Skocz do zawartości

Śmierć


Lognyrg

Rekomendowane odpowiedzi

Wkurwia mnie od zeszłego roku jebana śmierć, albo może życie, że tak się kończy, nie wiem. W zeszłym roku straciłem mamę, w tym roku to już dla mnie apogeum, chrzestny, kolega z klubu, córka innego kolegi z klubu dzień przed swoim  ślubem zginęła w wypadku razem ze swoim narzeczonym (znałem ją od dziecka), a dziś zmarł przyjaciel z tego samego klubu, który leżał pod respiratorem od kilku tygodni, zostawił żonę, dzieci. Jebane życie :(

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś pechowy ten klub.

Lepiej zrezygnuj z czlonkostwa.😉

 

 Tak to już jest na Ziemi, "tej ziemi", że niczego nie można być pewnym, w tym długości życia damej osoby. 

 

Czy w ogóle życie ma sens?

 

Dochodzę do w wieku, w którym  już powoli częściej chodzi się na pogrzeby niż na wesela.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

57 minut temu, Lognyrg napisał:

Wkurwia mnie od zeszłego roku jebana śmierć, albo może życie, że tak się kończy, nie wiem. W zeszłym roku straciłem mamę, w tym roku to już dla mnie apogeum, chrzestny, kolega z klubu, córka innego kolegi z klubu dzień przed swoim  ślubem zginęła w wypadku razem ze swoim narzeczonym (znałem ją od dziecka), a dziś zmarł przyjaciel z tego samego klubu, który leżał pod respiratorem od kilku tygodni, zostawił żonę, dzieci. Jebane życie :(

Taka natura życia tutaj. Nie dość, że śmierć, to często niespodziwana, w nasze życie wpisane jest cierpienie, co jest dużym minusem. Też mnie to męczy. Jakoś musimy przez to iść.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, jaro670 napisał:

Ezoterycy i goście od duchowości twierdzo i mówio że zmiany globalnej świadomości które są przed nami są dla wielu dusz nie do dźwignięcia stąd masowe odejścia z tej planety.  Ile w tym prawdy, hooy go wi.

Ezoterycy i goście od duchowości są przeważnie zdrowo jebnięci, skorumpowani, zastraszeni. 

 

Zmiany w globalnej świadomości nadchodzą, i będą występować w postaci pocisków 7.62mm, gazów bojowych, głodu i masowych mordów.

 

 

Wesołych Świąt 😊

 

 

Edytowane przez vodkas85
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie śpiesz się do śmierci, ona przyjdzie prędzej czy później. Cóż, życie to ciągle zmiany. Parę lat temu miałem super pracę, dużo kumpli. Dziś mam 6 osób do których mogę gębę otworzyć, z czego dwie to emigranci. Kiedyś trenowałem co weekend jazdę na torze, dziś tor rozdupcony, paliwo drogie jak nigdy. Kiedyś byłem młodszy i nic mnie nie bolało, dziś pobolewają mnie plecy i miałem operację na przepuklinę lewostronną (jestem przed 30tką!). 

 

Przykro mi z powodu Twoich znajomych, przyjmij moje kondolencje. 

Pozwól sobie na okres zadumy i żałoby, późnej wróć do tzw normalności i rób swoje. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rzeczywiście fatalny miałeś rok, jeśli chodzi o tę czarną serię wśród bliskich. Mam nadzieję, że był dla Ciebie w innych wymiarach lepszy.

 

Śmierć jest (niestety) nie do uniknięcia dla każdego. Jest ona wkalkulowana w życie już od samego urodzenia. I choć niby każdy od małego dobrze wie, że kiedyś z pewnością umrze, w praktyce śmierć najczęściej nas zaskakuje i szokuje. Zwłaszcza, jeśli następuje przedwcześnie, a nie w starości, wtedy gdy może być już nawet wyczekiwana jako naturalna kolej rzeczy.

 

W obliczu śmierci bliskich osób, pytania o sens życia nasuwają się same. O odpowiedzi znacznie trudniej. Ale czy to właśnie aby nie ramy życia, jakimi są dla każdego narodziny i śmierć, nie nadają życiu głębszego sensu? Kuszącą dla wielu ludzi byłaby możliwość, żeby żyć wiecznie (wszystkie religie wykorzystują to odwieczne pragnienie ludzi), ale czy życie nie straciłoby wtedy swojego “smaczku”, jaki nadaje mu niepowtarzalność i ulotność każdej przeżytej chwili?

 

Mnie osobiście mocno poruszyła rok temu informacja o śmierci w wieku 33 lat kumpla z podstawówki. Zostawił osamotnioną żonę z córeczką. Uświadomiłem sobie wtedy dobitnie, że moje własne życie może zakończyć się znacznie wcześniej, niż się tego spodziewam, a założenie, że dożyję do starości, do następnego roku, a nawet do następnego dnia, w ogóle nie jest niczym pewnym, ani zagwarantowanym.

 

Ostatecznie, w obliczu śmierci, nie możemy wiele zrobić. Nie mamy innego wyjścia, niż po okresie żałoby żyć normalnie dalej. Możemy sami zdecydować, czy lepiej jest nam potraktować śmierć, jako smutną ostateczność, pewnego rodzaju tabu i starać się wyprzeć ją ze swojego myślenia, rozmów i świadomości, czy może jednak lepsze jest życie w pełnej jej świadomości i akceptacji, wg stoickiej zasady "memento mori". Jest to, według mnie, bardziej uwalniające podejście i osobiście staram się często przypominać sobie o nieuchronnej śmierci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.