Skocz do zawartości

Nie wiem jak dalej żyć


golasek

Rekomendowane odpowiedzi

Mając partnerkę to każda zarabiana kwota będzie mało. 

Zaręczam ci że gdybyś w tej chwili był singlem to byś miał co chciał, tylko ci się wydaje że koszta rozkładają się 50-50. 

A wiesz dlaczego? Bo odpadną ci bzdurne wydatki typu prezenciki, wspólne wypady chuj wie po co i chuj wie gdzie aby tylko się pokazać, jedzenie na mieście co drugi dzień itp oraz uszczęśliwianie kobiety której uwierz lub nie ale i tak zawsze będzie mało.

 

Ja na tą chwilę nie wyobrażam sobie wiązać się w poważną relację nie mając własnych czterech ścian. 

Najgorsze co można zrobić to wziąć wspólny kredyt ze świeżą żoną i myśleć że dzięki temu będziesz szczęśliwy i wreszcie twoje życie się ułoży.

 

Chuja prawda. Będziesz niewolnikiem i nie dość że bank będzie miał cie w garści to również żona oraz pracodawca będą tobą pomiatać. 

 

 

 

 

 

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, golasek napisał:

@SamiecGamma tak, na początku było mi bardzo z tym źle że laska mnie wozi... Teraz trochę przywykłem, ale nadal gdzieś to się we mnie odzywa. Ona jeździ, więc jest o wiele lepszym kierowcą ode mnie. Czuję się jak ciota często z tego powodu. Ona twierdzi, że nie widzi w tym żadnego problemu, chce mi dawać ten samochód, ale ja nie chcę jeździć cudzym samochodem wartym ~80k pln.

 

Tu akurat słuszna decyzja. ~80k to dla ciebie na ten moment zaporowa kwota, nie ma co brać na siebie takiej odpowiedzialności i jeździć tym autem. 

 

Godzinę temu, golasek napisał:

 

@oxy @SamiecGamma królem programowania nie jestem i nie będę, ale na pewno nie jestem też copy-paste man. Byłem na kilku rozmowach i kompletnie zapomniałem podstaw, a trudne to pytania nie były. Swój zawód nawet lubię, ale bez szału. Z wielkości mojego zawodu i mojej sytuacji zdaję sobie sprawę jak pójdę do biedry i zobaczę jak tam ludzie zapierdzielają. Wtedy jestem wdzięczny że mogę poklikać w kąkuter w ciepełku, przy herbatce.

 

Uczyć się, uczyć się, uczyć się. Tylko tyle i aż tyle. Jesteś (zakładam) na początku drogi, więc naturalne, że wiele jeszcze nie umiesz. Ale ten stan rzeczy musi ulegać zmianie, jeśli chcesz coś w życiu osiągnąć i iść do przodu.

 

Godzinę temu, golasek napisał:

Wyszło, że laska jest jakaś zła. Nie. Nie kupuje markowych ciuchów, wręcz przeciwnie ubiera się w najtańszych sklepach. Chyba to jedzenie na mieście jest problemem + duża ilość wesel, teraz święta, prezenty etc. 

 

Wesela? Gimme a break, bro 🤦‍♂️ Stracony czas. Po uj? Żeby zadowolić pańcię? Daj spokój, jeśli to twój/jej bliski przyjaciel, to ok, ale zwykli znajomi? Przepierdalasz na to mnóstwo czasu, który mógłbyś spędzić bardziej produktywnie.

 

Godzinę temu, golasek napisał:

Nie umie jednak gotować i do sprzątania też się nie kwapi za bardzo.

 

Kiepsko. Oczywiście, jeśli razem się składacie na codzienne życie, powinniście się też dzielić obowiązkami. Tak więc prosta sprawa: raz ty sprzątasz, raz ona. I tyle. Bez dyskusji. Jak nie umie, to niech się nauczy - simple as that.

 

Godzinę temu, golasek napisał:

Opcja:

Rozstaję się z dziewczyną, jadę na wieś do rodziców, bo i tak pracuję zdalnie. Siedzę sobie w domu w pokoiku - dokładam się i oszczędzam 4k / msc.

Oszczędności na 1 rok = 48k pln

Za 10 lat będę mógł sobie kupić fajne mieszkanie i zacząć żyć ze spokojną głową od nowa. Oczywiście w między czasie zarobki powinny wzrosnąć.

 

To też jest jakaś opcja, zarobki będą rosnąć. Nikt ci nie powie jak żyć. Musisz sam przekalkulować. Nie doradzam ani nie odradzam tej opcji.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaa. Jak byłem sam to potrafiłem odłożyć powiedzmy z 2k miesięcznie. W związku ledwo od 10 do 10 😂

No bo wyjdźmy gdzieś, pojedzmy gdzieś, urodziny jej koleżanki, brata, siostry, psa. Wesela, pogrzeby. Święta, prezenty. Mnóstwo pieniędzy wydanych na paliwo. 
 

Widzę jak żyje dużo młodych dziewczyn. Wydawanie kasy byle się pokazać. Nawet jak zarabiają grosze to koniecznie musi być IPhone, ciuszki, kosmetyki, podróże. Żeby było co instagramie pokazać. 
 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, golasek napisał:

Cześć,

Nie wiem jak dalej żyć z finansowego punktu widzenia. To jest dla mnie jakiś hardcore mimo że pracuję jako programista więc zawód na papierze przynajmniej perspektywiczny.

W pracy się nie przemęczam jakoś mega - to jest całkiem fajna praca, ale kokosów na razie nie mam niestety.

 

Jedyne co mi pozostaje to aktywnie czekać. Czekać na zdobywanie doświadczenia, na powiększanie swoich skilli i próbować szukać innej, lepiej płatnej pracy.

 

Zarabiam ~5k, dziewczyna ~3k. Nawet samochodu nie mam bo mnie nie stać. Mieszkanie wynajmujemy i to jest 2k miesięcznie. Na kredyt nie ma co liczyć przy tych zarobkach pewnie, chociaż i tak nie założę sobie pętli na szyję na własne życzenie. Okazuje się, że praktycznie nie oszczędzamy nic, ale żyjemy na luzie, jemy na mieście i nie odmawiamy sobie niczego. 

 

Święta, Sylwester etc i lipa jest, zostało mi 1500zł do dziesiątego.... A jeszcze dziewczyna coś pierdzieli, że chce gdzieś na tydzień na ferie jechać... Oczywiście nie płacę za nią, wszystko 50/50 no może 45/55 na jej korzyść.

Głupio mi powiedzieć, że nie pojedziemy nigdzie, bo nie bardzo mnie stać. 

Ona ma ojca dobrze zarabiającego, a mi nikt nie daje nic - zwykli rodzice ze zwykłej rodziny gdzie się nie przelewało nigdy, dlatego wiem że ona sobie pociągnie pieniądze on ojca na ten cel. A ja muszę zarobić.

 

Mam świadomość jak wiele osób w Polsce zarabia jeszcze mniej, ale nie o tym teraz.

 

Pieprzone wynajmowanie mieszkania zabiera pieniądze, a gdzie tu wkład własny uzbierać ~80-100k, gdzie jakiś samochód żeby sobie kupić i nie jeździć wiecznie wożony przez laskę? Ona ma auto bo jej rodzice kupili.

Na dodatek zastanawiam się skąd Ci ludzie mają pieniądze. Chodzę sobie po tym Lublinie i niby biedne miasto, a samochody co rusz to lepszy. Mam wrażenie, że każdy jest bogatszy ode mnie, a ja jestem dziadem jakimś.

 

Potrzebuję iść do stomatologa i okulisty, ale na razie szkoda mi pieniędzy.

 

Zachodzę w głowę jak to ludzie porobili, że w moim wieku tuż przed 30. mają już pokupowane własne mieszkania etc. Szok, ale i podziw dla nich.

Żadna babka mi nie umrze i nie przepisze mieszkania, zostaje tylko działka budowlana od rodziców pod miastem, ale dziewczyna nie chciałaby tam mieszkać, więc taką inwestycję musiałbym przeprowadzić samodzielnie. Na razie na to nie mam możliwości finansowych.

 

Kurde, ile trzeba w tym kraju zarabiać, żeby mieć dom, samochód, dwójkę dzieci i normalnie żyć...

Jak coś to typowy post o moim bólu dupy, nie wiem kto by mi mógł coś poradzić. No ale zawsze pokrzepiające może być to, że ktoś miał gorzej ode mnie, ale ułożyło się w końcu.

Zmień pracę, bo to wyzysk jeśli jeśli jesteś programistą. No chyba, że „po kursie”.

 

Zacznij oszczędzać, bo nawet przy tych dochodach to bez budżetu jakoś magicznie Ci się kasa rozchodzi.

 

Poczytaj uważnie https://marciniwuc.com

 

Lepsze samochody: wynajem, leasing w najlepszym wypadku, nie wiem czy jest tu czym się emocjonować 🤔

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja przez gdzieś 2 lata zarabiałem 7k (też IT, programowanie), byłem singlem, oszczędzałem 2-3k miesięcznie. Nigdy nie patrzyłem na ceny w sklepach. Dieta na siłownie, dużo białka = 1500 zł/mc, wyjścia na miasto, kino, różne gadzety typu części do roweru, jakieś dodatkowe drobne naczynia, lampki, stoliki, elektonika, ink reader, lepszy telefon, opaski sportowe, jakieś gadżety na siłkę, do domu maty, sprzęt fitness typu rowerek, gumy, rollery, ciuchy, ciągle coś kupowałem. 

Niestety duże koszty to jest właśnie dziewczyna i: 
- modna restauracja, nie będziemy jeść obiadu za 30zł
- zamiast komunikacją zabierz mnie taksówką (a jak się dużo jeździ to wcale tak tanio nie jest)
- jak wakacje/ferie to weźmy lepszy standard hotelu zamiast przeciętnego, tańszego, ale dalej akceptowalnego i ładnego (koniecznie 4-5 gwiazdek zamiast 3)
ITD. Baby to często zakupoholiczki i graciary, kupują pierdoły i potem nie korzystają. Nie mówię o ciuchach, one dosłownie są jak dziecko, zobaczą jakąś super lokówkę na allegro, nie sprawdzą nawet ceny, nie porównają tylko "MUSZĘ TAK MIEĆ, CYK, KUPUJ" a potem przychodzi i się okazuje, że szmelc :) A wiadomo że jak są oferty promowane to są promowane drogie, ale nie warte swojej ceny produkty o zawyżonych cenach w stosunku do jakości (nie mydlcie sobie oczu, że nawet po tej dużej promocji 40% dalej towar jest warty swojej ceny, kto normalny daje 40% promocji na swój towar? Znacie kogoś kto robi za 100zł/h ale nagle stwierdza, że chuj promocja 60zł/h gdy gość jest fachowcem? No nie ;))

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie postąpiłeś @golasek tak jak większość białych rycerzy którzy w pierwszych tygodniach udostępniania trzipy obsypali panią prezentami, kolacyjkami, wyjazdami zagranicznymi stąd u niej takie oczekiwania ?

Mam kumpla który tak zrobił, Paryże, Londyny itp bo nieświadomy nie wiedział że u pań to jak w pokerze, jak zaczął z dużej stawki to musi ją ciągle podbijać żeby na pani robić jakiekolwiek wrażenie albo odejść od stolika.

Jak zaprosisz babę na Dominikanę to nie myśl że się później Kudową nasyci,

Edytowane przez jaro670
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Zbychu napisał:

To ja przez gdzieś 2 lata zarabiałem 7k (też IT, programowanie), byłem singlem, oszczędzałem 2-3k miesięcznie. Nigdy nie patrzyłem na ceny w sklepach. Dieta na siłownie, dużo białka = 1500 zł/mc, wyjścia na miasto, kino, różne gadzety typu części do roweru, jakieś dodatkowe drobne naczynia, lampki, stoliki, elektonika, ink reader, lepszy telefon, opaski sportowe, jakieś gadżety na siłkę, do domu maty, sprzęt fitness typu rowerek, gumy, rollery, ciuchy, ciągle coś kupowałem. 

Tutaj tez pewnie nie było kredytu na mieszkanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, golasek said:

będę rozmawiał z dziewczyną - jeżeli nie zgodzi się na gotowanie i oszczędny tryb życia

Boże, gdzie się podział romantyzm, i jego skuteczność w szafowaniu ideami (a przynajmniej miłymi iluzjami)... Powiedz zamiast tego, że chcesz się nauczyć gotować, dla siebie i także dla niej (skoro ona nie gotuje). Słowa-klucze (no, może wytrychy):

Oszczędzanie - negatyw zarabiasz, łapkę w dół. Sknera, nie rokuje na dostęp do groty.

Gotowanie (dla myszki, w domyśle) - pozytyw, łapka w górę, usta otwarte. A że taniej - to już inna kwestia ;) No i nie nauczysz się, jak będziecie wychodzić na miasto, paniał?

 

To samo z wyjściami - zamiast sztampowego kina +200zł i niezdrowego popcornu, romantyczny spacer po parku (0zł) bo przecież ruch to zdrowie, a na zdrowiu myszki Ci zależy. Negatyw/pozytyw. Rzutowanie nastawienia, projekcja wątków.

Takich podstaw trzeba nauczać w szkołach...

 

Inna sprawa podstawowa - zdanie "programiści mają potencjał na więcej niż 5k" to zasadniczo prawda dla statystycznego ogółu, ale! Czy Ty masz taki potencjał? Co robisz by go uwolnić... i dlaczego proste (albo czasem wręcz prostackie) algorytmy działania obiektu klasy "samica", nadal stanowią dla Ciebie zagadkę ;)

 

Auto własne ma jeden plus, cholernie motywuje do zarobienia na benzynę.

2 hours ago, golasek said:

Stąd tym bardziej nie wiem skąd te samochody

Polska - 36+ milionów ludzi. W wieku 18+, szacunkowo 25 milionów (nie chce mi się sprawdzać). Na drogach ~25 milionów samochodów, z czego pewnie kilka milionów to "duchy" istniejące już tylko papierami, ale co tam. Średnio szacunkowo, dorosły Polak ma samochód. Chcesz, poszukaj dokładnych danych, GUS publikuje też średni wiek zarejestrowanego pojazdu, inni też:

wiek-aut-w-ue-v1.png

 

Wiesz dlaczego zwracasz uwagę na "te samochody" skoro średnio widzisz 13-letnie modele? Z tego samego powodu, dla którego na ulicy zwrócisz uwagę na modelkę, a nie na Marynę z Żabki. Unikalność. Przekleństwo naszego czasu. Daliśmy sobie wmówić że każdy z nas jest unikalny (prawda), i to ponadprzeciętnie unikalny (gówno prawda). To co widzisz, nie jest tym na co patrzysz. Po drodze masz filtr z własnej psychiki - i tu trzeba zacząć.

 

No i podstawa podstaw. Ona nie jest Twoja, to tylko Twoja kolej.

  • Like 2
  • Dzięki 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@golasek nie chodzi o to byś stawał się amiszem i gnił z rodzicami z którymi bywa różnie. po prostu naucz się rozsądnie zarządzać tym co masz i rozwijaj się w branży bo perspektywy masz dobre aby zwielokrotnić zarobki. nie trzeba być wybitnym by zarabiać naprawde dobrą kasę.

kolega wyżej tam trochę postraszył, nie wiem czy żeby pomachać większym penisem, czy ma mocno uczelniany background.. w każdym razie - prowadziłem rozmowy rekrutacyjne do firmy gdzie ruch jest naprawde spory, skalowalność istotna. żadnych postaci normalnych na rozmowach.  z Twoim doświadczeniem (2 lata jak rozumiem) istotne jest swobodne poruszanie się w 'pierwszym' języku, tzw. 'dobre praktyki' (czysty kod, dobre testy etc) i pomału wkręcanie się w kwestie architektoniczne.  odezwij się na priv, mogę podrzucić pare ksiazek.

 

I wyzbądź się tego kultu auta, swojego auta. Policz też uczciwie ile naprawde kosztuje posiadanie samochodu (włącznie z naprawami  i utrata wartości) i zobacz ile razy byś musiał jeździć uberem/taksowka czy wypożyczyć auto na weekend żeby w ogole dojsc do tej kwoty. Nie mowiac o tym ze pozyczonym samochodem nigdy nie jezdzisz na myjnie, do mechanika czy na przeglad ;) Zarabiam wielokrotność tego co Wy razem wzieci i kompletnie nie pali mi się do jego zakupu kiedy mieszkam w dużym mieście i mam N opcji na wypożyczenie czy ubery.

Nie wspominajac o fakcie, że Ty masz samochod w gospodarstwie domowym, tylko masz psychiczna blokade aby nim jezdzic ;)

Edytowane przez andrzej2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, golasek napisał:

to jak Ty ujeżdżasz konika za 2k to kto te wszystkie beemki ma? Bo nie wierzę, że jest tyle biznesmenów, lekarzy czy prokuratorów

Bmke może mieć ktokolwiek. Koszt alternatywny. Ktoś woli się wozić BMW za kilkadziesiąt tysi, ktoś woli sobie pojechać do Japonii, ktoś woli sobie wyremontować mieszkanie a ktoś jeszcze codziennie stołować się na mieście. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Zbychu napisał:

Ale szło 2k na wynajem. Nie było baby na stałe, może to taki mały, ale istotny szczegół 

 

Serio? Przecież tyle czasu jesteś na forum, nie mów mi, że jesteś beciakiem?! Jeśli płacicie 50/50 i umawiacie się, że na bzdurne wesela czy inne imprezy nie chodzicie, to aż tak dużo nie zmienia. Ja też miałem związki (wszystkiego razem ok. 10 lat, fakt - jestem starszy od ciebie) i zawsze twardo trzymałem ramę, jeśli chodzi o finanse i sporo oszczędzałem od samego początku swojej pracy zawodowej, a na początku kokosów wcale nie zarabiałem...

 

40 minut temu, Kespert napisał:

Boże, gdzie się podział romantyzm, i jego skuteczność w szafowaniu ideami (a przynajmniej miłymi iluzjami)... Powiedz zamiast tego, że chcesz się nauczyć gotować, dla siebie i także dla niej (skoro ona nie gotuje).

 

Nie te czasy. Inteligentna panna i tak prędzej czy później zorientuje się, że nie jest sterowalnym misiem. Krótko mówiąc: dość szybko załapie, że karmi ją iluzjami. Ale fakt, biorąc pod uwagę, że ona i tak nigdy nie jest jego, a to tylko jego kolej (z czym się zgadzam), to może i taka strategia karmienia "romantyzmem" i ułudą ma sens...

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, Libertyn napisał:

Bmke może mieć ktokolwiek. Koszt alternatywny. Ktoś woli się wozić BMW za kilkadziesiąt tysi, ktoś woli sobie pojechać do Japonii, ktoś woli sobie wyremontować mieszkanie a ktoś jeszcze codziennie stołować się na mieście. 

Właśnie czy są jakieś obliczenia ile kosztuje koszt utrzymania auta przy jakiś uśrednionych założeniach wielkości, robionych kilometrów, ceny itd?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, SamiecGamma napisał:

Serio? Przecież tyle czasu jesteś na forum, nie mów mi, że jesteś beciakiem?! Jeśli płacicie 50/50 i umawiacie się, że na bzdurne wesela czy inne imprezy nie chodzicie, to aż tak dużo nie zmienia. Ja też miałem związki (wszystkiego razem ok. 10 lat, fakt - jestem starszy od ciebie) i zawsze twardo trzymałem ramę, jeśli chodzi o finanse i sporo oszczędzałem od samego początku swojej pracy zawodowej, a na początku kokosów wcale nie zarabiałem...

Przecież to co napisałeś nie ma sensu. Napisałem, że mieszkając samemu zarabiałem 7k i oszczędzałem 2-3k co daje 30-40% wypłaty, jaki to ma związek z byciem beciakiem?

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Zbychu napisał:

Przecież to co napisałeś nie ma sensu. Napisałem, że mieszkając samemu zarabiałem 7k i oszczędzałem 2-3k co daje 30-40% wypłaty, jaki to ma związek z byciem beciakiem?

 

To co ty piszesz nie ma sensu :) Cytuję: "Nie było baby na stałe, może to taki mały, ale istotny szczegół" - przecież jesteśmy na forum ludzi uświadomionych. Jeśli już mamy kobiety, to dzielimy koszty 50/50, więc to nie zmienia zasadniczo naszych wydatków. Tylko beciak będzie stawiał i fundował wszystko, drenując się z oszczędności.

Edytowane przez SamiecGamma
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Kespert napisał:

Daliśmy sobie wmówić że każdy z nas jest unikalny (prawda), i to ponadprzeciętnie unikalny (gówno prawda). To co widzisz, nie jest tym na co patrzysz. Po drodze masz filtr z własnej psychiki - i tu trzeba zacząć.

 

 

Odnośnie tej "unikalności". Kilka lat temu mały syn, wtedy może 10-11 latek w rozmowie powiedział mi "Tato, ale wiesz co innego mercedes a co innego opel astra".

 

NATYCHMIAST dostał korektę. Synku a co za różnica, i to i to zrobione z tej samej blachy z tej samej huty w Chinach. No ale to raz, trzeba mieć swój mindset i natychmiast skorygować dzieciaka. 

 

Teraz, jeżeli dana kobieta ma mindset od rodziców postawiony "mało kasy=nic nie wart" to z czym tu walczyć? I przede wszystkim PO CO?

 

Tu cały czas mam wrażenie, że @golasek dał sobie wmówić, że w oczach "pańci" jest mało wart, bo POWINIEN wykorzystać swój potencjał. W domyśle ona w nim widzi swoimi oczami jakiś tam potencjał, do realizacji którego swoimi sztuczkami próbuje go zmusić.

 

On ma zrealizować jej plan i mam wrażenie, że prawie dał sobie to wmówić. W domu było skromnie matka żyła max oszczędnie ale nikt nie kradł, nie oszukiwał, pensji nie przepijał do cholery tak?(tak zakładam) Chłopaka nie dołowali, wysłali na studia i te studia pewnie skończył, skoro teraz jest programistą. Więc wyposażyli go wystarczająco godnie do zmierzenia się z przeciwnościami losu. Chłop jest przed 30-tką i "ogarnia". Nie jest na garnuszku rodziców, nie pracuje na magazynie w Leroy czy innym Obi. Tak?

 

A ja bym zapytał tak: @golasek a czego Ty sam dla siebie chcesz? Czy to co masz Ci wystarcza? Dla Ciebie samego? Wyjmujesz z równania "pańcię" i patrzysz, czy sam finanse byś ogarnął lepiej, czy wydałbyś rozsądniej. Czy odłożyłbyś? Czy żyłoby Ci się spokojniej?

- zamiast wynająć mieszkanie pracowałbyś zdalnie i mieszkał u rodziców

- zamiast mieszkać u rodziców, mógłbyś ogarnąć mniejsze mieszkanie lub pokój na stancji za mniej?

- zamiast dręczyć się jadaniem na mieście mógłbyś gotować w domu, bo masz ochotę i umiesz i sprawia Ci przyjemność/nie szkoda Ci czasu?

- zamiast być wożonym autem sam chętnie pojechałbyś autobusem / uberem / skuterem / rowerem z buta?

 

Tak? TO SUPER. GOŃ tę pijawkę!!! 

 

Był taki odcinek "Boso przez świat" Wojciecha Cejrowskiego. Był na texańskim rancho, rozmawia z rancherem i ten mu mówi "a łajno krowie jest dobre na spieczone usta"... Cejrowski ze śmiechem: - ale która chciałaby Cię potem całować?

A rancher ze spokojem TO ZNAJDŹ TAKĄ, KTÓRA BĘDZIE CHCIAŁA ZAWSZE CIĘ CAŁOWAĆ!!!

 

Czy to nie jest piękne w swojej prostocie?

7 minut temu, SamiecGamma napisał:

 

To co ty piszesz nie ma sensu :) Cytuję: "Nie było baby na stałe, może to taki mały, ale istotny szczegół" - przecież jesteśmy na forum ludzi uświadomionych. Jeśli już mamy kobiety, to dzielimy koszty 50/50, więc to nie zmienia zasadniczo naszych wydatków. Tylko beciak będzie stawiał i fundował wszystko, drenując się z oszczędności.

Chyba po prostu pomyliłeś @golasek, autora wątku z @Zbychu. To ten pierwszy pisał o weselach itd.

 

Edytowane przez Miszka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Miszka napisał:

Chyba po prostu pomyliłeś @golasek, autora wątku z @Zbychu. To ten pierwszy pisał o weselach itd.

 

Nie, @Zbychu mówi, że "posiadanie" kobiety dużo zmienia w kontekście wydatków. Nie zmienia dużo, jeśli trzymasz finansową ramę. Czyli - bez drogich wyjść co tydzień, jeżdżenia wszędzie samochodem, fundowania itd. nie wydasz dużo więcej niż jak jesteś singlem, bo po prostu dzielicie wydatki 50/50. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, ManOfGod napisał:

Właśnie czy są jakieś obliczenia ile kosztuje koszt utrzymania auta przy jakiś uśrednionych założeniach wielkości, robionych kilometrów, ceny itd?

 

Tu już się pojawiła dość dobrze przybliżona cena. Koszt 1 km to minimum 40gr. Ja tylko dodam, że przy założeniu, że robisz 25 tys. km rocznie lub więcej to może to ciut być mniej.

Ale są stałe koszty. Po pierwsze musisz kupić samochód. Niech to będzie coś przeciętnie używanego do 30 tys. zł. To nie będzie nowe ale też i jeszcze nie wygląda w średnim pojęciu na stare.

Zatem.

Samochód 30 tys.

Roczne naprawy 2000-3000 tys. bo coś tam zwykle wyskoczy. Jak nie olej i filtry, to rozrząd, klocki itp itd.

Ubezpieczenie (nowicjusz, więc 2500 rocznie) może jak z ojcem na spółkę wezmą to skorzysta z ubezpieczenie ojca i będzie 600zł.

Przegląd 150zł.

 

Na dzień dobry 35000zł za 6 letnie auto z przebiegiem do 200 000 tys. km.

A jeszcze nawet nie zatankowaliśmy i nie ruszyliśmy. 🤪

 

Teraz przejeżdżamy 15 tys. km rocznie przy średnim spalaniu 7-8l/100km = na paliwo 7500 zł.

 

Liczymy dalej? 🤪

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ManOfGod to nie jest jakieś z ostatniej chwili (jakieś 3-4 lata temu sprzedawał), ale pamiętam że gadałem z kumplem o tym jak podsumował sprzedaż swojego auta, które kupił używane z średniego segmentu  (astra, golf , itp)  za cene około 25 000 wyjściowo. było we w miare dobrym stanie.   miał je 4-5 lat .  wyszło mu, że rocznie auto kosztowało go

5K PLN (utrata wartości, naprawy, przeglady, ubezpieczenie)   + benzyna

+ niektorzy musza jeszcze doliczyć parking

 

tak dla porównania powiem, że tam gdzie mieszkam typowa przejeżdżka uberem to 20PLN , a samochód można wypożyczyć za 100-150 pln / doba. (nowy, wysprzątany :) )

jak ktoś dzień w dzień nie potrzebuje samochodu to jak widać zakup jest mocno dyskusyjny (jeśli ma się łatwy dostęp do wypożyczania)

Edytowane przez andrzej2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, ManOfGod napisał:

Super,dawaj dalej.

 

Czyli wychodzi conajmniej 1 tys. miesięcznie samej eksploatacji.

 

Możemy tak założyć. Da radę zrobić to o wieleeeele oszczędniej ale:

- kupujesz seicento / pandę / matiza w gazie.

- bierzesz ubezpieczenie z kimś kto ma duże zniżki

- w gratisie masz różne komentarze idiotów, którzy przez pryzmat samochodu jakim jezdzisz będą Ciebie oceniać.

 

Miałem na studiach poważnego profesora na uczelni technicznej jezdził maluchem. Technicznie super sprawny. Z zewnątrz zupełnie zaniedbany.

Nawet go nie zamykał. Prowadził własną firmę, pracował na uczelni, cieszył się naprawdę szacunkiem i mogę przyznać, że wiedzę miał cholera MEEEEGA. Praktyk, nie teoretyk, zjadł zęby na współpracy z przemysłem energetycznym, zajmował się materiałoznawstwem.

Ale jak ktoś go pytał o tego malucha to zawsze odpowiadał "przynajmniej nie muszę się martwić, czy mi go ukradną czy nie". 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, andrzej2 napisał:

5K PLN (utrata wartości, naprawy, przeglady, ubezpieczenie)   + benzyna

 

tak dla porównania powiem, że tam gdzie mieszkam typowa przejeżdżka uberem to 20PLN , a samochód można wypożyczyć za 100-150 pln / doba. 

jak ktoś dzień w dzień nie potrzebuje samochodu to jak widać zakup jest mocno dyskusyjny (jeśli ma się łatwy dostęp do wypożyczania)

5k to jeszcze znośnie. Wydaje mi się,że nie jest do końca dyskusyjny skoro mało osób z tego rezygnuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minutes ago, ManOfGod said:

5k to jeszcze znośnie. Wydaje mi się,że nie jest do końca dyskusyjny skoro mało osób z tego rezygnuje.

 

Ale zwróć uwage, że tutaj jest mowa o aucie które było sprzedane 4 lata temu, a kupione prawie dekade temu. Troche wartosc pieniadza spadla od tego czasu..

 

W PL nadal pokutuje chyba 'skóra fura i komóra' , posiadanie auta dla wielu ludzi nadal jest elementem 'dorosłości i radzenia sobie w życiu' jak kredyt i żona :D Dlatego wiele osób w ogóle nie bierze pod uwage nie mieć samochodu. To jest cel do którego się dąży wręcz, co widać po autorze tematu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.