Skocz do zawartości

Chcę pomóc


Lambert

Rekomendowane odpowiedzi

Panowie potrzebuję waszego wsparcia w kwestii mojego chrześniaka. 

Chłopak wygadał mi się o swoich problemach. Wiedziałem, że nie wszystko u niego jest ok, ale nie zdawałem sobie sprawy, że to sięga aż tak daleko. 

Chłopak ma 13 lat, fobie społeczne, w szkole był gnębiony, a obecnie nie ma żadnych kolegów. Do tego jest maminsynkiem. Wszystkiego się boi, wszystkim się stresuje jest na dnie drabiny społecznej w szkole i sam sobie nie poradzi.

Nie chcę go zostawić samego, chcego wesprzeć na tyle na ile będę mógł. Rodzice do tej pory trzymali go mocno pod kloszem, nie mógł nigdzie wychodzić bo korelowało to z jego ocenami, ale chyba w końcu ogarnęli, że niszczą mu tym życie. Zapisali go na boks. Pomysł dobry ale według mnie jest na to za wcześnie dla niego. On boi się ludzi. Jeśli pójdzie teraz na głęboką wodę to tylko się zrazi w mojej ocenie. On się boi, że znów trafi do innej grupy w której będą się z niego śmieli. 

Myślę, że musi się znaleźć ktoś kto w końcu zaakceptuje go takiego jakim On jest, nie będzie go oceniał, kto będzie inicjował z nim kontakt i wyciągał go z domu i zrobi to z wyczuciem. I to chyba jest na początek rola dla mnie. Tu mogę mu się przydać. 

 

Co mogę poza tym zrobić? Mógłbym porozmawiać z jego rodzicami, ale zwierzył mi się w tajemnicy i nie chcę naruszyć jego zaufania.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Lambert napisał:

Myślę, że musi się znaleźć ktoś kto w końcu zaakceptuje go takiego jakim On

 

To jest bullshit.

Po pierwsze, on ma z tym problem jakim się stał, rodzice to widzą, Ty to widzisz. Nie akceptujecie tego.

Czemu, kiedy wejdzie między ludzi co prą w pocie czoła do przodu, miałoby to zostać akceptowane?

 

Chodzi o coś przeciwnego- pokazanie mu rzeczy których nie warto akceptować ale w sposób, który mu pokaże jego potencjał.

 

Innym słowem, brak akceptacji tam gdzie trzeba i dobra motywacja.

Akceptacja człowieka, bez spuszczania się jak nad niemowlakiem. 

 

Jeśli chłopak Ci się wygadał, znaczy macie dobry kontakt. Weź go że sobą na ryby, grzyby czy choćby na mecz, cokolwiek.

Pomóż mu się wyrwać, zmienić mindset.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Yolo napisał:

Akceptacja człowieka, bez spuszczania się jak nad niemowlakiem.

O tym właśnie mówiłem. On nie jest w szkole akceptowany jako człowiek, nie ma ani jednego kolegi. Rodzice oceniają go przez pryzmat ocen w szkole. Koledzy przez pryzmat tego że jest grzeczny i ułożony i się dobrze uczy. On nigdzie i przy nikim nie może być po prostu sobą. Jestem dla niego jedyną osobą przy której może być swobodny, która nie ocenia go i lubi niezależnie od tego jakie ma oceny, jakie ma poczucie humoru, jaki ma telefon, jaką ma relację z matką. 

Chłopak ma 13 lat, nie 20. Dzieci są teraz bardzo specyficzne. Nie akceptują rzeczy które dla nich nie są fajne i nie mają skrupułów. A chłopak jest pracowity, dobrze się uczy. Pod tym względem nic mu zarzucić nie można. 

18 minut temu, Yolo napisał:

Po pierwsze, on ma z tym problem jakim się stał, rodzice to widzą, Ty to widzisz. Nie akceptujecie tego.

Czemu, kiedy wejdzie między ludzi co prą w pocie czoła do przodu, miałoby to zostać akceptowane?

Nie wiem czy przeczytałeś w ogóle post. On ma fobie społeczne. Wstydzi się, krępuje, ma kompleksy. Brakuje mu pewności siebie. Nie wierzy, że ma dobre cechy które można lubić,  nie wierzy, że można go w ogóle lubić. 

Czego mam niby nie akceptować żeby mu pomóc? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Brat Jan napisał:

Pytanie czyj to pomysł, jego czy znowu rodziców, którzy chcą teraz na siłę zrobić z niego "twardziela"?

Oczywiście, że nie jego. Jedyne czego On chce w obecnej sytuacji to święty spokój. 

 

Tak jak pisałem. Sam się nie spodziewałem, że te problemy sięgają aż tak daleko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Yolo napisał:

Jeśli chłopak Ci się wygadał, znaczy macie dobry kontakt. Weź go że sobą na ryby, grzyby czy choćby na mecz, cokolwiek.

Pomóż mu się wyrwać, zmienić mindset.

Jestem za.

Sam miałem takiego towarzysza, że lataliśmy troszkę czasu razem, on 50-ką ja 600-ką. W końcu jego ojciec nawet sprezentował mi alkohol bo sam zauważył pozytywne zmiany u syna.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Lambert napisał:

Zapisali go na boks. Pomysł dobry ale według mnie jest na to za wcześnie dla niego. On boi się ludzi.

Dlatego potrzebuje kogoś kto z nim pójdzie na ten boks (chociaż ja bym bardzie preferował jakieś wschodnie sztuki walki), żeby mógł się powoli na spokojnie wdrożyć w nowe środowisko do czasu kiedy wzrośnie jego pewność siebie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Lambert napisał:

 On ma fobie społeczne. Wstydzi się, krępuje, ma kompleksy. Brakuje mu pewności siebie. Nie wierzy, że ma dobre cechy które można lubić,  nie wierzy, że można go w ogóle lubić. 

O tym piszę

 

17 minut temu, Lambert napisał:

Czego mam niby nie akceptować żeby mu pomóc? 

 

Wad, które wszyscy widzicie.

Zresztą, gdybyś go akceptował takim jaki jest, nie byłoby tego postu;) 

 

 

Ty chyba nieakceptację kojarzysz jako atak. Ja piszę o pokazaniu drogi. 

 

 

@Brat Jan

Do mnie kiedyś podbijał syn sąsiadki, wychowywany bez ojca.

Wystarczy obecność.

Chłopak mi podawał narzędzia kiedy dłubałem sobie w maluchu i gadaliśmy, tylko tyle.

 

@Libertyn

 

To nie jest dziewczynka. Jeśli będzie miał pisać wiersze to będzie je pisał, najpierw musi odnaleźć swoje jaja.

Tego się nie robi głaskając, on musi się nauczyć przekraczać siebie. 

 

Boks to nie tylko lanie po mordzie, na sparingi jeszcze ma czas. 

Edytowane przez Yolo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Yolo napisał:

O tym piszę

 

 

Wad, które wszyscy widzicie.

Zresztą, gdybyś go akceptował takim jaki jest, nie byłoby tego postu;) 

 

 

Ty chyba nieakceptację kojarzysz jako atak. Ja piszę o pokazaniu drogi. 

 

Tak to po twoim pierwszym poście odebrałem. Że wymagasz ataku.

Nie zamierzam go atakować. Zawsze się sprzeciwiam jak w jakiś sposób siebie deprecjonuje.

2 minuty temu, Libertyn napisał:

Żadne boksy itd. Nic nie zmienią, chłopak boi się bycia ocenianym. Najbardziej by mu się przydał poklask za coś co on sam z siebie i dla siebie robi. Choćby to miało być pisanie wierszy. 

 

Zgadzam się. Na boks powinien iść ale tylko wtedy jak sam będzie chciał. On na każdym kroku jest negatywnie oceniany. Nikt go nigdy nie chwali. Żadna sztuka walki nie pomoże jeśli sam siebie nie będzie doceniał. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Lambert napisał:

Tak to po twoim pierwszym poście odebrałem. Że wymagasz ataku.

Nie zamierzam go atakować. Zawsze się sprzeciwiam jak w jakiś sposób siebie deprecjonuje.

 

No to się nie zrozumieliśmy. 

 

Krytyka, czyli brak akceptacji jest jak najbardziej ok. 

Tyle, że to musi być podane w taki sposób, żeby wiedział że chodzi o dane rzeczy, nie o niego jako człowieka. 

 

- Ale trzeba być pojebanym żeby się tak zachowywać 

 

- To jest pojebane zachowanie, trzeba coś z tym zrobić bo robisz sobie krzywdę 

 

Widzisz różnicę? 

 

7 minut temu, Lambert napisał:

Żadna sztuka walki nie pomoże jeśli sam siebie nie będzie doceniał. 

 

To jest właśnie po to, by przełamać swój opór. Jeśli tam trafi na qzmacniające męskie towarzystwo (a ma na to większe szanse tam niż w klubie literata), to zacznie budować sobie pewność siebie. 

 

9 minut temu, Lambert napisał:

Na boks powinien iść ale tylko wtedy jak sam będzie chci

 

Z moich obserwacji- czasem trzeba lekko pchnąć bo inaczej się nigdy nie zdecydują. 

Mają w sobie za duży opór i blokady.

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Gościu napisał:

Rozumiem, że problemem są słabe oceny, to może niech popracuje nad tym, zajmie się czymś co lubi i może w tym mieć osiągnięcia.

Ale raczej nie boksem, bo to pogłębi fobie jak zauważyłeś.

 

Problemem nie są właśnie oceny. W zeszłym roku miał czerwony pasek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Yolo napisał:

To nie jest dziewczynka.

To jest człowiek

Cytat

Jeśli będzie miał pisać wiersze to będzie je pisał, najpierw musi odnaleźć swoje jaja.

I oczywiście to jak te jaja będą wyglądać to ktoś ma mu pokazać. 

Cytat

Tego się nie robi głaskając, on musi się nauczyć przekraczać siebie. 

Pytanie jak przekroczy. Bo wiesz. Może przekraczać w sposób pozytywny i negatywny. 

Cytat

Boks to nie tylko lanie po mordzie, na sparingi jeszcze ma czas. 

Boks to przede wszystkim współzawodnictwo i sport indywidualny. Hikkikomori bez jaj przemieni się w hikkikomori z jajami. 

 

Chłopak ma problemy z relacjami rówieśniczymi, byciem gnębionym. Boks mu pomoże z gnębieniem bezpośrednim. Nie pomoże z samooceną, samopoczuciem, alienacją, brakiem zrozumienia. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aktywność fizyczna ok, sztuki walki super, ale jak on chce.

Znam przypadek, że dzieciak wspomniał, że chciałby na boks tajski a ojciec go na karate ciągnął, bo zawsze marzył, żeby się nauczyć. Nie była to kwestia pieniędzy, organizacji czasu, a właśnie ja chciałem zawsze. I zapisał go do swojego kolegi instruktora. Skutki oczywiście tragiczne. Po roku przestał chodzić, a brał tylko kasę od ojca. Ojciec oczywiście pretensje, a dla niego to była kara. 

 

Myślę, że ma jakieś marzenia, ale boi się na razie mówić. Najgorzej to na siłę wciskać. Uważam, że lepiej nie mieć żadnej aktywności poza szkolnej niż być zmuszanym do czegoś. 

 

Ze zmianą szkoły bym się tak nie wyrywał, przecież za chwilę będzie szedł to średniej jeśli dobrze liczę. Jeśli to jest tylko brak akceptacji, to bym nie przesadzał. Najlepiej jego zapytać. Jednak bym bardzo uważał, zbyt często uważamy, że zmiana taka to lek na wszystko. Równie dobrze w klasie mogą od niego stronić, bo mają go za odludka i napędza się takie błędne koło. 

 

Niewiele rzeczy tak poprawia samopoczucie jak własne pieniądze. Nie chodzi o robienie prezentów, ale możesz mu dać jakieś drobne prace, w stylu umyć auto, porządki wg. twoich możliwości. 

 

To idealny wiek, żeby wziąć go na plac i pojeździć autem. Lepsze zawsze jest robienie czegoś wspólnie, bo nie ma presji na rozmowę. Pogadacie to ok, nie porozmawiacie, a tylko poprzebywacie ze sobą i poćwiczycie też ok. A podnoszenie umiejętności na pewno wpłynie na samoocenę.

 

Edytowane przez Piter_1982
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, Libertyn napisał:
1 godzinę temu, Yolo napisał:

To nie jest dziewczynka.

To jest człowiek

 

Zdajesz sobie sprawę z różnicy między chłopcami a dziewczynkami? 

Z cech męskich i żeńskich, do czego jesteśmy predestynowani i rozwijanie jakich cech rozwija skrzydła? 

 

50 minut temu, Libertyn napisał:

Chłopak ma problemy z relacjami rówieśniczymi, byciem gnębionym. Boks mu pomoże z gnębieniem bezpośrednim. Nie pomoże z samooceną, samopoczuciem, alienacją, brakiem zrozumienia. 

 

Widać nie miałeś do czynienia ze sportem, ze środowiskiem takich ludzi. Nie masz pojęcia o czym piszesz. 

W takim miejscu będzie w grupie, pierwszy poważny plus.

To będzie grupa ludzi podejmujących realny wysiłek i trud, to drugie. 

Trzecie- takie zamknięte w sobie, nieogarnięte chłopaki dostają solidną opiekę i pomoc jeśli tylko nie cwaniakują.

A tego mu trzeba. 

 

Ruch, współzawodnictwo, wytrwałość, męskie wzorce. 

Taki chłopak po kilku treningach będzie miał więcej radochy niż po napisaniu setek wierszy w użalaniu się nad swoim nieszczęściem.

 

A gdyby boks okazał się nie jego bajką, co może się okazać, wtedy inny rodzaj sportu oparty o podobne założenia. Niech to będzie siatkówka, wspinaczka czy tenis. Cokolwiek, byle go wyrwać ze stagnacji. 

 

To tylko jeden element, sprawę powinien potraktować serio ojciec chłopaka, poświęcić mu czas. 

Kiedy @Lambertdołoży swoje, będzie dobrze.

Męskie towarzystwo, wspólne działanie. Chłopak po jakimś czasie sam sobie wybierze które rzeczy go interesują, swoją drogę. 

 

@Libertyn

Tobie samemu przydałoby się coś podobnego dla złapania równowagi. 

Spróbuj kiedyś, zobaczysz że to fajnie działa. 

 

 

 

Edytowane przez Yolo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypowiem się, bo w podstawówce, byłem takim właśnie popychadłem.

 

Cherlawym, cichym typem, który nigdy nie potrafił się odszczeknąć. Zauważanym wyłącznie, kiedy ktoś (głównie topka klasy) miał jakiś interes (np. pomoc w napisaniu egzaminu)  i spychany na margines, kiedy tego interesu nie było (wybierany na wf-ie do drużyny jako ostatni itp.) - to prawo natury, teraz wiem, że to normalne, ale wtedy bez tej wiedzy, nie było łatwo się tym pogodzić.

Różnica między ówczesnym mną, a Twoim chrześniakiem jest taka, że ja miałem grupkę kolegów na podobnym poziomie drabiny społecznej. Równie mocno a czasem mocniej gnojonych przez resztę, przez co mieliśmy wobec siebie jako takie wsparcie. Bractwo krwi to nie było, ale rozumieliśmy się.

Co ciekawe (a może naturalne) ŻADEN z nauczycieli nie podjął tematu, chociaż widział co się dzieje.

Żyłem w małej miejscowości, gdzie podstawówka i gimnazjum były w jednym zespole szkół, wiec ten czas można uznać za jeden długi etap, w którym do samego jego końca nic się nie zmieniło. Ostre wjazdy na psychę, skończyły się wraz z końcem gimnazjum i rozejściem się towarzystwa, po szkołach średnich.

 

W szkole średniej, zmienił się nieco klimat. Czysta kartka. Starsze towarzystwo, z raczej ukierunkowanymi zainteresowaniami, wiec z założenia łatwiej się dogadać. Ale... ja wtedy dałem dupy, bo po tych wszystkich jazdach z podstawówki i gimnazjum, myślałem, że będąc miły dla innych, inni będą mili dla mnie. No i po raz kolejny, pokazałem, że jestem słabszym, konformistycznym ogniwem. Nie byłem gnojony, ale nikt się ze mną za bardzo nie liczył. Klasówka z historii? "O! Super! Daj odkserować tę ściągę, którą robiłeś cały wczorajszy wieczór" Impreza w sobotę? "A nie, wiesz to są urodziny Ani na zamkniętej posesji. Bilety już się skończyły" 

I następne 3 lata psu w dupę.  Serio, trudno jest odbudować wizerunek, jeśli ugruntował się on w głowach innych.

Takie wtedy miałem myślenie.

W międzyczasie nasiliły się oczywiście fobie społeczne, lęki, brak pewności siebie, i bardzo niskie poczucie własnej wartości. Wszedł alkohol.

 

Po napisanej maturze w trakcie tych długich wakacji, powiedziałem sobie, że to pierdole. Że, studia to ostatnia szansa na wyrwanie się z tego marazmu, w którym się od tylu lat znajduję.

Z tego co pamiętam, to właśnie wtedy zacząłem chodzić na siłkę i interesować się dietą.

Zmieniłem fryzurę z a'la emo na normalne, krótko przystrzyżone włosy. W końcu wyglądałem jak chłop.

Ubrałem się w normalne ubranie i przestałem wciskać wszystkim swoją alternatywność.

I powiedziałem sobie, że nikt już za cholere, mi nie będzie mówił, co mam robić a czego nie robić. Że nie będę się dostosowywał do innych. Przynajmniej nie za frajerne, tak jak do tej pory.

 

Znowu czysta karta na studiach i bang! Zatrybiło! Znaleźli się koledzy, koleżanki. Wyjścia na piwo*. I przede wszystkim szacunek! Bo potrafiłem głośno wyrazić swoje zdanie. Zaprotestować. Wyśmiać (tak wiem dla jednych hipokryzja, a może nasza natura? Wszystko wszak zależy, od punktu siedzenia) Wyjebać z liścia nawet.

 

Co chcę poprzez to powyższe wyrzyganie się powiedzieć:

 

Świat to dżungla. Nasze atawistyczne mózgi, a co za tym idzie zachowania, nie zmieniły się wiele, odkąd wyszliśmy z jaskiń.

Twój chrześniak, nigdy, absolutnie NIGDY, nie będzie szanowany przez innych, jeśli sam, da sobie pojechać po rajtach. Jeśli cały czas będzie tkwił w pozycji obronnej. Jeśli nie wyjdzie aktywnie bronić swoich własnych racji, wizerunku i interesów wreszcie. Społeczeństwo zawsze będzie czuło, że jest słabą, chorą częścią stada. A taką się zjada - co jest, absolutnie, naturalną koleją rzeczy.

Dopóki nie zrozumie, że problem nie leży w innych - tych złych, atakujących, a w Nim samym, dopóty będzie zjadany codziennie po kawałku.

 

IMO, Ty jako osoba, która ma ogromną dozę Jego zaufania, być może nawet traktuje cię jako swego rodzaju autorytet, musisz mu to przekazać. W jaki sposób to zrobisz? Nie wiem. To Ty najlepiej z nas, znasz jego osobowość i to jak będzie reagował na sposób danego przekazu. Tak czy inaczej chłopak musi się dowiedzieć, jak wygląda świat, i że nie da się reguł gry zmienić. Trzeba się po prostu twardo dostosować. Walcz, albo giń. A im wcześniej to zrobi tym lepiej dla Niego i w sumie innych.

 

Ja wiele bym dał, żeby w wieku 13 lat mieć takiego mentora, który określi mi ramy ludzkich zachowań. Zaoszczędziłoby mi to, przede wszystkim, ogrom bezsensownie straconego czasu.

 

Nie pozwól, by on go stracił.

 

*To, że okres studiów głupio przehulałem na imprezowanie, niech też będzie nauką na przyszłość np. dla Twojego chrześniaka, jeśli przyjdzie mu się socjalnie ogarnąć. Ja dość długi okres w życiu straciłem na bezsensowne picie piwska i wódy z popularnymi (wtedy dla mnie) ludźmi, bo chciałem sobie odbić te wszystkie smutne lata. Z dzisiejszej perspektywy, to również było głupie, bo kompletnie nie rozwijałem się w kwestii kompetencji i zasobów.

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co do sportu to uważam, że indywidualny (czy to boks, czy jakiś inny) będzie lepszym wyborem niż drużynowy. W drużynowym to czy chłopak zostanie zaakceptowany przez grupę, zależeć będzie od tego ile wnosi do zespołu. Jeśli niewiele to będzie traktowany znowu jak popychadło. Moim zdaniem niech spróbuje boksu, może mu się spodoba, wzrośnie jego pewność siebie, ukształtuje charakter i jak bracia pisali, jeśli nie będzie cwaniakował powinien być zaakceptowany przez grupę. A to bardzo ważne dla młodego chłopaka być traktowanym z szacunkiem w męskim gronie, tym bardziej wśród ludzi bardziej ogarniętych niż gimbaza. Wtedy sam zobaczy, że nie jest w niczym gorszy od rówieśników.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Yolo napisał:

Widać nie miałeś do czynienia ze sportem, ze środowiskiem takich ludzi. Nie masz pojęcia o czym piszesz. 

Miałem. Pytanie czy ten chłopak to typ sportowca. Czy nie. Jeśli nie a zgaduje że nie bo nie poznałem szkolnego przegrywa dobrego w sporcie, to będzie dla niego dodatkowa trauma bo zarówno on jak i oni zauważą że odstaje. 

Cytat

W takim miejscu będzie w grupie, pierwszy poważny plus.

To będzie grupa ludzi podejmujących realny wysiłek i trud, to drugie. 

To zależy od rodzaju grupy. Czy będzie otwarta, czy go przyjmie. Czy bawimy się w sport czy mamy presje na zawody

Cytat

Trzecie- takie zamknięte w sobie, nieogarnięte chłopaki dostają solidną opiekę i pomoc jeśli tylko nie cwaniakują.

To zależy od grupy. I od wieku. 40 letni zawodnicy ligi amatorskiej to inne środowisko od 13 latków którzy mają kiełbie we łbie i nie zważają na samopoczucie innych. 

 

Ja prędzej bym chłopaka nakierował na harcerstwo. Bo szkolne orkiestry dęte to nie w polszy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Imo nie ma sensu wpychać chłopaka w ramy czy to statystyczne czy jakiekolwiek inne.

Najrozsądniej byłoby dobrze go poznać i pokazać mu jego "mocne" strony, których ludzie w dołku nie są w stanie sami dostrzec.

 

Zmiana wizerunku samego siebie nie jest czymś co da się zrobić działając tylko z zewnątrz.

 

Edytowane przez icman
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Libertyn napisał:

Miałem. Pytanie czy ten chłopak to typ sportowca. Czy nie. Jeśli nie a zgaduje że nie bo nie poznałem szkolnego przegrywa dobrego w sporcie

 

A kto tu pisze że chłopak, który wchodzi z zerowymi umiejętnościami  ma być dobry?

Tu w ogóle nie chodzi o wyniki tylko o działanie.

W takich miejscach znajdzie wielu starszych kolegów którzy będą przychylnie do niego nastawieni, cieszac się że mogą robić za autorytet.

Część z nich rozpozna w nim dawnego siebie.

Gdybyś znał te środowiska, wiedziałbyś że niemało w nich ludzi którzy przyszli tam z podobnymi doświadczeniami. 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Lambert napisał:

Panowie potrzebuję waszego wsparcia w kwestii mojego chrześniaka. 

Chłopak wygadał mi się o swoich problemach. Wiedziałem, że nie wszystko u niego jest ok, ale nie zdawałem sobie sprawy, że to sięga aż tak daleko. 

Chłopak ma 13 lat, fobie społeczne, w szkole był gnębiony, a obecnie nie ma żadnych kolegów. Do tego jest maminsynkiem. Wszystkiego się boi, wszystkim się stresuje jest na dnie drabiny społecznej w szkole i sam sobie nie poradzi.

 

O ile rodzice mają możliwości techniczne/finansowe można chłopaka popchnąć w kierunku prawa jazdy kat. AM. za chwilkę będzie miał 14 lat a dla młokosa możliwość jazdy motorowerem "na legalu" IMHO może wiele zmienić. Z automatu zaczynasz należeć do grupy. Głupie pozdrowienie od motocyklisty z naprzeciwka wbija w dumę i pomaga poczuć się dowartościowanym. 

 

Ktoś już dopisał o wspólnym jeżdżeniu 50'tką i 600'tką. To super sprawa. Potwierdzam. Tak wyrwałem syna spod spódnicy ex małżonki.

Edytowane przez Miszka
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, trochę pokombinowałem, zadzwoniłem do siostry i szwagra, trochę podpytałem (nie wyjawiając sekretów chlopaka) i zaoferowałem swoje wsparcie. 

Generalnie plan jest taki, żeby regularnie się z nim kontaktować i w miarę możliwości wyciągać go z domu tak często jak to możliwe.

Ostatnio byłem z młodym w parku trampolin, bardzo mu się podobało więc po świętach znowu go wezmę. Do tego z Myszką regularnie do kina chodzimy to mogę młodego od czasu do czasu zabrać. Jak trochę się otworzy to postaram się podrzucić mu jakieś inne aktywności. Wiem, że chce nauczyć się pływać, ale przez kompleksy i lęki narazie nie ma o tym mowy. Nie będę go naciskał, ale zaproponuję swoją pomoc. Jak trochę się otworzy to może uda się go namówić. Wiosną będę go też na rower wyciągał. W mojej rodzinnej miejscowości odbywają się grupowe wycieczki rowerowe dla mieszkańców wsi. Pełen przekrój społeczny uczestników. Może to być dla niego fajny poligon doświadczalny jak nawiązywać nowe relacje z obcymi osobami.

Jeśli chodzi o boks to zaproponowałem, że mogę z nim pójść na zajęcia jesli będzie chciał żebym z nim poszedł. Jego ojciec też zaproponował że pójdzie. 

 

Ogólnie bardzo pozytywna reakcja że strony rodziców. Zdają sobie sprawę, że młody ma problemy, coś kombinują ale nie mają zielonego pojęcia jak mu pomóc. Bardzo dziękowali, za zaangażowanie z mojej strony i proponowali wszelki zwrot kosztów. 

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.