Skocz do zawartości

Z kim ja byłem? I jak sobie z tym poradzić?


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem bracia.
Jestem tu kompletnym świeżakiem. Wiele treści i nauki tu zawartej wciąż przede mną. Ale najpierw chciałem podzielić się swoją historią i prosić Was o pomoc, bo nie daję już rady..

 

Z A. poznałem się w marcu. Spotkaliśmy się z tego co pamiętam po dwóch dniach, bo mieszkamy niedaleko siebie. Piękna dziewczyna, fizycznie bardzo mnie pociągała. Ale od samego początku wydawała mi się oszczędna w słowach. Przyznam szczerze, że sam też nigdy nie byłem złotousty, dopiero praca w handlu od niecałych trzech lat i kontakt z ludźmi bardzo mnie otworzyła i dziś jestem już innym człowiekiem. Ale wracając do spotkania – pogadaliśmy o pracy, o szkole, o pierdołach. Nie kryła się z tym, że nie ma znajomych, przyjaciół, żadne znajomości szkolne nie przetrwały. Trochę dało mi to do myślenia, ale nie znałem przyczyny tego. Wolny czas spędzała gównie sama w domu oglądając netflixa, tiktoka czy słuchając muzyki lub czasem czytając jakąś książkę..

Przyznam, że po pierwszym spotkaniu nie było jakiegoś efektu wow z tego co pamiętam i wątpiłem czy dojdzie do kolejnych, ale pociągnąłem temat i jakoś tak od czasu do czasu zaczęliśmy się spotykać częściej.

 

Muszę przyznać, że rozmowy od samego początku czasem sprawiały mi mały problem. Już mówię o co chodzi. Chodziło o takie wrażenie jakbym musiał na siłę wymyślać tematy, by uniknąć ciszy. Ale też doprecyzuję. Początkowo na pewno był to też efekt świeżo poznanej osoby, ale później aż tak dużo się nie zmieniło. Nie była oczywiście totalnym milczkiem, ale nie angażowała się tak mocno w swoje wypowiedzi. Chętnie rozmawiała o swojej pracy, lubiła ponarzekać na nią lub nie. Ale rozmowy na jakieś „głębsze” tematy.. no praktycznie nie zdarzały się albo je ucinała, takie mam przynajmniej wrażenie. Często na trudne pytania odpowiadała „nie wiem”.

 

Pierwszy nasz seks zdarzył się na weekendowym wypadzie w maju, czyli po dwóch miesiącach. Potem spotykaliśmy się właściwie weekendami. Będąc uczciwym widzieliśmy się praktycznie w każdy weekend, może z raz/dwa zdarzył się losowy wyjątek. Ja pracuję o stałych godzinach, ona na trzy zmiany. Dzięki temu spotkania w tygodniu bywały możliwe, ale właściwie były moją inicjatywą, choć przy jednej ze sprzeczek dużo później wypominała, że mogłem po prostu proponować..- proponowałem.

Zatem od czasu do czasu styknęliśmy się też w tygodniu. Ale łóżkowo jedynie w weekend. Ona miała (ma) sytuację mieszkaniową dużo korzystniejszą, bo choć mieszka koło rodziców to jednak ma swoje niezależne cztery kąty. Ja mieszkam wciąż w domu rodzinnym. Mimo to częściej widywaliśmy się u mnie. Z tego co pamiętam trochę późno zaproponowała pierwszy nocleg u niej. A to byłoby przecież dużo wygodniejsze.

 

Mijały tygodnie. Poczułem coś do niej i zaangażowałem się. Ale muszę przyznać, że dość często rozkminiałem. Brakowało mi w A. większego zaangażowania, bliskości, otwartości. Odczuwałem jakąś taką ostrożność dystans. A. w swoim zachowaniu była często bardzo chłodna. Niestety niewylewna pod względem uczuć. Nawet wracając z pracy nie mogłem w czasie drogi zadzwonić do niej pogadać o tym jak minął dzień, bo.. ona nie lubiła rozmów telefonicznych. Przez cały okres naszego bycia razem słyszałem ją przez słuchawkę najwyżej dwa razy.. Tak więc przy powrotach z pracy czasem gawędziłem sobie przez telefon albo z koleżanką albo z kumplem.. nie z nią. Ona jak stwierdziła „raczej nie jest do tego przyzwyczajona”.

Powiem Wam braciszkowie, że ja przyzwyczajony jestem raczej do innych zachowań w związku. Nie mam zbyt dużego doświadczenia w nich, ale zdążyłem doświadczyć takich relacji, gdzie czułem się kochany, gdzie czułem starania, otwartość bliskość i nie miałem co do tego wątpliwości. Tutaj tego nie było. A. nie potrafiła po prostu przytulić, zażartować i uśmiechnąć się, pokokietować. No wiecie, taka pełna otwartość i zaufanie. Od A. tego nie dostawałem. To powodowało, że zacząłem rozmyślać co się dzieje i czy to ja robię coś nie tak.
Inną irytującą mnie rzeczą było to, że wszelkie nasze wyjścia opłacane były przeze mnie. Inne pary mają jakieś swoje systemy, typu raz płacisz ty raz ja.. Jej z kolei nie przychodziło nawet do głowy, by zaproponować coś w stylu „to może dzisiaj ja płacę”. Zwłaszcza, że dobrze zarabiała.

 

W kwestii seksu A. moim zdaniem była mocno zamknięta. Przez te kilka miesięcy przerobiliśmy najwyżej trzy pozycje… Najczęściej to było oralne zaspokajanie jej i klasyk – misjonarz ze spustem na brzuch. W seks się nie angażowała, o namiętności czy szaleństwach mogłem zapomnieć. Mega podniecało mnie jej ciało, ale brakowało mi jej w tym wszystkim. Nigdy też nie doznałem oralu z jej strony, który bardzo lubię (kto z nas nie lubi). Kiedyś postanowiłem delikatnie z nią o tym porozmawiać, dowiedzieć się o co chodzi i czy nie lubi. Stwierdziła, że mogłem powiedzieć.. szkoda, że nie wpadła na to sama.. Ale ok, nie przypieprzałem się, dałem do zrozumienia, że byłoby super poczuć jej usta tam. Myślałem, że ta rozmowa w przyszłości coś zmieni. Jak się pewnie domyślacie – nie. Choć przy moim oralu dochodziła zawsze. A już kolejną kwestią jest to, że zdarzały się sytuacje, kiedy musieliśmy kończyć zbliżenie szybciej, bo stwierdziła, że po orgazmie przy oralu ona jest tam teraz bardziej wrażliwa i że ją czasem już boli..

 

Jak więc widzicie w łóżku nie było idealnie.. ale co przy tym wszystkim jest dziwne – nigdy nie robiliśmy tego w zabezpieczeniu i ona nie miała z tym problemu. 

Jej często chłodne, zdystansowane zachowanie oraz sytuacje łóżkowe powodowały, że zaczęła narastać we mnie swego rodzaju frustracja. Kochałem ją, ale kiedy czasem działo się coś dziwnego to często zwierzałem się bliskim i oni też zazwyczaj nie mogli zrozumieć jej pewnych zachowań. Zacząłem mieć wątpliwości czy jest sens w to brnąć.

Pierwsze „kocham cię” usłyszałem od niej chyba na przełomie czerwca/lipca. Jak mi później powiedziała „krępują ją” te słowa..

 

Czas płynął. Bywaliśmy w różnych miejscach, wyjeżdżaliśmy na wakacje. Spędziliśmy wiele wspaniałych chwil. W sierpniu na jednym takim wyjeździe pierwszy raz puściły mi nerwy. Poszło o pierdołę, ale coś we mnie pękło. Byliśmy w górach, na jednym ze szczytów chciałem zrobić sobie z nią zdjęcie, jakoś wyczułem brak entuzjazmu na ten pomysł. Byli tam też inni turyści, pary. Patrzyłem na ich uśmiechy, na to jak pozują razem, czerpią z tego radość, a ja miałem w galerii jedynie na pamiątkę widok ze szczytu, ale bez nas. Nie ukrywałem rozczarowania. Jeśli dobrze pamiętam powiedziała wtedy „no to chodź, zrobimy”. Odpuściłem.. Większość zejścia schodziłem kilkanaście kroków od niej. Byłem wkurwiony, zalewały mnie myśli typu „dlaczego ja muszę prosić i walczyć o coś co inni w swoich związkach po prostu mają?..” Bolało mnie to. Po powrocie do hotelu przyszła usiąść koło mnie i rozmawialiśmy. Powiedziała, że nie umie okazywać niektórych uczuć tak po prostu, ale poprosiła, żebym miał do niej cierpliwość, po tym się popłakała. Przytuliłem ją a później korzystaliśmy z reszty wyjazdu.

 

Od przełomu września i października coś jakby zaczęło się bardziej psuć. W październiku doszło do kolejnej kłótni, którą ponownie ja wywołałem. Ale po kolei. Na jej instagramie oprócz lajków zdjęć zostawiłem ze dwa serduszkowe komentarze, ale tylko pod zdjęciami które sam robiłem i ona och użyła (spytacie czy miała jakieś nasze wspólne zdjęcie, oczywiście, że nie, ale o tym zaraz). Pewnego dnia zorientowałem się, że wszystkie zniknęły, usunęła je. Kiedy zapytałem na messengerze czemu to zrobiła zaczęła kręcić. Napisała, że nie lubi upubliczniać w ten spossób swojej prywwatności. Na drugi dzień przyjechała do mnie, zaczynał się weekend. Jak zawsze z rzeczami by zostać na noc. Te pierdołowate komentarze nie dawały mi spokoju więc posiedziałem w milczeniu parę chwil wkurwiony i zacząłem drążyć patrząc w oczy czemu to zrobiła. Powiedziała, że rzeczywiście te powody, które wymieniła dzień wcześniej są nieprawdziwe. W tamtym momencie zobaczyłem pierwszy raz jej taką kamienna twarz, taki poker face, może trochę wkurw. Rzuciła do mnie słowami, że to się wypaliło, „odchodzę” i chwyciła tę torbę ruszając do wyjścia. Zamurowało mnie.. Próbowałem ją zatrzymać, dowiedzieć się co się stało. Kiedy doszła do samochodu udało mi się ja jeszcze przytulić, powiedziała, że nie chce mnie już więcej ranić, płakała. Wsiadła w samochód i odjechała.


Na drugi dzien pojechałem do niej, na spokojnie powiedziałem, że nie chcę jej stracić, zrobiłem małą przemowę ona słuchała. Na pytanie czy damy sobie jeszcze szansę powiedziała, że tak, a wieczorem z dumną minką napisała, że „jeszcze nikt tak o nią nie walczył”. W listopadzie zaplanowaliśmy kolejny krótki wyjazd. Byliśmy z parą moich znajomych. Wydawać by się mogło, że jest niby okej.

 

Po powrocie trzy dni później wyskoczyliśmy na jakieś jedzenie. Rozmawialiśmy o jakiś pierdołach, ja jakoś tam próbowałem żartować, na luzie jak zawsze, natomiast ona jak nie raz odpowiadała w swoim stylu „oj nie wiem” tak jakby pretensjonalnie, ale zawsze twierdziła, że po prostu ma takie reakcje i nie jest to pretensjonalny ton.. Trochę tym zmęczony rzeczywiście się trochę wtedy przypierdoliłem i powiedziałem, że mogłaby czasem normalniej ze mną pogadać a nie tak pretensjonalnie. Wtedy powiedziała, że „widocznie da się ze mną pogadać tylko po alkoholu” i popłakała się.. Skruszyła mnie swoim widokiem, przytuliłem ją i próbowałem uspokoić. Po wyjściu z lokalu pocałowalem i pojechaliśmy do mnie. Tam zerwała ze mną drugi raz. Powiedziała, że nie potrafi mi dać tego czego oczekuję.

 

Po dwóch dniach ją odwiedziłem, chciałem jeszcze porozmawiać.. Siedziała zimna jak lód, ale kiedy mówiłem trzykrotnie po policzkach leciały jej łzy i to ciurkiem. Powiedziała, że chce być sama. Poddałem się, ale chciałem zakończyć jakoś z klasą. Przykucnąłem, życzyłem wszystkiego najlepszego i faceta któremu będzie umiała dać wszystko czego nie umiała mi. Wpadła dosłownie w ryk. Wyszedłem.

Nie mogłem się pozbierać.. Po dwóch tygodniach pękłem i odezwałem się z luźną propozycją spotkania. Na początku niechętnie, zapytała „ale po co”, jednak się zgodziła. Spędziliśmy miły wieczorek, śmialiśmy się, rozmawialiśmy, było luźno, naprawdę sympatycznie. Po powrocie podziękowałem za spotkanie a ona odpisała, że również cieszy się że się spokaliśmy i że mogła z kimś porozmawiać. Parę dni później zaatakowałem ponownie, najpierw z luźna propozycją kina (rozmawialiśmy o pewnym filmie na tym wzceśniejszym spotkaniu), odmówiła ale dała się namówić na sama kawę na mieście.

 

Od razu powiem, że to było nasze ostatnie spotkanie. Ale znów po kolei. Pogadaliśmy o pierrdołach, coś zjedliśmy, ale o ile na tym wcześniejszym spotkaniu zgodziła się zebym zapłacił, tak na drugim konsekwentnie sama płaciła za siebie. Wspomniałem o tym kinie jeszcze, miała mi dać odpowiedź następnego dnia, nie odrzuciła pomysłu całkowicie. Ale w dalszej części spotkania zagrałem w otwarte karty i powiedziałem, że to nie są dla mnie tylko koleżenskie spotkania. Stwierdziła, że ona nie chce, musi być sama, ma nieprzepracowane rzeczy z przeszłości, w czasach szkolnych bujała się w jakimś nieciekawym towarzystwie, musi być sama. Oprócz tego dodała, że jest „osobą toksyczną i narcystyczną” (w trakcie znów popłynęła jej łza) i że jak zapoznam się z tymi terminami to zrozumiem więcej. Poddałem się, życzyłem jej wszystkiego co najlepsze, ona mi też, na wyjściu rzuciłem że ją kocham i wyszedłem pierwszy..

 

Doceniam , że dobrnęliście do końca. Wiem, że było długie.. Powiedzcie mi braciszkowie, z kim właściwie byłem? Czy to ja coś spieprzyłem? Czy to mogło się udac? dlaczego to tak mnie boli mimo, iz wcześniej niejednokrotnie sam zastanawiałem się nad sensem tego, mimo że nie raz traciłem nerwy na rożne zachowania..


Mija miesiąc od zerwania i dwa tygodnie od ostatniego spotkania, a ja wciąż jestem w rozsypce 😕
Dotąd podglądała każde moje stories na instagramie, nawet po zerwaniu. Wczoraj wyświetliła ostatnie i usunęła swoją obserwację mnie.. Zablolało..bo zdałem sobie sprawę, że ucięła wszelkie nitki mojej nadziei, które podświadomie we mnie tkwiły..
Jak sobie z tym poradzić??

  • Like 3
  • Zdziwiony 2
  • Smutny 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, przypadkowy_wedrowiec napisał:

zdałem sobie sprawę, że ucięła wszelkie nitki mojej nadziei, które podświadomie we mnie tkwiły..

I tego się trzymaj. Każdy miał podobnie, każdy cierpiał w mniejszym bądź większy sposób. 

Ty jak większość społeczeństwa tkwisz wciąż w przekonaniu, iż związek, kobieta = szczęście. 

 

Jak jest w praktyce, sam się przekonałeś. Wg mnie coś z tą kobietą jest nie tak, mogą być problemy psychiczne, mogła się też Tobą nie podniecać i być z braku laku. 

To kobiety są emocjonalne, przytulanie, dzwonienie, statusy na szajzbuku itd to ich domena. 

 

Co zrobiłeś źle? Oprócz tych wybuchów złości (w pełni rozumiem, sugeruję jednie aby opanować emocje - inni ludzie nie będą Tobą sterować) to chyba nic. Ja tu widzę dysfunkcje u tej kobiety, zaraz pewnie mądrzejsze głowy od mojej rozpracują sytuację na czynniki. 

 

Fakty: wasza relacja była oziębła. W łóżku szału nie było, buliłeś na wszystko. 

 

Teraz zdaj sobie sprawę, że gdybyś z nią wpadł, tak by wyglądały lata życia, piekło dla dziecka i dla Ciebie, potem rozwód i podział majątku, brak widzeń z dzieckiem, alimenty... Coś okropnego.

2 godziny temu, przypadkowy_wedrowiec napisał:

Wolny czas spędzała gównie sama w domu oglądając netflixa, tiktoka czy słuchając muzyki lub czasem czytając jakąś książkę..

To w mojej ocenie nie jest idealny materiał na kobietę.

 

2 godziny temu, przypadkowy_wedrowiec napisał:

Muszę przyznać, że rozmowy od samego początku czasem sprawiały mi mały problem. Już mówię o co chodzi. Chodziło o takie wrażenie jakbym musiał na siłę wymyślać tematy, by uniknąć ciszy. Ale też doprecyzuję. Początkowo na pewno był to też efekt świeżo poznanej osoby, ale później aż tak dużo się nie zmieniło

I późnej też by się to nie zmieniło, wręcz przeciwnie. Habituacja i męka.

 

2 godziny temu, przypadkowy_wedrowiec napisał:

Brakowało mi w A. większego zaangażowania, bliskości, otwartości. Odczuwałem jakąś taką ostrożność dystans. A. w swoim zachowaniu była często bardzo chłodna. Niestety niewylewna pod względem uczuć. Nawet wracając z pracy nie mogłem w czasie drogi zadzwonić do niej pogadać o tym jak minął dzień, bo.. ona nie lubiła rozmów telefonicznych.

To nie jest zdrowa relacja.

2 godziny temu, przypadkowy_wedrowiec napisał:

Często na trudne pytania odpowiadała „nie wiem”.

Większość ludzi a zwłaszcza kobiet tak ma. Nie była w żaden sposób wyjątkowa, dostała dobre geny (wygląd) i tyle.

2 godziny temu, przypadkowy_wedrowiec napisał:

Kochałem ją, ale kiedy czasem działo się coś dziwnego to często zwierzałem się bliskim i oni też zazwyczaj nie mogli zrozumieć jej pewnych zachowań. Zacząłem mieć wątpliwości czy jest sens w to brnąć.

3:0 Ty, ja i inni wiedzieli że to bez sensu.

2 godziny temu, przypadkowy_wedrowiec napisał:

Oprócz tego dodała, że jest „osobą toksyczną i narcystyczną”

Od takich osób są specjaliści, którzy często załamują ręce. W jaki sposób Ty, ja czy ktokolwiek inny miałby jej pomóc bez specjalistycznej wiedzy? 

Uszczęśliwić taką na siłę, w imię czego? Własnego nieszczęścia? I tak się nie uda.

Zajmij się poprawą samooceny i pewności siebie, kup sobie Kobietopedię, Stosunkowo dobry i Wyprawa po samcze runo. Mógłbym się produkować, ale w ułamku bym nie oddał pełni treści i trafności wiedzy tam zawartej. 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zachowanie Twojej byłej sympatii nie odbiega za bardzo od przeciętnego zachowania kobiety.  Ma momenty w których jest bardzo fajna, towarzyska, razem dobrze się z nią bawisz.  A potem staje się zamknięta w sobie albo obrywasz za nic, bo akurat ona przechodzi PMS lub ma okres.  Zachowanie kobiety jest dyktowane przez jej miesięczny cykl.  My przez to nie przechodzimy i dlatego ciężko nam to zrozumieć.  Reagowanie złością może wywołać u niej frustracje.  Ona się spodziewa od Ciebie, że jeżeli ją kochasz, to wiesz co ona czuje (taaa, marzenia ściętej głowy).

 
Seks?  Również nie widzę w tym nic odbiegającego od normy.  Lubi dostawać oral?  Całkiem normalne.  Nie lubi dawać?  Niestety, dużo kobiet ma opory co do tego.  Naciska na szybki koniec?  Po prostu czuje ból.  To nawet ma chyba jakąś medyczną nazwę.  Wiesz, każdy ma upodobania, które lubi i nie lubi.  Czasami partnerce można coś zaproponować, ale jeżeli odmawia, to albo to akceptujemy albo ją skreślamy.
 
Jest zrozumiałe dlaczego czujesz ból po zerwaniu.  Zaangażowałeś się uczuciowo a facetka dała Ci kopa.  Przez jakiś czas będzie Ci z tym smutno.  Potem stopniowo przyjdzie poprawa.
Z mojego doświadczenia wiem, że na takie coś najlepsza jest nowa kobieta.  Ból po rozstaniu przechodzi szybciej.
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za jakis czas zrozumiesz ze w tym "zwiazku "robiles za petenta .Stworzyles w glowie mentalny oltarzyk z jej zlotej trzipki i codziennie skladales tam ofiary glownie z  wlasnej godnosci. Laska z opisu wyglada na zaburzona , sama nie wie czego chce .Nastepnemu bojfrendowi tez nie bedzie latwo ogarnac ta klode .Trzymaj sie z dala od takich doopencji bo powtorzy sie ten scenariusz raz jeszcze. Pomimo tego ze chciales dobrze lekcja na przyszlosc , nie zmienisz drugiego czlowieka jesli u niego nie ma checi na zmiany .Sluchaj glosu rozsadku bo jak podazasz za tym gosciem miedzy nogami to tak to sie przewaznie te wszystkie zwiazki koncza .Karma is a bitch Powodzenia 

  • Like 16
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pomyśl sobie, przekalkuluj, ile będziesz miał monet w kieszeni, jak odejdą Ci koszty wypadów zwiazane z ta dupencja. Nie jestem fanem div, ale ogarnieci w temacie faceci zapewne wylicza Ci, ile placiles, a przede wszystkim uswiadomia, ze ty nie byles w zadnym zwiazku tylko miales stala dive na stanie i to jeszcze mizerna, skoro sie nie angazowala w sex.

 

Tak sobie mysle, ale my faceci romantyczni jestesmy. Znaczy się, do czasów wyjścia z matrixa jesteśmy

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, DOHC napisał:

I tego się trzymaj. Każdy miał podobnie, każdy cierpiał w mniejszym bądź większy sposób. 

Ty jak większość społeczeństwa tkwisz wciąż w przekonaniu, iż związek, kobieta = szczęście. 

 

Bo prawdę mówiąc w tym momecnie mojego życia tylko tego brakuje mi najbardziej ;/

 

6 godzin temu, DOHC napisał:

Od takich osób są specjaliści, którzy często załamują ręce. W jaki sposób Ty, ja czy ktokolwiek inny miałby jej pomóc bez specjalistycznej wiedzy? 

Uszczęśliwić taką na siłę, w imię czego? Własnego nieszczęścia? I tak się nie uda.

 

Na tym ostatnim spotkaniu w momentach, gdzie krótko chciała jakby "uzasadnić" swój wybór wspomniała coś, że powoli zaczyna rozumieć, że zamykanie się w świecie seriali i scenariuszowych historii nic jej nie przynosi. Że zaczyna rozumieć, że musi to zmienić. Kiedy wspomniałem, że powinna zgłosić się po pomoc do jakiegoś specjalisty stwierdziła, że jeszcze nie wie.

 

Już wcześniej wyjeżdżała w góry do jakiejś samotni, która polegała na odcięciu się grupki ludzi od świata na kilka dni i bez użycia telefonów, połączone to było chyba z jakąś jogą, a wyjazd był w jakoś jesienią 2020 roku, pojechała tam sama.

 

Kiedy wróciliśmy do siebie po tym pierwszym zerwaniu wspomniała, że ma zaplanowany kolejny podobny wyjazd, tyle, że tym razem chodziło typowo o medytację. Nawet zaproponowałem, że ją odwiozę (kilkaset kilometrów). Wyjazd miał być na początku grudnia, czyli po drugim ostatecznym zerwaniu. Z tego pierwszego spotkania już po zerwaniu, na którym tak fajnie nam się rozmawiało dowiedziałem się, że wyjazd nie wypalił ze względu na rodzinną uroczystość, ale pewnie wróci do tego pomysłu.

 

Ten fakt, czyli wyjazdy na jakieś samotnie z dala od świata rok wcześniej czy teraz planowany na medytację powodowało, że moje otoczenie zastanawiało się po co jej to w ogóle. Może ona z czymś walczy? I to coś nas zniszczyło?

 

6 godzin temu, DOHC napisał:

To nie jest zdrowa relacja.

 

Często to słyszałem z otoczenia...

 

6 godzin temu, DOHC napisał:

To w mojej ocenie nie jest idealny materiał na kobietę.

To również od najbliższych mi osób..

 

6 godzin temu, DOHC napisał:

Fakty: wasza relacja była oziębła. W łóżku szału nie było, buliłeś na wszystko. 

 

Teraz zdaj sobie sprawę, że gdybyś z nią wpadł, tak by wyglądały lata życia, piekło dla dziecka i dla Ciebie, potem rozwód i podział majątku, brak widzeń z dzieckiem, alimenty... Coś okropnego.

Ona pomimo zbliżania się doo trzydziestki kompletnie nie myślała o dzieciach, o ustatkowaniu. Nie czuła potrzeby bycia matką (to byłaby pewnie kość niezgody między nami, bo ja myślę już bardziej w kierunku rodziny), a mimo wszystko uprawiała ze mną seks bez gumek.. Nie wiem czy to kwestia aż takiego zaufania do mnie, podejścia "wyebane" czy o co chodziło..

Raz przerażająco trafił mnie jej tekst w kwestii seksu, że (mniej więcej) tyle razy mogła wpaść a nie doszło do tego, "cóż może jestem bezpłodna". I mówi to osoba, któ©a na dzieci nie jest gotowa. Zdarzyło się to tylko raz, ale tamto zdanie mocno wryło mi się w pamięć.. To było kolejne czego nie rozumiałem

6 godzin temu, DOHC napisał:

Co zrobiłeś źle? Oprócz tych wybuchów złości (w pełni rozumiem, sugeruję jednie aby opanować emocje - inni ludzie nie będą Tobą sterować) to chyba nic. Ja tu widzę dysfunkcje u tej kobiety, zaraz pewnie mądrzejsze głowy od mojej rozpracują sytuację na czynniki. 

 

Nie jestem kryształowy, ale chyba mogę uczciwie przyznać, że momenty, kiedy się wkurwiałem były efektu tego braku zrozumienia czy zderzaniem się z jej niejasnymi dla mnie zachowaniami.. Po prostu wkradała się już czasem frustracja. Mało to razy byłem przygnębiony z tego powodu..

 

Zachowywała się czasem na tyle dziwnie, że traciłem do niej zaufanie. Przykład: jest wtorek, nie mogliśmy się spotkać w tygodniu po pracy w środę bo "będzie miałą coś do zrobienia i nie da rady, więc lepiej czwartek". Ale co to już nie mówiła. Człowiek zaczyna od razu podejrzewać. I potem w czwartek okazuje się, że robiła domowe farbowanie włosów. Ja mógłbym z tego powodu podejrzewać cholera wie co, a to była zwykła pierdoła. Ale czego zabrakło? Mogła po prostu powiedzieć.. A ja nie naciskałem i nie dopytywałem co to takiego ważnego będzie robiła, żeby nie wyjść na tego, który znów się przypierdziela..

 

48 minut temu, antyrefleks napisał:

Jakiś cyrk. Za te wszystkie wypady ty buliles? 

Zapłaciłem tylko za nasz pierwszy wypad w maju. Potem podział był 50/50 za hotel/pensjonat ale bez paliwa bo za to buliłem sam. I wypady na miasto na tych wakacjach częściej ja. Ta relacja trochę mnie kosztowała.

 

Godzinę temu, icman napisał:

@przypadkowy_wedrowiec

Frustrujące są takie braki w zrozumieniu jednak z tego co piszesz nie ma zbyt dużo tropów by to rozkminić.


Niestety wygląda na to, że nie chciała się przy Tobie otworzyć i zaangażować bardziej w tę relację; to wiesz i z tym możesz coś zrobić. 

Te braki w dużej mierze budowały frustrację we mnie..

Co mogę z tym bracie zrobić?

 

  

32 minuty temu, thyr napisał:

Za jakis czas zrozumiesz ze w tym "zwiazku "robiles za petenta .Stworzyles w glowie mentalny oltarzyk z jej zlotej trzipki i codziennie skladales tam ofiary glownie z  wlasnej godnosci. Laska z opisu wyglada na zaburzona , sama nie wie czego chce .Nastepnemu bojfrendowi tez nie bedzie latwo ogarnac ta klode .Trzymaj sie z dala od takich doopencji bo powtorzy sie ten scenariusz raz jeszcze. Pomimo tego ze chciales dobrze lekcja na przyszlosc , nie zmienisz drugiego czlowieka jesli u niego nie ma checi na zmiany .Sluchaj glosu rozsadku bo jak podazasz za tym gosciem miedzy nogami to tak to sie przewaznie te wszystkie zwiazki koncza .Karma is a bitch Powodzenia 

Pewnie masz rację :( Niby na ostatnim spotkaniu pieprzyła o ttym, że musi być teraz sama do czasu aż przepracuje w sobie to i owo, ale nie wiem czy już kogoś nie ma.. I chyba nie będę tego sprawdzał, bo podłamie mnie to na nowo..

 

Myślicie, że te gadki o "toksyczności i narcyzmie" mają pokrycie w rzeczywistości, czy tylko mydliła mi tym oczy, żeby dać juz spokój?

 

 

  

10 minut temu, ManOfGod napisał:

Ok nie jestem specjalistą,ale po dwóch akapitach widziałem do czego to zmierza.

To co czujesz to emocja, pochodna Twoich myśli. Jeśli zmienisz trochę myślenie zmienią się także emocje. 
Nie jest to łatwe,ale do zrobienia.

Zatem co robić by zrobić to dobrze?

 

Najbardziej gniecie mnie myśl, że jeśli jakimkolwiek cudem kiedyś ona się zmieni i dojdzie do pewnych wniosków między innymi na bazie naszej relacji to skorzysta z tego inny bolec..

Edytowane przez przypadkowy_wedrowiec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czołem przypadkowy wędrowcu.

 

Nie dowiesz się z kim byłeś, jedynie można przyznać, że dziewczyna była bardziej konkretna niż Ty. @thyr ładnie podsumował z ołtarzykiem, sam ją wyniosłeś na piedestał i postawiłeś się w roli petenta.

 

Najsmutniejsze jest to, że gdy ona odeszła po raz pierwszy, w tamtym miejscu historia powinna się zakończyć. Jednak mimo to, że Ci nie pasowała, brnąłeś w to dalej, doprowadziłeś do powrotu, po drugim rozstaniu nadal to w Tobie siedzi, pomimo, że nie byłeś z nią szczęśliwy.

 

Na Twoim miejscu skupiłbym się na tym wątku. 

 

Wiesz, każdy ma jakąś drogę do przejścia i lekcje do odrobienia. Potraktuj to w ten sposób, że pojawiła się na Twojej drodze i dzięki niej możesz dostrzec pewne braki i rzeczy do naprawienia...u siebie.

 

Ona nie powinna Cię już więcej interesować, w środku ducha bądź jej wdzięczny za impuls do autorefleksji.

 

Myślę że kolega @Messer może dorzucić tu cenne obserwacje

 

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawy temat.

Mam wrazenie, że chyba miała za sobą jakieś przejścia i próbowała sobie z nimi poradzić przy twojej pomocy, ale nie dała rady.

Mogłeś nie do końca być jej wymarzonym.

Dość dobry, żeby była z tobą, za mało dobry żeby się przełamała.

A może jej problemy były dużo za duże, żeby cię w nie włączać?

W sumie zawsze któraś ze stron jest bardziej wycofana niż druga.

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Moriente napisał:

Czołem przypadkowy wędrowcu.

 

Nie dowiesz się z kim byłeś, jedynie można przyznać, że dziewczyna była bardziej konkretna niż Ty.

 

Co chcesz przez to powiedzieć @Moriente?

 

6 minut temu, Moriente napisał:

Wiesz, każdy ma jakąś drogę do przejścia i lekcje do odrobienia. Potraktuj to w ten sposób, że pojawiła się na Twojej drodze i dzięki niej możesz dostrzec pewne braki i rzeczy do naprawienia...u siebie.

 

Ona nie powinna Cię już więcej interesować, w środku ducha bądź jej wdzięczny za impuls do autorefleksji.

 

Miałem od zerwania sporo czasu na refleksje.. I myślę, że sporo dostrzegłem. Ale cholernie mi  jej brakuje... Walczę z tym i póki co walkę przegrywam.

 

5 minut temu, JoeBlue napisał:

Ciekawy temat.

Mam wrazenie, że chyba miała za sobą jakieś przejścia i próbowała sobie z nimi poradzić przy twojej pomocy, ale nie dała rady.

Mogłeś nie do końca być jej wymarzonym.

Dość dobry, żeby była z tobą, za mało dobry żeby się przełamała.

A może jej problemy były dużo za duże, żeby cię w nie włączać?

W sumie zawsze któraś ze stron jest bardziej wycofana niż druga.

 

Przejścia.. też tak myślę i nie tylko ja. I brak wiedzy o tym co się stało nie pozwala mi  brciszkoie spokojnie odejść. Myślę, że ktoś ją skrzywdził, może nawet fizycznie.. Ale to tylko moje luźne domysły..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, JoeBlue napisał:

Ciekawy temat.

Mam wrazenie, że chyba miała za sobą jakieś przejścia i próbowała sobie z nimi poradzić przy twojej pomocy, ale nie dała rady.

Mogłeś nie do końca być jej wymarzonym.

Dość dobry, żeby była z tobą, za mało dobry żeby się przełamała.

A może jej problemy były dużo za duże, żeby cię w nie włączać?

W sumie zawsze któraś ze stron jest bardziej wycofana niż druga.

 

I znów to wzbudzanie poczucia winy. Wybacz bracie, ale ja sie z tym nie zgadzam. Tutaj nie chodzi o kwestie bycia dobrym czy nie dobrym tylko o kwestie przekonan. Z takimi przekonaniami nie mozna miec relacji z kobieta, bo z ewolucyjnego punktu widzenia kobieta gardzi takim osobnikiem, ktory za dostep do iipki musi placic ryczałt. Jaką winę tutaj widzicie u kolegi? Bo ja żadnej. Budował zwiazek na błędnych przekonaniach, jak każdy z nas w przeszłości. Wszyscy wiemy, że to nie może działać. Ja bym powiedział, że kolega zachował się wręcz idealnie - oczywiście z punktu widzenia matrixowego. Matrix nie działa? No to czas na zmiany. Takie relacje są potrzebne, aby pozwoliły na zmianę. Przed siebie bracie. Żadnej twojej winy tutaj nie ma, powtarzam. Zazdroszczę, że budzisz się w momencie kiedy nie masz bombelka i żony. Nie jeden z nas, taką typiarę miał jako żonę... a później budził się z ręką w nocniku. Ty przecierpisz kilka miesięcy i będziesz zdrów.  

  • Like 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@przypadkowy_wedrowiec

 

Ja to widzę trochę inaczej - laska od początku miała na Ciebie wyje*ane, to Ty latałeś i się starałeś, a ona łaskawie z Tobą była.

Sprawa jest prosta jak drut:

1. Jak laska do 2-3 spotkania nie wykazuje żadnej inicjatywy, a jest tylko biorcą - dajesz sobie spokój - bo jesteś zapychaczem czasu i orbitą

2. Każda Panna, która jest happy że z nią jesteś będzie dążyła do tego aby Cię "zaklepać" poprzez pokazanie się z Tobą w Social Media (Insta + Fejsik) 

3. Ty za wszystko płaciłeś więc ustawiłeś się w roli bankomatu

4. Seks był słaby - wyznacznikiem zaangażowania kobiety i tym jak jej zależy jest seks - zastanów się dlaczego samotne matki, które szukają frajera do utrzymania jej i dzieciaka bombardują tak miłością i wyczyniają cuda w łóżku?

5. Twoje komentarze z insta zniknęły aby nie blokować przeskoku na inną gałąź

6. Jak laska nie chce z Tobą sobie robić zdjęć itp. to znaczy, że Ty dla niej nie istniejesz

7. I ostatnie czyli creme de la creme

 

13 minut temu, przypadkowy_wedrowiec napisał:

Przejścia.. też tak myślę i nie tylko ja. I brak wiedzy o tym co się stało nie pozwala mi  brciszkoie spokojnie odejść. Myślę, że ktoś ją skrzywdził, może nawet fizycznie.. Ale to tylko moje luźne domysły..

 

Co Cię to ku*wa obchodzi? Naucz się jednego - w związku nie możesz być niczyim psychologiem czy psychiatrą. I mówi CI to facet, co się ożenił z laską z CHAD. Każdy lekarz powie CI jedno - od leczenia jest specjalista nie chłopak / dziewczyna itp.

 

Żadnych ale to żadnych związków z zaburzonymi laskami w stylu jakieś jazdy z Ojcem, Borderki itp. Laska będzie się na Tobie do końca życia wyżywać za traumy po tatusiu czy innym facecie.

Masz odpowiadać za to że ktoś jej kiedyś coś zrobił?

Dlaczego? 

Szkoda życia.

 

Odchoruj ten związek i zapomnij o niej.

Czym szybciej tym lepiej.

 

PS I nie piszcie bzdur, że takie zachowania jak ona mu fundowała są normalne - byliście kiedyś coponiektórzy z laską, której się podobacie? Chyba nie bo wtedy one są milutkie i do rany przyłóż. 

Są dwie sytuacje, kiedy się kobiety tak zachowują jak u autora wątku:

1. Laska ma kogoś od początku za zapchaj-dziurę, beciaka czy orbitera - wtedy są takie wariactwa

2. W skutek habituacji przestaje szanować faceta za którym kiedyś latała - ale to nie tu - oni byli za krótko ze sobą.

 

Jak Wasze panny takie cyrki od początku robią to jest jasny sygnał - jesteście jej 2,3, 4 ntym wyborem.

Albo lasce się podobacie i walczy o Was albo macie cyrki i musicie "prosić" o normalność / związek itp.

Takie same cyrki robiłaby Bradowi Pittowi (na po czątku związku(?

Śmiem wątpić.

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 18
  • Dzięki 12
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 hours ago, przypadkowy_wedrowiec said:

Zablolało..bo zdałem sobie sprawę, że ucięła wszelkie nitki mojej nadziei, które podświadomie we mnie tkwiły..
Jak sobie z tym poradzić??


Nadziei na co? Na związek, w którym byłeś traktowany ozięble jak kula u nogi? Przysługę ci dziewczyna zrobiła. Już dłużej nie musisz znosić jej wycofania, nie musisz prosić o bliskość jak pies a ona nie musi się do tego zmuszać. Mądrze zrobiła. Ty byłeś needy w tym związku i dalej byłbyś gotowy skomleć o uwagę. Ale tego się nigdy nie doprosisz. Tylko sie poniżysz i ośmieszysz. 
 

Pierwsze to usuń nią ze swoich kontaktów, mediów społecznościowych, telefonu. Wywal wspólne zdjęcia. Są gówno warte po czasie. Zero kontaktu. Nie odzywaj sie do niej, nie poniżaj sie już dłużej. Nie stalkuj jej, nie interesuj sie co u niej.

 

Drugie to wyrównaj sobie czymś stratę, czyli zrekompensuj sobie odejście dziewczyny czymś innym. Najlepiej sprawdza sie nabycie nowej, stałej umiejętności. Na przykład naucz się jeździć na nartach jeśli nie umiesz albo idź na kurs plywania. Chodzi aby wyrównać stratę w psychice, to poczucie straty, które powstało. Twój umysł ocenił tę sytuację jako porażkę. Przekuj ją w sukces, właśnie poprzez nabycie nowej umiejętności co spowoduje także rozwój jako taki i twój własny system oceny dostanie zwarcia. Niech rozpad związku ci się skojarzy z rozwojem a nie porażkom.

 

Trzecie to zauważ, ze nie boli cię strata konkretnie tej dziewczyny ale boli cię strata jako taka a alternatyw brak zapewne. To powiększa ten ból. To właśnie brak alternatyw powiększa żal. Jakby odezwały sie 2 ładne koleżanki do ciebie z propozycją spotkania to już w takiej rozsypce byś nie był. Inaczej mówiąc - zadbaj o alternatywy. To tak samo jakby ukradli ci samochód, na który zbierałeś 3 lata. Byłby żal, bo samochód był drogi i nie stać cię na inny. Co innego jakbyś miał miliony na koncie i kilka aut w garażu. Wówczas poprostu wzialbys inny z garażu. 

Tak samo z kobietami. Boli bo nie możesz tak sobie wziąć innej z "garażu".

 

Pamiętaj. Czas robi cuda.

 

 

  • Like 6
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ważną rzeczą jest aby zrozumieć, że kobiety nie angażują w relację tak samo jak mężczyźni, największym mitem i kłamstwem obecnych feministycznych czasów jest rzekomo równie duży co u mężczyzn popęd seksualny u kobiet, otóż niestety (albo i stety) tak nie jest (nawet mężczyźni na redpillu wypierają się tej prawdy), większość kobiet jest zwyczajnie aseksualna a jakiekolwiek podniecenie czują tylko przy wyjątkowo atrakcyjnych i przystojnych mężczyznach ewentualnie przy mężczyznach o bardzo wysokim statusie społecznym, tak więc, rodzi się pytanie po co taki mit został stworzony i jest obecnie podtrzymywany, otóż dlatego abyś miał wrażenie, że kobieta na równi z tobą angażuje się w relację, że tak samo ją to kosztuję, kolejne pytanie - dlaczego masz mieć takie wrażenie - a no dlatego żebyś nie zauważył, że ten cały teatrzyk ze strony kobiety, to całe niby jej zaangażowanie to taka wyrachowana forma manipulacji.

 

Często i gęsto mężczyźni są zdziwieni (jak indyk blaszką) tym, że kobieta, z którą byli tuż przed przeskoczeniem na inną gałąź zapewniała ich jak to jest wspaniale, jaki to zajebisty seks jest z nimi, jacy to zajebiści są w te klocki, jakie to ona ma orgazmy itd itp a potem nagle gÓdbaj ;DDD

Edytowane przez Ace of Spades
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@przypadkowy_wedrowiec Przyznaję, że nie dałem rady przeczytać całego. Dobrze, że się wygadałeś, rozumiem twój ból, ale dużo tu takich historii i dużo pracy przed tobą. Zrobiłeś jednak pierwszy ważny krok - zacząłeś krytycznie myśleć, trafiłeś na forum. Nie zmarnuj tego.

 

@niemlodyjoda podsumował ładnie temat i niewiele mam już do dodania. Nigdy dla tej dziewczyny nie byłeś first choice. Była z tobą, ale szukała cały czas drugiej gałęzi i była otwarta na nową znajomość. Przeanalizuj jeszcze raz na spokojnie, przeczytaj co chłopaki piszą - w jakim "związku" byłeś, a jak to wygląda w związku, w którym kobiecie na tobie zależy. Znajomych nie pytaj o zdanie - więszkość ludzi na świecie to zmatrixowani blue pillersi.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 5
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  

18 minut temu, niemlodyjoda napisał:

2. Każda Panna, która jest happy że z nią jesteś będzie dążyła do tego aby Cię "zaklepać" poprzez pokazanie się z Tobą w Social Media (Insta + Fejsik) 

Tylko ja miałem wspólne zdjęcie na insta, ona nie. Choć kiedy bywaliśmy np. na weselach wstawiała ze mną instastories. Jesienią, kiedy zaczęło się bardziej ebać i kiedy powiedziała, że nie lubi eksponować związku na socialach stwierdziła, że wstawiała tylko stories ze mną, bo one znikają po 24h.. Wbiła mi tym szpilkę i stąd między innymi ta kłótnia, która wywołała pierwsze zerwanie..

 

21 minut temu, niemlodyjoda napisał:

3. Ty za wszystko płaciłeś więc ustawiłeś się w roli bankomatu

Gdzieś tak od końcówki wakacji początk jesieni czasem na wypadach stawiała coś. Powiem szczerze, że czasem dawałem jej delikatnie do zrozumienia, że mogłaby czasem coś postawić. Tym bardziej, że wszędzie jeździliśmy moim samochodem za moje paliwo. Ona lubiła mi na to odpowiedzieć, że w poprzednim związku się najeździła (pacjent nie miał prawa jazdy) i dobrze kiedy teraz to facet może ją gdzieś zabierać

 

12 minut temu, RealLife napisał:

Nadziei na co? Na związek, w którym byłeś traktowany ozięble jak kula u nogi? Przysługę ci dziewczyna zrobiła. Już dłużej nie musisz znosić jej wycofania, nie musisz prosić o bliskość jak pies a ona nie musi się do tego zmuszać. Mądrze zrobiła. Ty byłeś needy w tym związku i dalej byłbyś gotowy skomleć o uwagę. Ale tego się nigdy nie doprosisz. Tylko sie poniżysz i ośmieszysz. 

Kubeł zimnej wody na głowę, ale masz rację :(

32 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

4. Seks był słaby - wyznacznikiem zaangażowania kobiety i tym jak jej zależy jest seks - zastanów się dlaczego samotne matki, które szukają frajera do utrzymania jej i dzieciaka bombardują tak miłością i wyczyniają cuda w łóżku?

Masz rację..

 

33 minuty temu, niemlodyjoda napisał:

5. Twoje komentarze z insta zniknęły aby nie blokować przeskoku na inną gałąź

Tak myślisz?

12 minut temu, SamiecGamma napisał:

Przyznaję, że nie dałem rady przeczytać całego. Dobrze, że się wygadałeś, rozumiem twój ból, ale dużo tu takich historii i dużo pracy przed tobą. Zrobiłeś jednak pierwszy ważny krok - zacząłeś krytycznie myśleć, trafiłeś na forum. Nie zmarnuj tego.

Dzięki 

 

12 minut temu, SamiecGamma napisał:

 

@niemlodyjoda podsumował ładnie temat i niewiele mam już do dodania. Nigdy dla tej dziewczyny nie byłeś first choice. Była z tobą, ale szukała cały czas drugiej gałęzi i była otwarta na nową znajomość.

Czyli cały czas miała mnie w dupie, wszelkie znamiona czułości z jej strony były tylko zwykłym udawaniem?

Może zwłaśnie nalazła ta drugą gałąź...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@przypadkowy_wedrowiec

 

Ponad 10 lat temu jeden facet powiedział mi jedno zdanie, które stanowi clue relacji damsko-męskich, a szczególnie ich początków - "Czy gdyby Pani była na randce z Bradem Pittem, a nie Tobą, zachowywałaby się tak samo"?

Oczywiście, że nie.

Czy seks byłby "na od*ierdol"?

Oczywiście że nie.

Czy wahałaby się aby zaproponować, że zapłaci za siebie?

Oczywiście że nie.

 

Itp.Itd.

 

Chodzi o to abyś nie wypraszał związków czy sexu u kobiet, tak jak to robi przygniatająca większość facetów. Latają, skamlą, simpują.

Poznajecie się. 2-3 spotkania na których prezentujesz się jako człowiek, kim jesteś, co robisz, jakie masz zasoby.

Przedstawiasz swój świat.

Pani do niego wskakuje.

Ty (jako drugi!!) wskakujesz w jej świat.

Jest chemia.

Jest fajnie.

Jesteście razem.

Amen.

 

Tak to ma wyglądać.

 

A wiesz jak wygląda?

Facet lata za babą z wywalonym językiem i pierwszy wskakuje w jej świat, a ona ma go w doooopie bo on jej ani nie kręci fizycznie ani mentalnie tylko "wychodził" związek.

 

Płacenie z babę i prezenty?

Tak - jeśli ona jest ok dla Ciebie - ciepła, czuła, sex jest ok.

W innym przypadku - niech wyp*erdala.

 

Okres? PMS?

Wiesz dla kogo to jest?

Chyba się sam domyślasz...

Jest taki klasyk "na początku nie zwróciłam na niego uwagi ale potem się do niego przekonałam".

Wiesz co to znaczy?

Proste - facet nie był atrakcyjny dla kobiety fizycznie (pierwsze wrażenie),a potem wybłagał zwiążek i jej się wykalkulowało, że będzie jej wygodnie.

Tyle.

Większość związków tak właśnie wygląda stąd masz publiczny opie*dol jaki kobiety fundują facetom przy ludziach, upokarzanie czy brak seksu.

Bo są z facetami z braku laku. Przyjrzyj się związkom swoich znajomych - tak to dokładnie działa.

 

Panie jara może 10 czy tam 20% facetów - fizycznie. A Polki Polacy tak w ogóle to cholernie średnio kręcą bo one preferują typ latynosa / Alvaro ale nie o tym temat.

 

Co Ty masz z tym zrobić?

Pracować nad sobą i swoim wyglądem jeśli chcesz mieć szansę na normalny związek (gdzie kobieta Cię pożąda a nie jest z braku laku) albo walić to i wycofać geny z puli.

 

Edytowane przez niemlodyjoda
  • Like 14
  • Dzięki 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, przypadkowy_wedrowiec napisał:

Czyli cały czas miała mnie w dupie, wszelkie znamiona czułości z jej strony były tylko zwykłym udawaniem?

 

Każdy orze jak może. Panna prawdopodobnie nieźle oberwała od życia. Może tatuś, może jakiś bad boy, a może ten i ten - nieźle jej zwichrowali psychikę. Jak wspomniano powyżej, to jej problemy, z którymi dla własnego dobra sama musi się uporać. Pewnie nie obejdzie bez pomocy specjalisty. Ty nic tu nie poradzisz.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, niemlodyjoda napisał:

Co Ty masz z tym zrobić?

Pracować nad sobą i swoim wyglądem jeśli chcesz mieć szansę na normalny związek (gdzie kobieta Cię pożąda a nie jest z braku laku) albo walić to i wycofać geny z puli.

W przypadku braku rezultatów po polepszeniu wyglądu przenieść swoje zaangażowanie na kobiety z rejonów, gdzie białas jest pożądany jak u nas latynos, arab lub czarny.

Edytowane przez Brat Jan
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem w podobnej relacji w tym roku. 

Ona się boi zaangażowania, bliskości. 

Zapewne jest DDA. Skoro mówisz że rozmowa na głębsze tematy od razu była ucina z jej strony to jest to doskonały przykład że pochodzi z dysfunkcjego domu, nie koniecznie z rodziny alkoholowej, ale być może rodzice nie byli idealnym małżeństwem i nie dali jej poczucia bliskości, bezpieczeństwa i teraz w życiu dorosłym powiela podświadomie ten temat.

 

Poczytaj na temat lęku przed budynkiem, unikajonym stylu przywiązania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Wolverine1993 napisał:

Poczytaj na temat lęku przed budynkiem, unikajonym stylu przywiązania.

 

Ale po co ma czytać i zaprzątać sobie głowę tym? Poza tym, że simpuje (ale już wie, że źle robi, pierwszy krok ma za sobą!), to wydaje się być poukładanym facetem z normalnej rodziny. Po uj w ogóle ktoś taki ma dopuszczać do siebie laski z daddy issues czy innymi podstawowymi problemami społecznymi? Nie jest psychologiem ani psychiatrą, żeby ją z tego leczył. Szuka osoby do wspólnego życia

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 7
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.