Skocz do zawartości

Wierzące partnerki rzadziej rozwodzą się


Rekomendowane odpowiedzi

W Polsce rozpada się około 40% związków. Rzadziej rozpadają się związki osób wierzących, religijnych. Sądy rodzinne dyskryminują ojców. Dlaczego tak mało mężczyzn stosuje taki sposób: związać się z wierzącą, religijną partnerką, aby zwiększyć prawdopodobieństwo stabilności związku? Nie rozumiem, jak można zakładać rodzinę z feministką albo liberałkę. To nie odwaga, ale nieroztropność.

 

O ile czujecie, że możliwa jest fizyczna miłość z jakąś wierzącą i religijną kobietą, to wg mnie to najlepszy wariant. Skoro prawo formalne nie chroni mężczyzn, to trzeba odwołać się do prawa nieformalnego (religii, wiary). Od razu zaznaczę, że nie jestem oazistą, a moi rodzice są raczej niewierzący.

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, harel. napisał:

W Polsce rozpada się około 40% związków. Rzadziej rozpadają się związki osób wierzących, religijnych.

 

Ja myślę tak:

Realnie osób wierzących, praktykujących i żyjących w zgodzie z praktykami religii katolickiej jest mało a już z pewnością jest ich jeszcze mniej w pokoleniu, które teraz jest w wieku matrymonialnym. Lwia większość z tych kobiet nie będzie się kierować praktyką religijną przy decyzji o rozwodzie/wierności.

Dodatkowo część z nich za 10 lat przy pierwszym kryzysie będzie jeszcze mniej brać pod uwagę religię niż teraz.

 

Prostym przykładem są właśnie klimaty oazowe. Już tu bracia pisali o "czystości" środowiska oazowego. 

 

Mój kolega w wieku ok 42 lat deklaruje dużą religijność obecnie. Jego obecna żona również.

 

Ale nie przeszkodziło mu to w wieku ok 25 lat wejść w skuteczną relację z kobietą te 15 lat wstecz... która była tydzień przed ślubem... też kościelnym. I ta relacja pięknie się zakończyła ciążą... Bardzo katolickie? Nie uważasz?

 

A potem ona wyszła za mąż, on się ożenił. Jej mąż unieważnił ślub kościelny z nią jak się dowiedział o zdradzie. Kolega rozwiódł się ze swoją żoną i po jakimś czasie skierował swoje kroki do tej skonsumowanej, przedślubnej miłostki i zeszli się po jakimś czasie znów. A potem się zaczęła batalia o jego unieważnienie poprzedniego małżeństwa. Wzięli ślub cywilny. A kościelny to chyba po jego 10-letniej batalii z ex. i kurią biskupią.

 

Moim zdaniem ślub kościelny z religijną kobietą = zerowa korelacja co do powodzenia związku.

Edytowane przez Miszka
  • Like 7
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, harel. napisał:

Dlaczego tak mało mężczyzn stosuje taki sposób: związać się z wierzącą, religijną partnerką, aby zwiększyć prawdopodobieństwo stabilności związku? Nie rozumiem, jak można zakładać rodzinę z feministką albo liberałkę. To nie odwaga, ale nieroztropność.

 

Nie wiem jak u Ciebie ale ja na ulicy widuję praktycznie same młode Julki, od których wręcz bije rozwiązłość i konsumpcjonizm.

P.S. Słyszałeś tezę, że o pierwszy seks najłatwiej jest na... Pielgrzymce? :)

 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja spotkałem się raczej z tym, że te "kato" dziewico-dziewczyny (a byłem w tematy katolickie wkręcony bardzo, niemal skończyłem w seminarium :P) to raczej demonice uwięzione w ludzkich ciałach.

 

Z całą pewnością to do 10 przykazań to było im daleko - zwłaszcza do jednego, "nie cudzołóż". Ale cóż - ku chwale "pana". :) 

  • Like 3
  • Haha 1
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

42 minuty temu, harel. napisał:

związać się z wierzącą, religijną partnerką, aby zwiększyć prawdopodobieństwo stabilności związku?

Bo takich kobiet jest mniejszość w porównaniu do ogółu mężczyzn, nie zważając jeszcze ,żeby tobie podobała się.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Daleko błędnie idące to jedno. Drugie to przez tego typu myślenie przemawia strach, że myszka się puści z gachem, więc kombinuje jakby tu zminimalizować ryzyko. Czyli myślenie podszyte strachem. 

Tak apropos - zrobiono badania i wyszło, że odnośnie związków to mężczyźni najbardziej boją się zdrady a kobiety samotności. 

 

Po trzecie to widzisz jedną zaletę a nie widzisz wielu wad. Nie każdy chce aby jego dzieci były od małego indoktrynowane religijne i klęczały na kościelnych marmurach a z religijną żoną masz to jak w banku. Kolejne wady to już zależy od stopnia religijności - zabranianie dzieciom oglądania bajek bo tam szatan, ciąganie całej rodziny po świętych miejscach, wychowywanie dzieci w przekonaniu, że są gówno warte i zdane na łaskę Boga, więc nie warto się starać bo będzie jak Bóg chciał. Innym system wartości - zamiast stawiać na naukę i edukację to skupienie się na chodzeniu do kościoła i pociorkach. I ta cała toksyczność, jakaś taka złość, niedostępność tego środowiska. Nie umiem tego wyrazić. Mieszkałem 12 lat na religijnym Podkarpaciu, na wsi gdzie każdy szedł do kościoła na wyścigi. Było w tych ludziach coś mrocznego.  Jednej strony szli do tego kościoła jeden przed drugim a z drugiej strony nie schylilby się pomóc ci jakbyś upadł na ulicy. Takie mam subiektywne odczucie. 

 

Być może miałem okazję tylko doświadczyć tej ciemnej strony religijności ale i inne nie znam. 

 

Po czwarte religijnych osób w Polsce jest mało. Zadeklarowanych to ponad 95%. Tych realnych i gorliwych to kilkanaście procent albo i mniej. Reszts traktuje religię wybiórczo. 

18 minutes ago, PyrMen said:

Ja właśnie usiłuję się z taką religijną rozwieść (już 2 lata), próbuje ze mnie zrobić przemocowca PLUS od dwóch lat nie widzę własnych dzieci, przy całkowitej bierności KATO-PAŃSTWA

 

Prawdziwa miłość bliźniego przez nią przemawia. Musi się gorliwie modlić. 

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałem poszukać nowe dane z Polski, ale z drugiej strony chcę Wam szybko odpowiedzieć. Np. w książce "The Good News About Marriage" Shaunti Feldhahn pokazuje, że wg różnych badań empirycznych pośród ludzi chodzących do kościoła (churchgoers) odsetek rozwodów jest od 27% do 50% niższy niż pośród non-churchgoers (różnice są zależnie od grupy społecznej oraz częstości chodzenia do kościoła). Czyli praktykujący (wierzący) i religijni rzeczywiście rzadziej się rozwodzą. Oczywiście mam na myśli silnie wierzących nie tylko wg deklaracji, a w rzeczywistości.

 

27 minut temu, Boromir napisał:

Bo takich kobiet jest mniejszość w porównaniu do ogółu mężczyzn, nie zważając jeszcze ,żeby tobie podobała się.

Nie chciałem pisać wprost, ale w pierwszym poście wspomniałem, że jedynie trzeba "czuć, że możliwa jest fizyczna miłość". Poza tym, nie wiem, jak będzie z latami, ale około 25 latek rano i wieczorem jest codziennie sztywnie. Co do wspomnianej przez Ciebie mniejszości i problemów ze znalezieniem, to znam osoby, które mają w polubieniach jakieś strony dla samotnych wierzących.

 

Edytowane przez harel.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, Boromir napisał:

?

Bracie @Boromir mam rozwinąć temat?

 

Prosta sprawa. Z mojej perspektywy i również osobistego doświadczenia.

Nie jestem osobą wierzącą. Proces odejścia od wiary trwał u mnie i dopiero po dłuższym okresie dokonałem "wyjścia z ukrycia".

Ex. chciała chodzić razem do kościoła na msze. Ja nie chciałem.

Ex chciała chrzcin/komunii/bierzmowania a ja się dystansowałem od tego.

Nie wspierałem jej w ciągnięciu dzieci na msze co niedzielę. To wywoływało kłótnie między Nami.

 

Edytowane przez Miszka
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Boromir napisał:

Jest z tym problem, według jakich zasad chciałbyś wychować dzieci ?

 

To, że nie zgadzałem się z ex w pewnych kwestiach i byłem bierny, kiedy oczekiwała mojego aktywnego uczestnictwa w zaganianiu dzieci do modlitw/kościoła na msze rodziło między Nami konflikty.

 

A kiedy dzieci były już starsze to rozmawiałem z nimi po laicku. Żadnej religijnej indoktrynacji. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, harel. napisał:

O ile czujecie, że możliwa jest fizyczna miłość z jakąś wierzącą i religijną kobietą, to wg mnie to najlepszy wariant. Skoro prawo formalne nie chroni mężczyzn, to trzeba odwołać się do prawa nieformalnego (religii, wiary). Od razu zaznaczę, że nie jestem oazistą, a moi rodzice są raczej niewierzący.

 

 

Fizyczna miłość to seks i jest on możliwy z każdą osoba.

 

Zgadzam się, że z religijnymi kobietami trwałość jest większa ale wynika to z kwestii wiary, która Was cementuje. W takich relacjach jest mnóstwo innych tematów i dla osoby, która tego nie czuję, nie jest religijna to wchodzenie do rzeki z innymi problemami.

Owszem, może zwiększyć żywotność związku, życia dla opinii innych czy trzymania sakramentów lub "co ludzie w kościele powiedzą" ale to nie dla wszystkich a wręcz dla małej grupy osób :) 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak masz nieaktualny obraz sytuacji relacji damsko-męskich w Polsce i na świecie.

Obecnie czy to pobożna kobieta czy niewierząca szansa na relacje i utrzymanie związku są niewielkie.

Pokolenie naszych babć, matek było wychowywane w ciężkich czasach gdzie kościół, społeczeństwo

trzymało za twarz kobiety by nie zdradzały i dobrze się prowadziły a nazywało się to ostracyzmem społecznym.

Dzisiaj w dobie wolności seksualnej i łatwego dostępu do seksu kobiety zaliczają karuzelę kutang nie widząc przy tym żadnego problemu.

 

Dawne czasy nie wrócą a nowe niestety są ciężkie dla mężczyzn i nie napawają optymizmem bo nie dość, że poznanie kobiety i randkowanie zaczynasz z poziomu hard

to jeszcze musisz zaspokoić absurdalne wymagania współczesnych Juleczek a i tak nie masz pewności, że dochowa wierności skoro kobieta w tym chorym systemie,

który ją gloryfikuję ma wszystko na wyciągnięcie ręki.

Państwo zastąpiło role mężczyzn, więc kobiety nami gardzą i nie szanują bo mogą a jak się im postawisz to jeszcze system ukarze cię a kobieta zbierze wszystkie profity.

Witaj w matriarchacie gdzie kobieta jest Bogiem.

 

Pamiętam sytuację z przed kilku lat gdzie miałem bogobojną dziewczynę, która mówiła o wierze, dobroci, oczywiście oddana najwyższemu bezgranicznie i wiesz co

za moimi plecami rypał ją kto chciał dosłownie jak w tej scenie z filmu "Testosteron" a mnie oszukiwała, że jestem ten jedyny😆

Kolejny przykład koleżanka z pracy co niedziele, święta w kościele, oddana religii i co odpalała dla samców Alfa wszystkie dziurki chwaląc się przy ludziach i nie mając żadnych oporów.

Możesz włożyć między bajki, że p0lki to religijne kobiety, one chodzą do kościoła by się pokazać, by ludzie nie gadali i palcami nie wytykali.

Zapytaj którejś czy przeczytała pismo święte, co wie o historii tamtych czasów, jak rozumie przypowieści, zawartą mądrość Syracha?

To wszystko ze strony kobiet jest na pokaz, nie ma tam mowy o pobożności, one wiedzą tyle co ksiądz powie na mszy🤣

 

Żyjemy w świecie gdzie mężczyzna jest wykorzystywanym zasobem/narzędziem do osiągania potrzeb i celu kobiet, petentem, który prosi się z pozycji klęczącej przed tzw.

"Resztkami z pańskiego stołu" czyli kobietami niezbyt atrakcyjnymi by w ogóle zwróciła na niego uwagę.

Prawo, instytucje, instrumenty do egzekwowania chronią kobiety dając im przy tym pełnie władzy do legalnego niszczenia mężczyzn jak alienacja rodzicielska, alimenty, przepadek

majątku, oczernianie, pomawianie, przedstawianie w złym świetle przed wszystkimi.

 

Żarty się skończyły a będzie jeszcze gorzej gdzie w USA mężczyźni boją się sam na sam zostawać z kobietami w obawie o bezpodstawne posądzenie o przestępstwo, w Szwecji 

mężczyzna musi dostać zgodę przez aplikację by kobieta uprawiała z nim seks a i to go nie chroni bo zawsze kobieta coś wymyśli, że ją np. zmusił, w Hiszpanii masz taki zamordyzm,

że małżonka, która się rozwodzi bez dowodów może oskarżać męża, zabrać mu majątek i jeszcze jest przez państwo nagradzana czyli z podatków mężczyzn wypłaca się

nieuczciwym kobietom bodajże 400 euro.

 

To są obłąkane czasy i tylko samobójca będzie chciał się żenić bo nie wiem czy wiesz, ale małżeństwo to UMOWA PRAWNA, z której ilość zysków dla mężczyzn równa się ZERO!

 

Edytowane przez Iceman84PL
  • Like 9
  • Dzięki 3
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jesteśmy naprawdę dziwni. Duża część tego forum wzdycha do czasów słusznie minionych i relacji jakie wtedy panowały, jednocześnie nie rozumiejąc że ten świat był ,,zakonserwowany" przez ten znienawidzony KK i wraz z jego stopniowym upadkiem po II Soborze Watykanskim, powoli następowała degeneracja całego systemu (Stety lub nie, uważam, że KK był ważnym filarem tożsamościowy naszego narodu, bez niego jesteśmy niczym). Podniecają się tym przeklętym islamem, że ,,przyjdzie i zrobi w końcu porzadek". Zwykła kpina i schizofremia. 

Co więcej, ten dzisiejszy sprotestantyzowany kremowkowo-oazowy kościół nie ma nic wspólnego z Kościołem sprzed lat 60.l, tego który kształtował nasza cywilizację. Trochę obracam się w tych srodowiskach, i dla chętnych proponuję poczytać o tym całym aggiornamento kościoła i jakich zmian doktrynalnych dokonano.  Mocno zdziwilibyście się jak wyglądają społeczności, które kultywują tradycje. Całkowicie inne światy. 

Jeśli miałbym szukać kiedyś materiału na żonę to szukał bym w takich srodowiskach. A jeśli jesteś nie wierzący to raczej ciężko zebys coś tam wyrwał, a zresztą po co? Przecież tak znaczące różnice poglądowe wcześniej czy  później będą zarzewiem konfliktów. 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Raz zapytałem ex 😂 też tak latała do kościoła, co wyniosłaś z mszy, czego się dowiedziałaś ?

- Widziałeś jak ubrana była moja przyjaciółka 🤣😅 Fakt odjebana jak szczur na otwarcie kanału 😁.

One tam chodzą na pokaz jakie to gorliwe i wierzące plus festiwal która się lepiej wystroi, kto wie tam tez można poznać bogatego bolca😃 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko, czy te związki są szczęśliwe. Z moich obserwacji wynika, że nie koniecznie.

 

1. Nie rozwodzą się bo co ludzie powiedzą.

2. Jest presja na życie na pokaz. Auto trzeba zmienić przed świętami, żeby na pasterkę nie jechać trzeci raz z rzędu tym samym ;). Ubrać się ładnie, najlepiej mąż i dzieci tak samo, żeby było widać, że to rodzina. Sztuczny uśmiech i ugrzecznione gesty oraz obowiązkowo do komunii trzeba iść(!).

Edytowane przez Piter_1982
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.