Skocz do zawartości

Typ kobiety waszych marzeń


Panowie, który typ kobiety was bardziej pociąga jako materiał na związek z tych trzech opisanych - chodzi o charakter.  

108 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Typ kobiety, której osobowość i charakter was najbardziej pociąga, zakładając, że wszystkie byłyby równie atrakcyjne z wyglądu:

    • Kobieta sukcesu, inteligentna, trochę starsza od was, dominujący charakter, twardo stąpająca po ziemi, ale i kobieco ubierająca się, zachowująca
    • Kobieta uległa, bardzo ciepła, dbająca o rodzinę, wrażliwa, dla której wygodnie jest jeśli facet jest "panem domu", a ona dba o rodzinę
    • Kobieta niezależna, ale taka, której daleko do karierowiczki, wrażliwa, ale z drugiej strony nie dająca sobie w kaszę dmuchać, o lekko zadziornym stylu bycia


Rekomendowane odpowiedzi

58 minut temu, Iceman84PL napisał:

Przede wszystkim były otwarte na znajomości, nie oceniały, nie drwiły, pomagały bezpośrednio w różnych sprawach

czyli mogłem na nich polegać, zawsze serdeczne, uśmiechnięte, pytały i interesowały się moim życiem, wyrozumiałe

bardzo szybko dochodziło do konsumowania znajomości😁

Samo przebywanie w ich towarzystwie w tej dobrej energii było czymś niesamowitym.

Ale że p0lki to były? Tu by się zgadzało, tylko szybkie konsumowanie znajomości.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Amperka napisał:

Ja jak miałam 21 lat to zarabiałam tysiaka na rękę, a pracowałam po 11-12 h, więc wiem, że 4-5 tys. jest sporo, jak na Twój wiek. Potem pracowałam na recepcji w Googlach przez krótki okres i wiem po ludziach tam pracujących, że można w tym wieku zarabiać spore pieniądze. Grałam w ping-ponga dwa razy w tygodniu z jednym gościem właśnie z Googla. Chłopak miał 20 lat, czasami graliśmy też z jego koleżanką 21-letnią, też programistką. Gość mówił, że pracuje w ochronie razem z tą dziewczyną - zrozumiałam, że są ochroniarzami (chociaż byli dość drobni) - nie dopytywałam więcej. Co jakiś czas przesuwał rozgrywki - bo tu wyjazd do Chin na jakieś konkursy, potem Alpy itd.

Heh :) Ja jak miałem 21 lat to byłem po dwóch porzuconych kierunkach na studiach, pracowałem na ochronie i to nie google, tylko zwykłej i zarabiałem 7 złotych na godzinę. Stałem po 11 godzin. Czasami się też obijałem pół roku na bezrobociu. Moja matka dostawała takie rady by mnie wyjebać z domu xD Później na kamerach w ochronie poznałem fajną laskę i ona powiedziała, że idzie na uczelnie x za rok. Sprawdziłem ją i pomyślałem dobra idę ostatni raz na studia i spróbuje się ogarnąć. Uczelnia była bardzo droga więc trochę czasu zajęło mi uzbieranie pieniędzy a jak zarabiasz 1500 zł to nie jest to łatwe. Później w drugim roku miałem stypendium za bycie w 10% najlepszych uczniów na roku za pierwszy rok i trochę odżyłem bo z kasą było średnio.

 

W pierwszej pracy w IT zarabiałem 1200 zł, później dostałem podwyżkę do 2000 zł.

 

A dlaczego się ogarnąłem? Bo bałem się o siebie i o swoich rodziców. Zastanawiałem się co się ze mną stanie jak umrą i nie chciałem być dla nich wiecznym ciężarem. Ledwo zdałem liceum bo miałem problemy i zachowania aspołeczne, groził mi kibel albo przymusowa psychoterapia i nauczanie indywidualne (przez pół roku nie chodziłem do szkoły więc musiałem w 4-5 miesiące odrobić rok co mi się udało z łatwością).

 

Generalnie w rodzinie miałem reputacje dziwaka i dupka bo jestem kurewsko uparty. Rodzina mnie skreśliła jako nieudacznika, ja to miałem w dupie bo opinią ludzi to ja się przejmuję na samym końcu.

 

Teraz mam opinię ogarniętego typa i szacunek. Kuzyn mi powiedział, że daje mnie jako przykład, że zawsze można wyjść z bagna co mnie zaskoczyło wtedy.

 

Pieniądze są o tyle fajne bo mogłem mamie na przykład kupić skok ze spadochronu albo sobie drogie rzeczy. I tyle. Kasę mam w dupie ogólnie chociaż też się okłamywałem, że jest dla mnie ważna.

Edytowane przez NoHope
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Amperka napisał:

Ale że p0lki to były?

 

No te z wyżej półki nie dostępne dla przeciętnego zjadacza chleba😉

 

5 minut temu, Amperka napisał:

szybkie konsumowanie znajomości

 

A cóż więcej mężczyznom potrzeba jak nie zaspokojenie własnych potrzeb😁

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uwaga, leci suchar:

Jak zapisać na angielskiej klawiaturze kobiety mieszkające w Polsce, które są wyrozumiałe i się nie czepiają o drobiazgi:

- polki z wyzszej polki

 

Ba dum Tssss....! (śmiechom nie było końca)

14 minut temu, NoHope napisał:

Generalnie w rodzinie miałem reputacje dziwaka i dupka bo jestem kurewsko uparty. Rodzina mnie skreśliła jako nieudacznika, ja to miałem w dupie bo opinią ludzi to ja się przejmuję na samym końcu.

Gdzieś chyba wspomniałeś, że masz stwierdzone jakieś zaburzenie, czy wydawało mi się? Pytam, bo przeczytałam Twój post odnośnie inteligencji u dzieci i zaburzeń, a akurat ten temat mnie bardzo interesuje.

  • Haha 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dzieciństwie żyłem w biedzie, mieszkałem w jednopokojowym mieszkaniu w 4 osoby. Spaliśmy razem bo nie było miejsca. Na ścianie grzyb. Za ścianą kury (to nie żart). Ale nie tylko ja byłem biedny. Jedna koleżanka była tak biedna, że mieszkała na działkach, przychodziła do szkoły brudna, była niska i chuda na swój wiek. Raz dawaliśmy sobie prezenty w szkole na mikołajki czy coś, dostałem brudną maskotkę ale udałem, że się cieszę by nie zasmucać koleżankę. Teraz ta koleżanka z maskotką jest menelicą i pije z menelami, mama ją kiedyś widziała.

 

Ja byłem biedny ale reszta też więc człowiek tego nie czuł xD

 

Do gimnazjum szło się przez las, a w lesie kradli, mnie nie mieli z czego okraść, ale koledze ukradli na przykład walkmana.

 

Gimnazjum miałem bardzo brutalne, ja byłem płaczliwy, bili kolegę płakałem, bili mnie płakałem. 3 lata tortur. W podstawówce kolega zaczął mnie wyzywać nie wytrzymałem i popchnąłem go, hak mu się wbił w twarz i pogotowie musiało przyjechać xD Ale dobrze się uczyłem trafiłem do 3 najlepszego liceum w mieście i tam już było ok, ale miałem wszystko w dupie. To było dobre liceum więc ludzie się mną zaopiekowali - pedagog szkolny i tak dalej. Bardzo lubiłem nauczanie indywidualne bo to były po prostu rozmowy. Poznałem swoich nauczycieli z ludzkiej strony.

 

Teraz masz masę juleczek co płaku płaku karierę chcą robić i chłopy złe robią krzywe spojrzenie i wielka dyskryminacja. Śmieszne czasy.

 

Jestem cyniczny i zgorzkniały ale powodów to mam za nadto.

 

Jak było super chujowo to zamykałem się w sobie, czytałem książki, oglądałem anime, lubiłem dokumenty o kosmosie. To mi pozwoliło przetrwać.

Edytowane przez NoHope
  • Like 2
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Amperka Dobrze, mógł mieć racje, ale nie w stosunku do mojej osoby. Nie toleruję toksycznego zachowania i wyżywania się na innych z powodu noszenia w sobie ukrytych żali.

Sama wyznaję zasadę, że szukam pozytywów w innych osobach, pomagam bezinteresownie i chronię słabszych. Nie szukam dram i negatywnych emocji. Nienawidzę się nimi karmić.

 

Ludzie tego typu jak użytkownik o którym się wypowiedziałaś mogą zaszkodzić osobom, które przejmują się zdaniem innych, albo mają delikatniejsze wnętrze i są niepewni swojego ja. Ponieważ ja kiedyś się z takimi ludźmi utożsamiałam i łatwo mi poznać osoby toksyczne, które noszą w sobie wiele problemów zewnętrznych - to będę otwarcie o tym mówić i będę takie rzeczy wytykać.

 

Ponadto podejrzewam, że ten użytkownik już wcześniej zawitał na tym forum dwukrotnie. Odniósł się do wielu newralgicznych aspektów w moim życiu, których osoba, która jest na forum od 20 września nie wiedziałaby o mnie. Odniesienia te były bardzo precyzyjne, psychopatyczne i narcystyczne. Ja tej osobie nic nie zrobiłam. Chciałam ją bezinteresownie i z czystymi intencjami wesprzeć, bo myślałam, że posiadamy punkty wspólne, ale cóż. Niektórzy mają ciężko i kończą jako osoby o dobrym wnętrzu, a inni mają ciężko i kończą z paskudnym, toksycznym wnętrzem.

2 godziny temu, Amperka napisał:

Nie wiem, nie znam się zbytnio, może ktoś wysoko usytuowany się wypowie, ale wydaje mi się, że jeżeli, ktoś sobie ustanawia cel - chcę byś milionerem, to się to nie sprawdza. Zazwyczaj milionerami stają się ludzie, którzy mają potrzebę działania, zbudowania czegoś, stworzenia czegoś własnego, wizjonerskiego. Pewnym produktem ubocznym tych pragnień staje się olbrzymi majątek, ale on nie był celem samym w sobie.

Ja życzę Ci, żebyś onieśmielała Rotszildów i Rokefelrów, ale zgadzam się z @NoHope, bo surowo i dość prostolinijnie wyłożył rzeczywistość. Wydaje mi się, że żeby zarabiać duże pieniądze (ja za duże rozumiem ponad 25 tys. miesięcznie netto), trzeba iść we własną firmę - czasami zaczynać ją tworzyć już w Twoim wieku. Na etacie w zagranicznym kapitale, możesz być max monarszym namiestnikiem tj. manager wysokiego szczebla, dalej Cię nie puszczą.

Jedyne co wyłożył to swoje kompleksy. Nic więcej. 

 

@Amperka 

Do reszty aż mi się nie chce odnosić, bo to już jest nudne. Czy ja kiedykolwiek. CHOĆ RAZ. Napisałam, że pokładam cały swój portfel na etacie w firmie z zagranicznym kapitałem? Mój portfel już w tej chwili jest zdywersyfikowany. Amen. 

 

Może dla ludzi z wykształceniem niefinansowym, to faktycznie jest jakaś prawda objawiona i to ja podchodzę do tego w sposób jakby każdy o tym wiedział.

 

Polecam nie przyklejać osobie która pracuje w jakiejś firmie łatki etatowca, bo można się nieźle zdziwić.

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Amperka napisał:

Gdzieś chyba wspomniałeś, że masz stwierdzone jakieś zaburzenie, czy wydawało mi się? Pytam, bo przeczytałam Twój post odnośnie inteligencji u dzieci i zaburzeń, a akurat ten temat mnie bardzo interesuje.

W wieku 17-18 lat zdiagnozowali u mnie zaburzenie depresyjno-lękowe, ale byłem wtedy na samym dnie. Nie byłem wtedy dzieckiem.

 

A co inteligencji u dzieci i zaburzeń to moim zdaniem specjalne dzieci nie powinny się uczyć normalnie tylko indywidualnie. Szkoła to strata czasu, na indywidualnym zdałem sobie sprawę, że liceum mógłbym skończyć w 1.5 roku. I też wyszły mi całkiem inne oceny niż normalnie. Mnie matematyczka upokarzała bo jej pyskowałem i kwestionowałem sens uczenia się matmy. Na lekcji polskiego jak przerabialiśmy wiersz to nauczycielka zmuszała nas do jej interpretacji a jak się jej pytałem dlaczego ta interpretacja jest akurat prawdziwa to mi odpowiedziała bo tak wynika z życiorysu autora. Nauczyłem się żeby zamknąć gębę i się nie odzywać.

 

Na indywidualnym to była inna bajka nakurwiałem z typem zadania z matmy, on mi na końcu powiedział no widać, że kumasz sprawdziany to strata czasu masz 4 xD

 

Pamiętam, że byłem przekonany, że jestem głąbem. Miałem się uczyć do matury ale stwierdziłem, że wolę oglądać naruto. Przychodzę na maturę cały spocony, patrzę na nią i se myśle ja pierdole jak ktoś może tego nie zdać xD Później miałem żal do siebie, że się nie uczyłem i matura poszła średnio. Pamiętam jak mój wychowawca mówił mamie, że ja będę powtarzał rok i w ogóle nie zdam matury.

 

Z matematyczką to miałem osobistą wojnę. Nie robiłem zadań domowych, do tablicy jak mnie brała to nic nie robiłem. Pała, pała, pała i pała. Dużo pał.

 

Ale tak mam od dziecka, jak ktoś mnie wkurwiał albo go nie lubiłem to potrafiłem położyć się na ziemi i mama musiała mnie ciągnąć za nogi xD A jak kogoś lubiłem bardzo to mówiłem, że go kocham, ale to jak byłem bardzo mały. No ciepłe dziecko ze mnie było.

 

Matka mi powiedziała, że z rok temu, że ojciec się mnie bał, nie rozumiał mnie i nie potrafił do mnie dotrzeć a byłem kurewsko uparty. Ta upartość się u mnie źle skończyła bo jak była przemoc w szkole to nic nie mówiłem bo nie chciałem martwić rodziców i mówiłem sobie jeszcze 2 lata, jeszcze rok. Dam radę. Odliczałem, trochę jak w więzieniu.

Edytowane przez NoHope
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, NoHope napisał:

W wieku 17-18 lat zdiagnozowali u mnie zaburzenie depresyjno-lękowe, ale byłem wtedy na samym dnie. Nie byłem wtedy dzieckiem.

 

A co inteligencji u dzieci i zaburzeń to moim zdaniem specjalne dzieci nie powinny się uczyć normalnie tylko indywidualnie. Szkoła to strata czasu, na indywidualnym zdałem sobie sprawę, że liceum mógłbym skończyć w 1.5 roku. I też wyszły mi całkiem inne oceny niż normalnie. Mnie matematyczka upokarzała bo jej pyskowałem i kwestionowałem sens uczenia się matmy. Na lekcji polskiego jak przerabialiśmy wiersz to nauczycielka zmuszała nas do jej interpretacji a jak się jej pytałem dlaczego ta interpretacja jest akurat prawdziwa to mi odpowiedziała bo tak wynika z życiorysu autora. Nauczyłem się żeby zamknąć gębę i się nie odzywać.

 

Na indywidualnym to była inna bajka nakurwiałem z typem zadania z matmy, on mi na końcu powiedział no widać, że kumasz sprawdziany to strata czasu masz 4 xD

 

Pamiętam, że byłem przekonany, że jestem głąbem. Miałem się uczyć do matury ale stwierdziłem, że wolę oglądać naruto. Przychodzę na maturę cały spocony, patrzę na nią i se myśle ja pierdole jak ktoś może tego nie zdać xD Później miałem żal do siebie, że się nie uczyłem i matura poszła średnio. Pamiętam jak mój wychowawca mówił mamie, że ja będę powtarzał rok i w ogóle nie zdam matury.

 

Z matematyczką to miałem osobistą wojnę. Nie robiłem zadań domowych, do tablicy jak mnie brała to nic nie robiłem. Pała, pała, pała i pała. Dużo pał.

 

Ale tak mam od dziecka, jak ktoś mnie wkurwiał albo go nie lubiłem to potrafiłem położyć się na ziemi i mama musiała mnie ciągnąć za nogi xD A jak kogoś lubiłem bardzo to mówiłem, że go kocham, ale to jak byłem bardzo mały. No ciepłe dziecko ze mnie było.

 

Matka mi powiedziała, że z rok temu, że ojciec się mnie bał, nie rozumiał mnie i nie potrafił do mnie dotrzeć a byłem kurewsko uparty. Ta upartość się u mnie źle skończyła bo jak była przemoc w szkole to nic nie mówiłem bo nie chciałem martwić rodziców i mówiłem sobie jeszcze 2 lata, jeszcze rok. Dam radę. Odliczałem, trochę jak w więzieniu.

Przerabiałes w jakiś sposób te doświadczenia z dziecinstwa ? ksiązki, terapie czy coś?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

34 minuty temu, antyrefleks napisał:

Przerabiałes w jakiś sposób te doświadczenia z dziecinstwa ? ksiązki, terapie czy coś?

Probowałem psychoterapii ale psychoterapeuci nie są zbyt lotni, czasami ich dla zabawy testowałem i test oblewali. Kiedyś miałem testy osobowości za czasów nauczania indywidualnego, babka mówiła testu nie da się oszukać więc nie kłam. Oczywiście kłamałem, pytań było dużo, ale się powtarzały tylko były inaczej formułowane. Wystarczyło wczuć się w normalnego człowieka i z tej postawy odpowiadać. Straciłem szacunek do całej psychologii szczerze mówiąc bo jak idziesz do lekarza to lekarz jest wstanie stwierdzić czy masz nie wiem raka czy symulujesz. Psychoterapeuci i psychiatrzy nie są wstanie. Znam ludzi którzy latami chodzą i to tylko kasa wyrzucona w błoto ogólnie. Może nie trafiłem na dobrego specjalistę ale to jest za droga zabawa.

 

Książki czytałem no ale to tylko książki.

 

Generalnie myślałem, że przeszłość zakopałem ale szambo wylało jak miałem rok gdzie doświadczyłem dużego stresu, wyszła natura "badboya-przemocowca" ze mnie.

 

Regularnie kopie w swoim dzieciństwie bo wiem, że to źródło większości moich problemów, ale psycha jest skomplikowana. Świadomość pewnych procesów nie zmienia nawyków które mózg wykształcił w procesie jego kształtowania. Przeprogramowywanie jest możliwe moim zdaniem ale wymaga to lat dobrego bodźcowania. Myślę, że jakbym trafił na kochające i życzliwe osoby to by mi pomogło i mnie wyleczyło jednak niestety negatywne bodźcowanie jest nieustanne to jest też cecha mojej nie tyle inteligencji ale wrażliwości. Jak czujesz wszystko mocno to większość czasu w gruncie rzeczy starasz się uspokoić i mniej czuć, i też silniej odczuwasz negatywne bodźce niż inni.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A i żeby nie było że robię z siebie ofiarę to trochę takie jest życie. W sensie nie zawsze człowiek ma szczęście, nie zawsze wychowanie idzie dobrze. Najgorsze jest błędne koło. Wielu pedofilów było molestowanych w dzieciństwie, narcyz to osoba która w dzieciństwie często nie była kochana, nawet psychopatia sama w sobie nie jest zła, ale jak masz dziecko o wysokich skłonnościach i poddajesz je przemocy to jest duża szansa, że będzie zwyrolem. Sam widziałem jak ofiary stawały się katami byle tylko nie być na dole. Zawsze myślałem, że przez wysoką samoświadomość będę wolny od tego mechanizmu, byłem w błędzie, pojawiły się odpowiednie bodźce to i potwór wyszedł, ale myślę go okiełznałem na tyle, że już nigdy nie wyjdzie.

 

Ludzie są naprawdę trywialni jeśli chodzi o zaburzenia, to jest czasami wręcz absurdalnie prosty łańcuch przyczynowo-skutkowy, brakuje świadomości, a jeśli nawet ją mają to znajomość swoich tendencji nie spowoduje ich zmianę. Mózg opiera się na nawykach, nawyki kształtują się latami.

 

Dużo na forum pisze się o kobietach z daddy issues że są głęboko zaburzone. One są schematyczne do bólu, jednak same często nie widzą tego schematu. Tu działają mechanizmy obronne i celowa samoślepota która chroni ego przed konfrontowaniem się z swoimi demonami.

 

Tak samo sieroty albo dzieci porzucone przez rodziców mają silną potrzebę niezależności i kontrolowania swojego życia bo w dzieciństwie odczuwały ciągły lęk i niepokój. Steve Jobs to klasyczny przykład. To, że jego rodzice go porzucili odbiło się na całym jego życiu.

 

Dlatego wkurwia mnie egoizm ludzi i rozwiązaniem nie jest wcale nie posiadanie dzieci, rozwiązywaniem problemu jest tworzenie szczęśliwych ludzi którzy kolektywnie naprawią ten świat, powoli. Na chwilę obecną to wszystko idzie w jeszcze gorszym kierunku masz coraz więcej zaburzonych kobiet - karierowiczek, zimnych jak lód, i coraz więcej zaburzonych facetów których ojcowie źle wychowali a kobiety zraniły.

 

Ostatnio oglądałem kanał PUAsa i opowiadał o swoich byłych które go skrzywdziły i porzuciły gdy był w potrzebie, teraz odnosi sukces, ciągle się tym chwali, jaki to ma sukces i jak udowodnił im że popełniły błąd.  Z drugiej strony gada, że kobietom nie można w ogóle ufać i że umawia się jednocześnie z 6 laskami z którymi sypia. Na kanale ocalsiebie typek gadał o tej spirale jak zimne zaburzone suki tworzą puasów którzy później krzywdzą laski i tworzą zimne suki. Tak jest z wszystkim. Ludzie skrzywdzeni wyrządzają krzywdę. Dlatego nie czuję litości to ofiar które nie wyciągnęły odpowiednich wniosków czy nawet do siebie bo też zawiodłem.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niektórzy nigdy nie zrobią w życiu postępów. Zawsze w środku pozostaną rozżalonymi nad sobą, narcystycznymi paranoikami z zerowym poczuciem własnej wartości i toksyczną aurą. 

 

Żadnym osiągnięciem jest pseudo-ogarnięte życie, gdy w środku człowiek dalej tkwi w tym samym bagnie i próbuje tam ciągnąć osoby, które w tym czasie zrobiły więcej kroków naprzód. 

 

I jak ktoś marnuje swój czas i potencjalnie zarobione pieniądze na to, żeby sprawdzić czy jak się nieco bardziej uśmiechnie to psycholog uzna, że jest lepiej jest po prostu... niesamowicie pozbawiony wyobraźni i wzbogacony o niekończące się pokłady głupoty. W każdej chwili można się zachowywać jak całkowicie inna osoba lub przywdziać maskę. To nie jest żadne osiągnięcie. 

 

Śmieszne jest też to, jak można pominąć nieco bardziej podkręcony wizerunek na forum i specjalne wbijanie kija w mrowisko (bo dyskusje są twórcze i dają pole do rozwoju?) i za każdym razem dawać się nabierać według tych samych schematów. 

 

------

 

Mam dość stabilne poczucie własnej wartości, ale dziś zyskało dodatkowy plusik na wzmocnienie. ❤️ Tak można wchodzić w Nowy Rok! ❤️ 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak sobie patrzę na wyniki tej ankiety od strony rynkowej, popytu i podaży i to chyba w sumie wyjaśnia, dlaczego na tinderze i innych portalach, w dodatku w pewnym wieku po 30stce tak trudno jest znaleźć kogoś sensownego. 

Ten typ ciepły i uległy wydaje się być najbardziej wierny i lojalny w dodatku pewnie z nastawieniem na założenie rodziny, więc takie osoby często wchodzą w związki małżeńskie w wieku 20 - 25 i to są te prawdopodobnie udane związki, no chyba że coś nie pyknie i potem te same dobre i ciepłe osoby lądują już na rynku wtórnym z zaburzeniami. 

Cała reszta roszczeniowa, twardo stąpająca po ziemi, wytykająca jest rzadko lubiana, ale żyje mitem własnego sukcesu, skupiona na sobie, przez co ciężko jest wejść z nią w sensowną relację, no chyba że jest się dyrektorem, prezesem lub wysportowanym chadem. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, melody napisał:

I jak ktoś marnuje swój czas i potencjalnie zarobione pieniądze na to, żeby sprawdzić czy jak się nieco bardziej uśmiechnie to psycholog uzna, że jest lepiej jest po prostu... niesamowicie pozbawiony wyobraźni i wzbogacony o niekończące się pokłady głupoty. W każdej chwili można się zachowywać jak całkowicie inna osoba lub przywdziać maskę. To nie jest żadne osiągnięcie. 

Jeśli masz skłonności narcystyczne albo jesteś narcyzem, a ty melody masz skłonności narcystyczne to możesz psychoterapeute wkręcić w swoją ramę. Zadaniem psychoterapuety jest przejrzenie twojego bullshitu i nakierowanie cię tak byś wyzdrowiał. To jest trudna rola bo wymaga inteligencji, przenikliwości, wrażliwości ale też umiejętności zdystansowania się. Jeśli specjalista nie jest wstanie odróżnić blefu od prawdy to tym bardziej nie odróżni gdy ktoś okłamuje samego siebie.

 

Dobry psychoterapeuta powinien przejrzeć blef i albo opierdolić klienta albo nawet go wywalić. To jest zwykły shittest realnych kompetencji. Sceptycyzm do tego co pacjent gada o sobie i nie wierzenie ślepo w to co on mówi to jest minimum.

 

Dlatego w sumie nie znam nikogo kto chodził na psychoterapie i został "wyleczony". Czasami jest nawet gorzej bo psychoterapeuta przez swoją głupotę daje fałszywe poczucie progresu gdy tak naprawdę rzeczywisty problem nie został rozwiązany. Nie wiem czy tak jest w twoim przypadku.

 

Masz słynny eksperyment Rosenhana, który pokazał jak dużym problemem jest diagnostyka w psychiatrii/psychoterapii. 

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minutes ago, NoHope said:

To jest trudna rola bo wymaga inteligencji, przenikliwości, wrażliwości

Zapomnianym elementem psychologii jest "paradoks orła". Generalnie to zasada, by psy- nie pracował z pacjentem bardziej inteligentnym od siebie (bodajże +20 IQ to limit możliwości skutecznej pracy, powyżej 40 IQ różnicy "mysz nie zrozumie orła"). Ale na psychologię w 90% idą ludzie chcący rozwiązać swoje własne problemy - a mówienie im, że nie są "naj-" im w tym nie pomaga.

Stąd mamy, co mamy, a i tego brakuje.

Edytowane przez Kespert
  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minutes ago, NoHope said:

Dlatego w sumie nie znam nikogo kto chodził na psychoterapie i został "wyleczony". Czasami jest nawet gorzej bo psychoterapeuta przez swoją głupotę daje fałszywe poczucie progresu gdy tak naprawdę rzeczywisty problem nie został rozwiązany. Nie wiem czy tak jest w twoim przypadku.


Ludzie generalnie polecają terapię i czują się po niej dobrze, ale to chyba faktycznie trzeba trafić. Sam rozważam, ale po byłej mam wstręt do psychologów.

Myślę, że spora część specjalistów to głąby, którzy nie mieli pomysłu na siebie i wybrali psychologie - jest to chyba jeden z prostszych kierunków? Pomijam obciążenie psychiczne, bo to trzeba mieć nerwy do tego, ale intelektualnie? To nie jest trudne. 

Problem w tym, jak psychologiem zostaje osoba mało inteligentna i bez empatii - wtedy duka jakieś procedury i może trafi, może nie. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Peter Quinn napisał:

Tak sobie patrzę na wyniki tej ankiety od strony rynkowej, popytu i podaży i to chyba w sumie wyjaśnia, dlaczego na tinderze i innych portalach, w dodatku w pewnym wieku po 30stce tak trudno jest znaleźć kogoś sensownego. 

Ten typ ciepły i uległy wydaje się być najbardziej wierny i lojalny w dodatku pewnie z nastawieniem na założenie rodziny, więc takie osoby często wchodzą w związki małżeńskie w wieku 20 - 25 i to są te prawdopodobnie udane związki, no chyba że coś nie pyknie i potem te same dobre i ciepłe osoby lądują już na rynku wtórnym z zaburzeniami. 

Cała reszta roszczeniowa, twardo stąpająca po ziemi, wytykająca jest rzadko lubiana, ale żyje mitem własnego sukcesu, skupiona na sobie, przez co ciężko jest wejść z nią w sensowną relację, no chyba że jest się dyrektorem, prezesem lub wysportowanym chadem. 

 

IMHO jedna z lepszych wypowiedzi w tym wątku! Niestety tak to wygląda, wystarczy że panna jest odrobinę ambitniejsza od średniej i już ego wyjebane w kosmos i wymagania wybijają poza skalę.

 

Na Tindku to w ogóle teraz jest cyrk. Taki przykład: kumpel, woj. małopolskie/śląskie (ale nie Kraków/Katowice), 34 lata, nie czad, ale wysportowany, obyty - mnóstwo samodzielnych nieszablonowych wycieczek, wspinaczka i kolarstwo na wysokim poziomie (objeżdża 95% amatorów, nawet regularnie trenujących), 185 cm wzrostu, ładna męska twarz - nie czad, ale nie żaden "pretty boy", sylwetka typu V - nie żaden wymoczek, 15k brutto na umowie (wynik, który plasuje go na pewno w 5% samców z tamtych regionów), pełne ogarnięcie życiowe. Ogólnie oceniłbym go na mocne 8/10. I teraz tak: zaczął swoją karierę na Tinderze. Poznaje pannę 27-letnią 6.5/10 - ładna, ale niziutka, dość ambitna (studia, stypendium zagraniczne), ale już jeśli chodzi o pracę to póki co nie może znaleźć swojego miejsca. No ale ambitna jest, nie żadna tam praca w Biedronce czy nudnej księgowej, która przez 20 lat się nie rozwija (przykłady tylko). Spotykają się kilka razy, miło, fajnie, jadą nawet razem w góry. Seksu nie ma (kumpel preferuje poznawanie się powoli, nie żadne szybkie deale - nie interesuje go ONS ani FWB), ale - jak się wydaje - wszystko idzie w dobrym kierunku. No i panna po kilku tygodniach zaczyna go ghostować. Kontakt się urywa.

 

Przykład 2: ten sam kumpel - poznaje pannę 29-letnią, też ambitna, podobny background do jego (nawet ta sama branża). Parę nadmiarowych kg w stosunku do zdjęcia, ale nie przeszkadza mu to. Oceniłbym ją (ze zdjęcia) jako 7/10, więc przy jego 8/10 SMV powinno być ok. Spotykają się dwa razy: fajnie, miło, niby wszystko ok. Seksu nie ma, podobnie jak w poprzednim przypadku, ale to nic - kumplowi się nie spieszy - szuka panny do poważnej relacji. No i po dwóch spotkaniach laska przestaje się odzywać.

 

Wcześniej miał kobietę kilka miesięcy, wygląd 8/10, ale pracowała w jakiejś Żabce czy Biedronce - dość tępa, próbował z nią wytrzymać, ale nie dało się - wolno łapała, nie miała żadnych ambicji, żadnych głębszych zainteresowań, a kumpel to erudyta - bardzo szerokie spojrzenie na świat, o wszystkim z nim pogadasz itp.

 

Odechciewa się. Jeśli chcesz, żeby twoja dziewczyna jakoś wyglądała (6.5+ / 10) i dodatkowo była ambitna, a nie jakaś recepcjonistka czy sklepikarka, to nie wiem kim trzeba być, żeby w ogóle spojrzała... managerem wysokiego szczebla? Czadem? 🤷‍♂️

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Kespert napisał:

Zapomnianym elementem psychologii jest "paradoks orła". Generalnie to zasada, by psy- nie pracował z pacjentem bardziej inteligentnym od siebie (bodajże +20 IQ to limit możliwości skutecznej pracy, powyżej 40 IQ różnicy "mysz nie zrozumie orła"). Ale na psychologię w 90% idą ludzie chcący rozwiązać swoje własne problemy - a mówienie im, że nie są "naj-" im w tym nie pomaga.

Stąd mamy, co mamy, a i tego brakuje.

To jest wszystko mega skomplikowane. Masz przypadek Billy Milligana, mega inteligentny gościu który rzekomo miał osobowość wieloraką. Część psychiatrów mu wierzyło, część nie, ale ostatecznie uniewinnili go mimo, że gwałcił kobiety. Przed samą śmiercią przyznał się swoje siostrzenicy czy tam bratanicy, że jeszcze zabił dwóch gości.

 

Do teraz niewiadomo czy grał i zrobił w chuja ludzi, czy nie grał. W USA był jakiś popularny film o osobowości wielorakiej po premierze wzrosła liczba chorych na tę przypadłość. Skłonności ludzi do bullshitowania siebie samego jest wręcz absurdalna, nawet efekt placebo dowodzi jak daleko można zajechać.

 

Milligan był bity i gwałcony przez swojego ojczyma, zakopywał go żywcem na polu i groził że go zabije sikając na niego. Nic więc dziwnego, że gwałcił kobiety a później jeszcze zabijał ludzi.

21 minut temu, SamiecGamma napisał:

Seksu nie ma (kumpel preferuje poznawanie się powoli, nie żadne szybkie deale - nie interesuje go ONS ani FWB), ale - jak się wydaje - wszystko idzie w dobrym kierunku. No i panna po kilku tygodniach zaczyna go ghostować. Kontakt się urywa.

Pisałem o tym w wątku o tinderze, teraz niestety musisz szybko przelecieć panne nawet jeśli nie chcesz. Brzmi to absurdalnie ale kobiety mają tyle orbiterów, że są jak dzieci z ADHD w sklepie z darmowymi cukierkami. Uprawiasz seks, pojawia się więź albo i nie i są jakieś szanse. Jesteś dżentelmen? Panna oczywiście chodzi na randki z innymi typami i ktoś ją bzyknie pierwszy. Tyle. Brutalne, ale tak jest. Przy takim trybie życia połącz kropki i spróbuj policzyć ile panna miała partnerów. Rocznie spokojnie potrafi dochodzić 3-4 nowych, bo miesiąc z jednym, miesiąc z drugim.

 

Teraz jest odwrotnie czyli zaczynasz od relacji seksualnej i idziesz w LTRa, a nie tradycyjnie randkujesz. Przynajmniej nie z damaged goods na tinderze ;/

 

Jeden PUAs powiedział coś takiego; "wszystkie fajne kobiety są pozajmowane, jeśli kobieta jest atrakcyjna, sama i jest w okolicach 30+ to masz dużą czerwoną flagę". On radził odbijać kobiety.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, NoHope napisał:

Teraz jest odwrotnie czyli zaczynasz od relacji seksualnej i idziesz w LTRa, a nie tradycyjnie randkujesz. Przynajmniej nie z damaged goods na tinderze ;/

 

Tylko laska, która na pierwszej randce idzie z tobą do łóżka, to nie jest żaden materiał na LTR. To przecież nie jest tak, że byłeś na tyle wyjątkowy, że zrobiła dla ciebie wyjątek... Ona tak robi często - po prostu ma taki styl. A - jak wiemy: easy come, easy go.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, SamiecGamma napisał:

Odechciewa się. Jeśli chcesz, żeby twoja dziewczyna jakoś wyglądała (6.5+ / 10) i dodatkowo była ambitna, a nie jakaś recepcjonistka czy sklepikarka, to nie wiem kim trzeba być, żeby w ogóle spojrzała... managerem wysokiego szczebla? Czadem? 🤷‍♂️

Najlepiej uroczym psem ;) albo kotem xD

7 minut temu, SamiecGamma napisał:

Tylko laska, która na pierwszej randce idzie z tobą do łóżka to nie jest żaden materiał na LTR. To przecież nie jest tak, że byłeś tak wyjątkowy, że zrobiła dla ciebie wyjątek... Ona tak robi często - po prostu ma taki styl. A - jak wiemy: easy come, easy go.

Tylko wiesz to że laska z tobą nie idzie odrazu do wyra nie znaczy, że z innym gościem nie pójdzie. Laska na tinderze to jedna wielka niewiadoma, nie znasz jej, nie znasz jej znajomych. Wśród znajomych to wiadomo która laska się puszcza a która jest pojebana i można łatwo omijać. 

 

Na tinderze to nie wiem, dobra intuicja, doświadczenie i redpill cię ochroni? Serio nie wiem. Może szczęście. I też to nie musi być pierwsza randka, może być 3-5 ale dłużej niż miesiąc to bym nie czekał.

 

Ghosting w sytuacjach które opisujesz to 99% szansy, że poznała kogoś lepszego kto ją bzyknął albo liczy, że ją bzyknie.

 

Najgorsze jest to, że chłop myśli co zjebał, dlaczego się nie odzywa. Ghosting to jest w sumie moim zdaniem forma przemocy psychicznej.

Edytowane przez NoHope
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tuż za rogiem jest nowy rok i może warto jedno do drugiego napisać priva z tej okazji @NoHope i @melody i tam sobie pewne sprawy wyjaśnić i zaprzestać sobie dogryzać  oraz dać siebie na ignore (jeśli i rozmowa wyjaśniająca zawiedzie).

 

Przypominam, że temat jest o kobietach naszych marzeń a nie o psychologach choć temat psychologii jest bardzo pasjonujący i może warto założyć osobny wątek.

 

Wracając do tematu:

 

@melody

To dorosła jednostka.

Co za tym idzie jeśli uważa, że numer "1" jest pożądanym typem i co za tym idzie atrakcyjnym i jej doświadczenie to potwierdza  to niech tak będzie. Nie jest naszym zadaniem przekonywać jej, że jest inaczej. @melody napisała, że nie interesuje jej co jest powszechnie atrakcyjne tylko woli panów, którzy wolą ją (jej typ, który sugeruje chociaż tak naprawdę to raczej nie jest jej typ, według mnie ale nie ważne) 

Z szanownych braci za typem numer jeden opowiedzieli się kolejno na ten moment bracia Libertyn oraz Ananas. To jest wzór, który im się podoba - więc gdyby przełożyć to na romantyzm forumowy, miałaby @melody wybór między dwojgiem tych gentelmanów. Czy jej to pasuje? miejmy nadzieję, że tak.

@melody to kobieta inteligentna i z pewnością jeśli zauważy, że może mieliśmy trochę racji to się zmieni lub być może uzna, że to ona ją ma (tak też może być) i my się myliliśmy, więc zostawmy ten temat i to życie zweryfikuje a nie słowa, kogokolwiek z tego forum.

@NoHope

Odpuść @melody oraz odpuść sobie i zrób sobie przysługę i nie próbuj jej zmienić.

Zaoszczędzisz sobie nerwów i czasu. Ona nie chciała i nie chce słuchać rad, czy wskazówek i tym samym należy to uszanować.

Nie jesteś jej ojcem, bratem, rodziną (chyba) tylko anonimem z neta no i możesz się mylić. Nie jest naszym zadaniem zmieniać ludzi @NoHope tylko być przykładem. I jeśli Ty jako przykład będziesz wysokiej jakości, zdrowy to siłą rzeczy będzie musiała zmienić siebie i podejście do Ciebie, jeśli będzie jej oczywiście zależało na Twoim towarzystwie. W jej interesie będzie by Cię przeprosić, ugryźć się w swój ogon? (Tak się to mówi? chyba?) i stać się czymś co jest i będzie przez Ciebie pożądane bo nawet gdyby hipotetycznie uznać, że masz rację to czy znasz w całym swoim życiu przykład, kiedy to kobieta posłuchała kogoś oprócz siebie?

Nauczycielem jest ból i życie, nie ja czy Ty. Gdy uczeń będzie gotów pojawi się nauczyciel jak mówi zdaje się Chińskie przysłowie, więc gdy będzie gotowa przyjdzie i posłucha.

41 minut temu, SamiecGamma napisał:

No i panna po kilku tygodniach zaczyna go ghostować. Kontakt się urywa.

41 minut temu, SamiecGamma napisał:

kumplowi się nie spieszy - szuka panny do poważnej relacji. No i po dwóch spotkaniach laska przestaje się odzywać.

Dlatego w innym wątku pisałem, że nie wolno takich kobiet akceptować i tych dziecinnych zachowań, które są bardzo ale to bardzo niedojrzałe i toksyczne dla drugiego bo podkopują nasze poczucie wartości. 

Jeżeli kobieta potrzebuje tydzień na odpisanie to jest ewidentnie nie zainteresowana, najlepiej jej jasno sprawę wyjaśnić, że w ten sposób nie będziemy działać i jeśli nadal nic nie odpisuje to odstawić księżniczkę, do ojca na ponowne nauki jak zachowywać się względem mężczyzn, a jeśli nie ma ojca to na pewno ma internet i sobie poczyta, czy jej zachowania przyspożają jej problemów czy też nie. Księżniczkom czasem musi spać korona zanim realnie będą miały jakąkolwiek szansę na realnego króla.

Plusem jest to, że takie zachowania naprawiają rynek dla innego mężczyzny, jeśli mężczyzna A da lekcje i reprymendę to potencjalny mężczyzna B, będzie miał łatwiej i kobieta będzie wiedzieć, że zachowywać się jak gówniarz nie przysporzy jej pozytywnych atrybutów i nie wzbudzi pożądania. Kobieta szybko się uczy oraz kobieta wie z kim może grać w chuja a z kim nie. Jeśli gra z Tobą w chuja, czy jak w przykładzie kolegów, to wiedz że nie postrzegają ich jako wartościowych i tyle. Rozpaskudzaliśmy kobiety to mamy rezultat, sami implementujemy im samouwielbienie to potem mamy hordy kobiet, które nie spojrzą na kogoś na ich poziomie. To my mamy winę a kobiety po prostu wykorzystują to.

My jako faceci rozpaskudziliśmy panie i zaczeliśmy akceptować traktowanie jak wycieraczkę jako coś normalnego i tu jest błąd.

Poza tym Twoi koledzy zjebali coś po drodze prawdę mówiąc.

41 minut temu, SamiecGamma napisał:

Odechciewa się. Jeśli chcesz, żeby twoja dziewczyna jakoś wyglądała (6.5+ / 10) i dodatkowo była ambitna, a nie jakaś recepcjonistka czy sklepikarka, to nie wiem kim trzeba być, żeby w ogóle spojrzała... managerem wysokiego szczebla? Czadem? 🤷‍♂️

41 minut temu, SamiecGamma napisał:

ambitna,

41 minut temu, SamiecGamma napisał:

No ale ambitna jest, nie żadna tam praca w Biedronce czy nudnej księgowej, która przez 20 lat się nie rozwija (przykłady tylko).

Wybacz, że zapytam ale od kiedy kryterium na pociąg do kobiety, jest to czy jest ambitna oraz to w czym i gdzie pracuje?

Kobieta może zamiatać ulice i gdy wpadnie księciu ze Zimbabwe w oko, to staje się księżniczką siłą rzeczy. Nie rozumiem mężczyzn, którzy chcą mieć kobiety ze zawodem koniecznie, przecież to nie ma żadnego znaczenia. 

Powiem więcej, te po tych studiach zazwyczaj mają jeszcze mocniej skrystalizowane ego i mają o sobie mniemanie straszne zawyżone nie wspominając o zawyżonym poczuciu wartości, a nie daj bóg będą zarabiać więcej, od przeciętnego to już kolba zupełnie odbija i taka dziewczyna sama wtłacza się w pułapkę bycie singlem na zawsze (najczęściej ale nie zawsze)

Nie mówię, tym samym że ambicje kobiety są g warte, po prostu są znacznie mniej istotne w kontekście relacji K/M i szukanie kobiety pod kątem ambicji czy zawodu oraz tym samym określanie takich osób jako mało wartościowych bo nie pracują w jakiś wymyślnych branżach jest nie do końca w porządku i adekwatne do tego czego realnie facet szuka a przynajmniej znakomita większość.

Osoby, które mają jakąś pozycję w hierarchii i udało im się wejść wyżej we wyścigu szczurów, często patrzą na szczurów niżej od siebie z pogardą, nie wiem czy tam widzą dawnych siebie, czy o co chodzi?

Czasem przychodzi taki szczur jak ja, który nie utożsamia się z tym nic a nic i siłą rzeczy musi wam przypomnieć, że bez tych pogardzanych szczurów na dole, bułki byście nie kupili bo niemiałby kto wam wydać, czy pogardzany kierowca by nawet nie zajechał z tym towarem i pogardzany pan piekarz i pomocnicy również by nie kiwneli palcem. Nie było by tym samym pizzy na zamówienie i nie było by laptopika, który pogardzany Chinczyk paluszkami budował i można by tak mnożyć i mnożyć.

Więc proszę a wręcz błagam o trochę szacunku do ludzi, którzy wykonują zajęcia pożyteczne dla wszystkich - bogatych czy biednych.

Pogarda do zawodów jest naprawdę czymś co mnie razi u osób, bo za tymi pracami stoją czujące istoty ludzkie pamiętajmy.

 

A koledzy, gdyby byli takiej wysokiej jakości jak piszesz na pewno mieli by wiele chętnych, poza tym nie słuchałbym historii i wierzył we wszystko co mówią. Kobiety wyssały z mlekiem pewną ponadczasową wiedze i wiedzą, kto przejawia atrakcyjne cechy. 

Twoi koledzy ich nie przedstawili lub po prostu miały dostęp do lepszych - takie życie młodej kobiety w czasach appek i zawsze bardziej zielonej trawy. 

Ich sprawa tych kobiet, bo hipergamia możliwe, że udupiła ich, bo Twoi koledzy moglibyć porządnymi chłopakami. 

Jest jak jest, nie ma co płakać tylko iść dalej i pożegnać ghosterki lub jak mamy jeszcze serce wytłumaczyć ostatnim tchem, że więcej sobie zachowań tego typu nie życzymy w naszą stronę i to jest jedna i jedyna szansa na ich poprawę. 

Kobiety są jak dzieci często ale i dzieci i dorośli rozumieją siłę oraz poczucie straty kogoś wartościowego.

 

 

 

 

Edytowane przez SzatanK
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, SzatanK napisał:

Dlatego w innym wątku pisałem, że nie wolno takich kobiet akceptować i tych dziecinnych zachowań, które są bardzo ale to bardzo niedojrzałe i toksyczne dla drugiego bo podkopują nasze poczucie wartości. 

Jeżeli kobieta potrzebuje tydzień na odpisanie to jest ewidentnie nie zainteresowana, najlepiej jej jasno sprawę wyjaśnić, że w ten sposób nie będziemy działać i jeśli nadal nic nie odpisuje to odstawić księżniczkę, do ojca na ponowne nauki jak zachowywać się względem mężczyzn, a jeśli nie ma ojca to na pewno ma internet i sobie poczyta, czy jej zachowania przyspożają jej problemów czy też nie. Księżniczkom czasem musi spać korona zanim realnie będą miały jakąkolwiek szansę na realnego króla.

To by działało gdyby w tej grze nie było innych graczy. Tak naprawdę nie ma znaczenia czy ty trzymasz "ramę" czy niesimpujesz. Ona spokojnie ma alternatywę, zresztą ma alternatywę dlatego tak się zachowuje, gdyby nie miała to się tak nie zachowywała, z zaznaczeniem, że jej powodzenie czy alternatywy mogą być wirtualne czytaj urojone.

 

Ghosting zrobił się absurdalnie pospolity, na każdym kroku. To jest efekt przejścia do świata wirtualnego, panie są asertywne czy ghostują (nie tylko panie) bo nie muszą spojrzeć w twarz drugiej osobie.

11 minut temu, SzatanK napisał:

Plusem jest to, że takie zachowania naprawiają rynek dla innego mężczyzny, jeśli mężczyzna A da lekcje i reprymendę.

Patrz wyżej.

 

Generalnie to jest trochę nawet coś ala teoria gier. Powiedzmy, że masz 4 oszustów i jednego uczciwego gracza, uczciwy gracz będzie cały czas przegrywał może albo przestać grać albo przechytrzyć oszustów czyt. również oszukiwać.

 

Zasady na rynku matrymonialnym są narzucane przez kobiety, faceci nie mają wyjścia i się adoptują czyt. stają się ruchaczami bo to jedyna optymalna strategia. Klasyczny dżentelmen będzie kończył jak kolega SamcaGamma.

Edytowane przez NoHope
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, NoHope napisał:

To by działało gdyby w tej grze nie było innych graczy. Tak naprawdę nie ma znaczenia czy ty trzymasz "ramę" czy niesimpujesz. Ona spokojnie ma alternatywę, zresztą ma alternatywę dlatego tak się zachowuje, gdyby nie miała to się tak nie zachowywała, z zaznaczeniem, że jej powodzenie czy alternatywy mogą być wirtualne czytaj urojone.

 

Ghosting zrobił się absurdalnie pospolity, na każdym kroku. To jest efekt przejścia do świata wirtualnego, panie są asertywne czy ghostują (nie tylko panie) bo nie muszą spojrzeć w twarz drugiej osobie.

Powiem Ci jak to jest z mojej strony.

Ja nie trzymam żadnej ramy, ponieważ w nie nie wierzę. Jeżeli ktoś trzyma ramę to symuluję męskość, a symulować i aktorzyć nie jest łatwo.

Te trzymanie ram, taktyki to jest żart prawdę mówiąc. TO w interesie kobiety jest usidlić faceta, nam jest lepiej bez nich w dzisiejszych czasach bo przecież komu chce się realizować jeszcze listę wymogów i nie mieć nawet ciepłego slowa za to? - za seks można zapłacić nie wiem ze 200 zł a kobieta nie zapłaci za zobowiązanie wysokiej jakości samca, takiego można tylko złowić i to ogromnym fartem i wysiłkiem. 

To w interesie kobiety jest znaleźć kogoś kto będzie w ogóle chciał te humorki wytrzymywać i paskudne naleciałości. Przecież wysokiej jakości samiec nie będzie ze samicą, która pyskuje czy jest wredna skoro na jej miejsce są zawsze młodsze i bardziej współpracujące. Czy się mylę?

Problem jest w tym, że stać się kimś takim jest ciężko, to wymaga wysiłku bardzo dużego i poświęcenia.

 

Ghosting to wspaniała sprawa, kobieta sama Ci pokazuje, że ma z głową coś nie tak, skoro nie potrafi jak człowiek zakończyć relacji z szacunkiem, bo ktoś zaoferował swoje zainteresowanie. Ktoś Cię ghostuje? Ciesz się, właśnie została Ci ukazana kobieta o niskiej jakości zachowaniach. 

17 minut temu, NoHope napisał:

bo nie muszą spojrzeć w twarz drugiej osobie.

Wymagasz zbyt wiele bracie. 

Spojrzeć na siebie jest cholernie ciężko.

17 minut temu, NoHope napisał:

To jest efekt przejścia do świata wirtualnego, panie są asertywne czy ghostują (nie tylko panie) bo nie muszą spojrzeć w twarz drugiej osobie.

Panie nie są asertywne, w znakomitej większości - panie są kruche jak moje wpływy na konto bankowe. 

Zabierz im pozór wyglądu i nagle zobaczysz ile tam asertywności, realnej pracy a nie zdobywania wszystkiego na ładne oczy.

17 minut temu, NoHope napisał:

Generalnie to jest trochę nawet coś ala teoria gier. Powiedzmy, że masz 4 oszustów i jednego uczciwego gracza, uczciwy gracz będzie cały czas przegrywał może albo przestać grać albo przechytrzyć oszustów czyt. również oszukiwać.

Wchodząc w grę, kiedy wiesz że nie masz szansy nie jest mądre ale możesz wejść i zagrać mecza i dać im odczucie tak pustego zwycięstwa, że nie będzie to różne od bardzo dotkliwej porażki. 

 

Miłego sylwestra wszystkim.

 

Edytowane przez SzatanK
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, NoHope napisał:

Jeśli masz skłonności narcystyczne albo jesteś narcyzem, a ty melody masz skłonności narcystyczne to możesz psychoterapeute wkręcić w swoją ramę. Zadaniem psychoterapuety jest przejrzenie twojego bullshitu i nakierowanie cię tak byś wyzdrowiał. To jest trudna rola bo wymaga inteligencji, przenikliwości, wrażliwości ale też umiejętności zdystansowania się. Jeśli specjalista nie jest wstanie odróżnić blefu od prawdy to tym bardziej nie odróżni gdy ktoś okłamuje samego siebie.

 

Dobry psychoterapeuta powinien przejrzeć blef i albo opierdolić klienta albo nawet go wywalić. To jest zwykły shittest realnych kompetencji. Sceptycyzm do tego co pacjent gada o sobie i nie wierzenie ślepo w to co on mówi to jest minimum.

 

Dlatego w sumie nie znam nikogo kto chodził na psychoterapie i został "wyleczony". Czasami jest nawet gorzej bo psychoterapeuta przez swoją głupotę daje fałszywe poczucie progresu gdy tak naprawdę rzeczywisty problem nie został rozwiązany. Nie wiem czy tak jest w twoim przypadku.

 

Masz słynny eksperyment Rosenhana, który pokazał jak dużym problemem jest diagnostyka w psychiatrii/psychoterapii. 

Nie mam skłonności narcystycznych. Czytałeś jak to się objawia? Wziąłeś pod uwagę kreacje, której celem jest wywołanie dyskusji? Specjalne wbijanie kija w mrowisko?

 

Ja psychoterapie potraktowałam jako wskazanie mi możliwych przyczyn moich problemów. Pracę nad tym uznałam za własną drogę do przejścia. Nie mam poważnych problemów. Nie mam też daddy issuess ( ;) ). Chciałam po prostu przestać żyć objawami somatycznymi. Rozumiem też do jakiego etapu psychoterapia jest w stanie mi pomóc, a do jakiego nie. 

 

31 minut temu, Kespert napisał:

Zapomnianym elementem psychologii jest "paradoks orła". Generalnie to zasada, by psy- nie pracował z pacjentem bardziej inteligentnym od siebie (bodajże +20 IQ to limit możliwości skutecznej pracy, powyżej 40 IQ różnicy "mysz nie zrozumie orła"). Ale na psychologię w 90% idą ludzie chcący rozwiązać swoje własne problemy - a mówienie im, że nie są "naj-" im w tym nie pomaga.

Stąd mamy, co mamy, a i tego brakuje.

Mam bliską koleżankę*, która za rok zostanie psychologiem. Problemy jakie ja widzę, to:

- zbyt młody wiek jak na taką ścieżkę zawodową (brak doświadczenia życiowego, brak problemów, brak świadomości z czym problemy psychiczne się je)

- za mało praktyki

Tak wyszło, że jej mama też została psychologiem po 40 r.ż. i jej podejście jest do tematu jest nieco lepsze. Bardziej przekłada wiedze na praktykę. Koleżanka skupia się bardziej na teorii i regułkach.

 

*Koleżanka też nigdy nie odgadywała stanów innych osób zbyt dobrze. Ciężko jej nawet było odczytywać emocje. I pod tym względem uważam, że to nie jest materiał na dobrego psychologa. Podchodziła do tego zbyt powierzchownie, sztywno i zbyt regułkowo. Jak się ma z kimś kontakt, to można odebrać słowa oraz gesty i mimikę, ale każdy w środku nosi dodatkowo swoje bolączki, troski i traumy, które da się dostrzec, ale to proces długotrwały i przypomina trochę łowienie ryb, albo wyciąganie dosłownego z tego co niedosłowne.

 

Ja jako osoba o aż zbyt dużym poziomie empatii i zbyt dużej wrażliwości po prostu to łapię, ale nauczyłam się, że większość ludzi nie rozróżni czy ktoś udaje szczęśliwego, czy faktycznie jest szczęśliwy. Widziałam osobę która udawała, że ma wiele osobowości. Miałam do czynienia z prawdziwym narcyzem oraz takim który był tylko marną podróbką osobowości narcystycznej. Próbowano mną manipulować.

 

W swoim najgorszym epizodzie depresyjnym niespecjalnie ukrywałam złe samopoczucie, ale nie chciałam nikogo obarczać swoimi negatywnymi emocjami. Gdybym wtedy np. popełniła samobójstwo (sytuacja hipotetyczna) to każdy by powiedział "Ale przecież wszystko było okej" "Zachowywała się normalnie". Nie i nawet momentami dosłownie mówiłam, że za dobrze nie jest. Każdy i tak powtarzał "Ale przecież nic nie widać". "Funkcjonujesz normalnie, wszystko Ci się układa."

 

@SzatanK Nie jestem jednostką dominującą. Mam cechy które robią ze mnie dobrego ogarniacza i lidera, ale w życiu prywatnym nie dominuję. Spokojnie mogę stwierdzić, że każda napotkana feministka lub osoba płci żeńskiej o poglądach lewicowych będzie się wydawała prywatnie dużo bardziej dominująca niż ja.

Nie można do wszystkiego podchodzić aż tak dosłownie i poważnie. Nie można też brać każdego słowa za pewnik. Błędem jest też zakładanie, że się mylę i może się nawrócę.

 

Za to ciekawe jest jaką kreacje mogą sobie stworzyć osoby trzecie z suchych słów. Bez emocji, bez mimiki.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

54 minuty temu, SzatanK napisał:

Czasem przychodzi taki szczur jak ja, który nie utożsamia się z tym nic a nic i siłą rzeczy musi wam przypomnieć, że bez tych pogardzanych szczurów na dole, bułki byście nie kupili bo niemiałby kto wam wydać, czy pogardzany kierowca by nawet nie zajechał z tym towarem i pogardzany pan piekarz i pomocnicy również by nie kiwneli palcem. 

Więc proszę a wręcz błagam o trochę szacunku do ludzi, którzy wykonują zajęcia pożyteczne dla wszystkich - bogatych czy biednych.

Pogarda do zawodów jest naprawdę czymś co mnie razi u osób, bo za tymi pracami stoją czujące istoty ludzkie pamiętajmy.

Nie wiem jak inni, ale ja mam olbrzymi szacunek do ludzi, którzy pracują, a nie kradną, czy mając dwie ręce i dwie nogi nie idą po socjal.

To było też najważniejsze kryterium dla mnie wyboru męża. Dla mnie nieistotne jest, że mój mąż zarabia mniej ode mnie, prawdę mówiąc nawet nie wiem dokładnie ile, ale na pewno mniej. Ma olbrzymi szacunek do wszystkich ludzi, którzy uczciwie żyją - na niższym, czy wyższym poziomie. Jedyne kryterium oceny - uczciwość.

Powiem szczerze, że mnie strasznie peszy, jeżeli ktoś traktuje mnie z jakąś estymą, bo mi osobiście imponuje u mnie na wiosce pan mechanik, który zawsze wie co jest nie tak z moim autem, pielęgniarka, która spoglądając na moje dziecko już wie, co mi trzeba przepisać, piekarz, który z paru składników potrafi upiec bochenek chleba. A ja co.... coś tam napiszę, podbiję pieczątką, praca jak każda inna.

Wydaje mi się, że jeżeli ktoś uczciwie na coś zapracował, włożył wysiłek, żeby dojść do jakiegoś punktu to odda szacunek innym ludziom pracy (nieważne jakiej). Szybciej bym się spodziewała pogardy ze strony pań doktorowych, pań mecenasowych, dyrektorowych czy generałowych (mam na myśli żony mężczyzn o jakimś wyższym statusie) - przynajmniej tak wynika z moich doświadczeń i obserwacji.

 

 

 

Edytowane przez Amperka
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.