się zbudować zdrowej relacji na przemocy i braku zaufania." 

 

Zgadzam się z tobą, nigdy od kiedy pamiętam nie mieliśmy zdrowej relacji , kiedy kablował-dostawał, kiedy przesadzał z ilością wyzwisk w moją stronę jako młodszy rozpieszczony brat- tak dostawał! Tak to wyglądało.

 

W tym miejscu to ja proszę ciebie o wyrozumiałość, byłem 11 latkiem bez matki, którego nikt nie uczył jak rozwiązywać takie problemy poza "klapsem" Ja sam potrzebowałem czasu, żeby się wszystkiego nauczyć i do tego dojść, to nie była łatwa droga.

To był okres przeplatanego braku pewności siebie wraz z wszechogarniającym wstydem spowodowanym jak teraz myślę depresją- no bo jak to Coś może być ze mną nie tak ? Tata nie ma czasu na moje problemy.

 

Nie byłem takim farciarzem jak ty, mogłeś obserwować 3 starszych braci z którymi się dogadywałeś.

I...

Cieszę się, że miałeś/masz dobre relacje z braćmi, ja nie mam.

 

 

To były te pojedyncze dni, jednak...

 

Kiedy potrzebował pomocy byłem zawsze, na prawdę zawsze i był taki czas, że dużo się ode mnie uczył. 

I mogę Cię zapewnić, że masę dobrych wzorców ma po mnie, nie po ojcu.

Różnica charakterów między nami jest wręcz horrendalna , ogień i woda.

 

Może i nie powinien brać mojego "numeru telefonu" 

 

Co nie znaczy, że przyszedł "czas zapłaty" i może sobie wszystko odkuć. 

Ja wtedy miałem lat 11 on pewnych rzeczy nie rozumiałem zwyczajnie 

On jest po 20stce i chyba sytuacja wygląda z lekka inaczej.

 

PS. 

Chciałbym, mieć normalnego młodszego brata , może takiego jakim ty byłeś - nie odchylonego o 180* co niestety po części jest winą mojego chujostwa ale hola hola 

 

Oboje jesteśmy dorośli i jeden z nas pracował nad swoimi demonami a drugi chyba nie bardzo. 

 

Starałem się trzymać emocje na wodzy, życzę Ci wszystkiego najlepszego chłopie i dziękuję za inny ogląd sytuacji ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak to między braćmi bywa czy tez młodymi kogutami nieraz jest ostro bo gdzie dwa samce chcą dominować tam się dzieje.

Kolejna sprawa życie na małej przestrzeni do tego z odmiennym charakterem, ideami, zasadami, poglądami

gdzie nie można normalnie się dogadać, znaleźć kompromis powoduje duży dyskomfort zarówno u jednego jak i drugiego.

Nigdy nie myślałeś w ten sposób, że ty możesz mieć więcej cech ojca a on matki czyli dwa przeciwstawne typy.

Czasami najlepszym sposobem jak ktoś wyżej napisał trzeba uciąć relacje do minimum i się w ostateczności wyprowadzić jak najdalej.

Z rodziną to się dobrze wychodzi na zdjęciu bo w dorosłym życiu każdy ma swoje potrzeby, interes do ugrania kosztem drugiego.

Od dziecka też jest między braćmi rywalizacja jak jednemu się udaje to drugi próbuje nadrabiać gorzej jak sobie nieradzi wtedy zaczyna

rodzić się zazdrość w konsekwencji nienawiść.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak koledzy pisali wyżej. Uciąć relacje do minimum. Od siebie dodam: z toksykami/narcyzami, krótkie i zwięzłe komunikaty. Nie wdawać się w sprzeczki. Nie opowiadać niczego o sobie, podawać proste komunikaty. Jak rozmówca nie odbiera co się do niego mówi (a odbiera na pewno, tylko udaje że nie odbiera),to nie powtarzać się.

 

Im bardziej będzie ci się powodzić, tym mocniej cię będą nienawidzić. Im gorzej będzie ci się wiodło, dym mocniej będą cię poniewierać. Kochaj brata, ale jeśli to toksyk to pomimo miłości jaką czujesz, idź swoją drogą. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.